Droid V0 zostaje uwolniony. Jednocześnie odkrywa największą słabość Imperatora Palpatine’a – siebie.
BG:
- Shar Corso – zabrak Jedi;
- V0 – droid serii K2-SO sabotażysta, obdarzony mocą Jedi;
- Bar Garrus – człowiek zwiadowca, znany jako “Ogrodnik”;
- Tancerz – człowiek as pilotażu;
BN:
- Chwytacz Mocy – żywa broń Sithów, dowództwo Rebelii pragnie użyć jej ponownie przeciwko Imperium
- pułkownik Adon Veir – Sith, konstruktor droida V0 i syn Imperatora Palpatine’a
- Dilroy Valorum – przywódca Rebeliantów z Regimentu Gordiańskiego, syn Finisa, dawnego Kanclerza Republiki
- Cienisty Drapieżca – krążownik Rebelii
W poprzednich odcinkach:
Misja ratunkowa na Nam Chorios zakończyła się pełnym sukcesem. V0 został odbity z rąk imperialnych. Jednocześnie dowiedział się o śmiertelnej chorobie Imperatora. Co więcej – lekiem jest Moc tkwiąca w V0…
Wydarzenia:
Drużyna zbiera się na pokładzie frachtowca Cienisty Drapieżnik i czeka na rozkazy dowództwa. Valorum z fascynacją patrzy na Chwytacz Mocy oraz dwóch Jedi. Corso studzi jego entuzjazm.
- Rebelianci nie mają bazy, chwilowo za nią służy krążownik Cienisty Drapieżca. Świętują udaną ewakuację z Jagomir.
- Jedi jest dumny ze swego padawana. V0 potrafił przeciwstawić się Mesjaszowi na Raxus oraz swemu konstruktorowi – Adon Veirowi na Nam Chorios. Corso ogłasza, że V0 zakończył trening, przeszedł próbę i nie potrzebuje już nauczyciela.
- V0 dzieli się z drużyną swymi odkryciami z Nam Chorios. Adon Veir to syn Imperatora. Palpatine umiera. Adon Veir ściga V0, gdyż tylko dzięki tkwiącej w droidzie Mocy może uratować ojca.
- Dilroy Valorum składa propozycję utworzenia Zakonu Jedi. Corso nie zgadza się. Widzi pragnienie użycia przez niego Chwytacza Mocy. Corso nie chce powtarzać błędów przeszłości i mieszać Jedi do polityki. Ma wizję, w której Palpatine’a zastępuje Valorum…
- Valorum zgadza się zniszczyć artefakt, ale trzeba to zrobić potajemnie. Chwytacz Mocy posłuży jako broń psychologiczna. Imperium wciąż będzie myślało, że Rebelia jest w jego posiadaniu.
- Corso dostrzega, że droid i artefakt wykonano z tej samej materii i jest między nimi jakaś więź. Corso niszczy artefakt bez pomocy V0.
Raporty graczy
Tomek (kosoluk)
Corso zmaga się z traumą po użyciu Chwytacza Mocy. Jedno z jego dwóch serc umarło. Kolor skóry zmienił się na czerwony. Nie chce kiedykolwiek ponownie używać Chwytacza Mocy. Nie świętuje zwycięstwa rebeliantów. Nie chce odnowienia Zakonu Jedi. Jednocześnie jest dumny ze swego ucznia, który przeciwstawił się wpierw Mesjaszowi, a potem Adon Veirowi.
jako pdf
Tomek (Sting)
jako pdf
Uwagi MG [kaduceusz]
Porzucanie postaci i BNów
Jednym z najważniejszych momentów ostatniej sesji drugiego sezonu – bitwy nad Jagomir – było użycie Chwytacza Mocy na gwiezdnym niszczycielu Imperium. Tomek mocno przeżył to, że Corso był winien takiego obrotu spraw i był nawet chętny porzucić tę postać. Ja z kolei myślałem dokładnie przeciwnie – teraz dopiero zabrak stawał się kimś ciekawym – kimś, kto zmienił losy regionu i teraz płaci za to wielką cenę.
Przycisnąłem więc Tomka, żeby się nie wygłupiał i nadal grał Corso. Obserwowałem już w tej kampanii skutki wypadnięcia postaci z gry – utracone wątki i poczucie, że sporo potencjalnie fajnej fabuły się marnuje. Pomyślmy – czy na poprzedniej sesji powrót postaci na Remdubę nie byłby ciekawszy, gdyby żył nadal Kol Martle? Czy starcie z imperialnymi na Nam Chorios nie byłoby pikantniejsze, gdyby po stronie Rebelii stał nadal (poległy na Teagan) von Treskov?
Z drugiej strony mieliśmy BNa/przedmiot – Chwytacz Mocy, który to właśnie sam Corso wywlókł z Raxus, żeby ich misja tam nie była zupełną klęską. Ta antyczna broń odegrała już ważną rolę – przebudziła się i dała wykorzystać/wykorzystała Shara Corso do tego, by pochłonąć życie załogi Nieulękłego. Dowództwo Rebelii było zachwycone tym czymś, ale zabrak wiedział, że używanie Chwytacza jest dla niego absolutnie wyniszczające i postanowił się go pozbyć.
Kluczową sceną tej sesji było zatem starcie na argumenty pomiędzy Dilroyem Valorum a Sharem Corso. Jedi postanowił oszukać pułkownika mówiąc mu, że użycie Chwytacza nad Jagomir zużyło go i teraz jest on bezużyteczny i musi zostać zniszczony. Udało się to i Chwytacz został zniszczony (AFAIR na początku następnej sesji, w intrze Shara Corso).
W okolicach tego wydarzenia zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem zezwalając na takie stawki (Valorum mógł np. zlecić rekonstrukcję Chwytacza toydarianinowi Waakunko), ale ostatecznie uznałem, że jak nie będę parł do zakańczania wątków, to nigdy nie skończę tej kampanii. Chwytacz swą rolę odegrał, teraz mógł zostać zniszczony i to na pewno było zakończenie jego wątku.
Nieporozumienia
Pamiętam, że w okolicach tych wydarzeń (może ze względu na opis, jaki zaserwowałem V0 przy okazji zniszczenia Chwytacza Mocy) Tomek zgłaszał uwagi, że za mocno ingeruję w Star Warsy, w których jest przecież jasny podział na dobro i zło. Akurat wspomniany opis był skierowany do V0 a nie do Shara Corso, więc nie był komentarzem do działań postaci zabraka, tylko elementem tajemnicy V0, ale i tak postanowiłem troszkę mniej szarżować w tym temacie – mimo iż osobiście uważałem rozdział jasna/ciemna strona za nieciekawy i niekoniecznie obowiązujący w tej kampanii (popatrzcie na wpisy Stinga o Blaxtarze!).
W tej sesji w ogóle najbardziej emocjonująca scena wyszła z przypadku. Miałem zaplanowane, że część tajemnicy V0 zostaje ujawniona w wyniku tego, że droid ten zostaje gruntownie przebadany przez Rebelię (chyba nawet rozłożony złożony z powrotem do kupy). To był zadawniony efekt tego, że BG kiedyś w przeszłości, jeszcze na Ardzie, robili machlojki z badaniem (wtedy jeszcze) B0.

Tylko zapomniałem o tym, że gracze zawsze reagowali na takie badania alergicznie. Jak usłyszeli, że Rebelia naciska na nie, to pojawiły się nawet deklaracje, że oni uciekają z pokładu i zaczynają działać na własną rękę. Powiem, że wspiąłem się na wyżyny cierpliwości, bo dla mnie to było wystawienie piłki do czegoś, co sobie zaplanowałem, a nie stawka. Ale jak oni chcieli stawki, to trudno, zrobiliśmy stawkę i był bardzo emocjonujący (najbardziej na tej sesji) rzut przeciwko Valorumowi. Valorum miał kartę Alliance Commander, a więc dość mocnego Nemezis, ale test się udał, a V0 przebadany nie został. To był jeden z wielu momentów, kiedy mogłem coś ujawnić o droidzie, ale nie zrobiłem tego.
Sekret V0
Skoro już przy nim jesteśmy, to może ja ten sekret wyjawię, niech on stanie się wiedzą powszechną. Mój długofalowy plan był taki:
- V0 był częścią programu tworzenia życia, badań Sithów, a dokładniej Adona Veira (to ten mój nowy Vader, też w masce do oddychania) oraz Imperatora
- program był prowadzony, bo jednak po starciu z Mace Windu dni (no, okazało się, że lata) życia Palpatine’a były policzone
- w ramach programu Imperium chciało stworzyć życie w nieożywionym ciele – droid wydaje się być idealnym materiałem – stąd badania nad tymi droidami B0, B1, etc.
- w badaniach brał udział Veir, droidy, na pewno też ten quarren Pua Zaug
- program wydawał się być niewypałem… ale istnienie i ewidentne życie V0 jest jasnym wskazaniem, że jednak się udał!
- Imperium zrobi wszystko, by przejąć V0, bo jest on lekarstwem na śmierć dla Imperatora
No i teraz dalsze pytania – jak to jest, że droid V0 może posługiwać się mocą i jest żywy? W trylogii prequeli pojawiło się pojęcie midichlorianów. Trochę to było niemądre, ale ja pomyślałem sobie – jeżeli w SW życie wywodzi się z midichlorianów, to może mogą istnieć takie żyjątka/midichloriany, które żyją w materiałach uznawanych za nieożywione? W metalu np.? I to byłby sekret V0 – że on te midichlorany posiada, że u niego udało się je wyhodować.
Ten mój pomysł miałem zamiar pociągnąć dalej:
- skoro V0 ma metalowe elementy, które są żywe, to być może istnieje możliwość, by jego część dać innemu droidowi
- wtedy midichlorany z części V0 stają się częścią tamtego droida, przechodzą na jego części, namnażają się – w efekcie tamten droid staje się żywy
- V0 staje się prawdziwym Mesjaszem swojej rasy; tym, który dał jej życie
- w finale kampanii V0 poświęca się, by mocą swego ducha ożywić CAŁĄ drugą Gwiazdę Śmierci i zmienić ją w… tak, tak, dobrze myślicie, Gwiazdę Życia
To był dość rozbudowany plan i chciałem go wyjawiać partiami – a to coś w wyniku badania V0, a tu coś od Pua Zauga, a tu coś z tajnej bazy danych Imperium (np. na drugiej Gwieździe Śmierci). Oznaczało to też, że to V0 miał być główną postacią tej kampanii.
Niestety, ten plan miał też Fehlery. Główny był taki, że powstał w mojej głowie, a powinien organicznie na sesji. Nie bardzo wiedziałem, jak miałbym zasugerować graczce, żeby wymyśliła ten motyw z poświęcaniem własnego ciała – pamiętam taki powrót z Fedorem ze zjavy 2018, kiedy mówiłem, że najchętniej tak bym to rozegrał, żeby podsunąć graczce schemat, który pozwoli domyślić jej się rozwiązania, tylko chyba brakuje mi umiejętności, jak taki mind control przeprowadzić.
Rozważałem powstanie grupy „Apostołów” naszego przyszłego V0-mesjasza – jakieś uratowane przez niego droidy, nawrócony na wiarę w niego toydarianin Waakunko, może verpinia Klik, a może nawet IG-700?! (o tym ostatnim później)
Na razie starałem się dawać graczom małe hinty – moje podejście było takie, że na zdobycie tej wiedzy trzeba sobie zasłużyć, trzeba o nią zawalczyć. Wygrać ją testami lub pomysłami. I takim hintem był np. związek Chwytacza Mocy z V0. We wspomnianej w komentarzu powyżej scenie, kiedy V0 czuje jakąś stratę ze zniszczenia Chwytacza dzieje się dlatego, że antyczny Chwytacz działa na zasadzie wykorzystania tego samego typu midochlorian, co V0 – w pewnym sensie jak on jest cudem – żywym mechanizmem.
Czasem hintami były też straty. Np. V0 stracił rękę Urela Haydona (tę uzyskaną na Raxus) i dostał nową. I ja mu opisywałem, że ta druga droidowa ręka, ta nowa, ona jakoś inaczej działa, że jest inaczej odczuwana, jakby nie była jego (Swoją drogą V0 żeby doczepić sobie rękę Urela musiał odczepić sobie swoją i miałem nawet gdzieś w jednym z intr scenę, kiedy przejmuje ją Toydarianin Waakunko. Potem jednak pod naporem innych rzeczy zapomniałem o niej.)
Żeby oszczędzić Wam późniejszego rozczarowania powiem, że mój plan odnośnie V0 nigdy nie zostanie zrealizowany. Jak to się stanie – zobaczycie w następnych raportach, a my wróćmy do tu i teraz i innego bohatera gracza, którego, szczerze mówiąc, spisałem na straty.
Upadek Tancerza?
Oczywiście dowództwo nie przyjęło zbyt dobrze wybryku Tancerza z poprzedniej sesji, kiedy zerwał z nimi kontakt i działał na własną rękę. Liść, jego statek klasy YT-2400, wrócił solidnie ostrzelany i pokiereszowany. Dla mnie była to idealna okazja, do wyprowadzenia tej postaci z kampanii.
Sting, który grał Tamem „Tancerzem” Blackstarem, ani nie jest fanem Gwiezdnych Wojen (pewnie do dziś nie obejrzał Rogue One, co mu sprawiliśmy w prezencie, he he), ani nie jest fanem mechaniki Genysys (na wczesnej/drugiej wersji której to mechaniki hulają Star Warsy od FFG). Ponieważ wydawało się, że Sting się morduje, a ja miałem ochotę popykać w coś innego, zaproponowałem, że stworzę warunki do tego, by jego postać wyszła z tej kampanii. (Wtedy moglibyśmy wspólnie zagrać w The One Ringa, co od dawna planowałem.) Nie chciałem tego robić siłowo, tylko fabularnie – porozmawialiśmy i ustaliliśmy – zagrajmy taki segment i zobaczymy jak to wyjdzie.
Zacząłem więc od sceny z BNką – Deerą Shoo, która była zapatrzona w Keenora Kallata (takiej tożsamości używał wcześniej Blaxtar), i na jego odchodne przy okazji misji na Raxus mieliśmy taką romantyczną scenę z rodzaju „będę czekać, ale obiecaj, że wrócisz”. No i tutaj Deera okazało się, że nie popiera gierek Tancerza z dowództwem – napada na niego, że się zmienił, że nie jest już ten sam. I dodaje, że ona też się zmieniła. Że nie nazywa się już Deera Shoo (jej „nazwisko” było od jej dawnej pani, huttessy Shooli). Teraz nazywałą się Deera Rebb (jak od Rebelii ofkorz).
Chyba fajnie to wyszło, Deera pojawia się w tle raportu Stinga z tej sesji.
Oferty dla jedi i zwiadowcy
Dla Shara Corso miałem ofertę od Dilroya Valorum, by został przywódcą odbudowywanego zakonu Jedi. Corso odmówił i rozegrał do tego scenę, w której widzi Valorum jako drugiego Palpatine’a – chyba ze względu na to, że opisałem mu wcześniej ręce Valorum jako zimne, jak stal Chwytacza Mocy. Cóż, MG czasami zarzucają sieci, ale gracze nie chcą w nie wpadać i trzeba się z tym pogodzić. Doświadczyłęm tego i po drugiej stronie.
Dla Bara Garrusa miałem zaś spotkanie z doradcą Valoruma, kaminoaninem (to ci klonerzy z mega długimi szyjami pamiętani z drugiego epizodu) Azytem Na. Ten analityczny i chłodny gość oferował zwiadowcy zadanie specjalne – pozyskanie ciała pułkownika Adona Veira. Garrus był oryginalnie częścią oddziałów Valoruma, więc takie zaufanie wydawało się zasadne, a przy okazji była to okazja, by kaminoanin zahintował, że z Garrusem jest coś nie tak (wyczuwa jakąś zmianę pola wokół BG i mówi, żeby udał się na dodatkowe badania, bo może jest chory – co się oczywiście nie dzieje, uuups). To było dość mętne z mojej strony i nie zostało chyba wyłapane. Mi nie było szkoda.
Bazowa czy pościg?
W gruncie rzeczy to była głównie sesja bazowa. Ale jednocześnie bazą dla BG był przeskakujący z układu do układu zespół statków Rebelii, które Imperialni chcieli dogonić i zniszczyć, by odegrać się za Jagomir. Dowódcą Imperialnych był wuj Tancerza – Kem Blaxtar, a ja zasugerowałem, że Rebeliancka flota musi znaleźć miejsce, by zatankować. Takim miejsce mogła być rodzinna planeta Blaxtarów – Letho – i tam właśnie ruszyli Rebelianci. Ustawiłem sobie tym samym sytuację pod następną sesję.
Ze wszystkich sesji, które rozegraliśmy w tym sezonie ta była chyba najmniej udana, co nie znaczy, że była słaba. Po prostu taka… znośna. Sesja jakich wiele. Trochę gadania z BNami, ze dwa ważne rzuty, trochę śmiechu, trochę scen pogłębiających postacie. No dobra, ale już następna sesja – to będzie bomba. Co zagra tak dobrze? Zapraszam za tydzień.
V0 był przekonany, że jeżeli Rebelia rozmontuje jego konstrukcje, to straci Moc oraz swą pamięć i osobowość. A już raz się przecież tak stało – V0 jako B0 zaczynał kampanię z wyczyszczoną pamięcią.
Sprzeciw wobec planom Rebelii rozmontowania VO podsycała też ówczesna spora nieufność Iskry-2 wobec dowództwa Rebelii.
-Tancerz widział w Sojuszu drugie Imperium, które stosuje te same metody walki (patrz: Chwytacz Mocy).
-Shar Corso obawiał się, że Valorum zbyt pragnie władzy i chcę podążać ku niej drogą na skróty – wygrywając z Imperium i zastępując Imperatora.
– Znikąd pojawia się kloner, który wydaje się być jakąś szarą eminencją, stawia warunki, ma silną pozycję i mnóstwo sekretów, a jego intencje nie są znane.
– V0 jest droidem, a nikt nie ufa już droidom, być może nawet sama rebelia. Misja na raxus zakończyła się klęską. Nadzieje na pokojowe rozegranie sprawy droidów legły wraz z kapitulacją IG-200. Podejrzewaliśmy, że rebelia może zechcieć unieszkodliwić V0, zwłaszcza że stał się potężny
– Tym bardziej, że pamiętaliśmy wcześniejsze próby rozmontowania V0. Zawsze się to źle kończyło. I tym razem też byliśmy przygotowani na najgorsze, całkowicie zdesperowani. W efekcie nic „złego” się nie stało, nie doszło do konfliktu. Wtedy mieliśmy poczucie zwycięstwa oraz umocnienia więzi wewnątrz drużyny.
Dopiero w tym raporcie dowiadujemy się, że straciliśmy bardzo wiele. To dla nas graczy taka sama nowość jak dla Ciebie czytelniku. Ba, nawet nic z tego o czym pisze kadu nawet nie podejrzewaliśmy. Nie mieliśmy pojęcia skąd pochodzi Moc V0. Byliśmy pewni, że z kryształów zamieszkałych przez duchy Sithów…
…
Ta kampania szukała w każdym z nas po kolei swego głównego bohatera.
Miał szansę Gox, jako dowódca i spoiwo skonfliktowanej drużyny, ale Fedor zrezygnował z grania.
Potem Kol Martle, gdy odnalazł holokron mocy. Byłem zachwycony. Ale potem jakoś pogubiłem się w graniu tą postacią, nie czułem jej, a do tego przeszkadzała mi mechanicznie. Kol Martle jako jedyna postać w drużynie była „od gadania” (profesja dyplomata). Miał dobrze rozwinięte umiejętności społeczne. Ale na sesji wychodziło to fatalnie i sztucznie. Przykładowo Sting miał jakiś fajny tekst żeby kogoś do czegoś przekonać, ale z punktu widzenia mechaniki to ja powinienem go zdawać, aby zdać test. Star Wars umożliwia wspieranie się w testach, ale pamiętam że nie wychodziło to za dobrze, zwłaszcza w kooperacji ze Stingiem, który nie dość że nie przepada za mechaniką Star Wars, to gra zdecydowanie i mocno, więc za każdym razem czułem że mu się wpierdzielam w jego sceny. Kol Martle ginie w ostatniej sesji 1 sezonu a mi nie jest przykro.
W drugim sezonie to IG-200 miał był głównym bohaterem. Ale Andrzej widział tę postać jako osiłka, który posłuży mu na kilka sesji – bo tyle miała potrwać ta kampania (sic!). Tyle że Andrzej wcale nie grał prostym osiłkiem, ale rozbudowywał tę postać o wizje z jej czasów świetności, zanim trafiła na wysypisko historii. I to rozwinęło się w ciekawą historię, w Mesjasza i w bunt droidów, które zostały porzucone. I początkowo wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jednak misja na Raxus okazała się katastrofą. Już lecąc na nią Ig-200 przestał wierzyć w jej powodzenie. Na miejscu przekonał się, że droidy są tylko narzędziami w tych czy innych rękach. Stracił również kontrolę nad swoją postacią, a potem stracił też część swojej pamięci. Jago gracz Andrzej źle to przyjął. Nie udało się również spotkać mu z Mesjaszem i cała misja zakończyła się klapą. IG-200 wspaniale to odegrał, popadając w całkowitą rezygnację. Andrzej porzucił swą postać. Fabularnie wyszło ciekawie i dramatycznie, ale w połowie 2 sezonu wciąż nie wiedzieliśmy o czym jest ta kampania.
Główną postacią drugiego sezonu mogły być nowe postaci Stinga i moje. Jednak obie odżegnywały się od roli bohatera. Zarówno Jedi, jak i as lotnictwa przypominali wyrzutków, zmęczonych życiem, ukrywaniem się czy też mających dość wojny. Pozbawieni nadziei nie nadawali się właściwie do rebelii, a co dopiero na bycie latarnikami.
Jak widać kadu wciąż wystawiał nam piłeczkę, którą konsekwentnie każdy z nas po kolei zbijał. Podziwiam jego cierpliwość. Podejrzewam, że większość mistrzów gry porzuciłaby kampanię najdalej na raxus…
Ale przez cały czas, zazwyczaj gdzieś tam z tyłu, była Gosia. Jej postać jako JEDYNA grała od początku i powoli, powoli, powoli rozwijała się. Po śmierci Kola Martle’a, przeżyła kryzys, ale jednocześnie odkryła w sobie Moc. Wspaniale grało stopniowe ujawnianie jej tożsamości i odzyskiwanie pamięci. Pod koniec 2-go sezonu stawało się jasne, że to kampania o V0. Co ciekawe, dla Gosi to pierwsza erpegowa kampania w jaką grała (wcześniej zaliczyła kilka pojedynczych sesji), więc widzieliśmy jak fajnie się odnajduje i przełamuje swą nieśmiałość.
Drugi sezon kończy sięcliffhangerem – nie wiemy czy Gosia straciła swą postać. Wielkie emocje i oczekiwanie na trzeci sezon. A gdy zaczynamy trzeci sezon od stawki – być albo nie być dla V0 i udaje nam się uratować go – no to wiadomo że staje się kimś najcenniejszym. Tak, może nie tylko trzeci sezon, ale cała ta kampania jest o V0!
Ale kadu już zdradził, że tak się nie stanie. W połowie trzeciego sezonu wątek V0 zostanie brutalnie przerwany. Okazuje się, że erpegi to nie film, w którym ktoś zaplanował coś od początku do końca. Nie zawsze historia ma swój koniec. I tak jak czasem pewnie nieprzewidziane sytuacje są miłą niespodzianką, tak innym razem padamy ich ofiarą. Z jednej strony chcielibyśmy ciekawą opowieść, ale przecież jeszcze bardziej – wolność jaką nam daje ta forma jaką są erpeżki. I ja także ostatecznie wybieram wolność i nie żałuje niedokończonych wątków V0. Wolę grać ze świadomością, że MG nie urządza ustawki. Podoba mi się konsekwencja, której się trzymamy w naszych kampaniach, Star wars jak i Odludziu – Mistrz Gry nie „ratuje” postaci gracza od konsekwencji jej decyzji.
Wracając do tematu tego komentarza… Główną postacią sezonu trzeciego okazała się ta, która była w tym momencie na wylocie! Tancerz miał na następnej sesji odejść z kampanii. Tymczasem kolejna sesja okazała się przełomowa. Po wielu zgrzytach i przejściach Tancerz dojrzał i pod koniec kampanii stał się kanonicznym bohaterem sagi. Dlatego od teraz to na nim skupcie swą uwagę. Do kolejnego!
Dzięki za ten rozbudowany komentarz! Fajnie ustawia perspektywę patrzenia na kampanię i jest to ważny głos w dyskusji wolność vs zaplanowana fabuła. To chyba najważniejsze napięcie w rpg i właśnie dzięki analizie rozegranych kampanii, także (a może nawet głównie?) z perspektywy gracza, można dojść do wniosków, co jest fajniejsze, jak to ustawiać w kampaniach.