Przeszedłem główną linię fabularną rzeczonego dodatku i postanowiłem napisać kilka słów. Będą spoilery.
Ogólnie dodatek mi się podobał, choć skonstruowany jest zupełnie inaczej niż kapitalne Serca z kamienia. Tamto DLC było jak jednostrzał – fabularnie skoncentrowany rollercoaster, ze świetnie napisanymi dialogami, miejscówkami, bohaterami i kilkoma wymagającymi walkami. Ten jest bardziej jak minikampania. Jest tu nowa miejscówka, wątek główny często się ignoruje, by znaleźć jakieś schematy, ubić bandytów czy zrobić subquesta. Struktura jest otwarta i dopiero pod koniec mocniej się strukturalizuje.
Poniżej podsumowanie tego, co mi się podobało. Spoilers ahead.
+ Pierwsze wrażenie. Bardzo podobały mi się pierwsze chwile w księstwie, a i pierwsze trofeum ktoś nazwał z jajem.
+ Miejscówka – Touissant piękne jest i basta. Widoczki takie, że palce lizać. A jeszcze jeżeli do tego dodać zachody słońca – no bajka.
+ Wolność wyboru – nie kłamali twórcy, mówiąc, że dodatek rozrastał osię jak na drożdżach. Od przygody na 10h urósł do takiej, która mogłaby być samodzielną grą (30h). Jest tu co robić i widać, że autorzy inspirowali się ciutkę konkurencją. Niszczenie siedlisk hanzy to prawdziwa przyjemność, zwłaszcza po tym, jak na gościńcach znaleźliśmy ślady działania tych sukinsynów. Misje poboczne są zabawne i jest ich sporo. Poszukiwania sycą. No i jeszcze wątek główny, w którym wiele rzeczy jest naprawdę spoko.
+ nawiązanie do cinematic trailera promującego główną grę – jest na głównej planszy menu i potem w fabule (mojej ścieżce zakończenia). Bardzo dobrze to wychodzi. Zauważyła oczywiście Kasia. A no i ta kołyskanka wyszła MEGA. Kudosy.
+ rycerskie szranki – ogólnie ten klimacik z Ravixem z Czteroroga i tak dalej bardzo mi się podobał.
A teraz trochę o rzeczach, które mnie wnerwiły:
– Dark Souls w Wiedźminie – blisko końca jest przynajmniej jedna walka z bossem, która jest przegięta (mowa o ataku krukami, który zabiera z 2/3 życia nawet z Quenem). Moja Kasia na najniższym poziomie nie dała rady jej przejść, więc nie ukończyła by dodatku bez pomocy. Moim zdaniem to jest srogi fail – zupełnie jak w Wiedźminie 2 – redzi znów zjebali poziom trudności. Wnerwia to tym bardziej, że czasy wczytywanie w W3 potrafią przekroczyć minutę… Drażnią mnie też głupoty w stylu samego początku, gdy jeszcze w Velen napotykamy olbrzymią grupę bandytów i trzeba (na moim normalu) się napocić, by ich zabić. Normalnie dolevelowywanie jak w Morrowindzie…
– Zakończenia – pod koniec główna fabułą się rozgałęzia i mamy dwie ścieżki. W sumie są 3 zakończenia. I wyobraźcie sobie, że gdy idzie się moim zdaniem najbardziej wiedźmińską ścieżką, to automatycznie skazuje się na to złe. Strasznie mnie to zawiodło i uważam, że to mega słabo zrobiono. Zwłaszcza, że złe zakończenie mogło też mieć śmiało dwa warianty. Ale nie – robisz wszystkie opcjonalne rzeczy, głowisz się co wybrać w dialogach, a na koniec kij ci w ryj, graczu, i tak zaplanowaliśmy sobie coś mrocznego. Żałośni dyletanci. Mnie szczerze mówiąc to zakończenie zirytowało i popsuło mi cały dodatek. Od razu sprawdziłem, czy może czegoś nie przeoczyłem, czegoś źle nie zrobiłem, ale nie. Twórcy postawili na mrrrok. Fuck those guys. (I sprawy nie ratują dwa ostatnie epilogi, które wyszły okej.)

– jeden gość w CDP Red nie umie pisać dialogów – Ogólnie dialogi i teksty są pisane świetnie, ale w tym dodatku momentami mi osobiście przebijały przez niektóre z nich metakomentarze twórców. I wydaje mi się, że któryś z piszących dialogi kocha się za bardzo – np. na tym screenie powyżej wali fanfikiem i klepaniem siebie samego po pupci. Or maybe it’s just me.
– przełączająca się misja główna – po wyborze wersji zakończenia zaczyna się kawałek fajnej misji, ale mnie do wściekłości doprowadził fakt, że a] gra nie ustawia domyślnie wariantu, który mówimy, że wybieramy b] po śmierci i wczytaniu ostatniego save’a gra zmienia nam ścieżkę na domyślną (What the fuckity fuck?!) i o tym, że tak się stało możemy się zorientować dopiero podczas nieskipowalnego dialogu (tego wyżej). Mało pada nie pogryzłem w wyniku tej fuszerki.
– Bohaterowie – prawdziwymi bohaterami głównej fabuły tego dodatku jest dwójka NPCów. Mnie to bardzo nie przeszkadzało, ale wali to po oczach strasznie. To już trzeba było dać nimi trochę pograć, skoro tak to wymyśliliście… A jak jeszcze jest moment, że zwyciężają za nas walkę czy dwie, to już są jaja.
Ostatecznie dodatek polecam. Serca z kamienia lepsze, ale wrócić do
Wiedźmina 3 to zawsze wielka przyjemność.
Syndrom „ulubiony bohater MG” w cRPG? A to ciekawostka. :)