Po dwutygodniowej przerwie rozegraliśmy piątą sesję, w której dostajemy się do wnętrza dawnej krasnoludzkiej warowni – Notun Hall, poznajemy żyjące tam orki i zdobywamy wielkie skarby.
Przybędą Jeźdźcy z Zachodu
Do Twierdzy Walecznych Krasnoludów
Obrońcy Jutrzenki
Taniec Duchów
– zapiski znalezione w Dzwonnicy z Notun Hall
Spis wydarzeń
- Nocujmy u podnóża ostańca, przy jeziorze o ponurej aurze. Następnego dnia szukamy schronienia dla dajrów, które nie zdołają wspiąć się do warowni na ostańcu i przeczekujemy wichurę. Kamienne Serce medytuje na szczycie wzgórza i stawia czoła nieznośnej pogodzie. Drull konstruuje latawiec dla Flixa, który pozwoli mu latać mimo silnego wiatru.
- Zjawia się grupa orków ujeżdżających krowy. Mają imitacje bród oraz za ciasne kolczugi, pasujące na krasnoluda. Są pół-dzikie, nawet ork Kiraj nie rozumie ich mowy. Kiraj częstuje ich winem i rozpoznaje, że to plemię bydłokradów – Czarne Jeże, dowodzonych przez Ulfa. Wygląda na to, że Notun Hall jest ich domem. Zgadzają się nas ugościć, jeśli oddamy im dajry, co też czynimy.
- Stara warownia na szczycie ostańca wciąż nosi ślady obecności krasnoludów w postaci fresków i posągów. Orki wyrażają się o nich z podziwem i traktują jak swoich przodków. Nie pozwalają zbliżać się do pomnika krasnoluda, najwyraźniej traktują go z czcią. Nienawidzą wietrzniaków, dlatego Kamienne Serce pozoruje zniewolenie Flixa.
- Drull Czcirogi odnajduje dzwonnicę i odkrywa dwa Tajniki broni wykonanej z serca dzwonu – jej imię (Taniec Duchów) oraz miejsce pochodzenia. Tajemnicą pozostaje los, jaki spotkał dzwon, którego nie ma w dzwonnicy.
- Kamienne Serce odnajduje wrak powietrznego statku. Wymaga odbudowania, zatankowania esencją powietrza i skompletowania załogi. Na ochotników zgłasza się Drull, widzący się w roli szkutnika oraz Flix, dla którego okręt może stać się upragnionym domem.
- Kiraj zacieśnia więź z plemieniem Czarnych Jeży i namawia do zbratania się ze swoim plemieniem Czarnych Strzał. Współpracę ma zacieśnić przyprowadzenie do Notun Hall „samic”.
- Utrapieniem orków są jaszczuropodobne, drapieżne bestie wyłażące z jeziora i polujące na ich bydło oraz na ich samych. Ruszamy ich tropem podziemnymi tunelami. Serce rusza na zwiad i rozpoznaje nietoperzowate paszczury oraz jaszczuropodobne bladawce. Bladawce wyglądają na istoty rozumne. Udaje się minąć paszczury i pochwycić bladawce. Wcześniej jednak Flix czyni niepotrzebny hałas, a na końcu Frill rozświetla wnętrza jaskini pochodnią… /cliffhanger
Komentarz kaduceusza
Na początek może dwa słowa komentarza co do raportu Oela z sesji 4. Okazało się, że do opisu Kaeru Sen Zona przygotował całą małą mechanikę do odkrywania miejsc i spotkań podczas przemieszczania się między dzielnicami. Zrobił też mapę. A potem my zawróciliśmy z kaeru po spotkaniu pierwszego “potwora”. Pierwsze co mi się nasunęło to – “czemu do licha tyle materiału się zmarnowało?” Ale potem pomyślałem sobie, że sam w mojej gwiezdnowojennej kampanii miałem momenty, gdy pozwalałem potencjalnie wielkim wątkom marnować się, bo tak wyszło na sesji z decyzji chwili. (To też prowadzi mnie do spisania kolejnych raportów z tamtych sesji – już wkrótce!)
Niemniej jednak ja działam zgodnie z zasadą “nic się nie marnuje, po prostu pomyśl, co możesz teraz z tym zrobić, w nowych okolicznościach przyrody”. Zdziwiło mnie zatem, gdy na tej sesji Oel zdecydował się nie używać swoich zasad do eksploracji kaeru, mimo iż my byliśmy zdeterminowani, by dotrzeć do Notun Hall.
Grając zaczęliśmy jednak używać innych zasad, które postulowałem już na sesji zero, a które dotychczas były niewykorzystywane. Chodzi o wpływanie na postacie innych graczy za pomocą testów charyzmy. Pamiętam, że Tomek Sokoluk martwił się, że postacie mogą marnować czas kłócąc się, w którą stronę iść, no i ustaliliśmy, że w takich sytuacjach będziemy rzucać Cha vs obrona społeczna. No i na tej sesji fajnie to moim zdaniem zadziałało – Drull odzyskał schwytanego w wór Flixa od KSa (sukces), a potem Flixowi nie udało się przekonać Drulla, by zdradził mu swoje prawdziwe imię i umożliwił skorzystanie z magii wątków (porażka).
Mój wietrzniacki mistrz żywiołów pewnie by się ucieszył z faktu, że to była naprawdę dobrze zbalansowana sesja. Było trochę inicjatywy graczy, było trochę expienia, był trochę rozmów z BNami, eksploracja podziemi i krótka walka na koniec (i zajawka kolejnej). Każdy z graczy miał swój moment, może najmniej łucznik, któremu na koniec mocno przeszkodziły ciemności (co utwierdza mnie w przekonaniu z czasów SW, że 5tka graczy to za dużo na raz). Mi oczywiście najlepiej gra się z Drullem Czcirogim Tomka, ale zawarłem też mały układ z Kamiennym Sercem (w końcu potrzebuje kogoś, kto będzie mu się opiekował esencją powietrza na statku) i gadałem trochę z Frill (łucznikiem) i Kiraj-Zytem (ork).
Możecie to uznać za zabawne, ale dla mnie jednym z najciekawszych momentów tej sesji była taka brechciarska scena, w której KS daje prztyczka Flixowi, Oel dla beki mówi “k6 obrażeń”, ale z tego k6 wychodzi… 17 i Flix zostaje znokautowany i skazany na zdrowienie przez następnych en dni. Ja osobiście lubię takie niespodziewane głupotki, to dla mnie jedna z silnych stron gier fabularnych – takie sceny często przechodzą do (chłe chłe) legendy. (Mam też wrażenie, że nieźle tę scenę udało się też wykorzystać w zapiskach Flixa – zgodnie z zasadą – masz coś do niczego, ulep z tego coś spoko.)
Na tej sesji dzięki licznym okazjom do medytacji i awansu mój Flix osiągnął minimum talentów, by osiągnąć drugi krąg. Podniosłem mu matrycę, tkanie wątków i rytuał karmiczny. Mam też dość punktów legend, by przy awansie pyknąć sobie poziom wyżej charyzmy, a to oznaczać będzie osiągnięcie stopnia siódmego (a zatem k12) – co bardzo dobrze zgrywa się z tym, że sporo tej charyzmy używałem na sesjach. Tylko nauczyciela nie ma na horyzoncie. Uroki ED. (Choć z drugiej strony mogę sobie podnosić talenty, więc to nie jest tak, że nie mogę rozwijać postaci. Nawet spoko jest to ogarnięte, może zrobię podobnie z rozwojem atrybutów we Wstędze Fantasy.)
Po poprzedniej sesji wiedziałem, że muszę przearanżować cele swojej postaci, bo na poprzednich sesjach ich wypełnianie szło słabo. Dużo radości wywołała moja decyzja, by za jeden z celi wybrać samodoskonalenie się (“w trakcie jednej sesji awansuj dwa razy”) – czyli dostań pedeki, za wydawanie pedeków XD Ale inne też zadziałały spoko. Uhonorowałem jeden ze swych paktów rozczytując krasnoludzkie pismo i znajdując pochodzenie Serca Dzwonu dla Drulla. Sugerowałem, by wykorzystać żywioły i zbudować (rękami Drulla) mały latawiec/spadochron (póki co nie przydał się, ale może na następnych sesjach?). Pokazywałem też, że wietrzniaki zawsze pierwsze robiąc zwiad. Nie udało się tylko uhunorować paktu krwi pomagając Drullowi czarami (bo nie udało się go przekonać, by dał sobie dopleść wątek).
Być może najważniejszym odkryciem było jednak odkrycie małego powietrznego drakkaru. Moim celem ostatecznym było znaleźć miejsce, które uczynię swym własnym i coś mi się wydaje, że drakkar będzie do tego idealny! Wcześniej myślałem o powietrznych statkach bardzo chłodno, bo kojarzył mi się z dość upierdliwym statkiem kosmicznym, który zawija fabułę wokół siebie i ciągle trzeba o nim myśleć. Ale w kontekście Mistrza Żywiołów, budowanie równowagi itd. taki statek może być bezcennym ruchomym miejscem pełnym spokoju i mającym zbawienny wpływ na lokacje, które odwiedza (jak słynne Przebudzenie Ziemi). Albo i nie, skoro jego kapitanem jest powietrzny łupieżca. Co otwiera drogę do bardzo soczystego konfliktu :-)
Ja jestem w połowie mojego grania w tę kampanię. Minęło 5 sesji i tyle też na oko zostało do rozegrania do końca sierpnia, kiedy to wyjeżdżam na urlop, po którym zamierzam już prowadzić swoje rzeczy (The One Ring). Muszę już myśleć o tym jak skończy moja postać (o ile w ogóle przeżyje, bo teraz to jest trochę na jednego hita). Umówiliśmy się z Oelem, że spróbujemy skończyć sezon ED, ale widzę po entuzjastycznych reakcjach na tę sesję, że ta kampania może toczyć się dalej, w uszczuplonym składzie. No i fajnie, bo powoli się rozkręca, ta sesja była chyba najlepszą z dotychczasowych :-)
Komentarz kosoluka
Sesję zacząłem z przemyśleniem, że granie co dwa tygodnie w kampanię to za rzadko. Cotygodniowe granie korzystniej wpływa na wytworzenie więzi z kampanią. Natomiast końcowym przemyśleniem było, że przy piątce graczy bardzo trudno o sprawiedliwy podział czasu antenowego. Niestety, tym razem Frill był tym poszkodowanym, który nie „dostał” swego wątku.
Na tej sesji przejęliśmy od Mistrza Gry inicjatywę i realizowaliśmy wątki postaci. W efekcie:
- Drull Czcirogi (Zbrojmistrz) poznał tajniki magicznego ostrza
- Kamienne Serce (Powietrzny Łupieżca) odnalazł w przystani wrak drakkaru
- Flix Miseff (Mistrz Żywiołów) dopełnił obietnicę krwi złożoną Drullowi oraz znalazł miejsce na dom – drakkar
- Kiraj-Zyt (Władca Zwierząt) wypełnił dyplomatyczną misję – znalazł sojusznika dla swego plemienia
Czy tak mogła wyglądać wykuta w skale przystań?
Doceniam przygotowanie do sesji naszego Strażnika Hexów (Ole Oel!). Dostaliśmy mapy, które oprócz ilustracji są moim ulubionym gadżetem na każdej sesji.
Plemię Czarnych Jeży udało się zobrazować bardzo pomysłowo i przekonująco, z ich nieco karykaturalną, ale pasującą do miejsca fascynacją domniemanymi krasnoludzkimi przodkami. Nie mieliśmy do czynienia z grupą tępych, anonimowych barbarzyńców, ale sugestywnie wyglądającą społecznością – z ich codzienną działalnością (napadanie i kradzież bydła), sentymentalizmami (zapatrzenie w dawnych mieszkańców twierdzy), wewnętrznymi przemianami (spotkanie z byłym przywódcą i obecnym), animozjami (wietrzniaki, co wiele dla nas zmieniało z racji obecności Flixa), tajemnicami (warownia Notun Hall – skąd się tu wzięli, co kryje się w jej wnętrzu, skąd wrak drakkaru, co się stało z dzwonem) oraz zagrożeniami (jaszczury z okolicznego jeziora).
Truskawką na torcie była dramatyczna końcówka, kiedy to Flix wpierw niemal niweczy nasz sukces w teście skradania uwagą „ale się dobrze skradasz”, a potem Frill rozpala pochodnię. O ile to pierwsze tylko wzmogło czujność krwiożerczych nietoperzy, to te drugie z całą pewnością ściągnie je na nas. Mniam!
Zapiski bohaterów:
Dzięki. Jak zwykle świetne zapiski.
Do środy pewnie swojego raportu nie zdążę spisać, i postaram się odpowiedzieć jak najszerzej tutaj.
@dzwonnica
Taniec Duchów to nazwa dzwonu, a nie jego serca. To tak dla sprostowania. Tę właśnie nazwę należało odkryć w celu wplecenia 1 poz. wątku, więc wszystko jest w porządku.
Aczkolwiek, skoro gramy w 1. edycję, i tak jedyną osobą, która mogłaby wpleść wątek w buławę byłby Mistrz Żywiołów. Zbrojmistrz z niezrozumiałych dla mnie powodów nie jest w stanie tego zrobić aż do 4. poziomu. :P
@dungeon-crawl
Sen-Zona to był kaer, podziemne miasto. Ogromna powierzchnia do przejścia – choć optymalnie na jednej sesji. Notun Hall zaś to zwykły wielopoziomowy loszek, jednak o znacznie większej roli w kampanii. Nie da się tych dwóch rzeczy poprowadzić w ten sam sposób. Nie mogłem więc wykorzystać tych samych pomysłów. Zwłaszcza, że za Notun wziąłem się o wiele wcześniej.
Rzeczywiście muszę przyznać, że na ostatniej sesji nie miałem pomysłu na rozegranie tych podziemi. Chodzi mi zwłaszcza o poziom zamieszkany przez Czarne Jeże. Teraz dopiero widzę, że zrobiłem to zupełnie bez sensu. Opisywałem pomieszczenia, jak w standardowym crawlu, prowadzonym na wrogim terenie. Tutaj natomiast weszliście do lochu eskortowani przez przychylnie nastawione orki. Ani błądzenia, ani zagrożenia… Wiało nudą. Należało się skupić na kwestiach „kulturowych” i odgrywaniu enpeców, zaś układ pomieszczeń zobrazować samą mapką – tak jak to uczyniłem z budynkami na szczycie góry. Dopiero poziom z „jaszczurami” zagrał na sesji jak trzeba.
@marnowanie materiału
Nie widzę w tym problemu. Taki urok sandboxa. Ale to nie jest tak, że cała praca idzie na marne. Na Sen-Zonę poświęciłem rzeczywiście jakieś kilkanaście godzin. Kolejny kaer zrobiłbym jednak teraz o wiele szybciej, bo mam pomysł, jak chciałbym takie rzeczy rozgrywać.
Może tylko mam trochę sobie za złe, że tak bez ogródek opisałem przygotowania do poprzedniej sesji. Jednym z celów mojej wersji raportów jest opisywanie „kuchni”, a więc metod, technik, narzędzi i właśnie prepu – na ile mogę sobie pozwolić, aby nie zdradzić zbyt wiele szczegółów graczom. Tym razem chyba przedobrzyłem. Uwaga o czasie pracy mogła być przez Was źle zrozumiana – jakbym się z tego powodu żalił, albo się tym chwalił. Choć było raczej odwrotnie.
Moim celem w tej kampanii jest tworzenie i opisywanie środowiska gry w taki sposób, żebyście mieli mnóstwo opcji do wyboru i żebyście nie musieli się sugerować żadnymi czynnikami z poziomu meta. Typu – aha, musiał się napracować nad tą lokacją, skoro ma do niej mapki. Pójdźmy tam, żeby się nie zmarnowała jego robota. Albo: ten enpec wyraźnie daje nam questa. Wykonajmy go, bo tam na pewno jest jakiś ukryty węzełek fabuły, a poza tym tak wypada. Nie – robicie, co Wam się akurat w danej sytuacji zachce. Tutaj wątków będzie zawsze za dużo. Większość można zwyczajnie olewać. Z resztą, nie da się inaczej.
Jeszcze raz powtarzam. Wasza decyzja o opuszczeniu kaeru Sen-Zona była racjonalna, zrozumiała, odpowiedzialna, dość przy tym zabawna i bardzo mi się spodobała.
@przyjacielski prztyczek za 17 obrażeń
Tja :D Złapaliśmy w pewnym momencie z Kaduceuszem nieźle jajcarski flow. Najpierw to „k6 obrażeń”, potem „ale się skradasz!” (jako wynik nieudanego testu na zachowanie przez wietrzniaka milczenia) itd. Niesamowite jest to, że tak jak na wielu sesjach RPG żarty i łapanie dystansu nieraz psują zabawę i są tępione, tak tu tylko zwiększają poziom zadowolenia z sesji. Przynajmniej u mnie.
W sumie, sesja była jednak dość przeciętna, w większości źle poprowadzona i nie działo się na niej nic nadzwyczajnego… A jednak, po raz kolejny w czwartek po robocie udało mi się zaliczyć bardzo przyjemny reset. Mam nadzieję, że nie tylko mnie. Erpegi są fajne – tyle w temacie.
„sesja była jednak dość przeciętna, w większości źle poprowadzona i nie działo się na niej nic nadzwyczajnego…”
Jeeeezu Oel, ale z ciebie maruda.
Coś w tym jest :D
Faktem jest, że po spotkaniu czułem się super zrelaksowany, odstresowany i zadowolony ze spędzenia czasu w doskonałym towarzystwie, mimo, że popełniłem wszystkie możliwe błędy w prowadzeniu i przygotowaniu sesji.
Chciałem tylko podkreślić to, że nie trzeba być super MG, albo mieć doskonałej przygody, żeby się dobrze bawić :) Obiektywnie wszak nic tam ekstra nie było. To dopiero Wasze odgrywanie, pomysły i fajne, humorystyczne, bądź barwne scenki wypracowane już w czasie sesji spowodowały, że sesja była udana.