[spoiler alert] Wczoraj przeszedłem, pardon, przemęczyłem pierwszego Asasyna. Końcówka mnie zażenowała jak nie wiem co:
– trzy/cztery razy była ta sama walka („hej, rzućmy na niego tuzin kolesi w ciężkich zbrojach”) – z irytacji oszukiwałem i ostatniego bossa zabiłem uciekając przed nim i rzucając nożykami
– kminy a’la Dan Brown – smuteczek -_-‚
– nie mogłem wbić długopisu w oko doktorka, na co się czaiłem gdzieś od połowy gry.
Trochę mnie udobruchała scenka po napisach, ale ogólnie co za irytująca gra. Niemniej jednak, w dwójkę z chęcią zagram :-)