…powinien być trzynasty i to w piątek, patrząc po tym, co się wydarzyło.
Odludzie to moja kampania prowadzona na Wstędze 4, z pustkowiem, tajemnicami, odrobinką westernu i sporą dawką fantasy.
Rzadka to okazja, żeby Tomka nie było na sesji. Ale to było w wakacje, a ja postanowiłem, że nie będę czekał, tylko będę prowadził bez względu na okoliczności, bo kampania nie rozegra się sama.
BG:
- Heiron – dezerter ze straży, jeździec skrzydlatych bestii, upadły gladiator; dosiada największej bestii na pustkowiach, ale czy czyni go to wielkim?
- Bort – młodzieniec, który wie, że może wiele osiągnąć; zwłaszcza na tej sesji
- Waka Waka – szaman, który sam nie wie, w co się wplątał
BNi:
- Ear i Chloe – przywódcy uchodźców – kultystów Johannaha
- Strażnik na Skrzydlatej Bestii przynoszący przerażające wieści
- Ochra, Rhudaur i ich ludzie – próbujący ujść cało z tego piekła
- Bill Zabuz i jego banda – sępy, które zamierzają pożywić się na uciekinierach
- Alistair Greyhound – brat Ducha, nareszcie pod własnym imieniem; nadal barbarzyńca, nadal jeździec wiwerny
- Chetorpol i Vox – jako (odpowiednio) dekoracja i rekwizyt
- Królowa Niebios – skrzydlata bestia z dziurą w skrzydle, nadal najszybsza na pustkowiach.


Raport graczy
Sesja 14
Ostatnia oaza przed murem
[W obozie na pustyni BG bawią się artefaktami]
Zanim jeszcze grupa Eara się obudziła to dwóch największych magogadżeciarzy zaczęło testować swoje cacka. Pierwszy był Heiron i jego błyszcząca branzoletka. To jest coś, nie dość, że odbija kule, to przy odpowiednim ułożeniu ręki potrafi wszystkich odrzucić na paręnaście metrów! Bort dostał trzy latające kulki wirujące efektownie wokół niego oraz magorewolwery. Te jednak nie były tak posłuszne, ale posłużyły jako sprawdzenie efektywności osłony Heirona. Wszyscy żyją, jest dobrze.
Ale nie ma Ducha! Gdzie to psisko polazło. Wie On sam. Tylko jego dwóch najbliższych towarzyszy bardzo za nim tęskni i ma to dosłownie wymalowane na twarzy. (a nawet na karcie postaci – więź z Duchem)
[Rozstrzygnięcie dalszych losów Eara]
Jak już poczynili wystarczająco dużo hałasu to zaczęła się cała dyskusja o to co ma zrobić grupa Eara i Chloe. Już prawie Bort miał zostać nowym założycielem Nowszej Nadziei, ale Waka Waka był górą. Grupa ma udać się jako nowi rekruci do Straży na Murze. Tak też czyni.
Poza Chloe, której wszyscy wróżą rychłe pozbawienie dziewictwa, albo i gorzej. Ta pozostaje pod opieką trzech dopiero co poznanych wędrowców. Nie wiem co gorsze.
[Straszne wieści z Muru]
Podczas dyskusji i wymiany uprzejmości przylatuje na bestii Strażnik Muru i oznajmia, że Twierdza pod Murem upadła i barbarzyńcy zmierzają w tą stronę. Uszczknąwszy nieco ze źródełka leci do miasta powiadomić o tym władze.
[Plan porwania kapłana]
Trzeba szybko działać. Cel – kapłan Vox ma zaśpiewać bananowy song przy wyroczni. Nie pytajcie dlaczego. Taką wizję miał szaman.
Bohaterowie spłodzili wspaniały-nie-mogący-się-nie-udać-plan:
porwanie kapłana z osady i dostarczenie do wyroczni. Opcjonalnie: zdobyć lektykę, ponieważ wolne miejsca są tylko w pysku bestii. Nic prostszego, wystarczy mieć:
- Chloe przebraną za chłopaka (dla niepoznaki)
- Królową Niebios z załataną dziurą (j.w.)
- lektykę (tak, tak!)
- doskonałego jeźdźca bestii mister-lord-of-the-arena
- Borta celne-oko-jego-matka-jest-z-barbarzyńcami
- Waka Waka co-ja-tu-robię-ta-skóra-jest-tyle-warta?
Przystępujemy do akcji. Bort i Waka w łapy bestii, Heiron i Chloe na grzbiet. Czego spodziewamy się nad miastem? Zamieszek po informacjach o barbarzyńcach. Co zastajemy? Trzesięnie ziemi, jak się później okazało kilka czerwi rozrywających miasto, uciekającą karawanę (ważne, jest tam lektyka!).
[Zmiana planów i starcie przy uciekającej karawanie]
Udajemy się w stronę lektyki, miasto spisane na straty. Vox może ucieka w karawanie… Ale co to, karawana jest otaczana przez barbarzyńców! Szybki podział ról, Bort i Waka lądują do walki, Heiron atakuje z powietrza. Wychodzi dziesięciu na ponad dwudziestu barbarzyńców. Betka. Ale, ale… mały twist, Heiron zostaje rozpoznany przez przywódcę napadu- Zeda Bila-Zabuza! Tak, dowódcę straży. Ma pewnie marny żołd, dorabia na boku. A teraz większy Twist, Heiron przyłącza się do niego!
Sprawy wyglądają nieco gorzej. Doskonale uzbrojona banda + bestia kontra Bort, Waka, Jaharararahindkakdallahah [chodzi o Rhudaura :-) – przyp. kadu] + 0,5 człowieka w lektyce [a tu o karła] i jego miniony, Ochra i jego synowie. Nie mamy szans, Waka Waka zaczyna paktować. Wychodzi na swoje. Że niby „zostawcie towary i nic wam się nie stanie”. Z otoczonej karawany przeżyły trzy osoby. Bort, Waka i Jahararakralalkdlah. Teraz ma chudsze imię, na bank zwalił się w portki jak Waka powstrzymał własną ręką bicz przy jego twarzy.
Za „bezkrwawe” załatwienie sprawy Heiron wybiera lektykę. Dobra nasza. W gratisie pozostali otrzymują obłęd. Bort panikuje. Waka ubóstwia wielkiego wojownika Heirona. Nic, to. Po krótkiej refleksji nad trupami ruszamy na miasto!
[Już z lektyką BG wracają nad miasto i lądują, by zabrać kapłana Voxa]
Okazuje się, że zniszczone miasto zostało ocalone od czerwi przez barbarzyńców? Jakoś tak. Krótki rekonesans:
- GreyHound przemawia na placu (to chyba jednak nie barbarzyńcy, ale kto ma czas się nad tym zastanawiać).
- Czetorpol zdycha nadziany na pal.
- Ledwo żyjący Vox rozpostarty na palach zbiera baty.
Szybki desant bojową bestią wypimpowaną o lektykę i załatane skrzydło. Wpadamy w środek placu i… dzida w przemawiającego GreyHounda od Waki (cholernik potrafi unikać podkręcone!). Bort z wciśniętym w ręce rewolwerem jednak decyduje się również na dzidę (niebiosa grzmią!), ale trafia w udo! Heiron za pomocą bestii rozszarpuje więzy kapłana… już blisko… Waka bez broni wyskakuje po przesyłkę, Bort pudłuje z magorewolweru o włos albo dwa… Zaraz będziemy otoczeni…
[Artefakt Heirona pozwala BG uciec z kapłanem]
… i wtem BAM!! NA-PRZEKLĘTE-PIASKI-PUSTYNI-TFU Wielki wojownik Heiron ześlizguje się po szyi bestii i pokazuje gdzie jest miejsce tych wyrostków. To on tu rządzi. Odpycha wszystkich wrogów za pomocą magobransolety. Wszyscy pakujemy się do heliko… Królowej Nocy… Królowej Niebios! i ulatujemy do wyroczni.
Ale to nie koniec. GreyHound ściga nas na swojej wielkiej opancerzonej bestii, ale nic to dla Heirona i Królowej. To ich przestrzeń. Na rakietowym biegu umykamy w noc!
Tak w skrócie… To be contiuned…
Wydarzenia:
- Bohaterowie siedzą wokół źródła, co to wybiło na pustyni (sesja 12) i bawią się artefaktami, które otrzymali od Wyroczni. Heiron jest szczególnie zadowolony z działania jego bransolety, w której odkrywa drugą moc – pole odpychające.
- Następuję dyskusja co zrobić z wyznawcami Johannaha. Bort chce wysłać ich na gruzy Osady w cieniu Muru, Waka Waka sugeruje, by poszli zostać rekrutami straży Muru. Wygrywa wersja Waka Waki. Tylko Chloe zostaje z bohaterami.
- W obliczu nagłych (przywiezionych przez jeźdźca skrzydlatych bestii) wieści o tym, że barbarzyńska horda przedarła się przez Mur bohaterowie postanawiają działać szybko. Ich celem jest kapłan Vox, którego planują znaleźć w Oazie.
- Kiedy przylatują nad Oazę, widzą jak atakują ją czerwie, a na północny zachód ucieka z niej karawana. Postanawiają lecieć za karawaną.
- Karawana okazuje się wieźć Rhudaura XXIII oraz kupca Ochrę. Wygląda też, że zaraz zaatakują ją barbarzyńcy. Kiedy jednak bohaterowie lądują obok karawany okazuje się, że to nie barbarzyńcy, a Bill Zabuz – bandyta i komendant straży Muru w jednej osobie! Heiron dogaduje się z nim. Nasze łotry zabierają lektykę oraz (ustami Waka Waki) oszczędzają Rhudaura XXIII. Ochra i jego ludzie zostają zabici.
- Wraz z lektyką drużyna wraca nad Oazę. Tam rządzą barbarzyńcy dowodzeni przez brata Ducha, jeźdźca wiwerny – Alistaira Greyhounda. Czetorpol nie żyje, a Vox jest batożony. Drużyna zarządza desant – porywają Voxa, odpalają magobransoletę Heirona i odlatują. Wiwerna Greyhounda leci za nimi, ale nie daje rady dogonić skrzydlatej bestii Masmy – Królowej Niebios.
Rollercoaster
To była sesja rollercoaster. Było głupkowato, było upiornie, było emocjonująco, było dramatycznie. Sporo było niespodziewanych decyzji jak i sporo było nonsensów. Ogólnie normalna sesja RPG :P
Ja już sesję temu doszedłem do wniosku, że nie ma się co cackać i w tle poodpalałem wszystko, co mogłem. Atak czerwi na Oazę? Jest. Ucieczka Ochry, który połączył siły z Rhudaurem? Jest. Wieści o upadku Twierdzy na Wyrwie w Murze? Jest. Bill Zabuz ujawnia się i atakuje? Jest. Głupia sprawa, ale chyba więcej ja podziałałem na tej sesji niż gracze :P Ale oni wypełnili questa, więc też byli zadowoleni.
Dyskusje między postaciami graczy
Dobra, wróćmy do początku. Bardzo fajna była scena dyskusji między postaciami, kiedy przyszło o zadecydowaniu o losie kultystów Johannaha. Bort chciał, by udali się na ruiny Nowej Nadziei i odnowili osadę. Waka Waka, który już na poprzedniej sesji kumał się ze Strażnikami Muru proponował, by uchodźcy udali się na Mur i zostali Strażnikami Muru. Było emocjonujące turlanie kośćmi/odkrywanie kart i wygrał Waka. Dobra, scena, emocje były.
Artefakty od Wyroczni
Ważne było też odkrywanie mocy artefaktów, którymi obdarzyła ekipę Wyrocznia. Andrzej miał tu niesamowitego fuksa, bo wyszła mu pozytywna dama i musiałem dać coś ciekawego do jego bransolety obrony. Dodałem moc odrzucenia od siebie przeciwników i ta moc potem przydała się nie raz (a pierwszy raz już w kluczowej scenie tej sesji). Strasznie lubię takie numery – z testu mechanicznego wychodzi coś, co potem wpasowuje się idealnie w inną scenę. Własnie po to wymyśliłem te zróżnicowane wyniki na figurach we Wstędze.
Niewidoczne konsekwencje i auto-derailowanie fabuły
W tej sesji co chwila gracze się czegoś dowiadywali i jak zwykle zazwyczaj nie wiedzieli, że wydarzenia to efekty ich działań. Np. atak psychopsów na Twierdze na Wyrwie w Murze wymyśliłem jako pośrednią konsekwencję tego, że Duch dał na dziewiątej sesji umrzeć psychopsu imieniem Cień, z którym prawie się sprzymierzył.
Czasami sam się sobie dziwię po tych sesjach. Rozmyślam przed, że fajnie by było jednak wyciągnąć te rzeczy, które mam już wymyślone do Oazy, a potem na samej sesji bez większego pomyślunku daję wybór – bronicie/walczycie z czerwiami pustyni w oazie, czy może lecicie za tą karawaną, która z niej ucieka? W efekcie drużyna znów tylko prześlizgnęła się nad tą miejscówką i nigdy tak naprawdę do niej nie wróciła.
Popaprane plany
OK, moje głupotki to moje, ale graczowskie głupotki to czasem mnie przerastają. Tym razem drużyna wymyśliła świetny plan, że by porwać Voxa ogarną lektykę, którą Królowa Niebios uchwyci w swe szpony i wszyscy będą mogli lecieć na raz, nawet złapany kapłan. I potem ja mówię „w oddali ucieka karawana” od razu pada pytanie o lektykę…
I jeszcze bardziej popaprany showdown
Ta scena z napadem na karawanę była akurat gruba i się niej nie pier*śmy w tańcu. „Barbarzyńcy” otaczający karawanę okazują się być tak naprawdę Strażnikami Muru, którzy wolą rozboje od służby Odludziu. Ich przywódca, nieuchwytny Bill Zabuz okazuje się być komendantem Zebem, który co prawda nienawidzi barbarzyńców i z przyjemnością zabije Ochrę, który z barbarzyńcami handlował, ale nie ma za grosz szacunku dla szlachcica z Miasta nad Wodospadem, Rhudaura i jego też zamierza zaciukać.
I tak by było, gdyby nie Waka Waka. Był to ciekawy przypadek, bo gracze w tej okropnej scenie tworzyli sobie zahaczki na przyszłość. Heiron widząc sobie podobnych wiedział, że może jeszcze kiedyś do nich dołączy. Waka widząc potencjalnego sojusznika w Rhudaurze postanowił zasugerować bandytom, że wezmą za Rhudaura okup i będzie z tego większy pożytek, niż z jego trupa. Mroczne.
Ale mroczne to miały być estetyczne konsekwencje wyboru graczy. Wiadomo, że gdyby walczyli z zakapiorami Zabuza pewnie ktoś z nich by zginął. Tak wykpili się, umyli ręce, wzięli tylko potrzebną im do ich planu lektykę (WTF). No to ja na ich oczach zakatowałem karła Rhudaura, dałem nadzieję, że młodzi synowie Ochry może uciekną, po czym i ich zabiłem; wreszcie – ukatrupiłem Ochrę.
Żałuję tylko, że Ochra przed śmiercią nie przeklął Heirona, nie splunął mu w twarz i nie rzekł, że przeklina piaski pustyni, która zrodziła takiego szubrawca. Ale Ochra nie znał Heirona, więc nie było opcji na teatralne gesty. Tak czy owak było krwawo i mocno. Bort się straumatyzował, Chloe jeszcze bardziej. Ale nic, wzięli lektykę i polecieli na łowy na kapłana dla Wyroczni.
Było w tym coś słodkiego – wykonywali misję dla złowieszczej demonicy, która miała ich wkrótce oszukać, odebrać im przyjaciela, a robiąc to unurzali sobie ręce w krwi niewinnych, przemienili się w takich samych mieszkańców Odludzia jak oni wszyscy. Zabuz. Wyrocznia. Vox.
Reveale
Jeszcze chwilkę o revealach – to, że Zeb to Zabuz można było wywnioskować już na dziewiątej sesji (kiedy Sol’ar i Duch spotykają samotnego kapitana Zeba). Żałuję, że nie doprowadziłem wcześniej do rozmowy z sierżantem Sandskarem, który miał nakreślić rozłam w szeregach straży, ale cóż, niektóre wątki wracają jak bumerang, a niektóre się traci. Ale i tak fajnie wyszło z tym ujawnieniem się, bo było to w dużej mierze odbiciem Heirona – nagle okazuje się, że jego rozterki nie są jakimś jego prywatnym dramatem, że cała Straż ma problem.
Chwilę potem, gdy BG wrócili do Oazy ponownie wyciągnąłem brata Ducha, ale tym razem on przemawiał do tłumu i przedstawił się swym dawnym imieniem – Alistair Greyhound. To był pierwszy raz, gdy to imię padło – ta widmowa postać przybierała kształtów. Oczywiście pierwszym co postanowili zrobić gracze, było pizgnięcie w dziada dzidą. Udało się Alistaira zranić (to był AFAIR mój ludek za trzy kości i na dwa hity), ale mi się poszczęściło, bo nie udało im się go zabić.
To tutaj pięknie zagrała dama z testu na identyfikację przedmiotu magicznego z początku sesji. W kluczowym momencie, gdy drużyna była otoczona, Heiron odpalił pałerka i stał się bohaterem dnia. Normalnie z nieba do piekła i z powrotem.
Czyli co, o trupach i tchórzostwie zapominamy, quest wykonany, należą się pedeki? Jak to na sesji RPG, nie?
Za tydzień coś grubszego kalibru
W przyszłym tygodniu sesja kończąca pierwszy sezon Odludzia, jak to powiedzieli gracze. Wielki reveal, na którym wszyscy mieli się obowiązkowo stawić. Oczywiście coś musiało pójść nie tak, co nie? Dowiemy się za tydzień. To znaczy Wy się dowiecie za tydzień, ja już wiem od tygodni :P
[…] Oazy. Sesja 13: Drużyna uwalnia Masmę i Embersa, ale przypłaca to wypędzeniem kultu Johannaha. Sesja 14: Korzystając z wojennej zawieruchy drużyna porywa z Oazy kapłana Voxa. Sesja 15: Wyrocznia […]
[…] na sesji czternastej Heiron i Waka Waka dali do zrozumienia billowi Zabuzowi i jego siepaczom, że nie są od siebie tak […]
[…] zastrzelonych, stratowanych. Mocna scena, ale nie tak mocna jak rzeź kupca Ochry i jego ludzi w S1E14. Tutaj nasi chcieli […]
[…] Alistair i barbarzyńcy (Jama i Xian) darowali mu życie i raz w Ostatniej Oazie przed Murem w S1E14 w punkcie 6, kiedy BG porywali kapłana Voxa, o mało nie zabili Alistaira włócznią i uciekali […]
[…] Za tydzień dla odmiany na sesji zabraknie Ducha (a nie Heirona, jak tym razem). I od razu reszta zarobi sobie na wieczność w piekle. Chcecie zobaczyć czym? Widzimy się za tydzień. […]
Powiem szczerze, że czytając to po latach nie mogę się nadziwić marnotrawstwu fabularnych motywów jakie dokonało się na tych dwóch sesjach – tej i poprzedniej. Teraz na pewno bym tak nie poprowadził – bohaterowie ledwo prześlizgnęli się po tym, co było dla nich przygotowane…
[…] ponownie spotkali go w S1E14, gdy już sporo po śmierci Johannaha prowadził w Oazie jego kult. Wygnany z Oazy (obwiniony za […]