Sesja, na której ujawnia się, czego czwarty Xyber strzegł w Kraterze Veeris.
Ponieważ wracam do raportów z Odludzia po dużej przerwie, to krótkie podsumowanie tego, co działo się dotychczas (w sporej części skopiowane z S3E1). Jeżeli ten raport z Odludzia widzicie jako pierwszy, to zachęcam, by zacząć od początku i sobie nie spoilować.
W pierwszym sezonie nasi bohaterowie krążyli w okolicach Muru oddzielającego Pustkowia od Splugawionych Ziem, gdzie mieszkali groźni i nieobliczalni barbarzyńcy. Po serii perypetii odnaleźli patrona w osobie Wyroczni, Sereny Denszy, trawionej okropną chorobą kobiety z rozbitego statku kosmicznego. Dowiedzieli się też straszliwej prawdy – Odludzie jest planetą więzienną, która oszalała.
W sezonie drugim bohaterowie wraz z Wyrocznią wyruszają na poszukiwanie drogi ucieczki z Odludzia. Muszą działać szybko, bo po plecach depcze im armia barbarzyńców, horda psychopsów i Matka Natura wie co jeszcze. Niestety, drużyna nie jest w stanie dość szybko pokonywać przeciwności. Wielkie plany spalają na panewce, choroba pokonuje Wyrocznię, a jedyne co po niej pozostaje to wiedza, że do kosmodromu zwanego Wieżą Astronomów można dostać się dzięki sieci transponderów. Kiedy jednak bohaterowie uruchamiają jeden z nich, ukazuje im się sama Matka Natura, coś idzie nie tak i budzą się po drugiej stronie Muru, tygodnie drogi od znanych im terenów, w samym sercu zamieszkanej przez barbarzyńców Sczerniałej Puszczy.
W sezonie trzecim drużyna musi zmierzyć się z wielkim wyzwaniem – czy uda im się wrócić tam, skąd przybyli? Na początku napotykają jedno z wcieleń Xybera, jednego z ostatnich więźniów Odludzia. Za wiedzę, którą im przekazuje, obiecują zaopiekować się jego dziećmi, zabrać je z tego przeklętego miejsca. Dowiadują się też, czym jest ich wróg – Matka Natura. Nie bóstwem, a szalonym superkomputerem, który zarządzał Odludziem z powierzchni księżyca. Dowiadują się, że kluczem do wydostania się z planety jest Szczypiec i jego brak symbionta.
W ucieczce ze Sczerniałej Puszczy pomoże im zdobyta wielka krocząca platforma – PBD. Ale są też problemy – Szczypca zaczyna toczyć straszna choroba: klątwa zieleni. Xeurg ma na sobie tajemniczą maskę, której nie może zdjąć. A Duch często okazuje się być krwiożerczą bestią o mocach, nad którymi nikt nie panuje.
W ostatnim odcinku BG trafiają do krateru będącego schronieniem kolejnego z wcieleń Xybera. To sojusznik czy wróg? Przekonajmy się:
BG
- (Mateusz) Xeurg – człowiek w masce, do której nawet po tylu latach Xyber czuje szacunek [na tej sesji akurat nieobecny]
- (Tomasz) Duch – psychopies, który słyszy zew natu… Odludzia
- (Andrzej) Szczypiec – młody wódz, który odkrywa, że jego brak symbionta otwiera wiele drzwi
BNi
- Czwarty Xyber – scyborgizowany władca Krateru Veeris, potencjalny sojusznik
- klan Mchu – sługi Zieleni, którzy rzucili wyzwanie Xyberowi
- Lianostwór – pozbawiony języka czempion Mchu; tu też: jeździec czerwia
- Forkos – barbarzyńca, który szukał oczyszczenia, a znalazł coś zupełnie innego
- biało-czarne konstrukty Veeris i drony Xybera
Raport graczy (by T. Sokoluk):
Time is on our side, no it isn’t
W poprzednim odcinku
Wielki jak góra człowiek odpycha od siebie dżunglę. Nie daje się jej dotknąć. Nie jest jej godny. Jest splugawiony, pozbawiony wszelkich praw.
Musimy wrócić się po klucz. Nie ma go z nami. To miało odwrócić uwagę Xybera od prawdziwego klucza, póki nie są znane jego prawdziwe intencje. Miało dać czas. Ale Szczypcowi może dać coś więcej. Okazję, by się wymigać od przeznaczenia. Może wreszcie dadzą mu spokój. Na reszcie wszystko będzie jak dawniej.
Xyber wybudza dawno nie używane priorytety. Przestawia funkcje, koryguje ustawienia, zmienia nastawy. Musi się godnie zaprezentować. W końcu jest Tworem Czwartym.
Duch rozwiera nozdrza próbując wyczuć Kaja, który gdzieś zniknął. Nie czuje go. Wciąga powietrze drugi raz. Kolia! Jest nieprzytomna. Kaj chciał zabrać ją ze sobą do dżungli, gdy odmówiła – odurzył ją i uciekł samemu. Psychopies śmieje się, problem najsłabszego członka stada sam się rozwiązał. Człowieka ogarnia smutek, bo przysiągł Xyberowi chronić jego dzieci.
Stary Xyber z oddala obserwuje człowieka w Masce Strażnika. Analizuje, ocenia. Ukrył klucz. Dobrze. Też bym tak zrobił. Chce się targować. Słusznie. Myśli tak samo jak ja. Bardzo dobrze. Wysoko go oceniam. Ja także zrobiłbym podobnie. Ale wzrok Xybera nie sięga zza maskę. Gdyby sięgał, zobaczyłby tak przerażenie malujące się na twarzy i zalewający ją pot. Zobaczyłby w jedynym oku odbicie siebie samego – najpotężniejszej istoty jaką spotkał tamten na całym Odludziu. I której się boi.
Obecny odcinek
[dopiski w nawiasach dodaję ja, kadu, żeby trochę rozjaśnić co się dzieje w raporcie]
[a zatem:]
[zawalony budynek obok placu, na którym stoi PBD, odcięty polem siłowym]Majestatycznie stojący na ruchomym dysku człowiek o czaszce wytatuowanej w tajemnicze wzory, ramię w ramię porusza się z jednookim człowiekiem w masce. Tak bardzo podobni do siebie. Tak bardzo obcy. Obydwaj naznaczeni przez ten świat.
Rozmawiali w cztery (trzy) oczy. Xyber nie widział potrzeby zniżać się do czyjegokolwiek poziomu. Tylko człowieka z Maską Strażnika uznał godnego. Odcięli się w niewidzialnej sferze od reszty świata i reszta świata nie mogła być świadkiem spotkania ich światów – tak bardzo odmiennych, a zarazem tak bardzo do siebie podobnych. O czym rozmawiali? Po czyjej stronie jest teraz Człowiek w Masce?
[pokład PBD]
W tym czasie Szczypiec odkrył coś niesamowitego. Konstrukty, ulepione z tej samej gliny co kapłani Matki, ślepo wykonujące rozkazy niczym bezwolne narzędzia, są gotowe wykonywać rozkazy Szczypca. Czy to ślepe zrządzenie losu czy luka w systemie Matki – nie wiadomo. Pomalowane w biało czarne pasy nazywają swego nowego pana “pasażerem” i oczekują komend. Na razie pada jedna. Słuchać poleceń Xybera. Do odwołania.
Przezorny Szczypiec nie chciał się zdradzić przed Xyberem, że Matka traktuje go inaczej, niż każdego innego mieszkańca Odludzia. Stąd prosta droga do odkrycia, kto tu w rzeczywistości jest Kluczem. Dopóki intencje Xybera są nieznane, nie można sobie pozwolić na takie ryzyko. W końcu Szczypiec to ostania i jedyna nadzieja. As w rękawie.
[za polem siłowym]
Intencje są tym bardziej nieznane, że Xyber od początku traktuje bohaterów bardzo interesownie. Gdy wkroczyli do wnętrza jego krateru przywitał ich chmarą dronów. Latały dookoła PBD gotowe do ataku na jedno skinienie. Oburzył się na sugestię, że ma dać schronienie jakimś dzieciom. Chciał rozmawiać dopiero jak usłyszał o Kluczu. Klucz zamierza użyć, a następnie zatrzymać dla siebie. Co to oznacza dla Szczypca?
Z drugiej strony oczekiwano od niego spełnienia całej listy żądań. Naprawa PBD. Naładowanie PDB energią do syta. Zapewnienie schronienia dzieciom Xybera VI. Udzielenie reszcie azylu w jego kraterze na czas przygotowań. Uleczenie Szczypca z choroby Żywokrzewu. Wreszcie podzielenie się wszelką możliwą wiedzą o Matce, Transponderach, Transformatach itp.
Co prawda bohaterowie bez Xybera nie mieli kilku bardzo ważnych rzeczy, ale Xyber bez bohaterów nie miał rzeczy najważniejszej. Na szczęście nie wiedział, że jest ona tuż pod jego nosem. Zamierzali dalej tym grać, by ugrać jak najwięcej dla siebie. Czas jest naszym sprzymierzeńcem – myśleli. Tutaj jesteśmy bezpieczni – myśleli.
[pokład PBD po powrocie Xeurga]
Xan czuje się nie swój po rozmowie z Xyberem. Przytłoczyła go wielkość Nestora Odludzia, jego potęga i wiedza. Przytłoczyło go także to, czego dowiedział się o Masce. Już nie tylko Szczypiec i Duch noszą w sobie obcego. Szczypiec ma klucz, Duch bestie, a Xan – sługę Matki Natury. Maska Inżyniera okazała się być Maską Strażnika. Pamięta jak Xyber zdjął mu Maskę, po czym przed nałożeniem zapytał czy na pewno tego chce. Bowiem od tej decyzji nie będzie już odwrotu.
Bohaterowie, czy raczej Przeklęci? Jak cała ta planeta. Do gruntu zła. A jeśli uda im się wydostać z tej przeklętej planety – przestaną być przeklęci? Sami się wydostaną, ale wszyscy inni dalej tu zostaną zamknięci na zawsze. Będą potrafili o tym zapomnieć i z tym żyć? Wytłumaczą sobie, że przecież nic nie dało się zrobić? Czy przestaną się czuć przeklęci? Nie? A zatem nie ma sposobu, by zrzucić z siebie to piętno? … A co jeśli poświęcą się? Otworzą portal, ale nie dla siebie, tylko dla innych. Sami ginąc lub zostając tutaj. Uwolnią innych, zostaną Bohaterami – przestaną być przeklęci, skoro umrą tutaj, na tej przeklętej planecie?
Nie ma ratunku. Porzucił mrzonki Buntownik, zrezygnował każdy z Xyberów z osobna. Nawet Densza w pewnym momencie poddała się. Zrozumiała to, czego nie chcą do siebie teraz dopuścić jej słudzy. To miejsce jest przeklęte i nie ma od niego ucieczki.
Krater to tak naprawdę cmentarzysko. Cmentarzysko ogromnego statku kosmicznego, który upadł w tym miejscu, na zawsze je odmieniając. Elementy nie z tego świata, same w sobie wyglądające obco, po tych wszystkich latach nieubłaganej erozji, teraz wyglądają jeszcze bardziej złowieszczo. Porozwalane, pordzewiałe, wygięte w nienaturalny sposób. A na dodatek wszystko porosła agresywna, dzika roślinność.
Jedna z nóg stacji badawczej już została pochłonięta przez porastające ją dziwaczne liany. To miejsce stara się pochwycić wszystko co się tu znalazło. Czy każdy kto trafi na Cmentarzysko, musi zostać na nim na zawsze?
Pędy idą dalej i sięgają po Szczypca. Dopadają go, a on nie jest w stanie się bronić. Pasiaste czarno-białe stwory Xybera, które przez chwilę wydawały się służyć Szczypcowi, teraz zbierają się wokół stacji i okrążają ją. Mui Ukar wpada w panikę. Xan próbuje uruchomić PBD, ale nie może oderwać maszyny od lian. Chaos!
[zwiad krateru dokonywany w umyśle przez Ducha, gdy PBD atakują pnącza]
Nieuchwytny Duch wymyka się sytuacji i rusza do Xybera. Stara się wyczuć pojedyncze miejsce na całym kraterze, skąd nie bije żadna myśl, gdzie świeci myślowa pustka. Wyczuwa miejsce, które znajduje się pod powierzchnią. Ukryte przed światem. Ukryte także przed zmysłami. Całkowita Pustka. Być może to tam kryje się Xyber.
Duch rusza tam, ale nie jest w stanie fizycznie dotrzeć. Odbywa więc podróż we śnie. Jego świadomość rozszerza się. Wyczuwa więcej i więcej. Nagle zdaje sobie sprawę, że po drugiej stronie wąwozu, na krańcu krateru, wyczuwa ledwie zarysowany, jakby nieco uśpiony, umysł Xybera. Jak się wkrótce okaże, tam kryje się prawdziwy Xyber, a nie to coś, z czym do tej pory rozmawiali. A zatem skoro ta Pustka, którą wyczuwa pod sobą Duch, nie jest Xyberem, to czym jest?
Coś co nie przebudziło się od dawien dawna. Dawniej coś bardzo żywego, biologicznego, związanego z Odludziem. Potem legło ukryte pod powierzchnią, zamknięte w swojej własnej skorupie. Coś, co zapomniało już, że jest jakiś świat poza nią. I właśnie sobie uzmysłowiło, że poza skorupą coś jest. A to oznacza, że musi być coś jeszcze. Skorupa to nie koniec świata, to jego początek.
A uzmysłowił Jej to nie kto inny, ale Duch, gdy wołał ku Niej. Ten byt, Pustka rozwiera ku niemu swe Oko, które przemawia: wybrańcu, obudziłeś Wyrocznię. Z czym do Mnie przychodzisz? Ale czy on może od Niej czegokolwiek żądać? Pies wie, że nigdy nie należy prosić. Zwłaszcza tych, którzy są od niego potężniejsi. Sami zaproponują, sami wszystko dadzą. Oko przemawia. Jestem nieskończonością. Jestem potęgą. Jestem żyzne. Jestem nie do zatrzymania. Uwolnij mnie. Zabij tego, który mnie więzi. Spełnij swoje przeznaczenie.
[pokład PBD]
Konstrukty ruszają się do walki z ożywionymi roślinami. Szczypiec otrząsa się z letargu, ale wcale nie czuje się lepiej. Jest jeszcze bardziej chory niż był. Próbuje zapanować nad roślinami, skoro po części już nimi jest. Udało się z barbarzyńcami, udało z konstruktami… tyle że akurat barbarzyńcą ani konstruktem nie jest. Rośliny nie posłuchały Szczypca, to one panują już nad nim. Chwytają go za gardło. Wciągają w Bagno. Wchodzi pod powierzchnie. Zmysły rozmywają się. Szepty są zadowolone. Jeszcze godzina i będzie ich. A oni ofiarują go Wyroczni.
Wizja ucina się równo szybko jak się pojawiła. Ale Duch wciąż czuje pulsowanie powierzchni pod sobą. Roślinność układa się wokół tego miejsca. Jej barwy zmieniają się w odcienie purpury. Wszystko dookoła ożywa. Pies wiedziony instynktem każe Duchowi uciekać jak najdalej od tego miejsca. Ale człowiek zostawił w stacji swych towarzyszy. Rusza pędem w tamtą stronę, przywołany okrzykami przerażonego Xana. Wyczuwa jak obca siła próbuje porwać umysł Szczypca. Duch pojawia się w samą porę, by ją przegnać. Stare, potężne drzewo musi zawrócić swe konary. Uwalnia nie tylko Szczypca, ale i PBD.
[droga przez krater; Duch wypuszcza się przodem, PBD z tyłu]
PBD rusza w stronę miejsca, gdzie Duch wyczuł Xybera, na skraj krateru. Słychać stamtąd odgłosy walk i bębny barbarzyńców. Duch i Masma ruszają przodem na zwiad.
Zmysły psa dostrzegają jak coś wspina się na zbocze krateru. To gigantyczny czerw, zwany po drugiej stronie Muru Piaskalem. Duncan Greyhound przypomina sobie jak przyzywał te stworzenia potężnym artefaktem Dudnikiem, by walczyły przeciwko barbarzyńcom. To wygląda na bezwolne, jakby każdy ruch był zaplanowany i sterowany z zewnątrz. Porusza się bardzo powoli, przewala w stronę wnętrza krateru. Duch rusza w jego stronę, by przyjrzeć mu się dokładniej. Ten, który wbija noże w cielsko czerwia, by kazać mu poruszać się, zasyczałby teraz gdyby tylko mógł. Ale jego jęzor odgryzł ten, który teraz ukrywa się na jednej z hałd. Pazurem reszcie dzikusów wydaje rozkaz do ataku.
Konstrukty zatrzymują się. Strefa zastrzeżona. Wstęp wzbroniony. Xan postanawia się przedrzeć i szturmem rusza do przodu. Nastawia maszynę na pełną moc. I wtedy dzieje się katastrofa. Noga PBD rozwala fragment powierzchni. Powierzchni, która okazuje się być stropem jakieś kopuły. PBD przewraca się, a Szczypiec spada w dół, pod kopułę i głębiej. Leci w dół dłuższą chwilę. Wreszcie ląduje głęboko pod ziemią, w mazistej, zielonej cieczy.
Duch odgryza liany, po których zsuwają się dzikusy. Upadek z wysokości gigantycznej bestii kończy się dla nich śmiercią. Sama bestia przewala się na bok i miażdży jeden z budynków. Wznieca kłęby pyłu, nic nie widać.
[gdzieś pod kopułą naruszoną przez PBD]
Szczypiec ląduje na gigantycznym polu mchu. Zauważa go Forkos, jakby przywołany okrzykiem lecącego na spotkanie ze śmiercią Szczypca. Ratuje młodzika, samemu grzęznąc w tym bagnie. Dotrzymał obietnicy. Szczypiec na próżno próbuje go wyciągnąć. Do tego pojawiają się konstrukty udające ludzi i pojmują Szczypca. Prowadzą go do Kapłana. Tymczasem pęknięcia na kopule wciąż się powiększają…
[miejsce, gdzie przez zbocze przedarł się wielki ślimak]
Duch powoli otrząsa się z pyłu. Oślizgły stwór konwulsyjnie próbuje się wydostać z powrotem do pozycji grzbietem do góry. Tymczasem zjawiają się drony i świetlnymi strzałami rażą i powalają barbarzyńców jeden po drugim. Tarabany przywołują kolejnych dzikusów. Duch ma na widelce stwora, któremu odgryzł język. Ale nie włącza się do walki. Pozwala wydarzeniom toczyć się samym, na wypadek gdyby miały osłabić pozycję górującego nad nimi Xybera.
[kryjówka Xybera, gdzie konstrukty zabrały Szczypca; komnata z widokiem na Krater]
Kapłanem jest nie kto inny jak Xyber. Każe uwolnić swego sojusznika i oprowadza go po swoich włościach. Szczypiec opowiada co się stało. Xybera przeraża wieść o “mchu”. Wysyła drony w tamto miejsce, ignorując walczących z nimi dzikusów. Oby tylko to się nie stało, szepcze. Ale stało się. Kopuła została przebita. Licznik ruszył. Nie zostało wiele czasu. To miejsce zostało stracone.
Ten statek, który jest teraz Cmentarzyskiem, został zestrzelony z księżycowej bazy. Zawierał jedno z praźródeł, jedno z ziaren dzięki czemu to coś, co żyło na tej planecie, mogło się rozrastać. Jedno z replikantów, przed którym próbowano odgrodzić się Murem. Teraz to coś znów rośnie.
Jakiś kształt wypływa z mazi. Wynurza się na powierzchnie. Powoli rusza przed siebie. Kończyny ciągną się wokół niego jak liany. To coś już nie jest człowiekiem. Jego ciało zostało wyżarte, a to co zostało jest całkiem przemienione. Niesie coś, co przypomina kulę albo wielkie nasiono. Nawet Szczypiec z trudem rozpoznaje w nim dawnego Forkosa. Co on zamierza uczynić?
Wszyscy zbierają się na naradę. Kolejne dywagacje, a przecież i tak wszyscy wiedzą jak to wszystko musi się skończyć. Próbują przedłużyć swój żywot o kolejną nadzieje, o kolejny cel. To miejsce trzeba jak najszybciej opuścić. Jak zwykle. Czy na Odludziu nie istnieje choć jedna bezpieczna przystań, a nie tymczasowy przystanek? Nawet Krater nie jest na stałe. To tykająca bomba, która za chwilę wybuchnie. Tak jak Dziewiąte Miasto.
Xyber nie pozostawia złudzeń. Tego świata nie da się ratować. Można tylko próbować się z niego wydostać. A i to nie będzie łatwe. Być może mają tylko jedną szansę. Odwrócenie na chwilę uwagę Matki, atak z zaskoczenia i liczenie na cud – to wszystko, na co mogą liczyć.
Szczypiec pyta Xybera czy jego choroba jest uleczalna. Xyber musi zabrać go do specjalnej komory. Tyle że chce zabrać ze sobą samego Szczypca. Kolejne sztuczki Xybera? Już raz ich rozdzielił. Teraz stawka jest znacznie wyższa – komora może zdradzić ich największy sekret ukrycia Klucza. Szczypiec jest nieustępliwy, to Xyber musi tym razem ustąpić, bo komu może teraz zaufać, jak nie im. Ale jednocześnie przestrzega – samego siebie albo ich – że “w tym miejscu lepiej nikomu nie ufać”.
Wnętrza Komnaty Xybera przypominają pomieszczenia K2. Pełno tu przewodów, kabli. Widać tu także coś co przypomina sarkofag. Takie coś miała ze sobą Serena Densza oraz Xyber z Twierdzy nad Wyrwą w Murze. Panuje woń różnych substancji, być może leków a nawet narkotyków.
Postać Xybera rozpływa się nagle w powietrzu. Jakby w ogóle tu nie stał. Z innego fragmentu pomieszczenia, zza rozsuwanych drzwi wyłania się jakaś postać. W pierwszej chwili wygląda jak kolejny konstrukt. Na dwóch dużych dyskach wjeżdża do komnaty duży, opasły człowiek. Ma wytatuowaną czaszkę w tajemnicze symbole. Brzuch pokrywa metalowy pancerz. Jedna z rąk jest zupełnie metalowa, pozbawiona ludzkiego ciała. Nogi nie są normalne, wyglądają na szczudła rozchodzące się na trzy końce. Jedno oko przekręca się w mechaniczny, skrzeczący sposób w ich stronę. Prawdziwy Xyber.
Przykro mi chłopcze, twoje ciało zostało już zainfekowane. Jest jedna droga, aby powstrzymać chorobę. Drogę, którą wybrałem ja. Amputacja. Dwie z twoich kończyn trzeba zastąpić protezami. To miejsce próbuje nas przemienić. Zmienić w coś, czym nie powinniśmy być. Jedyny sposób to samemu się przemienić.
A może Matka robi dobrą robotę trzymając wszystkich tutaj? Nie pozwalając im wyjść. Nie chce dopuścić do rozprzestrzenienia się tej zarazy poza tę jedną planetę. To wcale nie jest więzienie. To kwarantanna. Szczypcowi nie uśmiecha się przykładanie ręki (teraz to już rąk) do rozprzestrzeniania się zarazy.
A co robi tutaj Duch? Jak długo jeszcze uda mu się pozostać człowiekiem w ciele psa? Według innego Xybera eksperyment miał się przecież nie powieść. A jednak Duch jeszcze stoi. Prawdziwy Duch Odludzia. Wróg Matki Natury. Jego los to historia wojownika, który umrze na polu bitwy. Oby tak bitwa doprowadziła do zwycięstwa. Oby bramy Odludzia były dla wszystkich otwarte. Obiecał uchodźcom, że uratuje ich dziecko. Ich małą dziewczynkę. Ledwo pamięta jej twarz. Nie wie czy jeszcze żyje. Ale pamięta jej imię. Randa będzie wolna, jak każdy z uchodźców tego świata.
Szczypiec wykłada karty na stół. Nie istnieje żaden przedmiot. To on jest Kluczem. Został wyhodowany na zamówienie. Od dziecka pojono go narkotykami. Transpondery otworzą się dla neutralnego agenta, ale dla nikogo innego. Można resztę zamknąć w kaspułach, uśpić, ukryć jako towar. Zadziała to raz. Żaden dodatkowy skok nie będzie możliwy. Kod zostanie zablokowany. You only get one shot, do not miss your chance to blow, this opportunity comes once in a lifetime. Dokąd tym razem? Desperacki atak na Wieżę Astronomów czy próba dostania się do Zielonej Oazy aby zbadać Transformatę Szeptów? A może próbować obudzić golema? Czasu jest niewiele.
Gdzieś z oddali słychać trzask. Wielka szyba kopuły pęka. Ziemia drży. Huk otwieranych grodzi. Znad kopuły erupcja Wielkiej Zieleni. Roślinność wybucha, w kilka sekund zarastając to, co normalnie by jej zajęło dziesiątki lat. W tle odgłosy bębnów. Czciciele Ziarna przybyli, by je uratować.
Spis wydarzeń:
- [we wnętrzu krateru] Miejsce to jest dziwnym połączeniem roślinności oraz pozostałości po jakichś konstrukcjach, bazie, może nawet roztrzaskanym wielkim statku kosmicznym. PBD szpiegują drony, ale nie odważają się zaatakować. W końcu PBD przystaje na wielkim placu, a drony pokazują twarz. Twarz kolejnego Xybera. W tle pojawiają się pomalowani na czarno-biało słudzy Xybera. Ludzie? Kapłani Matki Natury? Konstrukty?
- [plac z PBD] Duch przemawia do Xybera Czwartego. Mieni się obrońcą dzieci Xybera z Pebede. Czwarty wyśmiewa go. Nie obchodzą go żadne cudze dzieci.
- Konsternacja. Jaką kartą grać z Czwartym? W końcu Xeurg przemawia. „Mamy Klucz.” To przykuwa uwagę Czwartego. „Wejdź, porozmawiamy, człowieku w masce Strażnika. Ty i tylko Ty”. Xeurg wchodzi do ruiny jakiegoś pomieszczenia i znika za polem siłowym.
- Na zewnątrz Szczypiec przygląda się otaczającym ich biało-czarnym konstruktom Xybera Czwartego. Na próbę postanawia wydać im polecenie i wtedy dziej się rzecz niezwykła. Konstrukty reagują na niego i oferują mu swoje usługi. Szczypiec każe im ukryć ten fakt. Mają teraz asa w rękawie. Tylko czy Czwarty się nie zorientuje?
- Xeurg oszukuje Xybera. Zwodzi go, że klucz ma fizyczną formę. Stawia warunki – naprawa PBD i inne. Spotkanie na razie zostaje zakończone, Xyber znika, BG i PBD mają przemieścić się do kryjówki Xybera na wewnętrznym zboczu krateru.
- Duch w swoim umyśle za pomocą psionicznych mocy bada krater. I napotyka coś, czego się nie spodziewał. Dziwaczną moc, która o mało co go nie pochłania. Moc nakazuje mu, by zabił Xybera i ją uwolnił. Czym jest to coś?
- Podczas nieobecności Ducha rośliny wokół PBD nagle ożywiają. Starają się pochwycić Szczypca (rażonego jakąś niezrozumiałą mocą) i samą stację. Ale Duch przebudza się w ostatniej chwili i wszyscy razem zwalczają niebezpieczeństwo.
- Duch rusza na zwiad, przodem. Skręca na wschód, gdyż widzi barbarzyńców z klanu Mchu wspinających się na zbocze z wielkim glistostworem. Bestia przewala się i stacza w dół, rozwalając wszystko na swej drodze. Duch o mało co nie zostaje uwięziony w rumowisku. Później obserwuje walkę dronów Xybera i barbarzyńców.
- Tymczasem PBD dochodzi do strefy zastrzeżonej. Bohaterowie ignorują ostrzeżenia i wchodzą na wielką polanę, ale szybko okazuje się, że to nie polana, a porośnięta trawą kopuła. Kopuła pęka, Szczypiec spada do jej wnętrza.
- Na dole Szczypiec trafia w zieloną żywą maź. Udaje się mu z niej uciec tylko dzięki interwencji giganta Forkosa, który się tam odnajduje. Najwyraźniej to jest ta świątynia, w której chciał się oczyścić. Niestety, Forkos płaci za swój czyn życiem – tonie w mazi. Szczypca chwytają konstrukty i zabierają do Kapłana.
- Kapłan okazuje się być Xyberem, tym samym z którym rozmawiał wcześniej Xeurg. Xyber źle przyjmuje informację o przebiciu kopuły. Opowiada, co się pod nią kryło – praziarno – żywe złoto tej planety, tego Odludzia. Krater powstał, gdy Matka Natura zestrzeliła statek, który próbował wywieźć eksponat tego czynnika biologicznego – Veeris. Teraz wydostanie się tej siły wydaje się być nieuniknione. Co więcej wygląda na to, że ożywiła ona Forkosa, który wyłazi z krateru.
- Wszyscy zbierają się w twierdzy Xybera Czwartego. Czwarty mówi, że teraz, po uwolnieniu Praziarna nie ma czasu, trzeba uruchomić transponder. Na to bohaterowie ujawniają mu, że kluczem jest sam Szczypiec. Xyber mówi, że w takim razie trzeba uwolnić go od skazy zieleni – przeprowadzić operację podmieniającą jego ręce na cybernetyczne protezy. Sam ujawnia się przed graczami – dotychczasowy Xyber, którego widzieli był tylko hologramem. On sam jest pół-człowiekiem pół-maszyną.
- [epilog] Z góry z Twierdzy widać praziarno – zieloną masę wylewającą się z rozwalonej kopuły. Na zboczach krateru świecą się ogniska klanu Mchu. Czy starczy im czasu, by wydostać się z tej pułapki?
Mocne otwarcie
W tej sesji już na samym początku wspaniale zagrała mechanika Odludzia. Początki, jak już wspominałem, uważam za trudne, ale tutaj chwilkę po intro w teście, który ni z gruchy ni z pietruchy zaproponował Andrzej (Szczypiec) wypadł joker. I się zaczęło.
Przedmiotem testu było to, czy pomalowane na biało-czarno konstrukty, które otoczyły PBD w jakiś sposób zareagują na to, że Szczypiec jest Kluczem. Skoro padł joker, to powiedziałem, że symbionty reagują na Sczypca, tak, jakby były mu posłużne (potem okazało się, że stworzone by pomagać marynarzom statku kosmicznego (Veeris) roboty potraktowały go jak odnalezionego członka załogi).
Stworzyło to ciekawą sytuację, gdzie obie negocjujące strony – Czwarty Xyber i drużyna miały asy w rękawie. Co do Xybera to miałem wcześniej wymyślone, że na początku graczom pokazuje się jako hologram, ale opisywałem to tak, żeby tego łatwo nie wydać. O ile dobrze pamiętam inspirowałem się podestem-pająkiem z Gwiezdnych Wojen Ep. 1 Gdyby BG szybko zdradzili Xybera, ten by o tym wiedział i przygotowałby się do obrony w swojej twierdzy na zboczu. I co więcej, mógłby używać hologramu, by ich zwodzić.
Dla graczy na pewno zaskoczeniem było to, że Czwarty Xyber nie dbał o dzieci Xybera z Pebede. Ale już wcześniej oznajmiałem im „on, to nie ja”, więc można się było tego domyślić. Dobrze wyszło też wyjawienie, że maska, którą ma na twarzy (już na zawsze) Xeurg, była tak naprawdę maską strażnika. Tego motywu zamierzałem jeszcze użyć, to miejsce – krater Veeris – miało kluczową rolę dla Matki Natury. Ale to na następnej sesji, póki co maska zrobiła wrażenie na Czwartym i pozwoliła graczom wejść z nim w negocjacje (chyba na równi z PBD). Konsekwencje tego połączenia dla Xeurga pozostały niewypowiedzianą groźbą.
Game changer
Sekretem krateru Veeris (czy też Cmentarzyska, jak zwali je barbarzyńcy) było Praziarno. Wymyśliłem sobie, że Czwarty Xyber żyje w okolicy wraku statku, którym to statkiem próbował jeszcze przed Gniewem Matki Natury wywieźć z Odludzia praziarno – nadaktywny biologiczny czynnik, który pewnie udałoby się opylić poza układem za niemałą sumę. Myślcie o tym jak o tym żywym czymś, co zmienia ludzi w nekromorfy w serii Dead Space.
Kontrolując tę siłę Czwarty Xyber był dla okolicznych klanów czymś w rodzaju bożka. Oni modlili się do zieleni, on udostępniał ją, ale jednocześnie chronił za pomocą armii konstruktów („kapłanów” to ci jego biało-czarni i potem też czerwono-czarni) i wielkiej kopuły, którą zbudował nad wrakiem.
I teraz gdy Tomek Sokoluk, grający Duchem zadeklarował, że chce sięgnąć umysłem, by odnaleźć Xybera (kiedy Xeurg negocjował z nim za polem siłowym), to pomyślałem, że to idealny moment na spotkanie dwóch bytów – psychopsa i tego, z czego zapewne psychopsy i inne cuda Odludzia się zrodził – praziarna.
Wyszło to bombowo, bo test udał się i to bardzo. Duch dotychczas rozdawał karty dzięki swoim mocom psi, a teraz stanął wobec czegoś o wiele większego. Opisałem jak cały krater zaczyna ożywać, jak coś zostaje przebudzone. Myślę, że na sesji wyszło to magicznie. W dodatku to było zupełnie znienacka, więc wrażenie było tym większe. I ta moc kazała Duchowi zabić Xybera. Ale jak się miało okazać, wpływ praziarna na kampanię miał być o wiele większy niż ktokolwiek sądził.
Zresztą widać to i w raporcie z tej sesji. Nagle zła Matka Natura staje w innym świetle. Andrzej na sesji powiedział – a może ona chroni tę planetę? Może to my jesteśmy źli?
Powracający bohaterowie
W poprzednim raporcie wspominałem, że Forkos, który uciekł z PBD, miał jeszcze powrócić, choćby za sprawą puktów Wpływu na niego, które wykupił Andrzej (Szczypiec). No i tak się stało – Forkos odnalazł się w kompleksie świątyni, który był pod kopułą chroniącą Veeris. Ten BN uratował Szczypca, ale w wyniku chyba negatywnych figur na kartach, zatonął w zielonej mazi.
Ja zaś pomyślałem, że skoro poszły na niego punkty, to to nie może być jego koniec. Jeszcze w tej samej sesji zobaczyliśmy go w innej roli – sługi i nosiciela praziarna.
W ogóle jak wspominałem planowałem, że BG trafią do krateru Veeris z innej strony. Ludzie klanu Mchu od lat przechodzili ścieżką oczyszczenia, która wiodła pod ścianą krateru i do podziemi strzężonych przez kapłanów Xybera. To tamtędy przeszedł Forkos i pewnie by o tym opowiedział, gdyby nie utonął.
Inną powracającą postacią był Lianostwór, który ujeżdżał czerwia dla klanu Mchu. Sesję wcześniej stracił język, więc gracze mogli uśmiechnąć się na mój opis, że gościu chciałby krzyczeć, ale może tylko syczeć.
Widok na przyszłą sesję
Co do tego, czy rozpieprzenie wszystkiego w kraterze było do uniknięcia – no pewnie, że było. Nie pamiętam już czy na rozwaleniu kopuły zaważył nieudany test, czy błędna decyzja – ostrzeżenie w każdym razie dałem, a że lubię katastrofy, to nie zamierzałem go powtarzać.
Pod koniec sesji widok z górnego poziomu twierdzy Xybera ukrytej na zboczu krateru dawał jasno do zrozumienia – musicie działać szybko, bo inaczej wszystko przepadnie. Z drugiej strony otwierały się możliwości – Xyber Czwarty dobrze znał się na technologii. A na szczycie jego twierdzy umieszczony był transponder.
Czy uda się z niego skorzystać? Czy Czwarty nie okaże się szaleńcem, tak jak niektórzy z jego „braci”? O tym w następnym raporcie – za tydzień.
Dużo bardziej podoba mi się taka konstrukcja kampanii od ortodoksyjnego sandboksa. Jak widać chociażby po opisywanej tutaj sesji, element losowy nadal jest bardzo istotny, wręcz kształtujący kampanię, ale rozgrywa się to w obrębie z góry przygotowanych elementów, przez co jest bardziej spójne i moim zdaniem ciekawsze.
Realizowana w tej kampanii koncepcja potężnych niespodzianek (reveals) zaplanowanych przez MG jest bardzo ambitna, wymagająca wielu sesji i zręcznego prowadzenia przez MG. Ja sam raczej nie jestem gotowy na próbowanie czegoś podobnego, ale jak najbardziej jestem w stanie sobie wyobrazić, że może to być mocny efekt, czyniący kampanię niezapomnianą.
Ja właśnie ostatnio rozmyślając o koncepcji sandboxa kombinowałem – kiedy to jest potrzebne? I doszedłem do wniosku, że do rozruchu. Za każdym razem, gdy akurat jakieś linie fabularne się kończą, potrzeba nowego paliwa – fajnie jest mieć pod ręką jakiś generator. Ale jak już on za nas odwali robotę, to dalej przez jakiś czas wyciągamy konsekwencje z tego, co się zdarzyło, ciągniemy wątki dalej, budujemy na tym, co mamy. Więc nie potrzebujemy tworzyć zupełnie nowych elementów fikcji cały czas/co sesję.
Nawet to atrakcyjnie brzmi, mógłbym takich generatorków odludziowych kilka stworzyć. Może jednak wrócę do koncepcji spisania tego settingu w jakiejś zjadliwej dla zewnętrznego użytkownika formie. Ale najpierw muszę skończyć raporty. First things first.
W polecanym przeze mnie „Yoon-Suin” (jak i w paru innych ostatnio wydawanych podręcznikach z OSR) setting jest właśnie opisany za pomocą samych tabel (plus krótki wstęp). Jak widać tak też można. :)
Przy takim podejściu setting jest pewnym zbiorem klimatów, a nie drobiazgowym opisem wszystkich zakamarków i NPCów. W konkretnych kampaniach szczegóły settingu będą się różnić, ale pozostaną w spójnej konwencji.
W wydanym po polsku „Świecie Apokalipsy” też jest wariacja tego podejścia – listy imion, zagrożeń i innych elementów – bez całościowego opisu czy mapy.
Co do generatorów jako nowego paliwa – to bardzo trafne spostrzeżenie. Wydaje mi się przy tym, że warto choćby jeden nowy element wprowadzać na każdej sesji, bo wtedy lepiej oddaje się to, że świat poza najbliższym otoczeniem postaci graczy również nie stoi w miejscu i co jakiś czas (co sesję? ;) wypluwa coś nowego.
A kolejne raporty z Odludzia przeczytam z przyjemnością. Jak widać, stale są pożywką do różnych rozważań ogólnie erpegowych.