AoR[29]: S2E13 Miasto Ludu Massassi

W tym odcinku naszej gwiezdnowojennej sagi drużyna Iskra-2 po raz pierwszy ląduje na planecie Rhelg w układzie nazwanym przez nich Teh-Ran. Jakie tajemnice kryje to miejsce pamiętające złowieszcze czasy imperiów Sithów?

Postacie graczy:

  • Andrzej gra Barem “Ogrodnikiem” Garrusem – zwiadowcą rebelii
  • Tomek gra Sharem Corso – zabrackim jedi-samoukiem
  • Gosia gra V0 – ex-imperianym droidem, który czuje Moc
  • Sting i jego Tancerz, as Rebelii, jest na tej sesji nieobecny

BNi:

  • Choksam Bo Kresh – wódz messańczyków, tubylców planety
  • mistrz Kor’rona – tajemniczy Jedi, który zaszył się na planecie
  • Isigua – jeden z duchów nawiedzających V0, gniewna kobieta, sith

W poprzednich odcinkach:

Po fiasku misji na Raxus drużyna Iskra-2 dokonuje źle obliczonego skoku w hiperprzestrzeń i zrządzeniem Mocy ląduje w odosobnionym, zapomnianym układzie. Spotyka tam innych zagubionych Rebeliantów i sporo starożytnych instalacji. Wygląda na to, że drogą ucieczki z układu jest skok za pomocą starej sieci boi hiperprzestrzennych, ale by je uruchomić, trzeba znać koordynaty skoku. I to właśnie po nie rebelianci schodzą na planetę. Ponoć zna je ukrywający się na niej Jedi – mistrz Kor Rona.

Wydarzenia:

  1. Iskra-2 decyduje pozostawić stary, zniszczony statek Astro na orbicie, na planetę zlatują Liściem. Liściem kieruje V0, natomiast na pokładzie Astro zostają tylko Kem Blackstar oraz Shia Moth Evon (no i Chwytacz Mocy).
  2. Planeta Rhelg jest oblewana niekończącym się deszczem. Utrudnia on pracę doskonałym skanerom Liścia, ale ostatecznie drużyna wykrywa duże miasto. By nie zostać zauważonymi unikają latających wokół niego skrzydlatych bestii (na których siedzą czerwonoskórzy jeźdźcy) i lądują w dżungli, nieopodal miasta.
  3. Zwiad na piechotę i przedzieranie się przez dżunglę pozwalają zauważyć, że wiele grup zdąża do miasta. Niektórzy z nich prowadzą bladych niewolników. Inni wyglądają, jakby przebierali się za droidy. Dlaczego? Tego nie wiadomo.
  4. V0 objawia się Isigua. Daje droidowi ofertę – droid zostawi ją z jej ludem, a ona zdradzi droidowi sekret używania Chwytacza Mocy. Droid odrzuca tę propozycję, co wprawia ducha w furię. Znika jak niepyszny.
  5. Przebrani pod grubymi płaszczami i z ukrytą bronią BG wkraczają do miasta. Prócz wielkiej piramidalnej świątyni uwagę zwraca jedno – wiele budynków to tak naprawdę pożarte przez dżunglę i obudowane drewnem pordzewiałe szkielety statków kosmicznych sprzed wieków. Jasne jest też, że wydarzeniem dnia będą walki gladiatorów i ofiary na schodach świątyni; całości przewodzi krwistoczerwony wódz Choksam Ba Kressh. Niektórzy miejscowi zauważają, że V0 jest droidem, ale unikają patrzenia na niego, jakby to było tabu. Powtarzają tylko słowo: “Krath”.
  6. Bohaterowie próbują znaleźć kogoś, z kim mogliby się dogadać. Ogrodnik znajduje czerwonoskórego, który w jakiś sposób rozumie wspólny i dowiaduje się, że ten ktoś, kupiec Belgug, chętnie kupi od niego droida, żeby sprzedać go komuś, o kim mówi “Mesjasz” lub “Prorok” (BG domyślają się, że chodzi o Kor’ronę). Do transakcji jednak nie dochodzi.
  7. Po serii nieporozumień V0 i Shar Corso stają się częścią walk gladiatorów. Wkrótce V0 staje naprzeciwko (rzuca mu wyzwanie?) samego Choksama ba Kressha. V0 używa mocy, i z pomocą Ciemnej Strony i ducha Chitsaza zrzuca przeciwnika z okrągłej areny wprost na otaczające ją kolce.
  8. Corso wykorzystuje ten moment. Bierze to, co wie już o wierzeniach tubylców i rzuca w tłum niewinną uwagę, że V0 jest ich bóstwem. Setki gardeł podchwytują tę sugestię. Isigua wścieka się tym świętokradztwem i objawia się wszystkim wokoło nad V0, ale okazuje się, że miejscowi nie rozumieją jej słów we wspólnym i samą swoją obecnością potwierdza a nie obala słowa V0.
  9. Bohaterowie nie marnują czasu – w cieniu V0 wchodzą do wnętrza świątyni, pozostawiając skołowanych messańczyków u jej stóp. Zanim tamci się połapią naszych już dawno nie będzie w środku.
  10. Wewnątrz świątyni jest wielka studnia, posągi starożytnych sithowskich wodzów i wiele wąskich zejść na dół. Zgodnie z podejrzeniami Corso droga na dół jest zabezpieczona pułapkami. Nieostrożny V0 zostaje strącony w przepaść – spada i rozbija się na dole, dezaktywując się.
  11. Widząc to reszta bohaterów nie ryzykuje – wykorzystują sprzęt wspinaczkowy Ogrodnika zsuwają się na dół. Obok uszkodzonego i nieaktywnego V0 znajdują holoprojektor pozostawiony w tym miejscu lata temu przez mistrza Kor’ronę. Wygląda na to, że kel’dor badał wiedzę lord Sithów Ludo Kressha.
  12. Dane z nadajnika pozwolą znaleźć kryjówkę mistrza, ale trzeba jeszcze wydostać się z podziemi pod piramidą. Kosa, Corso i Garrus biorą V0 i ruszają przez podziemia.

Raporty graczy

Tomek jak zwykle napisał syntetyczny raport. Na początku znalazły się w nim elementy intr do tej sesji – jak widać te czołówki były dla nas ważnym elementem sesji. Tutaj np. klon Kosa zastanawia się, czy to w tym miejscu kończy się jego droga (która zaczęłą się, gdy jego oddziałowi wymknął się Kor Rona i kiedy zostali zesłani na Teagan, zdemobilozowani). To była taka moja symboliczna zajawka koncepcji “zejścia do jądra ciemności”.

Co dziwne, niektóre fragmenty tego raportu nie zgadzają się. Tomek pisze o tym, że Tancerz nigdy już nie ujrzy swego statku, Liścia, ale nie jest to prawdą. Nigdy nie mówiłem też, że stolica jest jedynym miastem na planecie – po prostu taka jest specyfika SW, że nie ma czasu pokazywać więcej. Za to świetnie zachowała się scena rozmowy z Isiguą – zobaczcie, że pośrednio zdradzam tam większość swoich planów! :P

rhelg 2 raport TS

Andrzej napisał zbiorczy raport z całego Rhelg – podlinkuję go w ostatnim raporcie odnośnie tego miejsca.

Komentarze prowadzącego

Zmienne kreujące sesję – brak gracza

Rozmyślając nad drugą sesją na Rhelg/Teh-Ran cały czas celowałem w szybkie rozegranie tego pobocznego segmentu. Na tapecie było odszukanie ukrywającego się tu mistrza Jedi – Kor Rony – i pozyskanie od niego kodów do boi hipeprzestrzennej. Ja od początku miałem zaplanowane, że Kor Rona nie żyje – BG mogli znajdować jego ślady, ale on sam dokonał życia na tej planecie, którą wybrał za swoją kryjówkę. No i pewnie możnaby go tutaj szukać przez kilka sesji, ale ja cały czas z tyłu głowy miałem taką myśl – w drużynie jest postać pilota i ona nie może się nudzić.

Postacie takie jak pilot to postacie, które zakrzywiają wokół siebie fabułę. Ja wiem o tym już od czasów, gdy prowadziłem EarthDawna – tam byli przecież kawalerzyści i powietrzni łupieżcy – i jedni i drudzy posiadający nieodzowne dla siebie elementy (kuń, statek), których nie można ot tak włożyć do kieszeni i na chwilę zapomnieć. Także tutaj planowałem coś takiego:

  1. sceny z dzikimi na planecie – Massassi – które prowadzą do odnalezienia kryjówki Kor Rony
  2. wizyta w kryjówce – walka ze strzegącym go mega wielkim potworem – oczywiście z wykorzystaniem statku
  3. uzyskanie koordynatów i skok

W ten sposób i piesi i pilot mieliby jakieś ważne zadanie do wykonania, ale jednocześnie obie sekcje musiałyby być odpowiednio krótkie. No i tak sobie planowałem, a tu jebs – gruchnęła wieść, że Sting nie może przyjść na sesję, co radykalnie zmieniło moją optykę – nagle mogłem prowadzić tyle, ile sobie zechciałem.

Nie stało się źle – pomyślałem sobie – ponieważ na tym etapie gry postać Tancerza, który pojawiał się i znikał, była w moich planach postacią poboczną – nie wiedziałem jeszcze jak związać ją (z jej niechęcią do wiary w Moc) z faktem, że kampania skręcała ku Force and Destiny. Ja zaś, wbrew faktycznym charakterom grających, centralną postacią planowałem uczynić postać Gosi – V0.

Zmiana optyki w kampanii

Rhelg miało być tylko przystankiem w drodze powrotnej na Jagomir, ale ponieważ się rozrosło, dawało mi czas na rozmyślanie między sesjami – co właściwie chcę osiągnąć w tej kampanii i co muszę zrobić, by tak się stało. Byłem już wtedy na etapie przełamywania podstaw uniwersum – miałem droida posługującego się Mocą! Ale to było mało. Dotychczas wszystkie sesje graliśmy z perspektywy – jesteśmy z jakiejś jednostki Rebelii i ona ma swoje lokalne problemy, a tam w tle gdzieś rozgrywają się wydarzenia z Sagi, których echa mogę co jakiś czas wrzucić do kampanii. Tyle tylko, że takie podejście jest zasadniczo do dupy.

Takie podejście mogłoby działać, gdyby pokazany przeze mnie mikrosetting tej kampanii był self-contained – miał swoją stawkę, swoje problemy, które musiały być rozwiązane tu i teraz. Ale ponieważ otoczenie BG powstawało w bólach, ponieważ zmieniało się w trakcie gry, poniewaz pokazywałem, że BG mogą coś znaczyć także w szerszym obrazie Rebelii (propozycja dla IG-200) – na to było już za późno. Postanowiłem zatem zrobić kolejny, dość radykalny krok – pozmieniać wydarzenia Sagi, zupełnie odwrócić losy kluczowych dla niej postaci, a w ich miejsce powstawiać postacie moich graczy. Innymi słowy – jeżeli Imperium miało paść na kolana, jeżeli druga Gwiazda Śmierci miałą być zniszczona, to musiało się to stać rękami moich BG. Co dokładnie zmieniłem – pokażę przy okazji powrotu na Jagomir, ale teraz pochylmy się nad moim wehikułem do pokazania, że sprawy zaczynają się zmieniać – mistrzem Kor Roną.

Badania Kor’rony i powstający metaplot

W mojej nowej wizji dla tej kampanii główne skrzypce grają Moc oraz droidy. Oznacza to ni mniej ni więcej niż to, że jako centralną postać widzę droida władającego Mocą – V0. A skoro tak, to muszę wrzucać do kampanii więcej elementów wskazujących ku moim celom. Czytam sobie Wookieepedię w poszukiwaniu inspiracji i trafiam na Krath – organizację Sithów, która produkowała droidy (bingo!). A zatem to dlatego mistrz Kor Rona wybrał tę planetę na swoją kryjówkę – bo prowadził badania nad droidami. Droidy w SW są generalnie pobocznymi bohaterami, ale nie u mnie – ja miałem jako jedną z powracających postaci Mesjasza Droidów, miałem V0, do niedawna miałem też IG-200.

Ale dlaczego Kor Rona bada droidy? Może szuka odpowiedzi w obliczu faktów, że ten, którego uważano za mesjasza mocy, Anakin, doprowadził do upadku Zakonu? Może uważa, że rozpoznanie Anakina jako Mesjasza było błędne? Może zadaje sobie pytanie o różnicę między jasną, a ciemną stroną mocy?

I ja również rozmyślałem nad tymi rzeczami i doszedłem do wniosku, że u mnie tym mesjaszem musi być V0. Droid łączący w sobie mechaniczną bezduszność i Moc. Efekt badań Sithów/Imperium (mind you – tak jak Anakin w Expanded Universe!), który wymyka się spod kontroli. Teraz pozostawało znaleźć odpowiedź na pytanie – jak to się rozegra w kampanii?

Całą wyprawa do kryjówki Kor Rony w mojej głowie miała być taką wyprawą do jądra ciemności – w której BG schodzą głębiej i głębiej po to, by na końcu zdać sobie sprawę, że może wpadli w wielką pułapkę. Ale na tej sesji BG nie docierają do Kor Rony, więc i ten plan się zmieni. Na tej sesji centralna będzie inna miejscówka.

Miejscówka – miasto messassi

Czytając Wookieepedię trafiłem też na Ludo Kressha, jednego z lordów Sithów, który pochodził z Rhelg. W oryginalnej historii Kressh zostaje pokonany przez Naga Sadowa (który taranuje jego statek kosmiczny), a potem spoczywa w grobowcu na Korriban. Ja uznałem, że ciekawiej będzie, jeżeli ciało Kressha spocznie na jego rodzinnej planecie, a jego poplecznicy zostaną na nią zesłani, na wielki odcięci od lotów kosmicznych.

Tak powstał koncept Rhelg – planety z niebem wiecznie zasnutym chmurami, z których deszcz płynie jak łzy praojców opłakujących dawną wielkość. Planety, na której spadkobiercy Kressha w bratobójczych walkach próbują wyłonić najsilniejszych spośród siebie. Planety, na której nadal można spotkać droidy Krathu, których używano jako dozorców tego wielkiego więzienia.

Ale planety w SW potrzebują miejscówek, które je pokazują. Tatooine potrzebowało swego Mos Eisley, a mój Rhelg potrzebował stolicy. No i tak powstało miasto skupione wokół świątyni-grobowca, w którym uwięziony był zły duch ludo Kressha. Do miasta dodałem budynki zbudowane na zardzewiałych, zniszczonych wielkich okrętach kosmicznych, które nigdy już miały nie polecieć – wyglądało to w mojej głowie trochę jak budynki w Horizon: Zero dawn, w które akurat wtedy grałem. A żeby coś się ruszało dodałem święto – walki na arenie, poświęcenia niewolników (a’la ameryka środkowa) i voila – mamy to.

Jeżeli dodać do tego fakt, że trzeba grać, by rozegrać miejsce, to nie może być zdziwienia, że BG całą sesję spędzili w tej stolicy. Wyszło to fajnie – Ogrodnik robił zwiad i odkrywał, że miejscowi mają dziwny stosunek do droidów (niektórzy się nawet za nie przebierają). V0 stawał do walki na arenie, gdzie używał ciemnej strony mocy, by zwyciężyć. Corso szeptał w tle, by miejscowi uznali V0 za wcielenie ich bóstwa – Ludo Kressha. W końcu korzystając z zamieszania BG wchodzą do świątyni, gdzie znajdują nadajnik Kora Rony.

Scena z fikołkiem – Isigua

W trakcie tej sesji wymyśliłem jedną rzecz, z której byłem bardzo zadowolony – mianowicie ofertę Isiguy. Duch złej kobiety objawiał się V0 i mówił – pozwól mi objawić się, pozwól przejąć władzę nad Messańczykami, moim ludem, a ja zdradzę ci sekret używania Chwytacza Mocy. Ale była cena – “w zamian ty zostawisz mój kryształ moim rodakom”. W ten sposób BG stworzyliby z Isiguy miejscowe bóstwo. Ale tak się nie stało, bo Gosia prawie zawsze bardzo ostrożnie grała z duchami i odrzuciła propozycję. Pokazałem wściekłość Isiguy, pokazałem, że uważa ona swojego nosiciela, droida, za wstrętną abominację, i zniknąłem ją. Ale kilka scen później pojawiła się okazja do sceny z fikołkiem.

V0 wygrywa (dziękim CSM!) pojedynek na arenie. Shar Corso w tle podburza tłum krzycząc, że V0 jest odrodzeniem Ludo Kressha. Wygląda na to, że BG panują nad sytuacją. I wtedy ja mówię, że Isigua znajduje w sobie tyle mocy, by objawić się miejscowym. Czy to przekreśla to, co osiągnęli gracze? Czy nie trzeba było odrzucać oferty złego ducha, bo nadszedł czas jego zemsty?

Pozwoliłem graczom na chwilę tak pomyśleć, po czym zmieniłem tę scenę w scenę z fikołkiem. Isigua przemawia do swego ludu, ale tyle czasu spędziła z ludźmi, że mówi w galaktyczym wspólnym. Miejscowi jej nie rozumieją. Dla nich jest tylko objawieniem mocy V0, potwierdzeniem jej boskiego statusu. BG nie dają miejscowym czasu na zmianę zdania i śmigają ku świątyni-grobowcowi.

Żeby było śmieszniej, za chwilę osiągniemy fikołek w fikołku. Gdy BG wchodzą do świątyni Corso ostrzega ich, że mogą tu być sithowskie pułapki. Nic takiego nie planowałem, ale skoro to już padło, to niech tak będzie. Kiedy BG schodzą krętymi schodami w dół wielkiej studni każę najniezgrabniejszemu z nich wykonać test równowagi – pada na V0, który w wyniku nieudanego testu zostaje zepchnięty w przepaść, wali o glebę, przyjmuje 20 punktów straina i traci przytomność. Gosia kończy sesję nie mogąc mieć pewności, czy jej droid przeżył – trochę podłe zagranie, ale IMO pasujące klimatem do sithowskiej świątyni.

Co dalej?

Na dole, w labiryncie BG znajdują nadajnik Kora Rony, który był w grobowcu i studiował go (coś a’la stanowisko Liary z pierwszego Mass Effecta). Mając nadajnik mogą odnaleźć jego kryjówkę i o tym będzie na następnej sesji.

Tę sesję uznałem za udaną – była fajna miejscówka, były zwroty akcji, BG zdobyli strzałkę “fabuła tędy”. To nie miał być ostatni raz, jak odwiedzali miasto i grobowiec, ale do tego wrócimy.

2 comments

  1. ‚[..]u mnie tym mesjaszem musi być V0. Droid łączący w sobie mechaniczną bezduszność i Moc. Efekt badań Sithów/Imperium (mind you – tak jak Anakin w Expanded Universe!), który wymyka się spod kontroli’.

    V0 Mesjaszem… HUH! Największy sekret kampanii ujawniony. Ostatni raz czułem się tak zaskoczony, gdy okazało się że Rdzeń i Odludzie to jedno uniwersum (choć tam to podejrzewałem wcześniej). Szacun, świetnie to wymyśliłem i połączyłeś z kanonem. Warto czytać raporty! Z drugiej strony może lepiej nie wiedzieć, bo tym bardziej żałuję, że ten wątek skończył się tak jak się skończył.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.