The One Ring – 12. Do domu [cz. 1]

Hartfast nie doczekuje się krasnoluda Hadrina, który przysiągł pomóc w walce z goblinami. Oblężenie Górskich Sal już trwa, choć wroga jeszcze nie widać…

drużyna

Tomek – Usari – Dziecię Dwóch Ludów, powraca do domu swego ojca

Gosia – Eregasta – Leśna Kobieta, na zimę powraca do swego domu w Rhosgobel i w Sanktuarium

Andrzej – Eryn – Leśny Elf, na zimę powraca do rodzimej Mrocznej Puszczy, by swą pieśnią przypomnieć jej o zapomnianej milczącej elfce

Dawid – Folcred * – Władca Koni, jego ród uciekł w niesławie z Rohanu, szuka dla niego nowego domu na ziemiach przodków

drugi plan

Uchodźcy – ludzie pozbawieni swego domu; musieli opuścić Dolinę Wielkiej Rzeki z powodu powrotu orków i choroby pszczół; do swego domu wpuszcza ich Hartfast

Hartfast – dumny i odpowiedzialny władca Górskich Sal, któremu nocne dudnienie spod ziemi spędza sen z powiek

Grimfast – doradca Harfasta, opowiada się za przyjmowaniem uciekinierów z Doliny Anduiny

Huska * – doradca Hartfasta, Strażnik nad Mostem, jest przeciwny przyjmowania uciekinierów

Rjorn * – myśliwy nad myśliwymi; w przeszłości strzegł przełęczy wraz z Huską i Usarim – jednego z nich podejrzewa o zdradę i przepuszczenie wargów

Bob i Nob * – bracia hobbici, Bob skoczy w ogień za Eregastą, a Nob będzie próbował go powstrzymać

Hadrin – krasnolud, który do tej pory towarzyszył drużynie, ale poległ na stosie upragnionych skarbów. Pomimo, że był mały, rzucał całkiem długi cień…

* postaci nowe, nie występujące wcześniej w kampanii

 

Niespełniona obietnica

Zgodnie z obietnicą złożoną przez Hadrina, drużyna zmierzała do Górskich Sal. Władca tego miejsca potrzebował pomocy w walce z goblinami. Niestety po drodze Hadrin ginie z rąk orków. Rozbita drużyna dociera na miejsce, gdzie nastroje wcale nie są lepsze. Hartfast jest zawiedziony klęską jego sojuszu z krasnoludem i zamyka się w sobie. Górskie Sale przyjmują coraz więcej uchodźców z Doliny Anduiny, targanej zarazą i najazdem orków. Surowców zaczyna brakować i jeśli nikt nic nie zrobi, nie uda się przetrwać zimy. Zaś z kopalń coraz częściej słychać dudnienie goblińskich bębnów. Hartfast każe zasypać kopalnie i szukać wszelkich dziur w ziemi.

intro

 

Usari śni o Hadrinie. Zasłania go własną piersią, gdy ten widząc Pierścień wyskakuje z ukrycia i rzuca się na Thraina II i jego upiorną świtę, nie bacząc na zagrożenie. A potem Hadrin łapczywie sięga po skarby, który go przysypują. I tym razem Usari nie może go uratować. – Miałeś mieć na niego oko – skrzeczy nieprzyjemnie kruczysko, a echo wielokrotnie powtarza ostatnie słowo. Głos ma Hartfasta z Górskich Sal, ale twarz kruka. Usari próbuje zajrzeć mu w twarz. Przybliża swoją twarz do jego oczu, nie mogąc rozpoznać czy należą do Hartfasta czy kruka. I wtedy kruk uderza z całej siły w oko i wydziobuje je. Przerażony Usari budzi się i wie, że tej nocy oka już nie zmruży.

 

Kruczysko nie rozstaje się ze swym najdroższym skarbem. Skarb, który wywalczył. Skarb, który mu się należał. Skarb, którego nie chcieli mu oddać. I zapłacili za to! Do tej pory czuje smak  ludzkiego mięsa. O Najdroższy, by go zdobyć musiał odgryźć palec, który go nosił. Radość kruka nie trwa długo. Pierścień próbuje wydostać się ze szponu. Staje się coraz cięższy. – Raaa, dlaczego, dlaczego – pyta kruk, choć już zna odpowiedź. Skarb wybrał swego pana. Kruk wie do kogo chce Pierścień. Do Siedliszcza daleko, ale zdoła ponieść tam Pierścień.

 

Usari, w drodze do górskich sal, szuka dogląda każdy napotkany ul, już tylko z resztką nadziei. Wszystkie oblepione smołą, zajęte przez czarne pszczoły, otoczone padliną. Domostwa przy nich opustoszały, podobnie jak pola. To stało się szybciej, niż się spodziewał. Usari rozwala łańcuch, który otrzymał od Hadrina za uratowanie mu życia. Po kolei odczepia ogniwa i pojedynczo zaczepia na każdym z uli. Tworzy w ten sposób niepołączony materialnie łańcuch, ale połączony mentalnie. Symbolicznie łączy te ule ze sobą. Na razie je pieczętuje. Ogniwo to plomba. Ale potem, gdy uzdrowi jeden, zacznie uzdrawiać wszystkie. Gdyż są połączone.

 

Eryn wyciąga zabrudzoną, pogiętą Koronę Orophera, koronę swego dziadka. Dawno przestała olśniewać pięknem. Zamiast tego widzi na niej krew i błoto. Tyle jest warta pycha, która go tam zaprowadziła. Tyle jest warta śmierć jego przyjaciela, Hadrina. Krew i błoto. On sam, choć przecież jest elfem i powinien olśniewać pięknem jak ta korona, czuje na sobie tę samą krew i to samo błoto. Czuje resztki goblinów. I pierwsze czego szuka to strumyk. Jedyne czego teraz pragnie to zmyć z siebie przegraną.

 

Eryn ze zdumieniem spogląda na swój łuk. Otrzymał go w darze od Galiona już jakiś czas temu, ale dopiero teraz ujrzał na nim runy. Runy, który nie tylko odbijają światło księżyca i gwiazd, ale świecą własnym światłem. Odczytuje inskrypcję zapisano w staroelfickim Pilinehtar – Surië – Tyel. Kolce szukające końca. Obudził uśpioną w łuku elfią magię! Wypuszcza sięga po strzałę, a ta jarzy się światłem. Elf nie celuje. Zamyka w oczy i posyła ją prosto w górę. Strzała zdaje się lecieć bez końca, aż w końcu zawisa na niebie niczym kometa, która wskazuje drogę podróżnym albo zwiastuje przeznaczenie.

Folcred samotnie jedzie na koniu. Jest już późno. Ale nie ma gdzie się zatrzymać, więc jedzie dalej. Podróż trwa już wiele dni i znużony kiwa się w siodle. W półśnie wraca myślami do pożegnania z rodziną. Przy wielkim ognisku jego ojciec, Herefara, po kolei żegna każdego ze swych synów. Wpierw żegna najstarszego. – Mój pierworodny, w tobie pokładam nadzieję. To ty znajdziesz dla nas właściwy przyczółek. I oddaje mu swego konia, najszlachetniejszego spośród stada. Pierwszy syn klęka i całuje dłonie ojca, składając przysięgę. Następnie Herefara podchodzi do drugiego syna. Jemu darowuje dużą, okrągłą tarcze, całą pozłacaną. Trzeciemu wręcza swój miecz. W końcu podchodzi do najmłodszego. Spogląda na niego zakłopotanym wzrokiem. – Ty zawsze byłeś bliżej swej matki – mówi jakby od niechcenia. – Dlatego to od niej otrzymasz podarek. Herefara bierze lutnię od żony i wręcza Folcredowi. Nagle z półsnu przebudza go oślepiające światło pojedynczej gwiazdy. Dziwna gwiazda, gdyż pojawiła się znikąd, zawisła niżej na niebie od innych gwiazd oraz bije czerwonym, jasnym blaskiem. Jakby ktoś wystrzelił świecącą na czerwono strzałę, która wzniosła się na niebie niczym czerwona kometa. – Czy to znak? Czy to tam powinienem się udać – mówi do siebie Folcred, po czym rusza w stronę Czerwonej Strzały.

 

fellowship phase [zimowanie]

Jesień

Górskie Sale

Górskie Sale położone są wysoko w górach, oddzielone od nich nie tylko stromymi zboczami, ale i przepaściami. Jedyna droga prowadzi przez pojedynczy most. Ścieżka prowadząca do mostu biegnie nad rozpadliną. Jej stan nie wygląda najlepiej. Powytrącane kamienie zwiastują rychły wypadek, skręcenie nogi przez konia w najlepszym wypadku lub upadek w przepaść z  jeźdźcem i całym towarem w najgorszym.

Uciekinierzy z doliny

A mimo to z drogi nie schodzą przybysze, tłocząc się u wrót stolicy Ludzi Gór. Strażnik nad Mostem niechętnie ich wpuszcza, ale wykonuje polecenie władcy przyjmowania każdego. Pełno to tych, którzy rzucili wyzwanie Dolinie Anduiny i przegrali. Część uciekła tutaj. Miejsce jak głaz, nieprzyjemne, surowe i zimne, ale też solidne i dające schronienie. Górskie Sale pękają w szwach i dawno brakuje miejsca pod dachami. Nowi przybysze rozstawiają namioty, a i na te zaczyna brakować miejsca. Przy takim stanie rzeczy trudno nazwać to miejsce w pełni bezpiecznym. Górskie Sale z każdym dniem przestają być schronieniem a stają się pułapką. Zebranych na zimę zapasów nie starczy dla wszystkich. Ziemie wokół zostały spustoszone. Po górach krążą watahy wargów. Gobliny ryją w podziemiach i szykują się do ataku.

Hartfast

Władca Górskich Sal zamyka się w sobie. Jego najwierniejszy doradca Grimfast nie ośmiela się mu przeszkodzić. Słyszy czasem tylko jak mruczy do siebie te same zdania. Zaufałem krasnoludowi i popełniłem błąd. Ten błąd będzie kosztował życie nas wszystkich. Drugi powód, dla którego Grimfast schodzi na dalszy plan to Huska. Huska szybko wdarł się w łaski władcy i awansował na zaszczytne stanowisko Strażnika nad Mostem. Grimfast nie lubi Huski, gdyż zamknąłby wrota Sal dla wszystkich obcych, a przecież potrzeba każdych rąk do pracy. Wreszcie jest i trzeci powód, dla którego Grimfast nie przychodzi już do Hartfasta. Nie znajduje już odpowiedzi na jego pytania. Nie wie jak przetrwać zimę bez zapasów. Nie wie jak pokonać wrogów bez pomocy sojuszników. Najgorszą zaś rzeczą jest obecność goblinów tuż pod ich stopami, ich odgłosy spod ziemi i ta niewiadoma. Kiedy wyjdą i gdzie…

Hartfast nie wychodzi na powitanie drużyny. Hadrin złożył mu przysięgę pomocy i zawiódł. Usari nie ochronił go, a tym samym nie ochronił Górskich Sal.

Księżyc pod stopami

Pewnego wieczoru Eregasta słyszy zamieszanie. Widzi na dziedzińcu poruszenie. Słyszy jakieś krzyki. Dobijcie go! Ukróćcie jego cierpienie! Eregasta każe się rozstąpić tłumowi i podchodzi bliżej. Na środku widzi duże cielsko spoczywające bezładnie na skale. Gdzieniegdzie daje się zauważyć kłęby czarnego furta, jednak większość skóry pokrywają ugryzienia, sączące się rany oraz czarna, smolista maź. Warg! Warg! Eregasta zabiera psa nie bacząc na okrzyki. Przez kolejne dni zajmuje się jego ranami. Po jakimś czasie pies otwiera jedno oko. Drugie pokryte jest bielmem. Szczątkowa, przebijająca źrenica ma kształt półksiężyca. Szukaj księżyca pod stopami. Pamięta te zagadkowe słowa Czarodzieja, brzmiące nie jak rada, ale przepowiednia. Czyżby to jest ten półksiężyc, który miała odnaleźć?

Jedynie Eregaście, której towarzyszy w jej licznych wędrówkach poza Górskie Sale, pozwala się dotknąć i leczyć swe rany. Wkrótce, wraz z nastaniem wiosny, wyrośnie mu nowa sierść, już nie smolista, lecz gładka, przyjemna w dotyku. Lśnić będzie granatową poświatą przywodzącym na myśl atrament. Po dawnym psie zostanie wypalony na łapie trójkąt, symbol Mogdreda ze Wzgórza Tyrana.

Poskramiacz bestii

Usari, jak ten zbity pies, nie raz i nie dwa jest znajdowany brutalnie pobity gdzieś w pobliżu Górskich Sal. Za każdym razem z głębokich ran broczy krew, z kończyn wystają gołe kości, a skórę pokrywają rozległe siniaki. Ludzie zaczynają szeptać między sobą. Jak on uchodzi z życiem z tej kotłowaniny? Z kim tak walczy? A Usari uparcie milczy, nie skory komukolwiek się tłumaczyć. Jedynie Eregaście, której towarzyszy w jej licznych wędrówkach poza Górskie Sale, pozwala się dotknąć i leczyć swe rany.

W czasach zarazy nie tylko ludzie głodują. Usari odnajdując ule czai się przy nich, wyczekując niedźwiedzi. Jesień się kończy, a one wciąż nie mogą zapaść w zimowy sen. Nie uzupełniły zapasów. Są wygłodniałe i złe. Dla pożywienia zrobią wszystko. Usari powstrzymuje ich, gdyż chwilowo zaspokajając głód, skazują się na śmierć. Zastępuje im drogę, zabrania dostępu do uli. Usari nic nie robi sobie z ran, tylko dodają mu zapału. Mija wiele czasu nim w końcu uczy się z nimi rozmawiać.

Pieśń o Hadrinie

Towarzysze Hadrina śpiewają pieśń o nim. Inspiruje ich do tego Eryn, który jak każdy elf uznaje, że pieśń warta jest tysiąca słów.

Usari śpiewa o bitwie u stóp Dol Guldur, w której Hadrin zaskoczył gobliny atakiem od drugiej strony, w którą te bestie nie patrzyły. Lud Gór, jak te gobliny, patrzy tylko w jedną stronę – w stronę Gór Mglistych. Pieśń przestrzega o zagrożeniu zza ich pleców, od strony doliny – z twierdzy Dwimmerhorn.

Eregasta pieśnią sławi Hadrina oraz Jagodowy Szlak. Wbite w drzewa nity są trwałe i pomocne, do tej pory prowadzą wędrowców. Kto je odnajdzie, z raz obranej drogi nie zboczy. Nity zostaną w drzewach po kres czasów, jak pamięć o Hadrinie wbita w serca jego towarzyszy.

Eryn śpiewa o Hadrinie wiernym i lojalnym przyrzeczeniom. Oddał życie w drodze do Górskich Sal. Oddał życie, chcąc spełnić obietnicę daną Hartfastowi. Pieśń daje też nadzieję uciekinierom z Doliny Anduiny. Hadrin przed śmiercią postawił Laboratorium. Tam powstaje odtrutka na zarazę, która zmusiła ich do opuszczenia domów.

Huska

Dumni i zimny Hartfast nie chce słuchać o Dwimmerhorn. Nie porusza tematu sojuszu z leśnymi braćmi, którzy potrzebują od niego kruszywa pod rozbudowę Jagodowego Szlaku. Władca Gór tkwi zamknięty w sobie i w swej grocie. Dopuszcza do siebie jedynie Huskę. Niedawno uczynił go Strażnikiem nad Mostem, powierzając tym samym najbardziej odpowiedzialne, ale i zaszczytne stanowisko w całych Górskich Salach. To naturalne zatem, że stał się jego prawą ręką. Drugą, gdyż wciąż doradza mu Grimfast, tyle że ostatnio to Huska wydaje się mieć kluczową pozycję.

Huska wziął sobie do serca powierzoną rolę i niechętnie przepuszcza kogokolwiek z obcych przez jedyną drogę prowadzącą do Górskich Sal. A chętnych do schronienia się tutaj jest wielu, jako że Dolina Anduiny targana jest plagą pszczół i powrotem orków. Tylko dzięki Grimfastowi udaje się jeszcze utrzymać wrota otwarte dla przybyszy. On widzi potrzebę czy konieczność wręcz zapewnienia Górskim Salom rąk do pracy – czy to przy kopalniach, czy przy murach.

Pewnego dnia Usari otrzymuje zaproszenie od Huski. Dziwi go to, bo Hartfast wciąż nie chce z nim rozmawiać. Z drugiej strony zna przecież Huskę, dawniej strzegli razem doliny i cudem, wraz z jeszcze trzecim wartownikiem o imieniu Rjorn, uniknęli śmierci uciekając przed wargami. Nie jest to jednak przyjemne wspomnienie dla Usariego. Za ocalenie ich trójki zapłacili mieszkańcy faktorii, którzy stali się celem bestii zamiast nich. Nikt nie przeżył tamtej masakry.

Dom Huski

Usari zbliżając się do Domu nad Mostem czuje się nieswojo. Nie wie czy to z powodu tamtego wspomnienia z tamtej przełęczy z odległej przyszłości, czy to coś co dzieje się tu i teraz. Dom Strażnika nad Mostem wyglądał tak samo jak zapamiętał go, gdy był tu po raz ostatni, jeszcze za poprzedniego właściciela. Jednakże w tym wszystkim było coś fałszywego, coś, co Usari wyczuwał, choć czego jeszcze nie rozumiał.

– Wiesz dlaczego musiałeś opuścić Górskie Sale – zwraca się do Usariego Huska bez zbędnego powitania czy uprzejmości. – Po tamtych wydarzeniach to na ciebie padło podejrzenie. Na ciebie, bo dla Hartfasta jesteś… obcoplemieńcem – zawiesza głos. – Ale nie dla mnie. Znasz moją dewizę. Ślady za sobą należy zacierać, aby nie oglądać się za nimi. Trzeba patrzeć przed siebie. Karawana to jest coś, co powinno nas teraz wyłącznie obchodzić. Górskie Sale pękają w szwach, bez dostawy umrzemy z głodu prędzej niż dopadną nas wargi czy gobliny. Karawana wyruszy do Rhosgobel. Ty znasz te teremy. Ty powinieneś powieść wyprawę, a nie Rjorn. Czy on kiedyś był w Rhosgobel? Wątpliwe. On źle mówi o tobie. Na ciebie zrzuca winę za atak wargów na faktorię. Ty i ja wiemy jak było naprawdę. Wargi przekradły się do faktorii sekretną ścieżką. Ścieżką, którą znał tylko Rjorn i ukrywał przed nami wszystkimi. 

– Jeśli ktoś raz wpuścił wargi do naszej domeny, może to zrobić ponownie. Zostaję tutaj, by się upewnić. Tym razem nie odejdę. Póki się nie dowiem, kto zdradził.

– Tutaj Rjorna chroni Hartfast. Pójdź za Rjornem i wymierz mu sprawiedliwość z dala od Górskich Sal, gdzie nie sięga władza Hartfasta. Tam nie będzie chroniony. Uderz, kiedy się tego nie spodziewa. Tak jak on uderzał w ciebie przez cały ten czas, gdy go nie widziałeś.

– Rjorn mnie podejrzewa o zdradę, ty podejrzewasz Rjorna. A co z tobą? Wargi obsiadły dookoła drzewo, na którym się skryliśmy i przez kolejne dni i noce nie odstępowały go. Byliśmy już wyczerpani siedzeniem na gałęziach, kiedy ty zgłosiłeś się na ochotnika do pełnienia warty, pozwalając nam odpocząć. Gdy się obudziliśmy wargów już nie było. Czy to możliwe, że tak po prostu odeszły? Bez niczego dały nam odejść? A może ktoś zawarł z nimi pakt? Przepuszczą trzy sztuki mięsa w zamian za kilka tuzinów, bo tyle liczyła obsada pobliskiej faktorii? To prawda, że Rjorn tylko znał drogę do faktorii, nikt z nas nie mógł o niej powiedzieć przywódcy watahy. Ale prawdą jest też to, że twoim zadaniem było zacieranie naszych śladów. Może, celowo lub przez zaniechanie, jednak tych śladów nie zatarłeś? Tak doprowadziłeś wargi do faktorii i wypełniłeś swoją część umowy?

– Jestem ufny w swe umiejętności. Wtedy uciekaliśmy w pośpiechu, czując za sobą pościg. Różne rzeczy mogły się wydarzyć. Nie chcesz chyba powiedzieć, że jesteś jak Rjorn? Po tym wszystkim co on mówił o tobie, sam rzucasz oszczerstwami?

– Wróć ze mną do przełęczy. Wytropmy przywódcę wargów. Zmuśmy do gadania. Dowiemy się, kto z nim paktował. 

– Dobrze mnie znasz i wiesz, że byłbym w stanie tego dokonać. Znasz me czyny. Kto inny jak nie ja przebył bagniska tam, u złączenia rzek. Wiesz też, że Hartfast mnie uziemił powierzając zadanie. Strażnik nad Mostem wspaniałe stanowisko, ale nie mogę działać swobodnie.

– Zatem poślij ze mną twojego chłopaka, Gutrę. Niech syn oczyści imię ojca.

Gutra jest synem Huski z poprzedniego małżeństwa. Z nieznanego dla Usariego powodu chłopak zachowuje się niczym nieoswojone zwierzę, jakby całe życie spędził w dziczy. Nie brak mu za to zapału, wprost rwie się do działania. Huska niechętnie, ale nie musi się zgodzić. Nie jest w stanie zadecydować za chłopaka.

Przepatrywacz

Wiele wargów zapamięta na długo tę jesień. Usari chce dopaść przywódcę wargów. Nie dla samej zemsty, ale by wydobyć prawdę. Zdobyć dowód potrzebny mu do wykrycia zdrajcy. A przy okazji – oczyszczenia siebie z podejrzeń. W jego sidła wpadają na razie mniejsze okazy i nie liczące się w strukturze stada. Sam przywódca sfory pozostaje nieuchwytny.

Nauki

Chłopak o imieniu Gutra, syn Huski, radzi sobie całkiem nieźle. Naśladuje Usariego i stara się zapamiętać każdą z udzielanych rad dotyczących czujności, obserwowania, polowania, zakradania się, tropienia. Brak mu jednak opanowania i zimnej krwi, cech nie tylko pożądanych, ale wręcz niezbędnych dla przyszłego zwiadowcy. Czasem trzeba wiele godzin wysiedzieć w ukryciu nie tracąc spokoju i nie popełniając gwałtownych ruchów. Gdy wargi dopadają ich w pobliżu spalonej faktorii, Gutra wpada w panikę. Usari postanawia krzyczeć, krzyczeć co sił w płucach, krzyczeń jak może tylko on, dziecię dwóch ludów. Nie wie czy krzykiem tym chce odpędzić wargi, czy otrząsnąć przerażonego chłopaka. Udaje się jedno i drugie. Udaje się też wywołać lawinę, która na zawsze grzebie nieszczęsną faktorię. Zasłużony pochówek dla mieszkańców, których spotkał niezasłużony los.

Bracia

Górskie przełęcze są opustoszałe. Nikt nie zmierza do Górskich Sal od zachodu. Być może obecność wargów odstrasza potencjalnych podróżnych. Brak też przewodników, którzy mogliby ich bezpiecznie przeprowadzić. Hartfast wezwał bowiem wszystkich do obrony Górskich Sal.

Tym bardziej dziwi Usariego zasłyszana rozmowa we Wspólnej Mowie. Kto i po co mógł się zapuścić na to pustkowie? Usari postanawia dać szansę wykazania się młodemu Gutrze. Chłopakowi nie udaje się ta próba. Zostaje pochwycony.

Mimo to Usari nie rusza z odsieczą od razu. Pozostaje w ukryciu. Chce dalej sprawdzać chłopaka. To jak chłopak się zachowa w chwili kiedy traci wszelkie wcześniejsze atuty i z łowczego sam staje się ofiarą, może mu wiele powiedzieć o jego predyspozycjach. Jest też ciekawy czy płynie w nim krew ojca, którego Usari podejrzewa o zdradę. Czy teraz jego syn zagrozi swym oprawcom, że nie jest sam i zdradzi obecność Usariego?

Obawy Usariego wkrótce potwierdzają się. Chłopak nie tylko wystawia Usariego, ale i przy próbie wyswobodzenia się sięga po swój ostatni atut. Jest nim fiolka z czarną, smolistą mazią, którą Usari miał już wielokrotnie nieprzyjemność widzieć. Nim Usari zdąży dobiec do niego, chłopak ciska ją prosto w twarz swego przytrzymującego go małego człowieczka. Po czym natychmiast rzuca się do ucieczki.

Usari nie goni go, lecz spieszy się pomóc rannemu. Wyciera dokładnie czarną maź i nakłada na ranę antidotum Eregasty sporządzone niedawno w Laboratorium Szalonego Krasnoluda. Miejsca, skąd przybywa ta dwójka. Bob i Nob, bracia hobbici, którzy przybyli za Eregastą do Rhosgobel, następnie do Eremedium i wreszcie tutaj, do dalekich Górskich Sal.

Usari wskazuje drogę bosym podróżnym. Sam zostaje w górach, gdyż musi znaleźć chłopaka.

Pułapka przeszłości

Usari dobrze wie dokąd chłopak się udał. Gutra na pewno słyszał od ojca opowieści o jego przeszłości. A w nich musiało się pojawić wysokie drzewo, na którym jego ojciec siedział dniami i nocami, nie mogąc zejść z obawy przed wargami.

Usari znajduje drzewo i siada pod nim. Czeka, czeka i czeka. Gutra nie spodziewa się tego. W końcu dociera do niego, że stracił już wszelkie atuty. Chłopak pęka i zaczyna szaleńczo wyć.

Usari nie powstrzymuje go. Niech krzyczy. Niech ściągnie tu wargi. Niech zobaczy jak to jest być uwięzionym i nie móc uciec. Jak to jest słyszeć ich nienawistne ujadanie i czuć drżenie całego drzewa od uderzeń pysków w jego pień. Usari kiedyś doznał w tym miejscu traumy. Jeden z jego towarzyszy zdradził. Teraz pragnie odwetu – na zbliżających się wargach za ich atak na faktorię, na synu Huski, na tym, że użył fiolki z pełzającą mazią, która zabija pszczoły, na samym sobie, że nie zapobiegł tragedii wtedy oraz teraz. Szaleńczy śmiech Usariego dołącza do przerażonych okrzyków Gutry. Obaj czekają na niechybne zjawienie się wargów i śmierć.

Górskie echo niesie okrzyki i po chwili odpowiada. Usari słyszy, jak wiele głosów przemawia do niego. Tak! Czekaj na nas. Pomścij tych, których straciłeś. Usari nie może uwierzyć w to co słyszy. Czy to głos wargów czy złowrogie podszepty w jego wnętrzu? To sprawia, że otrząsa się. Każe chłopakowi zejść na dół. Gutra nie ma nic do stracenia. Zostając na drzewie i tak zginie.

Gutra po raz pierwszy naprawdę uwierzył, że Usari nie zamierza go zabić ani zostawić na pożarcie bestiom. Ulga od strachu zmieniła się w poczucie wstydu. Gutra wyjaśnia, że otrzymał fiolkę od ojca. Nie wiedział co jest w środku. Usari przestrzega chłopaka przed ojcem i ten zaczyna rozumieć, że tak naprawdę niewiele o nim wie.

Górskie echo po raz kolejny posyła szepty. Zostaw nam chłopaka. Odejdź ,tak jak wtedy… Usari wie, że sam byłby w stanie uciec. Jednak nie zostawia chłopaka. Zamierza go uratować.

Echo ściga ich. Usari po raz trzeci słyszy jak przemawia do niego. Zaprowadź nas do niego. Zajmiemy się nim. Ukaramy go. Usari tak bardzo pragnie zemsty, a jednocześnie pozbycia się zdrajcy z własnego domu. Ulega podszeptom. Chce, by bestie dorwały Huskę. Obiera sekretną drogę Rjorna i nie zaciera śladów.

Bestie docierają do Górskich Sal tuż za Usarim. I dopiero wtedy, gdy widzi swój dom, Usari rozumie co zrobił…


Komentarz grającego (kosoluk):

Poprzednia sesja nie była długa, za to intensywna. W tej części perspektywa Usariego, który pozostał na zimę w Górskich Salach. W kolejnym odcinku raportu podążymy za resztą drużyny na wschód, choć to dalej ta sama sesja.

Na wydarzenia w Górskich Salach wpłynęła „praca domowa” zadana przez Mistrza Gry.

Uciekliście do Górskich Sal – miejsca, w którym Usari już był. Wymyśl proszę dwie postacie, które stamtąd znasz. Kogoś, kto jest przyjacielem Usariego i kogoś, kto jest jego wrogiem.

 

Odpowiedziałem natychmiast, gdyż miałem na to pół godziny, przed weekendowym wyjazdem na ślub i wesele.

Nie wiem który to wróg a który przyjaciel. Zostało nas tylko trzech. Z całego tuzina patrolujących przełęcz Wiecznego Drzewa. Uciekliśmy watasze i ukryliśmy się w konarach Wiecznego Drzewa. Wargi ani myślały ustąpić. Dzień i noc podgryzały jego korzenie, aby obalić pień. Dzień i noc słyszeliśmy nienawistne wycie.

Ja, Rjorn i Huska. Uwięzieni i ściśnięci na czubie mieliśmy aż nadto okazje dobrze się poznać, a jednak nie tak dobrze, bym odróżnił przyjaciela od wroga i zbyt dobrze, bym chciał aby mój wróg poznał mnie.

Huska wartował tamtej nocy ostatni. O świcie obudził nas. Kazał nadstawić uszu. Nienawistne wycie i zajadłe uderzanie pysków o pień ustało. Ja tej nocy pierwszy pełniłem wartę, wtedy wargi jeszcze były. Nie widziałem jak odeszły. Ośmieleni, ale przede wszystkim zmęczeni długą niewolą, zdecydowaliśmy się zejść. Nic się nie wydarzyło. Chyba wróg odpuścił. 

Od razu ruszyliśmy do pobliskiej faktorii. Użyliśmy sekretnej drogi, nie znanej wrogowi, za to znanej Rjornowi. Mistrz Tropów Rjorn poprowadził nas. Huska Nieuchwytny zacierał ślady. 

Dotarliśmy do faktorii cało. Wargi nie poszły za nami. Ostrzegliśmy mimo to drwali i innych mieszkańców a potem ruszyliśmy do Górskich Sal zdać raport Hartfastowi.

Potem dotarła ponura wieść. Wargi i gobliny zaatakowały faktorie. Nikt nie przeżył. A wrota nie zostały nawet naruszone. Nikt nie wiedział jak się tam dostały.

Długo nie dawało mi to spokoju. Przecież wargi nie śledziły nas, nikt poza Rjornem nie znał sekretnej drogi, a Huska zacierał ślady. A jednak wargi zaatakowały i z pewnością musiały użyć TEJ ścieżki.

A co jeśli nocą jeden z nas zawarł pakt z przywódcą watahy? Obiecał wskazać drogę do faktorii, jeśli puszczą nas wolno. Życie mieszkańców faktorii w zamian za nasze życie. Wargi wycofały się, by reszta z nas myślała że odeszły. W rzeczywistości ruszyły za nami. Zaatakowały faktorie korzystając z ukrytej drogi. Wartownicy nawet się nie zorientowali. 

Wargi dostały wtedy dużo mięsa. Dużo więcej niż byłoby naszej trójki. Gobliny zaś zniszczyły cenną dla ludzi gór faktorię. Korzystny układ dla nich i dla zdrajcy.

Przeżyłem dzięki zdradzie. Przeżyłem kosztem życia mieszkańców faktorii. 

Komu zawdzięczam życie a zarazem hańbę? Kto z nich zechce mnie uciszyć albo zrzucić winę na mnie? W końcu to ja jestem obcoplemieńcem…

 

Kadu doskonale to zaimplementował, co więcej – przedstawił nieznaną historię reszcie graczy ustami BN’a – Rjorna, o czym w kolejnym wpisie…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.