Na tej sesji kończymy sezon 1. I to kończymy z przytupem – jest bitwa, są dramatyczne wybory i okrutne konsekwencje. Jedziemy!
Disclaimer:
Spoilery z oficjalnego scenariusza Onslaught at Arda.
Grają:
- Tomek jako Kol Martle – początkujący Jedi, który pragnie ukraść sekrety świątyni Sithów na Ardzie
- Gosia jako B0-O7 – droid sabotażysta, który chce odkupić swe winy obracając sprzęt Imperium przeciwko niemu samemu
- Andrzej jako IG-200 – droid klasy magna guard, który przykładnie walczy na pierwszej linii i powstrzymując marsz imperialnych wojsk
- Sting jako Jamie “Zabójca Generałów” – kontrowersyjny żołnierz Rebelii, tymczasowo wypuszczony z karceru, po fiasku ostatniej akcji na Lukazec
Inne postacie:
- drużyna Wilk 2 – znana z Rhen Var, większość z nich zginie w wąwozie
- miralanka Deera Shoo – spogląda na odjeżdżającego ku świątyni Martle’a; to teraz widzi go po raz ostatni
- klon Kosa – wierny IG-200
- wookiee Ishtarr – narwany młokos, który wcześniej towarzyszył Rancor 3; uwolniony na Rhen Var
- doran’enoki – skrzydlate bestie, żyjące na Arda II. Jednocześnie wrogowie bohaterów, jak i ich broń przeciwko Imperium
- Savo Gaax – okrutny pułkownik Imperium
- 21B-alfa – dawny droid medyczny, teraz zawiaduje całą bazą i jest jej częścią.
generał Ran Niall – zarządza ewakuacją z pomieszczenia kontrolnego w środku bazy
W poprzednich odcinkach:
Drużyna Rancor 3 pozyskałą dla Rebelii oddział droidów. Ale Imperium nie spało. Szpieg w szeregach Rebelii doprowadził imperialną machinę wojenną na Ardę II. Teraz zaskoczeni Rebelianci próbują się wycofać ponosząc jak najmniejsze straty.
Wydarzenia:
Raporty graczy tym razem trafiły na koniec wpisu. Mogłem pomieszać szczegółową kolejność scen, ale myślę, że będziecie się w stanie zorientować, co zaszło.
- Ewakuacja bazy oznacza także wypuszczenie wszystkich więźniów. “Zabójca Generałów” odzyskuje wolność i od razu zostaje przydzielony do IG-200. Zadanie drużyny droida jest proste – przedostać się do środkowej części wąwozu i zwalić skalny most na atakujące tamtędy maszyny AT-AT.
- Kol Marte zabiera kel dora Yosta Zacola, wookieego Ishtarra i holokron i rusza ścigaczem ku świątyni Sithów. Musi zdążyć dotrzeć tam, zdobyć informacje i wrócić, zanim baza upadnie.
- B0 buduje na ruchomej platformie swoją machinę. Wypłasza nią doran enoki, a te w szaleńczej ucieczce przewracają jedną z maszyn AT-AT. Spowalnia to imperialnych, ale nie jest w stanie ich zatrzymać. Potężne Imperium prze dalej, z pomocą pięciu pozostałych maszyn.
- Drużyna IG-200 i Zabójcy Generałów przedziera się przez tunele w ścianach wąwozu. Ignorują pierwszy zawał i ludzi pod nim, prą do przodu ze swoją misją. Zostają zaatakowani przez przebudzonego doran enoka, ale pokonują go.
- Przy załadunku wojsk na statki ucieczkowe B0 ściera się z majorem Yalorem, sullustrianinem, który jest wrogi Rancor 3. Dochodzi do małej strzelaniny, w wyniku której B0 zostaje raniony, ale Yalor musi skapitulować.
- Kol i jego ludzie docierają przed świątynię. W środku czai się jakieś monstrum. Strach oblatuje wookiego, ale Kol i Yost wchodzą do środka, gdzie toczą walkę z przejętym przez starożytne widmo doran’enokiem. W końcu udaje się zwieść bestię, a uruchomiony holokron pokazuje miejsce, w którym gromadzą się złe moce – Khar Shian. Od tego momentu zaczynają się poszukiwania tej zapomnianej lokacji.
- Drużyna Iggy’ego i Jamiego napotyka AT-ST. Zabójca ostrzeliwuje je ze stacjonarnego działka. IG prze dalej, by umieścić ładunki na skalnym moście.
- IG200 staje na skalnym moście, pokazuje się imperialnym, po czym zawala go, tarasując drogę AT-AT. Szturmowcy ruszają przez wąwóz na piechotę. Tymczasem Zabójca Generałów szczęśliwą salwą pokonuje złego pułkownika Savo Gaaxa i jego imperialnych zwiadowców. Nikt nie wydostanie się spod takiego zawaliska, nieprawdaż? Drużyna IG-200 wycofuje się.
- W bazie trwa ewakuacja ostatniego statku, ale dzieje się coś złego. B0 kontaktuje się z droidem 21B-alfa, gdyż wewnętrzne drzwi stacji zostały zawarte. Ale 21B-alfa został przekonany do współpracy przez zdrajcę – Var Nareka. B0 wpina się w systemy stacji i próbuje (razem z Kolem Martle) ponownie przekabacić 21B, by został tutaj i przejęty przez imperium stał się uśpionym szpiegiem Rebelii.
- Wszyscy zbierają się przed głównym wejściem do bazy. Trwa dyskusja, ale nie zapada rozstrzygnięcie. Zabójca Generałów rusza po skałkach na drugą stronę bazy, by pozyskać dla BG statek, o którym dowiadują się z przechwyconej (przez B0) transmisji między Varem Narekiem a Imperium.
- Reszta próbuje przebić się do wnętrza bazy, mimo oporu 21B-alfa. Efekt jest taki, że generał zostaje odbity, ale jest ciężko ranny. IG-200 odnajduje zdradzieckiego 21B-alfa i niszczy go, żeby informacje o siłach rebeliantów nie dostały się w ręce Imperium.
- W tylnym hangarze Zabójca Generałów napotyka Var Nareka, który wydostał się z więzienia i próbuje uciec ostatnim statkiem. Strzela do zdrajcy i zabija go. Statek Nareka rozbija się w wąwozie, ale Jamie odnajduje go i uruchamia.
- Wychodząc z zawalonej bazy drużyna widzi zbliżających się wąwozem szturmowców, dowodzonych przez majora Adona Veira. Rebalianci podejmują desperacką próbę wspinaczki po ścianie wąwozu, ostrzeliwywani przez blastery szturmowców. IG-200 ściąga na siebie ogień i przeżywa. B0 i Martle mają mniej szczęścia – ratują się sami, ale upuszczają rannego generała. Ran Niall bliski pochwycenia przez Imperium odbiera sobie życie. Drużyna ucieka… ale jeszcze nie wymknęli się z pułapki.
- Odnalazłszy statek Jamiego Rebelianci czekają z odlotem do zapadnięcia zmroku. Niestety – ich odlot zostaje dostrzeżony. Na ogon siadają im Tie Fightery i imperialny as – Tam Blackstar. Uszkodzony statek BG umyka poza planetę, ale zostaje podziurawiony jak sito przez myśliwce wroga. Blackstar proponuje im poddanie się, ale w odpowiedzi słyszy – “nigdy!”. W ostatniej desperackiej próbie ucieczki B0 odpala silniki skoku hiperprzestrzennego. Przeciążenie od skoku dezaktywuje droidy, ale zabija organików. Uciekli… ale za jaką cenę? I dokąd?
Wielka bitwa
Do tej sesji byłem przygotowany. Podobnie jak w Porcie Tooga pokazywałem świtę huttessy, tak tutaj podrukowałem poszczególne postacie, wydrukowałem na A3 mapy bazy i wąwozu. Miałem mnóstwo powracających postaci:
- poznani przez BG piloci Rebelii np. bothanka Laloru, as Rik Torrence
- kapitan imperialnego niszczyciela – Jilen Noor – ten sam, którego BG porwali w trakcie ataku na Parlemiański Konwój, a potem został wymieniony na innego zakładnika
- Savo Gaax był złym imperialnym ze wspomnień majora Treskova, poprzedniej postaci Stinga.
- żołnierze, którzy walczyli z BG na Rhen Var – wookiee Ishtarr, Wilk 2 – oraz na Teagan – klon Kosa
Bitwa jest fajnie pomyślana w tym scenariuszu, to być może jego najlepszy moment. Rzuca się testy dowodzenia, w tle różne postacie walczą i giną, zmieniają się szczegóły bitwy. Ja opisywałem potyczki na niebie, czasem jakiś zgon, skreślałem zabitych a na ich miejsce wstawiałem kolejnych. Chyba nie zachowało się żadne zdjęcie z sesji, szkoda, ale całość wyglądała godnie.
Wątek świątyni
Każdy miał na tej sesji swoje momenty, ale najbardziej na uboczu znajdował się Kol Martle. Może powinienem był jednak inaczej umiejscowić tę wyprawę z holokronem do świątyni – np. na początku poprzedniej sesji. Ale Tomek był zadowolony – zobaczył widmo Sitha, a jego postać uruchomiła holokron i dostała coś w rodzaju poglądu na sytuację – w tym cenną nazwę jakiegoś miejsca, w którym Ciemna Strona przygotowuje swe matactwa – Khar Shian. To była może najcenniejsza zdobycz z tej sesji.
Scena dla każdego i ich koszt
Mam taki styl prowadzenia, że często rozbijam sesje, czy też sceny, na mniejsze segmenciki – po jednym dla każdego. Na tej sesji oznaczało to, że każdy miał swój moment – czy to walkę, czy scenę, ale jednocześnie spowalniało to strasznie akcję. Star Wars od FFG jest ostatecznie dość powolną mechaniką – trzeba zebrać te pule, wykonać rzut, zinterpretować go i opisać skutki. W walce – powtórzyć kilka razy. W efekcie bitwa nie była może jakaś mega dynamiczna – były momenty, w których wiedziałem, że ktoś czeka już dłuższy czas na swoją scenę, ale nie dało się z tym wiele zrobić. Dobrze, że chociaż testy po kolejnych segmentach bitwy nadawały temu wszystkiemu pewien rytm.
IG-200 i droidy
W sumie trochę dziwnie wyszło, że IG nie walczył na czele tego swojego oddziału, ale jakoś na początku sesji zapadła decyzja, że późniejszy Stalowy Legion jest przecież potrzebny do ataku na Parlemiański Konwój, więc został ewakuowany. Był to zresztą pretekst, by pokazać irytację tych, którzy uwierzyli zdrajcy Var Narekowi, że jest niewinny – jak to, jakieś droidy są ewakuowane pierwsze?! (wątek majora Yalora)
Ale IG miał tu i tak sporo doskonałych momentów. Wspinał się po skałach dzięki zamontowanej w rękawie wciągarce, spoglądał ku nadchodzącym AT-AT jak prawdziwy heros itd. Najmocniejszą była jednak scena pod koniec, kiedy w bazie postanowił zniszczyć 21B-alfa. Istniała inna droga – B0 był już naruszył programowanie droida zintegrowanego z bazą. Ale Andrzej powiedział, że to oznaczałoby narażenie danych na temat Rebelii i zniszczył swego brata – droida, którego kiedyś sam własnoręcznie odzyskał dla Rebelii.
To było megamocne zakończenie postaci, która budziła spore emocje – 21B-alfa był pewien siebie, zaczepiał B0 i nie chciał z nim współpracować, zespolił się z bazą, więc musiał być tematem wyboru przy wycofaniu się z niej. Wyszło megamrocznie i w sumie ja też byłem zaskoczony takim obrotem spraw. Dla mnie duży plus tej sesji.
Śmierć generała
To z kolei mogło wyjść lepiej i to na więcej niż jednym poziomie. Już po rozegraniu właściwej sekwencji bitwy gracze nie mogli dojść do porozumienia, co zrobić dalej. W końcu Sting umknął swoją postacią po statek, a reszta starała się uratować Generała Rana Nialla.
Gosia długo rozważała, czy nie przepalić jednego z kryształów i nie “zniknąć”. Musiałemchyba postawić jakieś mocne “ale”, bo w końcu się na to nie zdecydowała. Kiedy usłyszałem, że BG postanawiają wspinać się po ścianie wąwozu z rannym generałem, to szczere mówiąc oczyma wyobraźni widziałem już początek drugiego sezonu – akcję uwalniania rebeliantów z imperialnego więzienia na Nam Chorios (to nieopodal). Tak się jednak nie stało.
IG-200 pokazał swoją niesamowitą wytrzymałość – przyjął na klatę większość strzałów (tylko jeden chybił) – i przeżył to jeszcze z kilkoma hapekami. To był niemały wyczyn, ale ten droid miał już wtedy soaka na poziomie nie wiem, siedem? Karabiny blastrowe, normalnie zadające 9 obrażeń, jemu wsadzały 2 + poziom sukcesu. A hapeków też miał ze dwadzieścia.
Kol i B0 pozorni mieli więcej szczęścia, ale dramatycznie skopali któryś test, więc jako konsekwencję odebrałem im generała (dokładniej: dałem Gosi wybór – generał czy Kol Martle). Chwilę potem uznałem, że znając dobrze Imperium Ran Niall nie chce dać się schwytać i się nim zabiłem. Także zostając w bazie i próbując uratować Nialla Rancor 3 nie uzyskali niczego – gorzkie zakończenie, moim zdaniem pasujące do Rogue One.
Potem po sesji debatowaliśmy z Tomkiem, że ta scena mogła wyjść mocniej. W drużynie był przecież “Zabójca generałów”. Ileż mocniejszy byłby to moment, gdyby to IG-200 widząc z góry pochwyconego generała wydał Jamiemu rozkaz – “zabij go, nie możemy zdradzać danych Rebelii” (kierując się tym samym tokiem myślenia, co przy 21B-alfa). Wtedy Zabójca Generałów już na pierwszej sesji stałby się naprawdę godny swego miana.
Despair i tryumf – czyli konsekwencja i okazja
Ale to jeszcze nie był koniec osaczenia postaci graczy. Jamie co prawda zabił (zesnajpił) Var Nareka i pozyskał statek, ale po ucieczce statków Rebelii niebo w całości należało do Imperium. To była konsekwencja decyzji, że zostają, próbując ratować generała.
Rozegraliśmy sekwencję pościgu (z tego co pamiętam improwizowałem zasady, ale były podobne do tych uproszczonych z podręcznika), ale statek BG został podziurawiony przez Tie Fightery.
Ja miałem okazję poodgrywać wrednego asa Imperium – Tama Blackstara. Już wcześniej rozbiłem zajawkę jego pojawienia się – należał do niego wcześniej wrednawy droid R4-G3, pieszczotliwie zwany przez B0 – Arfor. R4 został zniszczony na Teagan, a jego dawny pan, Blackstar, o mało co nie skasował BG nad Ardą.
BG spadli do… uwaga, zero oszukiwania, prawdziwe wyniki rzutów kośćmi… jednego punktu wytrzymałości statku. Widząc to zaproponowałem Blackstarem, żeby się poddali – ale odkrzyknęli – “nigdy!”. Ostatnia próba ucieczki nie powiodła się (test nieudany), ale wypadł znaczek znany w tej grze jako triumf. I tutaj się na chwilę zatrzymajmy.
Nie wiem co za ciul nazwał ten symbol triumf. Jego znaczeniem nie jest żaden triumf – jest nim okazja. Tak samo myląco nazwany jest despair, który w praktyce oznacza konsekwencję. Nie katastrofę, nie desperację – konsekwencję zadarcia z jakimś mega ciężkim zadaniem.
Zinterpretowaliśmy tę okazję tak – nagle otwiera się okienko do wykonania skoku hiperprzestrzennego. Bierzecie je czy nie? Wzięli. I w teście na skok wypadła porażka i konsekwencja.
Zinterpretowałem to tak, że zdemolowany statek BG wpada w jakąś anomalię, dzieje się coś strasznego – znikają, ale czy powrócą? Ale nie zamierzałem trzymać graczy w niepewności – powiedziałem – droidy to przeżyją, ale organicy nie. W końcu w poprzedniej scenie BG na pytanie: “niewola lub śmierć?” odpowiedzieli “prędzej śmierć, niż niewola”.
Na początku tej sesji, gdy losowaliśmy żetony Mocy – wypadła sama Ciemna Strona. Teraz ta przepowiednia wypełniła się.
Coś się kończy, coś zaczyna
Tak zamknęliśmy pierwszy sezon i straciliśmy kolejne dwie postacie – Kola Martle’a i Zabójcę Generałów. Ten drugi… Sting sam powiedział, że nie była to wielka strata, bo ten bohater nie zaskoczył zbyt mocno na pierwszej sesji, więc i nie był zbyt wartościowy. Za to Martle’a było trochę szkoda. Tomek co prawda wielokrotnie mówił, że chce zmienić swoją postać, ale wydawało się, że po Ardzie Martle zaskoczył – miał co grać, miał miejsca, do których mógł wrócić, tajemnice do rozwiązania (holokron, los ojca).
Ale jedno co mnie niezmiernie drażni – czy to w serialach, czy to w sesjach RPG – to sceny bez konsekwencji. A ponieważ “you gotta practice, what you preach”, czułem, że nie mogę postąpić inaczej. Teraz Tomek mógł stworzyć swego wymarzonego Jedi, a i Sting nieźle wyszedł na kolejnej zmianie postaci.
Jednocześnie jednak – obie postacie, które przeżyły – były droidami. Dla obu miałem jakieś powymyślane wątki. To musiało mocno wpłynąć na kształt drugiego sezonu – i jak zobaczycie – wpłynęło.
Wrażenia graczy
Wrażenia Tomka spisane zostały z perspektywy końca pierwszego sezonu. Wiele rzeczy pokrywa się z tym, co opisałem ja, ale jest sporo ciekawych wątków, o których nie pamiętałem.
Lektura raportu Gosi przypomniała mi szczegóły kilku scen, które zdążyły ulecieć z mej pamięci. Gosia zawarłą w raporcie także wątpliwość, co do tego, czy ich wybory były słuszne. Pamiętam, że po tej sesji była trochę podminowana tym, że jej test astrogacji zakończył się konsekwencją w postaci śmierci Martle’a i Zabójcy Generałów. Powiedziałem jej, żeby przekuła ten żal w jakąś przemianę swojej postaci, w coś ciekawego fabularnie. W co – zobaczymy w następnym raporcie.
W raporcie Andrzeja zobaczycie strzępki Geezora Dellso i dużo droidowego myślenia – np. rozważania o tym, czy jego droid mógłby dokonać takiego samopoświęcenia jak gen. Niall.
Polecam te raporty Waszej lekturze. Ja byłem wtedy bardzo dumny z tego, że każdy z graczy napisał coś od siebie (Sting też, ale już o swojej nowej postaci, co zobaczymy w przyszłym raporcie).
Widzimy się za tydzień, już w drugim sezonie.
Cześć, dzięki za raport!
Z ciekawości: jak zadecydowałeś o tym, żeby odstrzelić ludzi, a zostawić droidy? Dla mnie to brzmi jak strasznie trudna decyzja.
Szczerze mówiąc, podająłem tę decyzję prawie automatycznie. Zobacz:
poziom konsekwencji:
– gracze wiedzieli, że mając 1 punkt życia statku ryzykują wszystkim
– ale wybrali „raczej śmierć, niż niewola”; wola wasza
– gdybym rozegrał to inaczej, to odebrałbym dramatyzm ich okrzykowi „Rebelianci nigdy się nie poddają” czy jak on tam szedł i decyzji o skoku (zresztą w outrze pokazałem, że imperialny as Tam Blackstar docenia ich decyzję)
poziom meta:
– to była nasza kampania Rogue One; spodziewaliśmy się śmierci postaci
– gdybym zabił wszystkich, to zabiłbym kampanię; moglibyśmy równie dobrze skończyć grać
– wiedziałem, że Tomek wielokrotnie pytał mnie, czy może zmienić postać i że kto jak kto, ale on mógł wykorzystać możliwości SW od FFG
– postać Stinga nie odpaliła mocno na tej sesji, więc jej strata nie był bardzo duża
– miałem już pomysły na wątki postaci droidów i nie chciałem ich wymazywać; i tak sporo traciliśmy przez śmierć Martle’a (patrz niżej)
poziom wiarygodności świata
– droidy potrafią przeżyć w próżni, nie muszą jeść, można je aktywować i dezaktywować. W porównaniu organicy są słabi i podatni na śmierć. Kto miał przeżyć, jak nie droidy?
poziom klarowności sytuacji
– powiedziałem graczom o tym od razu, żeby mogli spożytkować czas między sesjami na stworzenie nowych postaci i żeby uniknąć późniejszego rozczarowania
– zresztą śmierć łatwiej było zaakceptować w obliczu tej wyrzuconej Konsekwencji, niż później, na następnej sesji
Z tylu rzeczy zdałem sobie sprawę na szybko.
Ale później oczywiste stały się też nieplanowane konsekwencje:
– Sting drugi raz zginął w tej kampanii i był bliski decyzji o odejściu (ostatecznie został)
– trzeba będzie wkomponować nowe postacie obu Tomków w kampanię = zmiana toru wydarzeń lub przynajmniej sytuacji startowej
– śmierć Martle’a, który dla mnie był bardzo niedocenioną przez Tomka postacią (może dopiero w wyniku śmierci), oznaczała, że musiałem wywalić z kampanii ze dwa segmenty… a ostatecznie zupełnie przeprojektować jej bieg.
– to, że droidy są zdezaktywowane pozwala przesunąć nas w czasie o kilka miesięcy; z bliżej nieokreślonego momentu po bitwie o Yavin do czasu, kiedy już wkrótce będzie miała miejsce bitwa na Hoth. W intrach lub dialogach wspominałem potem o tym, że Darth Vader zgromadził pod Columex flotyllę gwiezdnych niszczycieli, którą ruszył wypłoszyć Rebeliantów z Zewnętrznych Rubieży – coś, o czym wyczytałem w książce Essential Guide to Warfare, którą częściowo przeczytałem dla inspiracji.
Takie to ciekawe są te gry RPG.