Zgodnie z zapowiedzią druga część raportu z sesji. Choć nic nie poszło zgodnie z planem i jedna katastrofa goniła drugą, to sesja udała się znakomicie. Takie skromne 9+/10. A to dopiero czwarta sesja tej kampanii!
MOGDRED
Alarm! Alarm! Zewsząd dobiegają zaniepokojone głosy. Wokół słychać ujadanie i warkot psów. Nad polaną unosi się nieprzenikniona mgła. Czuć obrzydliwy smród zgnilizny i rozkładających się ciał. Wyłania się wielki, paskudny orczy łeb, a potem kolejne i kolejne. Obcięte głowy toczą się po polanie. Słychać krzyki obcych. Intruzi żądają wpuszczenia do środka. To ludzie Mogdreda.
Na wiecu zjawiają się nieproszeni przybysze ze Wzgórza Despoty. Uzbrojeni od stóp do głów. Towarzyszą im ogromne psy. Z wiklinowych koszy wysypują głowy pokonanych orków.
– Czemu zawdzięczam ten brak gościny? Czyż nie jestem jednym z was? Nazywam się Mogdred. Jestem synem Ingomera Łamacza Toporów.
– Niech cię nie dziwi nasza nieufność. A czy ty przed każdym otwierasz swoje podwoje, a dopiero potem pytasz kim jest?
– Prawda, dziś wokół więcej wrogów niż przyjaciół. Spójrzcie na te łby. Ten zapach jest wam przykry. Ale niech was otrzeźwi. Wkrótce będziecie go czuć częściej. O nie, twierdza Dol Guldur nie jest całkiem pusta. Moi ludzie są gotowi walczyć. Ale żądamy przywrócenia nas do grona Leśnych Ludzi.
Mogdred chce objąć ochroną ziemie wokół Czarnego Jeziora. W zamian oczekuje płacenia trybutu oraz kobiet, które jego ludzie będą mogli wziąć za żony. Pomoże też w budowie domów w przyszłym osiedlu Amaleody.
Jednak przeszłość Mogdreda jest spowita Cieniem. Zbyt długo przebywał na Wzgórzu Czarnoksiężnika. I nie był tam tylko więźniem. Zaznał władzy nad ludźmi. Poznał metody jej egzekwowania. Amaleoda i jej ludzie mogą zapłacić za ten sojusz znacznie wyższą cenę niż złoto.
Barawulf decyduje się uzależnić swój głos od udziału Mogdreda w polowaniu na wilkołaka. Gondorczyk myśli teraz tylko o swej ukochanej Iessel i jak jej pomóc. Obiecał jej sojuszników.
– Czy udowodnisz swe dobre intencje i wyruszysz z nami na bestię? Zagraża ona ziemiom, wobec których masz plany. Zagraża Amaleodzie i jej osadzie, którą chcesz chronić.
– Już moja w tym głowa, by zadbać o me ziemie. Nikt nam nie musi mówić jak bronić swego terenu. Ja Mogdred nie muszę niczego udowadniać. Ja nie umniejszam waszych zasług, więc wy nie umniejszajcie moich. To ja odbiłem Wzgórze Despoty
Fritwalda Biegaczka pozostaje wierna rodzinie Ingomera Łamacza Toporów – chce przywrócić jego zaginionego syna do społeczności. Głosuje na tak. Ingomer nie chce głosować w sprawie syna. Wycofuje się. Barawulf nie otrzymuje zapewnienia od Mogdreda w kwestii polowania na wilkołaka – jest na nie. Hartwast z Górskich Sal, za namową Hadrina, również od tego uzależniał swój głos i jest na nie. Amaleoda nie zamierza okazywać słabości i słuchać gróźb. Jest na nie. Mogdred odchodzi i zaprzysięga zemstę. Pomstuje na Leśnych Ludzi, że porzuca tradycje i słucha obcoplemieńca, przybłędy z Gondoru.
CEAWIN SZCZODRY
Mogdred nie jedyny pragnął uznania go za swojego przez Leśnych Ludzi. Pochodzący z Rhun Ceawin Szczodry, poprzez swoje małżeństwo z Eregastą, chce się połączyć więzami krwi z Leśnym Ludem. Zawrzeć trwały sojusz z ludem mieszkającym po drugiej stronie lasu.
– Eregasto Ognista! Czy weźmiesz mnie, Ceawina Szczodrego za męża? Przybywam z daleka, ale łączy nas wiele. Mnie i tobie odmawiają praw do bycia jednym z nich – człowiekiem lasu. I wielu już zapłaciło cenę za te pomówienia! Obydwoje nie boimy się mówić wprost. Tak jak wtedy, gdy powiedziałaś do mnie „milcz”. Co odpowiesz?
– To samo
– Nie, nie!!! Tak być nie może. Niech że ktoś przemówi jej do rozsądku! – wrzeszczy Ceawin.
– Ceawinie, pozwól że poleję wina nim udzielę ci odpowiedzi
Eregasta podaje oblubieńcowi kielich, do którego opróżnia fiolkę z wywarem obojętności.
Nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. Przypomnijmy – mikstura była przeznaczona na Barawulfa, by ten porzucił ślepą miłość do Iessel. Co więcej, Eregasta wlała całą zawartość, przez co skutki były jeszcze bardziej spektakularne. Ceawin pada na ziemię – martwy lub nieprzytomny. Jego świta wyciąga oręż i rzuca się na trucicielkę i zdrajczynię. Prawie dochodzi do rozlewy krwi, gdyby nie szybki pocałunek złożony przez Eregastę na ustach Ceawina. Władca przytomnieje i wstrzymuje swych ludzi. Od tej pory Eregasta budzi w nim wstręt, ale unika niechcianego ożenku.
LIFSTAN SYN LEJKNIRA
Droga babciu Hallo. Nawet w naszym Mieście nie dzieją się takie dziwy. Wpierw zostałem pojmany przez pająki, a potem widziałem bitwę z ich królem – legendarnym Taulerem. Byłem świadkiem jak upiorna polana przeistacza się w sanktuarium, gdy Czarodziej rzucił czary ochronne. Skosztowałem elfiego wina i posłuchałem ich pięknych pieśni. A teraz spotkałem miłość swego życia – Awinę córkę Ceawina, władcy Grodu na Obrzeżu. Ale na pewno o nim nie słyszałaś. Nasz związek pobłogosławił Barawulf, jeden z bohaterów Bitwy Rogu. Mam nadzieję, że o nim kiedyś usłyszysz. Ty również pokochasz Awinę i z radością przyjmiesz do naszej rodziny. Jest mądra i pełna wigoru. I nie ma drugiej tak pięknej kobiety w całym Esgaroth, oczywiście poza tobą babciu.
Do tej pory nic nie wiedzieliśmy o tych ludziach. Pewnie nawet nasz drogi król Bard nie zna tych ziem. Mój ojciec uparł się, by jako pierwszy przemierzyć Mroczną Puszczę. A marzyła mu się podróż jeszcze dalej. Dobrze, że Barawulf go powstrzymał. Tygodnie spędzone w pajęczych kokonach jak widać nie przemówiły do rozsądku memu drogiemu ojcu.
Barawulf twierdzi, że może powstać szlak handlowy łączący nasze ludy. Czy to możliwe? Więcej nas dzieli niż łączy. Nie znamy siebie. Esgaroth jest tak daleko od Jagodowego Szlaku. Poza tym czy tu jest już tak do końca bezpiecznie? Nie chce cię straszyć, ale mówi się tu o bestii zwanej wilkoczłowiekiem. Widziałem też najbardziej przerażającego człowieka w moim życiu – Mogdreda.
Żałuj, że nie ma cię na tej wspaniałej uczcie. Wreszcie rozumiem dlaczego warto zbratać się z tym ludem. Wiele godzin przetańczyłem z Awiną. Raz nawet pobiłem się o nią. Twój wnuk potrafi zawalczyć o swoje!
Pewna rudowłosa kobieta wszystko może zepsuć. Krążą plotki, że chce odrzucić propozycję małżeństwa od Ceawina. Przecież to dobry człowiek i szczodry przywódca.
Moja droga Awina jest przerażona. Jej ojciec… wydawało się, że nie żyje. Ta rudowłosa kobieta otruła go patrząc mu prosto w twarz. A potem pocałowała. Co za obyczaje panują w tym miejscu. Czy na pewno będziemy w stanie porozumieć się z tymi ludźmi?
Ceawin… on jest jakiś inny. Gdy spogląda na Awinę ogarnia mnie dreszcz. Jakby jej nie poznawał, jakby była mu zupełnie obojętna. Przecież to jego własna córka! Awino, moja miłość do ciebie nigdy nie ustanie.
Barawulf próbuje uspokoić Ceawina. Zachęca go do małżeństwa z Amaleodą. Mówi coś o grodzie na drugim obrzeżu. Amaleoda widocznie chce pójść w ślady Ceawina i stworzyć osadę, ale po drugiej stronie Mrocznej Puszczy i potrzebuje wsparcia. Przyznam babciu, że gubię się w tym wszystkim. Wydawało mi się, że Barawulf to mężny wojownik, tymczasem on zachowuje się jak jakiś władca.
Ceawin wyrzeka się swego przyjaciela Barawulfa. – Czy ja ci mówię, kogo masz kochać Barawulfie? To ty mi też nie mów – Ceawin nie zamierza nikogo prosić o rękę. Nie dba już o sojusz z Ludźmi Lasu!
Właśnie się dowiedziałem, że Barawulf i Ceawin od dawna byli w zmowie. Ceawin chciał, by Barawulf znalazł męża dla Awiny. Kogoś z Ludzi Lasu! Pewnie syna Ingomera. Przecież on nie może być z nią, nigdy! Gdybyś widziała jak okropnie się zachowuje. Przynosi wstyd własnemu ojcu.
Nie, nie mam pretensji do Barawulfa. Wybrał mnie dla Awiny. Złamał słowo dane Ceawinowi – dla mnie. Nawet, jeśli widzi we mnie tylko narzędzie w realizacji własnych planów.
Ceawin powiedział, że nie będzie brał więcej udziału w kupczeniu jego córką. Zrywa wcześniejsze ustalenia poczynione z Barawulfem. Nie odda Awiny Ludziom Lasu. Awina może wybrać kogo chce! Może wybrać kogo chce! Pozwolił jej samej wybrać! A ona wskazała na mnie! Och, droga babciu, nie potrafię opisać szczęścia, jakie teraz czuję.
Spotkało mnie najgorsze nieszczęście. Ceawin zmienił zdanie. W okrutnych słowach uciszył Awinę. Nie chce, by Awina mnie poślubiła. Słyszę krzyk Barawulfa na Ceawina, że łamie dane słowo. Ceawina nic to nie obchodzi. Nie zamierza nikogo słuchać. Zrywa sojusz. Ogłasza, że będzie pobierał myto od przejezdnych. O nie, już nikt nigdy nie nazwie cię szczodrym.
Proszę Barawulfa, by pozwolił mi odejść wraz z Ceawinem. Nie poddam się. Będę walczył o Awinę! Poczekam, aż jej ojciec się uspokoi i wtedy poproszę go o rękę jego córki.
Rudowłosa kobieta przemawia do ludzi Ceawina jak do swoich. Podjudza ich, by nie słuchali swego wodza. Mówi, że Ceawin wypisał się z tej społeczności, ale oni nie muszą wracać do Grodu. Mogą otrzymać to, po co tu przybyli – zaproszenie do grona Ludzi Lasu. Ceawin wpada we wściekłość. Krzyczy, że ta ruda to czarownica próbowała zatruć jego serce i duszę. Ale czyż nie ma racji?
Niebywałe! Doradca Ceawina głośno występuje przeciw niemu. Wcześniej podsłuchałem ich rozmowę. Odowakar próbował przemówić mu do rozsądku. Wiem też, że popiera mój związek z Awiną. Odowakar pyta, czy to kłótnia w rodzinie czy pomiędzy obcymi ludami. Bo przecież formalnie wciąż nie są Ludźmi Lasu.
Ceawin został właśnie znieważony. Wiec zadecydował, że jego ludzie zostają odtąd uznani za Ludzi Lasu. Mogą też sami o sobie decydować, nie muszą już słuchać Ceawina, który człowiekiem lasu nie jest.
Ceawin zabierze Awinę i wrócą do Grodu! Będzie rozgoryczony i wściekły. Znienawidzi Ludzi Lasu. Nigdy nie zgodzi się mnie przyjąć do rodziny, bo zawsze będzie mnie kojarzył z Barawulfem!
Barawulf jakby czytał w moich myślach. Występuje do przodu i ogłasza, że Awina też zostaje! Jest Człowiekiem Lasu, może decydować o sobie. Awina się zgadza! Zostaniemy razem!
Ceawin wpada w szał. Nazywa Barawulfa psem. Oskarża go, że chce mu wszystko odebrać! Celowo poświęcił jego wojowników w bitwie, by go osłabić. Teraz zabrał mu ludzi. Ale córki mu nie odbierze! Wyzywa Barawulfa na pojedynek! Na śmierć i życie! A ten się zgadza. Awina jest przerażona.
Barawulf zabija Ceawina. Awina rozpacza. Babciu, co mam robić?
Barawulf prosi Awinę o wybaczenie. Nazywa Ceawina dobrym człowiekiem. Tłumaczy, że musiał przyjąć wyzwanie. Powierza odpowiedzialność za Gród na barki Awiny. Została przyjęta do społeczności Leśnych Ludzi, może liczyć na ich pomoc. Barawulf prosi, by mądrze kierowała swym ludem, tak jak jej ojciec. By była szczodra. Mnie polecił wspierać Awinę.
To już koniec listu. Za chwilę pochowamy Ceawina obok jego żołnierzy poległych w Bitwie Rogu. Jego ciało pozostanie tutaj. My powrócimy do Grodu. Ponoć Czarodziej ma sposoby, by ten list trafił do ciebie. Wierzę, że wkrótce się spotkamy.
L.
BARAWULF
Powyżej przedstawiłem wydarzenia na sesji z perspektywy Lifstana, czyli bohatera niezależnego. Wydało mi się to ciekawsze, niż sucha relacja. Oceńcie sami. To nie koniec dramatycznych wydarzeń. Teraz dowiemy się, dlaczego Drużyna Pionierów musiała się rozpaść.
Zgromadzenie głosuje nad kolejną kwestią. Poszerzenie Jagodowego Szlaku. Wszyscy są na tak. Zostaje ostania sprawa. Udzielenie wsparcia elfom polującym na wilkołaka. Tylko Barawulf i Amaleoda są na tak. Przegrywają głosowanie. Dobrze się to zgrało ze stanem, w jakim znalazł się Barawulf – o p ł a k a n y m. Dla gondorczyka wszystko działo się niemal jednocześnie – wpierw ujrzał wreszcie swoją ukochaną, by chwilę potem boleśnie odczuć jej obojętność. Wpierw witał przyjaciela Ceawina, mógł świętować z nim sukces, by potem musieć bronić przed nim swej towarzyszki Eregasty, aż w końcu go zabić. I na koniec Ludzie Lasu, którzy zawiedli go w najważniejszym momencie, nie posłuchali wezwania do walki.
Barawulf wygłasza mowę, w której wytyka Ludziom Lasu ich asekuranctwo i wyręczanie się innymi. Przestrzega, że marnują niepowtarzalną szansę na pomoc ze strony elfów – coś co nie zdarzyło się od lat. Dla wizji sojuszu i ludzi warto było nawet porzucać Gondor. Powtarza piękne słowa Eryna, że jak jest uczta, to jest i polowanie. Wreszcie, widząc swoją totalną klęskę, zrywa z przybranym imieniem człowieka lasu. Wyrzeka się Barawulfa. Znów staje się Baradirem.
Ostre słowa mogły ich zawstydzić i popchnąć do działania lub wręcz przeciwnie – rozbić resztki jedności i nadziei. Udał się jakiś strasznie trudny test Inspire. Co prawda nie zmieniło to ich decyzji, dalej nie chcieli polować na wilkołaka, ale przynajmniej udało się zapobiec czemuś gorszemu. Na naszym zegarze światła cień zyskałby bowiem cenne godziny.
Odmowa Leśnego Ludu powoduje, że Baradir odłącza się od drużyny. Obiecał Iessel znalezienie sojuszników i nie znalazł. Nie miał wyboru – sam musiał wesprzeć Iessel.
W poprzednim raporcie pisałem, że Ingomer przez chwilę miał dwóch synów, po czym nie miał żadnego. Jego pierwszy syn, obecnie pod przybranym imieniem Mogdred, został przegnany tuż po tym jak się odnalazł po latach. Drugi – zgłosił swój akces w polowaniu na bestię. Ingomer go za to wydziedzicza. To również moment, w którym widzi go po raz ostatni. Drugi syn Ingomera zginie w walce z bestią.
Baradir odchodzi z Iessel. Los ich połączył. Tak jak chciał tego Baradir. Nawet jeśli inaczej to sobie wyobrażał. Wspaniale zagrało intro Eregasty (Gosi), w którym słyszymy „obrońca puszczy musi być sam”. Potem powtarza dokładnie to samo Iessel. Niesamowite! A dla Baradira to cios prosto w serce. Decyzja o opuszczeniu drużyny była niezwykle trudna i bolesna. Jednak Baradir nie mógł zachować się inaczej. Nawet jeśli mnie, jako graczowi, było to nie po myśli. Nie próbowałem jednak naginać Baradira pod własne preferencje.
W czasie głosowania nad przyjęciem ceawińczyków do Ludzi Lasu kady zastosował zabieg angażujący wszystkich graczy. Każdy miał przekonać jedną z frakcji. Eryn przekonał Fritwaldę Biegaczkę dzięki wcześniej ułożonej pieśni – jednoczącej ludy. Świetnie zadziałało więc jego intro – teraz powtórzone. Doskonale też wypadła scena Hadrina. Jego rozmówca Hartfast z Górskich Sal zgodził się opowiedzieć za ceawińczykami, ale zażądał za swe poparcie wysokiej ceny. Człowiek z blizną zawarł z krasnoludem pakt. Hadrin uda się do Górskich Sal i wesprze Hartfasta w walce z goblinami.
Reszta drużyny uda się do Dol Guldur. Radagast poprowadzi ich elfim szlakiem odkrytym przez Eregastę. Przepowiednia głosi, że ktoś o elfickiej krwi oczyści starożytną magię. Jednak aby ją odnaleźć potrzebuje czegoś dość starego, co tę magię pamięta.
Dla mnie to jedna z lepszych sesji nie tylko tej kampanii. Zagrało tu wszystko. Poniżej kadu lepiej niż ja opisze dlaczego. Dlaczego nie 10/10? Nie do końca zagrała mechanika – brakuje mi testów łączonych, w których dwójka graczy może się wspierać. Nie chodzi tylko o zwiększenie szansy w rzutach, ale przede wszystkim o zaangażowanie wszystkich w sesje oraz wzmacnianie relacji między BG, tworzenie wspólnych scen.
Komentarz prowadzącego (kaduceusz):
To była jedna z tych lepszych sesji. Poprzednim razem nie znalazłem czasu, żeby skomentować walkę z Taulerem, ale tutaj dopiszę kilka słów, o rzeczach, które mi się podobały.
Kiedy wymyślałem intra czy też czołówkę, moim celem było umożliwienie płynnego wejścia w sesję. Potem miało się okazać, że czasem te intra rozrastają nam się – zacząłem więc o nich myśleć jako sygnalizatorach kolejnych wątków (dla MG) oraz bonusowych scenach, gdzie gracze mogą wyrazić swoje postacie. Na tej sesji Tomek pokazał, że mogą to też być wspaniałe sceny gadżetowe.
W swoim intrze opisał Gród na Obrzeżu i jego okrutny los. Po czym odwrócił to i rzekł, że to był tylko sen – koszmar. I to było piękne i figlarne zarazem. Tego typu zagranie (przez to, że z początku nie wiemy, że to sen) to jak zabawa z prowadzącym – czy zabieram ci twoje uprawnienia, by decydować o świecie wokół postaci czy może nie? Ufasz mi, że wiem jak zagrać czy nie? Wspaniała scena i zdecydowanie jedno z najlepszych intr, jakie widziałem. Potem jeszcze ten sen zgrał się idealnie z wydarzeniami na sesji. Miodzio.
Dawid z kolei wcielił pięknie w życie zasadę, której i ja (jeżeli starcza mi weny) staram się hołdować, gdy gram postacią gracza – podążył w kreowaniu swojej postaci zarówno za mechaniką jak i za fabułą. Co do fabuły – po starciu z bratem dodał do Hadrina jego alter ego – Belgora, tworząc postać a’la Gollum. Pewnie to rozdwojenie jeszcze stworzy kłopoty dla tej postaci, kiedy wyruszy ona na wyprawę z wielewidzącym Radagastem. Natomiast co do mechaniki – Dawid na poprzedniej sesji rozwinął sobie walkę toporem (po długiej dyskusji, czy może lepiej kupić nową Virtue – kruka). Teraz opisał, jak w związku z tym wykuwa sobie nowy topór (związany dodatkowo jeszcze z Sanktuarium Smoczego Ognia). Bardzo cenię takie chwyty.
Świetny był też moment, gdy w ujawnionej Hadrinowi przez Belgora wizji ukazałem pierścień niesiony na palcu przez jakiegoś krasnoluda (upiora?) błąkającego się w okolicach Dol Guldur. A Dawid bez chwili zawahania sięgnął po komórkę i myk – miał gotowy obrazek takiego pierścienia (to ten z dwoma mieczami z poprzedniego wpisu).
Andrzej z kolei zrobił bardzo fajną rzecz – foreshadowing swojej sceny jako gracza. Najpierw zapowiedział, że jego elf, Eryn, przygotowuje pieśń pojednawczą, a potem zagrał tym motywem w kluczowym momencie. Takie klamry dodają fabule klimatu prawdziwej opowieści i świetnie pasują do Śródziemia.
Dla mnie jednak hitem tej sesji była deklaracja Gosi, żeby użyć eliksiru obojętności nie na Barawulfie lecz na kochającym się w niej Ceawinie. Ta decyzja puściła w ruch lawinę wydarzeń i zwrotów akcji. Sprawiła, że ta sesja po prostu eksplodowała. Tego właśnie szukam w grach fabularnych – zaskakujących deklaracji, emocji przy rzucaniu kośćmi i rozstrzygnięć wiszących na włosku. Jestem z tego tym bardziej zadowolony, że w poprzedniej kampani w Gwiezdnych Wojnach często pomysły Gosi jakoś nie były wprowadzane w życie i potem pozostawało nam po sesji podyskutować – a co by było, gdybyśmy posłuchali droida. No to teraz już wiemy.
Z rzeczy, które dotyczą mistrzowania, wspomnę o jednej. Jestem dość dużym fanem podręcznika settingowego do TORa z opisem Mrocznej Puszczy (Heart of the Wild) i towarzyszącej mu kampanii (Darkening of Mirkwood) – na tej sesji wykorzystywałem z niego sporo elementów – np. wiec Leśnych Ludzi. Tak jak to było z Onslaught at Arda do Star Warsów – nie będę prowadził tych przygód by the book, tylko trochę z nich skorzystam.
Jak by nie było przy wykorzystywaniu gotowych opisów/scen zawsze jest ryzyko, że będziemy prowadzić nie zgodnie z tym, co dobre dla sesji, tylko z tym, co zostało zaplanowane w podręczniku (co zobaczymy w moim wykonaniu na następnej sesji). Tym razem jednak super udało się to wszystko zgrać, a głosowania Ludzi Lasu były emocjonującym i spójnym elementem sesji.
Oczywiście sesje idealne zdarzają się bardzo rzadko. Tutaj trochę za mało światła było np. na Eryna, nie udało mi się też tak tego rozegrać, by nie podzielić drużyny. Ale ogólnie było znakomicie. Gdy myślałem o kampanii w Śródziemiu to właśnie takie sesje miałem na myśli.
Przed tą sesją rozpisałem sobie potencjalne przebiegi kampanii i zapowiada się to ciekawie. Jak to wyszło – zobaczymy w kolejnych raportach.