Symbaroum [7|8] Ybba i młyn na rozdrożach

Kolejna część raportów z sesji w Symbaroum prowadzonych przez Fedora. Tym razem znów dwa odcinki na raz – ostatnie wydarzenia w Ostowym Grodzie i pierwsze za jego bramami.

Drużyna:

  • czarownica z Ordo Magicus – Zafira
  • wojownik z tajemniczą przeszłością i złym artefaktycznym orężem – Bjorn
  • zmiennokształtna wiedźma z wolnych ludzi Davokaru – Freya
  • młody włócznik, bękart łowczego Orsena – Erdogai

W poprzednich odcinkach:

Drużyna pod wodzą Zafiry uczestniczyła w wyprawie do Davokaru (do świątyni pod Wodospadem, na ziemiach klanu Voivod). Zafira odnalazła tam starożytną wiedzę, a Bjorn przeklęty oręż (w który wciągnął ducha starożytnego maga – Reshki Gala). Zabili też to, co pozostało z łowczego Orsena i poprzedniej wyprawy. Stracili ogra Rageora.

Po powrocie do Ostowego Grodu do drużyny (nie bez kłopotów) dołączył Erdogai Igła. Zafira zdała sobie sprawę z walk pomiędzy magami w Ordo Magicus, a Bjorn – z tego, że jego miecz potrafi być bardzo niebezpieczny (wojownik zyskał stygmat w wyniku wzrostu Corruption). Zgromadziliśmy też niemały zbiorek amuletów.

Kolejnym celem jest ponowna wyprawa do Davokaru – do Doliny Cieni (tropem dawniejszej wyprawy Orsena i księcia Junio Berakki), ale zanim się odbędzie BG chcą dowiedzieć się o zmarłym łowczym jak najwięcej. Potencjalnym tropem jest złodziej, który skradł własność Orsena – goblin imieniem Ybba. Niestety, ktoś inny także poszukuje informacji o Orsenie – są to Czarne Płaszcze – szpiedzy kościoła Priosa.

Sesja 7 – sprawunki w Ostowym Grodzie

Sesję zaczęliśmy leniwie. W tle widać pożar w dzielnicy biedoty i słup gęstego dymu (to ma jakiś związek z Ybbą), ale nasi bohaterowie opieprzają się w karczmie.

  1. Wiedźmy biorą kąpiel i radzą jak uratować Bjorna od jego potwornego miecza. Rytuał Priosa odpada (polega na spaleniu splugawionego), artefaktu nie da się zniszczyć. Może smocza łza pomoże?

    Wojownicy jedzą. I gadają o dupach.

  2. Już wspólnie bohaterowie rozmawiają o goblinie Ybbie i Bjornie. Zafira ostrzega wojownika: „to cię pochłonie”, ale Erdogai mówi mu: „to ręka zabija, nie miecz” i wspomina jednego z wojowników z areny w stolicy. Dowiadujemy się, że nasza sojuszniczka w Ordo Magikus, mistrzyni amuletów Brygda, zmuszona byłą wyjechać z Ostowego Grodu. Zostawiła nam wiadomość, byśmy nie ufali legatce.

    Zastanawiamy się, czy się podzielić, bo spraw do załatwienia jest sporo: magistrat (spotkanie z legatką), elfi złotnik, goblin Ybba, zioło dla Freyi. W końcu Zafira decyduje, by iść razem.

Sesja rozpoczęła się powoli i to moim zdaniem było spoko. Fedor potem mówił, że to mitrężenie nie przypadło mu do gustu, ale każda okazja, by trochę porzeźbić swoje postacie, porolplejować to dla mnie fajna rzecz. Jeżeli mogę pograć moją postacią, to już jest spoko i nie musimy w każdej scenie pchać fabuły nie wiadomo jak do przodu.

1sauna.jpg

Fajnie wyszedł też kontrast pomiędzy czarodziejkami a wojownikami.

3. Nasze kroki kierują się do miejskiego magistratu, gdzie musimy załatwić wszystkie potrzebne pozwolenia do eksploracji Davokaru. Czeka tam też na nas przekaz pieniężny od mistrza Sedonio – krewnego Zafiry, który jest naszym (stale odległym) patronem.

Legatka z rodu królewskiego (Kohinoor) przyjmuje na osobności Zafirę i okazuje się większym problemem, niż się spodziewaliśmy. Stawia Zafirze warunek – możecie zorganizować wyprawę, ale pójdzie z wami mój człowiek – wojowniczka Vanoya. Zafira postawiona przed ciężkim wyborem kapituluje.

W międzyczasie na dziedzińcu wiedźma Freya daje lekcję Erdogajowi, który niebacznie nazwał ją „dziką”. „My jesteśmy ludźmi wolnymi. Nie dzikimi.” Młodzieniec, którego marzeniem jest wdrapanie się po drabinie społecznej, wyrwanie się z plebsu i zostanie szlachcicem, duma nad jej odpowiedzią.

Po powrocie od legatki Zafira oznajmia, że wyprawa została ufundowana.

Beata, która gra Zafirą, została przez Fedora postawiona przed wyborem: albo bierzesz Vanoyę, albo nie dostajecie kasy. Postawienie się legatce zaowocowało by pewnie dłuższym pozostaniem w Ostowym Grodzie i zwróceniem na nas baczniejszej uwagi władz (a przecież wiedzieliśmy już, że Czarne Płaszcze szukają tropu Orsena).

Reszta graczy słuchając sceny maglowania Zafiry przez legatkę robiła sobie podśmiechujki z Vanoji:
kadu (Erdogai) do Kasi (Freya): „Masz skilla poisoner? To nie ma się co nią martwić. Ja mam skilla dusiciel.”
Dawid (Bjorn): „W razie czego ja wyssę jej duszę magicznym mieczem.” 

4. Następnie udajemy się do złotnika Faladana. To elf, a więc sam w sobie jest czymś niespotykanym. Liczymy, że dowiemy się do niego czegoś o głębokim, ciemnym Davokarze.

Jego dom okazuje się być małą twierdzą. Sam elf to chudy, blady stwór.

Dowiadujemy się, ze zna Brygdę i wie, że umknęła. Opowiadając 0 naszej pierwszej wyprawie do Davokaru ujawniamy mu śmierć maga Vivosa (towarzyszył Orsenowi) i okazuje się, że elf go znał i żałuje jego śmierci.

Stworzenie opowiada nam o żelaznym pacie sprzed 9,5 wieku. Zawarły go elfy i król Hogen a jego symbolem było 1000 żelaznych pierścieni. W jego ramach elfy nie mieszają się w sprawy ludzi, a ludzie nie wyprawiają się w głęboki Davokar i nie szukają tajemnic cywilizacji Symbaru (czyli dokładnie tego, czego poszukujemy).

Faladan naucza nas: nawęzy z roślin = ostrzeżenie. Rośliny do góry nogami = ostatnie ostrzeżenie. Potem zostają już tylko prośby o litość i paktowanie. Elf mówi, byśmy trzymali się rzek i paktowali przede wszystkim z ludźmi, a nie z elfami.

Przepytywany o wyprawę Orsena – milczy.

Wizyta u złotnika była klimatyczna, ale dała nam więcej nowych zagadek niż odpowiedzi. Przynajmniej wiemy jak odczytywać znaki od elfów w Davokarze. Ciekawe czy Vivos i Faladan faktycznie byli związani?

1-elf

5. Opuściwszy złotnika idziemy na zakupy. Zafira kupuje błyskotki – wisiory dla barbarzyńców. Freya broszę w kształcie liścia. Bjorn – tarczę.

Spekulujemy, że elf pewnie mieszkał tutaj z powodu Vivosa. Erdogai stara się zapamiętać rozkład twierdzy Faladana i notuje w myśłach, że Ybba mógłby mieć tam używanie.

Erdogai wyprasza u Zafiry zaliczkę i kupuje sobie księgę wiedzy.

Chciałem gdzieś na następnych sesjach rozwijać zdolność loremastera i nie chciałem, żeby pojawiła się tak z dupy, więc stąd ten pomysł z księgą. Erdogai był mega biedny, a od razu dostał 5 talarów, więc była mała okazja do odgrywania postaci i świętowania awansu majątkowego ;-)

Freya szukała tutaj chyba jakiegoś liścia – ingrediencji, ale dowiedziała się, że musi go zdobyć poza  Ostowym Grodem.

2mfylio

6. Pozostało nam odnaleźć Ybbę, ale jak to zrobić? Dzięki kontaktom Erdogaia w półświatku trafiliśmy do niejakiego Skirmira Jednookiego. Erdogai przekonuje go kasą – płaci dwa talary, by poznać kryjówkę goblina (w opuszczonej baszcie na północnym murze). Niestety, Skirmir chce więcej pieniędzy, na co Erdogai obraża go i musi salwować się ucieczką. Pogoń bandziorów wpada na Bjorna, który tarczą odbija strzałę i powala pierwszego z brzegu. Dajemy im uciec.

To była scena, w której najpierw użyłem specjalnej zdolności Erdogaia (znajomość półświatka), a potem musiałem ograć dialogami cwanego złodzieja. Ze strony Fedora to było takie zagranie w stylu: „zaskocz mnie jakimś pomysłem, to ci się uda” i trochę przypominało scenę Beaty (albo wymyślisz szybko jak się wywinąć legatce, albo lipa, musicie zabrać tę laskę BNkę).

Nie wyszło mi to zbyt przekonująco i skończyło się na ucieczce (w sumie mało brakowało). Na szczęście mamy w drużynie Bjorna, a więc przy okazji Dawid miał swój moment.

7. Zapadał zmrok. Musieliśmy działać szybko, bo Skirmir rozjuszony przez Erdogaia mógł teraz na złość ostrzec Ybbę. Ruszyliśmy w te pędy do Graniastej Baszty. Niestety, na miejscu były już Czarne Płaszcze.

Erdogai jako gorliwy wyznawca Priosa nie chciał atakować kapłanów, więc z Bjornem pozostał w ukryciu. Freya przemieniła się w kruka, a Zafira skorzystała ze swej mocy powietrznego chodu.

Ybba był na miejscu, ale gdy czarownice zostały zauważone, skierowały wzrok kapłanów-szpiegów w górę i został pochwycony. Tylko przytomna interwencja Freyi pozwoliła nam zdobyć jego sakwę, którą starał się ukryć przed  Czarnymi Płaszczami. Znaleźliśmy w niej mapy Davokaru, więc postanowiliśmy zapomnieć o złodzieju. W końcu jego problem, to nie nasz interes, co nie?

W sumie jak teraz myślę, to nie wiem, skąd Czarne Płaszcze wiedziały o Ybbie i jego związku ze sprawą. Może goblin był częścią pierwszej wyprawy Orsena (tej do Doliny Cieni)? Raczej się już nie dowiemy, a przynajmniej nie w najbliższym czasie.

Scena zamykająca: śledczy z Czarnych Płaszczy szykuje narzędzia tortur. Żelazo rozgrzane tak, że świeci niczym słońce Priosa, dotyka ciała goblina. Jego wrzaski słychać daleko od sali tortur. I nie ma nikogo, kto przyszedł by mu z pomocą.

Fedor był widocznie niezadowolony z tego jak poszła ta scena i w konsekwencji ta sesja. Miał przygotowaną mapkę do sceny z Czarnymi Płaszczami, ale późno ją pokazał a my nie szliśmy na konfrontację i się zupełnie zmarnowała. Potem mówił, że nic nie chcieliśmy w tej scenie robić, a my z Dawidem na to, że właśnie spoko odgrywaliśmy postacie – Dawid wiedział, że użycie miecza może skończyć się fatalnie, a ja argumentowałem, że Erdogai jako wierny wyznawca Priosa nie może się rzucać na jego kapłanów i że moim zdaniem ciekawie to wyszło.

Ogólnie gdyby ta scena byłaby zupełną porażką naszych postaci, gdyby nie deklaracja Kasi, że sprawdza, czy goblin czegoś nie zostawił. Fedor tę deklarację uchwycił i zmienił w nasz faktyczny sukces. Przynajmniej my postrzegaliśmy to jako sukces, bo nie wiedzieliśmy, czego się można było dowiedzieć od goblina.

Tak czy siak wpadką pozostało to, że Czarne Płaszcze widziały część z nas, co zmuszało nas do szybkiego opuszczenie Grodu.

1 czarne plaszcze.jpg

Beata pod koniec sesji głośno wyraziła uwagę, że scena zamykająca byłą do dupy i to było katowanie nas konsekwencjami czegoś, czemu nie mieliśmy okazji zapobiec. Ja miałem odmienne zdanie – mi się to właśnie podobało: mogliśmy działać, mogliśmy zapłacić cenę za to działanie, ale nie zrobiliśmy tego, wybraliśmy bierną obserwację i tę cenę zapłacił ktoś inny. Sam pewnie rozegrał bym to w podobny sposób – takie tam drobne szpileczki wbijane graczom.

Mi się ta sesja zasadniczo podobała. Jestem fanem takiego podejścia, w którym BG czasami się coś nie udaje i są tego konsekwencje. Przeszkadzało mi co innego – to że Fedor gwałtownie ją urwał tuż po scenie z goblinem. Gdyby dał graczom po scenie epilogu, to z przyjemnością opisałbym scenę, gdy już w nocy przy piwie w karczmie Erdogai mówi wszystkim: „Ten goblin to nie taki mistrz z niego był, co nie? Gdyby był mistrzem złodziei nie dałby się złapać.”

Czasem, gdy sesja nam nie wychodzi (albo nam się wydaje, że nie wychodzi) warto dać ostatnie słowo powiedzieć graczom. Niewykluczone, że oni na sam koniec zrobią z niej coś choć trochę lepszego niż myśleliśmy.

Sesja 8 – Znów ruszamy do Davokaru

To miała być czwarta sesja w Ostowym Grodzie i spodziewałem się rozpoczęcia w stylu in medias res, gdzie już opuściliśmy miasto. Okazało się, że nadal się w nim kokosiliśmy i o dziwo wyszło to sesji na dobre.

Przed sesją ja kupiłem Erdogaiowi coś do walki a Kasia Freyi wzmocniła powerka dającego shapeshift. I od razu była okazja, żeby tego użyć.

  1. (Widziadła nocą. Freya szuka na bagnach czarnej lilii, ale kwiatu nie ma. Ktoś już go zerwał.) Złodziej! To był sen, a on przebudził wiedźmę. W zamieszaniu szybko okazuje się, że złodzieje przyszli po artefakt, którego Bjorn nie chciał oddać po dobroci. Jego magiczny miecz – Duszogryz.

    Erdogai wyskakuje na dach i o mało co nie spada, poślizgując się na śliskich od deszczu dachówkach. Zaczepia ubraniem o rynnę i wisi do góry nogami. Bjorn i Freya ruszają w pościg – ten pierwszy próbuje siłą woli przyzwać do siebie miecz (i wie, że ten słucha). Wiedźma zaś przemienia się w olbrzymie ptaszysko i wznosi do góry ponad karczmę, by dostrzec uciekinierów, po czym pikuje w ich stronę i odbiera im miecz.

    W międzyczasie czarownica Zafira dzięki powietrznemu krokowi pomaga Erdogajowi nie spaść gębą na bruk. Wskoczywszy do jednego z okien karczmy Erdogai korzysta ze świeżo uratowanej gęby, by wyłgać się z trudnej sytuacji i pognać na dół do bocznej alejki.

    Tam, oparłszy się uprzednio błaganiom maga Reshki Gala o uwolnienie go z miecza, ląduje Freya. Zanim wróci do Bjorna miecz na chwilę przechodzi przez ręce Zafiry, co Reshki Gal znów wykorzystuje, by wyrwać się z zamknięcia. Próba jest bezskuteczna, ale Zafira zdaje sobie w jej wyniku sprawę, że ducha teoretycznie da się „wyciągnąć” z miecza.

    W całym zamieszaniu pojawia się jeszcze tajemnicza zakapturzona postać. Szybko okazuje się, że to Vanoya – wojowniczka przysłana nam przez legatkę. Już przy niej Zafira przesłuchuje pochwyconego złodziejaszka. Dowiaduje się, że napad zorganizowała Elmea – młoda czarodziejka z Ostowego Grodu. Najwyraźniej współpracuje z magistrem Cornelio.

Ta scena walki wyszła całkiem spoko – każdy miał swój moment (może Bjorn najmniej), okazało się, że miecz może nam wszystkim namieszać, no i pojawiła się zapowiedziana sesję wcześniej Vanoya.

Moja postać niby nie osiągnęła wiele (mało co nie zabiłem się spadając z mokrego dachu), ale pomyślałem, że ratunek przez Zafirę będzie podkładem do fajnego spotlighta w przyszłości. Pasowało go zrobić pod koniec tej sesji, ale… nie uprzedzajmy faktów.

2. Wracamy do karczmy. Zafira opłaca straty karczmarzowi – płaci jak szlachetna pani.

Czarodziejka nie ukrywa wrogości do Vanoyi, ale ta zachowuje spokój. Legatka zleciła jej zadanie ochrony Zafiry i wojowniczka zamierza się z niego wywiązać. Czarownica drąży temat – skoro zadanie jest takie a nie inne, to może Vanoya zgodzi się przyjąć kilka więcej złotych monet, by popsuć sobie pamięć co do tego, co zobaczy podczas wyprawy? Milczenie kosztuje 5 talarów teraz i 5 po powrocie.

Mam w notatkach, że Erdogai i Freya żachnęli się na deklarację Vanoyi o tym, że będzie chronić czarodziejkę, ale nie wiem dokładnie o co chodziło – czy że jej nie wierzyli czy co?

Jak by nie było, Vanoya wypadła ciekawie. Nie do końca wiadomo jak ją ugryźć, udało jej się zbyć nasze pytania o to czy jest wtyką.

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Zafira pochodzi z kraju za Tytanami (Davalas?).

3. Zafira sugeruje Freyi, że ponieważ widzieli ją przypadkowi przechodnie (podczas sceny 1), to powinna umknąć z miasta pod postacią ptaka. Umawiamy się na spotkanie we młynie na skraju lasu.

Decydujemy się wyjść południową bramą, by nie zwracać na siebie uwagi. W ten sposób ktoś może pomyśleć, że poszliśmy do miasteczka biedoty pod Grodem.

Prowadzi Vanoya. Mijamy tłumy czekające rankiem na wejście do Ostowego Grodu i ruszamy na przełaj przez moczary. Gdzieś po drodze napotykamy ognisko z resztkami pieczonego trolla. Shugglud opowiada o swoich doświadczeniach z niewoli u barbarzyńców klanu Voivod.

Rozmowa z Shuggludem… cóż, pamiętam, że była fajna, ale nie zapisałem jak dokładnie szła. Ten BN miał dostać sporo światła w tym odcinku.

soon

4. Tymczasem Freya w postaci sroki wydostaje się z miasta. Napotyka jednakowoż hycli, którzy złapali psy, z którymi zaznajomiła się jakiś czas temu (2 sesje wstecz).

Przemienia się i uwalnia zwierzęta – psi gang z Graniastej Baszty – po czym skłania je, by poszły za nią. Jest ich w sumie szóstka.

Ta scena wyszła zdecydowanie słodko (choć na początku Freya miała trochę problem z hyclami – pewnie Fedor nie chciał, by szło jej zbyt prosto). Myśmy w tle sobie żartowali, jak zwykle przebojowy był Dawid:

Kasia (jako Freya) do Fedora (MG): „Czy mam ze sobą coś do jedzenia?” (żeby dać psom i przekonać je do siebie – przyp. kadu)
Dawid (z offu): „Pewnie! Palca!”

Tym większy był po chwili kontrast.

5. Spotykamy się o wiele wcześniej niż planowaliśmy, do młyna jeszcze daleko. Freya i psy. My i Shugglud. I wychodzi na jaw, że wielki ogr boi się psów. Ludzie z klanu Voivod używali ich do łowienia niewolników. Powstaje pytanie – Shugglud czy psy? Freyi udaje się ich pogodzić, ale czy na długo? Erdogai pociesza ogra – „Wiesz, że jakby co, pogonimy te psy.”

6. Drużyna musio podjąć decyzję – którędy iść? Ku młynowi burmistrza Lasifora, jak pierwotnie planowali? Traktem czy przez las, prosto do wioski Witręż, już za młynem? W końcu staje na drodze dziczą, także ze względu na to, że traktem mogą już ścigać nas Czarne Płaszcze.

7. Szybko zdajemy sobie sprawę, że w takiej bliskości Davokaru nawet las nieopodal Ostowego Grodu może być niebezpieczny. Prowadzi Freya i jej oczom nie umykają rozszarpane ciała wilków. Co gorsza cielska są splugawione. Zabiło je coś strasznego.

Szybko wyjaśnia się, co. To dotknięty skazą wielki jeleń. Omijamy go, ale trafiamy na trzęsawiska (gdzie tylko Shugglud czuje się jak u siebie w domu). Sprawa wygląda beznadziejnie, więc decydujemy się zawrócić ku młynowi. I tylko Freya oponuje i ostatecznie zostaje na bagnach. Trzęsawiska przypomniały jej miejsce, które widziała we śnie. Miejsce, gdzie rośnie czarna lilia.

1symbar

Zawsze, jak drużyna się rozdziela, to dzieją się jakieś jaja i tak też miało być w tym przypadku. Zanim to jednak zobaczymy reszta postaci idąc ku młynowi dyskutowała o tym, czy Freya nie zostanie splugawiona przez jej moc, czy jest lojalna i co o niej wiemy.

Z tego co pamiętam, to ja to prowokowałem, bo chciałbym w przyszłych sesjach czegoś więcej się o niej dowiedzieć, rozbudować tło postaci Kasi. Wiemy już, że pochodzi z klanu barbarzyńców, który obecnie rządzi resztą, ale skąd wzięła się w drużynie Zafiry in the first place – to można by fajnie pociągnąć.

Potem jeszcze Bjorn zaczepiał Vanoyę (dwójka wojowników, więc wiadomo, że te dwie postacie wchodzą w interakcję), a Erdogai ku irytacji Zafiry ogarniał z buta sforę psów, pozostawioną mu przez Freyę. Ja przez tę scenę chciałem pokazać rosnące przywiązanie Erdogaia do Shuggluda.

8. Docieramy do młyna. Jest podejrzanie cicho. Co tu się wydarzyło? Bjorn robi zwiad, ale wszystkie zabudowania są zawarte. Wygląda na to, że młyn opanowali bandyci.

9. Równocześnie na bagnach Freya napotyka wiejską kobietę. Ta nie chce jej za nic oddać czarnej lilii. Dochodzi do bójki i ku zaskoczeniu Freyi dziewucha daje jej w łeb. Freya próbuje rzucić zaklęcie, ale tylko przywołuje spaczonego jelenia. Wiedźma w końcu zmienia się w ptaka i już w tej postaci obserwuje, jak jeleń nadziewa uciekającą dziewkę na poroże. Kobieta ginie a Freyi pozostaje cierpliwie czekać aż jeleń odejdzie.

No, powiem szczerze, ta scena to była atomówka. Jeszcze na początku robiliśmy sobie jaja:

Kasia (Freya) słysząc odmowę kobiety: „Chyba trzeba ją unieruchomić.”
Dawid (z offu): „Ta, larvae boilem!”

ale gdy okazało się, że barbarzynka Freya bez mrugnięcia okiem rzuciła się na wieśniaczkę i rzuciła pech na k20, to jasne stało się kto tu jest pozytywnym a kto negatywnym bohaterem sceny. Jak każdy widz kibicowałem tym dobrym, więc gdy Freya użyła starożytnego splugawionego bóstwa, by uzyskać upragnione zioło, to atmosfera zrobiła się ponura. Najlepsze jest to, że nikt tego występku nie widział. Najczarniejsze czyny ujdą wiedźmie na sucho.

Sesja już była rozpędzona, u nas też się działo:

spearfight

10. Zafira samotnie rusza do przodu. Łapie wzrok zbója stojącego na czatach i czyta jego myśli. Każe mu uciekać, ale przedtem otworzyć drzwi do karczmy. Erdogai jest tuż za Zafirą – gdy tylko herszt wyłania się ze środka – strzela do niego z kuszy. Ale… nie tylko chybia. Trafia młynarza. Zabija go na miejscu.

Wywiązuje się walka.

Gdzieś na bagnach sroka-Freya zabiera czarną lilię oraz bransoletę z ciała martwej wieśniaczki.

Herszt nie jest w ciemię bity – wycofuje się do młyna. Na zewnątrz Erdogai walczy włócznią, ale Bjorn nie zamierza się pierniczyć i wbija do środka młyna. Na oczach zakładników pozbawia herszta życia… na swoje nieszczęście, bo każde zabójstwo wzmacnia kontrolę, jaką ma nad nim Duszożerca. Jego pot zmienia się w czarną smołę.

Uwolnionym wieśniakom musi jawić się jako jeszcze gorsze zło niż bandyci. Ale to nie jego wyczyn, lecz pojawienie się Freyi wprawia ich w prawdziwe osłupienie. Młynarka rozpoznaje bransoletkę, jaką miała ich córka wysłana na bagna po czarną lilię. Śmierć męża, teraz śmierć córki – to już dla niej za wiele. Kobiecina na oczach siwieje i wpada w letarg.

Na zewnątrz Zafira (obroniona przez Vanoyę) oraz Erdogai przygotowują się do przesłuchania ostatniego, pojmanego przez włócznika zbója.

Już widzicie dlaczego uważam, że Symbaroum to taki nowy Warhammer? ;-)

Postać Dawida, Bjorn, uzyskał w tej scenie 5ty punkt permanent corruption, więc dostał na stałe jeden ze swoich stygmatów. Miał już potworną dłoń, teraz wyrzucił (?) smolisty pot. Fedor powiedział, że jedno z nich zostanie z nim na stałe, a Dawid postanowił to… wylosować. Fuksem wypadła dłoń :P

Ja miałem nakupowane tych atutów do walki i nawet próbowałem ich używać, ale kości nie były po mojej stronie od samego początku tej sesji. Najpierw wyrzuciłem krytyczny pech na k20 przy strzale z kuszy (nota bene podebranej jednemu z bandziorów w Ostowym Grodzie), potem nie powiodły mi się rzuty na dominację (zdominowany gościu nie atakuje naszej postaci, tylko kogoś innego w zasięgu – pewnie Vanoya miałaby więcej roboty, he he). Ale w końcu złapałem i przydusiłem jednego ze zbójów – z perspektywy gracza chciałem się dowiedzieć po co im ta czarna lilia była.

Fedorowi tutaj w końcówce udało się bardzo ładnie zazębić wszystkie elementy fabuły i ta sesja pięknie nam siadła. Byłoby naprawdę idealnie, gdyby nie to, że… znów urwaliśmy sesję nagle – tym razem, bo Fedora zaczęła boleć głowa.

Szkoda, bo prosiło się, żeby odegrać sceny konsekwencji po gwałtownych wydarzeniach, pokazać jak postacie reagują na to, co miało miejsce. Na pewno zaczniemy od tego następną sesję, ale wtedy to nie będą emocje na świeżo.

Z drobnych rys to muszę przyznać, że w sesyjnym zamieszaniu zapomnieliśmy o burkach Freyi. Jeszcze przed młynem były z nami, a potem do końca sesji nie pojawiły się w fikcji. Ups, zdarza się.

Tak czy siak nawet jeżeli komuś nie podobała się za bardzo sesja z Ybbą, to już po tej z młynem wszyscy przybijaliśmy piątki.

Co dalej z wyprawą? Czy Duszożerca pochłonie Bjorna? Czy dowiemy się więcej o Freyi? Czy Czarne Płaszcze złapią nasz trop? Czy beczka prochu spod znaku Shuggluda i psów detonuje? Też chciałbym wiedzieć, więc morduję Fedora o następną sesję ;-)

2-symbar

5 comments

  1. Świetnie czyta się te Twoje raporty z Symbaroum :) Cieszę się że na nie trafiłem, bo ostatecznie rozwiały one moje wątpliwości, czy kupić i zagrać w ten system. A wątpliwości było sporo bo w wielu miejscach polskiej blogosfery ludzie raczej chłodno oceniają sam system. Ciekawe, bo przeglądając zagraniczne portale i czytając anglojęzyczne recenzje widzę ludzie chwalą.

    • Hej,

      Cieszę się, że Ci się podoba. Symbaroum ma swoje wady, ale myślę, że jednak zalet jest więcej. Może w przyszłym roku napiszę na blogu moją recenzję tej gry w kontrze do innych tekstów z blogosfery.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.