D&D – Descent into Avernus – Pogromcy Piekieł 1.2

Po upadku Elturel drużyna dołącza się do rodziny uchodźców. Wspólnie zmierzają do Fortu Tamala nieopodal Mostu Boareskyr.

Bohaterowie Graczy:

Andrzej – Mavil ‚Tinto’ Nevermore – Tiefling / Rogue 1 / Criminal / Chaotic Neutral

Gosia – Waywocket Smolinosek – Rock Gnome / Wizard 1 / Folk Hero / Chaotic Good

Kadu – Nahir Blackhammer – Mountain Dwarf / Paladin 1 / Guild Artisan / Neutral Good


Mavil ‚Tinto’ Nevermore

„Wszelkie istoty z innych sfer są złośliwe i przewrotne a zatem kult, modlitwa, ofiary i zaklęcia to tylko formy jakiegoś paktu, za który trzeba będzie zapłacić. Nie ma znaczenia czy to “dobre” bóstwa lub istoty. Efekty spełnionych modlitw ogląda w lustrze codziennie.”

„Rodzice zawarli pakt z diabłem – otrzymali majątek i pozycję. Diabeł jednak ich oszukał. Pierworodny syn urodził się jako diabelstwo. Moneta dusz, jest gwarantem paktu i jego materialnym potwierdzeniem. Odzyskam artefakt, choćby z dna Piekieł. To jedyna szansa na odzyskanie utraconych dusz rodziców i odwrócenie przekleństwa. Nie wiadomo tylko jaka będzie cena i jak oszukać piekielne moce, których oszukać przecież się nie da.”

Wstęp

Widzimy Nahira Czarnego Młota jak zamawia Piwo Cieniste w Pochyłej Latarni, tawernie urządzonej pod pokładem statku.

– Na mój koszt, bracie! – mówi do Zorana, gdy ten sięgał po mieszek.

Zoran nic nie odpowiada. Po chwili kapitan Laraelra Thundreth przynosi trunek o kolorze nie złotym, jakiego zazwyczaj są piwa, ale szarego. Nahir pierwszy przerywa milczenie.

– A teraz powiedz mi bracie, dlaczego chciałeś się ze mną spotkać? –

– Pan Ojciec chce, abym to ja zajął się kontraktem z Elturel. Jesteś zbyt miękki na Blackhammera, a nawet na krasnoluda. To jego słowa. Embargo, które w imieniu naszego rodu nałożyłeś na elturelańskie barki spływające rzeką Chiontar nie działa. Elturelanie dalej handlują dzięki połączeniu lądowemu biegnącemu na północ, z pominięciem Wrót Baldura. Metody naszych przyjaciół z Żelaznego Tronu nie są miłe, ale skuteczne. Mam rozeznać się czy w pobliżu Mostu Boareskyr działa jakaś lokalna grupa bandytów. Otrzymają wsparcie z naszej strony. To zwykła inwestycja, która powinna szybko się zwrócić. No chyba, że Elturelanie zamiast kupować kamienie od nas potrafią je sobie wymodlić – Zoran śmieje się zbyt głośno. – Mówię ci to wszystko, byś nie miał do mnie urazy. To decyzja Pana Ojca. I skłamałbym mówiąc, że nie jest to zarówno mnie, jak i tobie na rękę. Każdy musi wiedzieć do czego nadaje się najlepiej. To jak bracie, między nami dalej sztama?

Pole bitwy. Może nie takiej, jaką wyobrażał sobie paladyn, ale jednak bitwy. Zamrożony koń, połamany na kawałki, które topniejąc zaczynają cuchnąc w świetle słońca. Jakieś muchy i padlinożercy czekający, by się tu posilić. Nahir przysiada zasępiony na kamieniu i myśli co można dobrego wyciągnąć z tej sytuacji, w której się znalazł? Jaką korzyść przynieść może ta okropna masakra, w której wziął udział? Jego wzrok spogląda w kierunku czarnoskórego, który mienił się być człowiekiem Płomiennej Pięści. Jakże nas oszukał, ów przybysz z dalekiego kraju! Ale gdy zaczął mówić, wyjawił rzeczy do tej pory niejasne. Nahir zdaje sobie sprawę, że gdzieś tam w Chult dysponują tajemniczą magią, gusłami, których krasnolud nie pojmuje. I teraz za pomocą tej magii Selu Hakal był w stanie wyłapać, że nasz książę gdzieś jeszcze żyje. Dlatego nie porzucił swojej misji, nie wznosił rąk do góry i nie krzyczał tryumfalnie nad pokonanym księciem co wysłał swych ludzi, by najechali Chult. Szukał dalej, wracał w kierunku Wrót Baldura, by odnaleźć sposób na odnalezienie księcia. A skoro on szukał sposobu, to i oni mogą. Trzeba powiadomić Płomienną Pięść o zdrajcach w ich szeregach. Trzeba wspólnie z Płomienną Pięścią odnaleźć ich dowódcę. Trzeba się spieszyć. Uchodźcy z Elturel już ruszyli w kierunku Wrót Baldura.

„Czyżby ktoś zaklął cię do tej postaci? Byłeś kimś innym?”

Jasmal Basha nie potrafi wyrzucić z głowy słów, które usłyszała za sobą, gdy naprawiała wóz. W pierwszej chwili pomyślała, że ktoś woła do niej. Przeraziła się, że ktoś obcy wie o niej tak wiele.

A potem przeraziła się jeszcze bardziej.

„A co zrobisz, jeśli go nie odnajdziesz?”

Jeżeli słowa Waywocket okażą się prawdą, ona pozostanie zaklęta już na zawsze.

Diabolina Vendetta Krees nerwowo przechadza się przy Bramie Bazyliszka. Odkąd pierwszy goniec przyniósł straszne wieści o kataklizmie w Elturel. Tutaj we Wrotach Baldura widzieli daleko na horyzoncie dziwne błyski, ale nie było wiadomo nic poza plotkami. Wkrótce te plotki będą powtarzane w każdej z licznych gospód we Wrotach, w zakamarkach ulic, na salonach Patriarchów. Niepokój zacznie udzielać się wszystkim. Czy Wrota Baldura będą następne? Krees również ma powód do niepokoju. Osobiście wysłała Tinto do Elturel z prostą misją. Miał jedynie rozeznać się w miejscowym rynku win i znaleźć miejsca zbytu dla wina Oathoonów. Czyżby zamiast trzymać się prostego planu, spalił całe miasto?

Młoda Hama Basha nie podziela zainteresowania swego brata Haseida futerkowym stworzonkiem. Haseid urodził się kilka minut po niej, a jednak wydaje się jej, że dzieli ich przepaść. Woli jednak dziecinne zabawy swego brata, niż jego malowanie. Najgorsze co może zrobić Haseid, to skończyć jak matka.

Elturel nigdy nie było ich domem. Nie należeli do tego miejsca. Mieszkali tam dlatego, że ojciec tak chciał. Powtarzał, że Elturel to święte miasto i dobrzy ludzi żyją w Elturel. I on będzie taki jak oni, czynił wszystkim dobro. Hama parska na wspomnienie ojca. Uczynił dobro wszystkim, tylko nie swojej rodzinie, którą skazał na życie w tym nudnym, pełnym świętoszków więzieniu. Ale to już się skończyło. Wreszcie czuje się wolna.

Hama już więcej nie zamierza się na nikogo oglądać. Chce zobaczyć Wrota Baldura. Nie była tam nigdy, bo ojciec nie pozwalał. Nazywał je miejscem występku i zła. Ale ona słyszała o wspaniałościach, jakie opowiadał gnom. O Komnacie Cudów i artefaktach jakie tam są i o jakich nikomu w Elturel się nie śniło.

Los się teraz uśmiechnął podwójnie. Nie tylko jej więzienie zniknęło, ale zjawili się cudotwórcy gotowi jej pomóc. Widziała jak Waywocket  jednym ruchem ręki zmieniła wroga w bryłę lodu. I chociaż Waywocket jest niższa od Hamy, to dla niej jest bohaterką.

Waywocket spogląda na Hamę. Twarz dziewczynki wyrażała tęsknotę za czymś. Widać jej samotność i wyobcowanie. Waywocket odznacza się dużą wrażliwością na male bolączki. Może prościej byłoby jej żyć z czupryną na głowie? – Komnata Cudów… gdy tam dotrę, to może zrobię coś dla tej dziewczynki? Czy przyjmie taki podarek ode mnie? – zastanawia się po cichu gnomka.

Przygoda

Pochówek

Reya Mantlemorn, Selu Hakal, Hacel Belt Junior. Cała trójka zostaje pochowana na miejscu. Przykryci nagrobkami usypanymi ze zwykłej ziemi. Ach, przynajmniej Reya zasłużyła na jeden z tych wspaniałych posągów, jakie widział w Elturel – myśli sobie krasnolud. I od razu z rozrzewnieniem wspomina jak dostarczał kamień do tworzenia podobizn książąt Baldura.

Swym rodzimym językiem, pełnym chrząknięć i twardych głosek, krasnolud wygłasza modlitwę. Brzmi to jakby się z trójką zmarłych szorstko żegnał. Jakby te słowa starożytnej modlitwy były zarzutem wobec nich czy bogów – mogli więcej osiągnąć za życia. Gdy dochodzi do Rei Mantlemorn przeprasza ją zwyczajnie po krasnoludzku, że nie był w stanie jej uratować. W jego oku pojawia się łza.

– Oni tu zostają – mówi smutno – my musimy ruszać dalej.

Pan Mordubal

Mavil odnajduje szkatułkę do przechowywania listów w rzeczach Hacela Belta Juniora. Na jej odwrocie widać wygrawerowaną czaszkę otoczoną koroną kropel krwi.

– To jest symbol pana mordu Bhaala – stwierdza ponuro Mavil, obyty w wiedzy tajemnej.

– Mordubal? – pyta zdziwiona Waywocket. – A któż to?

Mavil zastanawia się, czy Hacel sam nie zamordował swych koni, by potem zrzucić winę na nich i zamordować również ich.

– To obrzydliwe, jak można zabijać niewinne zwierzęta? – Mavil wzdryga się. – Co innego ludzi, to zupełnie w porządku.

Mavila intryguje również obecność kultystów mrocznego boga w świętym mieście. Co robili w Elturel? I czy mają cokolwiek wspólnego z jego zniknięciem?

– Teraz możemy spojrzeć na Elturel w innym świetle – mówi Nahir spoglądając na wschód. – Pewnie stąd byłoby jeszcze widać blask Towarzysza.

Sekretarz nie domaga się zwrotu szkatułki i jej zawartości. Nahira niewiele obchodzi ten sekretarzyna. Dobrze, że odchodzi i maja go z głowy. Na szczęście uniknęli kłopotów. Zabicie szlachcica zazwyczaj nie uchodzi płazem. Te gnojki mają się ku sobie. Pamiętał te czasy, kiedy musiał się z nimi użerać. Wspomina je chłodno.

– Sekretarzu, nasze spotkanie było krótkie i ponure – oświadcza krasnolud. – A teraz okrywamy rzeczy, za które można przepłacić życiem. Nie dla ciebie taka wiedza, lecz dla awanturników takich jak my. Tych, którzy idą śladem Wielkich Książąt Wrót Baldura. Dlatego najlepiej będzie, jeżeli się rozstaniemy. Tu i teraz. Bierzcie ciało nieszczęsnego Belta Juniora i ruszajcie w stronę Wrót Baldura.

Sekretarz odchodzi na bok, coś kreśli na papierze, po czym wręcza Nahirowi jednorazową przepustkę do Górnej Dzielnicy poświadczoną przez Hacela Belta Seniora. Senior chętnie wysłucha opowieści o tym, jak rozprawiono się z tymi, którzy wykorzystali jego i jego syna.

Zaginięcie Haseida i Trębaczyka.

Przy wozie Bashów słychać zamieszanie .Chłopca i dziwnego stworzenia nigdzie inie widać. Nie zostawili żadnych śladów. Jasmal i Hama ostatni raz widzieli ich w czasie tamtego zamieszania.

Waywocket próbuje wysłać do Trębaczyka magiczną wiadomość. Nie udaje się jej, za to słyszy odpowiedź. To nie jej magia, ale magia Trębaczyka pozwala im na kontakt za pomocą myśli.

– Waywocket? Coś się stało? Potrzebujesz mojej pomocy?

– Nie, zastanawiamy się tylko co się z tobą stało. Jest z tobą chłopak?

– Tak, nic nam nie grozi. Przepraszam, że zniknąłem tak bez pożegnania. Wy byliście zajęci walką, a chłopak się strasznie bał. Trębaczyk nie lubi, jak dziecku dzieje się krzywda. Szeptał, że chce do taty, to przeniosłem go do niego. Chociaż tyle mogłem zrobić.

– Haseid odnalazł tatę?

– Tak. Jesteśmy w śmiesznym zamku, a obok most. Most jest wielki, ale zamek malutki. Myślałem, że zamki są większe. Jest tu trochę rycerzy, wyglądają podobnie do tych z Elturel. To pewnie paladyni.

Waywocket dopytuje, czy Trębaczyk mógłby odzniknąć i znów pojawić się przy nich. Trębaczyk próbuje, ale to nierobialne.

– Trębaczyku, poczekasz tam na nas? To kilka dni drogi zanim dotrzemy.

– Chcesz po mnie wrócić? Masz wielkie serce, chociaż jesteś malutka tak jak ja. Ja się stąd nigdzie nie ruszam. Zamknęli mnie w stajni, obok koni. Coś mi się przypomniało! Ja kiedyś miałem swojego jeźdźca. Walczyliśmy razem we wspaniałych bitwach.

Nahir jest zdumiony, że Trębaczyk w mgnieniu oka przeniósł się tak daleko, spod Fortu Gwiazdy Zarannej do Fortu Tamala, a to przecież dni drogi. Może on nie potrzebuje ich pomocy, skoro takie fenomeny są jego dziełem? Dookoła dzieje się potężna magia. Nie tylko oszalały szaman asasyn, który przybył z dusznego Chultu, by zabić księcia, ale jeszcze ten Niebianin, który nie wiadomo kim jest naprawdę. Może to posłaniec od samych bogów? I co jeśli odzyska pamięć? Może wówczas zapomni o nich i wróci tam, skąd przybył.

Ostatni Widok

Zmęczeni po dniu drogi docierają do ufortyfikowanej gospody przy rozstaju dróg. Ta na południowy-zachód wiedzie do Wrót Baldura, na północny-wschód do Fortu Tamala.

Nahir pamięta ten przybytek z czasów, kiedy handlował. Teraz jednak podupadł. Trakt, przy którym stoi, nie jest głównym szlakiem handlowym. Pęta się tu też wielu umarlaków. Widać gdzieniegdzie nadpalony mur, miejscami popękany. W środku serwują kiepskie, kwaśne wina. Tinto ocenia, że nie jest to miejsce zbytu dla rodziny Oathoonów.

Z karczmy położonej na wzniesieniu roztacza się wspaniały widok. Nahir pamięta przestrogi, by nigdy nie spoglądać na północ, gdyż tam leżą Pola Umarłych.

– Gdy byłem młody marzyłem o życiu awanturnika – wspomina Nahir. – Chciałem znajdować miejsca dawnych bitew, szukać na nich zapomnianych skarbów. Teraz wiem, że w miejscach takich jak to nie ma niczego poza bandytami. Sprzedajne ścierwa! – a mówiąc to w pamięci ma swego brata, który najmował bandytów, aby interesy szły lepiej. – Gdybym miał się udać na Pola Umarłych, musiałbym mieć prawdziwie dobry powód.

Ta karczma jest tu najlepszym punktem obserwacyjnym. „Ostatni Widok” oznajmia napis na jej szyldzie. Dla niektórych naprawdę ostatni. Kto schla się w trupa może łatwo spaść z punktu widokowego prosto w przepaść, na Pola Umarłych.

Abbathor

Nahir opowiada o swojej przeszłości, nim został paladynem.

– Sprowadzałem kamień z samych Gór Zmierzchu, hen hen daleko, skąd wypływa rzeka Chiontar, uchodząca do morza we Wrotach Baldura. Pracowałem dla rodów kupieckich, ale mówiono że jestem miękki. Mój własny brat skarżył się na mnie. Wiecie, że on czci Abbathora? Bóstwo chciwości! Szubrawca! A co gorsza, mój ród współpracował z Żelaznym Tronem. Wówczas nie wiedziałem, że ta łajdacka organizacja jest przykrywką dla kultystów Bhaala, dla boskich rozgrywek. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że jestem częścią czegoś większego. Moradin przemówił do mnie we śnie. I ja teraz muszę odpokutować za to, co moja rodzina nabroiła.

Tinto kiwa głową słuchając o brzemieniu pochodzenia. O pokucie, którą musi wziąć na siebie syn.

Mavila ciekawi po co czcić bóstwo chciwości, skoro samemu jest chciwym. Jak jest się chciwym to nie lepiej czcić bóstwo szczodre, które chce ci dawać, a nie takie, które chce od ciebie brać?

– Nie, to nie działa w ten sposób – krasnolud tłumaczy diabelstwu. – Mordinsamman ma bóstwo od wszystkiego. Bóstwa od walki, bóstwa od obrony. Bóstwo od rzemiosła i bóstwo od ukrywania się. Wszędzie znajdziesz wszystko. Jakieś bóstwo od czegoś. Lecz jeżeli naprawdę wyznajesz dane bóstwo, to musisz zachować się tak jak ono. Dlatego ja przywdziałem pancerz i wziąłem do rąk młot, po czym ruszyłem na ścieżkę awanturnika, poszukiwacza przygód. Bo tego chciałby sam Moradin. Awanturnicy często potem stają się przywódcami, a i może któregoś dnia ja za swoje wspaniałe czyny uzyskam szlachecki tytuł – oczy mu się zaświecają. – Będę jednym z książąt Wrót Baldura, to wspaniałe! Ale mój brat ucieleśnia inne zasady. On jest chciwy i skryty tak jak Abbathor. Parszywe, wstrętne bóstwo. Wiesz czego by chciał Abbathor? Abym za moje usługi brał złotą monetę. Mój brat wszystko by rozliczał złotą monetą. Ja posługiwałem się monetą przysług, kiedy mnie przypadało zarządzanie sprawami naszej rodziny. To jest zupełnie co innego. A on skupia się tylko na twardym kruszcu. Jego zęby już się starły od gryzienia złota.

– Moneta przysług… – zżyma się Mavil, gdyż od razu przychodzi mu do głowy jego własna Moneta Dusz, będąca gwarancją takowej „przysługi”, a tak naprawdę diabelskiego paktu.

Otwarcie szkatuły

Belt Junior miał zamykaną na klucz szkatule, a w niej dwa listy. Pierwszy jest otwarty i nieco pomięty. Drugi zapieczętowany i nowy.


Belt,

Nie zwlekaj. Poproś ojca o przebaczenie i pozwolenie na powrót do interesu.

Do Seniora zgłosi się Flennis i poinformuje go o kliencie w Elturel. To drobny interes o niewielkim ryzyku. Senior skorzysta z okazji, by sprawdzić czy się nadajesz.

Twój prawdziwy cel będzie inny. Nie obchodzi nas co zrobisz z końmi. Dla nas liczy się przekazanie listu. W pobliżu Elturel zjawi się posłaniec. On też da ci list. Po powrocie weźmie go od ciebie Flennis. Odnajdzie cię w Elfiej Pieśni.

Yignath

P.S. Spraw się dobrze, a już wkrótce pomożemy ci pozbyć swego staruszka.


Yignath,

Wszystko zgodnie z planem. Czas na kolejną fazę. Ruszamy na Most Boareskyr zabrać datki ze świątyni.

Mam wątpliwości co do następnej fazy. Naprawdę uważasz, że wjazd przez Bramę Bazyliszka będzie wówczas możliwy? Pomyślałem, że lepiej będzie znaleźć łódź. W ten sposób od razu dostaniemy się do doków!

Dagoey

P.S. Przekaż Vaazowi, aby zajął się tormitką o imieniu Reya Mantlemorn, jak tylko zjawi się we Wrotach. Dużo wypytuje na temat starego.


Bohaterowie porządkują zdobytą wiedzę. Yignath jest tu główną figurą całej tej konspiracji. Dagoey to jego wspólnik. I on poszedł na Most Boareskyr do świątyni. Co to za świątynia, tego nie wiadomo. Dobra albo zła, nie jest pewne. Flennis to pewnie jakaś płotka, pomagier, który zapewniał im kontakt z Patriarchami we Wrotach Baldura, spotykał się z Beltem Juniorem w Elfiej Pieśni. No i Vaaz, od mokrej roboty.

Pamiętnik Rei Mantlemorn

Nahir płonie się ze wstydu, otwierając pamiętnik paladynki. To wścibstwo czytać czyjeś wspomnienia. Jednak chyba nie ma innego wyjścia. Ostatecznie Reya wiedziała więcej od niego co się tu działo. Może coś zapowiadało kataklizm?


Spotkałam Nahira Czarnego Młota. Tu, w Elturel. Moich przyjaciół z Elturel już nie ma, zjawia się on i twierdzi, że całym życiem bronili gorszej sprawy.  Bo Elturel wcale nie było tak świętym miejscem. I mówi to właśnie teraz, kiedy to miasto zapłaciło największą cenę za swą walkę ze złem!

Jestem na niego wściekła, a jednocześnie zasiał we mnie ziarno wątpliwości. A może poddaje mnie próbie?

Niedoczekanie twoje krasnoludzie, ja nigdy nie porzucę służby Tormowi! Choćbym była ostatnią obrończynią Elturel. Coś jest nie tak z Towarzyszem? Mylisz się krasnoludzie. Dzień bez nocy w Elturel to jak noc bez dnia w naszych kopalniach pod górą. Jesteśmy krasnoludami, nie wiemy co to cykl dobowy!

A może Nahir uświadomił mi mą słabość? Obnażył pychę, która mnie zaślepiła. Tam w Forcie Tamala liczyło się dla mnie tylko to, by zostać paladynką i bronić Elturel. Nie dostrzegłam mroku, jakie okrywało to miejsce pozbawione błogosławieństwa światła naszego Towarzysza.


Nahir odkłada pamiętnik i dzieli się z towarzyszami swymi wrażeniami.

Słusznie Nahir wypatrywał cień rzucany przez Fort Tamala. To miejsce na granicy światła Towarzysza. Już go nie było widać. Daleko od Elturel, a blisko do Boareskyr. Czyż to nie tu legł pan mordu Bhaal?

Nahir znów otwiera księgę i czyta poprzedni wpis, sprzed kilku miesięcy, kiedy Reya Mantlemorn przebywała w tamtym miejscu.


Wszyscy są niezwykle posłuszni. Ich lojalność i dyscyplina jest godna podziwu. Nie wiem jak to możliwe, skoro trafiają tu na służbę miejscowi chłopi, którzy nigdy nawet nie widzieli Towarzysza lub elturelanie, niegodni jego oglądania.

Rozmawiałam z kadetem o imieniu Khemen. Przybył z Elturel, ale nie mam pojęcia za co mogli go tak potraktować. Nawet pośród Pogromców Piekieł z Elturel próżno szukać takiej gorliwości. Powinien być w Elturel! Mam nadzieję, że przydzielą nas do tego samego oddziału.

Kończę, bo wkrótce modlitwa i wieczerza. Tylko czemu tutejsza woda tak dziwnie smakuje?


– Ha, słyszałem o wodzie pod Mostem Boareskyr. Ponure legendy o niej krążą. Można od niej dostać mdłości, zawrotów głowy, a niektórzy miewali nawet wizje! To woda, w której zatonęło ciało pokonanego Bhaala. Esencja zabitego Bhaala skaziła wodę pod Mostem Boareskyr Jeżeli mowa o jakoweś świątyni tam, to czyż jest lepsze miejsce na kult Bhaala? Jakie jest bardziej odpowiednie miejsce od tego, w którym sam stracił życie?

– Może dla nie poznaki kryją się pod znakiem innej świątyni?

– I modlić się o jego powrót. Jeżeli kiedykolwiek Bhaal miałby zostać wskrzeszony, to właśnie tutaj.

Elturelanka we Wrotach Baldura

Mavil uczy Hamę sztuczek i grypsów. Dziewczyna zrobi wszystko, by znaleźć się we Wrotach Baldura. To miasto to przeciwieństwo Elturel, w którym dusiła się. Hama zrobi to nawet wbrew swojej rodzinie. Tyle że wówczas zostanie sama. Sama we Wrotach Baldura? Mavil nie ma ochoty jej niańczyć. Czy zatem pozostaje jej Gildia? Ta mogłaby zaopiekować się dziewczyną z takim talentem. A jednak z jakiegoś powodu Mavil nie zechciał do Gildii.

Urok małżeństwa

Waywocket zagaduje Jasmal. Martwi się o syna i męża.

– Niepotrzebnie tak się martwisz – słowa otuchy Waywocket kieruje do Jasmal. – Ty i Hama jesteście całe i zdrowe. Dasz sobie radę.

– Nie jest tak jak mówisz. Jestem zdana całkiem na niego.

– Przecież świetnie malujesz obrazy – zauważa Way.

– To właśnie robi z ludzi małżeństwo – wtrąca się nagle Nahir. – Każdy krasnolud, który znalazł swoją matronę. Przyssany do jej cycka nie wie co począć, gdy ona odejdzie. Jakby jego wartość pomniejszał jej brak. Jeżeli on nie żyje, będziesz wolna, kobieto. Będziesz mogła prowadzić życie wędrownej malarki.

– Jest całkiem odwrotnie niż mówisz – Jasmal zaprzecza. – Jeżeli on teraz by zginął, ja będę zniewolona na zawsze. Abym była wolna, on musi być teraz żyw!

– Więzy małżeńskie to nie są jakieś czary – zżyma się krasnolud.

– A może to nie małżeństwo, ale jakowy pakt? – ocenia Mavil swoją miarą.

Jasmal wycofuje się roztrzęsiona. Potrzebuje czasu, by dojść do siebie. Way proponuje je wina dla otuchy, ale Jasmal nie pije.

– Może religia jej zabrania? – komentuje Tinto. – Religia zmusza nas do wielu dziwnych rzeczy.

– Na szczęście Moradin jest bogiem bardzo mało wstrzemięźliwym – kwituje krasnolud odkorkowując kolejną butlę.

Przyjaciele, przyjaciółki

Nahir i Mavil dopijają butelkę przy ognisku.

– Mówisz o swoim przekleństwie – Nahira bierze na wyznania. – Ja jestem jednocześnie przeklęty i błogosławiony. Widzisz moją mordę? Spójrz na te plamy, które mnie barwią. To są znaki przekleństwa. Powinienem być martwy zaraz po urodzeniu. Czy wiesz, że wielu moich braci zostało przeklętych tym, że ich dzieci rodzą się martwe? Ja za młodu urodziłem się chorowity, ale mój ojciec mawiał, że Gorm Gulthyn, bóstwo żywe, a jednocześnie kiedyś martwe, osobiście schylił się nade mną i podzieliłem jego los. Jestem więc i błogosławiony, bo żyję i nie zmarłem jak moi bracia krasnoludy. Jestem częścią nowego krasnoludzkiego miotu.

– Wielu ludzkich rodziców wolałoby, żeby ich dziecko urodziło się martwe, niż urodziło się takie jak ja.

– Głupcy! Jest tylu, że nie cenią życia tak jak powinni. Ci dwaj, których spotkaliśmy nie szanowali życia. Ja nie rzuciłem się szaleńczo do walki, tylko wpierw nałożyłem ręce na umierającą Waywocket. Życie trzeba szanować, a dopiero potem roztrzaskiwać czaszki młotem Moradina.

– Niski przyjacielu, łączy nas więcej niż myślisz.

– Mam nadzieję, że tak jesteś w istocie. Wcześniej myślałem, że jesteś istotą parszywą, ale widzę, że często postępujemy podobnie, więc chyba się dogadamy.

A z boku Way i Hama rozmawiają o włosach, które Way sprawi łysej dziewczynce, jak tylko znajdą się we Wrotach Baldura.

Antykwariusz Victo

Skoro świt Nahir zbiera swoich, by się naradzić.

– Drodzy towarzysze – zagaduje Nahir. – Wiem że ostatnio zajmowaliśmy się głównie niańczeniem cudzych dzieci…

– Podobno bogatemu diabeł dzieci kołysze – wchodzi mu w słowo Mavil

– …ale prawda jest taka, że musimy spojrzeć także na siebie i zadecydować co chcemy robić dalej. Podążamy do Mostu Boareskyr. Tam dzieje się coś niepokojącego. Chyba śmiało możemy nazywać to miejsce kultem Bhaala. Jako paladyn z chęcią podejmę się wytępienia tej zarazy, która spada na nas często jak deszcze we Wrotach Baldura. To nie jest jednak jedyny trop. Mamy niebiańskie stworzenie o mocach, które samo nie kontroluje. Jakże to? W jaki sposób ten Trębaczyk za mrugnięciem oka przeniósł się spod Fortu Gwiazdy Zarannej do Fortu Tamala, przez cały Elturgard? To stworzenie jest potężne, a to oznacza, że może być niebezpieczne. Być może powinniśmy rozwikłać zagadkę jego znikającej pamięci. No i są też sprawy odleglejsze, choć ważne na szerszym planie. Uchodźcy udali się w stronę Wrót Baldura. Coś mi się wydaje, że Patriarchowie nie będą chcieli wpuścić tych łachmaniarzy. I jakże sobie poradzimy bez naszego wspaniałego księcia Ravengarda, który zniknął razem z Elturel?

– Dlaczego Wrota Baldura miałyby nie przyjąć uchodźców? – dziwi się gnom antykwariusz, który wtrąca się do rozmowy tuż po tym jak pojawił się znikąd. – Przecież to właśnie one pierwsze przyjęły uchodźców w czasie jednej z poprzednich plag. Wielu z nas to dzieci tamtych przybyszy.

– To będzie całe morze ludzi. Wrota Baldura ich pomieszczą?

– Norki zawsze można pogłębić.

– Ha, myślisz jak krasnolud, to mi się podoba. Ale obawiam się, że Wrota Baldura siedzą na miękkiej glinie, podmywanej stale przez Chiontar. Potrzeba zrobić odpowiedni system. A właśnie! Czy słyszałeś o tym, że razem z Waywocket opracowaliśmy wstępny plan filtrów i wodociągów dla wschodniej dzielnicy?

– Tak i dziwie się dlaczego wam nie pozwolono go ukończyć. Mieszkańcom Dolnego Miasta żyłoby się o wiele lepiej. Prawdziwe cudo, choć nie zmieściłoby się na wystawie w Komnacie Cudów.

– Biurokracja, interesy, komuś to przeszkadzało – wypowiadając te słowa Mavil wie o czym mówi, dorastał w Górnym Mieście.

– Hmm, ten ktoś nie powinien sprawować nad nami urząd – krzywi się gnom Victo. – Wylewają nieczystości z Górnego Miasta do Dolnego i nawet nie pozwalają nam tego oczyścić? Mamy pić i myć się w ich brudach?

– Słuszne słowa, bardzo mi się podoba twój rewolucyjny ton, gnomie! Jeszcze możesz się sojusznikiem naszej sprawy. My z Way po to chcieliśmy odnaleźć Wielkiego Księcia. Gdyby udało się go przekonać, mógłby poprzeć nasz projekt. Patriarchowie musieliby go posłuchać.

– Ja mogę wam pomóc. Potrafię znikać, ale nie być w dwóch miejscach jednocześnie. Wcześniej sugerowaliście, bym studiował wiedzę o Hollyfantach. Przeszukanie księgozbioru Świecowej Wieży i tłumaczenie się tamtejszym bibliotekarzom wymaga czasu. Podobnie rzecz się ma we Wrotach Baldura. Dokumenty, przepisy, urzędnicy i Patriarchowie – przy nich potwory i pułapki w podziemiach to bułeczka z masełkiem. Ten kto wam zaszkodził z pewnością jest dobrze obwarowany. Musicie zatem zdecydować, gdzie mnie posłać – do Świecowej Wieży czy Wrót Baldura.

– A czego chciałbyś w zamian? Jeżeli myślisz, że pozwolimy ci zabrać ze sobą mroczne księgi kultystów Bhaala zamiast je spalić…

– Te księgi zyskują na wartości. Kult Bhaala zyskuje na popularności w Górnym Mieście. Przykładem był panicz Belt. A będziecie potrzebować sporej sumy, by kupić unikatową księgę będącą przepustką do Świecowej Wieży oraz na łapówki dla urzędników we Wrotach Baldura. Ja mogę sprzedać dla was taką księgę, jeżeli jakąś znajdziecie. Dla siebie nie szukam ksiąg Mrocznej Trójcy, ja pożądam tylko jednej księgi. Choć dla wielu ta księga to tylko mit. Apocalypto. Zawiera przepowiednie nieznanego autora. Przepowiednie o końcu świata.

– Jeżeli okaże się, że kult Bhaala maczał palce w zniknięciu Elturel to przestanie być legalny, nawet we Wrotach Baldura. Niebezpiecznie nosić księgi balitów, bezpieczniej je spalić.

– Palić księgi? – antykwariusz irytuje się. – Czy jakaś księga wyrządziła ci krzywdę, że chcesz ją palić? Jeżeli jest tak jak mówicie, to te księgi mogą zawierać jakieś dowody i wskazówki.

– Ha, po prostu chcesz zarobić, przyznaj się. Jesteś chciwy jak Abbathor. Uważaj, bo Vergadain może cię nie ocalić, gdy ci się noga podwinie. Nie daj się złapać z takimi księgami. I nie pokazuj się z nimi przy nas, bo my na pewno ją zniszczymy.

– Uczynię jak postanowicie. Póki co zmierzam razem z wami do Fortu Tamala. Chcę ujrzeć na własne oczy miejsce, gdzie zginął bóg. Ale nie pomogę wam w walce.

Pierwsze zlecenia zabójstwa zlecone Mavilowi

Mavil opowiada swój sen Jasmal.

Jestem w podziemiach. Dookoła palą się ognie. Słyszę plugawą mowę, którą rozumiem, choć nie wiem skąd. Nie mogę za to znaleźć drogi. Błądzę wśród zakamarków, zakrętów, ukrytych przejść. Nie mogę odnaleźć wejścia, ani wyjścia. Nie mogę znaleźć tego, czego szukam. To jest jak labirynt. Wielka zagadka, którą nie rozwikłałbym choćbym miał na to wieki całe.

– Gdy obudziłem się, ujrzałem jeden z twoich obrazów. Przedstawia to samo, co widziałem we śnie. Mówiłaś, że nie malujesz ludzi. Czym zatem są twoje obrazy? Planami? Mapami? Schematami? Kluczem do rozwikłania zagadki? Ja muszę poznać drogę. Kiedyś może mi się przydać.

Światło księżyca oświetla szczupła sylwetkę jeszcze młodej i wciąż urodziwej kobiety. Noc jest przyjemnie ciepła, czasem powieje chłodny wiatr. Jej koszula unosi się wtedy lekko odsłaniając uda. Jej uśmiech jest ciepły, nienaturalne oczy przestały już rozpraszać Mavila. A może dopiero zaczęły? Jasmal jest szczęśliwa, że Mavil zainteresował się jej twórczością. Jasmal podaje mu obraz z jego snu.

Obraz najprostszy spośród wszystkich i najciemniejszy. Nie ma na nim zbyt wielu elementów. Wzór jest symetryczny. Jedna strona jest odbiciem drugiej. To hipnotyzujący motyw. Posiada swój własny rytm. Mniejszy element tego labiryntu odbija się w większym, jest jego zwielokrotnieniem i powiększeniem.

Mavil stara się zapamiętać każdy szczegół. Traci poczucie czasu. Gdy otrząsa się, noc już się prawie kończy. Wkrótce zacznie świtać.

– Jeśli masz życzenie zatrzymać dla siebie ten obraz, chętnie je spełnię.

– Mógłbym pokazać go we Wrotach Baldura. Twoja sztuka może wzbudzić tam zainteresowanie.

– Moim życzeniem nie jest udać się do Wrót Baldura.

– Twoja sława może cię wyprzedzić, gdy ktoś doceni twe obrazy.

– Moim życzeniem nie jest sława.

– No więc choćby monetę.

– Moim życzeniem nie jest bogactwo.

– A twoje dzieci? Może dla nich? One mają swoje potrzeby. Wkrótce zechcesz wydać Hamę za mąż.

– O nie! – Jasmal wzdryga się. Jej głos drży. – Mam nadzieję, że ona sama będzie mogła decydować o tym, kogo poślubić. Masz jednak słuszność, mówiąc o potrzebach mych dzieci. Zabierz te obrazy razem z wozem i sprzedaj je we Wrotach Baldura. Weź z tego dla siebie ile uważasz, a resztę przekaż Hamie i Haseidowi. Wiem, że już mi pomogłeś aż nadto. Trudno mi prosić o więcej. Ja nigdy o nic nie prosiłam. Nikt nigdy nie zrobił niczego dla mnie. Zawsze to ja spełniałam życzenia innych. Będziesz pierwszą osoba, która zrobiła coś dla mnie.

– Mam nadzieję, że jednak drugą, po twoim mężu. Zadecydujmy o tym w forcie. Tam się z nim spotkamy.

– Wtedy będzie za późno na decyzje. Zanim udamy się do fortu, musisz o czymś wiedzieć. Gdy rozmawiałeś ze swoimi towarzyszami, powiedziałeś „Wszyscy otrzymaliśmy spadek, którego nie sposób odrzucić”. Moim brzemieniem jest nie spadek, a posag. Chcę, byś zabiła mojego męża. Nim pomyślisz o mnie jako morderczyni, proszę wysłuchaj mojej historii do końca.

– Jeżeli to jakaś klątwa, ja sam jestem ofiarą czegoś takiego.

– Spotkało nas to samo nieszczęście. Żyjemy w nie swoich ciałach. Tam skąd pochodzę ludzie wierzą w istoty gotowe na zawołanie spełniać każde twoje życzenie. Ludzie chcą sobie je podporządkować. Czasem nawet więzić.

– Mówisz o dżinnach.

– Słyszałeś o nich?

– Niewiele. Wiem tylko, że bogowie przyjmują różne postaci. A wszystko i tak sprowadza się do obietnic i przekleństw. A na końcu trzeba zapłacić cenę, nawet jeśli cię oszukano.

– Płacę i ja. Ludzie z łatwością wypowiadają swe żądania. Zaznawszy jednej spełnionej zachcianki, pragną spełnienia kolejnych. Dlatego więżą dżinny w naczyniach. Moim naczyniem jest małżeństwo.

Mavil nic nie mówi. Jasmal wraca do swej opowieści.

– Khemen jest bardzo naiwnym człowiekiem. Postanowił zostać rycerzem, który pozbędzie się wszelkiego zła z tego świata. To zadanie przerastające człowieka, boga, a co dopiero dżinna. Wiedział, że nie może tego spełnić jednym życzeniem. Dlatego wpadł na pomysł, że zwiąże się z dżinnem na zawsze. By do końca życia spełniał jego życzenia. I tak oto wypowiedział swoje życzenie.

„Chcę, abyś została moją żoną.”

Mavil wciąż milczy. Jasmal kontynuuje.

– Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić. Głupiec nie wiedział, że jego życzenie spełni się na opak. Chcąc małżeństwa z dżinnem chciał nieskończonych życzeń, otrzymał człowieka, który nie potrafi spełnić ani jednego. Stając się człowiekiem, straciłam moc dżinna.  Niestety za jego głupotę zapłaciłam ja. Życzenie zmieniło mnie w kogoś, kim nie jestem.

– Tęsknisz za wolnością? Przecież wtedy może spętać cię ktoś inny i będziesz musiała znów spełniać jego życzenia.

– Wiesz dlaczego dżinn nie może być kobietą? Bo zawsze trafi na mężczyznę gotowego się zakochać. Jestem tego tragicznym przykładem. Oczywiście są wśród nas kobiety. Ale większość z nas przybiera wersję męską.

– Dlaczego nie poczekasz, aż Khemen sam umrze? A może nie trzeba go zabijać? Czy nie wystarczy, żeby wypowiedział odejdź ode mnie, precz, zrywam nasze więzy.

– Khemen swym życzeniem związał nas na stałe. Jestem z nim powiązana, a on ze mną, zaś obydwoje z życzeniem. Ono cały czas trwa. Jeżeli on odejdzie w niebyt, pustkę, gdziekolwiek – podzielę jego los. To życzenie również zniknie w otchłani, w nieskończoności. Przepadnę na zawsze. Życzenie trzeba przerwać. Ja nie mogę tego uczynić, gdyż nie mam już mocy spełniania życzeń, jestem człowiekiem. Przerwać życzenie można tylko zabijając Khemena. Wówczas ta magia, która nas połączyła przecina się, można chwycić za jej koniec i zgodnie z przysługującym prawem – wypowiedzieć własne życzenie. Ja proszę, byś zechciał mnie wówczas przywrócić do mej naturalnej formy.

– Dlaczego teraz? Znudziło ci się bycie człowiekiem?

– Zdałam sobie sprawę, że nie mam czasu, gdy usłyszałam o mroku jaki okrywa miejsce, w którym przebywa mój mąż. Jeżeli mu coś zagraża, jeżeli Khemena zabije ktoś o niecnych zamiarach, wykorzysta swe prawo do wypowiedzenia czegoś straszliwego, czegoś złego, może wydarzyć się katastrofa. Może wypowiedzieć życzenie, nawet nie wiedząc, że je wypowiada. Nie zniosę myśli, że stanie się tak przeze mnie. Dlatego potrzebuję kogoś jednocześnie równie złego, co dobrego. Tak złego, że gotowego zabić dla mnie oraz tak dobrego, że poświęci swe życzenie dla mnie. Zabije dla mnie i odda wszystko co mógł za to uzyskać również dla mnie.

– Trafiłaś na złodzieja. Jak mam się powstrzymać, by nie wziąć tego życzenia dla siebie? Powinnaś poprosić Waywocket.

– Ona jest tak dobra, że oddała by swoje życzenie mnie. Ale nie jest tak zła, by dla mnie zabić.

– Starzejesz się naturalnie? Czy śmierć ludzkiego ciała, w którym tkwisz, nie uwolni cię?

– Starzeję się tak jak człowiek, bo jestem człowiekiem i umrę jak człowiek. Póki nie przerwie się magii tego życzenia.

– Ciąży ci ludzka powłoka? Chcesz być znowu nieśmiertelna?

– Tak, jestem zamknięta w klatce. Nie jestem człowiekiem, nie czuję jak człowiek i nie myślę jak człowiek.

– I tak oto demon prosi o pomoc diabła, pod pięknym księżycem, na Polach Umarłych. Co za piękna scena.

– Cieszę się, że los nas połączył. Szkoda, że w takich okolicznościach.

– Nie wiem co mam zrobić z brzemieniem, którym nie obdarzyłaś. Ja nie potrafię o siebie zadbać, a co dopiero o innych. Mam zabić paladyna w środku ich obozu? Cóż mi po życzeniu, jak z chwilą zabicia Khemena sam zginę?

– Widziałam truciznę.

– To dalej bardzo ryzykowne. Czemu nie poprosisz o to Khemena?

– Jeżeli on zabije sam siebie, to kto wypowie życzenie? Będzie martwy, życzenie przepadnie. Chyba, że ktoś by go wskrzesił? Tego nie wiem, nie do końca rozumiem tej magii.

– A twoje dzieci? Czy i one zyskały coś z twojej prawdziwej natury?

– Dżinny w swej prawdziwej formie są wyjątkowo brzydkie, często pozbawione włosów czy zębów. Dlatego ukazujemy się pod różnymi postaciami iluzji. Jednak Hama i Haseid poza drobnymi cechami wyglądu są normalnymi ludźmi.

– Prosisz mnie nie tylko o morderstwo, ale o uczynienie własnych dzieci sierotami. Jeśli spełni się twoje życzenie, stracą jednocześnie ojca i matkę. On będzie martwy, a ty się uwolnisz.

– One już są niemal sierotami. Khemen całkowicie poświęcił rodzinę dla służby. Ja nie czuje się już matką dla nich. Jestem człowiekiem tylko z ciała. Bycie człowiekiem to dla mnie niewola. Nie potrafię przekazać im miłości. Nie nauczę ich bycia ludźmi. Wiem też, że one są gotowe na bycie samodzielnymi. Odnajdą się jak nie w Forcie Tamala, to we Wrotach Baldura… Wiem, że dla ciebie może to wyglądać nikczemnie. Wiedz jednak, że nigdy w życiu nikt niczego nie zrobił dla mnie. Po raz pierwszy to ja o coś proszę. Po raz pierwszy sama chcę czegoś dla siebie.

– Gdybym zrobił o co prosisz, jakie życzenie mam wypowiedzieć?

– Chcę, żeby Jasmal była sobą.

Garść plotek

Na trakcie wieści o Elturel szybko się roznoszą.

Obrońcy z Fortu Gwiazdy Zarannej, których twierdzę Wielki Widzący Thavius Kreeg ogłosił przeklętą i zakazaną, po tym jak jednej nocy zniknęli. Teraz powrócili żądni zemsty.

Towarzysz to niebiańskie jajko. Ono pękło, strzelając przy tym gromami. Ze środka wyłonił się tytan. Gigantyczna istota świecąca złotym blaskiem stanęła na Elturel, miążdżąc przy tym całe miasto.

Wielki meteoryt spadł z nieba i wgniótł miasto.

To nieprawda, że Elturel zniknęło. Elturel wciąż stoi na miejscu, schowane za potężnym czarem iluzji.

To spisek Wielkiego Księcia Uldera Ravengarda. Przybył do Elturel na chwilę przed jego zniknięciem. Przypadek?

To zemsta diabłów za to, że kiedyś Obrońcy Elturel udali się do ich domeny i wydali im bitwę. Diabły są cierpliwe, długo trzeba było czekać na ich odpowiedź.

Gigantyczne pająki utkały pajęczynę, na której umieściły miasto i porwały je do lasu.

Smocza Królowa Tiamat powróciła i swym ogniem z pięciu paszczy spaliła całe miasto.

Elturel nie było pierwszym miastem, jakie zniknęło. Wcześniej to samo stało się z leżącymi na wschód od niego Triel i Scornubel.

Nahir opowiada co zdarzyło się naprawdę, za każdym razem dodając coś od siebie. Tłumy słuchaczy gromadzą się wokół niego i płacą mu za te opowieści. Płacą też za swoją nieuwagę. Opowieść Nahira odwraca uwagę od Mavila, który korzysta z ich zasłuchania. Atak z flanki na ich sakiewki. Uczciwa złodziejska robota.

Dech zapiera od tego wydarzenia. W jednym momencie jasne słońce oświetlające najczarniejsze zakamarki Elturel, a w drugim czarne słońce pochłaniające Elturel co do kamyczka. W okolicy spotkaliśmy niebiańskie istoty, którym odebrano pamięć. Szalonych przybyszy, z drugiego końca świata, z mrocznej dżungli Chultu, którzy wywróżyli, że tak się miało stać. Natrafiliśmy na asasynów, którzy chcieli zabić księcia, a sam książę zaginął razem z całą delegacją z Wrót Baldura. A zdarzyło się o wiele więcej, czego już nie widzieliśmy, bo i nas pochłonęło i wyrzuciło wiele dni po tym jak miasto zniknęło. Wzgórze wyglądało jak ścięte przez wielki miecz giganta…

Niepokój Mavila

Mavil nie dzieli się tajemnicą Jasmal z Nahirem.

Nahir sam jest jednak ciekawy Jasmal. Interesuje go co ona na to, że prawie dotarła już do miejsca spotkania ze swym mężem. Gdy przygląda się jej, dostrzega niemal magiczną więź wytworzoną między nią, a Mavilem. Widzi desperację w jej dwojga różnych oczu. Widzi, jak ta kobieta zawierzyła swe życie diabelstwu, którego za pierwszym wejrzeniem tak się zlękła.

Nahir w myślach czyni jej wyrzut, że zakochała się w diablęciu. Odrzuca paladyna, niedoczekanie jej! Nahir opowie tamtemu o tym romansie. Zdradzi tego fircyka, co uwiódł damę, która wracała do swego męża.

Waywocket poznaje prawdę, ale gnomka o pozłacanym sercu ani myśli kogokolwiek zabijać. Gdzieś musi być jakiś inny dżinn, który spełni życzenie Jasmal. Lepiej poszukać, niż zabijać.

Mavil wciąż bije się z myślami. Dlaczego miałby tracić tak wspaniałą okazję? Dowolne życzenie? Nadarza mu się okazja. Przynieś mi demonie mą monetę dusz z czeluści piekieł i będę wolny. To może być okazja, która nigdy się nie powtórzy.

Tymczasem docierają w pobliże fortu. Miejscowi chłopi są im nieprzychylni. Zostawiają wioskę i ruszają prosto do twierdzy.

Fort Tamala

Nim wejdą do fortu, raz jeszcze rozmawiają z Tutkiem. Nie ma przy nim Haseida. Odkąd przenieśli się tutaj, Tutek tkwi zamknięty w stajni.

Wrota twierdzy są zamknięte. Jednak paladyńskie słowo Nahira służy za przepustkę do takich miejsc. Nie mogą odmówić mu gościny. Otrzymują dormitorium i strawę. Zjawia się sam przeor, by ich powitać. To mężczyzna ubrany skromnie, w szatę z kapturem. Jest w sile wieku, bardzo chudy i wysoki, o ściągniętej twarzy i surowym spojrzeniu. Wygląda jak inkwizytor. Jednak serdecznie wita gości i przedstawia się jako przeor Ichor. Cieszy się, że rodzina Khemena dotarła cała i zdrowa. W samych dobrych słowach wypowiada się o młodym kandydacie na paladyna. Ale muszą poczekać na spotkanie z nim. Wraz z synem udał się na ryby w okolice Mostu Boareskyr. Wrócą na wieczerzę. Do tego czasu mogą się rozgościć w ramach domu gościnnego i dziedzińca. Prosi, by uszanować ich prywatność i nie wchodzić do pomieszczeń żołnierzy oraz do świątyni. Modlitwa oraz szkolenie wymaga skupienia.

Nahir wyjawia, że stworzenie, które zjawiło się z chłopakiem należy do nich. Chciałby je zabrać. Przeor Ichor wyraża zgodę.

Datki na świątynię Torma

Potem Waywocket przeprowadza małe śledztwo i odkrywa, że ktoś zawitał tu przed dwoma dniami. Był ranny i zmieniał opatrunek. Opuścił Fort Tamala nocą. Towarzyszyły mu dwie kobiety. To musiał być Dagoey.

Nahir rozpytuje jednego ze strażników. Dowiaduje się, że opuścił fort nocą. Przybył konno, wyjechał załadowanym po brzegi wozem. Dagoey musiał podróżować tylko nocami, skoro nie minęli się z nim w drodze tutaj.

Hama i Tutek odkrywają, że miejscowi chłopi składają datek pod bramami twierdzy, po czym pospiesznie umykają. Strażnicy zabierają je, niosą do świątyni i umieszczają gdzieś pod ołtarzem, ukrywającym sekretne przejście.

Potem jeden ze strażników przynosi posiłek na tacy. Strawa jest w porządku, za to woda w pucharach ma nietypowy, wyczuwalny jedynie przez Nahira aromat. Waywocket bada strukturę wody i identyfikuje, że przesączona jest czarem otumanienia.

Czy to napój Bhaala?

Chaotyczny neutralny

Mavil kiśnie z własnymi myślami. Nic wprost nie zyskuje na tej sytuacji. Nie znosi paktów z demonami i diabłami. Sam jest ofiarą czegoś takiego. To co zrobi, będzie kolejnym paktem.

Nie będzie też zabijał ojca przy dzieciach! Co on powie potem Hamie i Haseidowi? Zabiłem waszego ojca, pozwoliłem odejść waszej matce, to teraz pójdziecie ze mną…

Mavil uznaje, że najlepiej będzie nic nie zrobić. Demon sam jest sobie winny, że dał się pochwycić i był naiwny. Dlaczego on ma krzywdzić człowieka za to, że demon dał mu się złapać?

Czy życie Khemena jest mniej warte od wolności demona? Czy zrobił komuś innemu krzywdę? Zostanie paladynem, kogoś takiego teraz potrzeba, kto troszczy się o te ziemie i lokalną społeczność w trudnych dla nich czasach.


Komentarz prowadzącego (koso):

Tempo na sesji

Planując sesję spodziewałem się, że uda się rozegrać cały segment z Fortem Tamala. Udało nam się ledwo zawitać do fortu. Wyszła sesja (prze)gadana, bez walki. Ale zawsze fajnie jest posłuchać ludzi, którzy fajnie ze sobą gadają.

Połączenie równoległe

Aby uniknąć chamskiego torodrogowania, do celu (Fort Tamala) prowadziły co najmniej trzy równoległe watki – jeden to rodżinna Bashów, drugi kultyści Bhaala, trzeci ewentualna ekspansja Wrót Baldura na wschód – Fort Tamala to strategiczne miejsce. Gracze mają już jakiś wybór. Widzę też co ich kręci.

Dlaczego hałsrulujemy kampanię?

W oryginale gracze nie zaczynają w Elturel, ale we Wrotach. Dowiadują się o Elturel z plotek. Uchodźcy? Słyszą, że jest ktoś taki, kto dobija się do murów miasta…

Mamy ratować Elturel? W żadnym wypadku. Komu to potrzebne? A dlaczego? Mieliśmy grać o piekle!

A zatem oryginalne założenie kampanii wykłada się już na starcie. Nie można graczy zainteresować czymś, o czym słyszą z plotek.

Remixing Avernus

„Neither the players nor their characters are given any reason to care about what’s happening. What you have here, basically, is a broken scenario hook that the designers have so little confidence in that they feel the need to hold a gun to the players’ heads.”

Justin Alexander

Co innego opowiedzieć graczom o Elturel i uchodźcach, a co innego dać im to poczuć. Niech zaczną w Elturel, ujrzą jego upadek, wyłapią kontekst i podejmą trud przedostania się do domu. Niech mają chociaż szansę spotkać uchodźców (co niemal nie dzieje się oryginalnie)! I dopiero wtedy niech decydują, czy chcą się angażować.

Ryzyko jest takie, że gracze mogą poczuć, że marnują czas albo odciąga się ich od prawdziwej przygody. Moim zdaniem to całkowicie błędne założenie. Jest wręcz odwrotnie – bez całego tego kontekstu zmarnowalibny swój czas we Wrotach Baldura!

To nie jest tak, że we Wrotach Baldura czeka ich coś super ciekawego, a teraz to tylko taki wstęp, instrukcja do pralki, którą muszą przeczytać, zanim ją włączą. Prawda jest taka, że od tego jak wyjdzie ten wstęp zależy potem wiele w samych Wrotach. Czy będzie im na kimś lub na czymś zależało? Czy będą już coś wiedzieć? Czy będą mogli już o czymś sami zadecydować, a nie iść tam, gdzie im każą?

Celem ‚segmentu Elturel’ jest rozbicie oryginalnej struktury pierwszego rozdziału –

A prowadzi do B prowadzi do C prowadzi do D,

na:

A i/lub B i/lub C prowadzi do D.

Warunek: gracze na starcie muszę już coś wiedzieć, dzięki temu obiorę jedno/kilka z: A i/lub B i/lub C .

Patent

Fajny patent to dać graczom wziąć udział w jakimś doniosłym wydarzeniu/katastrofie, po czym zrobić z nich jedynych świadków. Potem w różnych miejscach usłyszą mnóstwo mniej lub bardziej durnych plotek, mogę je słuchać i chichrać się pod nosem albo dorzucać swoje – prawdziwe bądź nie. Ba, gracze skorzystali z okazji i zarobili na opowiadaniu i okradaniu słuchających. Jeszcze lepiej, że jedna z postaci sama uwierzyła w jedną z plotek! Win-win.

Dżinka

To akurat mój pomysł.

Uchodźczyni okazuje się być dżinnką, zniewoloną małżeństwem przez swojego męża, dla innych przykładnego paladyna.

Wpierw zmuszona do małżeństwa. Potem wraz z nowym mężem musiała opuścić rodzinną krainę i udać się do Elturel (Khemen chciał zostać rycerzem). Tam nie znalazła prawdziwego domu. Nie znalazła akceptacji dla swej pasji – malarstwa. Dzieci wychowywała sama. Mąż oddał się służbie Tormowi…

Jak to było od początku?

Khemen napotkawszy dżinnkę mógł powiedzieć jedno życzenie.

„Chcę, abyś została moją żoną.”

Myślał, że w ten sposób uwięzi ją jak w butelce. Dżinn w małżeństwie będzie musiał spełniać każde jego życzenie, a nie tylko jedno, jak normalnie przysługuje. Głupiec oszukał sam siebie swoim życzeniem i skrzywdził dżinna. Aby dżinn mógł być jego żoną, musiał stać się człowiekiem. Przestał być dżinnem…

Dżinnka w końcu pragnie odzyskać swą nieśmiertelną formę, pragnie uwolnić się z klatki, przestać żyć w obcym ciele. Potrzebuje życzenia. Te może spełnić inny dżinn, ale niewielu się go udaje odnaleźć. To mało realne. Druga opcja to zabicie jej męża. Wówczas zabójca staje się nowym właścicielem dżinna i ma prawo do swego życzenia. Jeżeli zażąda zmiany Jasmal z powrotem w dżinna, znów będzie wolna.

Tylko jak znaleźć kogoś, kto będzie jednocześnie zły i dobry? Kogoś gotowego zabić, by potem bezinteresownie i dobrowolnie oddać swe życzenie.

Zaangażowanie

Ale co to obchodzi graczy? Jasmal powinien być Bohaterem Gracza, aby historia była ciekawa i angażująca. Jak z tego wybrnąć?

Postawiłem znak równości między dżinnką, a jednym z bohaterów. Nałożyłem BN na BG. Wybór nie był trudny. Skoro Mavila zaklęto w ciało diabła, dżinnkę zaklęto w ciało człowieka.

Teraz pozostało wymyślić coś, co będzie ciekawym wyborem. To decyzje graczy wykuwają opowieść.

Mavil nie jest ani dobry, ani zły. Bardzo trudno jest wymyślać wybór dla takiej postaci. A przynajmniej mnie było trudno. No bo jak? Postać neutralna pozostaje… obojętna. Z założenia nie podejmuje decyzji. W końcu wpadłem na pomysł. Musi JEDNOCZEŚNIE podjąć decyzję złą i dobrą. Wówczas się zrównoważą. Wówczas zachowa neutralność.

Nie wiem jaką decyzję podejmie Mavil. Fajnie jest czekać na kolejną sesję i zastanawiać się co zrobi! Jeszcze lepiej mieć czat, na którym rozmawiają gracze. Wówczas można posłuchać ich rozważania. Gracze zawsze wymyślą coś, na co nigdy sam byś nie wpadł.

A co jeżeli Mavil nic nie zrobi? Neutralność może mieć takie same konsekwencje jak dobro czy zło. Chyba obejrzę jeszcze raz netflixowego Wiedźmina.

Ponoć Henry Cavill jest ubergeekiem i czyta te raporty.


Komentarz gracza (kadu):

To była taka spokojna sesja drogi – więcej odgrywania postaci niż odkrywania fabuły. I to widać w raporcie powyżej, Tomek uchwycił nawet kilka dialogów tak, jak padły na sesji.

Po poprzedniej sesji myślałem, ze Fort Tamala będzie pod drodze do Wrót Baldura, a okazało się, że musimy do niego zboczyć ładnych parę dni na północ. Na szczęście mieliśmy dobry powód w postaci teleportacji tego niebiańskiego garbatego aniołka, co mu jesteśmy dłużni jedno uratowanie od apokalipsy ;-) Myślałem też, że na drodze będziemy spotykać więcej uchodźców albo efektów zniknięcia świętego miasta, ale obie te rzeczy pozostawały trochę w tle, jeżeli nie liczyć spotkań z kupcami i plotek, które wyszły spoko – Nahir teraz wierzy, że oprócz Elturel zniknęły dwa inne miasta, a Tinto miał okazję zarobić na naiwniakach :-)

Podobało mi się, że mogliśmy dołożyć od siebie jakiś element świata. Karczma „Ostatni widok” była właśnie czymś takim, teraz interesujące jest, czy wróci na naszych sesjach. Mamy trochę rzeczy do zrobienia, mamy też jednego potencjalnego pomagiera w postaci gnomiego antykwariusza. Póki co nie wysłaliśmy go jeszcze do Świecowej Twierdzy, ale niewykluczone, że będzie dla nas robił jakieś robótki w dalszej części kampanii.

Spoko było też intro, w którym Tomek dodaje elementy do mojej postaci. Wcześniej nie myślałem o Nahirze-kupcu w takiej skali (strategiczne decyzje w zarządzaniu interesami) – intro rzuciło na to nowe światło i ja w sumie mogę sobie potem na tym budować jakieś deklaracje, jak już wrócimy do Wrót. Bardzo jestem na tak względem takich niespodzianek, chociaż przecież nie zawsze musi to dobrze wyjść (postać należy do gracza i jak mu się nie spodoba to, co ktoś do niej dodaje, to powinien mieć prawo to zanegować, nie?).

Ja trochę starałem się używać tego, co wyczytałem w podręczniku settingowym o Zapomnianych Krainach z 3 edycji D&D. Może wyszłoby to lepiej, gdyby nie to, że jest on zbiorem losowych, nie trzymających się za bardzo kupy faktów. Niemniej jednak w tle sesji były i Pola Umarłych i most, przy którym zabito Bhaala itd. Ostatecznie na sesji wspomniałem kilku krasnoludzkich bogów, ale prawdziwym hitem były diabelskie powiedzonka Mavila :-)

Nahir nie wie o dylemacie dżinki i to może i lepiej. On pewnie nie wykazałby się zbyt dużym współczuciem dla tego stworzenia, zresztą mnie jako gracza bardziej interesują sprawy polityki Wrót Baldura. Jak by nie było sprawa zawisła tuż przed rozstrzygnięciem i może być z tego jeszcze interesująca kaszanka. A może Mavil tak to rozegra, że Nahir nigdy się o niczym nie dowie? :-)

W samym Forcie Tamala mamy trochę sytuację ciszy przed burzą. Póki co nie odkryliśmy niczego obciążającego Elturian, ale wciąż czekamy na powrót Khemena. Grunt, że udało się odzyskać Trębaczyka. On wydaje się teraz kluczowym naszym zasobem, bo co sesję dodaje kolejne elementy ze swoich powracających wspomnień.

3 comments

  1. Czytam i zgrzytam zębami z zazdrości;) Remixowane forgotki, mniam. Sam ostatnio przeglądam intensywnie Alexandriana i korciło mnie zagłębienie się w remixy ale spoilerów szkoda, choć nie liczę na to, że uda mi się w te kampanie zagrać.

    Motyw rodżinnki przedni, gratuluję :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.