The One Ring – 21. Córa Mogdreda

Bohaterowie po raz drugi uczestniczą w wiecu leśnych ludzi. Tam już huczy od plotek o pochodzeniu Eregasty, które ona sama rozpuściła. Eregasta musi zjeść tę żabę.

drużyna

Gosia – Eregasta – uczennica Radagasta

Andrzej – Eryn – książę leśnych elfów

Tomek – Usari – dziecię dwóch ludów, nazywany Mistrzem

w poprzednim odcinku

Podczas pobytu w osadzie Siedliszcze u Vidugaluma, Eryn bierze udział w spisku przeciw niemu i ratuje główną prowodyrkę – elfkę nazywaną Milczącą Panią. Usari ujawnia zdradę goblinów służących Vidugalumowi. Przywódca Siedliszcza rozpoczyna polowanie na nie. Eregasta odmawia Vidugalumowi uwarzenia eliksiru miłosnego przeznaczonego dla córki jednego z przywódców ludzi lasu. Vidugalum liczył na potomka, który zwiąże go ze społecznością ludzi lasu.

wydarzenia

1. Eregasta odnajduje swego psa i dowiaduje się o losie hobbitów

2. Eregasta wpuszcza Vidugaluma na wiec leśnych ludzi

3. Odczytanie testamentu zmarłego przywódcy leśnych ludzi

4. Negocjacje

5. Odkrycie obozowiska goblinów i bandytów blisko wiecu

6. Polowanie na gobliny

7. Choroba Radagasta

8. Głosowanie nad Eregastą

intro

Eryn zamyka oczy i wtedy dzieje się coś dziwnego. Czuje zapachy. Obrzydliwy smród orków, który go mdli. Słyszy dźwięki. Łomotanie ich ciężkich pancerzy, jaki straszny rumor robią wokół. Pod zamkniętymi powiekami pojawiają się inne obrazy. Widzi pokraczne postacie goblinów, które z nosami przy ziemi węszą niczym psy. Wielki ork, który trzyma je jak na smyczy, krzyczy do nich zły jak osa. Eryn w swej wizji rozumie mroczną mowę!

„Ścierwa! Nie tego szukamy. To dwie pary nóg. Obute. Samice. Tfu, jedna z nich z elfiego miotu. Szukamy karła, jednego, nieobutego!”

Niedaleko stąd znajduje się spalone Eremedium i właśnie jakiś samotny wędrowiec, niskiego wzrostu, na bosaka zmierza w jego stronę…

 

Eregasta straciła swą kryjówkę, ale dowiedziała się czegoś ważnego – w ostatecznym rozrachunku Eryn postawi na elfy. Eregasta musi liczyć na siebie. Przypomina sobie słowa swego Mistrza – skup się na tym co wiesz i znasz. Sięga po pamiętnik zapisany w obcej mowie i zestawia go z tłumaczeniem jednej ze stron uzyskanym do Vidugaluma. Litery zmieniają się w sylaby, a te w słowa…

 

Gdzieś pomiędzy Polami Gladden samotny wędrowiec rozgląda się. Orki powinny go zauważyć, ale tego dnia są zupełnie ślepe, gdyż takimi je uczynił. On sam ma jedno oko. Drugie ukrywa pod czarną przepaską. Jedynym okiem przygląda się bagnom. Odwiedzał je tak wiele razy. I nigdy nie przyniosło to żadnych wymiernych korzyści. Pierścień nie został odnaleziony. A przecież musi gdzieś tu być. Wędrowiec przykrywa się płaszczem i rusza w stronę lasu.

 

Vidugalum zasępia się. Od tygodni nie może odnaleźć Snaggi. Goblin go ubiegł. Vidugalum czuje się coraz słabszy. Do tej pory nadawał bieg wydarzeniom, tworzył rzeczywistość wokół siebie. Nigdy nie wątpił w swoją wielkość, ale teraz jego zaklęcia słabną. Tyle jeszcze do zrobienia, a czasu coraz mniej. Vidugalum przygląda się swemu wspaniałemu pierścieniowi i myślami powraca do tej, którą trzyma w swej wieży…

 

Znikąd nadciąga nawałnica. Spokojne wody rzeki wzbierają. Licha tratwa nie jest przygotowana na walkę z żywiołem. Jeden z brzegów rzeki mrocznieje. To on wezbrał wody, które spychają tratwę w jego stronę. Dwie kobiety rozpaczliwie walczą z falami. Woda nie daje za wygraną. Z mroku wypada stado krebainów, które niczym czarny głaz spada na tratwę. Kobiety wpadają pod zimną wodę. I wtedy coś chwyta je i wyciąga na brzeg. Ale na ten drugi, nie na ten, który przed chwilą skrywał cień, a teraz pełny jest od ciał martwych ptaszysk, z wystającymi lotkami. To elfickie strzały! Udało im się. Dotarły do Lothlórien.

 

Snagga Szepczący służył Vidugalumowi, a teraz musi przed nim uciekać. Wypuścił na niego ludzi na koniach. Snagga wie, że mimo swego sprytu, nie zdoła dotrzeć do Mrocznej Puszczy. I wtedy spotyka kruka Vidugaluma. Ale kruk już nie służy Vidugalumowi. I on Snagga też już nie służy Vidugalumowi. Kruk opowiada o nowym panu i o drodze do Mrocznej Puszczy, której Vidugalum nie zna…

 

W półśnie Eryn widzi nie tylko las wokół siebie, ale las w zupełnie innym miejscu. Kiedyś te lasy były jednym, teraz są jak rozdzielona para. On jest w Eryn Galen, ona w Lothlórien. Alomea stoi na przeciw elfów z napiętymi łukami wycelowanymi w nią i jej towarzyszkę. Wtargnęły na ich terytorium! Ale widzi jak się wahają. W końcu jeden z nich nakazuje im odejść. Alomea wtedy sięga po coś i tamci już gotowi są strzelić, ale natychmiast zastygają. Widzą coś, co znaczy dla nich bardzo, bardzo wiele. Co prawda brakuje jej klejnotu, ale to wciąż korona Orophera. Elfy kłaniają się nisko i wypowiadają przeprosiny. Tamten gestem zaprasza ich do wnętrza lasu.

 

przygoda

 

Zaproszeni na wiec

Droga na wiec wiedzie przez Rhosgobel, osadę Radagasta. Zbliża się kolejny wiec leśnych ludzi , a po czarodzieju Radagaście wciąż ani śladu. Słuch po nim zaginął. Jego dom stoi zamknięty na cztery spusty. Jako że ostatni raz widziano go właśnie na wiecu, niektórzy liczą, że wkrótce się zjawi.

Na drogowskazach prowadzących na wiec do Czarnego Jeziora widać cztery symbole: butów, słońca, góry, trzech kresek przekreślonych bokiem.

To symbole przywódców i reprezentantów leśnych ludzi. Fritwalda Biegaczka, Imnahar ze Słonecznego Gródu, Leudast z Górskich Sal oraz trójka rodzeństwa z Leśnych Sal – Ragnakar, Morakar i Atikara. Ich brat Wilikar zginął pod Dwimmerhorn. Brakuje symbolu Radagasta. Niektórzy sądzą, że czarodziej odwrócił się od leśnych ludzi.  Eregasta domalowuje kapelusz z szerokim rondem. Czy czarodziej w końcu się zjawi?

Vor

Mieszkańcy Rhosgobel opowiadają o tajemniczym psie, który kręci się za żywopłotem.

„Ten bies podchodzi pod Rhosgobel i wyje nocami nie pozwalając dobrym ludziom spać. Chciałem go wytropić, ale szczwana bestia potrafi mnie ubiec. To dziki pies tresowany na Wzgórzu Tyrana. Mówiliście, że Mogdred planuje atak na Rhosgobel. Ten pies na pewno szpieguje dla Mogdreda! „

Eregasta wie o jakiego psa chodzi. I wie gdzie go szukać. Znajduje Vora w pobliżu swej zapadniętej chaty. Pies szczerzy kły, ale jak tylko widzi Eregastę wybiega na powitanie. Doczekał się swej pani.

Pies jest w kiepskim stanie. Jego rany wyglądają paskudnie. Jątrzy się z nich czarną maź, jak wtedy, gdy Eregasta odratowała go po raz pierwszy.

Smutek i nadzieja

Eregasta przygląda się wyrwanym kudłom na jego karku oraz znajduje strzępek ubrania hobbita. Któryś z hobbitów musiał uciekać przed wielkim niebezpieczeństwem. Pies mu pomagał. Wziął na swój grzbiet. Hobbit kurczowo trzymał się za jego sierść na karku, ale coś z wielką siłą zrzuciło go… Vor spuszcza głowę. Skowycze cicho. Razem opłakują przyjaciela.

Eregasta ściąga ciemną maź z rany. Ale to już nie jest ta sama czarna maź. Wygląda nieco inaczej. To oznacza, że misja hobbitów w Dwimmerhorn powiodła się! Zmodyfikowali źródło zarazy. Oszukali wroga. Teraz krebainy roznoszą lek zamiast trucizny. Jeżeli komuś miało się powieść, to tylko małym dzielnym hobbitom.

Innym spojrzeniem

Z Erynem dzieje się coś dziwnego. Wciąż ma wizje, jakby patrzył oczami Alomei. A teraz nie poznaje chaty Eregasty, w której bywał tuż przed jej narodzinami oraz do której zajrzał ostatnio, podczas podróży do Siedliszcza. Wygląda inaczej.  A wcześniej nie rozpoznał na portrecie jej matki.

Gdy strwożony odchodzi stąd wydaje mu się, że ktoś go obserwuje…

Kłótnia na brzegu jeziora

Czarny Staw dzieli dzień drogi od Rhosgobel. Z daleka słychać odgłosy sprzeczki.

„Odejdźcie. Teraz jest czas leśnych ludzi. A wy nimi nie jesteście. To są nasze sprawy.”

Drogę zastępuje trójka podobnych do siebie młodych ludzi lasu. Dziewczyna i dwóch chłopaków wyglądają na rodzeństwo. Towarzyszy im świta mniej więcej równolatków. A zatem to prawda. Większość dorosłych i starszych z Leśnych Sal zginęła w czasie polowania na wilkołaka. A ci którzy zostali wówczas w domu nieco podrośli i teraz to do nich należy głos. Na czele wysunęło się rodzeństwo Ragnakar, Morakar i Atikara. I teraz bronią wstępu na wiec Vidugalumowi, jego sojusznikowi, wygnanemu z Rohanu Herefarze oraz jego słudze, wykidajle Tealionowi Białogłowemu.

Wilk między owce

Vidugalum nie zamierza ustąpić.

„Zostałem zaproszony. I przybywam pokazać kim tak naprawdę jestem. Władcą Siedliszcza. A za mną mała próbka tego, co mam do zaoferowania.”

Rodzeństwo dostrzega zbliżającą się do nich Eregastę.

„To ty go tu sprowadziłaś? Ten człowiek przybywa tu i myśli że wpuścimy go niczym wilki pomiędzy owce.”

Stojący u boku Eregasty pies wygląda groźnie jak wilk.

„Czyli uważasz, że leśni ludzie to owce?”

Bracia wpadają w gniew.

„Mówiono nam, że twój język jest wężowy Eregasto, a teraz się o tym przekonujemy. Ci ludzie są dla nas zagrożeniem.”

Vidugalum zaczyna się niecierpliwić.

„Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że przebyłem całą tę drogę na darmo? Że przerwałem poszukiwania goblinów na darmo?”

Eregasta bierze Vidugaluma pod ramię.

„Jesteś moim gościem Vidugalumie. A twoja świta jest moją świtą.”

Jeden z braci czerwienieje. W jego oczach pojawia się żar. Iskra niechęci do Eregasty zmienia się w pożogę nienawiści. Teraz musi jednak ustąpić. Eregasta ma prawo zaprosić gości oraz poruszać się w obstawie. Na to pozwala tradycja.

Przywitanie z Imnaharem

Imnahar przybywa na wiec w imieniu Lifstana syna Lejknira reprezentując Słoneczny Gród. Ale przed opuszczeniem grodu zdążył rozpuścić wici. Zdobył kontakt z kimś, kto ma dostęp do rzeczy unikatowych. Zdobędzie magiczny oręż zdolny zabić Czarnego Jeźdźca. Ale cena jakiej żąda kupiec Edheas jest niemal niemożliwa do spełnienia. Nikt poza krasnoludami spod Samotnej Góry nie posiada tak wielkiej sumy złota.

Królowa lasu

W promieniach zachodzącego słońca odbijających się od tafli wody Czarny Staw wygląda na złoty staw. Woda jest zupełnie spokojna. Czy to cisza przed burzą? Na horyzoncie nie widać czarnych chmur, ale powietrze jest naelektryzowane, a atmosfera napięta. Choć wiec się jeszcze na dobre nie zaczął, już czuć rozedrganie. I nikt nie spodziewa się tego, że wiec zakończy się szybko.

Flisacy zapraszają uczestników wiecu na łodzie. Decyzje będą zapadały w niewielkim gronie, na malutkiej wyspie pośrodku jeziora. Wyspa nie jest bardzo daleko, ale sam fakt,  że odpływają na łodziach nadaje temu zupełnie inną rangę. Zgromadzeni na łodziach, które powoli odbijają od brzegu, wyglądają jak możni, jak dostojnicy, którzy będą radzić i decydować o losach świata. Świata, który zostawiają za sobą i od którego na ten czas będą oddzieleni nieprzekraczalną granicą wody.

Gdy łódź Eregasty wypływa, pojawia się delikatny wiatr. Rozpędza on jej ogniste włosy. Wszyscy podziwiają tańczące w nich promienie słońca. Jego blask połyskuje i lśni wokół głowy Eregasty, jakby to sam las włożył jej złotą koronę.

Tealion Białogłowy

Tealion Białogłowy to stary wykidajło Vidugaluma, który w czasie nalotu strażników na dzielnicę biedoty pojmał Hartnida, za udział w spisku przeciw Vidugalumowi. Eryn odbił Hartnida, a Tealion zapamiętał jego twarz. I teraz Tealion widzi Eryna u boku Eregasty. Wskazuje zdrajcę i spiskowca Vidugalumowi. Ale Vidugalum nie chce wszczynać awantury, gdyż nie czas teraz na waśnie w gronie sojuszników. Mówi do Eregasty, która zaprasza go na swą łódź:

„My przywódcy musimy otwarcie patrzeć na to co się dzieje się dookoła. W każdej chwili decydujemy kim naprawdę jesteśmy. Sojusznicy muszą sobie ufać.”

Usari proponuje Tealionowi podróż na wyspę w jednej łodzi. Chce z nim porozmawiać jak wojownik z wojownikiem.

„Słyszałem od mojego przyjaciela, że doskonale walczysz.”

Tealion Białogłowy wie, że Usari jest przyjacielem jego pana, ale jest też przyjacielem jego wroga.

„Nie można mieć przyjaciół po obu stronach rzeki.”

Usari próbuje usprawiedliwić swych przyjaciół, także Hartnida.

„Eryn chronił naszego przyjaciela Hartnida Pancernego. I on nie jest twym wrogiem.”

Tealion nie wykonuje żadnego gestu. Jego twarz zdaje się nie poruszać. Słowa wypowiada stanowczo i spokojnie.

„Kto wyciąga na mnie miecz na zawsze pozostaje moim wrogiem. I niewielu moich wrogów kroczy później po tej ziemi. Jest jakiś powód, dla którego Eregasta zgodziła się przyjąć tego zdrajcę do swego grona. Czasem wiążą nas różne sojusze. Ja jestem człowiekiem danego człowieka. Niegdyś Vidugalum rzekł do mnie, że jestem człowiekiem straconym. A ja powiedziałem – ulecz mnie, a pozostanę twoim sługą do końca mych dni. I słowa tego dotrzymuję. Przekaz pani, której doradzasz, że żmiję, która powoli wije się w jej stronę, należy zdeptać. Ci którzy są najbliżej nas, ranią nas najbardziej.” 

Słowa Tealiona wzbudzają uznanie Usariego.

„Jesteś człowiekiem honoru i zasad, Tealionie Białogłowy. Masz mój szacunek. Choć się różnimy. Eryn to elf, który jako jedyny baczy na ludzi. Widziałem jak działa elfia magia. Eryn otworzył przed nami zapomnianą elficką ścieżkę. Bezpiecznie zaprowadziła nas Dol Guldur.”

Po raz pierwszy na twarzy Tealiona pojawia się grymas.

„Wiele lat spędziłem w starej elfickiej twierdzy. Wszystko co należało niegdyś do elfów teraz jest odmienione. Ich magia została wykrzywiona. To samo stało się z nimi samymi. Ścieżki elfów? Wyciągniecie miecza to wkroczenie na ścieżkę wojny.”

Usari zwraca uwagę, że wróg jest gdzie indziej.

„Ta wojna to nie celowe działanie wymierzone w kogoś. Eryn walczył nie przeciwko komuś, ale za kogoś. Ratował przyjaciela z opresji. I czy my nie powinniśmy sobie wszyscy pomagać? Czy prawdziwy wróg nie znajduje się gdzie indziej? A czy nie mógł zaplanować waśni między nami? Czyż nie ucieszyłby go widok nas walczących sami ze sobą, zamiast gotujących się do wojny z nim?”

Ale w każdych negocjacjach wymagana jest pewna elastyczność. A Tealion zatrzymał się w pewnym momencie. Jest człowiekiem zawziętym i upartym. Po tym jak podejmuje decyzje, już ich nie zmienia. Nie odpuści zdrady poczynionej wobec swego pana.

Otwarcie obrad

Wedle tradycji wiec otwiera najstarszy bądź najstarsza spośród leśnych ludzi i na tym wiecu jest nią Fritwalda Biegaczka.

„Jesteśmy ludźmi lasu i pewne rzeczy mamy we krwi. Krew jest tym co nas łączy. Krew i tradycja są dla nas najważniejsze. Tradycja mówi nam, że pierwszy przemawia najstarszy. Ja zdobyłam wasz szacunek tym, że od wielu lat wciąż biegam pomiędzy waszymi osadami i przynoszę wam wieści. Wiem w którym miejscu przyłożyć ucho, by usłyszeć o rzeczach, które się dzieją. I dlatego moi drodzy wiem, że głos tego, który otwierał poprzedni wiec, głos Ingomera Łamacza Toporów, jeszcze tutaj zabrzmi. Jego głos zawsze wiele dla nas znaczył. Ingomer potrafił podejmować dramatyczne decyzje. Wiem, że jego głos przynosi nam ta, której zawierzył najbardziej. Ta, którą poprosił o odczytanie swego testamentu wobec nas tu zgromadzonych. Niech ostatni raz zabrzmi głos Ingomera Łamacza Toporów z ust Eregasty. Usłyszmy co ma nam do powiedzenia. Jego ciało spoczęło wraz z podpaloną łodzią na dnie tego jeziora. Niech teraz usłyszy, że go słuchamy.”

Testament Ingomera Łamacza Toporów

Eregasta czyni szlachetny gest wobec Hartnida zwanego dawniej Wiernym. Do końca służył Ingomerowi. I teraz to on odczyta słowa swego władcy.

Hartnid łamie pieczęć i wyciąga gruby pergamin. Ostatni raz brzmią słowa tego, który tak wiele poświęcił dla Jagodowego Szlaku. W ostatnich swych dniach postanowił, że jego miano łamacz toporów oznaczać będzie topory połamane na powalanych drzewach, a nie wrogach.

My leśni ludzie widzimy, że nadszedł czas zmian. Wiatr przynosi nam zmiany i to jest ciepły wiatr. Posłuchajcie tych, którzy byli po drugiej stronie lasu. Spytajcie Reginara Chyżego, który pierwszy przeszedł na drugą stronę i spotkał się z braćmi ze Wschodniej Wycinki. Spytajcie tych, którzy wyznaczali szlak, wbijali bretnale i tuszem z jagód kreślili mapę. Spytajcie tych, którzy przegnali pająki i pobłogosławili Szeroką Polanę. Spytajcie tych, którzy razem ze mną kładli kamienie przyniesione przez naszych braci z Górskich Sal.

Usłyszycie, że jesteśmy częścią czegoś wielkiego. Czegoś, co odmieni nasze życie. Ono nie było złe. Przeżywaliśmy je dumnie i w zgodzie z głosem serca. Ale przed nami wiele do nadrobienia. Spytajcie handlarzy, podróżujących Jagodowym Szlakiem jakich wspaniałości zaznali. Czy my ludzie lasu nie jesteśmy godni tego samego? Możemy polepszyć swój byt podejmując to wielkie wyzwanie, które stoi przed nami.

Zgodnie z tradycją spotykamy się i rozmawiamy ze sobą. Ale nasza tradycja to nie jest wszystko, co istnieje na tym świecie. Spójrzcie na południe, na miejsce zwane Siedliszczem, gdzie jeden człowiek rządzi wszystkimi. Spytajcie tych, którzy byli w Siedliszczu, jak ta osada się powiększyła. My Ludzie Lasu również potrzebujemy zdecydowanego i odpowiedzialnego przywódcy.

To wbrew tradycji wieców, ale ja odchodzę już z tego świata i mogę sobie pozwolić na łamanie tradycji. Byłem na wielu wiecach i większość kończyła się się na tym samym, co rozpoczęła. Ani kroku dalej. Wiem, że władca potrzebuje doradców, lecz lud potrzebuje władcy. Zważcie na moje ostatnie słowa. Chciałbym, by naszym władcą została Eregasta. Głosujcie.

Królowa lasu! Królowa lasu – wokół rozlegają się radosne okrzyki.

Awantura na wiecu

Ragnakar, jeden z rodzeństwa i nowego pokolenia Leśnych Sal, zrywa się się z krzesła. Jego ryk zagłusza wszystkich. Wszyscy zebrani milkną, poza nim, który wciąż pomstuje na Eregastę.

„Nigdy! Nigdy! To są słowa wbrew tradycji. To słowa zdrajcy! Eregasta ma nami władać? A kim ona jest? Czyż nie jest córą Mogdreda? A czy sami na poprzednim wiecu nie mówiliście, że Mogdred nie jest człowiekiem lasu? Skoro nie jest, to jego dzieci też! Nie będzie tak, że ludźmi lasu będzie rządził ktoś spoza nas! Za jednym zamachem chcą rozdeptać naszą odwieczną tradycję. Tylko ktoś o zepsutym sercu i wykręconym umyśle mógł wymyślić tak złowieszczy spisek.”

Eryn dodaje po cichu, tak że słyszy tylko Eregasta.

„Nie musisz być królową, by stać się wielkim człowiekiem. Król musi mieć poddanych. Czas dyskusji się skończy, zacznie czas wykonywania rozkazów. Wasze tradycje wolności są skarbem. Pamiętaj o tym.”

Kto jest człowiekiem lasu

Fritwalda usadza awanturników. Zwraca się wpierw do wszystkich, a następnie do głównej zainteresowanej.

„Zważmy nasze emocje. Pozwólmy, aby zadziało się tak, jak działo się zawsze. Niech wiec to przegłosuje. Padło tutaj bardzo ważne pytanie. Czy Eregasta jest tak naprawdę człowiekiem lasu? Za chwilę każdy będzie mógł zabrać głos. Głos ważny, gdyż aby złamać tradycję i stać się pierwszą spośród nas, wpierw musi być uznana jako jedna z nas. Młoda Eregasto, którą zwą Ognistą. Czy jesteś leśnym człowiekiem? Prawa głosu we własnej sprawie nie masz, lecz powiedz nam co w twej duszy gra.”

Eregasta wstaje.

„Dlaczego to pochodzenie ma być wyznacznikiem tego, jak dobrym człowiekiem jestem? Kim była moja matka? Leśną kobietą. Kim był mój ojciec? Różne słyszę legendy. Kim był Mogdred? Synem Ingomera. Oznacza to, że jestem jego wnuczką. A wy odbieracie mi prawo do bycia leśnym człowiekiem.”

Głos zabiera Imnahar reprezentujący Słoneczny Gród. Na poprzednim wiecu decydowano o tym czy jego mieszkańcy należą do ludzi lasu.

„Eregasta wytyczyła szlak, który połączył nasze osady. Przywróciła nam Szeroką Polanę. Czyż nie tam odbywał się poprzedni wiec? Czyż nie rozpoczął się od tego, że sam Radagast pobłogosławił to miejsce rozpalając święty ogień? A czy Barawulf, który wygrał Bitwę Rogu był człowiekiem lasu? Oczywiście że tak. Czy on się w lesie urodził? Oczywiście że nie. Słoneczny Gród stał się dla ludzi lasu oknem na świat. Dla jego mieszkańców liczą się czyny, nie pochodzenie.”

Ragnakar nie krzyczy, ale wciąż pozostaje czerwony od złości.

„Czyny powiadasz? Kto może wiedzieć najlepiej o tym jaka naprawdę jest Eregasta jeżeli nie ja, Ragnakar brat Wilikara. Mego brata, ona i jej towarzysze, zabrali gdzieś tam, na bagna i słuch o nim zaginął. Tacy to są ludzie lasu. Tak dbają o nas. Czy zobaczyłem ciało swojego brata? Czy usłyszałem choć słowo wyjaśnienia, co się z nim stało? Nie, on został wymanewrowany, a potem stracony. Taki sam los czeka was. Nie pozwólcie sobą manewrować komuś, kto nazywa się człowiekiem lasu tylko dlatego, że czegoś od nas chce. Za jej plany, marzenia, wzniosłe idee cenę zapłaci każdy z nas.”

Fritwalda daje wszystkim czas do namysłu. Wkrótce wiec zostanie wznowiony. A wtedy Fritwalda, Imnahar, Leudast i Ragnakar zagłosują czy Eregasta może być uznana za człowieka lasu.

Negocjacje z Leudastem

Dla przywódcy Górskich Sal Leudasta syna Hartfasta kluczowym jest zebrać armię i poprowadzić ją we właściwą stronę. Rozpytał się o zamiary innych. Nie wszystkim zależy na ataku na Dwimmerhorn. Radzi się Usariego, swego doradcy ale i towarzysza Eregasty.

„Trójka rodzeństwa z Leśnych Sal planuje atak Wzgórze Tyrana. Mogdred jest problemem, ale nie tak palącym jak Dwimmerhorn. Rozbicie twierdzy orków otworzy nam drogę do Górskich Sal. Nie możemy dłużej zwlekać z ich odbudową. Ta szansa może już się nie powtórzyć. Teraz trwa jeszcze lato, ale w końcu nastanie zima. Musimy powrócić na nasze przełęcze, nim zrobią to gobliny. Czy podczas głosowania Eregasta stanie po naszej stronie i zagłosuje za atakiem na Dwimmerhorn?”

Usari przypomina słowa Grimfasta, który doradzał ojcu Leudasta.

„Tutaj na wiecu każdy ma swoją grę do ugrania. Każdy przychodzi ze swoją sprawą ważniejszą i pilniejszą niż inne. Jeżeli chcesz pozyskać orędowników swojej sprawy, musisz cierpliwie czekać. Oni sami do ciebie przyjdą. I wtedy będziecie mogli zawrzeć umowę. W ten sposób twój ojciec zawarł pakt z krasnoludem Hadrinem. Oczekujesz od rodzeństwa z Leśnych Sal, że wyprawią się z tobą na wojnę, a w zamian nie chcesz pójść na wojnę z nimi?”

Leudast widzi szansę w osłabieniu Mogdreda innym sposobem niż walka.

„Nie możemy udać się w dwa miejsca na raz. Mogdred może poczekać. Czyż nie mamy planu oderwania od niego części z jego ludzi? Przeciągnięcia banitów na naszą stronę w zamian za ułaskawienie? Mogdred stanie się zbyt słaby, by atakować. Mistrzu Usari, powiedz mi jedną rzecz. Czy to prawda co mówią o Eregaście? Czy ona jest córą…”

Usari odpowiada stanowczo.

„Nie jest.”

Leudast wzdycha.

„Kłamstwo zawsze wychodzi na jaw. Czy Eregasta zatroszczy się o nasze sprawy Mistrzu Usari?”

Usari wzrusza ramionami.

„To wie ona sama. Ja wiem jedno. Jest kobietą lasu. Tak jak ty i ja. Poprzedni wiec zakończył się niejedną kłótnią w rodzinie. Syn Ingomera wyruszył na wilkołaka bez zgody ojca. Nie poszli za nim inni. Wyruszyła garstka zbyt mała, by pokonać wielką bestię. Nie możemy powtórzyć błędu tych, którzy nie doczekali się tego wiecu. Jeżeli mamy ruszyć na Dwimmerhorn, to wszyscy razem. Tak samo jak na Wzgórze Tyrana.”

Negocjacje z Imnaharem

Słoneczny Gród przysyła reprezentanta na wiec, aby uzyskać coś dla siebie. Jest nim szanowany kowal, Imnahar. Oczekuje głosowania za udzieleniem mu wsparcia. Leudast syn Lejknira zdaje sobie sprawę z zagrożenia. Leśni ludzie chcą atakować cele po tej stronie lasu. Słoneczny Gród, znajdujący się po drugiej stronie lasu, może nie utrzymać się bez ich pomocy. Imnahar błaga Eregastę, by pierwszym celem było nie Dwimmerhorn ani Wzgórze Tyrana, a Wieża Czarownicy obok Wschodniej Wycinki. Bo jeżeli gród upadnie, las straci kontakt z Ereborem i Esgaroth.

Eregasta nie może mu teraz tego obiecać.

Imnahar daje do zrozumienia Eregaście, że niezależnie od łączącej ich przyjaźni, swój głos na nią uzależnia od poparcia udzielonemu jemu.

„Błagam, zrób to co konieczne. Ja przybyłem tu z konkretnym zamiarem. Muszę głosować tak, jak nakazuje interes Słonecznego Grodu.”

Popsute miecze

Gdy Eregasta odchodzi, Imnahar zwraca się do Eryna.

„Przyjacielu. Gdyby nie ty i twoi towarzysze zostałbym na zawsze w Rhosgobel i uderzał w stare popsute miecze.”

Eryn wyciąga swój miecz. Jego ostrze zostało złamane.

„To my. Jesteśmy jak stare popsute miecze.”

Imnahar wygląda na załamanego.

„Jestem w rozsypce. Czy możesz wstawić się za mną u Eregasty? Czy możesz opowiedzieć się po stronie Słonecznego Grodu?”

Eryn również nie może niczego obiecać. Liczy na to, że wróg uderzy na Rhosgobel i chwilowo zostawi Słoneczny Gród w spokoju. Imnahar nie tego spodziewał się usłyszeć.

Imnahar wraca do tych, z którym przybył. To nie są ludzie lasu, a ludzie z Miasta na Jeziorze. Podpowiadają Imnaharowi, by głosował przeciw Eregaście. Imnahar kiwa głową smutno.

Obozowisko Mogdreda

Nocą Eryn zauważa człowieka, który po cichu wymyka się z obozowiska. To ten zielonowłosy zbir, który sprzedaje czarną maź w Rhosgobel. Eryn śledzi go. Tak dociera do obozowiska Mogdreda i Snagii tuż pod miejscem, w którym trwa wiec!

Mogdred i Snagga spierają się. Goblin pragnie szybkiej i bezlitosnej zemsty. Chce atakować już teraz. Jest pewny, że wiec już się rozpoczął. Ale Mogdred nie chce o tym słuchać. Oczekuje na posiłku z drugiej wieży, które zjawią się za tydzień. Snagga buntuje się. Nie zamierza służyć pod Mogdredem.

„Nie możesz mi rozkazywać. Wiem więcej od ciebie. Byłem po drugiej stronie żywopłotu. Znam prawdę o tej, którą nazywają twą córą. Nie będę się ciebie słuchał! Moje gobliny służą mi, nie tobie.”

„Nie bądź głupi. Służymy temu samemu panu. Nie chcesz ryzykować, że wpędzisz go w gniew.”

Zielonowłosy zbir, choć wszedł do obozowiska, unika wzroku Mogdreda. Pozostając na uboczu po cichu naradza się z grupą banitów, po czym wraca tam skąd przyszedł.

A zatem stało się. Misja Garsendis powiodła się. Powstała szczelina pęknięcia w bandzie Mogdreda. Jeżeli odpowiednio zadziałać, pęknięcie pójdzie dalej i dojdzie do podziału. Jeżeli wiec zagłosuje za ułaskawieniem, część odłączy się od Mogdreda i pójdzie za jego córą.

Eregasta potem rozmówi się z zielonowłosym oprychem. Zwie się Avagis. To on rozprowadzał fiolki z trucizną w Rhosgobel. Usari odkupuje od niego cały zapas i niszczy go. Avagis nie zdawał sobie sprawy ze szkodliwości tego towaru.

Mówi, że odkąd pojawiła się Qadan Logen i poślubiła Mogdreda, ich pan nie jest już taki sam. Avagis został wygnany przez leśnych ludzi, ale nie zamierza zabijać ich. Mogdred posunął się za daleko. Inni banici myślą podobnie. Nie chcą przelewać braterskiej krwi. Mogą odłączyć się od Mogdreda, ale na razie ułaskawienie to tylko plotka. Musi stać się faktem.

Nie ma zatem czasu do stracenia. Wkrótce Mogdred zaatakuje. Jeżeli leśni ludzie chcą przeciągnąć banitów na swoją stronę, muszą zagłosować na tak.

art. Artur Mósca

 

Negocjacje z Vidugalumem

Eregasta zwraca się o pomoc dla Słonecznego Grodu do Vidugaluma. Skoro operuje tam jego szpieg, to może być żywotnie zainteresowany bezpieczeństwem tego miejsca. Zwłaszcza, że teraz nadarza się sposobna ku temu okazja. Sojusznikiem Vidugaluma stał się Herefara. Jest on głową wygnanego z domu rodu rohirrimów. Wschodnia Wycinka, gdzie teraz leży gród, została uczyniona rękami jego dawnych przodków, którzy zamieszkiwali te tereny nim otrzymali od Gondoru równiny Rohanu. Ale nawet jeśli Herefara nie jest sentymentalny, potrzebuje nowego domu. Mieszkańcy grodu są otwarci na przybyszy.

Eregasta przekonuje.

„Na Dwimmerhorn możemy ruszyć bez rohirrimów. Ich konie ugrzęzłyby na bagnach.”

Vidugalum przyznaje jej rację. Widzi swój interes w tym, aby rohirrimowie osiedli w Słonecznym Grodzie. Ale martwi go to, że grunt się sypie pod nogami Eregasty. Jeżeli zostanie wykluczona z wiecu, to i on nie będzie mógł nic ugrać. Jeszcze bardziej martwi go obecność zdrajców i spiskowców u jej boku.

„Ma władza nad Siedliszczem jest niezachwiana. Ale zawsze znajdą się niezadowoleni. Podpalacze, których cieszy pożar. Niestety jeden z takich ludzi jest tutaj. Wydaj mojemu człowiekowi Hartnida. Był częścią spisku wymierzonego we mnie. Zdrada musi zostać ukarana.”

Eregasta jak zwykle szuka innego sposobu.

„Poślij go na Dwimmerhorn. Niech los rozsądzi.”

Ale Vidugalum nie ma czasu na takie zabawy. Stał się niecierpliwy i raptowny. Widać w jego działaniach desperację, pośpiech. Eregasta musi szybko coś wymyślić. Nie może okupić pomocy dla Słonecznego Grodu życiem Hartnida.

„Musisz o czymś wiedzieć. Eryn wpadł na trop. Banici rozbili swój obóz nieopodal. Szykują się do ataku na wiec. Jest z nimi Mogdred. Zgadnij kto mu doradza.”

„Pewnie ta, z którą ma dziecko.”

„Ten, który cię zdradził. Snagga.”

Vidugalum blednie. Ręce mu drżą. Ścisza głos.

„Mówisz, że to Eryn znalazł trop. Wiem, że mu wierzysz. Nie chciałem tego mówić wcześniej, ale nie tylko Hartnid był zamieszany w spisek. Twój elf stanął na przeciw mojego Tealiona. Eregasto, jesteś pewna, że on ci mówi o wszystkim? Wtajemnicza w swoje plany? Czy powiedział ci, że Siedliszcze zbudowane jest na ruinach elfickiego miasta? Dlaczego chce się mnie stamtąd pozbyć choć wie, że to doprowadzi do upadku Siedliszcza? Elfy chcą odzyskać miasto dla siebie, choć je porzuciły?  Dlatego gdy elf opowiada różne rzeczy o goblinach służących mi do tej pory wiernie, to ja zadaje sobie pytanie – kto na tym zyskuje. Kto zyskuje na tym że mój najwierniejszy sługa zdradził? Czyja to może być sprawka? Czyż nie wydarzyło się to wszystko dopiero po tym, jak zjawił się elf? Możesz mnie zapewnić, że to pozostaje bez jakiegokolwiek związku?”

Eregasta przypomina sobie o zasadzie wyznawanej przez Vidugaluma. Silniejszy ma zawsze rację.

„Zmierzę się ze Snaggą i przyniosę ci jego głowę.”

Vidugalum kręci głową.

„Patrzę po wszystkich i widzę tylko dwójkę, która ma tu rolę do odegrania. Tylko od dwójki zależy to jak będą wyglądać kolejne lata. Ty i ja możemy tego dokonać. Zrobimy to co trzeba zrobić, by wygrać. Wiesz po co mi ta władza? Aby stworzyć połączenie z resztą świata. Bo teraz nikt o nas nie słyszał, nikt do nas nie przybywa. Nie mają pojęcia, że istnieje takie miejsce jak Siedliszcze czy Sanktuarium Smoczego Płomienia. Ale to się może zmienić. Za naszą sprawą. Ale do tego musimy być skupieni. Skupieni na celu, który jest przed nami. Nie możemy się rozpraszać. Nie możemy narażać swego życia. Nie możemy rzucać królowej do przodu, jeżeli chcemy wygrać! My we dwójkę musimy zostać na wiecu. Jesteśmy potrzebni do zawarcia sojuszów.”

Eregasta spokojnie gładzi swego psa po głowie.

„Ja od zawsze miałam wrogów, którym musiałam stawiać czoła. A teraz nie muszę tego robić sama. Jest ze mną Eryn. Jest dla mnie bardzo ważny. Wiele razy ratował mnie.”

Wtem Eregasta osuwa się z nóg. Czuje, że coś dziwnego dzieje się z nią. Wielokrotnie powtarzane pytania powracają echem. Kto jest twoim ojcem? Jesteś córą Mogdreda? Jesteś człowiekiem lasu? Czuje na sobie ogromną odpowiedzialność. Brzemię, które wzięła na siebie lub może zesłał jej los, zaczyna jej ciążyć zbyt mocno. Staje przed decydującym wyborem. Na wiecu zdecydują się jej losy.

Ocknie się chwilę później. Widzi przed sobą zaniepokojoną twarz Vidugaluma. Ale wie, że nie powstrzyma jej przed powziętym zamiarem. Przyjmuje jej wyzwanie. Jego przekonanie przeciw jej przekonaniu. Przydzieli swoich najlepszych ludzi na polowanie. Wraz z nią wyruszy Tealion Białogłowy i Herefara. Jeżeli przyniosą mu głowę Snaggi, zgodzi się wysłać rohirrimów do Wschodniej Wycinki.

Morakar Strzelec

Na ochotników zgłaszają się Eryn wraz z drugim łucznikiem, jednym z trójki rodzeństwa z Leśnych Sal, Morakarem. Erynowi podoba się ten młody chłopak. Nie brak mu zadziorności, ale i talentu do łuku. Wyróżnia go postawa, wiecznie przekrzywiona na bok, jakby sam był łukiem. Czy to dlatego, że całe życie spędził na treningu i tak mu zostało czy może zawsze jest przygotowany do strzału? Charakterystyczne są też lotki na jego strzałach, każda w innym kolorze. Ale to co najbardziej zwraca uwagę Eryna to jego łuk, gdyż został wykonany przez elfy!

Eryn pokazuje mu swój łuk, który otrzymał od Galiona. Elfa, który przybył do Leśnych Sal wraz z drugą elfką. Zabrał dorosłych oraz starszych na polowanie na wilkołaka, z którego leśni ludzie nigdy nie powrócili. Teraz Eryn zabiera ich potomka na polowanie na gobliny. Młody zgadza się, gdyż widział jak tamten wspaniale strzela. Jeżeli może się jeszcze czegoś nauczyć to tylko od kogoś takiego. A i Eryn wypowiada słowa uznania dla Morakara:

„Nie należy bać się tego, który zna tysiąc różnych ciosów, ale tego, który jeden cios wykonywał tysiąc razy. Strzelasz lepiej niż inni ludzie. Przekonajmy się czy potrafisz strzelać do goblinów.”

Polowanie na gobliny

Usari również zgłasza się na ochotnika. Zgłasza się i Hartnid, licząc że po udanym polowaniu na gobliny Vidugalum mu odpuści.

Tropy goblinów wskazują na to, że odłączyły się od Mogdreda i kręcą po okolicy. Usari szukając ich śladów napotyka na niedźwiedzia. Olbrzymie zwierzę spogląda w jego stronę. I Usari widzi, jak ten łapą wyciera pysk z czarnej mazi, nie pozostawiając na nim żadnego śladu. Zaraza powoli przemija!

Gobliny nie mają żadnych szans. Zostają zaskoczone i wybite co do jednego. Usari nabija głowę Snaggi na włócznię. Tealion i Hartnid wychodzą z walki ciężko ranni. Wracają razem, podpierając się nawzajem.

Mogdred

Jeden z przeciwników został pokonany. Na swoje nieszczęście odłączył się od sojuszników. Ale gdzieś tam, w leśnej głuszy, wciąż kryje się Mogdred. I właśnie gładzi po bokach swe dwa wielkie psy. Goblin nie kłamał. Wiec już się zaczął. Mogdred zastanawia się co teraz co robić. Musi podjąć jakąś decyzję zanim przybędzie Tamten i go do tego zmusi…

Wędrówka w ciemnościach

Vidugalum zamyka się z Eregastą w jednym namiocie. Tę noc i kolejną spędzą nad starym, poczerniałym pamiętnikiem.

„Eregasto, nie zapomniałem o naszej umowie. Zdrajca przerwał na to co zaczęliśmy, ale teraz, gdy zdrajcy nie ma, możemy dokończyć. Zwykli ludzie nocą śpią. Ale nie tacy jak my. Pokaż pamiętnik, abym mógł go odczytać.”

Eregasta bacznie przygląda się pracy Vidulauma. Eregasta jest spostrzegawcza i przebiegła. Jeszcze kilka przetłumaczonych stron i nie będzie potrzebowała Vidugaluma, by odczytać kolejne. Jeszcze tylko kilka podstawowych znaków, a znaczenia kryjące się za tymi symbolami, za tymi kropkami, zaczną powolutku docierać.

Dary Mrocznej Puszczy

Vidugalum wie o czym pisze Zimraphel. Widział owe pożywienie na ścianach Dol Guldur, jak porasta wilgotne, zimne i ciemne kamienie. Dziwny, fluorescencyjny grzyb czy może raczej pleśń. To sprawka złego. On potrafi przemieniać rzeczywistość. Wykrzywiać i wypaczać ją. Sięga po najprostsze sposoby. Zaczyna od tego, co ma pod ręką. Co znajdzie na miejscu. I tak oto miejsca, w których niegdyś żyło pożywienie, zmienił w miejsca, w których rosną rzeczy zatruwające umysł.

Jeżeli Radagast zbyt długo pozostawał pod ich wpływem, jeżeli stał się ich ofiarą, może już nie być tą samą osobą…

Eregastę intryguje, gdzie może znajdować się kryjówka Radagasta, w której nauczał Zimraphel? Vidugalum nie ma pojęcia. Eregasta do tej pory o nic niej nie słyszała.

Zimraphel. Ona jest tylko służką. Nie jest tak potężna jak ci, którzy zostali całkowicie pochłonięci przez cień. Ona jeszcze nie została przemieniona bezpowrotnie. Nie wstąpiła jeszcze do wiecznej służby ciemności. Ale nie jest też już człowiekiem. Nie zadowala się zwyczajnymi rzeczami. Ona karmi się słabością i nieszczęściem innych oraz władzą nad nimi.

Grzybowa choroba wkrótce ją zniszczy.

Głosowanie

Nad ranem Fritwalda uderza w dzwon. Skończył się czas narad, nastał czas decyzji. Decyzji wiążącej dla tego wiecu i późniejszych. Czy Eregasta córka Mogdreda wnuczka Ingomera Łamacza Topor jest człowiekiem lasu czy nim nie jest?

Tradycyjnie pierwsza zabiera głos Fritwalda. Trzyma się postanowień poprzedniego wiecu. Wówczas wykluczono Mogdreda. Leśni ludzie orzekli, że Mogdred nie jest jednym z nich. Zatem jego córa również nie. Fritwalda głosuje przeciw.

Leudast dziękuje Eregaście za ratunek ojca. Wyraża uznanie wobec stworzenia Jagodowego Szlaku. To ona przekonała go, by wyruszył do Dwimmerhorn. Eregasta myśli krok do przodu, kiedy inni myślą, czy wyruszyć w drogę. Kogoś takiego nie wolno się pozbywać ze swojego grona. On głosuje na tak. Eregasta nie jest obcoplemieńcem.

Ragnakar chce, aby Eregasta wprost ogłosiła się córą Mogdreda, czego do tej pory nie uczyniła.

„Jesteś córą Mogdreda czy nie jesteś, Eregasto?”

Eregasta nie daje ostatecznej odpowiedzi.

„A ty jesteś synem swego ojca czy nie jesteś? Skąd masz to wiedzieć?”

Ragnakar jako jedyny się nie śmieje.

„Taka odpowiedz mówi sama za siebie. Wystawiasz sobie świadectwo. Matactwa, knucia i kłamstwa – oto czym jest Eregasta. Leśne Sale głosują na nie.”

Głos rozstrzygający?

Został ostatni głos. Głos kowala Imnahara ze Słonecznego Grodu.

Imnahar wygląda na zmarnowanego. Jeszcze nie wie o umowie zawartej pomiędzy Eregastą, a Vidugalumem.

„Podróżowałem tu pełen nadziei, że uzyskam pomoc. Na miejscu zdałem sobie sprawę z tego w jak ciężkim położeniu znalazł się Słoneczny Gród. Wszyscy rwiecie się do walki, ale nie o nas. Nie o dalekich kuzynów. Mój interes kazałby mi głosować przeciwko tej, która jest prowodyrem tej walki. Ale ja byłem tylko zwykłym człowiekiem lasu kiedy Eregasta i jej towarzysze przyszli do mnie i powiedzieli – możesz być kimś wielkim. Dla mnie nie liczy się jaką kto ma krew, ale co kto ma w sercu. A w sercu Eregasty płonie ogień. Głosuję za tym, że jest kobietą lasu.”

Mędrzec

Głosowanie kończy się brakiem rozstrzygnięcia. Tradycja nakazuje, że w takiej sytuacji głos zabiera mędrzec.

I nagle wszyscy zaczynają szukać wzrokiem Radagasta, który powinien się objawić. Nie było go od dawna, ale to jest właśnie ten moment, kiedy powinien przybyć. Ostatnia chwila na to, aby się pojawić i pokazać, że troszczy się o sprawy ludzi lasu.

I wtedy od strony drugiego brzegu słychać krzyki, wiwaty. „Mędrzec! Przybył mędrzec!” Fritwalda kiwa głową. Niektóre rzeczy zapisano w gwiazdach. Zjawił się ten, który potrafi z nich czytać. On rozsądzi wszelkie spory.

Wszyscy są spragnieni widoku Mędrca. Jakieś jest ich zdziwienie, gdy nie jest nim Radagast.

suplement

„Mroczna Puszcza karmi swe dzieci. Karmiła też mnie. Dzięki jej darom odkryłam pełnie swej mocy.  Radagast. On również się pożywiał. Widziałam to w naszej kryjówce I z pewnością ujrzałabym to w tej za Żywopłotem. Dar i kara. Błogosławieństwo i przekleństwo. Szlam krok za krok za nim, aż było już dla mnie i dla niego za późno. Teraz już wiem, ze Radagast przebywając tak wiele czasu na polach obrośniętych pajęczyną i pleśnią nie mógł pozostać takim samym. I ja również nie mogłam pozostać taka sama. Moim ciałem pożywia się to samo, czym wcześniej pożywiałam się ja. Powoli krok po kroku opuszczają mnie siły. Ale jego tez. Zastanawiam się jak to jest ze tak długo ukrywał to przede mną. Dotykał mnie wiele razy i nigdy nie poczułam, tego ze i on wewnątrz jest już niemal martwy.”

 


Komentarz grającego (koso):

Jak widać ta sesja nie przyniosła odpowiedzi na pytanie czy Eregasta jest córą Mogdreda. Ale nie płaczmy, bo nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go. Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie elektryzowało wszystkich uczestników wiecu i nadało właściwą dynamikę na sesji.

Eregasta podczas zasłabnięcia zdała sobie sprawę, że wybór Mogdreda oznacza odrzucenie Eryna. Traci część siebie, którą dopiero niedawno odkryła. Traci coś bardzo ważnego, choć jeszcze do końca nie wie co. I gdy wybierze dziedzictwo Mogdreda zamiast Eryna, już się nie dowie… To kolejny doskonały moment, kiedy mocno wybrzmiały łączące ich więzi.

Dlaczego nie ogłosiła się w takim razie córą Eryna? Vidugalum nie ufa elfowi, a sojusz z nim jest kluczowy dla Eregasty. Również banici nie zechcieliby przystąpić do niej. Wówczas naraziłaby leśnych ludzi na atak z ich strony pod wodzą Mogdreda.

To był trudny wybór. I nie dokonując go, Eregasta w pewien sposób również wybrała. Cały czas próbowała powiedzieć, że to nie ma znaczenia kim jest jej ojciec. Grzech pierworodny nie jest jej grzechem. Liczy się kim jest ona. Nie może liczyć na Radagasta, gdyż ten przepadł bez wieści. Nie może liczyć na Mogdreda, gdyż ich więź nie istnieje i opiera się na kłamstwie. Czy może liczyć na Eryna? W bardzo wielu kwestiach tak, ale nie może i nie chce oczekiwać od niego, że całkowicie poświęci się dla niej („Eryn ostatecznie wybierze elfy”). Eregasta liczy przede wszystkim na samą siebie. Chce być „Eregastą”, a nie „Eregastą córą…”.

Tealion Białogłowy. Z perspektywy gracza nie można marzyć o ciekawszym przeciwniku. To ktoś taki, za którym chciałbyś skoczyć w ogień, ale nie możesz, bo musisz przeciwko niemu walczyć. A potem scena, w której oponenci stają przeciw wspólnemu wrogowi i ledwo z tej walki uchodzą z życiem, jeden za drugiego nadstawiając karku. Mam tu na myśli walkę Tealiona i Hartnida z goblinami. Moment, w którym opada bitewny kurz, a oni ledwo stoją na nogach i podtrzymują się za ramiona… W takim momencie duzi chłopcy płaczą na filmie.

Eryn. Jak zwykle zaczął od znakomitego wstępu, który stał się refrenem tej sesji. W każdym „wejściu” pojawiały się kadry z podróży elfki i Garhildy Lisicy do Lothlorien. Choć dla porządku czytania w tym raporcie umieszczone zostały w sekcji intro, to faktycznie pojawiały się w czasie całej sesji. Pytanie czy im się powiedzie elektryzowało nie tylko Eryna.

To kolejna sesja, która została rozegrana w dziczy, podczas weekendowego wypadu za miasto. Granie z dala od wszelkich „przeszkadzajek”, bez patrzenia na zegarek, w doskonałym towarzystwie – jest świętem RPG.


Komentarz prowadzącego (kadu):

W tym raporcie Tomek zrobił coś, czego jeszcze nie praktykowaliśmy – przyciął go,  żeby lepiej się czytało (reżyseria! :-). Faktyczna sesja skończyła się nieco później. Ale z drugiej strony – graliśmy w Wólce więc ta i następna sesja zlewały się w praktyce w jedną całość. Skomentuję tutaj tylko to, co mamy w tym raporcie.

Do tych sesji byłem przygotowany i nieprzygotowany. Przygotowany w tym sensie, że miałem obmyślone i rozpisane co może się dziać na Wiecu. Konsekwencje plotki o tym, że Mogdred jest ojcem Eregasty, kwestie związane z Vidugalumem, niepewne zachowania Leudasta syna Hartfasta i kowala Imnachara ze Słonecznego Grodu. Nieprzygotowany w tym sensie, że na wiecu miałem bardzo dużo BNów i prosiło się, żeby przygotować dla nich obrazki i mapę relacji – czego nie zrobiłem, bo nie znalazłem na to czasu. Trochę szkoda – dawniej mi się udawało, np. w przypadku dworu huttessy Shooli w Star Warsach. Na pewno przełożyłoby się to na wrażenie, że wiec jest ludny, że sporo się na nim dzieje. Ale mapy, handouty i pomoce nie są sednem RPG, więc nie przeszkodziło mi to ostatecznie w poprowadzeniu dwóch dobrych sesji.

Z rzeczy, które wyszły dobrze – myślę, że cały łuk wokół tego, czy Eregasta jest Kobietą Lasu wyszedł zgodnie z planem – w tym sensie, że były w nim zwroty akcji, były emocje i były potencjalne okrutne konsekwencje (niektóre z nich mogą jeszcze zresztą wybuchnąć). Zrobiłem tutaj zagrywkę trochę jak Włodi – najpierw list Ingomera, już tam elf z tyłu krzyczy „Queen of the Woods” a ja JEB!!! ręką w stół i ustami wściekłego Ragnacara krzyczę: „NIGDY!!!” – i za moment optyka jest nie taka czy E. może być królową, tylko czy może być Człowiekiem Lasu. Z nieba do piekła.

Decyzje Imnachara i Leudasta były tutaj wypadkową rozmów BG z tymi BNami i wcześniejszych wydarzeń. Swoją rolę odegrały też kości. Rozmowa Leudasta z Usarim poszłą w stronę „nic ci nie mogę obiecać, Leudaście”, więc powiedziałem słynnej już: „rzuć na Persuade”, które Usari ma na zero i często ratuje go tylko runa Gandalfa wyrzucona na kości atutu. No i jebs! Co za fuks – Tomek rzuca tę właśnie runę. Gdyby nie to, to pewnie test by się nie powiódł i Leudast głosowałby przeciwko Eregaście – rozstrzygnięcie zapadłoby na jej niekorzyść!

Imnacharem za to zagrałem trochę na zmyłkę. Zrobiłem wszystko, żeby zasugerować, że on zagłosuje przeciwko Eregaście, po czym w kluczowym momencie powiedziałem, że on głosuje tak, jak każe mu serce, a nie głowa i doprowadziłem do sytuacji patowej, odciągając finalny werdykt… i oddając go w ręce Sarumana. Dla mnie to odpowiednia dramaturgia, byłem z tego zadowolony.

Niestety, tym co tę sesję uczyniło w moich oczach „tylko” dobrą, a nie znakomitą, była walka ze Snagą. Ogólnie cały wątek wyszedł bardzo fajnie, ale po samej walce więcej sobie obiecywałem, zwłaszcza, że tuż przed sesją w podarowanym mi przez graczy na urodziny podręczniku Laughter of dragons znalazłem dla niego odpowiednie statystyki. Nie wiem co ja z tym mam, że jak jest walka to spodziewam się, że powinno być realne ryzyko – a przy lekko gąbkowatych postaciach TORa musiałbym oszukiwać z przeciwnikami, żeby stworzyć w takiej sytuacji realne zagrożenie. W Szarni (Wstędze Fantasy) tak to sobie ustawię, żeby było mega groźnie i zobaczę, jakie to będzie miało rezultaty.

A nie, jak nad tym myślę, to nie musiałbym dawać mocniejszych przeciwników, żeby zwiększyć dramatyzm walki. Miałem nawet rozpisane urozmaicenie, taki twiścik z zakładnikami Snagi… ale zapomniałem o nim w ferworze walki. Asz, do diaska – tak to jest jak się prowadzi rozbudowane sesje z wieloma wątkami na raz – trzeba mieć super notatki i wszystko przed oczami, żeby z wymyślonych wcześniej rzeczy zrobić odpowiedni użytek. Mogłem też zagrać krukiem, ale uznałem, że potrzebuję go kiedy indziej i pewnie pojawienie się w tej scenie skrzydlaty przypłaciłby życiem.

Wracając do samej struktury sesji mój cel był taki, żeby centralne były pytania na wiecu, ale też żeby każdy miał swoje własne rzeczy nocą. Eryn w magiczny sposób widział kolejne kroki wyprawy Alomei – Milczącej. Eregasta – razem z Vigugalumem rozszyfrowywała zapiski Czarownicy. A Usari przyjmował tych, którzy chcieli jego porady. To ostatnie akurat trochę się poprzesuwało w czasie, ale chyba ogólnie byłem zadowolony. Eregasta wiadomo, że jest na pierwszym planie, ale Eryn jest mocno związany z jej rozstrzygnięciami, a Ustari ma swoją kluczową rolę w doradzaniu Leudastowi, więc spotlight był rozłożony w miarę OK.

Jeżeli chodzi o wejście Sarumana, to miałem to zaplanowane od dłuższego czasu. Tutaj też użyłem tej techniki ‚z nieba do piekła’ – mędrzec wydaje się przybywa w doskonałym momencie… tylko nie ten mędrzec, którego można się było spodziewać. Jak poszły rozmowy z najpotężniejszym z Istarich i co rozstrzygnięto o Eregaście – zobaczycie w następnym raporcie. W tym momencie sesji wiele spraw wisi na włosku, a Wiec ma jeszcze wiele spraw do omówienia!

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.