Hartfast wysyła karawanę do Rhosgobel po zapasy na zimę. Oblężenie Górskich Sal już trwa, choć wroga jeszcze nie widać…
drużyna
Tomek – Usari – Dziecię Dwóch Ludów, powraca do domu swego ojca
Gosia – Eregasta – Leśna Kobieta, na zimę powraca do swego domu w Rhosgobel i w Sanktuarium
Andrzej – Eryn – Leśny Elf, na zimę powraca do rodzimej Mrocznej Puszczy, by swą pieśnią przypomnieć jej o zapomnianej milczącej elfce
Dawid – Folcred * – Władca Koni, jego ród uciekł w niesławie z Rohanu, szuka dla niego nowego domu na ziemiach przodków
drugi plan
Uchodźcy – ludzie pozbawieni swego domu; musieli opuścić Dolinę Wielkiej Rzeki z powodu powrotu orków i choroby pszczół; do swego domu wpuszcza ich Hartfast
Hartfast – dumny i odpowiedzialny władca Górskich Sal, któremu nocne dudnienie spod ziemi spędza sen z powiek
Grimfast – doradca Harfasta, opowiada się za przyjmowaniem uciekinierów z Doliny Anduiny
Huska * – doradca Hartfasta, Strażnik nad Mostem, jest przeciwny przyjmowania uciekinierów
Rjorn * – myśliwy nad myśliwymi; w przeszłości strzegł przełęczy wraz z Huską i Usarim – jednego z nich podejrzewa o zdradę i przepuszczenie wargów
Bob i Nob * – bracia hobbici, Bob skoczy w ogień za Eregastą, a Nob będzie próbował go powstrzymać
Hermesilda – młoda, piękna kobieta, służy Vidugalumowi z Siedliszcza; obecnie przebywa w Słonecznym Grodzie
Hadrin – krasnolud, który do tej pory towarzyszył drużynie, ale poległ na stosie upragnionych skarbów. Pomimo, że był mały, rzucał całkiem długi cień…
* postaci nowe, nie występujące wcześniej w kampanii
fellowship phase [zimowanie]
Karawana na wschód
Koniec jesieni jest początkiem problemów dla mieszkańców Górskich Sal. Ich liczba w ostatnich miesiącach znacznie wzrosła, za to zbiorów w tym roku znacznie ubyło. Jedno i drugie ma związek z zarazą panującą w Dolinie. Dlatego Hartfast posyła karawanę do Rhosgobel, aby od ludzi lasu zdobyć pożywienie. To co może im zaoferować to kamień i opał.
Rjorn i Huska
Na czele karawany do Rhosgobel staje Rjorn. Ochoczo przystępuje do tego zadania, licząc na wsławienie się i zdobycie uznania. Jego towarzysz z dawnych lat, z którym razem przepatrywali przełęczy, już je zyskał – niedawno otrzymał od Hartfasta zaszczytny tytuł Strażnika nad Mostem. Mowa o Huskarze. Rjorn wie, że teraz kolej na niego.
Usari
Huska nie stanie na czele karawany, gdyż ma ważne zadanie na miejscu – strzeżenie mostu. Rjorn nie musi się obawiać konkurencji również ze strony trzeciego z ich grupy przepatrywaczy – Usariego. I to z kilku powodów.
Usari opuścił Górskie Sale, nie było go jakiś czas, przestał być częścią bieżących wydarzeń.
Do tego Usari jest tylko w połowie człowiekiem gór – jego matka wywodzi się z innego plemienia. Ktoś taki traktowany jest tutaj jako obcoplemieniec. Co gorsza, jest w połowie beorningiem. Krążą pogłoski o ich dwoistej, potwornej naturze. Nie tylko wywodzą się z bestii, ale potrafią się w nie zmieniać. Jeśli to prawda, Usari nigdy nie powinien zbliżać się do Górskich Sal!
Przede wszystkim zaś Usariemu nie wolno ufać. Rjorn uważa, że to Usari zdradził i napuścił wargi na faktorię. A teraz miał przyprowadzić krasnoluda Hadrina i nie zrobił tego. Hartfasta ma rację, że nie chce go znać. Odkąd Usari zjawił się w Górskich Salach słowem się do niego nie odezwał. Rjorn z chęcią poszedłby o krok dalej i wymierzył mu sprawiedliwość bardziej dosadnie i przykładnie.
Karawana
Rjorn stając na czele karawany bierze na siebie ciężkie brzemię. Stawką jest przetrwanie całego plemienia. Jeśli karawana nie wróci przed końcem zimy, ludzie gór umrą z głodu. – Jesteśmy jak niedźwiedź, zły i nienajedzony, który czeka na bardzo srogą zimę. Nie przetrwamy tego – powiedział mu Hartfast na pożegnanie. Rjorn wie, że nie może zawieść.
Dlatego Rjorn jest wyjątkowo ostrożny. Rozgląda się bacznie i obserwuje wszystkich, a zwłaszcza tych, których nie zna. Eregasta, Folcred i Eryn nigdy wcześniej nie byli w Górskich Salach. To co o nich słyszał to jedynie plotki. Niektóre, jak te o Eregaście budzą trwogę. Czy naprawdę może być wiedźmą? Rjorn nie jest naiwny i wie, że podobne niestworzone opowieści często nie mają pokrycia w rzeczywistości, podobnie jak bajki, którymi straszy się dzieci. A jednak usłyszał od samego Grimfasta, jak Eregasta na uczcie otruła jednego z władców…
Rjorn omija Pola Gladden szerokim łukiem. I bez ostrzeżeń o powrocie orków do Dwimmerhorn to miejsce jest niebezpieczne. Rjorn unika jakichkolwiek działań niosących ryzyko, gdyż sama ta wyprawa jest ryzykowna, a stawka przeogromna.
Napad
Czwartego dnia podróży Eryn dostrzega daleko na horyzoncie jakieś poruszenie. To coś zdaje się zbliżać dużo szybciej, niż podróżują oni z tymi wszystkimi wozami załadowanymi po brzegi. W końcu dla elfa staje się jasne – wkrótce dopadną ich bestie. Atmosfera wśród podróżnych staje się gęsta. Ludzie mogą się ratować porzucając wozy i towary, ale wówczas zagłada grozi wszystkim tym, którzy zostali w Górskich Salach. Decyzje trzeba podjąć szybko.
Rjorn szybko ocenia, że zarówno ucieczka jak i walka nie jest możliwa. Załadowane wozy są zbyt wolne, zaś do walki potrzeba więcej uzbrojonych ludzi, których nie ma. Jest tylko jedno wyjście. Trzeba uciekać osobno, rozdzielić się na kilka grup. Jedna będzie miała pecha, ale pozostałe zyskają szansę ucieczki.
Eregasta ucisza Rjorna i podejmuje decyzje. Wozy trzeba ukryć, a pogoń przeczekać. Znajduje miejsce, niewielką kotlinkę, w której w pośpiechu gromadzą się wszyscy. Wszyscy czekają w bezruchu. Starają się usłyszeć lub dostrzec cokolwiek, jednak przez gęsty deszcz staje się to niemożliwe. Bestie z łatwością ich podejdą, jak tylko znajdą ich ślad.
Rjorn staje się jeszcze bardziej podejrzliwy. Eregasta ogromnie ryzykuje ukrywając karawanę. Jeśli bestie znajdą ich, Rjorn uzna, że ich wystawiła. Uzna ją za zdrajczynię.
Opowieść Rjorna
– Dziwicie się dlaczego wam nie ufam? Już byłem w sytuacji takiej jak ta. W sytuacji, w której musisz być pewny swoich towarzyszy. W takiej sytuacji zawiodłem się na kimś, kogo miałem za przyjaciela. Z całego oddziału, który bronił przełęczy, zostało nas tylko trzech. Ja, Huska i Usari. Nocą ukryliśmy się na wielkim drzewie. Otoczyła nas banda wargów. Mijały dni i noce, wargi nie przestawały ujadać i gryźć drzewo, a my ciągle skuleni na jego czubie, bez nadziei na ratunek. Byliśmy już skrajnie wycieńczeni. Czuliśmy, że zmęczenie dopadnie nas szybciej niż wargi. Huska wtedy postanowił, że to on całą noc będzie nas pilnował, abyśmy mogli nieco odpocząć. Gdy nastał ranek, bestie zniknęły. Tak jakby odpuściły, zdecydowały, że nie dadzą rady nami się najeść. Poszliśmy miejscem, które znałem tylko ja. Przejście przez przełęcz, którą nikomu nie pokazywałem. Odkrył je mój ojciec i przekazał mnie. Dotarliśmy do faktorii. Bezpieczne miejsce. Wargi nie miały do niego dostępu, podejście było zbyt strome i dobrze pilnowane. Potem, gdy powróciliśmy do Górskich Sal doszły do nas złe wieści. W faktorii nikt nie przeżył. Wargi dotarły tam za nami. Kto im zostawił tropy jeżeli nie ktoś, kto sam na wpół jest bestią? Ktoś, kto tylko na pozór należy do naszego ludu? Takiego kogoś należy rozpoznać. Jeśli któryś z was wystawił mnie i moją karawanę goblinom, to niech nie myśli, że pozwolę mu odejść.
Rhosgobel
Bestie minęły karawanę. Po kilku dniach bezpiecznie dociera do Rhosgobel. Wioska Czarodzieja przestała być bezpiecznym miejscem. Ktoś uszkodził żywopłot, ochronę uczynioną magią Radagasta. To nie były dzikie stworzenia. Złodziej użył narzędzi, przedarł się przez zabezpieczenia i wdarł się do spiżarni. Miejscowi podejrzewają Wulferda, tego który zgubił syna Ingomera Łamacza Toporów, a potem sam trafił do kazamatów Dol Guldur. Coś na ten temat może wiedzieć Reginar Chyży, który powrócił z nieudanej wyprawy do Dol Guldur wraz z Wulfredem, ale nie dzieli się wiedzą. Za to opowiada o samotnym estarlingu, który zainspirowany przez Hadrina przybył z Siedliszcza i przemierzył Mroczną Puszczę.
Eregasta zachodzi pod chatę Czarodzieja. Bluszcz obrósł wejście. Dym się nie unosi z komina. Chwasty pozarastały ogród. Ptasie gniazda opustoszały. Tak jak opuszczeni przez Radegasta czują się mieszkańcy Rhosgobel. Nie wiedzą czy jeszcze powróci. Bez jego opieki czują się niepewnie. Bez nadziei, którą wlewa w serca, Rhosgobel staje się złowieszcze.
Na miejscu brak też wojów. Wszystkich zabrał ze sobą Ingomer Łamacz Toporów. Walczą z Mroczną Puszczą, aby całkiem nie zarosła Jagodowego Szlaku.
Rjorn po rozładowaniu wozów następnie załadowuje je zapasami jedzenia i wraca do Górskich Sal. Jeśli się pospieszy, wróci przed końcem zimy. Tymczasem Eregasta i Eryn zamierzają odwiedzić Sanktuarium Smoczego Ognia. Folcred rusza wraz z nimi, by sprawdzić czy okolica nadaje się do zamieszkania przez jego ród.
Gród na Obrzeżu
Do Eregasty docierają wieści z Grodu na Obrzeżu, obecnie zwanym Słonecznym. Zaniepokojony kowal Imnahar pisze o małżeńskiej kłótni władców Grodu – kłótni Lifstana syna Lejknira z córką Ceawina Szczodrego – Awiną. Sprawczynią kłótni jest uwodzicielka Hermesilda, wysłana zapewne w celu mącenia przez Vidugaluma. Kobieta tyleż piękna, co niebezpieczna. Konflikt pomiędzy Lifstanem i Awiną może doprowadzić do upadku Grodu. Imnahara niepokoi również czarny jeździec, który kręci się w okolicy rzucając na nią cień. Imnahar nie wie jak przywołać ich do rozsądku, aby zaczęli zajmować się grodem, a nie sobą.
Eregasta próbuje oszukać Hermesildę, zwabić ją w pułapkę, ale ten szpieg jest na to za szczwany. Gród pozostaje w niebezpieczeństwie.
A może ród Folcreda były w stanie osiąść w Słonecznym Grodzie? W końcu to jego przodkowie uczynili to miejsce wolnym od Puszczy, wycinając jej potężny kawałek. Taka siła byłaby w stanie zapewnić bezpieczeństwo temu miejscu.
Zimowy Ślub
Mroczna Puszcza jest świadkiem jeszcze jednego wydarzenia, które budzi trwogę. Zimowy Ślub na Wzgórzu Tyrana. Ludzie mówią o wielkiej miłości pomiędzy panem tego miejsca Mogdredem, a przepiękną kobietą, która skradła jego serce. Mówi się, że wielka siła tej miłości topiła śniegi.
Mogdred w zamian za ochronę upominał się o kobiety od ludzi lasu. Chciał, by jego plemię powiększało się. Wtedy ich nie dostał. Za to Czarownica mu nie odmówiła i wysłała swoją służkę.
Sanktuarium Smoczego Ognia
Eregasta Ognista. Ogień, który rozdmuchała, wygania cień z serca. To jej Sanktuarium, uczynione magią jej Mistrza i jej ognistym oddechem. W świetle magicznego płomienia odzyskuje wigor. Czuje się silna. Zapala lampion wiecznym ogniem i zabiera go ze sobą do Górskich Sal.
Pieśń o zaklętej
Eryn śpiewa pieśń o spotkanej w Siedliszczu milczącej elfce, która zgubiła drogę do domu. Uwolniona z Dol Guldur nigdy nie powróciła do swego Królestwa. Przy dźwiękach tej ballady zasypia wiecznym snem babcia Irra. Pochowana obok Ceawina Szczodrego na skraju Polany. Jej zaklętego przez Czarownicę syna nie udało się uratować. Czy uda się uratować zaklętą nieznajomą?
Górskie Sale
Usari wbiega na most niosąc chłopaka. Za nim wataha wargów. Na szczęście strażnicy już wcześniej wypatrzyli stado. Ogniem i rogami odganiają je. Wargi muszą się wycofać, ale zostają w okolicy i krążą zagniewane. Wściekły Huska odbiera swego syna Usariemu. Usari naraził chłopaka i całe Górskie Sale na niebezpieczeństwo.
Za to dzikie hobbity z miejsca stają się atrakcją miejscowych. Nikt wcześniej nie widział tutaj takich istot. Ich obecność poprawia wszystkim nastrój.
Bażant
Usari wie już, że Huska używa czarnej trucizny. Huska ma teraz swobodny dostęp do Hartfasta jako jego prawa ręka. To oznacza, że wódz Górskich Sal jest zagrożony.
Usari planuje spisek. O pomoc w jego zorganizowaniu prosi hobbitów. Ma jeszcze trochę antidotum Eregasty. Wystarczy tylko podać go Hartfastowi tak, aby ani on ani Huska niczego nie podejrzewali. Hobbici pomogą, jednak do przyprawy potrzeba mięsa. Usari postanawia zapolować na coś na tyle rzadkiego, czemu nie oparłby się żaden władca. To musi być też coś odpowiednio małego, aby mieć pewność, że antidotum trafi do żołądka władcy. Wybór pada na bażanta. Gdzie indziej to pospolite zwierzę, ale nie w wysokich górach zimą.
Uczta!
Karawana Rjorna powróciła przywożąc zapasy niezbędne na resztę zimy. Ludziom należy się uczta i raz rzucone hasło przez hobbita szybko znajduje aplauz. Wkrótce zostaje podane do stołu. Hobbit wskakuje na stół i zapowiada danie przygotowane specjalnie dla gospodarza. Huska próbuje zniechęcić Hartfasta strasząc trucizną ukrytą w jedzeniu, ale Hartfast kiwa ręką na znak, by mu je przyniesiono. Hartfast chce pokazać gościom, że w jego domu wszyscy mogą się czuć bezpiecznie.
Bierze pierwszy kęs i…
Hartfast z uznaniem kiwa głową w stronę Usariego. Do tej pory Usari pozostawał w niełasce, Hartfast zupełnie ignorował go.
Przywódca wstaje i przemawia do swojego ludu. Nie jest to jednak pogodna przemowa, jaką należy się spodziewać w czasie uczty.
– Usari znalazł coś wydawało by się niemożliwego w naszych stronach. Od miesięcy szukamy, czy są pod nami jakiekolwiek podkopy, dziury, szczeliny, wyjścia. Ale to jak szukanie igły w stogu siana. Choć ziemia zamarła, a każdą szczelinę okrył śnieg, nie możemy teraz przerwać. W moich snach słyszałem już dudnienie ich bębnów
Usari dziękuje hobbitom za pomoc i pomaga im się spakować. Nie czekają do końca uczty, ani na Eregastę. Muszą wracać do Eremedium, aby skończyć jego rozbudowę. Zabierają z Górskich Sal niezbędny budulec.
Powrót Eregasty, Eryna i Folcreda
Do uczty dołączają najdłużej wyczekiwani goście. Rjorn przywiózł ze wschodu jedzenie na ucztę. Oni przywożą pieśń. Pieśń, która pokrzepi równie mocno co wino. Pieśń, która ma obudzić Hartfasta z letargu, w którym tkwi od miesięcy. Pieśń, dzięki której Hartfast pogodzi się z tym, że Hadrin, mimo składanych obietnic, nigdy nie zawitał w jego domostwie.
Rozbrzmiewa pieśń o krasnoludzkim uporze. Nie zegną karku. Zawsze dopną swego. I zawsze są lojalni.
Przebudzenie z zimowego snu
W Hartfaście zachodzi przemiana. Jakby po raz pierwszy od dawna odetchnął świeżym powietrzem i otworzył szerzej oczy. Gdy przemawia, w jego głosie słychać szczery zapał.
– Czasem może nam się wydawać że ktoś wobec nas jest nielojalny. Możemy gniewać się, że złamał dane słowo. Ale dość tego. Słuchając dobrej pieśni przypominamy sobie, co jest w sercu. Najważniejsze jest to co chcieliśmy zrobić mimo ciągle napotykanych przeszkód. Nie jest prosto umknąć przed lawiną codziennych problemów. Teraz my musimy się z nią zmierzyć. Znaleźć sobie siłę w swoich sercach. Pieśń przypomniała mi krasnoluda, który gościł mnie tam daleko na wschodzie. Działy się tam rzeczy donośne, niezwykłe. Podczas Wiecu odrzuciliśmy jednego z nas. Ale teraz nastały czasy inne. Nie możemy się od nikogo odwracać. Grimfast wielokrotnie mi to powtarzał. A kropa drąży skałę. Dlatego was wszystkich witam w mym domostwie i zapraszam do rady. Mówcie jak rozwiązać problem z bestii. Kto zejdzie w dół? Kto się odważy? Kto poprowadzi do głębin.
Rada u Hartfasta
Pierwszy na ochotnika zgłasza się Usari. Gdy lud jego ojca znalazł się w wielkiej potrzebie obiecał sprowadzić pomoc. Wziął na swe barki brzemię tak wielkiej odpowiedzialności. I roztrwonił daną szansę, gdy stracił Hadrina. Oskarża się też go o dopuszczenie się zdrady. Teraz znów bierze na siebie odpowiedzialność. Ale tym nie powróci z niczym. Udowodni, że w jego żyłach płynie tutejsza krew. Zejdzie do podziemi i zabije maszkarę, która zagraża Górskim Salon. Albo nie powróci tu już nigdy.
– On się tym czynem oczyszcza! – nagle wykrzykuje ktoś z sali
Hartfast chce posłać z Usarim jednego ze swoich doradców. Pozwala Usariemu dokonać wyboru. Usari wybiera tego, który mu nie ufa, który jest podejrzliwy i czujny, który jest ostrożny. Wybiera Rjorna. Rjorn nie spodziewa się tego. Rzuca Usariemu pełne wyzwania spojrzenie, równie lodowate co powietrze na zewnątrz.
Eregasta unosi wysoko lampion ze światłem z Sanktuarium. Smoczy ogień rozświetla salę. Eregasta poniesie go z sobą do czeluści. Wszyscy krzyczą z zachwytu.
Folcred występuje naprzód. Jest tu obcy. Chce udowodnić swą wartość i dobre intencje. Ktoś tylko musi przypilnować mu konia.
Elfy są ludem zmierzchu, ale nie wszystkie jeszcze odeszły ze Śródziemia. Eryn jest gotów do walki. W Mrocznej Puszczy natrafia na potworne istoty co krok. Da im radę i tutaj.
Ostatni do wyprawy dołączają synowie Hartfasta, do tej pory pozostający w cieniu ojca – Teodard i Leudast. Chcą się wykazać.
Na koniec Folcred śpiewa rodową pieśń, którą śpiewano w czasie bitew. Z tą pieśnią na ustach ludzie gór będą gotowi bronić swego domu!
Otchłań
W momencie, gdy ochotnicy schodzą do jaskini i spoglądają w ciemność, zdają sobie sprawę jak doskonałym pomysłem było wzięcie magicznego ognia z Sanktuarium. Pierwszy okrzyk Teodarda i Leudasta to: jakże jasno jest w tych jaskiniach! Jakby sam smok wdechnął do środka i rozświetlił to miejsce! Tyle że smoczy ogień potrafi parzyć i wielu, którzy weszli do smoczej jamy nigdy już stamtąd nie wyszło…