Z racji tego, że znowu sobie chorowałem (WTF?) przeszedłem Far Cry 2 w ramach nadrabiania zaległości (pamiętałem też że Romek Skuła i Jacek Góźdź mi ją polecali). Ogólnie gra bardzo mi się podobała i coś takiego – sandboxową strzelankę z mnóstwem misji – chętnie widziałbym częściej (EA, patrzę na was i waszego Frostbite’a). Duże zaskoczenie na plus.
++ wolność – dobieram sobie bronie jak chcę i tłukę misje jak chcę. Tu sobie posnajpuje, tutaj trochę gun-ho, a jak się wnerwię to w ruch idą granatniki i bazooki.
+ długość – strzelanka z kampanią na 22,5h? Naprawde sycący kawałek gry.
+ klimat Afryki – mimo iż grafika już dziś nie zachwyca (może miejscami) klimat ta gra ma fajny. Zmianiające się pory dnia, tłuczenie się rozgruchotanymi samochodami po afrykańskich bezdrożach, dzika zwierzyna, rzeki, muzyka.
+ wczuta – wszystko co robimy, robimy z perspektywy pierwszej osoby. Zacny patent na zwiększenie immersji, choć wymusza trochę uproszczeń (jak naprawy samochodów przez dokręcanie jednej śrubki).
+ świetny jest też wstęp, gdy taksówkarz wiezie nas przez kraj i opowiada o nim – super pomysł, szkoda, ze takich akcji nie było więcej
+ pomagający nam kumple – co za wspaniałe novum – kiedy padamy w trakcie wykonywania misji
nasz kumpel przybywa po nas i wyciąga nasz tyłek z tarapatów dając jeszcze jedną szansę. Boskie. Poza tym pozwala uniknąc powtarzania fragmentów gry po tym jak rzuciłem sobie granat pod nogi, co zawsze robię w strzelankach :P
+ mańany, które odwala się z szalonym Irlandczykiem, Frankiem Bildersem, w drugiej cześci gry.
Całkiem się uśmiałem :-)
+ zacinające się bronie, odrzut w broniach itp. – nareszcie jakieś urozmaicenie; dodatkowo mała ilośc amunicji na początku też daje określony feeling.
+ misje dla handlarzy bronią z polowaniem na konwoje – wysadzenie ciężarowki z bronią to mała rzecz, a cieszy
+ rozprzestrzeniający się na prerii ogień
+ samo zakończenie, fajnie zostało rozegrane
– ogniu, czemu nie rozprzestrzeniasz się na serio? Chciałbym zobaczyć prerię płonącą po horyzont, a nie poletko, drzewko, samochodzik i starczy
– 22,5h to jednak trochę przydługo i zanim odpaliłą się sama końcówka gra już mnie trochę nużyła; zwłaszcza że:
– słabo rozegrano fabułę. Przez większość gry to co robimy nie ma sensu. Nasz bohater jest człowiekiem o nieznanych motywacjach i często robi rzeczy, których ja bym wcale a wcale nie chciał (np. killuje BNów, których polubiłem). Nie idzie zrozumieć dlaczego to robi, bo:
– bohater jest niemy. Można go sobie wybrać na początku gry z listy najemników – reszta pojawi się w grze jako nasi potencjalni kumple. Nic to nie zmienia, chyba, ze wybraliśmy Franka Bildersa, wtedy zmiania na minus, bo nie będzie go w grze :P Poza tym nie pozwala to zweryfikować mojej teorii o Szakalu (to samo pomyśleli na Destructoidzie) Całość to jeden wielki spoiler!).
– odradzające się posterunki lokalnych milicji. Im dalej w grę, tym bardziej nużace staje się przebijanie przez kraj do lokacji, w ktorych mamy misje. Chyba ze sto razy powtarzałem schemat – jadę jeepem z karabinem – mijam posterunek – zatrzymuję się, wybijam pościg – jadę dalej.
– psychiczni kierowcy samochodów osobowych – to samo co posterunki, tylko, ze mobilni. Jeszcze spawnowali się w tych samych miejscach. Padaka.
– sokoli wzrok u przeciwników – jak zwykle „trochę” przesadzony
– to, jak rozwiązano wątek Franka Bildersa – trochę to sztucznie wyszło. Szkoda, zamysł był dobry.
– tak samo głupawy współczynnik „historia” przy naszych kompanach. Kurka wodna, żeby się pojawiały w dzienniku jakieś opisy co razem przeszliśmy, kto kogo skąd wyciągnął itp, ale nie, jest jedna liczba i tyle.
– multiplayer – dziś już dogorywający. Choć ogień w multi wypada lepiej niż w singlu, bo dynamizuje plansze. No i w multi jest narrator, który zabawnie komentuje wydarzenia: „ukradli _moje_ diamenty, lamusy! za co wam płącę?! odbierzcie im je!”
– animacje i płynność ruchów postaci – mogło to wszystko wyglądac lepiej, ale może to Battlefield 3 mnie rozpieścił?
Ogólnie bardzo dobra gra, która mogła być wybitna, takie 8,5 na 10. Czekam na trójkę, może w trójce porwę się na platynę.
W trójce faktycznie zrobiłem platynę.