GTA V – moje wrażenia

Nigdy nie byłem przesadnym fanem GTA. Nie zachwyciłem się jedynką, ominąłem kolejne części, czwórka mnie zmuliła gameplay’em (mimo iż fabułę miała fajną). Zarzekałem się, że nie kupię piątki, ale zrobiłem to, po obejrzeniu zajebistych trailerów i recenzji na Game Trailers.

Trailery obiecywały zajebistą fabułę, mega grafikę i ogólną bekę. Po przejściu gry obejrzałem je jeszcze raz. W porównaniu z grą wyglądają na trochę podrasowane, ale i tak myślę, że większość zapowiedzi została spełniona, a te które nie zostały wynikają bardziej z tego jakim typem gry GTA jest, a jakie ja lubię. Ale po kolei.

++ kreacja miasta – nie byłem w stanie docenić nawiązań do poprzednich części, ale i tak kreacja miasta i okolic robi zajebiste wrażenie, zwłaszcza w pierwszych 20 godzinach gry, gdy praktycznie cały czas zwiedzamy nowe tereny. Ilość miejscówek, które udało się tu upchnąć oraz dbałość od detale oszałamiają. Czuć, że pracowały nad nim całe rzesze ludzi.

++ grafika – z początku wydawała mi się skromna, ale z każdą godziną doceniałem ją bardziej. GTA chodzi w miarę płynnie (lepiej niż czwórka, moim zdaniem, choć od czasu do czasu brakuje tych kilku klatek animacji), za dnia wygląda bardzo dobrze, a wieczorem/nocą/rano po prostu cudnie. Dodatkowo w singlu grafika bardzo ładnie się skaluje i rzeczy, które są w oddali nadal wyglądają spoko. Nie sądziłem, że na tej generacji jakaś gra jeszcze mnie zaskoczy w kwestii grafiki, a tu taka miła niespodzianka. A, no i woda jest zajebista.

++ latanie helikopterem – to podczas tych lotów człowiek najbardziej docenia pracę nad miastem i grafiką – latanie w GTA V to czysta przyjemność i choćby dla niego trzeba zagrać w tę grę :-)

+ poprawione względem czwórki elementy growe – strzelanie, prowadzenie samochodów, etc – wszystko jest lepiej dopicowane niż w czwórce. Ja wyłączyłem autoaima, zwiększyłem czułość i grało się spoko. Jeżdżenie samochodami tez mi pasowało.

+ dialogi i gagi – niektóre są naprawdę fajnie napisane i zabawne. Ja szczególnie zapamiętałem Michaela mszczącego się na trenerze jego żony, Trevora proponujacego Michaelowi jedzenie z lodówki oraz gadkę Lamara z Trevorem podczas jazdy truckiem na nadbrzeżnej autostradzie

+ postacie – moim zdaniem są pomyślane bardzo fajnie. W sumie Franklin, Michael i Trevor są trochę jak trzy oblicza gracza w GTA. Jeden to ziomeczek, drugi to zmęczony życiem i znudzony typ w średnim wieku, który już wspomina dobre stare czasy, trzeci to zzwykły zjeb, brudas i socjopata. Prawda, że jak zsumować to wychodzi gracz trzydziestolatek? :P

+ niektóre misje poboczne są naprawdę spoko (np. łowienie zbiegów Trevorem, podwożenie zwariowanych autostopowiczów) i ogólnie jest co robić. Wjeżdzam na szczyt jakiejś góry, a tam joga. Wjeżdżam a inną, a ta skoki spadochronowe. Cool.

++ przełączanie się między postaciami – jest o moim zdaniem naprawdę świetny ficzer gry, drugi najlepszy patent po kreacji miasta. Super jest to, że oni cośtam sobie robią w tle. Znudzi mi się jeden, przełączam na drugiego. Przy okazji matołki same sie przebierają i muszę nimi jeżdzić do miasta i zmieniać im ciuchy, a to oznacza losowe wydarzenia, strzelaniny z Policją i ogolnie kupę zabawy.

+ przebieranki – jeżeli już o nich mowa, to ta simsowa część GTA V bardzo przypadła mi do gustu i spędziłem trochę czasu w sklepach dobierając postaciom odpowiednie stroje (każdy ma inne dostępne – także fajna sprawa).

+ radia – jest ich sporo, wiele ma bardzo charakterystyczny klimat, muzyka jest dobrze dobrana. Ja słuchałem sporo Non Stop Pop FM, Soulwax FM oraz oczywiście Channel X. Spoko są też audycje gadane i reklamy, można się pośmiać.

+ jeżdżenie koleją podmiejską – mała rzecz, a cieszy. Przy okazji pokazuje jak poważnie potraktowali dbałość o szczegóły, skoro nawet taki duperel jest interesujący.

+ social club na stronie rockstara (kiedy akurat działa) ma całkiem fajne statystyki postaci. Np. mogę się dowiedzieć, ile wynosiła moja najdłuższa ucieczka przed policją albo ilu niewinnych ludzi zabiłem którym z bohaterów :P

# główna fabuła – mi przez większość czasu wydawała się paradoskalnie dość… smutna, głównie przez losy bohaterów i ich otoczenia. Ale skoki są bardzo fajne (i moim zdaniem wcale nie jest ich za mało) i to przygotowywanie się do nich w małych krokach bardzo mi się podobało. Natomiast bolał mnie fakt, że GTA to jednak action-adventure a nie RPG. W wielu punktach ja bym chciał komuś czegoś odmówić (pieprzony lamus Lamar), kogoś inaczej potraktować, kogoś zatłuc. Brakowało mi tego i denerwowało mnie to, zwłaszcza większa część wątków z FIB. Co prawda w końcówce coś próbowali z tym zrobić, ale na takie rzeczy się pracuje przez całą grę, także końcówka dla mnie nic nie zmienia.

# polskie tłumaczenie – potrzebowalem go głównie przy rozmowach afroamerykanów. Tłumacze dostali chyba maksymalną wolną rękę, bo używają sobie na maksa jeżeli chodzi o bluzgi i artystyczne podejście do tematu. Moim zdaniem momentami wygląda to jak stare ruskie-polskie tłumaczenia do piratów, ale ogólnie nie przeszkadzało mi.

Dobra, plusów jest duuużo, ale jest tez kilka minusów:

— słynna scena z torturami – osobiście byłem nią zażenowany. Spotykaliśmy już takie debilne sceny w grach np. w Far Cry 3 była jedna taka jeszcze gorsza (też z torturami), ale tutaj jest to spaprane z wielu powodów:
a) wykonywane osobiście tortury to jest jak dal mnie poziom Manhunta i gra powinna o czymś takim ostrzegać. Call of Duty MW2 mogło ostrzegać przed w sumie lajtową sceną na lotnisku, czemu GTA V tego nie robi?
b) normalnie można się przełączać między bohaterami i od razu w tej scenie chciałem to zrobić, żeby nie brać w tym syfie udziału, ale jest to specjalnie zablokowane, żebyśmy musieli to zrobić.
c) żenujące jest też to, że po skończeniu misji dostajemy więcej punktów, jeżeli wypróbowaliśmy wszystkie metody tortur. Wspaniale…
d) No i dodam, że gadka Trevora po fakcie niczego moim zdaniem nie ratuje.

– są tez inne sceny, które są niesmaczne i niepotrzebne, też oczywiście z Trevorem, np. spotkanie z dziewczyną Floyda albo scena otwierająca z udziałem pewnego buta.

— policja – szczerze mówiąc myślę, że z zachowaniem policji absolutnie przegięli i wnerwiała mnie ona na każdym kroku. Już przy trzech gwiazdkach policjanci zachowują się jak pojeby – ściągają ze wszystkich stron, strzelają by zabić, wzywają te upierdliwe śmigłowce itd. Jestem na tak względem intensywnych pościgów albo scen w stylu “przechodzeń widział Cię i dzwoni po gliny”, ale jestem mega na nie względem tego, że nawet jeżeli nie zostawiliśmy świadków, to i tak zaczyna się pościg, od razu wiedzą gdzie nas szukać i pojawiają się znikąd dziesiątkami. Policja w GTA V ssie i moim zdaniem psuje zabawę podczas free roamingu. A najbardziej irytujące jest to, że w jednej z misji jakiś specjalny oddział pojawia się w ciągu minuty. Specjalny? Normalnym glinom podczas free roamingu zajmuje to z 20 sekund ;>

– na długa metę aż tak nie wciąga – moim zdaniem po kilkudziesięciu (czterdziestu?) godzinach gry tempo spada – wolałbym jednak, żeby było więcej misji pobocznych (w sensie fabularnych, a nie aktywności, tych jest dość), a by główna fabuła była ciut krótsza, bo ostatnie misje robiłem już trochę po to by skończyć, a nie z wkrętki. Głupia rodzina Michaela zmęczyła mnie, tak samo agresywny Trevor. Ale może to jest mój problem ogólnie z sandboxami, bo i Sleeping Dogs i Far Cry 3 też w końcówce mnie nudziły.

– finał – moim zdaniem bez fajerwerków i nieco rozczarowujący.

# GTA Online – można trochę pojeździć, postrzelać się z innymi graczami albo pookradać sklepy, ale po pierwsze bez ekipy nie polecam tego wcale, po drugie na serwerach jest za niski limit graczy (kilkunastu?), a po trzecie poszczególne misje w małych instancjach są zazwyczaj nużące. Team deathmatch na 4 osoby? Tak to często wygląda. Wyścigi niby są okej, ale też i fizyka jazdy to nie jest jakieś nie wiadomo co i się nudzą. Można pyknąć w to Online, ale równie dobrze można go wcale nie włączać i też być z GTA V zadowolonym. Dodatkowo grube skoki rabunkowe nie są jak na razie dostępne, więc tym bardziej nie widzę sensu, by poświęcać temu multi zbyt wiele czasu (ja pograłem 5h).

Złe strony – a więc scena tortur i powalona policja trochę się gubią w dziesiątkach godzin gry, które spędzamy z GTA. Ja np. poświęciłem jej w singlu godzin pięćdziesiąt (doszedłem do 80% w tym śmiesznym zestawieniu 100%). Na pewno jest to gra, którą będzie się dobrze pamiętać, bo słabostki się zamażą z czasem, a zabawy było z nią dużo.

Dlatego ogolnie GTA V oceniam na B* – czyli z przyjemnością* (* nie licząc tortur :>) – dla mnie nie jest to gra roku i np. z o wiele krótszym Dishonored albo z Tomb Raiderem bawiłem się w tym roku lepiej, ale na pewno jest to kawał gry, obok której nie można przejść obojętnie, i nie żałuję zakupu.

One comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.