Wygląda na to, że 2016 zamknę rozegrawszy 41 sesji. Udało mi się dokończyć najdłuższą kampanię w życiu – Odludzie, pograć trochę w Symbaroum i parę innych rzeczy. Zacznijmy od tego pierwszego.
[MG] Odludzie
Moja najdłuższa ever kampania zamknęła się w sześćdziesięciu jeden sesjach, z czego w tym roku rozegraliśmy 10. Wszystkie sesje graliśmy w składzie ja (jako prowadzący), Tomasz Sokoluk i Andrzej Siwek – ta trójka od początku do końca była twardym rdzeniem kampanii. Zamknęliśmy czwarty sezon i wreszcie uwolniłem się od tego erpegowego monstrum.
Całościowo mogę teraz napisać, że kampania była dość udana. Z moich notatek wynika, że na te 61 sesji 52 zaliczam jako udane. Nawet pod samo koniec nie traciliśmy impetu – nawet tuż przed końcem miałem jeszcze jakieś asy w rękawie i zdarzały się reveale, które zaskakiwały graczy.
Nadal planuję spisać raporty z wszystkich zaległych sesji (i dokończyć ten cykl wpisów). Ostatni wpis był w maju, więc nie liczę, że ktoś (pamięta dotychczasowe i) to przeczyta, ale mam od dawna gotowe wpisy graczy i jest okazja, żeby to wszystko pospisywać, więc spróbuję – dla nas na pamiątkę.
Odludzie (choćby ze względu na swój gargantuiczny rozmiar) już zawsze będzie dla mnie erpegowym punktem odniesienia, choć przyznam, że z finału nie byłem do końca zadowolony. Na pewno w życiu poprowadzę jeszcze lepszą kampanię niż ta. Z końcówki zapamiętam też straszne problemy z umawianiem się – problem erpegowców po trzydziestce, który jeszcze powróci w tym wpisie.
[Gracz] Symbaroum u Fedora
Jeżeli czytacie wpisy w polskiej w blogosferze erpegowej, to pewnie mignęła Wam nazwa Symbaroum. To szwedzki erpeg (wydany przez Jarningen, dystrybuowany przez Modiphiusa) w klimatach dark fantasy. Podręczniki wyróżniają się horrendalną ceną i piękną oprawą graficzną. Przewodnim tematem gry jest konflikt pomiędzy naturą a cywilizacją – ekspansywna cywilizacja ludzi (której udało się już rozpieprzyć swój poprzedni kraj) wkroczyła na rubieże wielkiego lasu (Davokar), pokonując żyjących tu barbarzyńców. Teraz najeźdźcy czają się na skarby ukryte w lesie, lecz jego i jego sekretów bronią tajemnicze, niezrozumiałe elfy. BG są poszukiwaczami artefaktów, którzy wyprawiają się do Davokaru wbrew ostrzeżeniom starych ras.
Ja mam to szczęście, że takie klimaty lubi Fedor, który przy okazji jest jednym z najlepszych MG, jakich znam. Także do absolutnych highlightów tego roku w moim erpegowym graniu będzie należeć rozpoczęta w maju kampania w Symbaroum. W tym roku zagraliśmy już 8 sesji (9ta zaplanowana na jutro), w tym kilka takich bomb, że nie mam pytań. Gramy w składzie Fedor (MG), Beata, ja oraz Kasia i Dawid Dubaniewicze.
Ponieważ kampania bardzo mi się podoba, no i dlatego, że chciałem zobaczyć samemu jak to jest być kronikarzem drużyny, spisuję z niej raporty. Myślę, że to pouczająca lektura, także zapraszam.
W Symbaroum grałem też raz u Ifryta – na Zjavie (w 2017stym też się wybieram!), w scenariusz z podręcznika (który, niestety, jest taki sobie).
[MG] Kampania w EarthDawn: Age of Legend
W okolicach końca Odludzia na fali nostalgii i dzięki uprzejmości gry-fabularne.pl (a dokładniej to Sethariela) zapoznałem się z podręcznikiem do Age of Legend – EarthDawna przerobionego na mechanikę FU. Pierwsze wrażenia były pozytywne – gra ma fajny system tworzenia minisettingu, pobawiłem się też trochę wyciąganiem info z Wężowej Rzeki i Barsawii. Mechanika, choć bardzo uznaniowa, nie przeszkadzała nam bardzo w sesjach. Graliśmy w składzie ja (MG), Tomasz Sokoluk, Fedor i Beata, a ostatnią sesję grał z nami też Wojtek Radzki.
Niestety, jak na razie zagraliśmy 3 sesje, z czego żadnej naprawdę dobrej i póki co sprawa się rypła. Wygląda to niestety na niewypał (ale nie tak wielki, jak druga kampania, o której niżej). Może dam jeszcze jedną szansę tej kampanii, ale:
a) wolę grać w Symbaroum, niż to prowadzić,
b) wolę testować kolejną Wstęgę niż użerać się z cudzą mechaniką
także zobaczymy jak to będzie.
Ta gra jest jakaś przeklęta, bo wcześniej próbowaliśmy się też umówić na granie w Wawie drużyną odlboy’ów – ja, Gorath, Ifryt, WekT – i nawet korespondencyjnie stworzyliśmy setup, ale w końcu nie udało się umówić i nie wracaliśmy do tematu.
Na marginesie wspomnę, że napisałem (w czerwcu) recenzję Age of Legend, ale utknęła u Setha. Chcecie ją zobaczyć, to go szturchnijcie (albo mnie dam Wam dostęp do gdoca :>).
[Gracz] Indiaski z Matim
Przez cały rok starałem się, może nie jakoś bardzo intensywnie, ale grywać w rozmaitości. Najczęściej okazja zdarzała się, gdy przypominał się Mati (Zaród), który zawsze ma multum ciekawych tytułów do przetestowania. Graliśmy w różnych składach (na zdjęciach wyżej Quiet Year), czasem gra wypaliła, czasem mniej, ale niezmiennie fajnie jest poznać coś nowego. Grałem w:
- Quiet Year Avery’ego Aldera – społeczność rozbudowująca się przed nadejściem zimy. Losuje się wydarzenia i opowiada sceny (przy tym wszystko rozrysowując na mapce). Pomysł fajny, ale brakuje sensownej mechaniki rozstrzygania sporów między graczami. Nie polecam.
- Carolina Death Crawl Jasona Morningstara – wojna secesyjna, banda żołnierzy wypuściła się za linie wroga w samowolnym rajdzie, z którego wróci tylko jeden z nich. Zawalisty moim zdaniem temat, ale grę trzeba by spolszczyć, żeby sensownie w nią grać. Mimo wszystko raczej polecam.
- Ocean Jake’a Richmonda – opuszczona stacja badawcza w głębinach oceanu. Ledwo przebudzeni BG, którzy muszą odpowiedzieć sobie na pytania: kim są, czym jest to miejsce i wreszcie – czym są potwory czyhające na granicy światła? BG stają się coraz słabsi, ale za to gracze otrzymują prawo do stopniowego stworzenia odpowiedzi na te pytania. Ta gra nam chyba wyszła najlepiej, także polecam.
- Lady Blackbird Johna Harpera (polska wersja tu) – dama w opresji w tajemnicy ucieka od aranżowanego małżeństwa. Czy dotrze do swego ukochanego kapitana piratów, skoro już na samym początku jej statek zostaje przechwycony przez imperialny krążownik? To taki indie scenariusz – początek ustawiony, ale reszta do zaimprowizowania. Mechanika niezbyt mi się podobała ze względu na wysokie stopnie trudności (choć układ – skończyły nam się kości, teraz twoja scena, stary, bo się nie uda – jest nawet nieźle pomyślany). Zagraliśmy w to dwie sesje, średnio udane. Do gry zachowam neutralny stosunek, ale poniżej dwa słowa, dlaczego sesje się nie udały:
Otóż dlatego, że popełniliśmy wielki błąd postanawiając połączyć sesje i spotkanie młodzieży, przy czym młodzież to synowie Matiego i Tomka, w wieku jakoś 4-6. Okazało się, że w takim układzie nie da się grać, bo młodzież masakrycznie nam przeszkadzała. Trochę nas to zaskoczyło, bo w Odludzie nie raz grywaliśmy „razem” z Danielem (jak widać na fotkach z finałowej sesji u góry).
[Gracz] Inne
O Symbaroum u Ifryta już wspominałem, ale grałem u niego też jedną sesję w Dungeon World (fotki wyżej). Ta sesja potwierdziła moje przypuszczenie, że w środku kampanii nie ma co wprowadzać nowego. Ja byłem gościnnie, jeden raz i zrobiłem tyle notatek z wprowadzenie, jak widać na fotce ;-)
Oprócz tego jako gracz trzy razy grałem u Stinga. Raz w Mutant: Year Zero, przy czym nie udało nam się sensownie umówić na dalsze granie i temat umarł. Szkoda, bo gra moim zdaniem jest bardzo fajna. Dwa pozostałe razy graliśmy w The One Ring i tak jak dwa (?) lata temu skończyło się na dwóch sesjach. Rozegraliśmy 1,5 przygody z Tales from Wilderland, po czym Sting uznał, że klepanie tych kupczych scenariuszy nie ma sensu. Mi tam się podobało. The One Ring nadal jest u mnie nieco na tapecie, może w 2017 sam go poprowadzę, skoro grać się nie udaje, bo gra bardzo mi się podoba.
[MG] Inne
W 2016 poprowadziłem jeszcze 9 innych sesji, przy czym z tego siedem miało miejsce na różnych eventach.
Na Zjave w ramach Gramy! Express (konkurs na najlepszego gracza) prowadziłem mój własny scenariusz, do którego spisania zainspirował mnie kilka lat temu Włodi (jego sesją z dziećmi idącymi do Marienburga na targ, którą m.in. mnie pokonał w półfinale PMMa). Nazwałęm go sobie roboczo Kontrakt Mutenhallera, bo nawiązuję w nim do Kontraktu Oldenhallera i do przygód Gotreka i Felixa (kiedyś w MiMie czytałem opowiadanko Pazur Skavena). Gracze grają bandą mutantów z kanałów Nuln i muszą sobie poradzić z bardzo niebezpieczną „przesyłką” która trafia w ich ręce.
Sesja zjavowa wyszła całkiem fajnie, bo i skład miałem niewąski – grali Nurgling, Poziomka, Auraya i Igua. Prowadziłem na Wstędze mini i miałem nielichą radochę z dobioru i zakupu odpowiednich kart (w końcu stanęło na Bicycle Creepy Deck). Drugi raz prowadziłem ten scenariusz na Fantastycznych Feriach w Lublinie (grał Shonsu i erpegowa młodzież) i strasznie się męczyłem – czułem jakbym cały scenariusz musiał na siłę sam ciagnąć. Ostatecznie prace nad Kontraktem Mutenhallera zarzuciłem – dołączy do długiej listy scenariuszy, które co prawda prowadziłem, ale spisać mi się nie będzie chciało.
Potem na Dragonie prowadziłem Zatrute Miasto – scenariusz do Odludzia niezwiązany bezpośrednio z fabułą zakończonej już kampanii (rozgrywa się w Fortecy Estar, na długo zanim wystartuje fabuła o Duchu). Wyszło jako-tako, ale przynajmniej Wstęga mini kolejny raz wypadła nieźle. Wtedy myślałem jeszcze nad opracowaniem kilku podobnych scenariuszy jako otwarć do kampanii Odludzia, gdybym kiedyś chciał spisać ten setting do wykorzystania dla innych graczy. Ostatecznie uznałem, że gry, której głównym założeniem jest odkrywanie tajemnicy świata, nie da się łatwo „sprzedać” (w sensie – zareklamować) i olałem temat.
O moich sesjach na PMMie na Polconie już tu na blogu pisałem – prowadziłem takie funny fantasy a potem high school + zombies w półfinale. Obie sesje były udane, ale ta pierwsza była naprawdę super, najlepsza rzecz w 2016 obok perełek Odludzia i Symbaroum (shoutouts to Piotr, Andrzej, Paweł, których roboczo nazywam „ludzie Włodiego” :P). Odgrażałem się, że PMM chuj i nie będę startował, ale potem dostałem „ataku” i wymyśliłem koncepcję na 2017, także pewnie zmienię zdanie i kontratakuję.
Na Coperniconie (kon roku IMO) w ramach osiemnastki Quentina prowadziłem Shane on you, brothers, o czym pisałem tutaj. Wyszło bardzo fajnie, zresztą jak cała inicjatywa (choć skromna).
W końcu na NERDzie na Falkonie (BTW blok RPG był moim zdaniem organizacyjną katastrofą) prowadziłem scenariusz Drzewiec osadzony w tym samym autorskim świecie co kiedyś Bandyci z Wzgórz Szeptów na Gramy! Skład był fajny – grali m.in. Merry i Hubert, który potem wygrał cały konkurs. Z Hubertem była śmieszna sprawa, bo przypadkiem grał też w Bandytów wtedy na Gramy i nawet po sesji wspominał mi, że kojarzył miejsca z poprzedniego scenariusza – planowałem, że to tylko dla mnie samego będzie taki inside joke, a tu taki numer :-) Sesja wyszła w miarę, ale w miarę to nie jest dla mnie satysfakcjonujący poziom, więc byłem niezadowolony. Kolejny scenariusz, który starałem się sklecić wyszedł bez szału, teraz ten kijowy streak wynosi już z 5…
Niemniej jednak ten mały zgrzyt nawet nie zbliża się do faila roku jaki przyliczyłem z kampanią zatytuowaną roboczo – łowy na smoka. Pierwotnie planowałem poprowadzić ją mojej stałej ekipie, ale rozmyśliłem się i skołowałem inną, bez doświadczeń ze Wstęgą. Zrobiłem szkic Wstęgi Fantasy, stworzyliśmy postacie, zagraliśmy ze dwie sceny… po czym przez półtorej miesiąca nie byliśmy się w stanie umówić na sesję i w końcu plany kampanii trzeba było ubić. Well, po problemach z końcówką Odludzia spodziewałem się trochę obsuw i opóźnień, ale to już był jakieś jaja. Przeklęte #graniepotrzydziestce? Tak, ale są też plusy:
[MG] Odcinek specjalny
Otóż w tym roku po raz pierwszy prowadziłem sesję, w której brał udział bratanek mojej żony, Jan, lat 7. Młody podpatrzył, że czytałem podręcznik do Symbaroum (zapoznawałem się ze światem przed stworzeniem Erdogaja Igły) i od słowa do słowa („Wuju, co to?” „Gra.” „Zagramy razem?” „Hmm, czemu nie.” „To się gra na komputrzerze?” „Nie, Jasiu, zaraz zobaczysz.”) rozegraliśmy (z nieocenionym udziałem cioci Kasi) małą sesyjkę z ciemnym borem, leśnym bóstwem i skarbem w świątyni.
Było z tym sporo ubawu – Jasiek znalazł sobie w podręczniku stworka, który mu się podobał, zrobiłem mu jakąś małą kartę postaci i pogralimy. Kazałem mu rzucać kostką k6 przy testach, było troszkę odgrywania i sporo emocji („Wuju, a może on nie być taki straszny, bo będzie mi się śnił w nocy.” – sporo rzeczy trzeba wziąć pod uwagę przy takiej młodzieży :-). Ogólnie niezła sprawa :-)
Plany na 2017
W przyszłym roku wolałbym więcej grać niż prowadzić. Może uda się zagrać w WFRP z ekipą Stinga, liczę też na drugie tyle Symbaroum u Fedora.
Oprócz tego zagrał bym w Gwiezdne Wojny od FFG, ale nie chce mi się tego prowadzić (podręczniki po 400 stron – kto czyta takie kolubryny?). Po obejrzeniu rewelacyjnego IMHO Rogue One na wspomnienie pamiętnej kampanii w SW d20 u Deckarda lata temu w Krakowie aż mi się łezka w oku zakręciła. Już prędzej poprowadzę The One Ring, co zapowiadam co roku :>
Chętnie zagrałbym lub może nawet poprowadził coś sandboxowego, z tabelami do losowania wydarzeń, plotek, etc. etc. Problem polega na tym, że nie chce mi się szukać systemu, który by to sensownie obsługiwał. Ktoś ma jakieś propozycje? Sci-fi, fantasy – biorę wszystko.
Tyle planów. Na polskim rynku chyba nic co by mnie interesowało nie jest zapowiedziane, więc na nic się nie napalam. Fajnie, że ufundowaliśmy Beszamel na SW, ciekawe czy dotrzymają słowa i nie wydadzą w innej dystrybucji.
Z zagranicznych rzeczy John Harper może w końcu ogarnie sprawę i przyśle te pody do Blades in the Dark. Muszę też skądś wykminić kasę na podręcznik gracza od Symbaroum, który powinien ukazać się lada chwila. No i last but not least – fajnie by było, gdyby w Bundle of Holding dali pdfy z MERPa. Nie wiem, czy to realne, ale jakby się zdarzyło, to kupuję wszystko w ciemno.
A jak Wasz rok i Wasze plany? Podzielcie się w komentarzach albo zalinkujcie swoje własne podsumowania, chętnie przeczytam.
41 sesji to może nie jest oszałamiający wynik (znam takich, co robią to w pół roku), ale oznacza że solidnie grałeś. Sam rozegrałem odrobinę mniej sesji i mam dobrą skalę porównawczą ;) Nieźle wygląda stosunek rozgrywanych kampanii do jednostrzałów, w tym tych eventowych.
Fajnie, że skończyliście kampanię Odludzie. Takie wielkie tematy w pewnym momencie mogą zacząć być męczące, a teraz możesz spokojnie odetchnąć. A 10 sesji w roku oznacza, że mimo kłopotów z organizacją, o których piszesz, jakoś udało się zmobilizować. Teraz możesz spokojnie rozpocząć coś nowego.
Najbardziej uderza mnie, że praktycznie każdą kampanię grasz w innym składzie i zastanawiam się jak to funkcjonuje. U mnie w zasadzie gramy jedną ekipą i jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że nagle wskakuję do innej drużyny, ale może powinienem spróbować. Próbowałem co prawda sztywno podzielić nasz szeroki skład i w zależności od tego, komu pasuje dany termin – zagrać w konkretną sesję, ale jakoś to nie wyszło. Napisz coś więcej o tym, jak u Ciebie wygląda ustalanie składu drużyny do zaczynającej się kampanii.
Z umawianiem sie na kampanie w zasadzie jest tak, ze jak jest ktos, kto prze na dana kampanie i chce ją poprowadzić, to bedziemy grać. Czyli jak ja parłem na Odludzie, to dograliśmy je do końca. Jak Fedor prze na Symbaroum, to je gramy.
Ekipa – to już zależy od sytuacji. Ludzie różnie mają czas i to jest podstawowy problem, bo jednostrzał to sobie można zagrać z każdym, ale w kampanii potrzebna jest ciągłość.
Kiedy będę starał się organizować moją następną kampanię, to to będzie priorytet – regularne granie w danym terminie. W tym roku faktycznie sporo eksperymentowałem, bo uważam, że warto grać u różnych ludzi, żeby nabierać doświadczenia i móc porównać. Z drugiej strony chciałbym unikać sytuacji, że coś zaczniemy, zagramy 2-3 sesje i zgon. Prawdę mówiąc sam nie wiem, jak to pogodzić.
Super podsumowanie – ze zdjęciami, komentarzami odnośnie systemów i innych okoliczności. Ja swoje (na pewno uboższe) wrzucę jakoś niebawem na swojego bloga. Przy okazji cieszę się z sesji, które udało nam się wspólnie w tym roku rozegrać.
Jednego czytelnika, który czeka na resztę raportów z Odludzia masz na pewno – mnie. Podziwiam rozegranie tak długiej kampanii i tym bardziej uważam, że warto ją spisać do końca. Brakuje raportów z tak długich kampanii.
Co do Twoich ew. planów sandboksowych, to polecam Yoon-Suin, o którym pisałem u siebie na blogu:
http://ifrytrpg.blogspot.com/2015/03/yoon-suin-purple-land-recenzja.html
Spróbuję się sprężyć z tym Odludziem, zanim okienko sie zamknie i strace szanse na opisanie tego wszystkiego.
Yoon-Suin brzmi spoko, obadam.
„Chętnie zagrałbym lub może nawet poprowadził coś sandboxowego, z tabelami do losowania wydarzeń, plotek, etc. etc. Problem polega na tym, że nie chce mi się szukać systemu, który by to sensownie obsługiwał.”
Pytasz o mechanikę, czy sposób grania? Jeśli to pierwsze, to sądzę, że Wstęga się nada. ;) Jeśli to drugie, to bezczelnie polecę Mythic Game Master Emulator w wersji na gawedziarz.pl. Taka kombinacja generuje doznania – według mnie – bardzo zbliżone do staroszkolnych, ale jednocześnie są one o wiele łatwiejsze do osiągnięcia, niż przy użyciu tradycyjnych metod z lat siedemdziesiątych (i późniejszych, ale zbyt silnie do nich nawiązujących).
Obadam, dzięki! :-)
Fajne podsumowanie, robi wrażenie. To czego Ci najbardziej zazdroszczę, to takiej liczby świetnych ludzi, z którymi pograłeś, w przeciągu jednego roku!
Co do MERPa, to nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, że mogą wypuścić pdf-y? Czyżby…, niee no. Niby kto? – przecież ICE nie ma na to koncesji. Chociaż, wielka szkoda.
Swego czasu na serwerach ICE były wszystkie podręczniki do ściągnięcia „za darmo” dla osób zarejestrowanych – ale nie wiem jak to się miało do praw właścicieli licencji. Na wszelki wypadek nie gram ;)
System z gotowymi tabelkami do sandboxa? Rozumiem, że do starych Dedeków Cię nie ciągnie? A to nie Ty kiedyś recenzowałeś Travellera? :) Przecież tam masz wszystko: proste zasady, tabelki, fajne montowanie wątków fabularnych podczas tworzenia postaci…
Tak naprawdę, z Twoim doświadczeniem w prowadzeniu różnych konwencji i systemów, to wystarczą Ci trzy tabelki na k8 do dowolnego systemu, które stworzysz sobie w półtorej godziny, tak jak Ci pasuje. Polecam takie podejście. Dodasz do tego pomysły zrodzone już podczas sesji i masz kampanię na pół roku minimum. Jeśli nie pójdziesz w stronę kolekcjonowania gotowych settingów, to nawet nie musisz się specjalnie napracować nad światem. Powstanie on w czasie grania. Z resztą, pewnie sam dokładnie wiesz, jak chcesz grać, tylko tak rzucasz temat do komentarzy, mam rację? ;)
Życzę dobrego roku!
Traveller rzeczywiscie, podobał mi się. Może wrócę do podstawki Mongoose’a albo obadam pdfy Megatravellera co je kupiłem w Bundle of Holding swego czasu.
Chyba muszę zrobić plan gry na ten 2017, bo jeszcze chcemy obadać Star Wars od FFG drużynowo, zaraz się ciasno zrobi :-)
To może w końcu się uda wrócić do tematu? Mnie Age of Legend nie zmiótł z nóg, ale drużynę zrobiliśmy znakomitą.
Do tematu grania chętnie, ale po moich doświadczeniach z AoL uważam, że powinniśmy zagrać jakiś krotki jednostrzał, do czego ta mechanika się tak se nadaje.
Popieram Kaduceusza. Spróbujmy umówić się na nowo, ale na sesję z inną mechaniką i z założeniem jednostrzału (nic nie szkodzi później ew. grać w jego kontynuację).
Puszczę maila do Was.
[…] podsumowaniu zeszłego roku napisałem, że nie będzie mi się chciało prowadzić Gwiezdnych Wojen od FFG, bo kto by czytał […]