Po urlopowej przerwie zebraliśmy się wreszcie na kolejną sesję Rdzenia 16. Tym razem zagrali Sting, Andrzej i viagrom. Sesja potrwała 3 godziny, bo tyle mieliśmy czasu. Jest to mało, nawet jak na moje standardy, ale trochę pchnęliśmy fabułę do przodu.
Ruszyła maszyna po szynach ospale
Przypomnijmy najpierw zakończenie poprzedniej sesji:
– bohaterowie umykają ze Stacji Ikar, na której wybuchły zamieszki po tym, jak SPR próbował siłą zaprowadzić tam własne porządki
– udało im się pochwycić górnika, który był człowiekiem Frontu Humanizmu – Dereka
– Stację Ikar mógł trafić szlag, ale skończyło się na tym, że została ostrzelana przez SPR. Gdyby gracze nie wwalili się w ten bigos – na pewno zostałyby z niej strzępy, bo mieszkańcy stacji planowali ją porozłączać.
Sesję zaczęliśmy leniwie – postacie graczy siedzą w statku Judy Sparrow, ukrytym nieopodal Nowego Ceres. Rozważają opcje. Itan Koul (a więc postać Fedora, którego nie było na sesji) na hologramie pokazuje poszczególne punkty układu. Black Monkey (postać viagroma, który dotarł z godzinnym opóźnieniem) skanuje sieć w poszukiwaniu informacji na temat obecnej sytuacji.
Tutaj bardzo przydały się zapiski z poprzednich sesji. Gdyby nie one odtworzenie opcji do wyboru trwałoby o wiele dłużej. A tak przypomnielismy wiedzę o Władcach Snów, dotychczasowych wydarzeniach itd. Kilka tygodni to długa przerwa w kampanii, trzeba jednak grywać regularnie, bo potem nikt niczego nie pamięta.
Druga rzecz, którą udało się wcisnąć do wstępu, to charakterystyczne cechy postaci Fedora. Itan Koul jako jedyny nie ma dostępu do wirtuala. Nie weźmie więc udziału w przesłuchaniu Dereka za pomocą aparatury jaką ma przy sobie Desdero, a inne postacie mogą wymieniać uwagi za jego plecami. Dodatkowo uszkodzona wszczepka sprawia, że można się obawiać o jego stan fizyczny – od czasu do czasu wygląda jakby był na skraju ataku. Oczywiście Sting nie przegapi okazji, by swoją postacią – bogaczem Edgarem Heisenbergiem podokuczać Koulowi.
Black Monkey dociera do następujących informacji – ponieważ podczas pobytu na Stacji Ikar shackował sieć na stacji, to nie ma praktycznie wiarygodnych nagrań, które jednoznacznie pokazywałyby jego twarz podczas walki z komendantem. Także chwilowo 200 tysięcy kredytów wisi za bezimiennego zabójcę komendanta. Z drugiej strony nie ma szans, by SPR nie doszło do tego, kto to zrobił. To tylko kwestia czasu.
W międzyczasie zmienił desygnaty ich stateczku, biorąc do tego oznaczenia statku, którego status jest oznaczony jako “nieznany po wydarzeniach na Stacji Ikar”. Rakieta Judy Sparrow nazywa się teraz “Wyzwolenie 3”.
Potrzeba było tylko kilku słów…
W tym samym czasie Desdero i Raven przesłuchują Dereka. Facet był dotychczas w energetycznych kajdanach, nieprzytomny. Czas go wybudzić i nie jest to dla niego miłe przebudzenie. Desdero uruchami swoją aparaturę jeszcze z czasów pracy jako Ewaluator dla Pentakontery. Jest w stanie zczytać wszystkie reakcje faceta. Ale czy jest je w stanie poprawnie zinterpreotwać?
Tutaj pobawiliśmy się elementem, który dotychczas był bardzo słabo obecny na naszych sesjach, a zatem wirtualem. Desdero i Raven jednocześnie obserwują Dereka na żywo i w sieci. Wystarczy, że zamkną oczy na dłuższa chwilę, a są w całości w wirtualu. Ponieważ ustaliliśmy, że mały Jeremy Denny kreował świat w klimatach fantasy, to otoczenie sieciowe statku Judy okazuje się być małym zameczkiem. A ponieważ wirtual jest nadal niestabilny – zameczek jest częściowo zawalony.
Podczas przesłuchania działaniom postaci w realu towarzysza efekty działania programów w wirtualu. W realu postacie ściągaja informacje w sieci, w wirtualu czytają tekst ze scrolla. W realu zmieniają zakresy dopuszczalnego działania sprzętu Desdero, w wirtualu odpuwzczają kajdany skazańcowi. Tak samo reakcje górnika Dereka widać są wirtualu o wiele bardziej plastyczne – na początku ze strachu rzuca się w kajdanach, potem zielenieje, zwisa bezwładnie z kajdan, ale oszalałym wzrokiem rzuca na lewo i prawo.
Desdero po kolei, prostymi pytania podchodzi Dereka (z niewielką pomocą Ravena, który nie ma oporów, by złamać przesłuchiwanemu palec). Ustala, że Derek jest biedakiem (i to niemłodym, choć nie podkreślałem tego bardzo na sesji). Facet pół życia tyrał jako górnik nigdy do niczego nie dochodząc. Z początku stara się stawiać – po przebudzeniu i pod nieobecnośc Black Monkey’a próbuje niepostrzeżenie skontaktować się w wirtualu z ludźmi Frontu Humanizmu. Przyłapany na tym (i wiedząc, że próby kontaktu nic nie dały) łamie się i zaczyna sypać.
Gracze dowiadują się, że Filozof tylko uczestniczył w akcji, ale planował ją najwidoczniej ktoś inny – człowiek o pseudonimie Duch. Derek po załamaniu nerwowym został zwerbowany przez FH – przekonali go, że dla kogo takiego jak on jedynym wyjściem jest walka z systemem. Potwierdzają się dotychczasowe informacje, że po porwaniu transportowca Derek i jego ludzie mieli dolecieć nim na ciemną stronę księżyca Almonda Dusta. Derek zna też położenie punktu spotkań Frontu Humanizmu ukrytego na habitacie na księżycu górniczym KC2.
…i 250 tysięcy kredytów
Wydaje się, że Derek jako typowy pionek nie wie nic więcej. Ale wtedy Ravenowi mimochodem wspomina się o tym, że człowiek taki jak Derek mógłby nagle stać się bogaty, gdyby popracował nad pamięcią. I sugeruje, że 250 tysięcy kredytów już czeka na tę cudowna poprawę.
250 tysięcy kredytów to mnóstwo kasy dla każdego. A taka fortuna dla kogoś, kto całe życie próbował się dorobić… Krótki teścik (o ile pamiętam wypada w nim as czerwo) i Derek z przesłuchiwanego staje się pomagierem łowców. Bogatym pomagierem.
Tutaj podchwyciłem sugestię Stinga w sumie kładąc nacisk na to, co dotychczas było tlem jego postaci – bogactwo. Wiadomo, że Raven pochodzi z bogatej rodziny brokerów informacji – Heisenbergów i kasy ma jak lodu. Teraz zrobił z niej użytek zmieniając Dereka na sojusznika.
Zresztą ten wątek wielkiej kasy pojawiał się i podczas rozmów z prowadzonym przeze mnie na tej sesji Itanem Koulem. Raven mówił mu, że może dać mu kasę na naprawę wszczepki, ale to byłoby dla ceresańczyka jak sprzedanie się w niewolę. Odsunałem ten temat na sesję, w której obaj gracze będą mogli się dogadać: “najpierw złapmy małego JD, potem porozmawiamy” odparł wtedy Itan.
Po tej niespodziewanej wolcie Derek zaczyna mocniej współpracować z Łowcami. Wygląda to tak, jakby był naprawdę słaba osobowością – najpierw dał się uwieść Frontowi, teraz zupełnie kupił sceniczną kreację Ravena, którego ma za prawdziwego anioła (zresztą Raven uczestniczy w tej zabawie prezentując się w wirtualu jako fantasy anioł ze skrzydłami i aureolą, podczas gdy Desdero jest inkwizytorem, BM poteżnym trollem z dwuręcznym toporem, a Itan Koul, nie zapominajmy o nim… nikim :P).
Black Monkey, który wcześniejszą część przesłuchania spędził na uboczu, będąc bardziej zainteresowanym wdziękami Jade, oraz Derek łączą wspomnienia – Derek brał przecież udział w próbie generalnej porwania transportowca, którą na poprzedniej sesji w incydencie osnowy widzieli gracze.
W ponownie odtworzonej scenie coś się nie zgadza BM. Po chwili namysłu dochodzi co – przedstawiony w wirtualu statek transportowy nie poddaje sie prawidłom wirtuala Nowego Ceres. Co prawda Derek wchodzi do niego przez normalne okute metalem, drewniane drzwi jak z wirtuala, ale potem wszystko wygląda bardzo rzeczywiście. Wniosek jest jeden – symulację przeprowadzono w zewnętrznej sieci połączonej z głównym wirtualem Nowego Ceres. Graczom przychodzi na myśl jedno takie miejsce – klastry mechanicznych serwerów na księżycu Almonda Dusta, jednego z Władców Snów. Jaka jest jego rola w tym wszystkim?
Przekabacony Derek przypomina sobie też inną rzecz – jego zdaniem jakaś część działań Frontu Humanizmu musiała być oparta o bazę na księżycu KC2 – tuż przed planowaną akcją na Stacji Ikar spotkał się z człowiekiem Frontu spoza Nowego Ceres (a więc z ekipy Filozofa) na KC2 – a więc musieli odwiedzić księżyc. Idąc tym tropem Łowcy postanawiają odwiedzić kryjówką Frontu na księżycu wydobywczym – nawet mimo potencjalnego ryzyka i walki, która może się wywiązać.
Prócz tego na statku Judy miała tez miejsce rozmowa między Desdero a Derekiem, w której Desdero próbował dowiedzieć się czegoś o czarnym kamieniu – dawniej cennym rarytasem z układu Nowego Ceres. Derek potwierdził, ze kiedyś zajmował się sprzedażą podróbek i że ważnym kupcem był “ten sukinsyn Almond Dust”. Jak widać nienawiść do Dusta jako dawnego sprzymierzeńca SPr jest w układzie powszechna, choć Derek na chwilę zawachał się, gdy to mówił – w końcu teraz stał się człowiekiem majętnym, może nawet kimś, komu udałoby się przedostać do klasy średniej?
Rozmawiają też o dawnym punkcie startu pielgrzymek po szlaku dwunastu katedr. To stamtąd wydobywano czarny kamień (niektórzy mówili nawet, że to modły pielgrzymów nadaja mu jego specyficznych własności). Teraz jest tam baza wojskowa SPR. Desdero klnie w duchu. Czarny Kamień nie wydaje się być ani trochę bliżej.
Witamy na KC2
Gdy Derek ujawnia położenie kryjówki FH do rozmowy włącza się Itan Koul. “To teren Władcy Snów Messe Moory” – mówi. Jasnym jest, że mają ze sobą na pieńku. Desdero zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem przeszłość Koula i jego pochodzenie z Nowego Ceres nie jest dla nich bardziej obciążeniem niż zyskiem.
Ten ostatni element był wynikiem czarnej damy w nieudanym teście i był wprowadzony przeze mnie. Potem już postać Fedora, czyli Koul, zeszła na dalszy plan. Trochę szkoda, że nie było go na tej sesji, bo sceny, które nastąpiły potem byłyby znacznie ciekawsze z jego udziałem. Może da się to nadrobić na następnych sesjach, zobaczymy.
Black Monkey, Judy i Koul zostają na statku. BM ma zamiar monitorować poczynania reszty ekipy z poziomu wirtuala. Poza tym szukają jakichś statków, które miałyby desygnaty pozwalające rozpoznać je jako statki Frontu. Derek podzielił się z nimi kilkoma symbolami, które mogą pomóc. (Później Desdero zwraca uwagę, że trochę po ptokach na takie poszukiwania, a poza tym skoro Front chciał porwać statek transportowy by przedostać się poza Nowe Ceres, to te małe stateczki grają małą rolę w ich planie, nawet gdyby udało się jakiś wychwycić.)
Desdero i Raven razem z Derekiem schodzą na KC2. Hobitat skąłda się z kopuły, która w wielu miejscach ma stacje dokujące. Widać, że coś nie gra – jest tu mnóstwo transportowców, które tylko czekają na załadowanie minerałami, ale doczekać się nie mogą. Kolaps w Segmencie 11 najmocniej dotknął biedotę, która nie miała zabezpieczeń na taka okazję. Czy na KC2 nie ma kto pracować?
Kopuła habitatu jest półprzezroczysta. Od wewnętrznej strony po torach układających się w siatkę jeżdżą kolejki magnetyczne. Raven trochę narzeka na to, że będzie musiał jeździć transportem publicznym z pospólstwem, ale robią to dla dobra akcji. Ukrywa też małe kamery. Shackowane karty na transport miejski dostarcza Itan Koul.
Z początku są zdziwieni – kolejką jedzie mało kto. Potem na następnje stacji zdają sobie sprawę, ze kto tylko może spieprza z tego habitatu – widzą cisnących się ludzi, z walizami itp sprzętem, po którym można poznać biedotę, czekających na wejście na statek transportowy. W oczy rzuca się kompletny brak dzieci, ale tak to już jest w habitatach zamieszkanych przez klasę niższą.
W końcu znajdują się nad interesującym ich segmentem habitatu. Zjeżdżają w dół windą grawitacyjną na obszerny plac. Tam stojąc na magnetycznych platformach jakiś człowiek nawołuje do tłumu – “To znak! Ten kolaps zaatakował wprost w naszego mesjasza, małego Jeremy’ego! To kara za nasze postępki!” czy inny tego typu bełkot. Część ludzi słucha, część protestuje. Ktoś krzyczy – straciłem wszystkie moje wyniki w BSP! Jebać twoje wyniki! odpowiada mu inny. Wywiązuje się bójka. Widać, że większość tych ludzi nie wie, co z sobą zrobić.
Łowcy nie chcą rzucać się w oczy. Przemykają się cichaczem… no, oprócz Ravena, który rzuca mięskiem w kaznodzieję z platformy. Tymczasem zza rogu wyjeżdża pojazd opancerzony – poduszkowiec… ale nie jest to pojazd SPRu, tylko część prywatnej armii Władcy Snów Messe Moory. Pojazd nawala w tłum dźwiękiem – “Wirtual zostanie wkrótce przywrócony do funkcjonalności! Rozejdźcie sie do domów!” a w mniej chętnych do zrobienia miejsca wali ładunkiem energetycznym. Ale łowców wtedy już tam nie ma.
Habitat KC2 to miejsce dość ponure. Zbudowany z jednakowych klocków przygotowanych przez specjalistyczne korpracje ma służyć tylko do wyczerpania się miejscowego złoża i potem zostanie porzucony jak kilka innych przed nim i wiele następnych po nim. Wszystko jest szare i wydaje się być do siebie podobne. A kiedy wchodzisz do dzielnicy, która jest praktycznie domeną Messe Moory, shit gets even weirder.
O ile wcześniej widać było na ścianach oznaczenia, napisy, cokolwiek, to tutaj jeden budynek wygląda zupełnie jak drugi. Przynajmniej dopóki nie wepniesz się w wirtual i nie skorzystasz z rozszerzonej rzeczywistości. Wtedy płaskie i bezbarwne ściany podobnych do siebie budynków zmieniają się w miejsce, które może konkurować wyglądem z niejedną dzielnicą bogatej klasy średniej w mieszkalnych habitatach. To wszystko to jednak wirtualna ułuda. Ale jeżeli nie chcesz tu oszaleć musisz korzystać z tego, co oferuje ci Messe Moora.
Na ulicy można spotkać pojedyńczych ludzi. Ktoś zwinięty w kłębek mamrocze do siebie – to jeden z rannych w kolapsie, którymi nikt się nie interesuje. Ktoś inny leży na ziemi, sztywny. Wszczepka pewnie przepalona. Martwy od kilku godzin. Derek jako jedyny wpina się do wirtuala, by prowadzić resztę. Edgar Heisenberg i Desmond Coben są zbyt ostrożni, by tak się odsłaniać.
W tej scenie Andrzej i Sting wdali się w fajna konwersację na temat tego, jak wygląda życie ludzi z habitatu. Fajnie to wypadło, dobry klimat. Zgarnęli po punkcie Dopalacza.
W końcu docierają pod wskazany adres. Okazuje się jednak, że ktoś ich właśnie uprzedza. Ekipa kilkunastu ludzi zjeżdża na dół windą. Nie wyglądają na tutejszych i są uzbrojeni. Wbijają się do Jaskini Gier – opuszczonego obecnie salonu z wirtualną rozrywką, w którym znajduje się kryjówka FH – zostawiając tylko dwójkę ludzi na czatach.
Wirtualne kamieniołomy, wirtualne kajdany
W międzyczasie Black Monkey próbuje śledzić poczynania Desdero i Ravena z pokładu statku Judy. Wchodzi w wirtual i szuka dostępów do kamer i innego tego typu sprzętu. Kilka rzeczy staje się dla niego jasne:
– wirtual wokół habitatu górników wygląda jak… tu bez niespodzianki – fantasy-średniowieczne kamieniołomy.
– Messe Moora ma zbudowaną i wpiętą w strukturę kopuły habitatu soczewkę, która zapewnia doskonałe połączenie farmą osneotyczną, na której przebywał mały Jeremy Denny
– na tym nie koniec – wiele wskazuje na to, że Władca Snów odbudował w pełni tę część wirtuala, a zatem musi mieć swoją prywatną małą farmę osneotyczną gdzieś na terenie habitatu!
– próba przejęcia systemów habitatu i śledzenia poczynań dwójki łowców okazuje się trudniejsza niż mogło się to wydawać – BM musi stawić czoła systemom obronnym.
Jakie jest zdziwienie naszego hackera, gdy okazuje się, że znalazł się w pułapce. Wirtual zamyka się wokół niego – ściany kamieniołomu zwężają się, a znikąd pojawia się trójka złodziejaszków. BM nie może się już tak po prostu rozłączyć i wrócić do swojego ciała, bo ryzyko rozszczepienia jego ducha z ciałem jest za wysokie. Zdaje sobie sprawę, że wpadł w sidła trzech Nurków.
Pada krótkie pytanie: “Kim jesteś i czego chcesz?” W odpowiedzi BM puszcza nagranie, na którym widać, jak załatwia komendanta Coopera. Nurkowie patrzą po sobie i jeden z nich mówi: “Macie małego? Ile za niego chcecie?” Wzięli go za człowieka Frontu Humanizmu.
W którymś momencie viagrom zwrócił uwagę, że na jednej z poprzednich sesji dowiedzieliśmy się, że mały Jeremy miał jakąś więź z niektórymi Nurkami. Nie byliśmy w stanie dokładnie przypomnieć sobie co tam było ustalone, także na szybko powiedziałem, że jeden z Nurków trzyma małą kulę, z wizerunkiem małego Jeremy’ego Denny’ego.
BM gra dalej w ich grę. “Mogę wam pokazać, gdzie on jest.” Negocjują. Jeden z nurków wycofuje się ukradkiem. W końcu ten z kulą zgadza się “iść” z BM. Nie wie z kim ma naprawdę do czynienia i nie zdaje sobie sprawy jakim typem hackera jest Autonomista. A jest po prostu najlepszym. Gdy nurek orientuje się w sytuacji, jest już za późno. BM wydostaje się z wirtualnej przestrzeni kontrolowanej przez Messe Moorę i sytuacja odwraca się – tym razem to duch Nurka jest uwięziony wirtualu wokół statku Judy. BM bez trudu odbiera mu kulę.
Viagrom przez całą sesję grał trochę z doskoku, bo musiał zajmować się swoim synem, który przyszedł z nim na sesję i trochę łobuzował :-) W efekcie sumie brał udział w dwóch scenach i tyle. Ale i tak sporo uzyskał, zwłaszcza, że nie cisnąłem za bardzo konsekwencji glitcha – to że wpadł w pułapkę było konsekwencja nieudanego testu i czarnego króla, ale potem rozeszło sie po kościach. Gdyby nie było presji czasu, to inaczej bym to rozegrał, ale tak udział Tomka byłby trochę bez konkluzji, więc odpuściłem tego glitcha.
“I to jest ostatni z waszych problemów. Zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami.”
Tymczasem łowcy na KC2 podchodzą do dwóch czujek. “Spieprzajcie stąd” mówią tamci. Nasi nic nie odpowiadają, bo już nie ma do kogo. Dwa dobrze wymierzone ciosy Heisenberga przypominają, ze facet był kiedyś gladiatorem. Desdero na szybko ukrywa zwłoki.
Ci wewnątrz najwyraźniej nie wiedzą gdzie jest kryjówka. Pozwala to naszym zejść niepostrzeżenie na niższy poziom. Salon wygląda na opuszczony. Tylko z nielicznych maszyn VR wystają nieuprzątnięte ciała tych, których kolaps dopadł bez zabezpieczeń. Jest ciemno, tylko pojedyńcze światła mrugają w chaotyczny sposób.
Derek prowadzi łowców wgłąb. Otwiera znanym sobie kodem drzwi do zamkniętej (VIPowskiej?) części salonu. Tam dopiero w jednej ze ścian odkrywa przejście do kryjówki Frontu. W środku jest ciemno. Heisenberg odpala swoje kamery i w świetle ich reflektorów ukazuje sie następujący widok – jakieś tajemnicze maszyny, ale całe pogruchotane, zniszczone. Na podłodze ciała. Część to hackerzy w poprzeplanymi wszczepkami. Część to ludzie, który rozpruto z broni konwencjonalnej.
“To tyle, jeżeli chodzi o mój kontakt z FH” mówi Derek wskazując na jednego z trupów (nic dziwnego, że wcześniejsze próby kontaktu nic nie dały) . “Ale może coś tu się jeszcze da znaleźć?” Otwiera antyczną, fizyczną konsoletę jednego z mniej zdezelowanych sprzętów. Na kilku ekranach pojawia się widok z sal Jaskini Gier. “Ocho, tamci zeszli już na dół.” Derek wie, że z kryjówki Frontu jest jeszcze jedno wyjście, przez ścianę z litej skały. Ale nie wie, jak je otworzyć.
Łowcy nie bardzo wiedzą z kim mają do czynienia. (Później okaże się, że część tych ludzi nie ma nawet wszczepki, a ich uzbrojenie jest różnej jakości i często antyczne). Postanawiają schwytać ich przywódcę – postawnego mężczyznę z dwoma cybernogami. Reszta… cóż, łowcy muszą czasem ubrudzić sobie ręce, a tamci nie oddadzą szefa bez walki.
Szczerze mówiąc nie byłem do końca zadowolony z tego, jak wyszła ta scena. Wiedzeliśmy już wtedy, ze dziewiąta tuż tuż i trzeba sie streszczać i nie było bardzo miejsca na rzeźbienie. Szkoda, bo wyobrażałem sobie tę scenę lepiej niż wyszła.
Raven i Desdero przygotowują zasadzkę. Raven ze swoją monokataną, Desdero z nieodłącznym rewolwerem wyposażonym w potężny tazer. Tamci nie spodziewają się oporu, w zasadzie nie spodziewają się nikogo. Od momentu, gdy oślepiają ich reflektory kamer Heisenberga, do momentu, gdy ich przywódca jest w rękach łowców mija może kilka sekund, podczas których w świetle odpalonego przez jednego z tamtych karabinu kolejne ciała padają na podłogę salonu. Tylko kilku udaje się wycofać na górę.
“Mamy go” – mówią łowcy do Dereka. “Jak z wyjściem?” “Nie mogę go otworzyć. I mam więcej złych wieści.” Przed wejściem do salonu gier stoi już oddział ludzi Messe Moory. Koniec sesji, napisy.
Słowo na koniec
Tak jak pisałem, to była krótka sesja, ale nie powiem, żeby zdarzyło się na niej mniej niż poprzednim razem. Sytuacja z Władcami Snów zaczęła się zagęszczać, była walka i trochę wirtuala. Być może nie była to jakaś wybitna sesja, no i brakowało na niej postaci Fedora, ale mówi się trudno i gra się dalej.
Wyjątkowo nie było za dużo mechaniki – kilka rzutów, ale bez jakichś większych ekscesów. Ustaliliśmy, że więzi i wyczyny można kupować tylko od razu po jakiejś sesji, ale nie ustaliliśmy do końca jak to jest z tym przetasowywaniem talii. W tej sesji graliśmy na zasadzie – “dopóki nie pokażę się dżok” ale nie pokazał się.
Może na następnej sesji uda się zrobić półmetek wizyty na Nowym Ceres? Nie mam parcia, bo moje kampanie toczą się jak chcą, ale zobaczymy, może się uda :-)