Jak erpegowałem w 2015

W tym roku zagrałem w sumie 40 sesji, z czego 24 w Odludzie – moje, że tak powiem Opus Magnum, kampanię na kilkadziesiąt sesji, którą ciągniemy już drugi rok.

Erpegi: nie Odludzie

Z tych 16 sesji, które nie były Odludziem cztery sesje prowadziłem.

Dwa razy wziąłem się za bary z moim scenariuszem Water World Fantasy. Raz rozegrałem go na szybko i całkowicie (z Beatą i Maćkiem Fedorowiczami oraz Maćkiem Mizerackim) a raz próbowałem go ugryźć po zmianach z Żelkiem, Słowikiem i Simanem, ale tutaj poszło jakoś bez szału i w efekcie WWF nie dokończyliśmy. To będzie już z czwarty raz jak atakowałem ten scenariusz, miałem też plany go spisać z małą pomocą Goratha, ale ani go nie spisałem, ani nie jestem z niego zadowolony. No nie wiem, czy piąty raz zaryzykuję. Przynajmniej Wstęgę mini trochę na nim poćwiczyłem.

Jeżeli już mowa o Wstędze mini, to spisałem ją docelowo do publikacji w Spotkaniach losowych gdzieś w kwietniu, ale potem doszedłem do wniosku, że trzeba ją jeszcze ciut poprzycinać i tak leży odłogiem, mimo iż Seji mnie już pogania. Za to poprowadziłem na niej (po raz drugi) mój scenariusz pt. Bandyci z Kniei Szeptów – tym razem jako Szepczące Wzgórza, mocno przerobione pod GRAMY! Moim zdaniem fajnie to wyszło (mimo iż jest to zasadniczo strasznie głupi scenariusz). Grali Blanche, rince bpm, Erpegis i jeszcze jeden kolega, którego ksywy nie pomnę.

Gramy

Ostatnia nieodludziowa rzecz, jaką prowadziłem, to będzie Durance – to w zasadzie gra bez prowadzącego, ale tłumaczyłem zasady, więc wliczam, jakbym prowadził. Grali ze mną Tomasz i Gosia Sokoluk oraz Andrzej Siwek. Recenzję Durance znajdziecie tutaj – gra fajna, z potencjałem, ale ostatecznie IMO niedorobiona.

Durance koso

12 sesji grałem jako gracz – 4 razy u Stinga (w Deadlands Classic x2 oraz The End of The World od FFG też x2), 4 u Fedora (3x Eclipse Phase i raz jeden w Unknown Armies), dwa razy u Ifryta (w Dungeon World i D&D5ed) i po razie u Chochlika (Apocalypse World) i Indoctrine (a zatem u autora w Głębię Przestrzeni).

U Stinga nie mogliśmy się zgrać czasowo – co coś zaczęliśmy, to rozjeżdżały się terminy i nie kończyliśmy sensownie. tEotW bardziej mi się podobało ze względu na mechanikę, która działa dość sensownie – powoli zmienia postacie w wykończone walką zombie – niby żywi, ale tyle kar, że już ledwo ciągną. Za to Deadlandsy bardziej mi się podobały ze względu na klimat. Jednak nie ma to jak pograć zwariowanym przygłuchawym ramolemi. Stara mechanika w sumie też rządzi.

Fedor jak to Fedor – czasami go najdzie na Eclipse Phase (to zawsze na propsie), a czasem na coś innego. W EPh powinienem mieć mocno przykokszoną postać (liczyłem sesje, jakie nią grałem przez ostatnie lata i będzie ich ze 20), ale nigdy nie pisałem porządnie pedeków, więc w praktyce zawsze gram tą samą (Quintinem von Tsoy), tylko zmieniam morphy. Co do Unknown Armies, to nie czytałem podręcznika zanim zagraliśmy (co nie jest jakąś szczególną nowością), wiec grało mi się jak w WoDa śmiertelnikami.

Granie u Ifryta na warszawskich konwentach to już chyba moja mała tradycja – w mijającym roku byłem na Zjavie (w przyszłym też się wybieram, BTW) oraz Avangardzie. Na zjavie grałem po raz pierwszy w Dungeon World, które bardzo mi się podobało i chętnie kupię polską edycję, jak już wyjdzie (póki co jest tylko plotką/marzeniem, ale trzymam kciuki). Tu przy okazji polecę polskiego facebookowego fanpage’a DW, na którym linkuja wiele superprzydatnych rzeczy.

Ifryt DW.jpg

Na Avie graliśmy razem w Dungeons & Dragons piątą edycję i ponownie – gra wygląda bardzo przystępnie, zwariowanym półorkiem grało się super i mógłbym się nawet zastanowić nad poprowadzeniem matki RPG… gdyby nie kosztowała milionów monet. Kiedy mogę opracować autorską kampanię na kolejnej wersji Wstęgi (a oczywiście mam już jakieś plany na piątą… w zasadzie szóstą wersję i na kolejne po Odludziu kampanie) to alternatywa kupowania cudzych materiałów i wkładania w nie grubej kasy nie jest jakoś przesadnie atrakcyjna.

U Chochlika zagrałem, bo chciałem sprawdzić jak działa mechanika Apocalypse World. No i działa ciekawie, choć sama sesja wyszła dość chaotycznie. Nie miałem czasu, by dalej grać z ich ekipą (czas nie jest z gumy, nie?), ale słyszałem, że mojego Psychola po zbeenowaniu spotkał jakiś ponury koniec. Co do AW i ruchów prowadzącego to musiałbym sam poprowadzić, żeby ocenić, czy mi to podejście pasuje (bo podaje na tacy co można zrobić), czy bardziej krępuje i wydaje się sztuczne. W każdym razie z punktu widzenia gracza ruchy BG sprawdzają się super.

U Indoctrine grałem w jego Autorkę – Głębię Przestrzeni- na GRAMY! Express na Zjavie. Graliśmy ze Scobinem i Włodim, więc super bawiło się postaciami, ale sama gra mnie nie urzekła i pewnie szybko o niej zapomnę.

Ogólnie to zanim przejrzałem dokładnie tę listę myślałem, że w tym roku prawie nie grałem. Nie grałem żadnej spektakularnej (mini)kampanii jako gracz – czegoś w stylu gier z poprzednich lat: Unhallowed Metropolis u Stinga, kiedy grałem stuletnim gliniarzem Pająkiem albo Eclipse Phase u Fedora, gdy przez bodaj cztery sesje spędziliśmy w zamkniętym wojskowym habitacie ukrytym w atmosferze Jowisza. No ale nie parłem tez na granie jako gracz, bo mój czas angażowało Odludzie. To teraz dwa słowa o nim.

Erpegi: Odludzie

Odludzie w tym roku krwawiło. Krwawiło, bo sporą jego część obróciliśmy w pierzynę (gracze zaczęli nawet żartować, że gdzie się nie pojawią, to to miejsce jest zgubione, bo jak je opuszczają, to bankowo zostają tylko zgliszcza). Krwawiło, bo po drodze gubiliśmy graczy – zaczęliśmy rok z piątką grających, z pod koniec została nas tylko trójka – ja, Andrzej Siwek i Tomasz Sokoluk i w takim stanie pewnie skończymy tę kampanię.

lista sesji Odludzia
Lista sesji na koniec 2015

Mimo tego w ciągu tych 24 sesji zakończyliśmy sezon 2, potem sezon 3, a teraz mierzymy się z czwartym, jak sądzę ostatnim. Także jest grubo. Jeżeli uda się to zakończyć, to będzie to najdłuższa poprowadzona przeze mnie kampania. I pewnie tego rekordu nie będę próbował bić, bo w trakcie doszedłem do wniosku, że dwa lata i ponad 50 sesji to jest jednak przesada. +/- 15 sesji to moim zdaniem optimum dla kampanii – da się ją wtedy przejść nie gubiąc graczy i utrzymując jednocześnie interaktywność całości oraz spójność (nie przechodząc epizodów w stylu – “no dobra, graliśmy ostatnio miesiąc temu, to o co w sumie chodziło?”).

Mam też nadzieję, że znajdę wreszcie odpowiedni moment i siądę do spisywania raportów zanim wszystko zapomnę. Raporty ze strony graczy chłopaki piszą regularnie, więc je mam na gotowe, ale za każdym razem korci, by coś dodać od siebie, więc odciągam to i odciągam.

Błędy, czyli o zakupach

Pisałem to już wcześniej w tym roku w notkach RPGaDAY i powtórzę to jeszcze raz – w tym roku dokonałem mnóstwa bzdurnych erpegowych zakupów. Nie wiadomo po co kupiłem: Blades in the Dark (póki co nawet nie wyszło), Symbaroum (podręcznik wcale nie robi takiego wrażenia wizualnego, jak się spodziewałem), Transhuman Space (tylko przekartkowałem). Na pamiątkę kupiłem też Numenerę i Unhallowed Metropolis, ale tego w sumie nie żałuję.

20151222_180350

W przyszłym roku podejmuję mocne postanowienie poprawy – nie kupować tego, w co nie będę grał. Chyba, że będzie naprawdę bardzo ładne :P

Plany na 2016

W satysfakcjonujący sposób skończyć Odludzie. Większe wyzwanie, niż mogłoby się wydawać, bo było już w tej kampanii wiele dobrych sesji, a przecież końcówka powinna być najlepsiejsza.

W dalszej kolejności myślałem o poprowadzeniu Dragon Age, ale chyba nie na mechanice Dragon Age RPG, tylko na kolejnej wersji Wstęgi. Scenariusze w sumie mam, bo zbiorek Blood in Ferelden był nawet niezły (a w przyszłości Green Ronin ma zamiar wydać The Deep Roads – kolejny zbiór scenariuszy). Lubię ten świat, Dragon Age Inkwizycja było syte, więc jakaś minikampania nie zaszkodzi.

Wiecznie rozważam też prowadzenie The One Ring – mam nawet kilka podręczników do niego, a kiedy graliśmy u Stinga mechanika wydawała się super. Gdybym wreszcie poprowadził kampanię w Śródziemiu, która trzymałaby klimat Śródziemia (wedle mojej oceny), to odhaczyłbym jeden z ważniejszych punktów w moim prywatnym erpegowym “chciałbym kiedyś”. (Jak to piszę, to tak sobie myślę, że to postanowienie o tym, by nie kupować w 2016 podręczników, których nie będę używał może wcale nie oznaczać, że kupie ich mniej, bo Cubicle 7 nie próżnowało :P).

TORrange800

Trzecia rzecz, do której nawet spisałem ze dwa szkice scenariuszy to jeden sezon kampanii futurystycznych gliniarzach. W sumie nie zdecydowałem w jakim settingu miałoby się to dziać – może Eclipse Phase? Może Transhuman Space? Może Traveller, na którego też miałem chętkę i mam tę edycję wydane przez Mongoose jakiś czas temu?

Super byłoby dopracować któryś z moich starych pomysłów na scenariusze. Ten tylko dla dwójki graczy? Ten w humorystycznym fantasy? Może ten z Justykarką, który już nawet prowadziłem na PMMie kilka lat temu, a potem porzuciłem? Kontrakt Mutenhallera do WFRP nawiązujący do słynnego Kontraktu Oldenhallera? Wreszcie może ten przeklęty Water World Fantasy?

Czas pokaże. Tak jak w zeszłym roku nie napalam się – co wyjdzie, to wyjdzie :-)

4 comments

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.