Na koniec drużyna spotyka kogoś, kogo już nigdy nie spodziewała się spotkać.
drużyna
Gosia – Eregasta – Leśna Kobieta, uczennica Radagasta, córką Eryna
Andrzej – Eryn – Leśny Elf, syn Thranduila, ojciec Eregasty
Tomek – Usari – Dziecię Dwóch Ludów, pół-Beorning pół-Człowiek Gór
drugi plan
Zimraphel – Czarownica z Dol Guldur, dawna uczennica Radagasta
Amalina córka Hartfasta – pojmana wraz z ojcem do Dwimmerhorn; Czarownica rzuciła na nią zaklęcie, czyniąc z niej swoją marionetką, a następnie wysłała na przeszpiegi w stronę Rhosgobel;
Hartnid zwany Wiernym – były doradca nieżyjącego już Ingomera Łamacza Toporów, który z powodu lęku przed Mroczną Puszczą wreszcie zdecydował się ją opuścić; udaje się do Siedliszcza, by tam zacząć od nowa
Folcred syn Herefary – rohirrim, który wraz z całym swym rodem musiał uciekać z Rohanu; w Rhovanionie szukał nowego miejsca na dom; poległ w tunelach pod Górskimi Salami w walce z górskim trollem
Herefara – ojciec Folcreda, nestor rodu, poszukuje nowej siedziby, gdyż wszedł w konflikt z królem Rohanu i musiał uciekać z ojczyzny; znalazł sojusznika w osobie Vidugaluma
Vidugalum – starzec potrafiący zachować zdrowie jak u młodzieniaszka; posiada rozległą wiedzę; w Dol Guldur sprawował nadzór nad niewolnikami; po ataku Białej Rady na Dol Guldur założył osadę Siedliszcze w Dolinie Anduiny, złożonej w głównej mierze z byłych więźniów Nekromanty
Snagga Szepczący – goblin z Siedliszcza potrafiący przemawiać ludzką mową; doradza Vidugalumowi i jednocześnie knuje coś za jego plecami; nienawidzi Eryna za to, że zabił jego pobratymca na kasztelu pod Dol Guldur; potem Snagga podsłuchał rozmowę Eregasty, w której ta dużo opowiedziała o sobie Leudastowi;
w poprzednim odcinku
Drużyna dowiaduje się o śmierci nieformalnego przywódcy Leśnych Ludzi – Ingomera Łamacza Toporów. Zgodnie z jego testamentem Wiec odbędzie się w Osadzie nad Czarnym Jeziorem. To tam ostatecznie dotarł Ingomer ze swą drużyną drwali i połączył to miejsce szerokim szlakiem z Rhosgobel.
Przed Wiecem drużyna podejmuje się zabrania Amaliny do Siedliszcza, aby Vidugalum odczarował ją spod wpływów Czarownicy; Vidugalum może także odczytać pamiętnik Czarownicy, który Eregasta wykradła z Dol Guldur; Eryn spodziewa się zastać w Siedliszczu nieznajomą elfkę, która tak jak Amalina padła ofiarą zaklęcia Czarownicy;
W drodze do Siedliszcza drużyna wpada w zasadzkę goblinów…
wydarzenia
1. Walka z goblinami
2. Vidugaluma nie ma w domu
3. Osada flisaków
4. Pamiętniki z Dol Guldur
5. Walka z upiorem Pierścienia
intro
Thranduil spogląda na dłoń elfickiego posła. Spowija ją czerń tak gęsta, że wydaje się pochłaniać całe światło. Nagle czerń ożywa i zaczyna poruszać.
„To ja ją nałożyłem i ja mogę ją odczynić”
Król zdejmuje z dłoni posłańca skazę. W oczach Thranduila pojawia się coś, co jego poddani nie widzieli od dawna. Zaciekawienie.
„To klątwa z elfickiej krwi. I tylko elf mógłby ją nieść. Opowiedz mi o od kogo ją przejąłeś?”
Chwilę później elficki król wie o wiele więcej o swym synu oraz powodach, dla których znalazł się na południu.
To nie koniec wieści, jakie przynosi posłaniec. Opowiada o wspaniałym skarbie, który świeci światłem tak zamierzchłym, że niemal zapomnianym. Ale gdy Elladon opowiada o skarbie, to jego myśli nie skupiają się na świecącym klejnocie, ale na innym skarbie, który widział na południu…
Eregasta bardzo długo wpatruje się w portret swojej kobiety, która ją wychowywała. Czy to jej matka? Śledzi wzrokiem każdy szczegół, wyszukując wszelkich podobieństw. I nagle zdaje sobie sprawę z czegoś, o czym wcześniej nie miała pojęcia. Naszyjnik na portrecie to nie jest zwykły naszyjnik. Eregasta zdążyła już poznać ten styl. To dzieło elfów!
Qadan Logen jest wściekła. Nie na swego męża Mogdreda. Jego prawdziwie, pierwsze i jedyne jak do tej pory dziecko, nosi w swym brzuchu. Co do swego męża jest pewna. I nie na tych, którzy rozpowiadają plotki o nieślubnej córce Mogdreda. To zwykłe zbiry, prości ludzie. Jest wściekła na tę starą kobietę z dziwnym psem, która przypałętała się nie wiadomo skąd. Odkąd się zjawiła, wszystko układa się gorzej. Qadan nie zamierza sprawdzać, czy starucha zsyła im nieszczęścia celowo, czy krąży nad nią jakieś fatum. Qadan zadba o to, by jej oraz jej dziecku pech już nie zagrażał…
Zimraphel tym razem przegrała. Amalina na nic jej się zdała. Przejrzeli ją i zamknęli jej oczy. Ale reakcją Zimraphel na porażkę nie jest gniew czy bezradność, lecz nowy plan…
Kruk szybuje nad równiną. Dostrzega na dole znajomych podróżników. Kruk myśli sobie:
„To oni chcieli mnie oszukać. To oni chcieli mnie odesłać bez zapłaty. Przetrwali, ale już nie długo.”
Ptaszysko gwałtownie skręca i mknie w stronę miejsca,w którym ostatnio widziało gobliny…
Snagga Szepczący spogląda po swych goblinach czających się w trawach.
„Wiecie co robić. Elfa pojmać! Resztę zabić!”
przygoda
Zasadzka goblinów
Ze wzgórza zbiegają siepacze z sejmitarami. Za nimi przez wysokie trawy przekradają się łucznicy. Włócznicy robią szeroki łuk i uderzają zza pleców. Zaś Snagga, ich herszt, nie ani myśli wyściubiać nosa zza krzaków.
Tuż przed Eregastę wypada goblin z wystającym wielkim, krzywym kłem. Gulgocze, nie mogąc się poprawnie wysłowić przez te wystającą zza wargi przeszkodę. Obok niego pałęta się drugi, durnowaty goblin. Błazen, co bez przerwy rechocze. Nie wiadomo czy chichocze na gulgotanie tamtego, czy śmieje się sam do siebie. Goblin ze szpotawym kłem o włos mija Eregastę. Chce coś powiedzieć, ale zębisko mu nie pozwala rozdziawić warg. Drugi goblin nieomal dusi się ze śmiechu.
Na Usariego rzuca się najmniejszy z goblinów. Przy wielkim Beorningu wygląda jakby mógłby za chwilę zostać przez tamtego zdeptany. I wtedy ten mały goblin unosi do góry włócznię, ukazując potężne ramiona, umięśnione jak u wielkoluda, z którym walczy. Wymierza silny cios, który przebija udo Beorninga.
Do Hartnida dopada goblin co gustuje w biżuterii wykonanej z nawleczonych ludzkich uszu. Gdy jego cios chybia mamrocze niezadowolony. Póki co nie uzupełni swej kolekcji.
Goblin z długimi wąsami. Goblin z peruką i nagą czachą pod nią. Goblin bez nosa i bez oka. Trójka parszywców z sejmitarami w dłoni dopadają do obstawy Amaliny i zarzynają ich jeden po drugim. Córka Hartfasta jest bezbronna, a do tego właśnie przebudza się z otumanienia! Amalina podnosi się i przechodzi obok mordowanych wojowników, którzy przysięgli jej bronić. Ci padają, wrzeszczą z bólu, pomstują na gobliny, krzyczą do Amaliny, aby uciekała. Gobliny śmieją się dziko, wymachują szablami, skaczą po zabijanych wrogach. A Amalina nic, tylko oszołomiona błądzi, ciągle wpatrzona w pustkę. Idzie dalej pogrążona w letargu. Lunatykuje choć jest dzień, a wokół niej zgiełk.
Usari wie, że nie ma czasu do stracenia. Przysiągł Leudastowi strzec jego siostry! Energicznie wypuszcza włócznię przed siebie. Goblin zwinnie odskakuje do tyłu, pewien, że ostrze nie sięgnie go tak daleko. Jakież jest jego zdziwienie, gdy spoglądając w dół widzi swój przebity brzuch. Nie zdawał sobie sprawy, że Usari walczy Zgubą Gigantów, włócznią na bardzo długim stylisku…
Eregasta uderza przeciwnika. Goblin wcześniej nie mógł otworzyć gęby przez swój wystający kieł. Ogromny ból i cisnący się na usta krzyk sprawiają, że w końcu rozdziawia paszczę. I tak zostaje, gdyż teraz kieł nie daje mu jej zamknąć. Goblin plączący się obok płacze ze śmiechu. Eregasta dobija tamtego, a potem jednym ciosem długiego styliska swego topora strąca głowę śmieszka. Łeb szybuje jak piłeczka i upada obok kryjącego się w krzakach Snagii. Dla herszta to znak, że trzeba uciekać.
Eryn wyskakuje z ukrycia i w biegu posyła strzały w stronę goblinów, które obskakują Amalinę. Dobiega do niej i zasłania ją swym ciałem przed kolejnymi.
Kilka sekund później bitewny kurz opada. Gobliny przegrywają. Po Snadze Szepczącym ani śladu. Usari bierze z sobą jednego jeńca. Pokaże Vidugalumowi jak sobie jego gobliny poczynają!
Kłamstwo Eregasty
Eregasta karmi Amalinę już nie usypiającym zielem, a kłamstwem. Kłamstwem o jej ukochanym, który czeka na nią w Siedliszczu, choć wie, że tamten nie żyje…
To nie jej słowa ją wydają. Wydają ją spojrzenia towarzyszy przepełnione smutkiem na wspomnienie Folcreda. Amalina głęboko to przyjmuje. Potakuje głową, ale wewnątrz czuje ogromny ból po stracie ukochanego.
Ból zmienia się w końcu w urazę. Ta, którą podziwiała i za którą gotów była wyruszyć w podróż – oszukała ją.
Herefara
Siedliszcze zmieniło się na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Urosło i nabrało pazura. Teraz Vidugalum nie tylko jest bezpieczny w swej twierdzy, ale i sam może wyruszyć na podbój.
Imię Folcred powróci jeszcze w czasie tej wyprawy. Póki co jego ojciec wyjeżdża na spotkanie drużynie. Stary przepatrywacz o siwych włosach i brodzie, odziany w nienaganny i oszczędny w ozdoby strój, dosiada wspaniałego rumaka.
„Jam jest Herefara. Ja i moi synowie strzeżemy tych włości. Czego tu szukacie podróżni? I kim jesteście? Przedstawcie się, jeśli mam was przepuścić na ziemie Vidugaluma.”
Usari pokazuje spętanego goblina, którego prowadzi na linie.
„I my dbamy o bezpieczeństwo tych włości. Spójrz na to ścierwo, które schwytaliśmy i spętaliśmy. Jemu podobnych wyrżnęliśmy w pień. Gobliny nie będą was kłopotać.”
Herefara robi kwaśną minę.
„Mieliście prawo zabić te istoty. W Siedliszczu panuje prawo mówiące, że silniejszy decyduje nad słabszym. Ale moja rada jest taka, żeby nie chwalić się przed Vidugalumem waszym czynem. Miejscowy władca nie ma nic przeciwko goblinom. Ubijcie tego goblina tutaj, jak Vidugalum nie widzi i wszyscy zapomnimy o sprawie.”
Usari nie ma wyjścia, dobija goblina. Herefara, słysząc imiona przybyszy, okazuje gościnność. Vidugaluma nie ma w domu, gdyż udał się do osady flisaków nad Anduiną. Przydziela im eskortę w osobie swego własnego syna, aby zaprowadził ich nad Anduinę.
Dúnhere
Herefara znika i za jakiś czas pojawia się inny jeździec, dużo młodszy, ale podobny do tamtego. Pokazuje z dumą swój oręż.
„Jam jest Dúnhere syn Herefary. To od mego ojca dostałem ten wspaniały łuk.”
Drużyna przypomina sobie Folcreda, który jako jedyny nie otrzymał daru od ojca, ale od matki. To była lutnia, którą następnie przekazał Amalinie, gdy żegnał się z nią, jak się okazało, po raz ostatni…
Synowie Herefary zawiedli. Żaden nie znalazł odpowiedniego miejsca na nową siedzibę rodu. Herefara musiał wziąć sprawy we własne ręce. Dogadał się z Vidugalumem i tak oto przy Siedliszczu powstał przysiółek wygnanych Rohirrimów.
„To miejsce jest imponujące. Siedliszcze szykuje się na wojnę. Twierdza urosła i wzmocniła swe mury. Obsadza się też większą liczbą żołnierzy. Ale prędzej czy później każdy skarbiec pustoszeje. Gdy złoto tutaj się skończy, to nie wiem co zdecyduje mój ojciec. Herefara to kapryśny człowiek. Może zechcieć szukać nowego miejsca.”
Drogogłaz
Do osady flisaków jest dwa dni drogi. Dúnhere wskazuje odpowiednie miejsce na nocleg. Kilka zestawionych ze sobą kamieni tworzy miejsce spotkań, punkt orientacyjny i drogowskaz, na tych rozległych równinach. Drogowskazy są świeże i wskazują kierunek na „Przyczółek flisaków Madrara” oraz oddalony dwa tygodnie drogi stąd „bród na Anduinie”. Na drogogłazie nie ma żadnej wzmianki o osadach Leśnych Ludzi.
Amalina siada przy ogniu zupełnie zobojętniała na to co się dzieje wokół niej. Przez całą drogę milczała. Elf zastanawia się czy by nie pocieszyć jej pieśnią. Intonuje swą pieśń o Hadrinie. To pieśń samotna, której brakuje akompaniamentu lutni.
Dúnhere przysiada się, by posłuchać pieśni. Zaczyna powoli rozumieć, że to rzeczy prawdziwe, które tamci przeżyli. Gdy wsłuchuje się uważniej to czuje, że to spotkanie nie było przypadkowe. Może to nie ojciec, a przeznaczenie go tu posłało? I wtedy Eryn śpiewa zwrotkę o Folcredzie. Z oczu Rohirrima ulatuje cały blask.
„Gdy zacząłeś śpiewać elfie, myślałem z jakże wspaniałymi podróżnikami mam do czynienia. Z kimś, kto dzieli się z innymi tym, co ma najcenniejszego. Swym wspaniałym głosem, swym wyczuciem chwili… Pieśń była smutna, ale piękna. Ale potem zrozumiałem co też się wydarzyło. Zrozumiałem, że chcieliście przekazać mi wiadomość o śmierci mego brata, gdy był z wami. A może zginął przez was? Gdyby nie udał się w tamte tereny nic mu się nie stało. Co zrobiliście z jego koniem? Czy to jego pragnęliście? Przybyliście, aby zadośćuczynić?”
Eregasta próbuje przekuć gniew Rohirrima na chęć odwetu na wspólnym wrogu.
„Możemy go pomścić.”
Dúnhere unosi się gniewem.
„Abym zginął tak jak on, zupełnie bez sensu? O nie. Żałuję, że dałem ojcu słowo, że doprowadzę was na miejsce. Gdy tylko dotrzemy do Przyczółku Madrara przysięgam wam, że powrócę do domu i rozpowiem o tym co się wydarzyło. Nasz brat wplątał się w waśnie Ludzi Lasu. Mój ojciec, moi bracia i ja będziemy przeciwni przymierzu z wami, gdyż nic dobrego z tego nie wychodzi.”
Pustkowie burz
Dúnhere spogląda na wszystkich pochmurnie. Amalina zamyka oczy i milczy, ale nie zasypia.
Niebo nocą zachodzi czarnymi, ciężkimi chmurzyskami. Chwilę później nadciąga nawałnica. Na pustkowiu nie ma gdzie się skryć! Koń Dúnhera wierzga, rży, płoszy się, ale nie jest w stanie zerwać trzymającej go liny! Błyskawica uderza w kamienny drogowskaz, przecinając go w pół! Dúnhere krzyczy coś w burzy, ale gromy zagłuszają jego słowa Biada! Biada!
A Amalina leży nieruchomo jak zaklęta… Choć nie porusza ustami, wiatr niesie jej złowieszczy krzyk, w niezrozumiałej mowie. Tylko Erynowi wydaje się, że słyszał już ten język. Rozpoznaje pojedyncze słowa.
„Nie zrobię tego. Nie zrobię tego.”
Burza w końcu przemija. Pustkowie natychmiast cichnie. Podróżni zbierają się do dalszej podróży. Nikt nie mówi ani słowa.
Przyczółek Madrara
Wielka Rzeka zawsze robi wielkie wrażenie. Przy niej osada flisaków wydaje się maluteńka. Jest tam mnóstwo domów sprytnie okrytych trzciną. Przelatujący nad nimi kruk musi je pomylić z szuwarami. Ale teraz miejsce jest odkryte, gwarne, a po środku rozstawiono olbrzymi namiot. O dziwo przetrwał nawałnice. Burza nie przeszkodziła Madrarowi i jego gościom w uczcie. A goście to nie byle jacy, bo sam Vidugalum wraz ze zbrojną obstawą.
Vidugalum pierwszy wychodzi na powitanie, jakby to on, a nie Madrar był panem tego miejsca. Zupełnie też lekceważy Dúnhera. Nie zważa na jego pomstowanie na tych, których tu przywiódł. Vidugalum wita się tak, jakby zobaczył dawno nie widzianych, drogich mu przyjaciół. Rozkłada szeroko ramiona.
„Witajcie przyjaciele! Pewnie zlała was ta przeklęta ulewa? Nas też próbowała, ale pod tym wspaniałym namiotem nic nam nie grozi!”
Od razu zwraca się też do flisaków, którzy zabierali się już do sprzątania po całonocnej biesiadzie. Rozporządza nimi z większą wprawą niż Madrar.
„Wy tam, nakrywać do stołów! Spójrzcie kto do nas zawitał. Jest kolejna okazja do świętowania!”
Vidugalum rozsadza gości przy stole, żywo gestykulując i nalewając wina do pełna.
„Oto Eregasta Ognista. Kto nie zna Eregasty? Poprzednim razem przybyła do mnie skromnie. Niewłaściwie! To przywódczyni Ludzi Lasu. A obok Mistrz Usari. Jego i mnie łączy pewna misja. Mam nadzieję, że przyniósł mi dobre wieści. No i on. Jakże mógłbym pominąć jego. Elf nad elfami. Prawdziwy książę.”
A zatem Vidugalum nie marnował czasu. Szpiedzy już mu donieśli czyim to synem jest Eryn. Vidugalum spogląda na Amalinę. I jakby go piorun trafił!
„Ale kimże jest ta cudna pani, która podróżuje z nimi? Niech poznam twe imię.”
Zauroczony nie może oderwać od niej wzroku. Ale gdy dowiaduje się czyją jest córką, mina mu rzednie. Poprzednio na wzmiankę o Hartfaście niemal nie przegnał Usariego ze swego zamku.
„Fatalnych macie sojuszników. Ale siądźcie. Porozmawiamy.”
Eregasta nie chce Amaliny przy tej rozmowie. Mimo sprzeciwu Vidugaluma, daje jej znak, aby wyszła.
Namiot flisaków
W osadzie Madrara funkcje wspólnej sali, w której można przyjmować gości, naradzać się i ucztować, spełnia rozłożysty namiot pośrodku osady, który sam w sobie mógłby być małym namiotowym miastem. Wykonano go z najlepszej jakości tkanin, to dlatego bez problemu poradził sobie z wiatrem, burzą i ulewą. A teraz chroni przed dość już rozgrzanym słońcem początku lata. Od ostatniego spotkania minęło trochę czasu, a mimo to Vidugalum nie wygląda starzej. Ten sam fenomen dotyczy Eregasty. I ona nie zmieniła się ani o jotę.
„Gdy rozstawaliśmy się dwa lata temu obiecaliście wykonać dla mnie zadanie. I ja w tym czasie nie próżnowałem. Ja odniosłem sukces. Mam nadzieję, że wy możecie powiedzieć to samo.”
Elf przyznaje, że Vidugalum dobrze wykorzystał te dwa lata na rozbudowę swej twierdzy i zebranie wojska. Vidugalum przyjmuje komplement Eryna, ale powraca do swego pytania o rezultat misji.
„To prawda, zamek jest piękny, ale wolałbym nie sprawdzać czy jest w stanie przetrwać oblężenie. Musimy pierwsi wyprowadzić atak, zanim oni to zrobią. Musimy zaatakować Dwimmerhorn. Ale jak do niego dotrzeć, ukrytego gdzieś na Polach Gladden?”
Usari rozrysowuje mapę twierdzy.
„Znamy drogę. Co więcej, znamy też tajne wejście do środka, przez skałę na której stoi twierdza.”
Szpieg pierwszy
W tym momencie z góry, przez otwór dla dymu z paleniska, wlatuje czarne ptaszysko. Przysiada na ramieniu Vidugaluma. To ten sam kruk, który wywiódł Hadrina na manowce. Po jego spojrzeniu widać, że i on rozpoznał ich.
„Raaaaaa”
Vidugalum gładzi go dłonią, a gdy go gładzi to jeden z licznych pierścieni na jego palcach lśni jakby bardziej. Pierścień, który wcześniej nosił król Thráin II, a następnie Hadrin.
„To zmyślne stworzenie. Bardzo przydatne.”
Eryn przełyka ślinę i nie pokazuje po sobie emocji. Grzecznie wita się.
„Cóż za spotkanie, kruku. Dawno się nie widzieliśmy.”
Ale spryciarz nie zdradza się przed Vidugalumem, że zna ludzką mowę! Za to Usari nie zamierza dłużej grać w te gierki.
„Twój kruk teraz milczy, ale przed nami był bardzo wylewny. Czy tobie nie wspominał o skarbach Dol Guldur? Nie chciał cię do nich zaprowadzić?”
Wzmianka o skarbach wzbudza żywe zainteresowanie Vidugaluma. Kruk czym prędzej odlatuje, zanim jego pan zacznie zadawać niewygodne pytania. Usari kontynuuje opowieść o ich spotkaniu z krukiem. Jak obiecując skarby Dol Guldur powiódł ich na bagna i wystawił goblinom, by ci zgładzili Hadrina, a on mógł zabrać mu pierścień.
„Kruk mnie zdradził? Jak mógł… Przecież tak długo mi służył i przynosił rzeczy.”
Eryn próbuje przestrzec Vidugaluma przed pierścieniem, który nosi. Ale Vidugalum przyzwyczaił się już na dobre do nowej błyskotki.
„Haha, krasnoludy mogą przyjść i próbować mi go odebrać. Teraz jest mój! Mówisz, że ten pierścień jest groźny? Ci co go noszą kończą marnie? Może osobie o słabszym umyśle byłby w stanie zaszkodzić. Ale nie mi. Ja jestem na to za stary i za mądry.”
Szpieg drugi
Kruk nie jest jedyny, który szpiegował Vidugaluma i zdradził jego zaufanie. Eregasta przedstawia mu dowód, że gobliny w insygniach Vidugaluma napadają na kupców w Dolinie Anduiny. Pokazuje też inny dowód – szpotawy ząb goblina i opowiada jak gobliny zaatakowały ją pod Siedliszczem.
„Rozpoznaję to. Przeklęty Snagga Szepczący! Podkopujesz władzę Vidugaluma? Już ja cię ukażę! Ale lepiej niech zostanie to między nami. Sam wymierzę mu sprawiedliwość jak tylko wrócę do twierdzy.”
Szpieg trzeci
Hermesilda. Vidugalum ani myśli zwolnić jej ze złożonej przysięgi. Nie zamierza rezygnować z tak dobrego szpiega. Wpierw musiałaby mu dać coś na wagę złota.
Szpieg czwarty
Milcząca Pani. Nieznajoma czy Zaklęta jak nazywa ją Eryn. Mącicielka jak nazywa ją Vidugalum. Sieje wiele zamętu nie wypowiadając ani jednego słowa. Mieszka w dolnej części Siedliszcza, pośród biedoty.
Eryn wyjawia mroczną wiedzę jaką posiadł na temat elfki.
„Nosi w sobie klątwę rzuconą przez Zimraphel. Słyszałeś pewnie to imię. We własnym imieniu, nie w imieniu moich towarzyszy, ale we własnym, tak jak tutaj stoję przed tobą, proszę cię nie czyń jej krzywdy, ale odczyń jej klątwę.”
I tutaj Vidugalum zasępia się. Siada, jakby przygnieciony wielkim ciężarem.
„Czy wiesz czego wymaga odczynienie klątwy? Jeżeli rzeczywiście jest przeklęta, to trzeba ją zabić.”
Dla Vidugaluma to z jednej strony zła wiadomość, gdyż za elfką czyniącą zamęt w Siedliszczu nie stała ona sama, ale ktoś znacznie od niej potężniejszy. Ale i wiadomość dobra, bo zyskał teraz doskonały pretekst, by się jej pozbyć.
Szpieg piąty
Amalina. I ona została przeklęta. Stałą się oczami i uszami Zimraphel. To dlatego została wyproszona z tej narady. To dlatego niemal cała drogę do Siedliszcza spała uśpiona wywarem Eregasty. Przyprowadzono ją, aby Vidugalum ją uwolnił spod działania czarów.
Dla Vidugaluma to już element nowych targów.
„Przychodzicie w imieniu swoim czy Leśnych Ludzi?”
Eregasta przyjmuje nieco bardziej oficjalną pozę, ale szybko znów wraca do tej, w której czuje się bardziej komfortowo – przemawiania wprost.
„I to jest ta radosna wieść. Mamy dla ciebie zaproszenie. Będziesz naszym honorowym gościem na Wiecu Leśnych Ludzi.”
Vidugalum nachyla się ku Eregaście i spogląda jej prosto w oczy.
„Osobiście uważam, że to ty Eregasto powinnaś obwołać się przywódcą Leśnych Ludzi i skończyć ten nonsens z głosowaniem. Jedna silna osobowość może podejmować decyzje, nikt inny. Ty jesteś ku temu odpowiednia. Mówisz wprost, wchodzisz nieproszona i potrafisz się postawić władcom. Czy Leśni Ludzie nie potrafią zrozumieć tego co dla nich czynisz? Czy są głupi i ślepi?”
Usari podaje propozycję ceny za pomoc Amalinie.
„Leśni Ludzie są ludem zamkniętym, co oczywiste. Dopóki nie powstał Jagodowy Szlak jedni z drugimi w ogóle się nie widzieli. Nie ufają obcym, nie ufają nam, nie ufają tobie. I Hartfast ci nie ufał. Ale teraz władzę nad Ludem Gór przejął jego syn, Leudast. Zrób coś dla niego, a zyskasz jego poparcie. Chciałeś, abyśmy my wpierw zdobyli twoje zaufanie, nim coś dla nas zrobisz. Teraz to ty musisz pierwszy zdobyć zaufanie Leudasta, by on uczynił coś dla ciebie. Odczyń klątwę rzuconą na jego siostrę, a zostanie twym dłużnikiem. W ten sposób zbudujesz sobie poparcie na nadchodzącym Wiecu.”
Vidugalum przyjmuje zaproszenie na Wiec od Eregasty oraz propozycję Usariego.
„Dobrze. Co do tego możemy dobić targu. Potrafię czynić rozmaite cuda. Ta wiedza wiele mnie kosztowała i dlatego niechętnie się z nią dzielę. Ale jeżeli zyskam głos Leudasta, to zrobię wszystko co w mej mocy, by odwrócić tę klątwę, która leży na Amalinie. Abym mógł jej pomóc ona musi zostać ze mną. Nie na dzień, nie na tydzień, lecz na całe miesiące. Nie da się tak po prostu odwrócić klątwy.”
Świadomy zagrożenia jakie niesie za sobą Amalina, Vidugalum chce ją jak najszybciej pochwycić i zamknąć. Usari sprzeciwia się, gdyż w oczach Leudasta będzie to wyglądało na uwięzienie jej i trzymanie jako zakładniczki. Eregasta znajduje polubowne rozwiązanie – znów uśpi Amalinę. Usari wychodzi z namiotu. Dopilnuje, by Amalinie nie stała się krzywda.
Madrar Flisak
Na zewnątrz kapitan flisaków okazuje wdzięczność Usariemu. To dzięki jego słowom flisacy skierowali się na Siedliszcze. Dobili korzystnego targu z Vidugalumem. Flisacy zebrali rozmaite fanty wyłowione z Anduiny w podzięce dla Usariego. Usari obiecuje sławić ich dobre imię pośród Ludzi Lasu. Wskazuje też na nowe miejsce, w którym wkrótce będzie można zarobić. Wiec Leśnych Ludzi odbędzie się na wyspie pośrodku Czarnego Jeziora. Wioślarze z pewnością przydadzą się tam.
Pamiętnik Zimraphel
Vidugalum każe opuścić wszystkim namiot. Zostaje tylko on, Eregasta i Eryn.
„O ile sobie przypominam, mieliście jakoweś zapiski, które chcieliście, abym dla was odczytał, gdyż wiele różnych zapisków widziałem w swym życiu. To mogę zrobić. Taka była wasza cena za odkrycie przejścia do Dwimmerhorn.”
Vidugalum przekłada karty pamiętnika. Układa je od nowa, gdyż to kolejność jest kluczowa w ich zrozumieniu. Język ten już prawie zapomniany, odległy, trudny w odczytaniu. Obce słowa mącą myśli. Znaki układają się w hipnotyzujący wzór. Jest tego dużo. Setka kart. Rozszyfrowanie ich zajmie wiele dni. Teraz próbuje odnaleźć początkowy zapis, gdyż kolejne mogłyby być niezrozumiałe. Pierwszą kartę odnajduje Eregasta, choć nie rozumie języka. Ale nie musi. Poznaje ją po zamachu. Ten pergamin jako jedyny pachnie jeszcze Radagastem.
Z tego zapisu Vidugalum potrafi rozpoznać, że spisała go kobieta o imieniu Zimraphel. Użyła symboli zastrzeżonych dla mędrców, a zatem miała się już wtedy za kogoś ważnego. Przy czym z początku ręka jej jeszcze nieco drżała…
Zimraphel. Te imię coś znaczy.
Klejnot. Córa.
Kto mógł jej nadać te starożytne imię? Język ten swymi korzeniami sięga krain z dalekiego południa. Vidugalum pamięta, że rozmaite potworne istoty zjawiały się w Dol Guldur, z wyglądu tylko przypominające człowieka. Gdy odczytuje pierwszą kartę w jego oczach pojawia się strach…
W potrzasku
Usari dostrzega kruka, który siedzi na szpicy namiotu. Podkrada się pod niego i zarzuca płachtę. Natychmiast chwyta kruczysko za szyję i ściska. Kruk charczy, błaga o litość. Przypomniał sobie gagatek ludzką mowę.
„Puść! Mam wiedzę, która cię uratuje! Puść! Zginiecie, jeśli mnie nie wysłuchasz! Grhhh. Silny, silny. Puść! Obiecaj, że puścisz a powiem.”
Kruk nie chce niczego powiedzieć, ale złapany nie ma wyjścia, nic nie może zrobić. W swych oczach już mierzy się ze śmiercią.
„Sprowadziłem go tutaj. Na jej prośbę. On tu przyjdzie. On czuje pierścień.”
Usari nie ma pojęcia o kim kruk mówi.
„Znasz go. Kłamca. Oszukał mnie. Nie dał mojej części zdobyczy. Ja wziąłem sam. Z jego palca.”
Hadrin? Przecież on nie żyje…
„Żyje. Żyje. Sprowadziłem go tutaj. Idzie tutaj. Ciemność zapada i on nadchodzi. Dostał sługi. Puść mnie i pędź ratować przyjaciół. Jak obiecałeś!”
Usari puszcza ptaszysko i pędzi do namiotu. Nie chce wierzyć słowom kruka…
Szpieg szósty
Vidugalum przez cały dzień tłumaczy pierwszą kartę pamiętnika i kończy dopiero, gdy zapada zmrok. To zapis wyprawy Zimraphel do Dol Guldur. Została poddana próbie przez swojego ówczesnego mistrza, Radagasta. Ale Radagast nie wiedział wówczas o niej wszystkiego. Tak samo jak o sobie samym…
„Gdy spojrzałam w jego oczy wiedziałam, że nie tylko Radagast przez nie patrzy.”
A zatem nieobecność Radagasta nie jest przypadkowa. Czy Czarodziej jest nieobecny, bo tak chce wróg? A może on sam, świadomy swej słabości, usunął się, aby nie szkodzić?
Vidugalum wydaje się być porażony.
„Czy Czarodziej zjawi się na Wiecu? Jeżeli słowa spisane przez tę kobietę są prawdą, to straszliwy cień spadł na Leśnych Ludzi.”
Upiór Pierścienia
Na zewnątrz trudno cokolwiek dostrzec. Mgły Anduiny działają na korzyść napastników. Nikt nie dostrzega postaci zbliżające się do namiotu. Odgłosy zabawy zagłuszają ich ciężkie kroki i złowrogie sapanie. Dopiero krzyk Usariego alarmuje wszystkich. Eryn wypada na zewnątrz tuż przed ciemne postaci wynurzające się z oparów. Jedna z nich wydaje się w zastraszający sposób znajoma.
To Hadrin. Jest odmieniony. Brakuje mu palca, na którym nosił pierścień. Jego skóra została skąpana w czarnej mazi. Obok niego idą stwory, które wylęgły się w jamach wykopanych w ziemi i błocie pod Dwimmerhorn. Największe, najsilniejsze i najplugawsze z rasy orków. Obrzydliwe, czarne Uruk-hai.
Vidugalum wraz z obstawą umyka. Upiór zjawił się z powodu jego pierścienia i jak tylko upora się z drużyną, ruszy za nim. Biesiadnicy rozpierzchają się po osadzie, byle dalej od namiotu i przeklętego upiora w obstawie rosłych orków.
Walka na śmierć i życie
Hadrin wysuwa dłoń bez palca. Wskazuje na Usariego.
„Moneta. Oddaj moją monetę.”
Usari wyjmuje monetę znalezioną podczas przeszukiwania Uruk-hai. Kiedyś ramię w ramię walczyli z tymi przeklętymi orkami. A teraz idą u jego boku…. Wiele wtedy kosztowało Usariego zatrzymanie tej monety. Pamięta, jak Hadrin nie chciał się z nią rozstać. Już wtedy ogarnięty był smoczą chorobą, która w końcu doprowadziła go do zguby. A teraz może doprowadzić do śmierci Usariego i jego przyjaciół. Usari wystawia rękę z monetą, czeka aż Hadrin podejdzie, po czym ciska nią byle dalej, w kąt. Krasnolud zamiast atakować rzuca się w jej stronę. Jak żebrak pada na kolana i chciwie maca podłogi w poszukiwaniu monety. Te kilka sekund może przesądzić o rezultacie walki! Usari zadaje znienacka cios jednemu z orków obalając go na ziemię!
Hadrin podnosi monetę i nadgryzą ją.
„Moja! Moja!”
Eryn, Eregasta i Usari są zdeterminowani. Walczą o życie. Zasypują gradem strzał i ciosów orków. Uruk-hai ruszyli do ataku pewni siebie. Pełni nienawiści. Silni i niepokonani. Nie spodziewali się takiego oporu. Padają. Lecz nim ostatni z nich zginie zdąży zadać paskudną ranę Eregaście. Śmiertelna trucizna wsiąka w jej krew! Jad, który już raz zaznała. Jad Czarownicy. Eregasta czuje, jak śmierć jest już blisko.
Usari zadaje potężne ciosy w ciało Hadrina. Ale on już nie odczuwa bólu. Za to ból czuje Usari, gdy musi ranić dawnego przyjaciela.
„To ty byłeś wybrańcem Hartfasta. Miałeś pokonać orków, a nie dołączyć do nich! Zawiodłem Cię Hadrinie. Zawiodłem.”
Hadrin trafiony naprawdę mocno, stoi dalej niewzruszony. Nie zdaje sobie sprawy jak potężny cios otrzymał, gdyż od dawna jest już martwy. Odpowiada głosem, którego Usari nie rozpoznaje.
„Ten cios mógłby powalić Hadrina. Ale ja jestem Belgor. Mam twą monetę. A teraz wezmę twą duszę.”
Ostatnia zwrotka
Upiór odwija się i powala wielkiego Beorninga. Usari pada bez tchu. Gdy Eregasta dopada do tego stworzenia w jej ruchach widać wystudiowaną maestrię. Uderza dawnego kompana i on znika. Rozpływa się. Po chwili wydaje się, że znów się pojawi i ona znów przecina mgłę. On swą ręką pozbawioną palca próbuje sięgnąć po nią i Eregasta uderza po raz ostatni. Mimo że zaklęty magią Zimraphel, mimo że wypełniony pełzającą mazią, ten nieszczęśnik upada na ziemię i wydaje swój ostatni dech.
I tak oto kończy się historia Hadrina czy raczej Belgora, głosu w jego głowie. Czy Eryn napiszę o tym ostatnią zwrotkę swej pieśni? Czy tak zechce zakończyć Pieśń o Hadrinie?
Komentarz grającego (koso):
To wspaniała sesja, dla mnie jedna z najlepszych tej kampanii. Udało się rozpocząć i zakończyć wartką walką. Ta druga prawdziwie epicka. Urzekło mnie ucztowanie namiotowe i cała ta osada flisaków. Przypominało to początek Władcy Pierścieni i urodziny Bilba. A teraz wyobraźcie sobie, że wpada na nie nagle Nazgul i żąda pierścienia! No to właśnie tak było u nas na sesji. Tak, możecie nam zazdrościć.
Epicko domknęliśmy wątek Hadrina, który wciąż gdzieś nad nami wisiał. Po śmierci postaci Dawida wiedzieliśmy, że kiedyś powróci. Nie wiedzieliśmy tylko kiedy i jak. Rezultat przerósł najśmielsze oczekiwania. Czasem czytam dyskusje o uśmiercaniu Bohaterów Graczy. Jestem jej zwolennikiem jako – raz – trzymania się mechaniki, – dwa – ponoszenia konsekwencji podejmowanych decyzji przez graczy. Fabularnie zyskujemy jeszcze więcej. Możliwość kontynuowania wątku postaci po jej śmierci to kolejny niezbity dowód na to, że śmierć potrafi zrobić przygodę. A w naszej kampanii zginęła dwukrotnie…
Udało się wreszcie pociągnąć wątek Pamiętnika, który zdobyliśmy na tej samej sesji co Pierścień (znów klamra kompozycyjna!). Scena jak Vidugalum rozwiesza karty pamiętnika po namiocie tworząc komnatę tajemnic – iście magiczna. Wsiąkłem w to i chcę więcej! A reveal jak zwykle godny czekania i włożonego wysiłku. Przypomniały mi się najlepsze momenty naszej poprzedniej kampanii Star Wars Age of Rebellion, która revealami stała (przepraszam za anglicyzm).
To było sesja, która parowała tzw. klimatem (chociażby scena z drogowskazem i burzą). Do tego świetne tempo, zwroty akcji, cięte sceny, fantastyczne dialogi. W takie sesje chciałbym grać zawsze.
Komentarz prowadzącego (kadu):
Mi się ta sesja też podobała i fajnie, że udało się rozegrać coś w schemacie – walka – inne rzeczy – walka.
Do potyczki z goblinami, która wyniknęła jak cliffhanger z poprzedniej sesji, przygotowałem opisy goblinów. Wszystkie miały być dziwne i paskudne. Trochę to niemądre dodawać charakteru stworzeniom, które posłużą jako mięso armatnie, ale przynajmniej łatwo było mi opisywać walkę. Gobosy okazały się być słabiutkimi przeciwnikami dla mocno już przyekspionych BG. Łucznicy zasadniczo do niczego się nie nadają, bo nie są w stanie trafić BG w postawie defensywnej. W dzień gobosy mają bardzo małe bonusy do trafienia, no i jeszcze ryzykują spadnięciem hope z 1 do 0 po pierwszej rundzie walki. Na to dałem odpowiedź uzupełniając ich szefa, Snagę zwanego Szepczącym, w cechę Commanding Voice (regenruje hate przeciwników). Ale ostatecznie BG z dużą łatwością pokonali potworki.
Środkową część sesji zrobiła nam ponura pieśń o Hadrinie i reakcja na nią syna Herefary. Andrzej postanowił tutaj zagrać klimatem – pomysł był bardzo dobry i mógł się powieść, ale wypadło oko saurona i niepowodzenie zmieniło się w katastrofę. Na marginesie nadmienię, że niby oko Saurona znaczy w tej mechanice zero (więc nie jest to automatyczna porażka, jeżeli inne kości mówią inaczej), ale w przypadku porażki ja często używałem go jako czegoś naprawdę złowieszczego. I tak jest i teraz – syn Herefary, a brat Folcreda odwraca się od graczy. Miał być cennym przewodnikiem, a zostaje ich zapiekłym wrogiem.
Reveal wynikający z kart pamiętnika wiedźmy zaplanowałem jako taki, który może potencjalnie być wielkim ciosem dla BG. Robiłem już dla niego podkład w poprzednich scenach i intrach, odpowiednio opisując Radegasta, jego ruchy i działania, to na czym się skupia, gdy nie ma go wśród leśnych ludzi. Dlatego postawiłem tutaj test o kaskadowej trudności – i lepiej Ci się uda, tym mniej punktów Cienia dostaniesz, przy czym minimalnie 1, a maksymalnie 5. Przy odczytywaniu pamiętników obecni byli na swe życzenie Eregasta i Eryn, ale oboje świetnie zdali test i nie pogrążyli się w ciemności. Po sesji gracze spekulowali, że to, czego się dowiedzieli to może przesada i że nie może to być całość prawdy, jakby odwzorowując mały przyrost Cienia.
Walkę z przemienionym Hadrinem – Belgorem – zaplanowaną miałem od bardzo dawna, właściwie od sceny jego śmierci, kiedy dawałem o niej znaki w outrze/epilogu sesji. Tak samo jak kiedyś Thrainowi II dałem mu statystyki „Wood-wight” – upiora opisanego w podręczniku Heart of the wild. To dość mocny przeciwnik – z 54 endurance i 7 parry niełatwo takiego pokonać. Dodatkowo dorzuciłem mu 4 uruk hai, którzy, jak pamiętałem, stworzyli drużynie sporą trudność ładnych parę sesji temu pod hobbicią norą. Zastanawiałem się, czy to aby nie za dużo dla trójki naszych awanturników.
Walka poszła jednak zupełnie inaczej, niż sądziłem. BG nie dali się zaskoczyć (głównie dzięki temu, że Usari schwytał kruka), przez co to oni atakowali pierwsi. Tomek wymyślił, żeby zmylić upiora monetą i to wyłączyło go z walki na rundę. W pierwszej rundzie padła dwójka uruków… Dwa pozostałe nie sprawiły trudności Erynowi i Eregaście (co za killerka – jak rani, to trudność, żeby przeciwnik nie zginął jest 20, a runa Gandalfa wypadała w tej walce co chwilę).
Upiór także nie sprawił trudności Usariemu. Tomek wyrzucił największy wynik, jaki widziałem w tej kampanii – 33 na trafienie! – co oznaczało też olbrzymie obrażenia. Tym jednym ciosem prawie upiora pokonał. Ten epicki rzut widzicie na zdjęciu powyżej. Zwycięstwo BG było totalne.
I tak Usari, który miał Hadrina doprowadzić do Górskich Sal, stał się tym, który zatrzymał go, kiedy ten zmienił się w upiora-Bodrina. W ten sposób domknął się też watek dwóch osobowości krasnoluda, pielęgnowany swego czasu przez Dawida. A kruk, wypuszczony przez Usariego, pewnie jeszcze wróci w tej kampanii.
Ta sesja była udana, może też dlatego, że planowałem ją od dawna. Następnym razem nie pójdzie mi już tak dobrze. Jak to się stanie? Zobaczycie w następnym raporcie.
„Próba, na którą mnie zabrał odmieniła mnie. Ale nie w sposób w jaki się spodziewałam. Gdy zabrał mnie na probe do ruin Dol Guldur… Gdy spędziliśmy tam kolejne dni…
Zdałam sobie sprawę… Że nie on sam kieruje swymi poczynaniami. Zdałam sobie sprawę… Że mój mistrz jest wymanewrowany przez innego. Potężniejszego od siebie.
I wtedy pomyślałam… Zimraphel. Czyja chcesz być uczennica? Najlepszego? Czy tego który znajduje się gdzieś pod nim?
Spojrzałam w jego oczy.
Wykorzystałam to wszystko czego mnie uczono
o sztuce widzenia. A on nie wiedział że w moim rodzie płynie krew tych, którzy spoglądali w Kryształ.
Gdy spojrzałam w jego oczy wiedziałam ze nie tylko Radagast przez nie patrzy.”