The One Ring – 17. Cienie nad Słonecznym Grodem

Drużyna powraca do Słonecznego Grodu. Sprawy nie mają się tu dobrze, a punktem kulminacyjnym staje się otrucie pewnej ważnej kobiety…

drużyna

Tomek – Usari – Dziecię Dwóch Ludów, pół-Beorning pół-Człowiek Gór

Gosia – Eregasta – Leśna Kobieta, uczennica Radagasta

Andrzej – Eryn – Leśny Elf, syn Thranduila

drugi plan

Zimraphel – Czarownica, uczennica Nekromanty z Dol Guldur

Słoneczny Gród – dawniej Gród na Obrzeżu, osada położona we Wschodniej Wycince

Awina córka Ceawina –  włada Słonecznym Grodem odkąd jej ojciec stracił życie na Wiecu Leśnych Ludzi

Lifstan syn Lejknira – włada Słonecznym Grodem; pochodzi z Esgaroth z kupieckiego rodu; małżonek Awiny, którą zdradza z Hermesildą

Hermesilda – szpieg na usługach Vidugaluma z Siedliszcza, kochanka Lifstana

w poprzednim odcinku

Drużyna spędziła krótki czas w swoim Sanktuarium. Zagląda tu poseł od Elronda. Udziela rad oraz przejmuje skazę z dłoni Eregasty na swoją dłoń. Garsendis, która przeszłą drogę z wrednej przeszkody do wiernej służki Eregasty, została wysłana z misją rozwalenia od środka bandy Mogdreda. Zaś Bob, dzielny i zaradny hobbit, ruszył ponownie do Dwimmerhorn z zamiarem uleczenia i wykorzystania czarnej mazi przeciwko wrogowi.

Poprzednia sesja kończy się w momencie, gdy siły Zła wyczuwają obecność Eregasty i wysyłają za nią czarnego jeźdźca…

wydarzenia

1. Ucieczka z Mrocznej Puszczy

2. Spotkanie z Nazgulem

3. Kłótnia przywódców Słonecznego Grodu

4. Tajemnicze spotkanie w gospodzie „Pod Złotym Kogutem”

5. Otrucie!

6. Magazyn Eastarlingów

7. Decyzja Lifstana

8. Pożegnanie z Hermesildą

intro

Całe życie była w potrzasku. Odkąd dawno temu trafiła do niewoli orków nigdy już nie była prawdziwie wolna. W Dol Guldur, jak sobie zawsze powtarza – robiła co musiała. Także teraz…

Rozgląda się po Słonecznym Grodzie. Widzi wylewające się z karczm tłumy drwali i robotników, zadowolonych po tym jak przepili swe dniówki. Śpiewają, cieszą się. Nie pamięta kiedy już kiedy ona mogła sobie pozwolić na beztroskę.

„Gdybym odeszła? Przecież nie poradzą sobie beze mnie. A mimo to nikt mnie tutaj nie chce.”

Spogląda w lustro.

„Nikt nie widzi we mnie Kobiety Lasu. Dlaczego nie widzą, że jestem stąd? Czy to przez te znamię Dol Guldur, choć niewidoczne, widzi je każdy?”

Hermesilda nie może stąd odejść dopóki nie wypełni zadania. Choć tak bardzo by chciała.

Zimraphel wchodzi do ciemnej komnaty na szczycie wieży z czarnego kamienia. W środku nie ma żadnego światła. Nagle otwierają się cztery pary oczu. Nad każdą z par widać zwinięte, czarne skrzydła, jak u zwisających nietoperzy, choć te są wielkości człowieka. Czarownica przemawia do nich w mrocznej mowie.

„Moje dzieci. Wasza prawdziwa matka nie żyje. Spalili ją. Umęczyli. Cierpiała w sposób straszliwy.”

Gdy w mrocznej mowie wypowie się słowo „straszliwy”, ciarki przechodzą przez plecy.

„Wasza żałoba dobiega końca drogie dzieci. Odnalazłam tę, która zabiła waszą matkę. Otwieram wrota tej komnaty. Lećcie na północ. Dopadnijcie ją. Spijcie jej krew.”

I wtedy cztery pary skrzydeł rozwijają się, odsłaniając kobiece ciała. Istoty wypełzają z komnaty, wznoszą się do góry i ulatują w noc.

Eregasta sięga po odtrutkę. Po raz pierwszy podaje ją sobie. Teraz to ona stała się ofiarą Pełzającej Mazi. Roznoszonej przez kruki oraz jak się właśnie okazało – używanej przez wroga w walce.

Z każdym łykiem odczuwa potężny wstrząs. Jak silny musiał być Hartfast, który znosił to tygodniami! Jej krew zatruła jedynie kropla Czarnej Mazi. A mimo to czuje silny, rozrywający ją ból.

Powtarza sobie:

„Skoro jego wyleczyłam, wyleczę i siebie.”

Ale na to potrzebuje czasu. Mając pościg za plecami, Eregasta tego czasu nie ma…

Czarny Jeździec dopada do miejsca, w którym Zimraphel ostatni raz widziała Eregastę. Upiór z wnętrza swego pancerza wciąga zapach. Wchłania go w siebie. Już wie w którą stronę ruszyć. Odwraca się na wschód.

 

przygoda

Ucieczka z Mrocznej Puszczy

Wędrowcy wkraczają w krainę cieni. Tutaj na wschodzie Jagodowy Szlak nie jest uczęszczaną przez podróżnych drogą. Tutaj jest dziki i pusty. Trzeba torować sobie drogę przez drzewa, nie dać się zaplątać we wznoszące się wysoko, zbite ze sobą korzenie. Jakby celowo zastępowały drogę podróżnym. Chciały ich pochwycić… To miejsce to pułapka, z której nie można tak po prostu się wydostać. Ono wypełnia rozkazy wroga. A rozkaz ten brzmi „Nie wypuszczać ich!”.

Eryn nie pozwala swoim towarzyszom słuchać złowrogiego lasu. Śpiewa swą własną pieśń. Melodia przynosi ukojenie i ratunek. Budzi wspomnienie czasów, kiedy elfy nazywały ten las Zielonym. Elf nagle urywa pieśń. Zapanowuje całkowita cisza, w której słychać jedynie uderzenia serca. Czarny Jeździec bezszelestnie wyłania się zza pobliskich drzew. Niczego nie wyczuwa, choć ci których poszukuje stoją przed nim. Po chwili mija ich i rusza dalej. Swą pieśnią Eryn przebudził elficką magię lasu, która ich ocaliła.

Koń niosący ranną, otrutą Eregastę uspokaja się pod wpływem melodii. Nie spłoszy się i nie poniesie w razie ataku. Nie odbiegnie daleko od przyjaciół, którzy ją chronią.

Eryn przysięga sobie, że wyprowadzi stąd osłabioną Eregastę. Jeśli będzie to konieczne znów zmusi las do posłuchu.

A las ten teraz ucichł. Jakby czekał na to, co się wydarzy. Na to, co nieuniknione.

Leśne mary

Czy ten las kiedykolwiek się skończy? Czy drzewa przestaną wyrastać spod nóg? Czy zgubili się? Może chodzą w kółko albo zawrócili? Czy Mroczna Puszcza celowo prowadzi ich w odwrotnym kierunku, wprost na spotkanie z wrogiem?

Dzień zmierza ku końcowi. I wtedy spomiędzy drzew przebijają ostatnie promienie zachodzącego słońca. Są jak promienie nadziei. Nawet ten przeklęty las kiedyś wreszcie się skończy.

A zatem nie zgubili się! Te wszystkie ułudy pojawiały się dlatego, że tak działał nieprzyjaciel. Książę Eryn, Eregasta Ognista i Mistrz Usari przez chwilę poczuli się jak najzwyklejsi podróżni wkraczający na ten najniebezpieczniejszy ze szlaków. Wcześniej Drużyna Eregasty zachęcała Leśnych Ludzi do działania – nie bacząc na ich lęki, strachy i wyuczoną ostrożność. Teraz sami odczuli do jak ciężkiego wyzwania wzywali innych. Człowiek staje samotny i bezbronny w obliczu tak potężnej i złej mocy.

Czworaczki

Udaje się wyprowadzić Eregastę z lasu. Bestie tylko na to czekały. Cierpliwie powstrzymywały się od ataków na kręcących się w pobliżu drwali. Na kogo innego obiecały sobie zapolować.

Jedna za drugą atakują. We cztery pikują na Eregastę. Pomszczą śmierć swej matki!

Pierwsza z nich pada trafiona elfickimi strzałami. Druga nadziewa się na długą włócznię. Trzecia jest sprytniejsza od swych sióstr. Mija dwójkę postaci chroniących Eregastę i uderza wprost w jej konia. Bestia zakłada, że koń się spłoszy i poniesie Eregastę w dal, odosobnione miejsce, w którym nikt nie będzie jej chronił. Ale koń zachowuje spokój. Zdziwiona i coraz bardziej wściekła znów naciera. Koń dalej nic, nie ucieka. W końcu zabija go. Niech przynajmniej upadając zgniecie Eregastę. Bestia nachyla się, by sprawdzić czy jej ofiara jeszcze dycha. Widzi Eregastę przywaloną przez konającego konia i już ma triumfować, gdy strzała trafia ją w plecy.

Czwarta z bestii zlatuje tuż przed Erynem i otula swymi czarnymi skrzydłami, więżąc go w środku. Czuje ten wspaniały zapach elfickiej krwi. Otwiera usta i obnaża kły. Nachyla się do jego szyi. I wtedy czuje krew, ale nie na ustach ale na swym brzuchu. Spogląda w dół i widzi elfickie ostrze, przebijające ją na wylot. A potem widzi tylko ciemność.

Nim Eregasta zdoła wygrzebać się spod truchła konia słychać rżenie i tętent kopyt. Z Mrocznej Puszczy wypada Czarny Jeździec!

Chris Bjors 

Nazgûl

Czuć intensywny zapach śmierci! Zapach, który potrafi otruć i uśmiercić. Drwale padają w panikę i pędzą byle dalej od tego miejsca. A Rycerz jednego po drugim, jakby od niechcenia, ścina swym mieczem. Niektórym udaje się dobiec do strumienia i wskoczyć na bale spławiane do Grodu na Obrzeżu.

Gdy Eregasta i Usari są już po drugiej stronie rzeki, Eryn zatrzymuje się. Wyciaga Łuk Galiona i posyła na drugi brzeg strzałę, którą wpierw rozpala elfią magią. Strzała rozświetla się. Gdy leci, pod nią, w jej czerwonym brzasku widać pole pełne trupów. Wszyscy nie żyją! Nikt nie przeżył po tamtej stronie. Strzała wreszcie dosięga upiora. Przebija pancerz i trafia prosto w serce. Ale jeździec nawet się nie zachwieje. Światło strzały zostaje niemal pożarte przez czeluść ziejącą spod kaptura bestii. Zwyczajna broń czy elfie sztuczki nie są w stanie zrobić mu krzywdy. Potrzeba broni przygotowanej do zabijania Upiora.

Czarny Jeździec stoi pośród wyrżniętego lasu i powyrzynanych drwali. Choć nie ma wiatru, czarny opar niesie się na drugi brzeg rzeki. I gdy dociera tam i czuć jej zapach staje się jasne, skąd bierze się Czarna Maź. Kto jest jej źródłem…

Jeździec nie zamierza dłużej zwlekać. Spina konia i rusza galopem na północ. Do najbliższego brodu jest godzina drogi. To tylko dwie godziny przewagi nad wrogiem. A wróg porusza się przecież na koniu. Staje się jasne, że przetnie im drogę nim dotrą do Grodu na Obrzeżu. Nie zdążą uciec. Dlatego Usari zostaje z tyłu. Zacierania śladów uczył się od najlepszego – od Huski. Przynajmniej Eryn i Eregasta się uratują.

Eregasta wyszła z potyczki poturbowana. Skręciła nogę w kostce i trzeba ją nieść. Jak czuje się ojciec, który ratuje życie swojej córce…

Słoneczny Gród

Dopiero o wschodzie słońca Słoneczne Wzgórze ukazuje się na horyzoncie. Eregasta i Eryn wchodzą pomiędzy zabudowania, ale nie czują się bezpiecznie. Widzieli co potrafi jeździec. A zabezpieczenia grodu nie wydają się pewne. Kilka godzin później zjawia się też Usari, cały i zdrowy. Czarny Jeździec podjeżdża pod wzgórze, ale nie szturmuje go. Objeżdża je dookoła, aby wszyscy mogli mu się dokładnie przyjrzeć. W końcu spina ostrogi konia i znika.

Awina oczekuje zaproszenia na Wiec

Między Lifstanem synem Lejknira, a Awiną córką Ceawina nie układa się już od dłuższego czasu. Ich miłość była jak morze o równie gwałtownym przypływie, co odpływie. Teraz wiąże ich tylko obowiązek i przysięga, a nie prawdziwe uczucie. Lifstan zrobił się zgorzkniały, a Awina rozżalona. Żadne z nich nie chce oddać władzy.

Awina córka Ceawina Szczodrego oraz Lifstan syn Lejknira przyjmują Eregastę i jej towarzyszy jako ważnych gości. Na audiencji zbierają się wszyscy dworzanie. Na stołach czeka uczta. Tymczasem to Awina wita gości, a Lifstan przez cały czas milczy. Awina od początku stara się ustawić te spotkanie tak, by zapadła na nim decyzja kto ma reprezentować Słoneczny Gród na Wiecu Leśnych Ludzi. Uznano, że decyzję tę ma podjąć zapraszająca na Wiec, czyli Eregasta. I to Awina pali się do tego, by to ją wybrano. Bez tego wskazania na nią jej pozycja osłabnie jeszcze bardziej. Wystarczy, że już osłabła, odkąd Lifstan odsunął ją od siebie na rzecz swej kochanki, która służy mu także za doradczynię. Awina musi zamanifestować przed całym dworem, że to ona jest prawowitym i liczącym się przywódcą Słonecznego Grodu.

Awina zwraca się w kierunku Eregasty. Pragnie nawiązać bliższe porozumienie właśnie z nią. Widać jej podziw dla niej. Uważa Eregastę za wspaniałą władczynię. I pragnie być taka sama. Dla niej to oczywiste, że kobieta powinna reprezentować Słoneczny Gród na Wiecu.

„Myślałam wiele o poprzednim Wiecu. Szkoda, że kobiety nie mogły dogadywać się między sobą. Głosu kobiet nie słuchano. Dlatego sprawy przyjęły tak gwałtowny obrót. Mój ojciec nie musiał wtedy ginąć.”

Awina opuszczając Wiec nie żywiła do nikogo urazy z powodu śmierci swego ojca. Teraz to się zmieniło. Ktoś musiał wpłynąć na nią i jej sposób myślenia. Na Lifstana wpływ ma jego kochanka, Hermesilda. A kto doradza Awinie?

Eregasta proponuje „Radagastowe” rozwiązanie.

„A nie możecie pojechać razem? Wasza wspólna obecność jest byłaby jasnym sygnałem dla Leśnych Ludzi. Pokazalibyście jedność i zgodę. W tych dniach Leśni Ludzie jej potrzebują. Bylibyście ważnymi gośćmi na Wiecu.”

Awina niezmiennie dąży do tego, by Lifstan nie otrzymał zaproszenia na Wiec.

„To co ważne dla Leśnych Ludzi niekoniecznie musi być ważne dla Słonecznego Grodu. Ktoś z nas musi tutaj zostać. Wiele tu sprzecznych interesów do pogodzenia. W Słonecznym Grodzie mieszkają nie tylko Leśni Ludzie. Osada otwarta jest na przybyszy z Miasta na Jeziorze, znad Morza Rhûn i wielu innych stron. I jeszcze jedno… czy inne grody Leśnych Ludzi reprezentowane są przez więcej niż jedną osobę? Tylko jeden przedstawiciel Słonecznego Grodu może udać się na Wiec. To dla nas zaszczyt, że zaproszenie przynosi osobiście Eregasta. Przynosisz ogień Leśnym Ludziom. Sprawujesz opiekę nad grobem mojego ojca. Dla mnie twoje słowo jest wiążące.”

Lifstan próbuje odroczyć decyzję

W końcu zabiera głos Lifstan syn Lejknira, siedzący z boku swej małżonki.

„Nie musimy podejmować decyzji teraz. Po co się spieszyć? Przywitajmy wpierw naszych gości. Za nimi trudna droga. Bawmy się! Błaźnie!?”

Usari wznosi otwartą dłoń do góry, aby przerwać dalszy bieg wydarzeń.

„Otóż spieszy nam się i to bardzo. Nie jesteście jedynym Grodem, który musimy odwiedzić przed Wiecem. A sprawiacie problemów za co najmniej dwa. Nie znacie mnie. Mówią na mnie Dziecię Dwóch Ludów. Musiałem nauczyć swe serce bić w dwóch różnych, acz zgodnych rytmach. I oto przybywam do osady, gdzie żyje razem ludów o wiele więcej. I ich przywódcy nie mogą się ze sobą dogadać. Ich serca ni biją zgodnym rytmem.”

Awiny oburza się. Podnosi głos, lecz nazbyt piskliwie.

„Masz tupet! Co za bezczelność mówić takie rzeczy w moim domu! Kim jest ten grubianin? Lifstanie, pokażmy że jesteśmy jednością.”

Awina niespodziewanie wstaje i siada na kolana zaskoczonego małżonka. Nim zdąży zareagować, obejmuje go i wpija swe usta w jego usta. Aż ciarki przechodzą na ten żałosny widok. Na twarzach zebranych pokazuje się grymas zażenowania i wstydu. Nikt nie patrzy na tę kobietę jako przywódczynię. Awina dziedzicząc po ojcu Gród nie odziedziczyła zdolności do władania nim. Próżno szukać w niej stanowczości i siły Ceawina Szczodrego. Usari przerywa ten cyrk.

„Chcesz podróżować przez Mroczną Puszczę? Z tak piskliwym głosem zaalarmujesz wszystkich wrogów. Wydasz siebie i nas na śmierć.”

Wstrząśnięta Awina podnosi się i wybiega do swojej komnaty. Lifstan odprowadza ją wzrokiem, po czym nabiera powietrza i wzdycha. Nie wydaje się być zadowolony.

„Musimy się nad tym zastanowić. Najważniejsze dla mnie jest bezpieczeństwo Słonecznego Grodu. A teraz wznieśmy nasze kielichy i ucztujmy.”

Lifstan robi dobrą minę do złej gry. Nie uśmiecha się. Wygląda jakby pił skwaśniałe wino. Wciąż myśli o decyzji, jaką należy podjąć. Powinien pojechać na Wiec, aby potwierdzić swoje przywództwo. Ale wtedy pozostawia Gród pod opieką Awiny…

Lifstan ufa tylko jednej osobie. I tylko ją kocha. Gdyby mógł, posłałby na Wiec właśnie ją. Ale nie może tego zrobić.

Hermesildy nie widać na sali.

Tęsknota Awiny

Eregasta opuszcza ucztę i rusza za Awiną. Słyszy szloch zza drzwiami. Puka i otwiera drzwi. Awina jest roztrzęsiona. Eregasta próbuje zrozumieć co się dzieje.

„Nie panujesz nad swoimi emocjami. To do ciebie niepodobne. Zostawiałam tu inną dziewczynę.”

Awina dolewa sobie wina. Przy lustrze stoi już kilka opróżnionych karafek.

„A jak ty byś się czuła, gdyby ciągle cię upokarzano? I to przy wszystkich!”

Eregasta ciężko wzdycha. Awina nie pomaga sobie takim zachowaniem.

„Szlochanie nie pomoże ci w niczym. Nie pokazujesz się od swej najlepszej strony. Słoneczny Gród potrzebuje silnej i zdecydowanej władczyni.”

Awina chowa twarz w dłoniach.

„Nie potrafię! Tak jak powiedziałaś, jestem słaba i niezdecydowana… Mój ojciec pochodził znad Morza Rhûn. Nie jestem Leśną Kobietą jak ty. Krew w moich żyłach jest rozcieńczona.”

Eregasta wskazuje na karafki. Próbuje ją rozbawić.

„Mniej wina to będzie mniej rozcieńczona. Nie powierzaj swych trosk lustru. Nie masz tu żadnego wsparcia?”

Awina uśmiecha się na wzmiankę o winie, ale gdy mówi o swym ojcu natychmiast poważnieje.

„Brakuje mi mego ojca. Gdyby on tu tylko był… Tata nie zasłużył na to co zdarzyło się podczas Wiecu! Był porywczym, ale w głębi serca dobrym człowiekiem!”

Eregasta próbuje wybadać Awinę, dowiedzieć się kto jej „służy” radą.

„Był. Ale przeszłości nie zmienisz. Czy to oznacza, że jesteś tu sama. Widzę mnóstwo dwórek wokół ciebie. Czy którą jest ci bliższa?”

Awina nie czyni z tego tajemnicy.

„Tak. Stara Zerga. Wiele widziała i wiele wie. Przybyła nie dalej jak rok temu wraz z innymi przybyszami. Pochodzi znad Morza Rhûn, jak mój ojciec. Czuwa nade mną. Ale nawet ona nie ma rady na zdradę Lifstana. Ten przeklęty gad musi odpowiedzieć za wyrządzone mi krzywdy. Lifstan jest przyczyną mojej słabości. Eregasto, spraw, aby było tak jak dawniej.”

Eregasta obiecuje jej pomóc.

Gospoda „Pod Złotym Kogutem”

W czasie uczty kwatermistrz Jokel zaczepia Usariego.

„Tej nocy ktoś chce się z wami spotkać na osobności. To sprawa równie wielka co poufna. Czeka w gospodzie Pod Złotym Kogutem.”

Szpieg, który mnie kocha

Eregasta i Usari wchodzą do gospody od frontu. Kierują się prosto do pokoju na górze. Eryn skacze po dachach Słonecznego Grodu i przycupuje na gzymsie tuż przy zamkniętym oknie.

Wnętrze pokoju wygląda bajecznie. Blichtr i galanteria można by rzec. Centralne miejsce zajmuje stojące na stylowym dywanie wygodne łoże, nakryte sprowadzaną z daleka narzutą i obłożone wytwornymi poduchami. Na ścianach bogate arrasy, a w oknach eleganckie zasłony. Świat za nimi wydaje się tak nudny, surowy i banalny. Z miejsca w nozdrza uderza kwiecisty zapach egzotycznych perfum i nieznana woń unikatowych kadzideł. Solidny barek mieści szeroki wachlarz win, głównie sprowadzanych z Esgaroth i dalej, z Królestwa Elfów.

Wygląda na to, że kochanek rozpieszcza Hermesildę.

Środki do celu

Hermesilda wygląda atrakcyjnie. Wita swych gości bardzo uprzejmie. Gdy sięga po karafkę i rozlewa karmazynowe wino do szykownych kieliszków, Eregasta proponuje wpuszczenie do środka chłodnego, wieczornego powietrza. Otwiera okno, za którym wciąż kryje się Eryn. Wino smakuje wyśmienicie. Długi, ciekawy posmak przywodzący wspomnienie ciepłego lata w jakimś odległym, wymarzonym miejscu.

„Och, widzę jak patrzycie na te bogactwa wokół. Lifstan stara się mi schlebiać. Jestem jednak jedną z was. Jak ty Eregasto, jestem Kobietą Lasu.”

Eregasta i Usari spodziewali się spotkania z wrogiem. Knującym szpiegiem Vidugaluma, któremu do końca nie ufają. Ale prawda może okazać się zgoła inna…

„Świat nie kończy się na Słonecznym Grodzie i jego problemach. Nie możemy się zamykać na tu i teraz. Musimy naszym myślom pozwolić sięgać szerzej i wybiegać daleko dalej. Potrzebujemy szlaku handlowego z Siedliszczem. Musimy oczyścić drogę z bandytów, znaleźć ich kryjówkę i wytrzebić. Inaczej kupcy nie dotrą tutaj. Gród przestanie się rozwijać. Ale dla Lifstana takie myślenie jest zbyt abstrakcyjne. Spędziłam już byt wiele czasu na przekonywaniu go do moich racji. A on co? Rusza na Wiec zamiast działać tutaj. Tylko po to, by zrobić na złość swej głupiutkiej żonie. To tutaj mamy misję do wykonania. Musimy pozbyć się bandytów. Przy bandytach nie ma możliwości handlu. I nikt w całym Grodzie nie potrafi tego pojąć. Można bez skutku tłuc im to do głów. Próbowałam wszystkiego. Ale oni są zapatrzeni w siebie i swoje durne sprzeczki.”

„Twoje starania rozkochania w sobie swego kochanka doprowadziły jedynie do waśni. Rozpustny mąż skupiony jest na kochance zamiast na sprawach Grodu a zazdrosna żona na swej krzywdzie i bezradności. Musisz odprawić Lifstana z kwitkiem. Oddać go Awinie. Inaczej nigdy się nie pogodzą.”

„Oni nigdy się nie pogodzą. Pogódźcie się z tym. On już dawno jej nie kocha. Dlatego tak łatwo go uwiodłam. Pozwólcie jej jechać na ten wasz Wiec. Ja zostanę z Lifstanem i zmuszę go do ataku na bandytów. Ma ku temu środki, ale do tej pory nie chciał ich poświęcić. Mam opuścić Gród? Jeżeli ja odejdę stracimy jakąkolwiek szansę, że Lifstan syn Lejknira podejmie działanie przeciwko bandytom. Nie mogę porzucać Lifstana i jednocześnie wpływać na niego.”

„Chwileczkę… Czy ty go kochasz?

„Nie”

Hermesilda zdaje sobie sprawę, że jej odpowiedź nie brzmi prawdziwie. Zapada długa chwila milczenia. Hermesilda dopija wino i kontynuuje rozmowę.

„Ja mam swoje zadanie, które wyznaczył Vidugalum. On zawsze dąży do celu wszelkimi sposobami. To potężny człowiek. Dobrze by było, gdybyście i wy się z nim rozmówili. To jest moja rada dla was. Nie będę was zwodzić. Nie zrobię tego o co mnie prosicie. Nie tak mnie uczono. W Dol Guldur wypełniałam rozkazy, których wypełniać nie chciałam. Nie po to wydostałam się z tamtej matni, by znów to robić. Nie spełnię żądania kogoś, w kogo nie wierzę.”

„My nie wierzymy w podzielony Słoneczny Gród rządzony przez skłóconą parę. Gdy Vidugalum zawoła, pokornie wrócisz do Siedliszcza. Teraz twoje rady są cenne dla Lifstana. Ale pomyśl co się stanie, gdy odejdziesz. Czy Gród pozostawiony sam sobie będzie funkcjonował normalnie? Prędzej czy później i tak złamiesz mu serce. Lepiej zrobić to póki na to czas. Może to twoje serce każe ci uważać, że Lifstan nie jest w stanie pokochać Awiny? Teraz jeszcze można spróbować pogodzić Lifstana i Awinę. Potem będzie za późno. Miłość cię tu nie zatrzyma.”

„Robię to co każe Vidugalum.”

Hermesilda myśli sobie czego się nie robi, aby spłacić dług życia…

„Vidugalum wyznaczył ci cel, a nie środki. Sama je wybrałaś.”

Hermesilda nie chce mówić już nic więcej. Ona ma swoje zadanie, a drużyna swoje. Rozstają się w zgodzie i bez żalu.

Otrucie Hermesildy

W pałacu nad ranem gwar. Przejęty Lifstan wybiega wraz ze świtą. Pędzą w kierunku Gospody pod Złotym Kogutem. Po chwili cały dwór powtarza jedno. Hermesilda nie żyję. Ktoś w nocy otruł ją.

Do Eregasty podbiega dwórka i wręcza jej małe zawiniątko. Na pergaminie napisano „Lifstan to porwyczy człowiek. Uciekaj póki możesz. Życzliwa.” Ale Eregasta nie skorzysta z rady. Ucieczka to jak przyznanie się do winy. No i jest zbyt bezpośrednia na to, by samej się nie udać na miejsce zbrodni. Jak pomyśli tak czyni.

Drużyna wchodzi tam, gdzie była poprzedniej nocy. Hermesilda leży na łóżku. Jej skóra wygląda nienaturalnie sino i szaro. Z trudem unosi powieki. Nie jest w stanie mówić. Ledwo oddycha. Żyje! Lifstan syn Lejknira klęczy przy niej i ściska mocno za dłoń. Spogląda błagalnym wzrokiem na Eregastę.

„Znasz sposoby. Ratuj ją. Zaklinam na wszystkie świętości. Ratuj ją!”

Eregasta każe wszystkim wyjść. Podchodzi do Harmesildy. Słyszy jej mamrotanie. Hermesilda wypowiada słowa, które od dawna dusiła w sobie, a teraz wychodzą z niej niepowstrzymywane.

„Spłacę dług wobec ciebie. Będę wolna. Będę wreszcie robiła to czego pragnę.”

Eregasta odnajduje miejsce, w którym została wprowadzona trucizna. Ślady wskazują na użycie zatrutej strzałki. Wystrzelonej przez kogoś z dachu naprzeciwko. Zabójca był zawodowcem. Czekał na odpowiedni moment. A ten się pojawił, kiedy Eregasta poprzedniego wieczoru otworzyła okno!

Dmuchawek używają Easterlingowie. Trucizny potrafią przygotować tylko najlepsi z nich. Albo znachorzy. Eregaście natychmiast przychodzi na myśl Zerga, stara doradczyni Amaliny. Czyżby w ten sposób chciała się pozbyć kochanki męża?

Eregasta sięga po pijawki, którymi uleczyła wcześniej siebie. Ciągną zatrutą krew. Hermesilda przeżyje.

Easterlingowie

Eryn odnajduje magazyn po drugiej stronie ulicy. Z zewnątrz wydaje się zaniedbany i opuszczony, od dawna nie używany. Włamuje się do środka. W środku odnajduje wiele skrzyń wypełnionych orężem pochodzącym znad Morza Rhun. Wystarczy do uzbrojenia kilku tuzinów.

Zabójca musiał mieć klucz do magazynu lub świetnie się wspinać. Z dachu magazynu doskonale widać okno Hermesildy. Zabójca potrafi strzelać na daleki dystans. I pozostać niezauważonym.

Lifstan pragnie zemsty. Gotów jest zamordować swą żonę, którą obarcza winą za zamach.

Odkrycie magazynu z uzbrojeniem dla Easterlingów przekonuje Lifstana do działania nie przeciw Awine, ale przeciw Eeasterlingom. Lifstan nabiera wiatru w żagle. Rozkazuje swym ludziom. Nakazuje przeszukania i aresztowania. Cały Gród aż się trzęsie od niepokoju.

Decyzja o tym kto będzie reprezentować Słoneczny Gród na Wiecu

Wieczorem Lifstan znów zbiera wszystkich do sali pałacowej. Przybyła Awina wygląda na pewną siebie i zadowoloną. Doszły ją słuchy o tym co się stało. Wydawało jej się, że sprawy przebiegły po jej myśli. Spodziewa się  teraz decyzji o wysłaniu właśnie jej na Wiec. Teraz, gdy jej mąż zajęty jest innymi sprawami…

Lifstan przemawia do zebranych.

„Są sprawy, które przespaliśmy. Jako przywódca Grodu nie byłem dość czujny. Za mało uwagi poświęciłem na zwalczanie naszych wrogów. Oni zagrażają wszystkiemu co udało nam się tutaj osiągnąć. W tej ciężkiej godzinie nie mogę pozostawić naszej osady. Oto ogłaszam, iż nie pojadę na Wiec Leśnych Ludzi. Ktoś inny pojedzie w moim imieniu. Będzie reprezentował nasze interesy pośród Leśnych Ludzi. Jesteśmy jednymi z nich. Dbamy o nasze wspólne sprawy. Jest ktoś, kto nadaje się do tego lepiej niż inni.”

W tym momencie Awina zadowolona wierci się w swym krześle gotowa do wstania. Lifstan wyciąga dłoń i wskazuje na wybraną osobę.

„Imnahar. Kowal i pionier. Czy przyjmujesz nominację?”

Imnahar nieśmiało kiwa głową, ale nie może nie przyjąć zaszczytu. Awina zapada się w swym krześle. Spogląda na Lifstana ze złością. On zupełnie ją ignoruje.

Lifstan za pośrednictwem Imnahara poprosi Wiec o wsparcie. Wniesie pod obrady postulat zebrania wojska i ruszenia na bandytów zagrażających Wschodniej Wycince. W zamian obieca wpływy z handlu z Miastem na Jeziorze i znad Morza Rhun. Lifstan syn Lejknira zapłaci twardą monetą za udzieloną mu pomoc. Zadba również o umocnienie Jagodowego Szlaku.

W Lifstanie widać przebudzenie nowej pasji. Napędza go zemsta.

„Zostaję tutaj i dopilnuje spraw. Najważniejsze jest stłamszenie tych, którzy sieją zamęt. Oto lista, których należy aresztować. Zacznijcie od Zergi, zdrajczyni z mego własnego dworu. Działać!”

Ale Zergi już dawno tu nie ma.

 

Ponowne spotkanie

Hermesilda powoli dochodzi do siebie. Nie spodziewała się ponownej wizyty tak szybko. Mówi w sposób smutny i melancholijny.

„Wiecie co jest najgorsze? Najgorsze to być dłużnikiem.”

Eryn siada koło niej. Hermesilda nie widziała go podczas poprzedniego wieczoru. Uśmiecha się, gdyż rozumie dlaczego. Nie chcieli ujawniać przed nią wszystkich swoich kart.

„Może jesteś już wolna? Wypełniłaś swoje zadanie. Jak długo zamierzasz spłacać swój dług? Vidugalum nigdy nie zezwoli ci odejść.”

Usari proponuje coś szalonego. Samemu spłacić Vidugalumowi dług Hermesildy. Ta nie rozumie dlaczego miałby to robić. Odpowiedź jest prosta. Działa dla dobra Słonecznego Grodu. Nawet jeżeli nie z własnej woli.

„Dług, który mam do spłacenia Vidugalumowi jest poważny. Byłam więźniem Dol Guldur. Porwali mnie, choć byłam wtedy tylko dzieckiem. Testowali na mnie swoje sztuki, swoje zagrywki. Byłam tylko przedmiotem. Rzucano na mnie klątwy i sprawdzano jak działają. Vidugalum zdjął ze mnie to przekleństwo. Trudno spłacić taki dług. Wobec was mam teraz taki sam dług jak wobec Vidugaluma. Jestem wam coś winna. Udzielę wam rady. Vidugalum jest potężniejszy niż sądzicie. Z nim rozmawiajcie. On był przecież zarządcą niewolników.”

Eryn jest zszokowany.

„Vidugalum potrafi zrzucić klątwę? Dlaczego nie odczarował Milczącej Elfki?

Teraz to Hermesilda jest zszokowana.

„Milcząca jest przeklęta? Trzeba go ostrzec. Ona jest dla niego zagrożeniem, z którego nie zdaje sobie sprawy!”

„Byłaś tam, w Dol Guldur. Widziałaś Zimraphel?”

„Ona jest nikim. Prawdziwym zagrożeniem jest ten, który uciekł. Wszyscy myślą, że odszedł na zawsze. On tylko nas zwodzi. Próbuje uśpić naszą czujność i mu się udaje. On wciąż tam jest. Musimy przygotować nasz świat na jego powrót.”

„Chcesz tu zostać. Pytam czy chcesz, nie czy musisz.”

„Są rzeczy, które mnie tu trzymają. Ale jeżeli będę musiała to odejdę.”

„Vidugalum wyznaje prawo siły. Był tym, który trzymał zawsze bat. Mój lud był zawsze po drugiej stronie bata. Beornigowie wiedzą co to znaczy być niewolnikiem. Vidugalum to także człowiek interesów. Dla niego wszystko jest możliwe, ale ma swą cenę. Zobaczymy czy stać nas spłacić twój dług Hermesildo.”

„Jeżeli stać byłoby was mnie wykupić, byłabym waszą agentką. Potrafię o wiele więcej niż widzieliście.”

„Widzimy. Ziarno, które zasadziłaś, zaczyna kiełkować. Lifstan przebudził się do działania. Posyła Imnahara na Wiec. Będzie prosił Leśny Lud o wsparcie w kampanii przeciwko bandytom. Gdyby nie to, że prawie zginęłaś, gotowi bylibyśmy pomyśleć, że ten cały zamach to twój pomysł, aby poruszyć Lifstana. Finta w fincie!”

„A ja, gdy zamykała się wokół mnie ciemność, myślałam, że to wy… To też byłaby niezła finta w fincie z waszej strony.”

Hermesilda śmieje się mimo trudu, jaki to jej sprawia. Żegnają się wznosząc toast za to spotkanie. Eregasta żegna ją mocnym słowem.

„Nie chciałabym żebyś była naszą agentką, a naszą przyjaciółką.”

 


Komentarz grającego (koso):

Intrygi dworskie nijak nie pasują do mojej postaci Usariego. Udało mi się ucznić grubiańską uwagę Awinie, ale to by było na tyle. To była sesja dla Baradira i Folcreda.

  • Baradira, gdyż to on zainicjował związek Lifstana z Awiną
  • Folcreda, gdyż mógłby wyzwać Lifstana na pojedynek o honor Awiny; mógłby też starać się o jej rękę i sprowadzić swój ród na ziemie swych przodków – tu, do Wschodniej Wycinki

Nasze postaci wiążą inne wątki. Z nich najsilniejszym jest Hermesilda, gdyż prowadzi do Vidugaluma. Na tej sesji okazało się, że jest silnym wątkiem sama w sobie. Z wroga stała się przyjacielem. Postacią na której nam zależy. Ta postać ożyła i z miejsca znalazła swe miejsce w naszych sercach/wyobraźni. Co więcej, zapoczątkowała nowy wątek osobisty/klucz dla Usariego (próba spłacenia jej długu wobec V.). Skonstruowanie takiego NPC’a to chyba marzenie każdego MG?

Zabrakło na koniec jakiegoś uderzenia i zdecydowanego działania z naszej strony, gdyż sesja nagle się urwała z powodu później pory (było już dobrze po pierwszej). Chcieliśmy dorwać Zergę, ale ta już zbiegła. Podobnie jak wcześniej spławiła Eregastę w czasie uczty. A Eregasta miała na nią chrapkę już od rozmowy z Awiną. Ale taki urok kampanii, że jak nie teraz, to dziesięć sesji później…


Komentarz prowadzącego (kadu):

To była sesja, która miała różne fazy. Zaczęła się od pościgu – efektu wyrzucenia oka Saurona na poprzedniej sesji. Ponieważ poprzednia sesja zakończyła się raptem dwie, trzy godziny wcześniej (graliśmy na mini wyjeździe erpegowym), to wspomnienie walki z Easterlingami było świeże. W dodatku wypuściłem na BG nazgula! To mogło skończyć się fatalnie.

Moim celem na tę część sesji była zabawa w kotka i myszkę. Dawałem do zrozumienia, że wróg jest tuż-tuż, po czym opisywałem, jak mija postacie graczy. Sugerowałem, że zgubili się w Mrocznej Puszczy, po czym pozwalałem odnaleźć jej brzeg i pracujących tam drwali. Dawałem nadzieję, że nie zostali odnalezieni, po czym atakowałem za pomocą Wielkich Nietoperzy. Sądząc po opisie sesji, jaki Tomek zaserwował nam powyżej – wyszło nieźle.

Walka na granicy puszczy była w pewnym sensie konsekwencją dawniejszych wydarzeń. Na dziesiątej sesji kampanii bohaterowie zapolowali na „Cień Tajemny” (Secret Shadow, a więc takiego jakby wampira), ale zanim to się stało odczekali, aż jego młode umkną, pozostawiając matkę samą. I pomyślałem sobie, że Czarownica pewnie zechce ich jeszcze użyć. Staram się, żeby elementy kampanii łączyły się w ten sposób i jak widać czasem bardzo fajnie się to udaje.

Dla mnie to też była dobra okazja, bo stworki miały spoko moce pozwalające atakować łucznika – rzadka rzecz w tej kampanii. Ale nie zaplanowałem sobie dokładnie jak mają działać, więc atakowałem nimi trochę na pałę. Niemądrze uczyniłem. Bohaterowie graczy mają dużą moc i rozprawili się z nimi bodaj w dwie rundy i się nimi nie nawalczyłem.

No to zaatakowałem nazgulem. To była super okazja i bardzo mi było na rękę, że na poprzedniej sesji wypadł wynik, który pozwolił mi go uaktywnić. Nazgul jest wybydlonym przeciwnikiem, który może łatwo wykończyć nieprzygotowaną drużynę. Pokazując go, część jego mocy i zdolności (niewrażliwy na zwyczajne ataki) jednocześnie postraszyłem graczy, jak i dałem i wskazówkę, że do takiej walki muszą się dobrze ogarnąć. No i zrobili to, bo zlecili Imnacharowi, kowalowi ze Słonecznego Grodu, pozyskanie odpowiedniej broni dzięki jego kontaktom handlowym w Esgaroth.

Sekcję z nazgulem zakończyłem sceną ucieczki przez strumień/rzekę, którą drwale spławiali drewno. Mało brakowało, żeby ktoś wpadł pod wodę i się utopił. Ale w końcu zrobiłem z tego scenę, a’la hobbity umykające przed nazgulem promem. Taki śródziemiowy klasyk. Potem jeszcze nazgul zasuwał za BG naokoło, przez most, ale tutaj myślałem, że zmarnowałem super okazję. Mogłem zagrać trikiem, w którym test pozostającego w tyle Usariego byłby ukryty pod kubkiem, co pozwoliłoby mi trzymać to, czy przeżył, czy nazgul go dogonił, w zawieszeniu. Potem użyłem tego dwie sesje później i odkryłem, że w związku z punktami Hope’a ten trik nie chce za bardzo współpracować z The One Ringiem.

W dawnym Grodzie na Obrzeżu grałem atakując oczekiwania graczy. Najpierw Avinę i Lifstana pokazałem w niekorzystnym świetle – nie byli już parą kochanków, którzy opuszczali wiec Leśnych Ludzi zapatrzeni w siebie. Potem, kiedy gracze spodziewali się, że będą musieli pozbyć się Hermesildy, pokazałem ją jako jedyną, która wie, co właściwie tutaj robi. Kiedy zaś ją polubili, o mało co jej nie uśmierciłem.

Brzmi to dość widowiskowo, ale dla mnie w praktyce ta sesja była średnio udana. Wrzuciłem graczy w trudną sytuację, z której nie było dobrego wyjścia. Czasem w wyniku takiego zagrania wymyślają oni coś wyjątkowego, ale nie zawsze to działa i miałem wrażenie, że sesja po dobrym początku ugrzęzła w smole – zresztą nie wszyscy byli równo zainteresowali tym, co stanie się z grodem. No to skoro oni nie chcieli zagrać ostrzej, to ja zagrałem – wrzuciłem do mieszanki zamach na Hermesildę, pozwoliłem im popełnić pomyłkę uciekając (nie wpadli w mą pułapkę), po czym pozwoliłem uratować agentkę (do czego idealnie nadały się zdolności Eregasty).

Całościowo czułem się, jakby to był reżyserowany przeze mnie w całości roller-coaster. Gracze wydawali się zadowoleni, ale ja nie lubię być jako prowadzący przewodnikiem wycieczki. Chciałbym być zaskakiwany na równi z resztą. Na szczęście to Gosia położyła wisienkę na torcie tekstem o „przyjaciółce, nie agentce”, który był mega słodki i totalnie w punkt. Opisałem, że sprawy zmieniają się trochę na lepsze i bohaterowie ruszyli w dalszą drogę.

Powrót do Grodu na Obrzeżu był trochę zwariowaną sesją. Poprzednim razem byliśmy tutaj na samym początku kampanii, teraz BG postanowili się o niego trochę zatroszczyć i jako element kampanii i świata wyszło to moim zdaniem dobrze. Także obiektywnie było nieźle, ale subiektywnie mi się niezbyt podobało.

Na początku następnej sesji Andrzej walnie tutaj jeszcze super intro (Tomek na pewno je opisze w następnym raporcie) nawiązujące do dawniejszych wydarzeń. Ale my wkrótce wrócimy do Sanktuarium Smoczego Płomienia i do spraw pozostałych Leśnych Ludzi – wizytą w Słonecznym Grodzie rozpoczynamy tournee po Jagodowym Szlaku i długą listę spotkań z wprowadzonymi już do kampanii NPCami. O czym więcej w następnym odcinku tych raportów. Do przeczytania!

2 comments

  1. Pisałem swój komentarz późno i zmęczony, umknęły mi dwie kluczowe kwestie.

    Niezwykle potoczyła się sprawa z Hermesildą. Nie tylko nie zostaliśmy wmanewrowani w fałszywe oskarżenia, ale Eregasta mogła się wykazać i uleczyć ją. Tylko ona mogła to zrobić dzięki swojej specjalnej zdolności uczennicy Radagasta. To piękny moment na sesji, kiedy postać gracza znajduje się we właściwym czasie i miejscu i tylko ona może coś zrobić. Ponadto udało nam się zyskać jej przychylność, bez ani jednego testu umiejętności społecznej. Uwielbiam kiedy udaje się wygrać walkę bez testowania umiejętności do walki czy wygrać konflikt społeczny testem… leczenia!!!

    Druga kwestia, która umknęła w komentarzu a która została przeze mnie oznaczona na czerwono w raporcie to niezwykła świadomość Hermesildy. Pewnie jako jedna z nielicznych zdaje sobie sprawę z na razie ukrytego, ale nieuchronnie zbliżającego się zagrożenia. To także sprawia, że staje się jednym z ciekawszym NPC tej kampanii, który musi jeszcze powrócić, o co będę zabiegał.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.