Symbaroum: Wrota Świątyni

Kolejna część wspominek z naszych sesji w Symbaroum. Tym razem ogr Rageor rusza w głąb Świątyni pod Wodospadem i tam odkrywa swoje męstwo.

Na początku tej sesji rozwijaliśmy postacie. Poprzednim razem zainwestowałem w coś prozaicznego – Men-at-arms, który dawał mi lepsze wyparowania ze zbroi. Tym razem nauczony doświadczeniem postanowiłem kupić coś, co mogło mieć zastosowanie fabularne – wziąłem Bodyguarda, który sprawia, że mogę przyjmować na siebie ciosy, które weszły w inną postać. Efekty były szokujące, jak zobaczymy poniżej.

W poprzednim odcinku:

Płyniemy rzeką, obserwowani. Łódż osiada na mieliźnie, a nas otaczają barbarzyńcy.

Unikając po drodze leśnego bóstwa (ranny zostaje wódz barbarzyńców) trafiamy z nimi do ich wioski. Ruszają z nami (i rannym wodzem), gdy dowiadują się, że szukamy świątyni, ale my mamy inny plan – wyzwalamy gobliny oraz ogra i uciekamy im.

Dojście do świątyni okazuje się problematyczne, ale dajemy radę. Na miejscu spotykamy strażniczkę świątyni. Barbarzyńcy przybywają tuż po nas, ukrywamy się. Strażniczka i nasze wiedźmy próbują uleczyć wodza, ale ten przemienia się w potwora. Rageor i Bjorn zabijają go. Barbarzyńcy uciekają w międzyczasie.

Skład drużyny:

  • Ogr Rageor – to mój kozak, wychowany przez Matkę Wiedźmę
  • Czarownica Zafira – z rodu mistrza Sedonio; gra nią Beata
  • Wiedźma Freya – odmieniec, która zna strażniczkę świątyni – Sinue; gra nią Kasia
  • Wojownik Bjorn – uciekający przed swą przeszłością; gra nim Dawid

Wesoła ekipa BNów:

  • Sinue – kobieta odmieniec, z rodziny (?) Frey’i, z którą coś jest ewidentnie nie tak
  • Hjale – goblin przewodnik, jest z nami od początku, brat Maggi
  • Magga – uwolniony z wioski barbarzyńców goblin, brat Hjale
  • Shugglud – ogr, też wyzwoleniec, mocarz, były kowal
  • kapitan Kjevgal – człowiek
  • Niggra – wyzwolony gobos
  • Mistrz Sedonio – nasz zleceniodawca, znana persona

Co się zdarzyło na sesji

Fantasy_Camp_Camp_Fire_Trine_37881_detail_thumb

Obozowisko

Każdy czasem się myli. Warto słuchać innych. Tak mi zawsze powtarzała Matka Wiedźma. I ja się na przykład tu dowiadedziałęm, że ruiny, do których trafiliśmy są pozostasłością po ludziach nie elfach. Acha. Hrmpf.

Z rozmowy z Sinue wynika, że ona i wiedźma Frey’a się znają. Sinue nie jest też żadną strażniczką świątyni – po prostu użyła jej, by się schronić, gdyż jest wygnańcem. Nie może być głupia, jeżeli owinęła sobie wokół palca miejscowych barbarzyńców i pozwoliła im wierzyć, że jest bóstwem.

My postanowiliśmy zabezpieczyć sobie lojalność goblinów i ogra i zaprosiliśmy ich do naszej wyprawy. Obiecaliśmy im zapłatę od Mistrza Sedonio. Zgodzili się.

Obozowisko to dobre miejsce. Każdy jest w drodze, nikt nie mowi ci, że tu nie przynależysz, bo ten tymczasowy dom jest i nie jest na raz domem wszystkich. Każdy ma też jakąś historię do opowiedzenia.

Zaczęliśmy oczywiście od nagabywania Sinue. Opowiedziała nam, że nie jesteśmy pierwszymi, którzy przybyli do ruin w ostatnich dniach. Był tu też łowczy i ludzie królowej. Chcieli zabić Sinue, wywiązała się walka, ale uciekinierka ponownie zbiegła.

Muszę powiedzieć, że tak jak wcześniej Shuggluda i Maggę, tak i ją wspieram w dążeniu do wolności. Chwilę później pożałuję tej myśli. Ważne jest tu też to, że w ruinach ktoś będzie na nas czekać. Trzeba o tym pamiętać.

Zefira opowiada historię o tym, jak jej babka (?) za górami za lasami zabiła kiedyś smoka. Jej historia brzmi wiarygodnie, zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja był po drugiej stronie Tytanów, widział zgliszcza ich cywilizacji. „Za górami, za lasami” – tak pewnie teraz ludzie będą zaczynać każdą swą historię. A jak powinniśmy zaczynać nasze my, ogry? „Zanim zaczęła się pamięć”? Tak czy siak gobliny słuchają historii Zefiry jak zahipnotyzowane.

Nie wszyscy zrozumieją wszystko o tobie, więc nie wszystko im mów. Tak mi mówiła Matka Wiedźma. Wiedźma Freya chyba nie zna tej madrości. Dowiadujemy się od niej, że kradła ludzkie dzieci i że i ona i Sinue są odmieńcami. Tu w obozie goblinom i ogrom jest może wszystko jedno, ale na terenach ludzi za takie wyznanie można skończyć zlinczowanym.

W życiu wiele zależy od tego, kto nas uczył. Frey’ę uczyła Sinue. Sinue korzysta z otoczenia istot, które ma za sprzymierzeńców i nie kryje się z tym, że piła wodę życia ze świątyni. A może to nie zwykłą nieostrożność, lecz jakieś magiczne zaślepienie? Frey’a chce ją przekonać, że woda życia jest dla niej zła (co widać po jej wyglądzie). Oferuje jej lusterko, które dostała od Zafiry, ale Sinue mówi coś o ludzkich urokach i chyba nawet nie przegląda się w nim.

Dla mnie staje się oczywiste, ze jest stracona i mimo iż wcześniej oponowałem, gdy wojownik Bjorn sugerował, by ją porzucić lub pozbawić życia, teraz to wyjście to jawi się jako realna droga wyjścia z tej sytuacji. Sam Bjorn siedzi milczący, jakby w głębi ducha przeżywał historię z przeszłości. Dopiero później dowiem się, że faktycznie rozmyślał o swoim danym druhu, łowczym Orsenie.

demon

Obozowisko nocą

Zmęczeni walką z bestią, wygadawszy się zaq wsze czasy układamy się do snu. Ktoś musi jednak czuwać, by ktoś mógł spać. Gdy przychodzi moja kolej na czuwanie staje się coś wyjątkowego. Przemawia do mnie demon.

Sinue od początku wydawała się raczej medytować, niż spać. Wtem zamykają jej się drugie powieki i z jej oczu spogląda na mnie on. Rozpoznaję ten wzrok – już na rzece z posągów obserwował nas ten sam sposób.

Demon ostrzega mnie, byśmy nie mieli czelności wynieść z terenu świątyni wody życia. Że jeżeli to zrobimy, to będzie to koniec tego lasu. Nie daję po sobie poznać, że los lasu jest mi obojętny. Poza tym to demon, może kłamać. Jeżeli coś zapamiętałem od Matki Wiedźmy, to właśnie to, żeby nie ufać demonom. Nie sądziłem, że kiedyś będę mógł skorzystać z tej rady, ale mało jeszcze wiem o życiu.

Możliwe zresztą, że demon do czegoś nas potrzebuje. Ostrzegł nas, że na dole, w ruinach, czekają na nas ludzie królowej i że nie będą tym, czego się spodziewamy. Mówię o tym czarownicy Zafirze. Frey’a mogłaby zareagować zbyt emocjonalnie.

Przezorny zawsze ubezpieczony

Zanim wyruszymy negocjuję z goblinami Maggą i Hjele. Płacę Maddze, by został z Sinue na górze. To da Hjele motywację, by wyprowadzić nas z ruin, gdybyśmy zgubili się w labiryncie. Jednocześnie jeżeli demon, który jest z Sinue ma jakiś wpływ na osoby, które są w pobliżu, ode razu po powrocie będziemy o tym wiedzieć. Lepiej sprawdzić to na goblinie, niż na własnej skórze.

Hjele wysyłamy też na zwiad w dół do ruin.Wraca mając do zakomunikowania, że przy niewielkim źródle znalazł naszpikowanego strzałami trupa. Musimy uważać.

Symbaroum-612x400

Ktoś, kogo znałeś?

Na dole, w ruinach, za mostem, który przekracza mała, rwącą rzeczkę, znajdują się ruiny. Gdy tam docieramy odnajdujemy człowieka. Wygląda bardzo źle – ciało ma naszpikowane strzałami. Czy to ten sam, o którym mówił Hjele?

Co ciekawsze, Bjorn mówi, że go zna. Wypuszczamy go przodem. Jestem dużym zwolennikiem puszczania innych członków drużyny przodem i zawsze się dziwię, gdy ktoś nie jest. Wiedźma Freya nie jest. Z pomocą swoich czarów zmienia się w jakieś zwierzątko i podkrada do rozmawiających. To tak zrobiła zwiad wczorajszego dnia – dochodzi do mnie. Jeżeli Sinue, jej mentorka, też to potrafi, to łatwo może uciec z każdej zasadzki. A demon razem z nią.

Ciekawość do pierwszy stopień do piekieł. Naszpikowany strzałami człowiek (łowczy Orsen, według słów Bjorna) dostaje jakiegoś ataku, gdy spostrzega wiedźmę Frey’ę. Wpada w szał, a na pomoc przychodzi mu czwórka podobnych mu, naruszonych przez czas wojowników. Widząc ich nadgniłe cielska zastanawiam się, czy demon nie miał przypadkiem racji. Ale to ocenimy później.

Potyczka przy moście

Samodzielnie nie można niczego wygrać, dlatego muszę strzec tych, którzy są po mojej stronie. Rzucam się na pomoc Frey’i, którą atakują dwa widma, które pojawiły się znikąd po tamtej stronie mostu. Przez głowę przechodzi mi myśl, że przyzwał je demon chcąc zabić Frey’ę, by nie uratowała Sinue.

Dotyk widm parzy, a moja broń nie robi im krzywdy. Mimo to wybraniam Frey’ę i pomagam Bjornowi, którego obskoczyły potworności. Ktoś krzyczy, że duchy nie mogą przejść nad wodą, więc wycofujemy się po moście.

W ograniczonej przestrzeni nawet fakt, że wojownicy królowej nie czują już bólu nie daje im przewagi. Ja też mało co czuję, ale w przeciwnieństwie do nich mam głowę na karku. Bjorn też. We dwóch rozczłonkowujemy potwory, ale jednego udaje nam się powalić i okiełznać. To Orsen, królewski łowczy i znajomy Bjorna.

Czeka ich teraz długa i niemiła rozmowa.

To była przyjemna sesja, ale u mnie zostawiła niedosyt. Miałem poczucie, że mimo tego, ze grało się fajnie, to mało posunęliśmy się do przodu fabularnie.

Fedor zastosował tu ciekawy chwyt i rozegrał wspomnienia Bjorna i Orsena fabularnie, scenami retrospekcji. Mi przyszło wcielić się w tego drugiego. W jednej scenie obserwowaliśmy jak Bjorn i Orsen pomagają uchodźcom z południa przejść przez Tytany, a w drugiej już po tej stronie gór Orsen próbował zaprosić Bjorna do wspólnej partii karczemnego hazardu. Obie sceny wyszły trochę sztywno, jakoś nie mogliśmy się płynnie zgrać z Dawidem, ale dzięki nim, kiedy pojawił się Orsen-nieumarły wiedzieliśmy, że do przodu trzeba wysłać Bjorna, bo to jego scena.

W walce okazało się, że mój ogr jest zasadniczo niezniszczalny. Nie, serio, mogę wyparowywać takie ilości obrażeń, że ktoś, kto ma mnie za swojego Bodyguarda może czuć się naprawdę bezpiecznie. Trochę mnie taki stan rzeczy zaskoczył, bo w atrybutach nie jestem jakimś wielkim szefem i testy mają prawo nie bardzo mi wychodzić. W walce za to miażdżę wszystko na swoje drodze. Czyli to nie jest system od zera do bohatera (także dlatego, że atrybutów też nie ma za bardzo jak rozwijać).

Co do gry to grało mi się niezmiennie bardzo fajnie.Bardzo zabawne były konwersacje dwóch ogrów (Rageor i Shugglud), które odbywały się za pomocą chrząknięć, a które potem rozwijały się w tłumaczeniu w zdania wielokrotnie złożone.

Starałem się trochę pokazać ciemniejszą stronę mojego bohatera – na przykład przez rozdzielenie Hjele i Maggi dla mojej własnej korzyści. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Fedor był też miły związać demona z moją postacią poprzez to, że zna on moją Matkę Wiedźmę, więc potencjalnie w przyszłości może być bardzo ciekawie.

Sesję skradł jednak dialog Bjorna (z Rageorem). To jest tuż po retrospekcji, w której Bjorn odmówił Orsenowi (którego grałem ja) wspólnej partii hazardu, którym najwyraźniej gardzi. Chciałem do tego tak na metapoziomie nawiązać, jakby dublując rozmowę Orsena z Bjornem w rozmowie Rageora z Bjornem.

Dwójka wojów układa się do snu. Rageor jeszcze zagaduje:
Rageor: A jak myślisz, Bjorn, czy bogowie również grają w kości?
Bjorn: Srał ich pies. /zasypia

Czego dowiemy się od schwytanego łowczego? Czy demon chce nas oszukać, czy jest po naszej stronie? Czy da się jeszcze uratować Sinue? Tego być może dowiemy się na następnej sesji. Stay tuned :-)

 

 

2 comments

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.