Sesja, na której pojawia się Oge. A także ginie Heiron.
BG:
- Oge – samotny wędrowiec, o twarzy okrytej bandażami, okrutny i pozbawiony skrupułów; z magorewolwerem przy boku (gra nim Tomasz)
- Heiron – gladiator, który został strażnikiem; strażnik, który został dezerterem; wyrzutek, który został bohaterem (gra nim Andrzej)
- Xan Xawros – wierny sługa Wyroczni (gra nim Mateusz)
- (Nazih – pogromca Bestii, którego znów nie ma na sesji; gdyby był, grałby nim Sting)
BNi:
- Wyrocznia – kobieta o popękanej twarzy i wiedzy spoza tego świata
- Kupiec Krab – zdradził Wyrocznię, uciekł, ale teraz musi wrócić
- randomowi barbarzyńcy/uciekinierzy z umierającym bykoniem
- Ternus – tajemniczy człowiek w patchworkowym stroju, który wie coś o Transformacie Szeptów
- Ear – kultysta Johannaha, żądny krwi sług Wyroczni
- Masma – sługa wyroczni, który lata na Królowej Niebios
- Randa – kobieta o niezwykłym głosie, niewolnica wodza barbarzyńców, niegdyś porzucona przez Heirona podczas ucieczki z Twierdzy na Wyrwie w Murze
- Jama – wódz barbarzyńców, stara kobieta w ciele młodego mężczyzny
- Alistair Greyhound – jeździec wiwerny, czempion barbarzyńców, brat Duncana Greyhounda, osoby, która żyła w ciele Ducha
Raport graczy (T. Sokoluk):
Kolczatka
Ma na sobie tylko płaszcz, zdjęty z jakiegoś umarlaka. Tamten już go nie potrzebował, a nocami na pustyni robi się zimno. W oddali słyszy ludzki głos, od tak dawna nie słyszany. Grupa postaci patrzy się na dogorywającego bykonia. Smród bydlęcia drażni nozdrza. Wkrótce zjawią się padlinożercy. Pytanie czy tylko po resztki bykonia, czy też ludzkie…
Tamci dalej go nie widzą. I nie zobaczą, póki nie przyłoży jednemu z nich lufy do skroni. Temu najmłodszemu, najsłabszemu, o którego troszczy się ten najstarszy, najsilniejszy. Ryzyko jest duże, bo tamtych jest więcej, ale nie ma nic do stracenia. Ma tylko płaszcz i ten sześciostrzałowiec. Tamci przynajmniej mają jedzenie. Oraz prymitywne bronie, naostrzone kije i sieć zrobiona z pustynnej rośliny, która haczykami wbija się w ziemię – zarzucona na człowieka rozerwie mu skórę przy zdejmowaniu. Godne pogardy barbarzyńskie ścierwa. Są obłąkani, podkradając się słyszał jak pletli o przekleństwie pustyni. No to je mają, wyłącznie na własne życzenie.
W przeciwieństwie do nich on sam potrafi zatroszczyć się o swój los. I właśnie to robi. Opakowany, spokojny, ma tych gnoi w garści. Nie zrobią nic, bo wiedzą że nie blefujesz. A nawet jeśli wiedzą, nie chcą ryzykować życiem chłopaka. Mężczyzna grożąc jednemu z nich reszcie każe odejść. Po twarzy chłopaka strumieniami płynie pot i spływa na lufę magolweru. Jeden z barbarzyńców szepce do ucha przywódcy – On jest chory, spójrz na jego bandaże – wskazuje na twarz Nieznajomego, która jak cała głowa okryta jest grubą warstwą bandaży. Nie wiedzą czego się spodziewać, czy nie załatwi chłopaka jak odejdą. Ale nie mają wyjścia. Wycofują się. Przerażony chłopak trzęsie się jak dogorywający w spazmach bykoń.
Obcy rozkazuje chłopakowi, by chwycił za nóż. Trzymając ostrze w dłoni zdaje się przez ułamek sekundy zastanawiać. Nieznajomy ocenia czy chłopak ma jakieś resztki charakteru i zrobi z niego użytek, ale ten nie wykorzystuje okazji. Ceni sobie bardziej rozum niż odwagę. Zrezygnowany opuszcza głowę. Słyszy rozkaz, że ma dobić zwierzę. Chłopak błaga by tego nie robić. Pada na kolana i zalewa się łzami. – Ty albo on – słyszy. Chłopak ponownie wybiera rozsądek. Zrozpaczony unosi rzeźnicki nóż i dźga bykonia. Obaj wydają z siebie bolesny jęk. Zrezygnowany chłopak mechanicznie wykonuje kolejne polecenia przygotowania mięsa. Cały czas po jego twarzy płyną łzy. Kiedy podaje upieczone mięso na jego twarzy z bliska widać ślady po rozmytym makijażu, jakiś barwach plemiennych.
Nieznajomy posila się pierwszym posiłkiem od wielodniowej tułaczki po pustyni, a resztę mięsa chowa do swojego worka. Chwyta najeżoną kolcami sieć i narzuca na chłopaka. Chłopak przeraźliwie wrzeszczy i krzyczy, próbując się nie szamotać. Ale ciało instynktownie reaguje na ostre bodźce bólowe i każdy kolejny gwałtowny ruch pogłębia traumę. Jeśli chłopak wyjdzie z tego, zostaną mu szkaradne blizny. Tamci tylko odprowadzają wzrokiem Nieznajomego. Gdy będą próbowali ściągnąć kolczatkę, on będzie już daleko stąd.
Powidoki
Nazir Sahir stał się oblubieńcem tłumu, po tym jak zranił bestię. Imię Emisariusza z Miasta nad Wodospadem skandują niemal wszyscy mieszkańcy 9. Miasta. Olbrzymia odcięta łapa leży niedaleko w pobliżu Fosy Nicości. Fosa wciąż paruje diabelskimi wyziewami, które zranią każdego, kto podejdzie bliżej.
Xan Xavros stoi w pobliżu rozbitego artefaktu, jednego z dwóch które miała Serena Densza. Trzaska dziwną energią, co oznacza że traci resztki mocy. Dookoła w powietrzu pojawiają się obrazy, widma, powidoki – jakby dusze uwalniane z tego czegoś… człowiek bez jednego oka, człowiek w ciele pokrytym tatuażami, człowiek o wyglądzie Creetight’a… Artefakt w końcu gaśnie. Gdy umiera, roztwiera się ujawniając coś, co wygląda jak ludzka nerka. Niedługo później artefakt zostanie rozszabrowany. Wyrocznia nie ma już z niego żadnego pożytku. Xan Xavros miał za zadanie go chronić. Zawiódł nie po raz pierwszy, zawiódł nie on jeden.
Bestiomiętka
Heiron jest niepocieszony. Ominęła go walka. Dziś to nie Kesser jest ulubieńcem tłumu. Jeszcze im pokaże, kto tu jest prawdziwym Czempionem! Ale odkrywa źródło bestiomiętki, wabika na skrzydlate bestie. Szpotawy Szpon jest pobudzony, niespokojny czując zapach potu tego gigantycznego stworzenia. Czyżby kapłan Tao posiadł wiedzę jak pozyskiwać tę substancję? To dlatego Odszczepieńcy tak chętnie odwiedzali to miejsce? Na zamku zatrzymywały się ich całe stada. Szpotawy Szpon wydaje pisk rozpaczy. Ze smutkiem spogląda w dół Fosy, gdzie dogorywa tamta bestia.
Magiczny, świecący kryształ
– Podróżniku, jesteś jedną z dwóch osób które posiadają skrzydlate bestie. Dlaczego nie uciekniesz z tego miejsca? Zabierając mnie oczywiście. Jestem Ternus i jestem gotów zapłacić wysoką cenę – oświadcza kolorowo ubrany, wyróżniający się człowiek, który właśnie zbliżył się do Heirona. Oferuje mu błyskotkę.
– Nie interesują mnie magiczne, świecące kryształy. Na co mi on na pustyni? Co ja z nim zrobię, zjem go?
– Chyba nie zamierzasz całego życia spędzić na pustyni? Poza nią, w Mieście nad Wodospadem jest wart krocie. Każdy z magistotów go poszukuje.
– Moja skrzydlata bestia i tak cię nie uniesie. Jest zabiedzona, trochę szpotawa, ułomna. Nie dała rady nawet utrzymać Balteona w swym jedynym zdrowym szponie.
– A więc Balteon nie żyje? – zdumiewa się nieco poruszony tajemniczy wędrowiec. – Myślę że popełniłeś błąd w ocenie. Naświetlę ci jaki. Spójrz na ten kryształ. Mieni się tysiącem kolorów. Gdybyś był chciwy, z pewnością sięgnąłbyś po niego. Jest wart fortuny. Mógłbym dobić targu z Masmą, który także ma skrzydlatą bestię. Ale Masma jest człowiekiem, z którym nie warto robić interesów. To szczwany bydlak i oszust.
– Skoro wiesz że nie należy robić interesów z Masmą, uderzasz do mnie? Uważasz mnie za łatwego do wyprowadzenia w pole naiwniaka? Nic z tego. Dopóki jest tu Wyrocznia, nie zostawię jej – zarzeka się nieco oburzony Heiron.
– Ooo – nie ukrywa grymasu niezadowolenia. – W takim razie i ja się pomyliłem. Jesteś człowiekiem Wyroczni. W takim razie nie możemy robić interesów. Co więcej, jesteśmy konkurentami. Jeśli przybyła tu po Transformatę Szpetów to przekaż jej, że tu nie znajdzie artefaktu. Marnuje tylko czas.
Człowiek w płaszczu z łusek skrzydlatej bestii znika tak nagle, jak się pojawił. Heiron chciał jeszcze go spytać gdzie będzie mógł go znaleźć w przyszłości, ale już nigdy nie będzie miał okazji zadać tego pytania.
Diabeł Pustyni
Obandażowany mężczyzna dostrzega na horyzoncie siedzącego na kamieniu samotnego człowieka. Jest jeden, nieuzbrojony. Kiedy podchodzi do niego na odległość pchnięcia nożem, dopiero wtedy tamten zauważa go. Wygląda na kogoś, kto mógł sobie pozwolić na luksusy w swoim życiu. Co robi na pustyni? “Zbłądziłem, przeklęte moje imię, kupiec Krab to tchórz i nieudacznik. Niewdzięczny Krab. Krab zdrajca. Krab Judasz!” – wykrzykuje. Kupiec, a więc może jeszcze ma coś cennego. Wystarczyła jedna groźba, by sam zaoferował wszystko co ma. Jakby to już nie należało do niego… Ale zdaje się w amoku niczego nie zabrał. Chyba że coś ukrywa. Nie przed Billem. Jeden szybki ruch i kupiec traci magolwer, który ukrywał za pasem. A teraz ma wycelowany w siebie. Ktoś taki jak on nie mógł się nim posługiwać, więc musiał go ukraść. Pytanie tylko komu…
– Kim, kim ty jesteś? – tamten pada zrozpaczony na kolana. Wiem, wiem kim jesteś. Ta przeklęta pustynia zesłała na mnie Demona, żeby mnie dręczył. Tak, przyznaje, ukradłem go. Ukradłem go Wyroczni. Wyznaję mój grzech. Zwątpiłem. Po trzykroć zdradziłem Wyrocznię. Jakże słaby się okazałem. To dlatego, że posłuchałem głosu takiego diabła, jak ty. Pójdę do piekła z jego imieniem na ustach. Przeklinam cię! Przeklinam cię, Naziru Sahirze!
Kupiec godzi się ze swym losem. Prowadzi Diabła Pustyni do miejsca, które dawniej było jego domem, a które teraz nazywa piekłem.
Anioł Pustyni
Targ w 9. Mieście jest zniszczony, rozdarło go pęknięcie idące od strony Fosy Nicości. Gdy na targu zjawia się Xan Xavros i Heiron Kesser, miejsce szybko pustoszeje. Aż zostają tam tylko oni oraz Ear i jego banda. Ma zamiar wziąć na nich odwet. Twarz ma wielokrotnie doświadczoną goryczą bólu i porażki. Ale w nieskazitelnie białej szacie wygląda jak młody nowicjusz. Nowicjusz ze świątyni wiary, którą on sam sobie stworzył. Ogłasza, że Johanah chciał, żeby ci ludzie stali się ludźmi pustyni, dołączyli do Armii Xybera i jego Plemienia Szarańczy. I nikt im w tym nie przeszkodzi.
Heiron nie chce wchodzić z nim w polemikę. Ale Ear nie daje mu ot tak odejść. Nie, kiedy żąda rekompensaty swych strat i zadośćuczynienia swego upokorzenia. Musi pokazać, kto jest wrogiem, przeciwko któremu trzeba się zjednoczyć. A jest nim plugawa Wyrocznia i wszystkie jej sługusy. Po raz kolejny dochodzi do rozlewu krwi. Krwi baranków Eara. Czy wyznawcy Johanaha w przyszłości będą opowiadać o prześladowaniach pierwszych johanahitów? Jeśli jacykolwiek przeżyją…
Matnia
Dziewiąte Miasto, Zabandażowany znów widzi to miejsce w majaku. Widzi budynki zawalające się w jego stronę i zamczysko, sięgające po jego duszę. Pamięta jak wcześniej, gdy leżał w letargu, próbował się przed nim bronić. Pamięta swoje krzyki “nie, nie, tylko nie tutaj”. Jakby to miejsce jednocześnie zabijało i przyciągało go swoją tajemną mocą. To były tylko złe sny, ale teraz czuje to na jawie. Jak trafił tu z powrotem?
Ostatnie co pamięta to chłopaka płaczącego nad zabitym bykoniem, rozpaczającego kupca… oraz znów tę twarz psychopsa. Psychopsa, którego obecność czuje odkąd… umarł pozostawiony na pustyni. Czy jest jeszcze sobą? Czy żyje? A może jest tylko w czyimś śnie? W śnie tego obrzydliwego, grubego, śmierdzącego człowieka. Porwanie go wydawało się łatwym zarobkiem, a okazało zgubą, śmiertelną pułapką. Zapadł się do wnętrza swego umysłu, który stał się dla niego więzieniem. Dosięgła go straszliwa choroba, a może klątwa. Klątwa rzucona przez tego grubego skurwysyna.
Zniszczone twarze
I znów jest w Dziewiątym Mieście. Zdaje się, że udało mu się wydostać z matni, jaka ogarnęła jego własny umysł. Duch po raz kolejny okazał się silniejszy. Choć nie pamięta drogi tutaj, odkąd spotkał tego parszywego kupca Kraba. Miasto wygląda zupełnie inaczej, choć widział je zaledwie kilka dni temu. Ruiny zamku wyglądają jak pogruchotane kości, a poprzez miasto, niczym śmiertelna rana, przechodzi wielka rozpadlina. Nikogo prawie już nie ma, a ci co zostali pogrążeni są w beznadziei. Dziewiąte miasto dogorywa, kona jak ten bykoń, i tylko czeka na śmierć, która już nadeszła.
– Chyba nie powinnam tego ruszać – mówi mężczyzna pochylony nad bandażami. Jego głos jest kobiecy. Wygląda na kapłana Matki Natury, a raczej na kogoś kto mógł nim kiedyś być. Kapłan wydaje się wiedzieć skąd pochodzą blizny na twarzy okrytej bandażami. Okaleczył go psychopies. A zatem nie od słońca, choć był przez wiele dni wystawiony na jego działanie, gdy porzucono go rannego na pustyni.
– Moi właśni ludzie zostawili mnie samego na pustyni. Ale to dobrze. Już nic mnie z nimi nie łączyło. Potrafię się rozeznać w sytuacji i wiem skąd wieje wiatr pustyni. Teraz wieje na Wyrocznię i dlatego tu jestem.
Człowiek ten tak naprawdę miał już do czynienia z Wyrocznią. Nie osobiście, bo jest zabobonny. Ale jego ludzie robili z nią interesy. Dostarczał jej ludzi. Po co, tego nie wie. Pamięta, że Wyrocznia chciała też, by przyprowadzono jej kapłana Matki Natury. A więc udało się jej, ma już jednego. Kapłan twierdzi, że rany spowodował psychopies. Istota plugawa, jak wszystko co pochodzi z tamtej strony Muru. Pamięta siebie z magostrzelbą w dłoni pędzącego na pustynnym skoczku i polującego na te skurwysyńskie stwory. Pamięta składającego mu meldunek człowieka o tym, że horda psychopsów wdarła się na teren Twierdzy nad Wyrwą w Murze. Gdy wspomnienia przywołały obraz psychopsów, czuje teraz spojrzenie takiej bestii na sobie. Wyjątkowo wielkiej, potężnej i krwiożerczej. Cała w pazurach, szponach, zębach, kłach, ślinie, włosach, sierści i krwi ofiar. Ten wzrok, spojrzenie które go prześladuje to jednocześnie wzrok tego grubego człowieka, którego porwał. Pamięta opowieści o szamanie zza drugiej strony Muru – Xyberze, który ludzi potrafił przemieniać w zwierzęta. Z pewnością ten spasiony człowiek to psychopies w ludzkim ciele. To on jest za wszystko odpowiedzialny, to on osłabił go i sprawił że jego ludzie obrócili się przeciwko niemu. To on odebrał mu wszystko. I jeszcze za to zapłaci. Ale teraz na myśl o nim robi się słaby, bezradny, zagubiony.
– Dlaczego uważasz, że jesteś mi potrzebny? – pyta Wyrocznia, która właśnie weszła do pomieszczenia pewnym krokiem. Spękana twarz, twarde spojrzenie i zdecydowane ruchy. – To raczej ty potrzebujesz mnie. Każdy kto przychodzi do mnie pragnie czegoś. Pragnie uzyskać wiedzę, którą tylko ja posiadam. Kim jesteś, Okaleczony?
– Ty też nie wyglądasz najlepiej – Okaleczony patrzy na jej popękaną twarz i sam z dumą prezentuje swoją. – Spójrz na mnie. Widzę, że coś nas łączy.
– Widzę, że wiele przeszedłeś. Twoje rany, tak samo jak i moje rany, są nie tylko w ciele, ale i w duszy. Trafiliśmy do tego przeklętego miejsca, ale nawet w nim dwie tak bardzo podobne do siebie dusze potrafią siebie odnaleźć. Jestem Serena Densza i nie pochodzę z tego świata. Tak jak i ty nie chcę tutaj przebywać. Słyszałeś co o mnie się mówi. Mam klucz, żeby wydostać się z tego miejsca, by zakończyć nasze cierpienia w Czyśćcu, w tym zapomnianym miejscu zwanym Odludziem. Widzę w tobie tę iskrę zawziętości. Widzę pierścienie Strażników Muru, które wciąż nosisz. To miejsce cię naznaczyło. Pójdź za mną, Oge, a wskażę ci jak zmierzyć się z wyzwaniami Odludzia.
O tych, co cenią odwagę bardziej niż rozum
Sytuacja w obozie Sereny Denszy nie jest najlepsza. Plany przejęcia Dziewiątego Miasta skończyły się nie tylko fiaskiem, ale i zniszczeniem tego miejsca. Prędzej czy później trzeba będzie je opuścić. Nie wiadomo, w którą stronę się udać. Jeden z artefaktów został zniszczony, drugi zabrał Agrel. Samo jego zniknięcie to także poważne osłabienie. Czy to sprawka Ducha? Z pewnością wybrał najsłabszy umysł i pokierował nim. A on sam zdradził, zwrócił się przeciwko nim. Wszyscy wiedzieli jak niebezpieczne to stworzenie, a mimo to zadawali się z nim. I to był największy ich błąd. Ale to nie koniec problemów.
Do miasta wkracza właśnie armia barbarzyńców. Na jej czele ogromna wywerna. Oge prowokuje Masmę, by wkroczyć do akcji na grzbiecie jego skrzydlatej bestii. Niczego teraz tak nie pragnie, jak zabić jeźdźca tej drugiej, zapewne przywódcę barbarzyńców. Oge i Masma mieli w przeszłości wspólne interesy, a teraz Masma musi spłacić dług z tamtych lat. Xan Xavros zachęca zaś Heirona. Bagatelizuje ciężkie rany na ciele Heirona odniesione w walce z Earem, twierdząc że to tylko zadrapanie. Xan podkreśla także jak wielką rolę może odegrać druga skrzydlata bestia, chociażby w odwracaniu uwagi. Heiron wie, że marny z niej wierzchowiec, a on sam nie jest w pełni zdrów, ale w końcu ulega namowom. Na przeklęte piaski pustyni, dał się wmanewrować.
Mięso, mięso
Całe tłumy ludzi, setki barbarzyńców, olbrzymia barbarzyńska horda. W środku wóz, a na nim barbarzyński wódz. A przy nim nie kto inny, jak Randa. Piękna kobieta, której wódz kazał śpiewać. Jej głos niesie się, zwiastując nadejście barbarzyńskiej hordy. Randa nie miała być niewolnicą, ten widok ściska serce Heirona. To nie miało tak być i to tak nie będzie! Randa zauważa Heirona i wykrzykuje jego imię. Jej głos ze zrezygnowanego zmienia się w przepełniony radością i nadzieją.
Barbarzyński wódz wstaje wściekły. Wygląd Jamy diametralnie się zmienił. Ma fioletowe włosy z damskim uczesaniem, długie kolorowe paznokcie, kobiecy makijaż. Wygląd barbarzyńców również się zmienił. Są wygłodzeni. Ledwo się wloką przez pustynię. Musieli krwawić ludźmi, zostawili po sobie dziesiątki ludzi, musiało dochodzić do kanibalizmu. Masa. ludzi, która idzie i myśli “mięso… mięso…”. Mięso powalonego przez Nazira golema…
Lanca Błyskawic
Olbrzymia, gigantyczna wywerna. Czarne skrzydła, czarne szpony. Ciało i skóra tak twarda, że niewiele jest w stanie ją przebić. Jeździec dosiada jej na olbrzymim siodle. Drugą ręką dzierży bardzo długą, pojedynkową lancę. Lanca z pewnością jest zdolna strącić jeźdźca innej skrzydlatej bestii. Oge siedzi na Królowej Niebios tuż za Masmą i celuje ze swego Magolweru. Heiron krąży dookoła, starając się odwrócić uwagę. Nagle ze strony tej lancy widać błysk. Promieniuje energią, która trzaska wprost w Heirona.
Jednocześnie wystrzeliwuje artefakt Oge. Ten strzał również dosięga celu. Ale jeździec wciąż trzyma się w siodle. Zdaje sobie sprawę, kto stanowi zagrożenie. Kieruje swą bestię wprost na Królową Niebios. Dwie bestie zaczynają się szamotać między sobą. Jeśli któryś z jeźdźców w tym momencie spadnie, skończy rozpłaszczony na ziemi. Rewolwer znów wydaje huk, a Królowa Niebios odgryza łeb tamtej. Jeździec długo spada w dól i po chwili widać stamtąd tylko tumany kurzu.
Naszyjnik
Udało się, ale gdzie jest Heiron? Barbarzyńcy są przerażeni, niewiele trzeba żeby ich odgonić. Oge niczego tak nie pragnie jak klęski barbarzyńców, ale to dzięki Heironowi pokonali jeźdźca. Oge nie traci czasu na barbarzyńców i decyduje się na odnalezienie Heirona. Ale ten już dogorywa i wydaje tylko ostatnie słowa: “Randa, ona tam jest. Widziałem ją. Powiedzcie jej… “ – ostatnie słowo już nie pada.
Duch opuszcza tego człowieka. Heiron Kesser nie żyje. Oge bierze sobie do serca słowa Heirona. Poprzysięga uratować Randę. Wyrocznia pytała wcześniej jaka jest cena jego pracy dla niej. Teraz już zna odpowiedź. Xan Xavros również jest żywo zainteresowany uratowaniem Randy. Nosi ona na szyi artefakt, który sprawia, że jej głos jest niezwykły. Ten artefakt wzmocni moc Transformaty Szeptów. Dlatego musi go zdobyć.
Spis wydarzeń:
- Oge błąka się po Pustkowiach. Napotyka ludzi z bykoniem i zastrasza ich, by zyskać mięso. Potem napotyka Kupca Kraba i wykorzystuje go, by trafić do Dziewiątego Miasta.
- Ludność 9go miasta ponosi Naziha Sahira, ich bohatera. Xan nie patrzy na to, bo sprawdza rozwalony sprzęt Wyroczni. Niektóre hologramy są naprawdę przerażające. Heiron doświadcza strachu i boleści Szpotawego Szpona, który opłakuje Bestię.
- Heirona zaczepia tajemniczy człowiek – Ternus. Chce go przekupić, by wywiózł go z miasta, ale gdy dowiaduje się, że Balteon nie zyje, a Heiron jest człowiekiem Wyroczni, znika wspominając coś o Transformacie Szeptów.
- Ear nie daje za wygraną i atakuje Xana i Heirona na placu przed Domem z Czerwonej Cegły. Jego ludzie dostają łupnia, ale Heiron zostaje ranny.
- Oge przybywa do Wyroczni. Szybko znajdują wspólny język. Wyrocznia pyta czego chce Oge, ale ten jeszcze nie wie.
- Do 9go miasta zbliża się barbarzyńska horda. Xan przekonuje Heirona, że musi lecieć z nimi walczyć. Masma zabiera Oge i jego magorewolwer. Na czele pochodu barbarzyńców dostrzegają uwięzioną Randę, która rozpoznaje Heirona i błaga go o pomoc.
- Nad hordą rozgrywa się powietrzny pojedynek, Heiron, Masma i Oge walczą z czempionem barbarzyńców na wiwernie – Alistairem Greyhoundem. Alistair z pomocą Lancy Piorunów rani Heirona, ale poświęcenie dezertera-bohatera pozwala Oge i Masmie pokonać wiwernę i strącić Alistaira.
- Heiron umiera. W ostatnich słowach prosi towarzyszy, by uratowali Randę.
Komentarz kadu:
Na poprzedniej sesji pozrywaliśmy wiele potencjalnych wątków. Plan z bestią runął, a zagrożenia ze strony barbarzyńców nie dało się już odciągać na później. To był idealny moment, by kontrolę nad wydarzeniami przejął Nazih Sahir… no ale na tej sesji Stinga znów nie było, a ja nie miałem zamiaru grać ostro jego postacią. W efekcie ta sesja stoczyła się na poziom „wprowadzamy kogoś nowego, więc bez szaleństw”. Ale to wprowadzenie… wow, to poszło dobrze.
Oge
Za każdym razem, gdy ktoś traci postać musimy wprowadzić do gry kogoś nowego albo uczłowieczyć któregoś z BNów. Jeżeli gracze chcą, to mogę kogoś zaproponować, ale tym razem to był pomysł Tomka, by… wskrzesić Billa Zabuza. Tak, tak, gdy kończyliśmy poprzednia sesję, Bill Zabuz był martwą postacią. Heiron nie sprzymierzył się z jego ludźmi, przeciwnie, wielu z nich zginęło a ja nie miałem zamiaru niańczyć tego BNa.
Ale kiedy Tomek zasugerował, że zagra Billem pomyślałem sobie – co za wspaniały pomysł! Ostatnie co facet wiedział, to był potworny psychopies, który zabawił się jego duszą, odcisnął na niej piętno. Czemu nie miałoby się stać tak, że ta operacja zadziałała na Billa jak umysłowy defibrylator? Bill potrzebował jednak czegoś, co odwróciłoby od niego uwagę – bandaży na twarzy, nowego imienia: stąd Oge.
Bill był o tyle dobrym pomysłem, że w kampanii było już wspomniane, że jego ludzie mieli konszachty z Wyrocznią. Wiedział o niej, więc logiczne było, że opuszczony, sam jeden na pustyni ruszył ku jedynemu punktowi odniesienia, jedynej postaci, która mogła być dość wpływowa, by ukryć jego dawne ja przed światem.
Jego wejście w kampanię wyszło idealnie. Scena z ludźmi, którzy próbują ratować umierającego bykonia wyszła straszliwie ostro. Tomek zagrał brutalnie i bez skrupułów – jakże inaczej niż grał Duchem. W dodatku jakieś didaskalia, które rzuciłem ot tak (sieć do łapania zwierząt) wykorzystał z mistrzowską precyzją. Ta pierwsza scena zrobiła tę postać – szorstką, brutalną, bez skrupułów, ale jednocześnie zagubioną i koncentrująca się na tu i teraz, bez celu.
Celu, który Tomek wyznaczył mu pod koniec sesji – spełnienie marzenia dawnego dezertera, dawnego członka Straży, którą Bill przecież też zdradził.
Ternus
Pomyślałem, że czas ruszyć z Transformata Szeptów i wprowadziłem Ternusa. Ten ubrany w patchworkową odzież jegomość jest przybyszem z Fortecy Estar, ale tego jeszcze nie ujawniamy. Szuka Transformaty Szeptów i dość otwarcie o tym mówi. Chyba nie planowałem, że ta postać pożyje dłużej, bo w notatkach do następnej sesji mam napisy w stylu: „jeżeli złapią go barbarzyńcy – ginie”, „jeżeli złapie go Smyrna – ginie” itd. ;-)
Nie jestem teraz pewien, czemu kazałem mu rozmawiać tylko z Heironem, chyba dlatego, że chciałem go tylko na chwile pokazać.
Pojedynek z Alistairem
Kiedy bestia padła postanowiłem, że jeszcze spróbuję z niej coś wycisnąć i pomyślałem, że dla wygłodniałej armii barbarzyńców jej cielsko będzie wspaniałym prezentem. Jeden opis, ale wyszedł fajnie i odwrócił perspektywę.
W hordzie miałem trochę bohaterów, z dawnych czasów, z których najmniej eksponowanym był zawsze Alistair Greyhound. Z poprzednich sesji było wiadomo, że kiedy Xyber przejął ciało jego brata Alistair pozostał wierny temu, kogo uważał za Duncana. Widzieliśmy go po tej stronie muru szukającego wiwerny (na której nota bene Xyber także eksperymentował próbując wgrać ludzki umysł do głowy wiwerny – stąd dziwne znamiona na jej ciele, takie same jak miał Duch, co hintowałem graczom już w S1E1). Heiron także go spotkał – raz po drugiej stronie Muru w S1E10 w punkcie 3, kiedy Alistair i barbarzyńcy (Jama i Xian) darowali mu życie i raz w Ostatniej Oazie przed Murem w S1E14 w punkcie 6, kiedy BG porywali kapłana Voxa, o mało nie zabili Alistaira włócznią i uciekali przed pościgiem wiwerny na Królowej Niebios. Alistair na chwilę pojawił się też w Twierdzy na Wyrwie w Murze, ale tam nie odegrał żadnej roli (choć planowałem z nim jakieś sceny, nie rozegrałem ich, bo fabuła potoczyła się inaczej).
Pomyślałem, że barbarzyńcy też mogą mieć trochę szczęścia i w ręce Alistaira wcisnąłem Lancę Piorunów – legendarny artefakt, który Dra’ran zgubił spadając z Muru w S1E10 w punkcie 1. Barbarzyńcy w końcu byli w bliskiej odległości od miejsca tragedii Dra’rana i mogli widzieć ptaszyska ucztujące na jego trupie. W ten sposób na chwilę dwa legendarne artefakty – Lanca i Dudnik, znalazły się nieopodal siebie, ale oba wymknęły się z rąk bohaterom – Dudnik schowany przez Ocalonego, Lanca spadając w dół razem z Alistairem.
Sama walka na skrzydlatych bestiach tym razem wypadła fajnie. Heiron, który był już ranny, gdy przystępował do walki (co zawsze w Odludziu jest proszeniem się o śmierć) otrzymał trafienie, a z jego rozliczeniem poczekaliśmy do zakończenia walki (co swoją drogą jest ciekawym chwytem pozwalającym zachować dramatyzm do samego końca). Jednocześnie Oge dał czadu waląc ze swojego magorewolweru, a ja powiedziałem dwa słowa o tym jak Królowa Niebios odgryza czy tam skręca łeb wiwernie pieczętując swą dominację na niebie.
I teraz tak: gdybym się uparł to i Alistaira mogłem oszczędzić i zachować na później. Ale pomyślałem sobie – czy teraz, gdy Tomek nie gra Duchem, potrzebuję jeszcze tej postaci? Niekoniecznie. Po sesji (lub przed którąś następną) gracze spierali się o to czy przeżył, ale ostatecznie doszli do wniosku, że nie miał prawa. Uszanowałem tę opinię i pozostał martwy :-) Jak widać pozasesyjne powody na to, że coś się dzieje lub nie zdarzają się wcale nie tak rzadko.
Randa
No dobrze, ale kim jest ta Randa i czemu warto było za nią umrzeć? Nie zapominajmy, że Heiron zawsze był postacią upadłą. Zaczynał jako ex-gladiator i strażnik, spaprał misję, został dezerterem, potem był nawet (udawanym, ale…) barbarzyńcą. I własnie wtedy w obozie barbarzyńców wykupił Randę z niewoli za doskonałe ostrza (gwoli ścisłości były to noże Zabójcy Psów, postaci Stinga z pierwszego sezonu, które to noże Heiron znalazł w Wieży Malga). Niestety, gdy się stamtąd ewakuował dziewczyna została na miejscu (choć mało brakowało – S2E3 punkt 4).
Tak jak Alistair, Randa pojawiała się i wcześniej – spotkał ją i uratował z Zagubionego Wąwozu Dra’ran (S1E6 punkt 2). Już wtedy była mowa o jej wspaniałym głosie oraz o tym, że była mamką Cheta, komendanta Straży Muru. Dziewczyna zaginęła w fabule, bo odlatując z Miasta pod Południowo-Wschodnią Bramą w Murze Dra’ran o niej zapomniał (zostawiając ją w niewoli u kapłanki Nony). Gdy Heiron/Krono kupował ją z niewoli było to jakiś czas po wydarzeniach w MpP-WBwM. Randa mówiła wtedy o nieufności względem kapłanów, ale wątek nie rozwinął się.
W związku z działającymi w kampanii zasadami reputacji bohaterowie mogli za punkty stylu kupować sobie wpływ na inne postacie. Heiron miał wykupione coś w stylu „chce się z nią jeszcze raz zobaczyć, zanim umrę”, co okazało się ponura przepowiednią. Dlatego też od razu wyciągnąłem Randę (przy okazji akcentując motyw jej cudownego głosu) na wierzch, gdy tylko bohaterowie pojawili się nad hordą. W efekcie ta walka miała posmak takiego sword & sorcery, kiedy nasz Conan walczy ze Złym, by uwolnić gołą babkę. Było to dodatkowo przełamane faktem, że wódz barbarzyńców, Jama (który w efekcie działań graczy w S2E4 punkt 10 miał wgraną osobowość żony Xybera, Skazy) przebrany był w damskie fatałaszki i ogólnie zachowywał się dziwnie.
Śmierć Heirona
Jak wspominałem poczekałem do końca z rozstrzygnięciem testu żywotności, który decydował o być lub nie byc Heirona. Pamiętam, że tuż po odsłonięciu ostatniej karty w teście powiedziałem do Andrzeja/Heirona: „Jakie są Twoje ostatnie słowa?” a on odpowiedział jakoś tak, jak w raporcie Tomka, powyżej.
Szczerze mówiąc strasznie mi się podobała ta scena. Czułem się jakbym wystawił Andrzejowi piłkę, a on wsadził ją do siatki pięknym wolejem.
Efektem tego zgonu była też konieczność ponownego przetasowania relacji między postaciami Tomka i Andrzeja. Tomek najpierw grał Duchem, towarzyszem Johannaha, którym grał Andrzej. Potem Andrzej grał Heironem, towarzyszem Ducha. Pomiędzy tymi postaciami zamienili się rolami. Teraz czas przyszedł na jeszcze inny układ – kogo wybrał Andrzej dowiecie się z następnego wpisu.
Zgon Heirona pchnął też postacie jeszcze raz w stronę barbarzyńskiej hordy – w pewnym sensie Andrzej ustawił następną sesję. Tomek zadeklarował, że może jego nowa postać, Oge, kiedyś znał Randę (i romansował z nią, jeszcze za czasów gdy był Zebem, komendantem Twierdzy) – zgodziliśmy się na to i wykupił na nią wpływ za punkty stylu.
Śmierć Heirona sprawiła też, że ta sesja zaczęła się srogo i okrutnie i tak też się skończyła.
Śmiesznostki z raportów
Ponieważ nie poprawiam raportów graczy, to chciałem zwrócić uwagę na jeden fakt – na koniec mowa o naszyjniku, który miałby dawać Randzie moc pięknego głosu. Być może gracze tak zrozumieli mój ówczesny opis, ale jeżeli Randa miała jakiś naszyjnik, to taki, który potęgował efekty jej naturalnego talentu i nie był jej niezbędny.
W następnym odcinku…
Andrzej ma nową postać. Mati nie dociera na sesję, za to jest Sting. No i przede wszystkim – wszystko, ale to wszystko się graczom udaje.
Coś, co w tym raporcie zwróciło moją uwagę, jest wyraźny wkład graczy w kształt kampanii. Opisane rozważania przy zmianie postaci pokazują zaangażowanie graczy w kampanię i jednocześnie ich wpływ na to, jak się ona dalej potoczy, które wątki będą ważne itd.
Prośba techniczna, przy wymienianiu postaci graczy na początku raportu warto dodać imię/ksywkę gracza, który prowadził daną postać. Wynika to z dalszej części raportu i było mówione wcześniej, ale przypominanie tego ułatwi osobie z zewnątrz zrozumienie tekstu raportu.
Dodałem. Jak nie zapomnę, to popoprawiam w następnych raportach.
O zmianie postaci będzie też oczywiście za tydzień.
[…] Sesja 27 S2E12 Koniec Heirona – Heiron pokonuje czempiona barbarzyńców, ale ginie […]
[…] sezonu, z tych kilku sesji, kiedy zabrałem Tomkowi Ducha i pozwoliłem mu myśleć, że zginął (S2E12 do 14) oraz z sezonu pierwszego, gdy był NPCem. Ostatni raz widzieliśmy go, jak zabrawszy ze […]
[…] drugim razem (S2E12) skończyło się walką z Heironem (Andrzej). Heiron co prawda Eara odparł, ale sam został […]