Walking Dead, Sezon 1 – wrażenia

Wszyscy strasznie chwalili pierwszy sezon komputerowego Walking Dead od Telltale Games. Ja kiedyś dzięki uprzejmości repka czytałem kilka komiksów z serii, więc mniej więcej wiedziałem jakiego klimatu się spodziewać. Kiedy jednak pierwszy sezon trafił w całości na dysk mojego PS3, musiał tam odczekać swoje, aż się za niego zabrałem. A i to za sprawą recenzji znajomych i sugestii Kasi. Chyba nie przepadam za grami o zombie.

Ostatecznie jednak nie dlatego zagrałem w WDe to gra o zombie, ale z powodu wyborów. Wybory i ich konsekwencje w ostatnich latach coraz częściej pojawiają się w grach – od InFamous aż po Mass Effect, ale zazwyczaj są zrobione co najwyżej tak sobie. W czterech na pięć przypadków sama świadomość, że musimy o czymś zdecydować, ta growa wczuta, jest fajniejsza od tego, jak potem nasz wybór w grze wybrzmi. Od tego zacznijmy wyliczankę o WD:

+ wybory – w pierwszym sezonie Walking Dead jest sporo fajnych wyborów i przyznam, że emocje były. Kilka ma nawet po tym sensowne konsekwencje – więcej niż spodziewałebym się po grze okołoerpegowej. Fajnie wypada przenoszenie konsekwencji między epizodami – podobało mi się to zwłaszcza w kontekście pamiętnego blamażu Bioware w trzecim Mass Effekcie. Także od razu na wstępie – czy jest to wyjątkowo dobrze zrobiona gra z wyborami? Pewnie dałoby się lepiej, ale na pewno jest i jeżeli o to chodzi, nie zawiodłem się ani o jotę.

— ponaglanie – niestety, efekt bardzo psuje w moim odczuciu fakt, że gra nas co chwilę ponagla – musisz szybko wybrać, bo czas na wybór ucieka. Uważam, że jest to wyjątkowo tani sposób na budowanie napięcia i mnie szczerze mówiąc kilkukrotnie wnerwił, bo akurat wcisnęło mi się nie to, co chciałem. Zdarzyło mi się powtórzyć sekcję po czymś takim i jest to największa dla mnie wada tej gry.

+ klimat Walking Dead – komiksy zapamiętałem jako srogi kawałek fabuły i growe WD nie pozostaje tutaj w tyle. Jest tu kilka scen, które robią wrażenie. Na przykład takie jedno znalezisko na jednym strychu – co za ohyda!

– z drugiej strony nie jestem przekonany do otoczki graficznej tego tytułu. Cel shadingowe postacie pasują do Borderlands, ale tutaj czasami rozjeżdżał mi się klimat opowieści i jej przedstawienie na ekranie. Niby rozumiem, że Telltale uzyskało tyle ile się dało skromnymi (przy tym: komiksowymi) środkami, ale na mnie nie zrobiło to wrażenia. Bardziej realistyczne w grafice (i tysiąc razy lepsze technicznie) the last of us zostawia tu the walking dead daleeeeko w tyle. Ja w wielu scenach zastanawiałem się jak by to wszystko wyglądało na jakimś mocarnym silniku, z doskonałym odwzorowaniem twarzy jak cryengine czy nawet frostbite. Tam się te wszystkie cuda grafiki marnują na napakowanych testosteronem żołdaków.

– przycięcia grafiki – jeszcze gorsze wrażenie zrobiły na mnie przycięcia grafiki, których na PS3 było o wiele, wiele za dużo. Zwłaszcza w scenach akcji przeszkadza to, i to bardzo. Bez jaj, jeżeli grafika jest biedna, to niech już chociaż będzie płynna!

# bohaterowie – podobało mi się, że było ich tak dużo, że wiele się działo w temacie składu ekipy. Oczywiście Clem jest bardzo słodka, niektórzy z pozostałych bohaterów świetnie służą do budowania konfliktów, ale niektóre rzeczy zgrzytały mi (momentami) tak samo jak grafika. Np. ta slapstickowa ciapowatość głównego bohatera na początku – rozumiem, że miałą mu nadać rysów normalnego faceta, ale mi to jakoś nie grało. Albo postać z czekanem, która przynajmniej na pierwsze wrażenie wydaje się jak wyjęta z komiksów o superbohaterach. W przypadku kilku z bohaterów niezłe było to, jak można było sterować naszym podejściem do nich – było to interesujące i niekiedy emocjonujące. Dużo komentarzy u mnie z offu leciało, to pewne :-)

# Acha, para Ellie i Joel moim zdaniem lepsza niż Clem i Lee, nic tym drugim nie ujmując.

# przygodówkowość – segmenty przygodówkowe były bardzo proste, a ustawienia kamery, sterowanie bohaterem przywodziło mi czas, kiedy ostatni raz grałem w taką grę, a więc okolice jakiejś Syberii 2. Z jednej strony było to okej, z drugiej niektórych typowych przygodówkowych kiksów możnaby uniknąć, np. akcji w stylu „spójrz na ten przedmiot, to twój bohater powie ci, że to jest ten przedmiot”.

– było też kilka fabularnych sytuacji, które wyszły nie dość zgrabnie i wydawało mi się wymuszone przez grę, czego osobiście nie znoszę (zwłąszcza w tytule nastawionym na swobodę wyboru!) – np. kwestia pewnego schowka na farmie.

— sekwencje zręcznościowe – boju, te dopiero mnie denerwowały – moim zdaniem wykonane były topornie i zamiast dodawać do gry, odejmowały z niej funu. To druga, obok ponaglania najgorsza cecha tego tytułu. Bosz, to było słabe.

+ podsumowania epizodów – struktura epizodyczna dobrze moim zdaniem pasowała do Walking Dead. Podobały mi się podsumowania pod koniec rozdziału pokazujące, czy nasze wybory były popularne wśród graczy, czy nie. Coś takiego o wiele bardziej przypada mi do gustu niż irytujące chwyty typu „Zdzisiek bije twój wynik w misji „Łap gołębia”” np. z GTA V. Zajawki kolejnych epizodów też zrobione z wyczuciem.

+ finał moim zdaniem udany. Chociaż scena z epilogu mnie zirytowała. Nie tam kazał ci iść, durny komputerowy ludziku, inaczej się umawialiśmy!

Ogólnie bardzo ciekawy tytuł i udany pomysł na okołoerpegową grę wideo. Mieliśmy już erpegi z siekaniem, ze strzelaniem, z walką taktyczną, no to teraz mamy też komputerowe erpegi z przygodówką. I fajnie :-)

Ocena: B – z przyjemnością

Skala: A – rewelacja – B – z przyjemnością – C – ujdzie w tłoku – D – padaka

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.