W tym odcinku naszej przygody z Symbaroum zaglądamy w głąb Świątyni pod Wodospadem, a ogr Rageor odkrywa, kim właściwie jest (w pewnym sensie).
Przed tą sesją znów miałem okazję wykupić jakieś rozwinięcie. Przestudiowałem listę dostępnych Zdolnośći od deski do deski i uznałem, że po tym jak sesję temu wykupiłem Ochroniarza nie zostało tam nic ciekawego, co pasowałoby wprost do mojej postaci (za ciekawe nie uznaję kolejnych zdolności podnoszących obrażenia, pancerz itp.).
Za to były tam rzeczy, które mogły ją wzbogacić. Pomyślałem, że skoro wychowała mnie Matka Wiedźma, a na ostatniej sesji rozmawiałem z demonem, to może obudziła się we mnie jakaś moc. Wykupiłem Wiedźmi Wzrok (Witchsight) i znów był to strzał w dziesiątkę.
W poprzednim odcinku:
Obozujemy u wrót świątyni. Każdy opowiada swoją historię. Nocą Rageorowi ujawnia się demon, który opętał Sinue, i ostrzega przed tym, co mogą znaleźć w świątyni.
Następnego dnia ekspedycja schodzi w dół i napotyka ludzi (i duchy) przemienionych przez „Wodę życia”. Wywiązuje się walka. Wygrywamy, lecz wycofujemy się. Jednym z pokonanych i pojmanych jest Orsen, łowczy królowej i dawny druh Bjorna.
(Dodałem też taką sekcję do poprzedniego wpisu.)
Skład drużyny:
- Ogr Rageor (kadu) – wojownik, który odkrywa, że widzi więcej i wyciąga z tego wnioski
- Czarownica Zafira (Beata) – z rodu mistrza Sedonio, to ona dowodzi drużyną
- Wiedźma Freya (Kasia) – odmieniec, przyjaciółka Sinue, potrafi zmieniać się w ptaka
- Wojownik Bjorn (Dawid) – jego ciemna przeszłość wkrótce dogoni go tu, w mroku
BNi:
W nawisach ci, których nie ma bezpośrednio na tej sesji.
- Orsen – przemieniony przez Wodę Życia, dawniej łowczy królowej
- (Sinue) – odmieńczyni, której ciało zamieszkuje demon
- Hjale, (Magga), Nigra, [kpt. Kejvgal] – towarzyszące nam gobliny [i człek]
- Shugglud – ogr, którego wyzwoliliśmy od barbarzyńców; zapatrzony w Zafirę
- (Mistrz Sedonio) – nasz zleceniodawca, znana persona
- Vivos – mag z ekspedycji Orsena, zamknięty w dalszej części podziemi
Co zdarzyło się na sesji (opowieść Rageora):
Wrota świątyni, po tej stronie mostu nad podziemną rzeką
Łowczy Orsen, a raczej to co po nim pozostało, gdy poił się „Żywą wodą”, leży skrępowany. Otacza go zapach rozkładu, jest nieprzytomny, ale cielsko ewidentnie rusza się, mimo wbitych weń strzał. Mięso pokryte jest zarodnikami, które rozpyliła na nim podczas walki wiedźma Freya. Dlaczego to zrobiła? Nie rozumiem jeszcze jej motywów.
Tymczasem Bjorn, który ma przesłuchać Orsena, najpierw musi opatrzyć swoje rany. Raczy się Artiańskim Brzuchożerem i polewa nim rany. Nie umyka mej uwadze, że jego ciało poznaczone jest setkami blizn. Sprawnie opatruje go Zafira, korzystając z uprzednio przygotowanych maści. Ta dwójka – czy to tacy właśnie są weterani wojny za górami?
Jest jeszcze coś. Z niepokojem odkrywam, że po rozmowie z demonem w nocy zaczynam widzieć rzeczy. Gdy patrze na ciało Orsena, dostrzegam wijące się czerwie. Dopiero, gdy wzywam Maggę, by go trzymał orientuję się, że widziałem je tylko ja. Wspominam słowa Matki Wiedźmy, która mówiła, że czasami wolałaby widzieć i wiedzieć mniej. Ale ona nie wyszła z kołyski niepamięci, jak my, ogry. Ja wolę widzieć więcej.
Przesłuchanie Orsena
Orsen budzi się. Wiedźma i czarownica próbują uświadomić mu, że „Woda życia” zmieniła go w monstrum, ale odtrąca lusterko Frey’i. Gardzi jej magią.
Dyskusję przerywa Bjorn. Zbliża się z pochodnią do Orsena, lecz prawdziwy ogień płonie w jego oczach. Polewa Orsena Artiańskim Brzuchożerem i chce go podpalić, by skrócić mękę dawnego przyjaciela. Zatrzymuję go, pochodnia syczy i gaśnie w mojej dłoni. Nie czas na to, Orsen może nam jeszcze dać jakieś informacje.
Orsen nic z tego nie rozumie. Myśli, że nadal wykonuje misję dla Królowej. Wspomina o magu Vivosie, zamkniętym w głębszej części świątyni. Gdy Bjorn wyrzuca mu, że jest przemieniony odpowiada, że on sam „nie widzi żadnej różnicy”. Ślepy łowczy. Dostrzegłby różnicę w oczach swoich dawnych przyjaciół, gdyby tylko stąd wyszedł. Ja ogr, parias, coś wiem o takim wzroku pełnym pogardy i niechęci.
Orsen mówi jeszcze jedną rzecz – mówi, żeby Bjorn nie wyrzucał mu, że jest innym człowiekiem, skoro Bjorn sam coś przed nami ukrywa. Czy i tym razem majaczy, czy może pamięta coś o naszym towarzyszu; coś, czego my nie wiemy? „Tajemnice, kto ich nie ma.” Mówi Bjorn i ma rację. Przecież nie dalej jak godziny temu sam ukryłem przed nim i przed Frey’ą los Sinue.
Orsen chce iść z nami. Przystajemy na to i uwalniamy go. Freya ostrzega, by mieć na niego oko. Gdybym wtedy wiedział to, czego dowiedziałem się w sali laboratorium, pomógłbym Bjornowi spalić łowczego.
Zaczynam się zastanawiać, czy aby owa „woda” nie jest największym skarbem tej świątyni. Przybyłem tu za sprawą złota, spodziewałem się skarbów. A co, jeżeli Mistrz Sedonio wiedział, że nie ma tu żadnego skarbu, tylko ta cudowna moc? Wszędzie wokół świątyni widać było ślady spaczenia, ale nie tu. Skoro Królowa o niej wie, to może mistrz także. Dotychczas nie interesowałem się układami między ludźmi. Muszę dowiedzieć się więcej, tak jak z demonem siedzącym w Sinue.
Łapa spalona pochodnią Bjorna pali. „Nie masz jeszcze tej maści?” pytam Zafiry. Czarownica pomaga mi, ale przygląda mi się. Chyba zrozumiała, że i ja władam wiedźmim wzrokiem. Ciekawe, czy tym swoim wzrokiem jest w stanie zobaczyć więcej, niż tylko ciemnozielony mech obrastający stary kamień. Sam chciałbym wiedzieć, co kryje niepamięć.
Maść działa. Zafira ma miły dotyk. Zimno, które pozostało w mym ciele, po spotkaniu z upiorami częściowo odchodzi.
W głąb świątyni
Ruszamy dalej. Gobliny nawet nieproszone robią zwiad. „Gdzie i po co poszedłeś?” „Prawie nieposzedłem” mówi uśmiechnięty Hjele. Głupie istoty, zwiad oznacza nieznane niebezpieczeństwo. Heh, lepiej one niż ja. Od tego są.
Ja i Zafira rozmawiamy o Madzdze. Rozważamy, czy nie powinniśmy po niego wrócić, ale nie decydujemy się na to. W międzyczasie gobliny znajdują portal, w którym zniknął Orsenowi z oczy magister magii Vivos.
Wywiązuje się ciekawa dyskusja na temat symboli, które wiedźma i czarownica znają niestety słabo. Dyskutują „To chyba symbol gwiazdy?” „Nie, to księżyc.” Bjorn też chce pomóc „Księżyc to też gwiazda.” Ja taktownie milczę. Bjornowi mówię, że „my znamy się na wojaczce lepiej, niż one na symbolach”. Wcześniej myślałem, że wiedźma i czarownica są jak moja Matka Wiedźma. Ale teraz nachodzą mnie wątpliwości.
W końcu wiedźmy zapraszają mnie do tego, bym dołączył do ich kręgu z rąk i wspomógł je moim wiedźmim wzrokiem. Pomagam. I w tym momencie dociera do mnie, że nie są lepsze ode mnie. Potrzebują mojej pomocy; dopiero jako grupa jesteśmy dość silni. Powidoki magicznej pułapki kryjącej portal nakładają mi się z normalnym widokiem Bjorna, który ze zniecierpliwieniem dłubie w nosie.
Portal otwiera się. Wszyscy łącznie z Orsenem przez niego przechodzimy.
Sala eksperymentów – rozumowanie Rageora
Sala, w której się znaleźliśmy, pełna jest zawartych komnat. Zza krat widać nieumarłe potwory, udręczone cienie istot, na których tutaj eksperymentowano. Czy i Vivos jest gdzieś tu uwięziony? Tym razem to Bjorn rusza na zwiad. A ja intensywnie myślę.
To miejsce jest złe. Demon ostrzegał mnie przed tym, żeby nie wynosić tego, co się tu kryje, bo zniszczy to całą knieję, w której się znaleźliśmy. Myślałem, że chciał mnie oszukać, ale teraz widzę, że miał rację. Demon musi być kimś w rodzaju ostatniego strażnika tego miejsca, kimś kto oszukał śmierć. Jeżeli wyniesiemy stąd wodę życia, stanie się coś bardzo złego. Co?
Wody życia potrzebują ludzie, którzy przybyli zza gór. I to nie byle jacy, ci potężni – Królowa, Mistrz Sedonio. Ale co to za ludzie? Czy nie ci, którzy zniszczyli świat na południe od gór? Czy nie ci, którzy nie robią nic, gdy ludzie patrzą na mnie z pogardą, wytykają mnie palcami jako pariasa? Jaki mam interes, by im pomagać? Żaden. Czas powstrzymać naszą wyprawę.
By się upewnić, dopytuję się Orsena, czy nie spocznie, dopóki nie wyniesie stąd wody życia, czy taki był jego cel? Potwierdza. Mówię do wszystkich ale przede wszystkim do Bjorna, że zmieniłem zdanie, Orsena trzeba zabić. I wtedy się zaczyna.
Potyczka w sali eksperymentów
Orsen ucieka, ale dopadam go i ciskam do Bjorna. Wojownik podpala łowczego pochodnią – Orsen cierpi, lecz nie ginie. Zamieszanie budzi demony tego miejsca, a na drugim końcu sali znikąd pojawia się magister Vivus. Czy też to, co z niego zostało.
Bjorn walczy z potworami z klatek, ja chronię wiedźmy. „Wytłumaczę wam potem” – wykrzykuję, ale na twarzy Zafiry widzę gniew. To ciekawe uczucie – dla niej i dla mnie. Dotychczas akceptowałem jej zwierzchnictwo i wszystko z nią konsultowałem. Teraz zadziałałem bez pytania i co więcej zastanawiam się – czy ona nie jest częścią problemu? Przyjdzie jeszcze czas na tę dyskusję.
Próbuję zabić Orsena. Moje ciosy są potężne, ale jego nie ima się zwyczajna broń. Czemu dostrzegłem to dopiero teraz? Nachodzi mnie myśl pełna zwątpienia. Czy mogę przegrać? Obalam go i pada, a ja mam większe zmartwienia.
Widzę obok jak Frey’a upada, a z dala magiczna moc dosięga Bjorna, który… rzuca się na mnie. Teraz jest tylko pacynką w rękach Vivosa. Magister kieruje go na mnie. A więc będziemy musieli się sprawdzić – ja czy on jest lepszym wojownikiem? W tle Zafira ucieka ku portalowi.
Ogarnia mnie szał. W tle gdzieś Frey’a przemieniona w ptaka leci ku Vivosowi. Wizje z wiedźmiego wzroku mieszają mi się z rzeczywistością i zdaję sobie sprawę z tego, że słowa Orsena do Bjorna były prawdą – on coś ukrywa. Jednocześnie raz za razem uderzam, obalam mego towarzysza i o mało co nie rozwalam jego głowy na pół. Wpada w wodę życia. Widząc co zrobiłem wykrzykuję jego imię. W jego oczach widzę nagłe przebudzenie, ale nie dzięki mnie – to magia Zafiry wybija go z transu. Dobrze. Nie będę musiał zabijać kompana.
Rzucamy się na pomoc Frey’i, która siłuje się z magistrem. Bjorn jest pierwszy – wraża miecz w ciało maga i zabija go. Czas stawić czoła Zafirze i wytłumaczyć to całe zamieszanie.
Kłótnia o władzę
Nie wracaj tu czarownico, wycofujemy się – mówię, gdy Frey’a opatruje Bjorna. Zafira nie chce mnie słuchać, rusza ku nam. Staram się wytłumaczyć, że to miejsce jest przeklęte i że musimy o nim zapomnieć. Nie chcą mnie słuchać. Narasta we mnie gniew. Nakazuję goblinom pochwycić Zafirę. To przykuwa uwagę wszystkich.
Rzucam oskarżenia. Mówię o złu, którego nie należy wynosić z tych podziemi. Zafira odpowiada – „nie wiesz nic”. Rzucam jej wyzwanie. Mówię do wszystkich – do Bjorna, który musi ukrywać to, kim naprawdę jest. Do odmieńczyni Frey’i, która wywołuje w ludziach strach i odrazę. Do pogardzanych goblinów i ogra. Czy chcecie umacniać ten świat, takim jaki jest? Czy chcecie dalej w to brnąć, w igraszkę magistrów i królowych? Ogłaszam, że od teraz ja dowodzę tą wyprawą i że wycofujemy się stąd.
Ale gobliny nie robią tego, co im każę, a przeklęty ogr Shugglud staje po stronie Zafiry. Pomyliłem się. Prawda to jeszcze nie wszystko. To jej rodzina płaci za całą wyprawę, a ko ma monetę zawsze wygrywa. „Czy to ona cię uratowała z niewoli?” – pytam Shuggluda – „Czy może uciekła i skryła się mając cię za nic?” Nic do niego nie dociera.
Napuściłem nas na siebie i przegrałem. W uszach dudnią mi słowa Bjorna, że to ta mroczna obecność z tego miejsca, jakaś pradawna moc wszystkim tu włada. Może i ma rację. Ale ja już wybrałem swoją stronę i zrobię wszystko, by to miejsce zostało zapomniane.
Tylko czy samemu przeciw wszystkim dam radę coś zdziałać? Gdzieś z najgłębszej części świątyni zieje mrok.
Ta sesja zaczęła się niepozornie, ale potem w wyniku mojej niespodziewanej deklaracji i jej podchwycenia przez Fedora nabrała niesamowitego impetu i skończyła się z prawdziwym pierdolnięciem (w przypadku Rageora – pierdolnięciem na glebę).
Śmiało mogę powiedzieć, że była to jedna z najlepszych sesji, jakie grałem (jako gracz) od lat i postawię ją sobie obok tak świetnych sesji jak Jigoku u Magdy-Madej Reputakowskiej, jak pamiętna sesja z ratowaniem mechanicznego serca postaci Tomka u Stinga w Unhallowed Metropolis, czy sesja z sądem nad czarownicą w amerykańskiej kolonii u Goratha w Savage World of Solomon Kane. Dlaczego ta sesja była dla mnie tak mocna? Bo w jej trakcie Rageor z cwanego ogrzego wojownika stał się postacią, która ma jakieś motywacje, odkrył siebie. Dla mnie to było naprawdę magiczne przeżycie.
Zaczęło się od wykupienia wspomnianego wyżej Wiedźmiego Wzroku, które połączyłem z kontaktem z demonem Sinue (od razu czyniąc go ważną dla mnie postacią tła). Potem, gdy czarodziejki zaprosiły mnie do wspólnego seansu (swoją drogą piękne zagranie), pomyślałem, że moja postać, dotychczas podporządkowująca się, ma prawo pomyśleć, że jest równie dobra (a może nawet lepsza) niż one. Wreszcie to, co zobaczyliśmy w sali laboratoriów dało Rageorowi odpowiedź na pytanie, czy demon jest dobry, czy zły, czy warto robić to co nakazał. Odpowiedź postawiła naszego ogra w jasnej opozycji do postaci Zafiry i dała mu kierunek działania, co natychmiast wykorzystałem.
Dla mnie w efekcie zmieniła się cała optyka naszej kampanii. Dotychczas była to dla mnie kampania nie o postaciach, a o miejscu. Ale kiedy wymyśliłem sobie kim Rageor chce być, nagle stała się to dla mnie kampania o mojej postaci. Sama wizja tego kim Rageor może być – buntownikiem przeciwko Królowej, która chce użyć złej magii. Buntownikiem przeciwko systemowi i ludziom, którzy sprowadzili go tu zza gór, gdzie zniszczyli swoją własną cywilizację.
Czy to się uda rozegrać – wątpię. Jak to gra przekonamy się już na następnej sesji, być może będzie zgubą Rageora (i nie tylko jego, sądząc po tym, jak zdemolował Bjorna). Ale sama wizja tego, co może się stać z tą postacią mnie urzekła.
—
Ta sesja była też szczególnie udana z tego powodu, że naprawdę wiele scen miało tu potężny ciężar. Z perspektywy Rageora nie mogę pisać o wszystkim, bo on nie wszystko widzi. Ale jako gracz miałem niezwykłą uciechę z wielu scen innych postaci.
Piękne było to, że Orsen zasygnalizował tajemnicę Bjorna, ale nadal jest ona niedopowiedziana. Pozwoliło mi top nią zagrać na czuja, a postaci Dawida nadało dodatkową głębię.
Grubo wyszedł pojedynek Bjorna z Rageorem. Bjorn raz mnie trafił, ale praktycznie wszystko wyparowałem. Za to ja trafiłem go potężnie i bardzo pechowo dla postaci Dawida, bo wyrzuciłem praktycznie maks na obrażenia a on praktycznie minimum na wyparowania. W efekcie został mu 1 HP. Dawid opisał, jak trafiając go widzę wiedźmim wzrokiem rzeczy dotyczące jego postaci, więc gdybym go zabił, byłoby bardzo ponuro.
Ja ze swojej strony próbowałem mu pomóc. Bjorn testował co rundę wyjście spod kontroli, kiedy krzyknąłem jego imię dostał +1, musiał rzucić max 4 na k20 i rzucił… 5. Tylko interwencja Zafiry w jej rundzie pozwoliła mu odzyskać kontrolę nad sobą. (Swoją drogą potem rozmawialiśmy, że trochę lipa wyszła z tą kontrolą umysłu, nikt nie lubi być kontrolowany i Dawid żałował, że nie bardzo nam pomógł. Mi tam się to podobało i sądzę, że czar kontroli jeszcze nie raz będzie na sesji używany.)
Fedor ponownie wprowadzał też scenki przebitek z przeszłości. Tym razem było coś o misji, w której brał udział Bjorn – jeszcze nie był to pełny reveal, ale było coś o Królowej i domyślam się, że będzie grubo.
Gdybym miał wskazać deklarację sesji, to pewnie byłaby to deklaracja Kasi, która po przemienieniu się w ptaka przeleciała za plecy magistra Vivosa i szepnęła mu coś do ucha. Fedor natytchmiast to podkręcił. Frey’a w efekcie uzyskała na chwilę wgląd w umysł maga i zdała sobie sprawę, że on jest przejęty przez złowrogą moc i że jest w pułapce. Zagraliśmy o to, czy mag uwolni się, rzucał za niego Dawid (pewnie dlatego, że jego postać był z nim związana; przy okazji złamaliśmy zasadę, że za BNów się nie rzuca). Test przegrał o włos – ciut szkoda, bo kilka sekund potem uwolniony przez Zafirę Bjorn rozpłatał maga na pół.
Po tej sesji utwierdziłem się też w swoim przekonaniu (o którym rozmawialiśmy chyba przed sesją, a w każdym razie niedawno z Fedorem), że punkty szczęścia to jest jednak chuj. Moim zdaniem psują one potencjalny dramatyzm scen. Tutaj mieliśmy niesamowite jaja z leczeniem Bjorna. Został mu 1 HP. Frey’a go leczy i Dawid mówi do Kasi – tylko nie wyrzuć 20 (na k20). I jeb – oczywiście wypada 20. Punkt szczęścia – przerzut. Chwilę potem (wbrew rozkazowi Rageora) Bjorna leczy Zafira – rzuca k20 i… ponownie wypada 20. I znów Beata ma punkt szczęścia i kończy się przerzutem. A mogło być potwornie ciekawo :-)
—
Po tej sesji długo dyskutowaliśmy, czy miałem prawo zagrać moją postacią tak ostro ni pokazując wcześniej swoich motywacji innym postaciom. Było o punktach spotlightu, było o tym, że przecież Bjorn próbując podpalić Orsena robił podobnie (czyli że jednak moje motywacje też były wyobrażalne). Jak by nie było ja tak zagrałem i byłem tym wszystkim bardzo podekscytowany.
Od razu wypomniałem też sobie, że scenę z wyzwaniem rzuconym Zafirze mogłem rozegrać inaczej. Moje polecenie skierowałem na gobliny i ogra (także pariasów, tak jak moja postać). A powinienem był, gdybym myślał szybciej – kazać Bjornowi i Frey’i wypowiedzieć się czy są ze mną, czy z Zafirą – żeby wprost zagrali tu Dawid i Kasia. Ale znów – okazało się, że może nie stało się źle, bo Kasia była (błędnie) przekonana, że moja postać prze do wnętrza świątyni, a Zafira chce uciekać (podczas, gdy było zupełnie na odwrót). Obgadując to po sesji uniknęliśmy nieporozumienia.
Wyszło też, że Symbaroum nie przewiduje, że gracze będą się nawalać między sobą, ale rozwiązaliśmy to błyskawicznie równoległymi testami i porównaniem marginesu sukcesów. Beata wygrała, więc nie miała mi za złe, że wszedłem w konflikt z jej postacią :P a ja lubię ostre sceny i jasne rozstrzygnięcia bez względu na to, czy mojej postaci się powiedzie, czy nie (bo tragizm też uznaję za cenny).
—
Mógłbym tak jeszcze długo a i po sesji długo rozmawialiśmy o tym wszystkim, co się wydarzyło. I to jest właśnie najlepszy wyznacznik sesji naprawdę wybitnej – że gracze po niej siedzą, gadają, ekscytują się i później wspominają ją jeszcze latami. Dla mnie to była jedna z takich sesji, a ponieważ częściej prowadzę niż gram (i mam zupełnie inną perspektywę i doznania), to tym bardziej jestem za nią Fedorowi i reszcie wdzięczny. Było fucking awesome.
Warto było jednak wydać te miliony monet na Symbaroum (podręcznik jest tak drogi, że ręce opadają, a dodatki jeszcze gorzej :P).
Wkrótce kolejny odcinek, wiec jeżeli chcecie się przekonać, czy Rageor zdoła powstrzymać resztę przed wywiezieniem „Żywej wody” ze Świątyni pod wodospadem, to nie wyłączajcie radioodb… subskrypcji ;-)
Streszczenie poprzedniego odcinka na początku raportu, to dobry pomysł!
Prawda? Pomyślałem sobie, że coś takiego jest potrzebne, jak chciałem sobie na szybko przypomnieć, co się działo na drugiej sesji przed trzecią.
[…] W poprzednim odcinku: […]
[…] poprzednich odcinkach [1], [2], [3] i […]