W tym odcinku Fedor proponuje nam wizytę w z pozoru sielankowej wiosce. Czy wizyta Bohaterów Graczy zburzy panujący tu spokój, gdy wyjawią się ich skrywane z dawna tajemnice?
Drużyna:
- Zafira – magiczka z Ordo Magicus, szlachcianka, zawsze dąży do pokojowego rozwiązania, ona dowodzi drużyną
- Freya – wolna kobieta z klanu Ydessa, bezwzględna czarownica, przybywa tu, ze względu na uroczysko – chce na nim odprawić rytuał umagicznienia swojej lagi
- Bjorn – wojownik o tajemniczej przeszłości, która dogoni go w tym dalekim od cywilizacji miejscu; ma przeklęty miecz, który go powoli plugawi
- Erdogai – młody włócznik, bękart królewskiego łowczego; pragnie społecznego awansu; wydaje mu się, że wiele wie i potrafi, ale to miejsce to zweryfikuje
W poprzednim odcinku [link]:
Bohaterowie uciekają przed pościgiem Czarnych Płaszczy i magiczki Elionary. Gubią ich na bagnach, ale okupują to walką ze splugawionym jeleniem. Also:
- W napotkanym symbaryjskim grobowcu Erdogai rabuje (w tajemnicy przed innymi) trzy przeklęte strzały.
- Wiedźma Freya wie, że musi dotrzeć na uroczysko i odprawić rytuał, bo inaczej jej poświęcenie w zdobywaniu Czarnej Lilii zmarnuje się.
- Bjorn mocno opętany przez przeklęty oręż – Duszożercę – dostrzega, że moc Zafiry jest większa niż zaklętego w ostrzu maga – Ereshki Gala.
Na tej sesji dotrzemy do uroczyska, którego szuka Freya, ale jak się okaże pierwszoplanową postacią będzie tu Bjorn, ze względu na ujawnienie jego przeszłości.
W raporcie z poprzedniej sesji pisałem o tym, że w jednym z momentów wypsnęło mi się coś, co niezbyt pasowało do mojej postaci (jak to ujęła Beata „zagrałem Rageorem”). Pomyślałem, że fajnie byłoby takim wpadkom zapobiec tworząc fabularną kartę mojej postaci jako ściągawkę do gry na sesji. Mam teraz sporo czasu, więc wyjątkowo swój pomysł zrealizowałem. Karta, którą stworzyłem, wyglądała tak (powiększenie):

Już samo rozpisanie takiej karty pomogło mi określić o co obecnie chodzi w tej mojej postaci, także było dość pożyteczne. Wpisałem na nią do czego prowadzą moje interakcje z innymi postaciami graczy/graczek, rzeczy które konstytuują Erdogaja (wiara w Priosa, scheda po ojcu) oraz jego cele (wiedza/bogactwo/status).
Miałem 18 pedeków do rozdysponowania, ale nie kupiłem niczego nowego. Myślałem, by zachomikować je i kupić coś na drugim poziomie. Albo by może zacząć inwestować w Mystical Power i okazać się wybrańcem Priosa.
Spisywałem całą sesję w Noteshelf i tak się tym razem rozpisałem, że w zasadzie można cały raport przeczytać z notatek. Jako ciekawostkę wrzucam go do pobrania tutaj (.pdf, 3,7 Mb).
- Erdogai wychodząc z grobowca (gdzie ukradł przeklęte strzały) widzi, że ktoś go obserwował. Kto? Nie wiadomo, bo na zewnątrz po obserwatorze nie ma śladu.
- Prowadzeni przez Freyę trafiamy w okolice rzeki Eanor. Nie wiemy o tym jeszcze, ale wiedźma dąży do odnalezienia uroczyska, by odprawić na nim rytuał. Jakie jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, że przy uroczysku na skarpie powstała wioska wyznawców Priosa – Przyczółek Płomienia. Erdogai słyszał o nich w Ostowym Grodzie – ponoć ich przywódca czyni cuda i leczy nawet splugawionych przez czarną magię.
- Drużyna przeprawia się do wioski z pomocą napotkanego łowczego, Esbena. Trochę kłopotu sprawiają psy, ale Erdogai ogarnia je kolejny raz. Freya mówi mu, że chyba są teraz jego.Widok wioski sprawia osobliwe wrażenie na Erdogaju. Ludzie tutaj, choć niebogaci, wydają się szczęśliwsi niż biedota w stolicy, w Yndaros. W jakim świetle stawia to naszą ambryjską cywilizację?
Początek był tajemniczy, ale natychmiast o nim zapomnieliśmy, bo Fedor przesunął nas do następnej lokacji. Wioska – Przyczółek Płomienia – wyglądała sielankowo, ale zaraz miało stać się jasne, że ta sielanka nie potrwa długo.
Na początku pamiętaliśmy jeszcze o psach, ale po tym jak dotarliśmy do wioski natychmiast zapomnieliśmy o nich. Niemniej jednak nawet spodobało mi się, że Freya powiedziała Erdogajowi, że „nigdy nie były jej”. Ja odparłem szorstko (grając na nutę „poziom społeczny jest ważny”), że „pies jak sługa, musi mieć pana”.
Teraz myślę, że dokoptuję sobie te psy na kartę postaci. Mój ojciec był łowczym, na pewno miał do czynienia z psami. Wygląda na to, że Erdogai odziedziczył po nim trochę zdolności. Co prawda teraz ja będę musiał o nich pamiętać, a niańczenie BNów trochę wchodzi w konflikt ze spisywaniem notatek, ale dam temu szansę.
- W wiosce poznajemy całą gamę miejscowych postaci. Najważniejszy jest tu uzdrowiciel – Nalamei. Mimo iż głosi on wiarę w Priosa, to jest w dobrych relacjach z wojownikami klanu Karohar – kilku z nich leczy w swej lecznicy, gdyż najwyraźniej wdali się oni w potyczkę z grupą ogrów z Żelaznego Paktu (organizacji, która pilnuje przestrzegania paktu sprzed tysiąclecia).
Czekając aż Nalamei znajdzie dla nas czas zajadamy strawę (ryby i ziemniaki) i rozmawiamy z Karoharami. Jest ich z nami dwójka – weteran Zeht oraz młody, gadatliwy Brarek. Dowiadujemy się, że miejscowy kowal sprzedaje im broń. Brarek opowiada też z niemałą przesadą o cudownej mocy Nalamei (co prowadzi Zafirę do hipotezy, że uzdrowiciel dysponuje artefaktem znanym jako Woda Zmierzchu).
Nie każdy jednak z nas równie swobodnie podchodzi do zbliżającego się spotkania. Przeklęty miecz mówi Bjornowi, że Nalamei zna jego sekret; wie, że Bjorn jest splugawiony. Oczywiście sugeruje Bjornowi zabicie mężczyzny.
Erdogai jest zdziwiony obrotem spraw. Księga, którą z nabożną czcią czytał – pamiętniki księcia Junio Berakki – opisuje Karoharow jako dzikie bestie, ale to co widzi zupełnie temu nie odpowiada.
- W końcu ma miejsce wizyta u Nalamei. Bjorn pyta go, czy uzdrawia też tych, którzy nie wyznają Priosa i dostaje pozytywną odpowiedź. Rozmowę przerywa jednak pojawienie się kowala-kuternogi imieniem Rejfryg, który zabiera od nas uzdrowiciela.
Bjorn na widok tego człowieka przypomina sobie sceny z przeszłości. Przecież już kiedyś pokonał go w walce, nieomal zabił. To przez niego kowal ma sztuczną nogę. Co gorsza zna on sekret naszego wojownika – to, że służył u zdrajcy, księcia Yerdesta Kohinoora, który zwrócił się przeciwko Królowej. Ziemia zaczyna palić się pod stopami Bjorna.
Coraz ciekawiej zaczynała wyglądać ta osada. Pomyślałem, że Karoharowie (ten klan jest normalnie niechętny Ambryjczykom) tolerują wioskę tylko dlatego, że miejscowy kowal jest dla nich sprzymierzeńcem.
Potem okazało się, że kowal jest związany z postacią Bjorna. To był duży reveal – Bjorn póki co miał kilka retrospekcji, które wskazywały na jego losy z przeszłości, ale nie wiedzieliśmy jak było w istocie. Teraz Fedor poprowadził zgrabną retrospekcję (Bjorn jako jeden z ostatnich broni swego księcia, „zabija” Rejfryga) i rzeczy stały się jasne. Bjorn był wiernym wojownikiem, ale okrutny los sprawił, że jego pan okazał się zdrajcą. Wprost prowadziło to do nieuchronnej konfrontacji z Rejfrygiem, który pałał chęcią zemsty.
Dla mnie bardzo fajne było też wprowadzenie ogrów Żelaznego Paktu. Dla nas było jasne, że ich przywódca – ogr berserker – może być nikim innym jak moją dawną postacią – Rageorem. Ponieważ Rageor już raz pokonał Bjorna mogło być bardzo ostro (nawet mimo mocy kontroli umysłu Zafiry). Potem okazało się, że nie był to Rageor, ale sama jego wizja zelektryzowała graczy.
- Tymczasem do naszej grupy dosiada się młoda barbarzyńska kobieta – Auliva. Interesuje się co nas tu sprowadza. Erdogai odpowiada, że nasza wyprawa zamierza nanieść na mapy część Ciemnego Davokaru. Barbarzyńcy patrzą z politowaniem.
Chwilę później, gdy znów pojawia się temat młyna Erdogai sugeruje, że trzeba tam się udać, bo „z oddali widzieliśmy, że stało się tam coś strasznego”. Na nieszczęście chłopaka wspomnienie mordu na młynarzu sprawia, że jego mataczenie jest aż nadto widoczne dla Nalamei.
Gdy wszyscy się rozchodzą Erdogai siada z Vanoyą i Shuggludem. Mówi najemniczce, że ci Karoharowie wyglądają w porządku, na co ona ruga go. Najwyraźniej nienawidzi ich, walczyła z nimi. Kpi też z przywiązania Erdogaja do pism księcia Berakki. „Najgorszy dowódca, pod którym służyłam” – mówi. „Ten pyszałek”.
Również i Shugglud nie wlewa otuchy w serce młodego wojownika. Mówi, że spodziewa się najgorszego po tych ograch. Wspomina jednego z ogrów, który kiedyś wędrował z nimi i mówi, że jest splugawiony. Erdogai czuje się jak nowicjusz wśród weteranów.
Moje sceny wyszły bardzo fajnie. Już sesję temu wprowadziłem do mojej postaci element wątpliwości co do własnych umiejętności (gdy wspominałem jak Zafira ratowała mnie na dachu i lamentowałem zabójstwo młynarza). Teraz ten wątek zaczął się pogłębiać.
Świetnie wyszła rozmowa z Vanoyą, która rośnie na coraz ciekawszą postać. Wygląda, że była w niejednym miejscu – wspominała o wyprawach poza Ambrię i Arberetor – teraz okazuje się, że służyła pod księciem Junio Berakką (może nawet brała udział w jednej z ekspedycji, które książę opisuje w swojej księdze – to byłby dobry powód, by legatka wybrała właśnie ją na naszą towarzyszkę). Na razie ta postać jest nieco uśpiona (później w walce jest zupełnie w tle), ale mogą z nią być jeszcze bardzo mocne sceny.
Obrócenie przez Fedora obrazu księcia Berakki bardzo przypadło mi do gustu. Nagle okazuje się, że ta wiedza, którą przeczytał w księgach, nie jest wcale taka pewna.
Natomiast rozmowę z Shuggludem trochę skiepściłem. Na sesji nie przypomniałem sobie, że jeszcze w Ostowym Grodzie, gdy drużyna opowiadał mi o losach mojego ojca (łowczego Orsena), postanowiłem, że Erdogai zrozumiał, że to Rageor go zabił. Muszę sobie zapisać, by wciągnąć to w swoją narrację na następnej sesji.
Swoją drogą to prowadzi mnie do spostrzeżenia, że zaczynam… planować swoją postać tak, jak planuję sesje jako MG. Wymyślam jej i zapisuję sceny, jakie chciałbym nią rozegrać. Niektóre mają jakiej upragnione zakończenia, inne nie wiem do czego prowadzą. Po tej sesji spisałem takich punktów… 7. Sporo.
- Zafira pomaga Nalamei w leczeniu. Razem z wetereanem Zehtem uczestniczą w operacji ponownego złamania nogi jakiejś nieszczęśnicy. Zafira sporo na tym zyskuje – szacunek Nalamei i Zehta oraz wiedzę (dzięki wiedźmiemu wzrokowi), że Nalamei nosi pod ubraniem potężny amulet.
Zmęczeni po operacji Nalamei i Zafira siadają razem. Uzdrowiciel zdradza jej, że ma obawy wobec Bjorna – kowal powiedział mu, że ten człowiek jest poszukiwanym zbiegiem, zdrajcą królowej, a jego prawdziwe imię to Sker Vyrkir. Czarodziejka zapewnia go o wierności Bjorna, ale starzec wątpi w nią. Wiadomym jest, że wkrótce stanie się coś złego.
- Tymczasem Freya i Bjorn idą przez obóz pielgrzymów pod skarpą, na której leży wioska. Freya z przerażeniem odkrywa, że w miejscu dawnego uroczyska płonie teraz ogień Priosa. Wie, że musi go zgasić, by jej rytuał się udał, ale jak to zrobić, skoro święty ogień jest stale pilnowany?
Duszożer podpowiada Bjornowi, że jest obserwowany. To kowal gromadzi przeciw niemu ludzi. Atmosfera zmienia się na wrogą.
Beata gra postacią, która stara się być możliwie dobra i pacyfistyczna (co tworzy pewną przeciwwagę dla bezwzględnej Freyi i bezpośredniego Bjorna). Scena leczenia wyszła dla niej bardzo dobrze i zmieniła kierunek myślenia o BG, w który zwróciła Nalamei scena z kręcącym Erdogajem.
W tym momencie stało się też jasne, że zamiary Freyi i przeszłość Bjorna nie pozwolą nam zbyt długo rozkoszować się spokojem Przyczółku Płomienia. Dla mnie zwłaszcza kroki Freyi są bardzo ciekawe, bo Erdogai ma ją już za osobę szlachetną i ceni ją. Ale z drugiej strony jest przecież wyznawcą Priosa.
Zanim jednak zaczniemy iść na noże ze światem ma miejsce jeszcze jedna scena sielanki.
- Karoharka Auliva zagaduje Erdogaja. W rozmowie wychodzi, że młody walczył w Yndaros na arenie. Barbarzynka proponuje (bezkrwawą) próbę sił. Stają naprzeciwko siebie – powolny lecz sprytny włócznik i zwinna, dumna dziewczyna. On atakuje, ona się broni; ona kontratak, on unik; ona pozycja defensywna, on nieudany grad ciosów; wreszcie jednak trafia ją pierwszy. Udowodnił swoją wartość, ona zaprasza go na miód.
Ta scena wyszła bardzo dobrze z dwóch powodów – fabularnego i mechanicznego. Fabularną stronę wyczarowała Beata. Kiedy Auliva zaprosiła Erdogaja do walki, a ja nie powiedziałem niczego zalotnego chlapnęła z offu: „Ej, Erdogai jest prawiczkiem?” Mi i Fedorowi zapaliła się lampka – „Ty, dobre!” (dodatkowo to szło w stronę wątku „niedoświadczony Erdogai”).
Fedor pochwycił to – gdy przyjmował wojowniczką pozycję defensywną, by przedłużyć walkę, mówił „wycofuje się i zgrzana rozsznurowuje nieco koszulę”. Ja dalej grałem kompletnie niczego nieświadomego Erdogaja, a Beata waliła tekst za tekstem: „Och, zupełnie jak w powieściach!” (swoją droga jej postać faktycznie kilka sesji temu czytała jakieś romansidło). No piękna scena.
Co do mechaniki, to ja w opisy wciskałem ile tylko się dało opisów swoich zdolności – np. Taktyk – a Fedor zaproponował, że pozycja obronna dziewczyny znaczy, że rzucam 2k20 i wybieram wyższy (gorszy wynik), ale ona nie atakuje. Super to wyszło.
Pod koniec Fedor dał mi wybór, czy idę kontynuować mój romans z Aulivą, czy może dołączam do reszty drużyny (widzę, że coś się kroi). Wybrałem to pierwsze, co wyłączyło mnie z dyskusji z Bjornem i początku jego późniejszej konfrontacji z Rejfrygiem.
- Zafira na osobności konfrontuje się z Bjornem. Ten nie chce nic mówić, ale w końcu pęka i mówi, że on tylko był wierny swemu księciu. Czarownica przypomina sobie, że za głowę Skera Vyrkira nałożona jest nagroda – 80 talarów. Bjorn proponuje, że odejdzie samotnie z wioski, ale nie wiedzą jak mieliby się potem odnaleźć w Davokarze, więc ten plan nie wchodzi w grę.
- Freya korzysta z tego, że młody Karohar Brarek na nią leci. Uwodzi go i nakłania do pomocy w zgaszeniu ognia Priosa następnej nocy, kiedy nadejdzie pełnia.
Te dwie sceny były rozgrywane jednocześnie w duetach Fedor – Kasia i Dawid – Beata. Jest to strasznie dziwny zwyczaj grania Fedorów, bo te rozmowy nakładały się i ja, wasz skromny kronikarz, nie byłem w stanie za nimi na raz nadążyć, a co dopiero spisać do raportu. W posesyjnej euforii zapomniałem o tym wspomnieć, ale na przyszłość będę mocno lobbował przeciwko takiemu rozwiązaniu. Szczególnie wtedy, gdy potencjalnie obie sceny są ważne.
- Duszożer mówi: „przyszli po ciebie”. I faktycznie – nie ma wyjścia, kowal Rejfryg sprowadził do nich chyba z pół wioski i jeszcze barbarzyńców. Szykuje się lincz.
Ale Zafira nie zamierza do niego dopuścić. Rejfryg zrobił błąd – wspomniał, że obecność Bjorna plugawi święte miejsce. Zafira odwraca jego argument – nie o świętości ci chodzi, lecz o osobistą zemstę! To dzieli tłuszczę na pół – nie są już jednomyślnie przeciw Bjornowi.Bjorn oferuje Rejfrygowi walkę mano a mano, ale Zafira chce uniknąć przemocy. Naciska na Nalamei, a ten proponuje próbę Priosa – która potencjalnie może zabić splugawionego przez miecz Bjorna, o czym Duszożerca szepcze mu niezwłocznie do ucha.
Nagle znikąd pojawia się Erdogai. Nie wie co się dzieje, więc wypala do Rejfryga: „Odstąp człeczyno, dobrze ci radzę! Inaczej Bjorn rozwali ci łeb!” Zafira wybucha – całą powagą swego szlacheckiego stanu nakazuje Erdogajowi zamilknąć. Ten robi to i obserwuje jak ludzie śmieją się z niego. Co za upokorzenie.
- Przekierowanie uwagi na Erdogaja pozwala dokończyć negocjacje z Nalamei. Bjorn decyduje się na próbę Priosa. Decyduje się też oddać Duszożercę w ręce Zafiry.Gdy podnosi miecz w tle słuchać rogi. Coś złego dzieje się w obozie uchodźców. Miecz próbuje zmusić go, by zmienił swe zdanie, ale Bjorn siła woli przełamuje się i oddaje go czarodziejce.
Po czym wysuwa ręce. Nalamei wyciąga swój święty amulet i wylewa z niego Wodę Zmierzchu na dłonie Bjorna, te same, na których objawia się jego stygmat. Na twarzy wojownika pojawia się ból, przez chwilę wydaje się, że umrze, ale po chwili nadal stoi, choć wyczerpany. Uzdrowiciel błogosławi go imieniem Priosa. Przezwyciężył swą słabość, pokonał splugawienie.
Teraz nadchodzi czas walki, bo głos rogu oznaczał, że osadę zaatakowały ogry z Żelaznego Paktu!
Ta scena wyszła bardzo emocjonująco – zobaczcie ile razy wszystko może się tu zepsuć! A mimo to wydarzenia poprzednich sesji spotkały się tu z korzystnymi rzutami i Bjorn przeżył prawdziwą przemianę. Co prawda brzemię zdrajcy będzie musiał nadal nieść, ale wydobył się z władania Duszożercy i Ereshki Gala.
Piękne było też to, że kowal oskarża Bjorna o plugawienie świętego miejsca – prawdziwie miażdżące oskarżenie, gdyby było skierowane w tego, kto naprawdę zamierza to zrobić, czyli we Freyę! Sama Freya próbowała wykorzystać zamieszanie, by coś poszmącić z Brarkiem przy świętym ogniu, ale do tego nie doszło ze względu na atak. Trochę szkoda – Fedor już wcześniej mówił, że tego dnia Nalamei był już wyczerpany i czarując (nałożył ręce na Bjorna lecząc go po rytuale) ryzykował stygmat – gdyby po tym wszystkim święty ogień zgasł mogłoby to symbolizować splugawienie kapłana.
Mechanicznie jeżeli chodzi o moc Wody Zmierzchu Fedor kazał Dawidowi rzucać 5k4 na obrażenia k4 za każdy punkt splugawienia (Corruption). Gdyby Bjorn tego nie przeżył, rytuał by go zabił. Dawid miał niesamowitego fuksa w tym rzucie – na 5 turlnięciach k4 cztery razy wyrzucił jedynkę! Prawdziwa łaska Priosa – zawyrokował Erdogai.
Ta scena zrobiła olbrzymie wrażenie na wszystkich, ale mi subiektywnie najmniej się podobała. Ponieważ sam dużo prowadzę, to z przykrością przyznaję, że czasami natura prowadzącego bierze u mnie górę nad dobrą zabawą. Gdy reszta cieszyła się z powodzenia, ja widziałem zmarnowany potencjał dla pięknej tragedii.
Bo w taką przecież stronę ciągnąłem, kiedy pojawiałem się Erdogajem i mówiłem „odstąp, człeczyno”. Ale Beata wygrała ze mną testem (przypominam, że wbrew naiwnym zasadom z podstawki rzucamy jako gracze przeciw sobie). Wyciągnęła przy tym potężne działa – swój status społeczny. Skapitulowałem Erdogajem, ale zanotowałem sobie tę scenę jako bardzo ważną dla mojej postaci.
Rzut 5k4 daje wartość oczekiwaną 12,5 a Bjorn miał 15 HP – szanse na jego zgon w wyniku rytuału były bardzo małe. A potem jeszcze kapłan nałożył na niego ręce i uleczył mu prawie wszystkie stracone HaPeki, czym skutecznie utrudnił mu zgon w nadchodzącej walce z ogrami (choć trzeba ogrom przyznać, że mocno próbowały). Ja bym tak na pewno nie poprowadził. Duch jesiennej gawędy jest we mnie mocny.
- Rozpoczyna się walka z ogrami z Żelaznego Paktu. Razem z towarzyszącymi im elfami atakują wioskę pociskami zapalającymi. Stajemy im naprzeciw, ale nie wszystko idzie tak, jak byśmy chcieli.
- Erdogai ściąga na siebie uwagę ich dowódcy, by z nim walczyć. Ten jednak każe ostrzelać go łucznikom. Młody włócznik pada trafiony, krwawi obficie i tylko lecznicza moc Freyi ratuje go od niechybnej śmierci.
- Bjorn staje naprzeciwko dwóch ogrów, walczy z nimi przy krawędzi skarpy. Ich zbroja i tężyzna oraz brak Duszożercy sprawiają, że ogry zaczynają przeważać. Na szczęście z pomocą przychodzi mu Zafira i jej moc kontroli umysłu. A także Nalamei i jego lecznicze modły.
- Freya ostrzeliwuje elfy z pomocą swoich magicznych strzał. Jej wannabe kochanek, Brarek zostaje ranny, gdy Erdogai przekierowuje na niego z siebie atak jednego z ogrów.
- Erdogai wskakuje na dowódcę ogrów, próbując go zadusić. Niestety, pech sprawia, że tamten ciska nim o ścianę. Drugi ogr atakuje bezbronnego włócznika i miażdży go. Erdogai jest na skraju śmierci. Nie widzi tego, że Freya mimo nawoływać Zafiry strzela się dalej z elfami miast mu pomóc.
- W tle strzała wyłącza Nalameja z walki. Shugglud walczy z dowódcą ogrów, ale zaczyna słabować. Również Zeht zostaje pokonany.
- Zafira próbuje sama pomóc Erdogajowi, bezskutecznie. Freya raziwszy się sama larvae boilem (klasyk) w końcu zeskakuje ze skarpy do młodego włócznika i leczy go czarem. Jest pierwszą rzeczą, którą widzi Erdogai, który po prawdzie spodziewał się zobaczyć światło Priosa. Z boku Auliva zagrzewa Erdogaja do boju.
- Walka trwa jeszcze chwilę. Większość elfich łuczników zostaje zabita, ale jeden ucieka. Na placu boju są już tylko dwa potężne ogry – w tym dowódca walczący z Bjornem i Shuggludem.
- Dowódca powala Shuggluda. Freya próbuje bez skutku uleczyć Nalameja.
- Pozbawiony włóczni Erdogai sięga po kuszę. Doskonałym strzałem w łeb zabija herszta ogrowej bandy. Drugiego wykańcza Bjorn.
Na sam koniec Zafira biegnie ku Shugludowi nie będąc pewna, czy ten przeżył. W tle spanikowani mieszkańcy gaszą wioskę.
Finałowa walka wyszła bardzo dobrze.
Erdogai najpierw sam się raził z powodu swej deklaracji (Fedor złośliwie wyciągnął nieoczekiwane skutki z mojej deklaracji, doceniam) – mam bardzo duży defense (16), ale tylko 10 HP, więc nawet jedno trafienie może mnie pokiereszować. W dodatku wypadła 20, czyli krytyczny pech i zacząłem się wykrwawiać. Uratowała mnie Freya – ach, jak to się pięknie składa, że związek mojej postaci z barbarzyńską wiedźmą robi się silniejszy!
Dawid odczuł, że strata Duszożercy była znacząca – ogry miały 6 punktów wyparowania i mało co był w stanie im zrobić (zadawał k10 obrażeń). Na szczęście z pomocą przyszła moc kontroli umysłów Zafiry. Czarodziejka była na tej sesji prawdziwym dobrym duchem wojownika. Super wyszło też, że w walce wykorzystaliśmy ukształtowanie terenu (przejęty ogr spycha wrogiego ze skarpy).
Ja potem próbowałem wykorzystać to, że Shugglud walczy z dowódcą i zaatakować go od tyłu przyduszeniem (mam zdolność Strangler). Plan był dobry – gdyby już się udało, to obrażenia wchodziłyby co rundę bez zbroi (aż ogr zdałby test Cunning vs moje Cunning, a ja mam 16). Kości zadecydowały inaczej – znów rzuciłem 20! W efekcie Erdogai dostał wciry i zaczął umierać.
Uratowała mnie dopiero Freya (tak!), mimo iż to Zafira próbowała pierwsza. Do pełni pecha brakowało mi trzeciej 20, która oznaczałaby mój zgon (miałem dwie szanse na taki rzut). Potem okazało się, że strzelając z kuszy jestem o wiele skuteczniejszy niż włócznią – rzuciłem 1 i Fedor dał mi kulać na obrażenia bez pancerza. Tak zabiłem herszta. Ta kusza, którą zabrałem bandytom z Ostowego Grodu wymaga chyba ode mnie więcej miłości, bo już dwóch ważnych BNów nią zabiłem (pierwszym był karczmarz). Na pewno znajdę dla niej miejsce na mojej fabularnej karcie postaci.
Mimo tego, że szło mi tak sobie, byłem bardzo zadowolony. Wykorzystałem każdą moją bojową zdolność (prócz ataku okazyjnego włócznią, gdy ktoś się do mnie zbliża, zapomniałem o nim). Fajnie sobie to mogłem poopisywać, a to, że rzucałem 20stki tylko dodało walce pikanterii. Niemniej jednak, gdyby Erdogai zginął na tej sesji, to to byłoby marnowanie potencjału tej postaci.
Dawid trochę narzekał, że nie mógł za wiele zrobić ogrom, ale on ma wiele niezużytych pedeków – czas przysiąść do podręcznika i przykoksić postać, przyjacielu!
Dla Dawida, Kasi i Beaty to była jak mówili najlepsza sesja w tej kampanii – nic dziwnego, skoro ich postacie były w centrum emocji i jeszcze udało im się odnieść wielki sukces. Dla Kasi i jej Freyi najciekawsze dopiero się zacznie – na następnej sesji będzie odczyniać swój rytuał zaklinania magicznej lagi. Fedor też był zadowolony i było z czego – poprzednia sesja była świetna, a ta wyszła jeszcze lepiej! Napracował się nad tymi BNami (wszystkie obrazki z tego wpisu przygotował on) i wszyscy zagrali od razu na pierwszej sesji. Pamiętając jak to u mnie wyglądało na niektórych sesjach Odludzia muszę powiedzieć, że to niezły wyczyn.
Mi też się podobało, ale do emocji, jakie przeżywałem na ostatniej sesji Rageora było jeszcze daleko. Za to niezwykle się cieszę z tego jak żywa jest moja obecna postać – po tej sesji moja karta fabularna miała multum nowych notatek!
Takie rozpisywanie postaci bardzo mi się podoba. Na następną sesję zrobię sobie nową wersję, a w dodatku po drugiej stronie dodam pewnie kilka elementów ekwipunku z odpowiednimi obrazkami (oraz listę scen, które sobie zaplanowałem). Na tej sesji użyłem większości rzeczy, które sobie zapisałem, więc poszło nieźle.
Ogólnie nie wiem, czy póki co grałem kiedykolwiek lepszą kampanię niż ta, także jestem mega zadowolony z tego, jak mogę sobie tu poszaleć. Nie wiemy, czy będziemy bardzo długo w to grać, ale na pewno jest potencjał i widać przestrzeń. Teraz idziemy w głęboki Ciemny Davokar, a jeżeli wyprawa się powiedzie, to może nas czekać sekcja ekscytujących przygód po powrocie. Rzeczy, które znajdziemy na wyprawie, mogą wpłynąć na cały świat gry. Zresztą dotychczasowa wizyta w Ostowym Grodzie była tylko wyprawką pod potencjalne starcie frakcji po naszym powrocie.
Trzymam mocno kciuki za tę kampanię i będę mordował Fedora o następne sesje (np. dlatego tak szybko napisałem ten raport :-). Do przeczytania w następnym odcinku!
Kilka uwag od MG :)
1. Scena romantycznego pojedynku pomiędzy Erdogaiem i Aulivą była zaplanowana. To po prostu kwestia wspólnej myślni, że Beata zinterpretowała intymną wymianę ciosów i romantyczne spojrzenia podczas siłowania w dokładnie zamierzony sposób.
2. Splugawienie Nalameia przy kolejnym leczeniu jest super pomysłem. Szkoda, ze sam na to nie wpadłem w trakcie prowadzenia :) Ale stay tuned ;)
3. Jednoczesne rozmowy pozwalają graczom wchodzić w interakcję ze sobą bez czekania, aż ktoś inny skończy. Utrudniają jednak rzemiosło kronikarskie, przyznaję.
4. Uściślijmy, że po użyciu na nich Wody Zmierzchu, Bjorna ramiona zaczęły płonąć magicznym ogniem, jednocześnie wypalając jego stygmat. Faktycznie, fart na kościach był duży, ale ryzyko nadal znaczące. Tym bardziej, że podejmował swój ostateczny wybór (zostawić miecz i być o wiele słabszym czy próbować go okiełznać i ryzykować Spaczenie) w momencie, gdy rogi oznajmiły atak na wioskę. Ta chwila wahania była bardzo emocjonująca. Mimo, że nie wyszła z tego tragedia ;)
5. Romans Frei i Brarka, mimo że będący wyrachowanym zagraniem ze strony wiedźmy, ma ogromny potencjał na najbliższą sesję. Czy zgaśnie płomień Priosa? Czy wiedźma zaklnie chtoniczne bóstwa w swym kosturze?
6. Mechanika znów dobrze zagrała. Postaci, mimo sporej ilości PD, mają niewielką wytrzymałość. To sprawia, że walka jest emocjonująca. Pamiętam świetną scenę, gdy pacyfistycznie usposobiona Zafira zostaje zraniona przez łucznika. ”Ałaaa!” — krzyczy, jakby dostała w szczepionkę ;)
Ad. 1
A, czyli to tylko ja uzyskałem wysoką immersję z moją postacią ;>
Ad. 3
Moim zdaniem większym problemem nie jest to, że się nie da tego spisać (sens wychwyciłem w tych kilku zdaniach raportu), lecz to, że nie mogąc słuchać obu czuję się, jakby tracił coś z sesji jako gracz.
Reszta – zgoda :-)
W wątku Bjorna piękne było to, że od wielu sesji postępowało jego splugawienie, ale on też coraz bardziej starał się walczyć z przeklętym mieczem. Super było też to, że Zafira od dawna też starała się uratować go przez spaczeniem i w kulminacyjnym momencie była przy nim, położyła mu rękę na ramieniu i powiedziała „zrób to, uda ci się, nie będziesz miał kolejnej szansy”.
Co do jednoczesnych rozmów między graczami – ja jestem za, bo nie zabija to tempa i napięcia w grze. Ale rozumiem, że jest Ci trudno to wszystko spisywać. W mojej i Dawida rozmowie Zafira poprosiła Bjorna, żeby opowiedział historię jego udziału w przewrocie ze swojej perspektywy i powiedział dlaczego brał w nim udział. Bjorn przyznał, że jest dobrym wojownikiem i tylko to potrafi, więc był wierny rozkazom swojego pana. To ostatecznie przekonało Zafirę, żeby go bronić, chociaż nadal nie miała pomysłu jak to zrobić. Ale jak sam opisujesz, pomysł pojawił się sam w trakcie konfrontacji :)
Bardzo doceniam pomysł na odcinek specjalny, w którym przerywamy podróż po lesie i trafiamy do osady. Podobał mi się pomysł na spokojne miejsce, w której żyją dobrzy ludzie – Nalamej pomagał wszystkim, którzy zwracali się do niego o pomoc i utrzymywał pokój między ludźmi, którzy widząc się na trakcie strzelaliby bez ostrzeżenia. To miła odskocznia od mrocznego świata i niebezpieczeństw, które nas czekają w lesie. Dla Zafiry był to też symbol tego, w co sama wierzy i o co się stara, dlatego tym bardziej nie chciała pozwolić na rozlew krwi w tym miejscu.
Osobiście bardzo lubię, kiedy świat i postaci nie są czarno-białe, kiedy MG uda się pokazać, że nasi oponenci to ludzie, którzy w innych okolicznościach i innym miejscu mogliby być sprzymierzeńcami czy nawet przyjaciółmi – podczas tej sesji Erdogai mógł zakochać się w Aulivie, zginąć z jej ręki lub sam ją zabić – w zależności od tego jak potoczyłby się konflikt między Bjornem a kowalem.
> podczas tej sesji Erdogai mógł zakochać się w Aulivie, zginąć z jej ręki lub sam ją zabić – w zależności od tego jak potoczyłby się konflikt między Bjornem a kowalem
Słuszna uwaga!
Inna sprawa, że w trakcie sesji, kiedy myślimy poprzez swoją postać takie perspektywy często umykają. Prowadzący częściej widzi te wszystkie możliwości, bo planuje globalnie przebieg sesji dla wszystkich postaci, ale gracz/graczka – już niekoniecznie, bo zazwyczaj skupia się tylko na swojej postaci.
Hejka :) w imieniu Bjorn’a również dodam parę słów.
Odnośnie rytuału Wodą Zmierzchu:
Trąby zwiastujące nadejście ogrów zatrąbiły PRZED rytuałem. Łukasz wyraźnie zaznaczył że pojawiły się w momencie jak Bjorn odpinał łańcuch spinający miecz. To również dodawało ładunku tej scenie. Łańcuch symbolizował to jak bardzo wojownik opętany był przez zaklętego w mieczu czarnoksiężnika. Pojawiły się dylematy: czy uda się obronić drużynę bez duszożercy? Czy w ogóle przeżyje rytuał ? (5k4 to jakby nie było 20, a ja miałem 12 hp. Nie pamiętam w jakich okolicznościach straciłem 3 hpki ). Scena z Zafirą była również dla Bjorn’a przejmująca.W ciągu trwania kampanii dwukrotnie jej twarz jako pierwszą widział po przebudzeniu o włos unikając śmierci. To jej twarz oglądał dobrowolnie oddając się rytuałowi z którego mógł nie wyjść cało. Dzielnie stanęła w obronie Bjorn’a mimo rewelacji jakie usłyszała od Nalamei’a zaledwie parę minut wcześniej. To na pewno nie pozostanie bez echa w sercu wojownika.
Odnośnie tworzenia się oddzielnych grup dyskusyjnych podczas sesji:
Moim zdaniem to może być fajne gdyż sprzyja pogłębieniu relacji pomiędzy graczami. Jest to fajne pod warunkiem że GM nie jest zaangażowany w dyskusję i może cały czas bez zakłóceń kontrolować co dzieje się z drużyną. W przeciwnym razie może pojawić się zamęt i niedopowiedzenia. I tak wg. mnie udało się w miarę wybrnąć z tej sceny fajnie.
Z rozmowy Zafiry z Bjorn’em wynikło to że wojownik zdecydowany był opuścić obóz żeby nie doszło do jatki w świętym miejscu. Został na miejscu nie dlatego że nie ustalił jak znaleźć resztę drużyny poza obozem, tylko dlatego że rozmawiającą parę okrążyli mieszkańcy wioski uniemożliwiając tym samym przeniesienie linczu do lasu.
Z perspektywy Bjorn’a sesja była świetna. Jak we wcześniejszym komentarzu Beata słusznie zauważyła rytuał był uwieńczeniem walki wojownika z opętaniem. Moment przekazania miecza był dla niego bardzo emocjonalny. Wcześniejsza konfrontacja z ogrem (Rageor’em) omal nie skończyła się dla niego śmiercią. Wizja zatrzymania potężnego oręża była bardzo kusząca. Zapewne starcie z ogrami jakie nastąpiło zaraz po rytuale skończyłoby się dla niego śmiercią ale po raz kolejny u jego boku pojawiła się Zafira :)
> Bjorn odpinał łańcuch spinający miecz. To również dodawało ładunku tej scenie. Łańcuch symbolizował to jak bardzo wojownik opętany był przez zaklętego w mieczu czarnoksiężnika.
Wow, super! Właśnie żeby pokazywać takie rozkminki wymyśliłem spotlighty (https://kaduceusz.wordpress.com/2015/06/05/spotlight-erpegowe-selfie-technika/)
[…] i aktywnie próbuję do tego doprowadzić”. Więcej o fabularnej karcie postaci np. tym raporcie (na początku i na samym końcu […]