Nie tylko pośród orków znany jest zwyczaj rzucania wyzwania wodzowi przez jego żołnierzy. Mieszkańcy Rhovanionu czasem wydają się wciąż ludem dzikim i nieokrzesanym, którym ten zwyczaj nie jest obcy.
drużyna
Gosia – Eregasta – nie okazała jedności z Leśnym Ludem, zostawiając swych żołnierzy do obrony Sanktuarium, by nie podzieliło losu Eremedium i Rhosgobel
Andrzej – Eryn – jego lud nie zamierza przyłączyć się do wojny, nie widząc w niej żadnej korzyści dla siebie
Tomek – Usari – dowodzi armią, choć ciągnie się za nim zła sława zdrajcy, wielkiego przegranego i krwiożerczej bestii
w poprzednim odcinku
Nastają mroczne czasy.
Vidugalum ulega wpływom Pierścienia, który nosi na palcu. Usari opuszcza Rhosgobel, które miał chronić i udaje się do Siedliszcza, by po kryjomu zabrać stamtąd Amalinę.
W czasie nieobecności Usariego Rhosgobel zostaje zaatakowane i doszczętnie zniszczone przez Easterlingów. Ginie wielu Ludzi Lasu, w tym Hartfast Pancerny.
Okazuje się, że wróg wciąż ma swych szpiegów i swe sługi pośród Leśnych Ludzi. Eregasta ujawnia jednego z nich i używa na nim kryształu, co niespodziewanie zabija nieszczęśnika.
Eregasta staje przed koniecznością wyboru – stawienia się do walki ze swymi wojami lub pozostawienia ich do obrony Sanktuarium. Wybiera to drugie, czym naraża się przywódcom pozostałych osad.
intro
Aragorn zwraca się Usariego bardzo poważnym głosem.
“Nasz cel jest jasny. Przybyliśmy tu za jednym z naszych. Jestem mu to winien, gdyż to ja podjąłem decyzje o wysłaniu go tutaj. Felmer pewnie już nie żyje. Chcemy odzyskać jego ciało. Jesteśmy mu to winni.”
Eryn uczy bardkę Hilduarę pierwszej zwrotki swej nowej pieśni.
Dla nas wstaje ten świt
Lećmy, na mury, na szczyt
Tam wróg ukryty jak szczur
Za kark go i strącić go w dół!
Zachęca ją, by zaśpiewać o hobbitach, o elfach, o Dunedainach. Wszyscy zebrali się razem nie z powodu słabości, lecz pod wspólnym sztandarem. Sztandarem Ludzi Lasu, A las potrafi rozprawić się ze skałą i kamieniem.
Ragnakar spluwa na ziemię. W jego sercu goreje czarny ogień. On zabrał wszystkich, jacy zostali w Leśnych Salach, a nie zostało ich wielu, po zakończonej klęską wyprawie na wilkołaka. Z własnej skromnej kiesy opłacił ceniących się Beorningów. Przyjął też pod swe dowództwo ludzi Fritwaldy Biegaczki. A Eregasta?
„Leśni Ludzie, zapamiętajcie tych, którzy nie respektują postanowienia wiecu. Zawarliśmy umowę. Każda osada przyśle swe oddziały. A gdzie są oddziały tamtych, z drugiej strony lasu? Widzicie jakiś wojowników? Ja widzę tylko Eregastę, z garstką jej usłużnych. Ona od początku zamierzała się wami posłużyć. Ona chce nas wykorzystać, tak jak posłużyła się moim bratem. Nie liczy się z nami. Nie doczekanie jej. Słuchajcie tego co mówię, a wyjdziemy z tego zwycięsko.”
Eregasta krząta się w swojej chacie, nerwowo czegoś szukając. W końcu przypomina sobie. W podłodze jedna z desek jest obluzowana. Podnosi ją i sięga głęboko do środka. Jej dłoń natrafia na słój.
„Mam!”
Krzyczy uradowana do Boba i podaje mu łyżkę. W czasie, gdy hobbit zajada się konfiturą, Eregasta każe mu słuchać.
„Mam coś jeszcze dla ciebie, ale dam ci jak skończysz, żebyś nie zaplamił. To bardzo cenna rzecz! Daję ci mapę Jagodowego Szlaku. Ty przetrwasz. I Jagodowy Szlak musi przetrwać razem z tobą. Gdyby mnie zabrakło, zastąpisz mnie.”
Następnie Eregasta wyciąga drugą mapę, którą sporządziła podczas wyprawy do Dwimmerhorn.
„Powiedz mi Bob, którędy wróciłeś…”
Gdzieś na bagnach. Kruczy zlot. Jeden obok drugiego krebainy lądują. Wiele z nich na upierzeniu nosi ślady czerni, lecz maź strzepnęły już ze skrzydeł. Ten kruczy zlot jest inny niż poprzednie. Już nie przekrzykują jeden drugiego. W milczeniu spoglądają po sobie i na kolejne, które przylatują, lecz żaden nie zabiera głosu. Ostatni ląduje ten, który doznał największego cierpienia ze strony ludzi. Ten, który został przez człowieka zdradzony, choć mu zaufał. Jego skrzek jest donośny. Przekonuje pozostałe stwory, by skazały Leśnych Ludzi na zagładę.
„Będziecie ich widzieć. Wiecie, gdzie są nasi orkowi bracia. Naprowadzicie ich, zmylicie ich, rozdzielicie ich. Za to wszystko dostaniecie godną zapłatę.”
Kruk spogląda na nie pewny swego, gdyż wie, że tamte zawsze były posłuszne, a teraz zachęcone dodatkową pokusą, nie będą się w stanie jej oprzeć. Ale o dziwo kruki wcale nie zaczynają się wiercić na myśl o zapłacie. Zaczynają skrzeczeć gniewnie na niego, jakby chciały go przepłoszyć. Krzyczą, że nie słuchają już jego i Czarownicy.
Jeden z nich, Kraban, stary kruk ze szpotawą łapą, spogląda na kruka, który próbował ich przekonać. Kruka, który wykluł się z tego samego miotu co on. Kruka o zapachu, który kiedyś tak bardzo kochali, a teraz nie mogą znieść.
„Czym zapłacisz? Pokaz skarby, do których ty jeden znasz drogę.”
Tamten wcale nie zamierza ich pokazywać. Rozkradłyby skarby z bagien. Jego skarby!
Usari przyłącza się do obozowiska Beorningów. Chłonie wieści z północy i dzieli się wieściami stąd, z południa. Dzieli się swym miodownikiem, którego nie byłoby bez Leśnych Ludzi. Gdyby nie oni, pasieki Beorningów wciąż zajmowałyby czarne pszczoły, których miód jest trujący. Beorningowie potrzebują Leśnych Ludzi, a Leśni Ludzie potrzebują Beorningów. Rhosgobel stoi puste, a powinno strzec szlaku. Rhosgobel jest puste i potrzebuje gospodarza, tak jak ul potrzebuje pszczelarza. A nikt nie zna się na na pszczołach i szlakach tak jak Beorningowie.
Galion i jego oddział łuczników z konarów drzew obserwują wymarsz Leśnych Ludzi. Galion do tej pory nie dawał im wielkich szans w starciu z orkami. Dopiero zjawienie się Strażników Północy może stanowić o przewadze, jeżeli Leśni Ludzie będą potrafili jej użyć. Elf ocenia szanse, po czym wydaje komendę.
„Nie będziemy się wtrącać. Zobaczymy jak rzeczy się potoczą i co możemy dla siebie zyskać.”
wydarzenia
- Kwatermistrz Bob zostaje zastępcą dowódcy
- Usari wymierza karę za pobicie swego zastępcy
- Tealion żąda pokazania skarbów
- Brak gwarancji dla ludzi Vidugaluma = rozpad sojuszu
- Walka o dowództwo – Usari vs Ragnacar
- Pojedynek na śmierć i życie – Usari vs Tealion
przygoda
Tealion
W obozowisku większość wojowników nie zna siebie. Nigdy nie walczyli razem, ani nawet nie rozmawiali ze sobą. Wielu, by nie potrafiło, gdyż dzieli ich pochodzenie i język. Trudno tu o porządek. Każdy ma inne zwyczaje i inne dążenia. Przyglądają się sobie, próbując rozeznać kto jest kim. Dla wielu z nich ta wyprawa jest pierwsza. Dla wielu z nich ta wyprawa będzie też ostatnia, czy z niej wrócą, czy nie.
Dowodzi nimi wysoki, jednooki Beorning. Widziany jest często w towarzystwie Tealiona Białogłowego, weterana wysłanego przez Vidugaluma. Białowłosy wojownik nosi przy sobie długi miecz, w każdej chwili gotowy by walczyć. Na jego tarczy widać zamczysko najeżone kolcami u dołu, symbol Siedliszcza. Sprawia wrażenie surowego, stanowczego i ponurego.
O ile Usari nie ma pod sobą ludzi, to Tealion dowodzi licznym oddziałem najemników, będących jedną trzecią wszystkich sił. Najmici nie wzbudzają sympatii ani zaufania. Większość z nich wygląda dość nędznie. Niektórzy byli więźniami w Dol Guldur. Pozostali to przybysze z nieznanych stron. W ich oczach widać chciwość. Lecz autorytet Tealiona oraz moneta Vidugaluma póki co trzymają ich w ryzach.
Usari spogląda na całą hałastrę i zastanawia się, jak długą są w stanie przetrwać. Zima pokonała już niejednego generała.
„Na jak długo starczy nam zapasów?”
Tealion wskazuje na wozy załadowane po brzegi.
„Moi ludzie są w stanie oblegać twierdzę do końca jesieni.”
Później, w czasie postoju Tealion zaprasza Usariego do swego namiotu i stawia kawę na ławę.
„Wkrótce dotrzemy do Wielkiej Rzeki. Mój pan, wielki sojusznik Leśnych Ludzi, Vidugalum, zorganizował przeprawę na drugi brzeg. Przepłyniemy na łodziach flisaków Madrara. Dwa dni nie miną, a znajdziemy się na Polach Gladden. Vidugalum zapewnia znaczącą część sił tej armii oraz przeprawę przez rzekę wszystkim. Lecz nie za darmo, a na jego warunki zgodził się wasz wiec. Połowa skarbu na bagnach należy się jemu. Otrzymałem wyraźne rozkazy. Ja i moi ludzie nie będziemy walczyć, dopóki nie ujrzymy skarbu.”
Żerdzie
Eryn kazał zabrać żerdzie z Mrocznej Puszczy. W czasie postoju można użyć jako palisady. W czasie przeprawy przez bagna posłużą jako kłody pod koła wozów. W czasie przeprawy przez moczary, można też rzucić je tonącym. W czasie ataku krebainów można postawić je na sztorc i osłonić się. W czasie szturmu, można z nich zrobić taran. W czasie mrozu można je zużyć na opał.
Dwerg Kwatermistrz
Hobbit Bob większość czasu poświęcił na gromadzenie zapasów. Każdego woja objucza zapasami niczym muła. Zostaje mianowany kwatermistrzem oraz zyskuje przydomek – Dwerg. Dwerg Kwatermistrz.
Usari wie, że Dwimmerhorn nie da się zdobyć tak po prostu. Może trzeba będzie oblegać twierdzę długi dni, tygodnie, miesiące. Wówczas o zwycięstwie nie zdecyduje liczba posiadanego oręża, ale prowiantu. I tu kluczowy jest Bob, a raczej Dwerg, z racji swej roli kwatermistrza. Usari postanawia awansować go na swego zastępcę.
Tylko Arnulf, który przewodzi Beorningom, najęty przez Ragnakara, przyklaskuje temu. Leśni Ludzie krzywo patrzą na pierwszą decyzję dowódcy, którego mianowali na wiecu, jakby już tego żałowali. Ragnakar obrzuca Usariego srogim spojrzeniem i odzywa się pierwszy.
„Wiec cię wybrał i trzeba to szanować. Tak nakazuje zwyczaj. Ale jakim to prawem, ten człowiek wzrostu dziecka, miałby nami dowodzić? Czy potrafi utrzymać miecz albo tarczę?”
Usari gotów jest bronić swej decyzji.
„Potrafi utrzymać chochlę i wcale nieźle się nią posługiwać.”
Ragnakar prycha.
„Myślałem, że to od męstwa zależy nasza wygrana, a nie od kuchcenia.”
Usari tylko na to czekał. Wiedział, że Ragnakar, oceniając hobbita, szybko przejdzie od wypominania wzrostu, do wypominania odwagi.
„Dwerg był w Dwimmerhorn dwukrotnie, a mimo to idzie po raz trzeci. Zaś nikt z was nie był tam choćby raz.”
Ragnakar spogląda po swoich szukając wsparcia. Nie znajduje go. Kiwa tylko głową i odchodzi, gotując się w środku. Spodziewał się, że to on otrzyma awans. Chociażby za to, że zgromadził dodatkowych najemników.
Elladan
Elladan przysiada się do Eryn.
„Mój ojciec nie był przeciwny mojej wyprawie na południe, tak jak twój. Ale chciał się upewnić, czy tego chcę. Od dłuższego czasu zadaje sobie to pytanie. Po co tutaj jestem? Po co my elfy tutaj jesteśmy? Czy świat przyjmie to, co mogę mu jeszcze dać?”
Spojrzenie półelfa przenosi się na nieopodal kroczącą przed siebie Eregastę. Eryn również na nią spogląda. Ona nie odwzajemnia ich spojrzeń.
„Niesamowite jak musimy szukać powodów, aby pozostawać w tym świecie. Powód, by żyć. Aż w końcu odnajdujemy powód, dla którego warto by zginąć.”
Elladan zapytuje wprost o Eregastę.
„Myślisz, że to ją odmieniło? To co stało się na wiecu? To, że jej własny lud tak długo odrzucał ją, że aż sama postanowiła odrzucić go?”
Wspomnienie tamtego momentu na wiecu,w którym Eregata ogłasza kim tak naprawdę jest, wciąż rodzi uśmiech na twarzy Eryna.
„To dopiero początek. Mam nadzieję, że teraz zechce poznać swoje dziedzictwo. Ode mnie bądź od ciebie.”
Aragorn, który przez cały czas w milczeniu pykał fajkę, wybucha śmiechem. Klepie Elladana po plecach.
„Jej ojciec nie jest ci przeciwny, druhu.”
Leudast
Leudast zbiera się na odwagę i podchodzi do Eregasty, by posłuchać jej rady. Już raz mu doradziła, wtedy, przed poprzednią wyprawą do Dwimmerhorn, na którą wcale nie chciał wyruszać. To za jej namową zebrał się na odwagę i wyruszył po uwięzionego tam ojca.
Teraz wyrusza po nowy dom dla siebie, dla swojej narzeczonej, dla swego ludu, z którego pozostała ledwie garstka. Dlatego znów targają nim wątpliwości i lęk. Lęk o to, czy utrzyma przekazane mu dziedzictwo? Czy będzie w stanie zadbać o schedę?
Dunlendingowie, których na czas bitwy Saruman oddał mu pod jego dowództwo, nie traktują go poważnie. Śmieją się słysząc jakiego targu dobił z Sarumanem. I nawet jeżeli zdobędzie Dwimmerhorn, to jak zdoła utrzymać twierdzę? Kto przyjdzie tam zamieszkać, pośród bagien i mgieł, pełnej duchów i upiorów, w miejscu dawnej i tej przyszłej bitwy? Być może trzeba będzie je opuścić. Ludzie Gór pozostaną z niczym.
Leudast podziwia Eregastę za to, że są przy niej ludzie gotowi poświęcić się dla niej. Ta odpowiada mu pytaniem będącym radą. Czy on jest gotów zginąć za swoich ludzi?
„Musisz dać im przykład, by za tobą poszli. Jeżeli uwierzą w ciebie, łatwiej przyjdzie im uwierzyć w swoje możliwości. Strach i wątpliwości nie są i nie były twoimi sprzymierzeńcami. Ja nigdy nie patrzę za horyzont, ale to co przede mną. Ty już myślami jesteś w zdobytym Dwimmerhorn, zapominając o drodze przed nami.”
Leudast szybko przyswaja słowa Eregasty.
„Pójdę, gdzie mnie poślesz. Jestem gotów ci odpłacić za to, co stało się na wiecu. „
Eregasta rzuca okiem na Atikarę, gdyż wie, że Leudast przemawiał nie swoimi, lecz jej słowami. Kiwa głową.
„A ja chętnie tę zapłatę przyjmę. Nim udamy się do Dwimmer, potrzebuje ziół, którymi poiłam twoją siostrę. Spała po nich jak suseł. Teraz uwarzę z nich kołysankę dla naszych wrogów. Podczas poprzedniej wyprawy odkryliśmy ciek wodny. Ale do tego potrzebuje naprawdę dużo ziół.”
Atikara rozpromienia się. W Leśnych Salach każdy wiedział, że to ona miała najlepszą kolekcję ziół. Atikara zbierze ich tyle, że Eregasta zdąży uwarzyć połowę potrzebnej porcji.
Dla twojego dobra
Następnego dnia Bob próbuje ukryć to, że nocą ktoś go pobił. Wypiera się i nie wydaje swego oprawcy. Kosztem własnego honoru i kosztem braku zadośćuczynienia. Gdyż widzi gniew wzbierający w Usarim. Chce go chronić. Nie mówi mu, dla jego własnego dobra. Usari przyciska go. Teraz to i Dwerg wybucha.
„Ja nikogo nie wskaże palcem. Ja nie jestem taki. Ja nie zdradzam swoich. Ja swoich ratuję. I uratuję mojego brata. Choćby nie chcieli dopuścić mnie do walki! Kto lepiej ode mnie zna mroczne zamczysko?”
Valerian
Usari dowiaduje się kto pobił hobbita. To Valeran syn Fritwaldy. Na tej wyprawie podlega Ragnakarowi. I to Ragnakar staje na drodze wściekłego Usariego. Ragnakar szydzi z Boba i zadaje kłam opowieściom o bohaterstwie hobbita. „Karzeł” nie mógł dostać się do twierdzy pełnej orków i stamtąd powrócić, skoro łatwo dał się podejść byle żołnierzowi.
Usari wydaje rozkaz Ragnakarowi, żeby ukarał swego podkomendnego. Ragnakar, zapędzony w kozi róg, zaczyna okładać pięściami młodziana, krzycząc wprost w jego zakrwawioną twarz.
„Mój dowódca mi to kazał. Masz za swoje! Postawiłeś się naszemu dowódcy! Nie respektujesz postanowień wiecu!”
Ludzie Fritwaldy patrzą na Usariego spode łba. Arnulf i jego Beorningowie kiwają głową z uznaniem. Czarny Woz, przywódca Dunlendingów, śmieje się rozbawiony tym co się tu wydarzyło.
Najemnicy
Tealion Białogłowy również przestaje sobie radzić z dyscypliną. Jego ludzie nie chcą targać zapasów przez rzekę. To zadanie dla ciur obozowych, nie wojowników. Usari bierze sprawę w swoje ręce. Na oczach Tealiona rozporządza jego ludźmi. Wymusza posłuch, grożąc im, że kto nie nosi jedzenia, ten nie je. Tealion jest niezadowolony, choć jego ludzie karnie biorą się do roboty. Tealion uważa się za lepszego od Usariego.
„Dobrze by było, gdybyś tak nie przemawiał do moich ludzi. To ja nimi dowodzę.”
Cień w sercu
Usari nie może dłużej zwlekać z odpowiedzią. Musi zająć stanowisko wobec żądania Vidugaluma wysuniętego przez Tealiona – chcą dowodu na istnienie skarbu.
Usari dotrzymywał umów. Zagłosował za Vidugalumem na wiecu. I teraz tego gorzko żałuje. Czuje się oszukany przez Vidugaluma, który jak tylko wiec się zakończył, pokazał swój lekceważący stosunek do wartości jaką jest honor i dotrzymywanie umów. Nie dotrzymał słowa danego Eregaście. Czy wobec kogoś takiego należy dotrzymywać słowa?
Eryn już wcześniej dostrzegł czerń w sercu Vidugaluma. Brał nawet udział w spisku przeciw niemu. Eregasta i Usari długo wierzyli w sojusz z nim. Uratowali mu życie, ostrzegli przed goblinami, zaufali i powierzyli Amalinę oraz wiedzę z pamiętnika Czarownicy, aż wreszcie wprowadzili na wiec, na który w innym razie nie miałby prawa wstępu. Ale gdy okazało się, że Eregasta nie została przywódczynią Ludzi Lasu i nie jest dla niego równym partnerem, przepędził ją jak psa.
Niestety Vidugalum ma sługę, którego Usari darzy respektem, szanuje za to, że jest człowiekiem honoru. I to jemu będzie musiał skłamać prosto w twarz, a nie Vidugalumowi. Będzie musiał zachować się bez honoru wobec człowieka honoru. Jeśli skłamie, tamten nim wzgardzi.
Blef
Tealion widząc Eregastę wzdryga się. Vidugalum zawiódł się na niej, że nie potrafiła „wziąć za mordy” Leśnych Ludzi. Vidugalum musi postępować ostrożnie i nie pozwolić znów się oszukać bądź zdradzić. Dlatego żąda okazania skarbów jeszcze przed bitwą. Musi mieć dowód, że skarby z bagien to nie ułuda.
Eregaście udaje się oszukać Tealiona, że zna tylko jedną drogę do skarbów. Tę, która prowadzi z Dwimmerhorn. Lecz to nie zamyka problemu. Białogłowy nie zamierza ginąć za Leśnych Ludzi, by potem zostać przez nich zdradzonym. Chce gwarancji. Żąda od niej białego klejnotu pod zastaw. Ślubuje go zwrócić. Przysięga na swój honor, że uczyni to jak tylko połowa skarbów z bagien będzie jego. Eregasta odmawia. Ani myśli pozbywać się skarbu, który przy niej jest bezpieczny.
Wyzwanie
W tej sytuacji Tealion nie zamierza brać dalej udziału w tej wyprawie. Odwraca się do wyjścia. I wtedy Eregasta wpada na pomysł. Skoro Tealion nie chce walczyć, to może jego ludzie zechcą. Proponuje im pozostanie, a wówczas ujrzą obiecane skarby.
Tealion na pięcie obraca się w jej stronę, a jego oczy mierzą ją zimnym światłem.
„Jest pewien sposób… Stary, dobry sposób na wyznaczanie przywódcy. Jeden staje na przeciwko drugiego i decyduje się, który z nich jest lepszy w walce. Może chcesz się ze mną spróbować? Nie do pierwszej, lecz do ostatniej krwi? Pojedynek udowodni kto powinien dowodzić tymi ludźmi.”
Eregasta nie podejmuje wyzwania. Ryzyko jest zbyt duże. Usari jako dowódca jest gotów walczyć z Tealionem, ale ten nic nie ma do Usariego. Podobnie zgłasza się Eryn, chcący bronić córki, ale i z nim Tealion nie zamierza krzyżować mieczy.
W tej sytuacji Tealion oczekuje od Usariego, by wydał rozkaz Eregaście przekazania klejnotu. Usari nie zamierza tego robić, gdyż klejnot nie jest ani jego, ani Eregasty. To Aragorn jest jego prawowitym właścicielem.
Aragorn wierzy, że na każdy skarb należy zasłużyć. Pokazać, że ma dość siły, by być dowódcą swych ludzi. Klejnot powróci do swego rodu tylko wtedy, gdy jego spadkobierca okaże się tego godny.
Aragorn
Trwa impas. Atmosfera w obozie tężeje. Aragorn ostrzega Usariego, że ta wyprawa jest zagrożona. Siły Leśnych Ludzi są zbyt małe bez najemników Tealiona. Zrezygnowany Usari przyznaje mu rację. Zdobycie twierdzy przekracza możliwości Leśnych Ludzi. Zamiast tego może trzeba spróbować uwolnić więźniów, a potem się wycofać. Na to starczy sił. Aragorn przestrzega, że w ten sposób Usari zostanie zapamiętany jako ten, który powiódł do klęski, a Dolina Anduiny okryje się cieniem. Jeżeli teraz nie powstrzyma się panoszących się orków, konsekwencje będą straszliwe.
Usari rozumie zagrożenie, ale ma związane ręce. Nie może namawiać Eregasty do walki i ryzykować jej życiem. Nie może rozporządzać jej klejnotem, który nie jest tylko świecidełkiem, ale orężem w walce z ciemnością. Nie może prosić Eryna, by zwrócił się o pomoc do ojca, dla którego skarby cenniejsze są od losu ludzi.
Kolejne wyzwanie
Eregasta chce stanąć do walki z Tealionem, ale ze swym psem u boku. Tealion odmawia takiej walki. Ragnakar, który wcześniej długo naradzał się z Tealionem, znajduje wyjście z impasu.
„Nasz dowódca zamierza porzucić Tealiona i jego zacnych wojowników. Tak przecież nie wygramy. Czy tak powinien postępować dowódca? Spójrzcie na siebie Ludzie Lasu i ich sojusznicy. Nie dajmy się podzielić przez złe decyzję. Zróbmy wszystko, by zdobyć Dwimmerhorn oraz jego skarby. By to się dokonało musimy zmienić dowódcę.”
Słowa Ragnakara szybko roznoszą się po obozie i docierają w końcu do ucha Usariego. I Usari nie pozostaje głuchy.
„Jeżeli rzucasz mi wyzwanie Ragnakarze, podejmuje je.„
Atikara blednie. Nerwowo szepcze coś do ucha Leudasta. Ten nie zdąży nic zrobić. Ragnakar czerwienieje i staje na przeciw dowódcy.
„Tak! Rzucam wyzwanie Usariemu. Odbiorę mu przywództwo, gdyż on nie potrafi podejmować dobrych decyzji. Otoczcie nas na oklepanej ziemi! Niech to się rozstrzygnie!”
Na ubitej ziemi
Ragnakar jest przygotowany sparować cios Usariego, ale ten nie zamierza atakować swą włócznią. Zamiast tego spada na niego grad oskarżeń, przed którymi nie osłoni się tarczą.
„Zawsze byłeś mocny w gębie Ragnakarze. W czasie wiecu odmawiałeś Eregaście bycia Człowiekiem Lasu, choć tyle dla was zrobiła. Mnie nazywałeś Beorningiem, jakby to była obelga. I co ja widzę? Widzę jak mizdrzysz się do Arnulfa. Beorningowie przestali ci przeszkadzać. A i postanowienia wiecu traktujesz wedle swojego uznania. Raz się nimi zasłonisz, a innym razem wzgardzisz, jak ci wygodnie. Oskarżałeś Eregastę, a teraz ja oskarżam o to samo ciebie. Nie jesteś Człowiekiem Lasu!”
Słowa, które rzuca w jego stronę, są dla niego wstrząsem. Zdaje sobie sprawę, że wiele postawił na tę kartę. Teraz nie może się wycofać. Z dzikim okrzykiem rzuca się na Usariego. Uderza z prawdziwą furią. Uderza tak silnie, jak tylko potrafi. Ale Beorning potrafi ustać na nogach nawet po takim ciosie.
Usari oddaje mu. Ragnakar otrzymuje ciężką ranę, ale nie wycofuje się. To już nie jest moment, w którym można odstąpić.
Z tyłu słychać rozpaczliwy krzyk Atikary. Leudast powstrzymuje ją przed wpadnięciem pomiędzy walczących. Jej brat już wybrał swój los.
Wódz Dunlendingów wykrzykuje „zabij, zabij!”. Pozostali Dunlendingowie aż podskakują z radości, tak im się podoba to widowisko.
Wokół Ragnakara powiększa się kałuża jego krwi. Ledwo stoi na nogach. Wystarczy jeden cios…
Czas zatrzymuje się. Usari swym jedynym okiem spogląda na Atikarę. Widzi jej łzy.
Z ogromnym trudem Usari zwalcza swój gniew i zamiast przebić Ragnakara, uderza go bokiem. Ragnakar pada nieprzytomny, ale żywy. Atikara natychmiast dopada do powalonego brata.
Kto następny?
Usari, ochlapany krwią swoją i Ragnakara, wykrzykuje do tłumu. Rzuca mu wyzwanie. Kto jeszcze kwestionuje jego dowództwo?
I wtedy Tealion Białogłowy wychodzi naprzód.
„Mój pan wyznaczył mi zadanie. Mam zdobyć dla niego skarby. Jeżeli taki jest warunek, to podejmę rękawicę. Stawię czoła Usariemu.”
Egzekutywa
Tealion strażą obstawił swój namiot i czeka na świt, kiedy wszystko ma się zadecydować. Eregasta zachodzi go rozbrojonego, szykującego się do snu. Nocą, w swych długich, białych włosach, wygląda jak upiór. Rozsupłana koszula odsłania umięśniony tors przecięty szeroką blizną.
Eregasta próbuje go odwieść od stawania na przeciw Usariego. Widziała jak Usari potrafi walczyć. Jak wpada w szał w czasie walki, gdy jest na skraju życia… Obiecuje Tealionowi, że sojusz zostanie utrzymany w mocy i Vidugalum otrzyma obiecane skarby.
Ale Tealionowi nie tylko honor nakazuje stanąć do walki. Otrzymał wyraźne rozkazy. Zdrajcy powinni zostać ukarani.
Samotni pośród ludzi
Dwójka elfów smutno patrzy na obozowisko. Przysiedli na samym jego skraju, wydawałoby się bliżej gwiazd, niż tych wszystkich ludzi. Aragorn spędza czas z pozostałymi Strażnikami, a Eregasta wciąż zabiegana jest wokół własnych spraw. Elladan jedynie w Erynie może znaleźć kompana.
„Czy Eregasta powinna oddawać klejnot? Nie potrafiłbym podjąć tej decyzji. Ja i Elrohir, mój brat bliźniak, przemierzyliśmy Śródziemie wzdłuż i wszerz. Widziałem jak szybko nasiona potrafią kiełkować. Obserwuję to co dzieję się tutaj. Z tych wydawałoby się niepozornych ludzkich waśni, może wyniknąć coś poważnego. Jeżeli ta wyprawa nie dojdzie do skutku, na tych terenach zamiast pustki rządzić będzie cień. Ja na te wszystkie emocje tutaj patrzę z oddali, nie czuję ich, ledwo je dostrzegam. A jedyne co zajmuje me myśli, to ten jeden wspaniały klejnot, który pojawił się na tych ziemiach.”
Eryn również rozkłada ręce.
„Gdzie są nasi bracia? Mogłem przemówić do ucha mego ojca, a mimo to jesteśmy tu tylko we dwóch. W takich chwilach czuję się samotny. Czuje się jedynie obserwatorem. Niewiele jestem w stanie pomóc. Ludzie gotowi są rzucić sobie do gardeł pod najlżejszym pretekstem. Niczym dorośli mamy decydować za dzieci? Ale inaczej są gotowi pozabijać się o ten klejnot.”
Beorningowie
Arnulf odwiedza Usariego w jego namiocie. Chce się dowiedzieć od półBeorninga, dlaczego nie dobił Ragnakara, skoro tamten rzucił mu wyzwanie. Usari zdaje sobie sprawę, że w oczach Beorningów mógł wyjść na kogoś niezdecydowanego i łagodnego.
„W jednej połówce serca krew się aż zagotowała. Chciałem go zabić. Nie za upokorzenia wobec mnie, moja skóra jest grubsza niż się wydaje Leśnym Ludziom. Mnie od zawsze obrażano i o coś posądzano. Chciałem go zabić za to wszystko, co zrobił Eregaście. Lecz ta druga połówka, która bije dla Ludzi Gór, to ona powstrzymała rękę. Siostra mego wroga jest narzeczoną mego dawnego pana. Nie chciałem łamać mu serca. Przed nim wielka bitwa. Bitwa, która rozstrzygnie o przyszłości jego ludu. Ludu, którego ja nie zdołałem obronić.”
Dla Arnulfa Usari jest zagadką. Zna wszystkich wojowników z rodu Beorna poza tym jednym.
„Jesteś bardziej Człowiekem Lasu niż myślałem.”
Usari z tęsknotą wspomina Carrock.
„Zbyt długo nie byłem w domu mej matki. Lecz wiedz, że próbowałem odtworzyć nasze tradycje tutaj, w Rhosgobel. Chciałem strzec Jagodowym Szlaku, jak wy na północy.”
Arnulf dopytuje czy i Tealionowi daruje życie, jeżeli z nim wygra. Usari jest rad, że ktoś wierzy w jego zwycięstwo.
„Tealion jest ulepiony z twardej gliny. To najpotężniejszy wojownik jakiego spotkałem na swej drodze. Do tego to ktoś, kto trzyma się zasad. Nie wiem czy potrafiłby potem żyć z piętnem tego, komu darowano życie.”
Arnulf będzie oczekiwał zakończenia tej walki. Jeżeli Usari zginie, on i jego ludzie odejdą. Jeżeli wygra, pójdą za nim.”
Eliksir zapomnienia
Eregasta nocą waży eliksir zapomnienia. Wszystko co warzy, warzy z miłości, choćby to były trucizny. Gdyby Tealion wstał z uśmiechem i pieśnią na ustach, podziwiający wschodzące słońce i chwalący dzień, wolny od trosk, zmartwień i kłopotów, takich jak pojedynek z półbestią…
Smak ma cierpki, mogłaby dorzucić rozmaitych składników… Może jednak niech przeznaczenie zadecyduje. Nie będzie się mieszała. Każdy musi wybrać sam. Ona o sobie zadecydowała na wiecu. I Thranduil doceniłby teraz to, że postanawia nie wtrącać się w sprawy ludzi.
Sądny dzień
Rankiem oczywiste jest, że wielu Ludzi Lasu nie spało tej nocy. Nad obozowiskiem słychać krzyk kruków. Flisacy Madrara wycofują się na drugi brzeg.
Tealion wychodzi w ciężkiej zbroi i nie łatwo będzie zrobić w niej wyłom. Nie łatwo będzie ominąć wielką tarczę i wyprzedzić jego miecz. Stojący na przeciw Usari jest w lekkiej skórzni, bez tarczy i hełmu, z włócznią bardziej do trzymania na dystans niż parowania.
Wet za wet. Cios za cios. Przez chwilę może się wydawać, że każdy z nich może wygrać. A potem…
Usari nabija Tealiona na włócznię i podnosi do góry. Ten wydaje ostatni dech i bezwładnie zjeżdża po drzewcu.
Usari Bestia
Wszyscy ludzie Tealiona wyciągają broń! Usari czeka, aż rzucą się na niego. Nikt nie atakuje. W ich oczach nie widać dość odwagi. Za to widać pełnię nienawiści.
Usariego czeka ciężkie zadanie. Musi ich pociągnąć ze sobą. Musi doprowadzić tę wyprawę do końca. Choć koniec ten z każdym dniem wydaje się jeszcze odleglejszy.
I wtedy spod ziemi wyrasta Bob, podając mu bukłak z winem.
Aragorn
Strażnik podejmuje się przejąć dowództwo nad bandą najemników i zakapiorów Tealiona.
Komentarz grającego (kosoluk):
Usari stracił swych sojuszników – Hartnida, Leudasta i Vidugaluma. Nie licząc towarzyszy z drużyny, został sam. Z piętnem krwiożerczej bestii na sobie.
Na początku sesji Usari szuka sojusznika w Tealionie Białogłowym. Mimo konfliktu Usariego z Vidugalumem, Tealion jest nastawiony przyjaźnie. Szybko jednak ta przyjaźń zostaje wystawiona na próbę – Tealion nie ufa ślepo Usariemu, żąda dowodów na istnienie skarbów.
Usari staje przed trudnym wyborem. Darzy Tealiona respektem. Nie chce oszukiwać człowieka honoru. Z drugiej strony Tealion pracuje dla Vidugaluma, któremu Usari już nie ufa. Usari czuje się rozbity.
Liczy na swoich przyjaciół. Na Eryna, że poprosi o pomoc elfy. Jednak Eryn nie chce zwracać się o pomoc do ojca.
Potem liczy na Eregastę, że to ona oszuka Tealiona. Ale Tealion nie daje się tak łatwo zwieść. Skoro nie można pokazać mu teraz skarbów, chce jeden z nich pod zastaw – Biały Klejnot. Usari nie chce zmuszać Eregasty, by pozbywała się go. Wie jak cenny jest to skarb. Dochodzi do impasu. Eregasta znalazła sprytny sposób, na wyjście z impasu – ona przejmie ludzi Tealiona. Oczywiście Tealion nie zamierza odpuścić. Wyzywa ją na pojedynek. Eregasta nie podejmuje rękawicy.
Ragnakar korzysta z tej sytuacji, by podważyć dowództwo Usariego. I ma rację, z winy Usariego czy nie, ale dochodzi do znacznego osłabienia armii – bez najemników Vidugaluma wyprawa nie ma szans na powodzenie. Ale Usari ze swym piętnem na sercu działa gwałtownie. Postrzega Ragnakara jako niewdzięcznika i wichrzyciela. Ragnakar od samego początku wiecu podburzał przeciwko jemu, Erynowi i Eregaście. Wciąż gardłował przeciw nim. Usari nie mógł pozwolić, by Ragnakar przejął teraz inicjatywę i doprowadził do buntu w armii. Wyzwał go na pojedynek. Skorzystał z tego co już wcześniej pojawiło się na sesji – wyzwanie na pojedynek Eregasty przez Tealiona. Lubię korzystać na sesji z puzzli, które są na stole; motywów, które już się pojawiły.
Jednocześnie Usari obnażył hipokryzję Ragnakara, który zawsze powoływał się na świętość decyzji wiecu. Decyzję wiecu o wyborze Usariego na dowódcę wyprawy podważył niemal przy pierwszej nadarzającej się okazji. Usariego rozwścieczyło to, że Ragnakar nie szanuje tego na co sam się ciągle powołuje. Miał ochotę zabić Ragnakara, ale wiedział, że to nie uspokoi sytuacji, a tylko ją zaogni. Siostra Ragnakara znienawidziłaby Usariego. Usari cierpi z powodu tego, że stracił Leudasta jako swego sojusznika i przyjaciela. Nie chce pogłębiać przepaści między nimi.
Usari wielokrotnie podejmował fatalne decyzje albo dobre decyzje kończyły się fatalnie. Ale była jedna, którą w swoim przekonaniu podjął słusznie i przyniosła wiele dobra. To moment, kiedy nie przyjmuje od Hartfasta propozycji zostania przywódcą Ludzi Gór. Usari namówił Hartfasta, by przekazał schedę swemu synowi. Leudast był chłopaczkiem, którego ojciec nie wychował na kogoś samodzielnego, pewnego siebie, zdecydowanego. Usari poprosił Eregastę, by zainspirowała Leudasta do wyprawy na Dwimmerhorn. Usari poprosił Hartfasta, by przekazał Leudastowi władzę. Usari poprosił Atikarę, by porozumiała się z Leudastem. Leudast dojrzał, stał się mężczyzną, władcą i… wkrótce stanie się mężem i być moje ojcem. Leudast nie jest synem Usariego, ale Usari może być z niego dumny jak ojciec. I nagle BAM! Słabość Usariego, cień na jego sercu, choroba nienawiści sprawiają, że budzi się w nim krwiożercza bestia. Leudast, widząc potworność swego doradcy/mistrza/”ojca”, zaczyna się go lękać. Usari traci przyjaciela.
Po „wyeliminowaniu” problemu Ragnakara zostaje problem Tealiona. Usari zdaje test Postawy z dwoma przebiciami, za co „kupuje” sobie możliwość stanięcia do walki z Tealionem, zamiast Eregasty. Wcześniej Tealion nie chciał walczyć z Usarim ani Erynem, wyłącznie z Eregastą. Usari wykorzystuje dodatkowy rezultat testu, by to zmienić. Tym sposobem ma szansę uratować sojusz. Co ostatecznie się udaje. Widma kolejnej klęski Usariego zostaje chwilowo odsunięta.
Co więcej, wątek Tealiona, którego Usari niezmiernie podziwia, ale i z którym rywalizuje, kończy się epicko. Usari spodziewał się w przyszłości konfrontacji z nim, ale nie tak szybko i tak niespodziewanie. Tealion staje się również przyczyną dalszego upadku Usariego, jego pogrążania się w cień, gdyż Usari musiał przed nim skłamać i chować się za sztuczkami nie mówiąc prawdy o skarbach.
Gosia po sesji żałowała, że to nie ona zawalczyła z Tealionem. To był w końcu jej pomysł – przejąć jego ludzi. Ale nie chciała stawać do walki tak po prostu. Usłyszała od Eryna, który już walczył z Tealionem i przegrał, jak trudnym przeciwnikiem jest. Nie bała się śmierci, ale bała się rany, z którą musiałaby iść na Dwimmerhorn. Próbowała więc znaleźć jakiegoś asa w rękawie. Gosia ma naturalną zdolność szukania wszelkich atutów w otoczeniu i zagrywania ich na swoją korzyść. Tym asem miał być jej pies u jej boku, ale Tealion nie zgodził się na to. Potem chciała wykorzystać swoje zioła usypiające, ale Eryn z Usarim stanęli okoniem, wieszcząc katastrofę jeżeli spisek wyszedłby na jaw.
Komentarz prowadzącego (kadu):
Kurczę, patrząc na historię jaka powstała na tej sesji jakoś cieplej ją wspominam niż odebrałem ją wtedy, na świeżo. To jest też szalone w kampaniach gier fabularnych – nasz stosunek do poszczególnych sesji zmieniają te, które po nich następują. A i on zmienia się, gdy oddalamy się od nich w czasie. Wtedy byłem zadowolony z tej sesji – o tyle o ile, a teraz – bardzo, nawet mimo jej ewidentnej wady. Ale po kolei.
Intra – crebainy i bunt
Tomek w raportach chętnie przytacza wybrane intra – te graczy i te MG. Tutaj ja np. posługuję się tą naszą kalejdoskopową czołówką do zaznaczenia potencjalnych problemów, ale i okazji.
W jednym z intr wraca kruk, który pojawiał się przez całą kampanię. Mamy ptasi parlament i z początku opisuję go jako złowieszczy… ale potem pokazuję, że przecież skoro misja Boba się udała, to crebainy nie są już sługami Dwimmerhorn i nie będą automatycznie zagrożeniem. Otwiera się możliwość dla BG.
W drugim intrze pokazuję wściekłość Ludzi Lasu. Każdy gród miał dać wojów, a gdzie są wojowie Eregasty? Gdzie ludzie z Sanktuarium? Gdyby Ragnacar jakimś wielkim fuksem potem wygrał z Usarim, to odpaliłbym tę konsekwencję z pełną mocą. Nowy wódz przegnałby Eregastę spośród swoich! (I pewnie zginął z jej ręki, he he.)
Gracze też fajnie wykorzystywali swoje intra. Eryn tworzył zaczątki Eposu o Dwimmerhorn, Usari nastawiał Beorningów na odbudowę Rhosgobel a Eregasta używała wiedzy Boba do ułatwienia przeprawy przez bagna Pól Gladden.
Podział czasu antenowego
Ta sesja od początku wydawała się jednak kłopotliwa pod jednym względem. Wiadomo było, że wiec ustalił, że wyprawą dowodzi Usari. Skoro tak, to miałem dla niego na pewno wiele potencjalnych problemów. Ale co z resztą?
Moją odpowiedzią było wplątanie ich w rzeczy dookoła głównego wątku. Eryn rozmawiał z zakochanym w Eregaście Elladanem, zaś do władczyni Sanktuarium przychodził prosić o radę zagubiony Leudast. No i niby fajnie, ale to ewentualnie były rzeczy, które potem mogły wypączkować w ciekawe sceny, ale słabo wpływały na tu i teraz.
Później, jak zrobiło się gorąco, to szybko równowaga przesunęła się ku Usariemu i tak już została do końca sesji.
Plany i potencjały – zioła, żerdzie, oblężenie
Jak już jesteśmy przy potencjałach, to na początku sesji (i przed nią, na messengerze) było sporo rozmowy o tym, co BG mogą zrobić. Niektóre z nich wykrystalizowały się w sceny, jak ta, w której Attikara staje się w sumie pomocnicą Eregasty w zbieraniu usypiających ziół. Ale mimo tego, że te rzeczy się pojawiały, to później, jak zobaczymy, wiele zostanie zupełnie nieużytych. Zresztą z moimi krukami będzie w sumie podobnie…
Apocalypse World w Śródziemiu
Nasuwa mi się takie trochę abstrakcyjne spostrzeżenie odnośnie początku tej sesji. W Apocalypse World jest postać przywódcy gangu motocyklistów. Usari pełni trochę taką rolę w tej sesji. Ten AW przywódca ma taki ruch – wydać rozkazy swoim. I jak in się uda częściowo, to musisz wybrać jedno z: robią co im kazałeś; nie musisz nikogo ukarać; nie robią rozpierduchy wokoło (jakoś tak).
Sekwencja scen z Usarim mianującym hobbita swoim zastępcą idealnie do takiego półsukcesu pasuje ;-)
Klimaty Vikingów
Ostatecznie wydaje mi się, że sesja miała klimat serialu Wikingowie. Oni też podczas tych swoich wypraw kłócą się, spiskują, mordują i chleją. Tomek zresztą dobrał obrazek z Vikingów jako jedną z ilustracji do tej sesji :-)
Jako wisienki na torcie trochę zabrakło tutaj walki pomiędzy postaciami graczy. Oczywiście to zawsze jest coś, co potrafi zniszczyć kampanię, czy to na poziomie fabularnym, czy na poziomie meta, ale ja i tak wystawiałem do tego piłkę – Tealion żądający od Eregasty klejnotu, a potem zwracający się do Usariego, by rozkazał jej, by mu go dała (Tomek pisze, że nie mógł, ale bez jaj, oczywiście że mógł, he he).
W ogóle BG byli bardzo ostrożni w tej sesji. Gorąco dyskutowana była kwestia tego, czy to Eregasta powinna walczyć z Tealionem, ale gracze pamiętni śmierci droida V0 w Gwiezdnych Wojnach nie chcieli do tego dopuścić. Może szkoda, bo wtedy Gosia miałaby swój mega moment na sesji, no i równowaga między postaciami nie byłaby tak zachwiana, jak wyszło ostatecznie.
Jeszcze wracając do Wikingów, to ja jak widzicie próbowałem na tej sesji wyciągać konsekwencje z potknięć BG i grać z nimi ostro, ale miałem trochę słabe karty. Po ostatnim fellowshipie postacie graczy były już nieźle wybydlone – w końcu przed nim segment kampanii był bardzo długi i zgromadzili o ho ho i jeszcze trochę pedeków. Ragnacar nie stanowił tak naprawdę wyzwania dla Usariego, a jeszcze w dodatku mechanika nie dawała mi jako prowadzącemu żadnego narzędzia, by dodać tej walce pikanterii. Dawniej naprawdę potężny Tealion teraz też nie miał szans z BG. Używałem mu niezmiennie statystyki gostka z jednej z przygód – Valter the Bloody – nie za dużo HP (19), za to miecz 3k6 +5 z atrybutu. Ostatecznie poległ marnie.
Szczerze, to spodziewałem się większych konsekwencji dla BG po tych wszystkich sprzeczkach i decyzjach podkurwiających ludzi lasu. Ale mechanika zadecydowała. Howgh.
Punkty Cienia
Jak teraz o tym myślę, to jedną rzecz strasznie skiepściłem na tej sesji. Gdy Usari zabija Tealiona, to przecież zabija kogoś, kogo uważał za swojego mentora i przyjaciela. Trzeba było mu wsadzić 3 punkty cienia, jak za śmierć kogoś, z kim ma się więź. Tak jak pisałem poprzednio – za słabo chyba rozdawałem ten cień. Oczywiście kampania była mroczniacka w wymowie, ale mechanicznie za tym nie zawsze nadążała.
Summa summarum
Po zakończeniu tej sesji – krwawej i gwałtownej – wszyscy wiedzieliśmy jedno – to była sesja Usariego. Sesja, przez którą przebrnął mimo trudów i wyszedł zwycięski. No bo zobaczcie – ludzie Vidugaluma spacyfikowani. Bunt Ragnacara – zażegnany. Bob obroniony. Wyprawa może ruszać dalej. A great success jak to mówi Borat :-)
Teraz głównym przeciwnikiem będzie nie gniew Ludzi Lasu czy najemników – teraz nikt już nie podskoczy Usariemu Krwawemu. Teraz będą nim Pola Gladden i machinacje wroga. Czy wyprawie uda się dostać pod Dwimmerhorn i zdobyć je, zanim nadejdzie zima i wykończy oblegających głodem? Zapraszam do następnych wpisów!