U Fedora w Symbaroum Freya dopina swego w kwestii rytuału, a gracze poznają prawdziwą stawkę, o którą toczy się gra.
Drużyna:
- Zafira Seldonio – magister Ordo Magicus, przewodzi wyprawie do Doliny Cieni
- Freya z klanu Ydessa – bezwzględna wiedźma, zmiennokształtna, pomaga nam
- Bjorn (Sker Vyrkir) – ukrywający się wojownik, teraz oczyszczony przez Priosa
- Erdogai Igła – młody włócznik, bohater-wannabe, bękart łowczego Orsena
W poprzednim odcinku:
Bohaterowie dotarli do osady zwanej Przyczółkiem Płomienia i obronili ją przed najazdem ogrów i elfów z Żelaznego Paktu.
- Wiedźma Freya knuła jak splugawić ogień Priosa rytuałem umagicznienia jej laski; w tym celu omotała barbarzyńcę Brarka
- Erdogai wpadł w miłosne sidła barbarzynki Aulivii, zabił herszta ogrów i mało co nie zginął; przekonał się też, że barbarzyńcy nie są tacy, jak ich opisują księgi
- czarownica Zafira poznała sekret Bjorna – jest poszukiwany za uczestnictwo w spisku przeciwko Królowej; nie dopuściła też do niepotrzebnego rozlewu krwi
- wojownik Bjorn został oczyszczony z wpływów Duszożercy – magicznego miecza, który zdobyli w świątyni pod wodospadem
Przed tą sesją ponownie zrobiłem moją fabularną kartę postaci wpisując na nią nowe przemyślenia Erdogaja. Jest to super zabawa i dobre ćwiczenie w konstruowaniu spójnej postaci. Dodałem też drugą stronę, na której umieściłem kluczowe dla Erdogaja przedmioty (i psy) oraz sceny, które chciałem sobie rozegrać. Wszystko to bardzo się przydało.
Na marginesie muszę jednak dodać, że zapomniałem, że w fikcji Erdogai nie wie niektórych rzeczy, więc tego, co wymyśliłem w związku z przemianą Bjorna nie mogłem wykorzystać.
Po poprzedniej sesji, gdy okazało się, że pamiętniki księcia Junio Berakki nie są szczególnie wiarygodne, postanowiłem, że moja postać zacznie pisać swój własny pamiętnik. Na sesji Dawid zasugerował, że robię to na tylnich stronach księgi wiedzy, którą Zafira kupiła dla mnie w Ostowym Grodzie (najwyraźniej dotychczas byłą zapisana jednostronnie). Spodobało mi się to.
No dobrze, jedziemy z zapisem sesji.
0. [cliffhanger z poprzedniej sesji] Zafira dopada do Shuggluda. Ogr jest ciężko poraniony, ale żyje. Niestety, wpadł w śpiączkę i nie jesteśmy go w stanie dobudzić. Erdogai na chwilę zostaje przy nim, żeby nikomu z miejscowych nie pomylił się „przypadkiem” z ogrami z Żelaznego Paktu, które atakowały wioskę.
1. Erdogai rozmawia z Freyą. Zdradza jej, że tylko cud Priosa uratował go od śmierci, a ona byłą centralnym punktem tego cudu. W emocjonalnym wyznaniu mówi, że ma wobec wolnej kobiety dług krwi i by go spłacić spełni jej życzenie. Freya na razie niczego nie żąda, ale zabiera krew Erdogaja do jakichś swoich wiedźmich spraw.
2. Sprzątanie pobojowiska.
- Zafira medicusem, a Freya czarem nakładania rąk leczą rannych
- Bjorn dobija rannych
- Aulivia chwali Erdogaja; Rejfryg też, czym zaskakuje młodzieńca
- Erdogaj pomaga poratować ciężko rannego barbarzyńcę Zehta
3. Święty mąż Nalamei próbuje czarować, ale łaska Priosa opuszcza go. Ludźmi to wstrząsa, ale Zafira rozgania wszystkich, by uspokoić sytuację. Erdogai patrzy na to ze spokojem, uważa, że to próba od Priosa dla Nalameja. Karoharscy barbarzyńcy porównują Priosa do boga klanu Drapieżcy (Jezydów), czym intrygują młodzieńca.
Tę sesję rozpoczęliśmy leniwie, ale ja miałem obmyślaną myślę fajną scenę na otwarcie. Od dawna już rozgrywałem kartę przywiązania Erdogaja do Freyi. Młodzieniec myśli, że wolna kobieta jest dobrą osobą, podczas gdy ona co raz poza jego widokiem dokonuje różnych okropieństw (co jeszcze świetnie wyjdzie i na tej sesji). Nawet w tej scenie on emocjonalnie zwierza jej się, a ona… pobiera jego krew do jakiegoś swego rytuału/czarnoksięstwa. Piękne.
Moje zagranie pomyślane było jako wystawienie piłki dla Kasi do tego, by wykorzystała Erdogaja w swoim planie splugawienia świętego ognia Priosa. Jak zobaczymy w dalszej części – tak się nie stało, Freya zachowała sobie tego asa w rękawie na później. A już miałem taką piękną wizję sceny Erdogaj vs ludzie z wioski pod wodzą Nalamei…
Fedor fajnie rozegrał cliffhanger z ogrem Shuggludem. Niby nie zginął (na czym bardzo zależało Beacie), ale wpadł w śpiączkę, więc nie wiadomo, czy na następnej sesji wyruszy z nami. Shugglud to spoko postać, ale mi chwilowo zależy na tym, żeby nie było nikogo, kto mógłby Erdogaja wyprowadzić z błędu co do natury herszta ogrów (o czym niżej), więc mi będzie pasować rozstrzygnięcie i w te i wewte.
Ciekawie wyszła też kwestia splugawienia Nalameja (czego spodziewałem się w poprzednim raporcie). Bardzo pomogła tu mechanika – jak pamiętacie rzucamy czasem za BNów i Fedorowi wypadła tu naturalna 20 (krytyczny pech). Ja pilnie obserwowałem tę postać – to czy miał się okazać świętym mężem, czy może tak naprawdę tylko przebierańcem bardzo wpływało na to, jak potem zagram w stosunku do Bjorna (w końcu Nalamei dokonał cudu jego oczyszczenia). Za chwilę okaże się, że z pomocą Zafiry Nalamei się wykaraska.
Fedor fajnie też grał barbarzyńcami. Za pomocą nowej ukochanej Erdogaja wciągnął go w kompanię barbarzyńców, a potem sugerował, że może jeden z barbarzyńskich klanów (wybici porzez Ambrian Jezyci) czcił Priosa pod inną nazwą. Erdogaj z każdą sceną zbliża się do wolnych ludzi.
4. Bjorn, Vanoya i jeden z psów Erdogaja tropią elfa, który zwiał z pola bitwy. Wpadają w jego zasadzkę, ale nawet bez Duszożercy Bjorn daje elfowi radę. Narwanego psa Erdogaj potem nazywa imieniem „Ryzykant”.
5. Bjorn wraca i na pobojowisku znajduje jednego z ogrów żywym. Ogr przeklina go i grozi następnymi atakami. Bjorn skraca jego męki.
6. Bjorn zastaje Erdogaja robiącego nacięcie na jego kuszy. Chłopak oznajmia Bjornowi, że nazywa kuszę Zła Wróżba (skoro zabiła już i karczmarza i herszta ogrów). Chwali się, że pamięta opowieść o zdradzieckim ogrze, który zabił jego ojca, jaką opowiadali mu w Ostwoym Grodzie i że herszt to na pewno ten ogr. Młodzieniec jest dumny z tego, że pomścił Orsena. Bjorn nie ma serca, by wyprowadzić go z błędu.
Jak widzicie „zagrałem Rageorem” nawet mimo tego, że faktycznie na sesji go nie było. Pomyślałem sobie, że Erdogaj może pomylić się – uznać że herszt i Rageor to jedna i ta sama osoba. W istocie tak nie było. Nie zgadza się nawet to, że Rageor zabił Orsena – w istocie zrobiła to Freya, co tylko nadaje smaczku obecnej relacji włócznik – wiedźma.
Specjalnie wybrałem do tej sceny Bjorna i zasugerowałem w moim opisie, że w oczach chłopaka widać taką wielką dumę – czy Bjorn chce mu to odebrać? Taka np. no-nonsense-Zafira na pewno od razu poprawiłaby chłopaka, a tak Dawid zagrał zgodnie z moją sugestią i dołożył cegiełkę do budowanej przeze narracji.
Przy okazji wyciągnąłem na wierzch fikcji kuszę, którą w Ostowym Grodzie zabraliśmy bandytom. Zobaczcie – jakiś losowy przedmiot, a tu kształtuje się na coś naprawdę ciekawego. Zła Wróżba jeszcze weźmie udział w jakiejś kluczowej scenie, mark my words.
7. Wieczór. Zafira idzie do Nalameja. Za wszelką cenę chce mu pomóc – zdaje sobie sprawę, że bez jego mocy i charyzmy Przyczółek Płomienia nie przetrwa. Z początku jej uczona gadka działa kontrproduktywnie – słowa „przecież wiesz, że wszystkich czarujących dotyczy ryzyko splugawienia” przerażają żonę cudotwórcy. Ostatecznie jednak determinacja Zafiry przeważa szalę i Nalamei zaczyna przezwyciężać słabość. Kapłan pogrąża się w pracy – przygotowuje nawet specjalny napar, by pomóc Shuggludowi.
8. Erdogaj pyta Freyę co ta myśli o tym, co dzieje się z Nalamei. Freya odpowiada, że każda magia ma swoją cenę. Kiedy młodzieniec mówi, że przecież magia Nalameja pochodzi od Priosa wiedźma obrusza się: „Czy ten Prios przywłaszczył sobie magię? Zasada konsekwencji dotyczy wszystkich. Nawet bóstwu przyjdzie kiedyś zapłacić cenę.” Te słowa wstrząsają Erdogajem. Obiecuje sobie podumać nad nimi w skrytości ducha.
Nie kibicowałem temu, by Nalamei się ogarnął. Jego upadek byłby odpowiednią ceną za oczyszczenie splugawienia Bjorna, a przemawianie z wysokości magisterium i niezrozumienie między kapłanem a czarodziejką Ordo Magicus fajnie podkreśliłoby odległość, jaka ich dzieli – na drabinie społecznej i mentalnie.
Natomiast mega podobało mi się to, co Erdogaj usłyszał od wiedźmy. Fedor tego nie słyszał, bo akurat wyszedł na chwilę, a my sobie rolplejowaliśmy, ale po sesji przypomniałem o tej scenie i wnioskowałem o dodatkowego pedeka dla Kasi. Jeszcze wrócę do tej sceny na następnych sesjach.
9. Wieczór. Bjorn/Sker Vyrkir odwiedza Rejfryga. Ostrzega ich przed dalszymi atakami, którymi groził dobity ogr. Rejfryg i jego ludzie chcą budować palisadę, ale Bjorn sugeruje odwrót. Gdy odpowiadają, że będą walczyć słyszą od niego, że „kobiety i dzieci pomyślą o tym inaczej”. Słysząc jego słowa Rejfryg wydaje się poruszony. W krótkich, szorstkich, żołnierskich słowach przebacza Skerowi Vyrkirowi. Odkupienie Bjorna jest całkowite.
10. Noc. Erdogaj przyjmuje nocną wizytę Aulivii – równie niespodziewaną, co przyjemną. Przyczółek Płomienia już zawsze będzie mu się kojarzył z tym ogniem, którego po raz pierwszy posmakował tej nocy.
Już na tym etapie widać było, że będzie to sesja pełna sukcesów. Zafira samodzielnie ratowała wioskę, Bjornowi przebaczył jego dawny przeciwnik, Erdogai został mężczyzną. Fedor opisywał wszystko ze swadą. W scenie Bjorna kontrował patos żartem ze strzałą wystająca z pleców, w scenie łóżkowej Erdogaja ja kontrowałem soczyste opisy jakimś kwasem w wykonaniu młodzieńca. Wyszło spoko.
11. Ranek dnia następnego. Nalamei odprawia ceremonię spalenia zwłok zmarłych. Erdogai tłumaczy barbarzyńcy Brarkowi, że spalone dusze wracają do Priosa, a on oddaje ich moc w słonecznym świetle. Rozmawiają też o tym, że święty ogień musi wiecznie trwać, nie może gasnąć. Brarek wyciąga swoje wnioski.
12. Freya wie, że rytuał umagicznienia jej kostura należy przeprowadzić dziś w nocy. Każe Brarkowi odwrócić uwagę od świętego ognia, który zamierza zgasić. Młody barbarzyńca jest trochę zagubiony – sugeruje, żeby święty ogień tylko zabrać, ale Freya zbywa go: „rób jak uważasz”. Brarek decyduje się na fortel – prowokuje Aulivię i Erdogaja do wieczornego pojedynku na opowieści. Erdogaj daje się w to wplątać, nic nie wiedząc o zamiarach wiedźmy.
Tutaj zdarzyła się ciekawa rzecz – Fedor z rozmowy Erdogaja z Brarkiem wysnuł sposób na w miarę pokojowe rozwiązanie kwestii rytuału (zachować święty ogień, nie gasić go całkowicie). Freya kompletnie to zignorowała, obchodził ją tylko rytuał.
Ja długo nie smuciłem się tym, że Freya nie chciała użyć Erdogaja do ochrony rytuału, bo wyszło, że i tak będę go chronił, tylko że nieświadomie. Smacznie! To stałe lawirowanie wokół Freyi i jej matactw bardzo mi się jak widzicie podoba.
Przy okazji też natychmiast przyszło mi do głowy, że ten konkurs opowieści to świetny sposób na wykorzystanie zarzewi scen, które sobie zaplanowałem. Wiedziałem, że chcę się Erdogajem zemścić na Zafirze za upokorzenie go przez wioskowymi przy okazji kłótni Rejfryd – Bjorn i nadarzyła się do tego idealna okazja.
13. Wieczór dnia rytuału. Gdzieś w tle na uroczysku nie widziana przez nikogo Freya zaczyna rytuał i gasi święty ogień Priosa.
W wiosce Rejfryg chce omawiać kwestię palisady, ale zostaje zakrzyczany – miał być przecież konkurs. Pierwszy zaczyna Erdogai. Siada na środku i otwiera księgę, która była dla niego inspiracją. Mówi, że opowieść szczególnie zaciekawi Zafirę, bo dotyczy jej babki. Zafira orientuje się, że księga, z której korzysta Erdogai została jej przez niego skradziona tego dnia.
Spojrzenia włócznika i czarodziejki spotykają się. W jego oczach widać mściwą satysfakcję, że teraz to on kontroluje sytuację, a ona nie wie, co się stanie. W jej po raz pierwszy Erdogaj dostrzega zimną niechęć. Jej oczy mówią „Jeżeli to zrobisz zdasz sobie sprawę jak wielką pomyłkę uczyniłeś.” Jego: „Kiedy skończę zobaczysz, kto naprawdę się mylił.”
Gdy młodzieniec próbuje zacząć swą opowieść zdaje sobie sprawę, że jest sparaliżowany – Zafira przejmuje jego umysł za pomocą magii! A więc i do tego jest zdolna! Ale młodzieniec nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W kieszeni ma Amulet Ochrony Umysłu, a w głowie – imię Priosa. Przełamuje czar i rozpoczyna opowieść. Zafira jest wściekła. Rzuca czar i rozpływa się w powietrzu – niewidzialna.
Erdogaj opowiada o kraju „za górami, za lasami” – Alberethorze – i smoczysku, które kiedyś go nawiedziło. Nikt nie był w stanie dać mu rady – ani dumni rycerze ani nawet miejscowa czarodziejka – babka Zafiry, którą smok pogonił sprzed pieczary. Ale znalazł się taki, który ogłosił, że pokona bestię. Nie rycerz, nie mag – szewc Dratwos. Przyciągnął on pod pieczarę barana nasączonego magicznymi konkoktami. Gdy smok go pożarł zaczęło go palić pragnienie tak straszliwe, że wypił okoliczną rzekę i pękł. To był tryumf szewca, ale i czarownicy. Bo jak myślicie – kto przygotował te magiczne konkokty?
Morał opowieści jest taki, że by wygrać musimy współpracować. Na koniec Erdogai dodaje, że szewc i czarownica pobrali się i żyli długo i szczęśliwie. Odległe prychnięcie Zafiry podsumowuje szanse na taki obrót spraw, ale to słyszy już tylko sam Erdogai.
Wyszła nam bardzo mocna scena, także z pewną przykrością donoszę, że… wszystko w dużej mierze przez pomyłkę. Kiedy otwierałem swój monolog powiedziałem, że „mam księgę, tę którą Zafira tak mocno chowała przed innymi”. Beata zrozumiała, że chodzi o jej magiczny pamiętnik i przypuściła frontalny atak na Erdogaja. Ja jednak myślałem o… księdze z romansidłami, o jakiej Zafira wspominała na jednej z poprzednich sesji. W ogóle nie zanotowałem, że czarodziejka ma jakiś pamiętnik.
Mój zamysł na tę scenę był taki, by zasugerować, że Erdogaj opowie coś strasznie kompromitującego Zafirę, a potem opowiedzieć historię, w której nieco w tle stoi przesłanie, że czarownica zawsze dopnie swego + że musimy wszyscy współpracować. Wtedy Erdogaj obnażyłby przed Zafirą to, jaki błąd popełniła nie ufając mu i ściągając go za fraki do drugiego szeregu sesję temu.
Wyszło inaczej – ta scena obnażyła przed Erdogajem, że gdy przychodzi co do czego Zafira jest meduzą, która za nic ma takich szaraczków jak on. A zatem wyszła z tego o wiele większa bomba, niż planowałem :-)
W tej scenie pięknie zagrało moje przygotowanie do sesji oraz fedorowa zasada dodatkowa. Gdy Beata testowała Bend Will powiedziałem: „chwileczkę, ja mam przecież Amulet Ochrony Umysłu, mam prawo do kontr-testu” (gdybym nie rozpisał sobie swoich kluczowych przedmiotów na karcie mógłbym o ty zapomnieć!). Oboje wyrzuciliśmy 7, ale Beata miała lepszy margines sukcesu, więc powiedziałem: „W myślach proszę Priosa o pomoc” i wykorzystałem punkt szczęścia. Wyrzuciłem 1 – krytyczny sukces. Normalnie jestem wrogiem punktów szczęścia, ale tutaj sporo mi pomogły.
Jedyny minus jest taki, że skradliśmy tym wszystkim trochę spotlight z rytuału – ale do niego jeszcze zaraz wrócimy. Póki co jeszcze jedna rzecz, która na tej sesji kradnie spotlight.
14. Niewidzialną Zafirę odnajduje wioskowa dziewczynka. Chyba jest pod wpływem jakiegoś uroku. Wzywa czarodziejkę na spotkanie z mistrzynią magii umysłu – Elionarą. Zafira trwoży się. Czy da jej radę? Ale idzie, zabierając ze sobą Bjorna.
Rozmowa toczy się za wioską. Samej Elionary tu nie ma, jest jej iluzja, widmo. Mistrzyni domaga się, by Zafira oddała jej smoczą łzę i zaniechała swojej wyprawy do Doliny Cieni. Grozi, że towarzyszący jej kapłani Priosa – Czarne Płaszcze – przybędą i zrobią rozpierdol w Przyczółku Płomienia. Wywloką też stamtąd heretyka Nalameja.
Zafira przekonuje Mistrzynię, by jej zaufała. Mówi, że są po jednej stronie. Przerzucają się oskarżeniami (naiwnaś! a ty cyniczna!), ale w końcu spokojne argumenty Zafiry przekonują Elionarę. Mistrzyni decyduje się uchylić rąbka tajemnicy.
Opowiada Zafirze o Szarej Zarazie. Przywleczona przez sługi Panów Ciemności – zaraza dotknęła królową Korynthię, gdy ta była u nich w niewoli. Może sekrety Symbaru pozwolą uratować królową i królestwo? Żmij z Doliny Cieni może je znać! Zafira przyrzeka zrobić wszystko, by je zdobyć.
W moich notatkach przy tej scenie pisze tak: „Poznajemy stawkę kampanii”. Od tego spotkania wiemy już o co toczy się gra. Nagle końcowe rozstrzygnięcia i wielki finał zaczęły mi majaczyć na horyzoncie tej kampanii.
Ja ze swojej strony uważam, że coś za łatwo poszło Zafirze przekonywanie mistrzyni Elionary i spodziewam się jakiegoś drugiego dna i twista dla tego co usłyszeliśmy jako gracze. Na razie nie zamierzam jednak w tę stronę ciągnąć, bo moja postać nie zdaje sobie z tego sprawy. Kolejny raz wolni ludzie i ludzie niskiego stanu nie są wtajemniczeni w gierki szlachty.
To spotkanie otwarło wiele nowych wątków:
- wspomniane było, że Vanoya może być szpiegiem sługusów Mrocznych Lordów
- wygląda na to, że Orsen i jego wyprawa nie działali z rozkazu Królowej. Czyżby ojciec Erdogaja był zdrajcą?!
- czarodziejki rozmawiały o badaniach Ereshki Gala. Na pewno Zafira będzie próbowała wyciągnąć z niego co tylko się da, skoro przejęła Duszożercę.
- Zafira zdobywa rytuał, który pozwoli jej skontaktować się z Elionarą.
Ale najbardziej ciekawy jestem, co z tej sceny wyciągnie Dawid.
Jego Bjorn był w niej obecny – wie o wszystkim. Sesję temu odkryło się, że Bjorn to jego przybrane imię. Ten lojalny swemu księciu wojownik musiał uciekać, gdy nie udał się zamach stanu, który ów książę (Ernesto Kohinoor, młodszy brat Królowej) chciał przeprowadzić. Ukrywał się przez cały ten czas, aż do teraz, żyjąc z piętnem zdrajcy, choć sam był wierny do samego końca.
I teraz okazuje się, że jego pan tak naprawdę miał rację! Że nie zdradził, lecz bronił racji stanu. Królowa jest zarażona Szarą Zarazą. Kto potwierdzi, że nie jest marionetką mrocznych bogów?! Jak Sker Vyrkir zareaguje na te rewelacje? Czy wierzy, że czarodziejki robią dobrze, czy może obudzi się w nim lojalność wobec oceny sytuacji i sposobów działania jego dawnego pana? Tyle smakowitych możliwości rozwoju sytuacji. To dlatego czekam na kolejne sesje Symbaroum z wypiekami na twarzy.
Ale koniec już kradzenia spotlightu, wróćmy do tego, co przyprowadziło nas w to miejsce. Do rytuału Freyi.
15. Rytuał. Pojawienie się demona zdmuchuje resztkę świętego ognia, którą trzymał Brarek. „CZEGO CHCESZ?” „Mocy!” Wszystko jest na swoim miejscu. Pełnia. Wzory na ziemi. Czarna lilia, która pochłonęła życie. Kostur, który niegdyś żył.
Demon pyta Freyę jakiej mocy pragnie. Żmiji? Pijawki? Sowy? Żbika? Na twarzy wiedźmy pojawia się uśmiech. „Żmija i pijawka”. Kostur ożywa.
Gdzieś tam, po drugiej stronie wzgórza z wioską przez bród jadą Czarne Płaszcze. Demon ukazuje ich Freyi. „A co zrobić z nimi?” „Zabij ich.” Demon przywołuje falę, która wywala ciężko opancerzonych jeźdźców i topi ich. Dokonało się.
16. W wiosce zapanowuje zamęt, który przerywa dobiegającą końca opowieść Aulivii. Gdy wszyscy biegną sprawdzić, cóż to za łoskot ze strony rzeki, Aulivia przysuwa się do Erdogaja. „Na moje wygrałeś ten konkurs, włóczniku. Masz prawo do jednego życzenia!” Erdogai chciałby, by ta chwila trwała wiecznie. Już wie, o co poprosi.
Scena rytuału, rozmowy Freyi z demonem oraz targi Zafiry z Elionarą przeplatały się. Dzięki temu Kasia miała czas, by przeczytać proponowane przez Fedora moce. Łukasz się postarał, przygotował cztery karty z mocami, każda inna, każda ze swoją ceną wyrażoną w walucie permanent corruption.
Kasia wybrała żmiję i pijawkę. Sądząc po dotychczasowych dokonaniach Freyi są to duchowe zwierzęta tej postaci ;-) Żmija dodaje do ataków obrażenia czasowe, a pijawka pozwala kraść hapeki. Jednocześnie jednak (trochę ku zdziwieniu Kasi, ze to już) Freya dostała kilka ładnych punktów spaczenia i jest niebezpiecznie blisko progu splugawienia i permanentnego stygmatu. Magia w Symbaroum działa bardzo, bardzo fajnie.
Zastanawiam się tylko, ku czemu teraz skieruje się Freya? Do tej sesji miała jasny cel – magiczny kostur. Teraz go ma. Czego wiedźma zapragnie w następnej kolejności? Do czego planuje użyć kostura?
To była kolejna udana sesja Symbaroum. Zaczęła się leniwie, a potem jak odpaliła! Był ogień. A jednocześnie tym razem wszystko poszło drużynie jak z płatka.
Ja pograłem sporo Erdogajem, po sesji wymyśliłem mu kolejny zestaw rzeczy do spróbowania. Jaram się.
Mam nadzieję, że na następnej sesji nie będziemy już długo mitrężyli czasu w Przyczółku Płomienia, lecz ruszymy dalej przez ciemny Davokar. Co jeszcze nas czeka? Czy nie unikniemy kolejnego starcia z Żelaznym Paktem? Jak zagają artefakty? Jak dalej rozwiną się nasze postacie? Czy w końcu podwinie nam się noga? O tym w następnym raporcie.
To prawda, poznaliśmy na tej sesji stawkę :)
Co do upadku Nalameia, to zważ na 3 rzeczy:
1. Zafira rzeczywiście na początku pojechała z teorią magii, ale potem przerzuciła się na argumenty teologiczne (co było zresztą ironiczne, bo wiarą w Priosa trochę gardzi).
2. Ostatecznie i tak rozstrzygnęły sprawę rzuty na persuade, bo ja jako graczka mogę zmyślać, ale to postać przekonuje ;)
3. Cały epizod w Przyczółku Płomienia opierał się nie na samej walce, intrygach i romansach, ale też na tym, że nasze decyzje i działania miały konkretny wpływ na całą osadę – na jej przetrwanie lub upadek.
I na to, że Nalamei i jego wioska nie upadły złożyły się tak naprawdę nasze mniej lub bardziej świadome decyzje i rzuty. Bo nie doszło do rozlewu krwi przy próbie linczu na Bjornie (kilka rzutów na persuade), powiodła się obrona wioski przed najazdem (dużo rzutów na dużo rzeczy ;), udało się rozproszyć uwagę tych, którzy widzieli, kiedy korupcja dopadła Nalameia (rzut na persuade), udało się przywołać go do porządku (znów 2 rzuty na persuade – dla żony Nalameia i dla niego samego) i udało się zażegnać zagrożenie ze strony Czarnych Płaszczy (tutaj sukces Frei w trakcie rytuału).
Także sprawa nie była aż tak prosta, zadecydowały głównie rzuty. Uważam też, że odmówienie nam możliwości wpłynięcia na całą sytuację byłoby zaprzeczeniem całej idei tego odcinka i całkowicie odebrałoby nam poczucie sprawczości.
Z tego też powodu bardzo podobało mi się to, co zrobił Łukasz z Shuggludem – była spore zagrożenie, że zginie, ale pozwolił nam skorzystać z naszych umiejętności, żeby przeżył. I tu też zaważyły 3 rzuty – mój na medicus, Kasi na leczenie magią i mój na przekonanie Nalameia, żeby pomógł. Myślę, że gdyby któryś z rzutów się nie powiódł i Szuggludowi coś by się stało, to byłoby to smutne i dramatyczne, ale ja jako graczka miałabym satysfakcję, że miałam szansę coś zadziałać.
Co do zemsty Erdogaja – wyszła epicko! :) Zafirze puściły nerwy i moim zdaniem odkryła kilka rzeczy – że magiczny dziennik jest wrażliwym tematem, że nie jest wcale taka opanowana jak mogło się wydawać i wyłazi z niej szlachta, ale też że słabość tej postaci to w sumie konsekwencja jej decyzji, a nie braku umiejętności. Także zobaczymy jak potoczy się dalej ten konflikt :)
> odmówienie nam możliwości wpłynięcia na całą sytuację byłoby zaprzeczeniem całej idei tego odcinka
Ideą tego odcinka był rytuał Freyi, nie leczenie Nalameia.
Ja na to zresztą patrzę w szerszym kontekście – nie odcinka, lecz sekcji kampanii. Nalamei był częścią wątku splugawienia Bjorna przez jego przeklęty miecz. Splugawienia, któremu Bjorn się poddawał. Gdy w poprzednim odcinku Nalamei uleczył Bjorna, to całe to straszenie Ereshki Galem okazało się być trochę jak strachy na lachy – dużo szumu i mało konsekwencji.
Idealne było by tu rozwiązanie, w którym „karę” za Bjorna przyjmuje święty mąż. Nawet mechanika szarpnęła w tę stronę gdy wypadła 20stka. Gdy udało się przekonywaniem (nieszczerym :>) uleczyć Nalameia, zarówno konsekwencje słabości Bjorna jak i tej 20stki rozpłynęły się. Przechyla to w moich oczach szalę tego wątku z dark fantasy na fairy tale.
Jestem też zwolennikiem tezy, że to nieuchronność i brak wpływu na niektóre elementy rozgrywki jest katalizatorem powstawania mocnych scen. I że w związku z tym czasem graczom należy odmawiać prawa do testu (lub w słabszym wariancie: ograniczać znacznie jego stawkę).
Wystarczyło zgrać się z tym co powiedziała Freya mówiąc: „nie da się słowami odczynić tego, co uczyniła magia” i sprawa byłaby zamknięta. A ewentualną stawką testu można by uczynić „czy uda się choć na tyle skupić uwagę Nalameia, by przygotował wywar dla Shuggluda”, pozostawiając okrutną cenę za uleczenie Bjorna.
Z wielką przyjemnością czytam twoje opisy z sesji w Symbaroum. Ten system w waszym wydaniu ma super klimat. Przebija jesienno-gawędowe klimaty Warhammera z pierwszej edycji.
Z ciekawości zapytam, jakiej muzy używał Fedor podczas sesji?
Cześć!
Bardzo mi miło, że podobają ci się nasze sesje i raporty Kadu.
Co do muzyki, mam zwykle dobraną w trzy playlisty: klima (spokojne tło), suspense (narastające napięcie), walka oraz specjalna (pod wybrane sceny). W opisywanej sesji grałem głównie klimatem i specjalną.
Lubię mroźne ambienty:
Lubię gitarowe przestrzenie do mistyki:
Lubię wielowarstwowe tła:
Lubię narastające napięcie:
Lubię plemienne rytmy do walki:
I w końcu, do sceny rytuału Frei, idealna muzyka znaleziona przez Beatę/Zafirę:
Smacznego!
[…] sytuacji z ograniczonymi efektami. (To samo odnosi się do mojej uwagi odnośnie sceny 7 w sesji 11 – pocieszania […]