Drużyna trafiła do miejsca, które jest wielką zagadką. Fort Tamali. Kto tutaj jest po ich stronie, kto jest zły? Kto wyznaje Bhaala, a kto jest prawym Paladynem, za którym warto pójść?
Bohaterowie Graczy
Andrzej – Mavil ‚Tinto’ Nevermore – Tiefling / Rogue 1 / Criminal / Chaotic Neutral
Gosia – Waywocket Smolinosek – Rock Gnome / Wizard 1 / Folk Hero / Chaotic Good
Kadu – Nahir Blackhammer – Mountain Dwarf / Paladin 1 / Guild Artisan / Neutral Good
Miejsce
Fort Tamali nieopodal Mostu Boareskyr
Mapa podróży
W poprzednich odcinkach
Elturel ulega zagładzie. Po świętym mieście pozostaje ziejący pustką krater. Bohaterowie zostają uratowani przez Trębaczyka, małe stworzenie o magicznych właściwościach.
Uchodźcy ruszają do Wrót Baldura znaleźć tam schronienie. Bohaterom towarzyszy rodzina kaliszitów o nazwisku Basha. Nie ruszają do Wrót, ale do Fortu Tamali, gdzie służy paladyn Khemen Basha, mąż Jasmal oraz ojciec Hamy i Haseida.
Z bohaterami podróżowała paladynka Reya Mantlemorn. Próbowała dowiedzieć się co się stało z Pogromcami Piekieł (Hellriders) – rycerzami broniącymi Elturel. Krasnoludzica zginęła, broniąc bohaterów przed szlachcicem z Wrót Baldura i kultystą Pana Mordu Bhaala. Tropy kultystów prowadzą do… jakże by inaczej, Fortu Tamali.
Bohaterowie dowiadują się, że Trębaczyk jest Niebianinem. Stworzenie brało udział w ważnych wydarzeniach, jednak straciło pamięć. Nie potrafi również kontrolować swoich mocy.
Wstęp
Khemen i Haseid. Pod Mostem Boareskyr. Haseid nigdy wcześniej nie pływał łodzią.
– Co się z nami stanie ojcze? Co się stało ze wszystkimi paladynami? A fort? Jaki los czeka fort? Skoro wszystko znika… co się stanie z naszym domem? Naszą rodziną? Z twoją służbą?
– Spójrz w dal, dalej, za horyzont.
– Światło. Jakbym widział światło.
– Zaiste. To Thavius Kreeg, który niestrudzenie walczy z diabłem. Pomimo pobłądzenia w ciemności wzywa czarta rozpaloną kulą światłości, by pokazać, że się nie boi.
– Thavius? Czy on jeszcze żyje? Pani Mantlemorn mówiła, że przepadł wraz z Elturel.
– Jest jeden sposób, by się przekonać, czyż nie? Jeśli istnieje, musimy mu pomóc w tej walce. Udowodnimy czartom, że łatwo nam Wielkiego Widzącego nie odbiorą. Stawimy im czoła i go odnajdziemy. Tylko to się liczy.
Nahirowi wydawało się, że bycie Paladynem to rzecz prosta. Im dłużej nim bym, tym częściej zauważał, że nic w Zapomnianych Krainach nie jest proste. Myślał, że swym młotem symbolem Moradina będzie walczył z kultystami. Trafił do miejsca, które jest wielką zagadką. Fort Tamali. Kto tutaj jest po ich stronie, kto jest zły? Kto wyznaje Bhaala, a kto jest prawym Paladynem, za którym warto pójść? Nahir w pomieszaniu przygląda się murom rozpadającego się fortu i w jego głowie kołacze jedna myśl. Ten, którego trzeba uratować z tego miejsca, to mały Niebianin zwany Trębaczykiem. On wie więcej niż komukolwiek mogło się wydawać. Cały czas dodaje nowe elementy do tej układanki. Nawet jeżeli wyprawa na północ do Fortu Tamali była na próżno, to przynajmniej uratowali Trębaczyka.
Hama w milczeniu obserwuje zbliżającą się łódź. Obok odzywa się głos jej matki.
– Widziałam jak sobie radzisz. Jesteś już gotowa, by być dorosłą. Żałuję, że tak niewiele mogłam ci dać. Nie potrafiłam cię niczego nauczyć. Wszystko osiągnęłaś sama.
– Stoimy nad rzeką. Jestem za duża, żeby wsadzić mnie do koszyka i puścić z nurtem. Nie martw się. Podjęłam już decyzję. Ruszam do Wrót Baldura. Co ty zamierzasz? Co się stanie z Haseidem?
– On nie może tu zostać. To miejsce skrywa nienaturalne zło. Czuję je. Musisz zabrać ze sobą.
– Co? Ale mamo!
– On jest tak samo zdolny jak ty. Nie zapominaj, że obydwoje jesteście moimi dziećmi. Słyszałam, że we Wrotach Baldura nie jest łatwo, zwłaszcza dla kogoś samotnego. Będziecie się potrzebowali nawzajem. Będziecie wolni. Tylko to się liczy.
Mavil przypomina sobie jak wspinał się po drewnianych, skrzypiących schodach u siebie w czymś co nazywa domem w Baldur’s Gate. Mijają go wrzeszczące i zbiegające dzieciaki głośno tupiąc w rozpadające się schody. Mija go kobieta, w tych ciasnych warunkach lekko ocierając się o niego, nazywa Czerwoniutkim, on odpowiada „nie tylko rogi mam diabelskie, malutka…”. Przeciska się starymi wąskimi schodami, uderza twarzą o wiszące pranie, zaplątuje się w mokre, stare podarte rajstopy. Jego dziupla jest na samej górze. To klitka, którą wynajmuje na strychu zapuszczonej kamienicy. W ciasnym przejściu staje leciwa matrona. Śmierdzi zatęchłym miejscem. „No, no, no Czerwoniutki. Tylko nie kręć się tu wieczorem. Płoszysz klientów.” Na dole wykidajło nasłany przez alfonsa spogląda na niego złowroga. Do takiego domu Mavil miałby zabrać Hamę?
Trębaczyk przysiada się do swych nowych towarzyszy. Widać jak chce coś powiedzieć, tłamsząc to w sobie. W końcu mówi cicho.
– Troszczycie się o mnie. Bardzo. Przybyliście po mnie na własnych nogach. Pomyślałem, że możemy być przyjaciółmi. Ale nie wiem czy na pewno chcecie mieć we mnie druha. Bo jest jedna rzecz jaką musicie wiedzieć o Hollyfantach. Nie przyjaźnimy się na niby. Ta przyjaźń bez przerwy trwa. I Trębaczyk ma już jedną przyjaciółkę. Choć jedyne co pamiętam to jej imię. Nazywa się Zariel.
Przygoda
Khemen
Khemen i Haseid wraca do fortu z ich wycieczki łódką po rzece. Na nabrzeżu czeka Jasmal i Hama. Rodzina Bashów w komplecie.
Nie trzeba wyjątkowej intuicji, by zauważyć chłód pomiędzy Khemenem, a Jasmal. On, rycerz, nie jest zadowolony z jej przybycia do fortu. Ona, dżinnka, pragnie na nim zemsty za uwięzienie jej.
Khemen dziękuję bohaterom za przyprowadzenie jego rodziny do fortu. Zniknięcie Elturel to niepowetowana strata.
– Elturel… Przegrana bez walki – mówi, a w jego głosie słychać gorycz. – Nie było żadnego pola bitwy. Nie liczą się ideały ani jakikolwiek honor. Została tylko spalona ziemia. Wszystko co nam zostało to ten fort, zapomniany bastion wyrzutków. Brygada niebezpiecznych skazańców. Mrok okrywa to miejsce. Nawet picie wody jest tu niebezpieczne.
– Elturel zniknęło, zniknął twój dom – przypomina Way. – Czy twoja rodzina będzie mogła tu zostać? Nie widzę tu żadnych rodzin.
– To prawda – odpowiada z widocznym grymasem niezadowolenie. – W forcie nie ma miejsca dla rodzin.
Haseid
Gdy Khemen odchodzi, krasnolud odzywa się do Jasmal.
– Czego innego spodziewałem się po twym mężu. On zupełnie nie jest zainteresowany rodziną.
– Ojciec jest bohaterem – odzywa się chłopak. – On nas strzeże.
– Dokąd ojciec cię zabrał?
– Pływaliśmy po rzece. Chciał mi pokazać blask Towarzysza, który czasem można ujrzeć z oddali. Ojciec odkąd tu jest codziennie płynie łódką w tamto miejsce, by móc zobaczyć światło. Teraz Elturel już nie ma, tego światła też nie. A jednak wydawało mi się, że widzę je. Ale może to tylko miraż?
Twój bóg jest lepszy niż mój
W jakieś rozmowie, przy okazji, Gnom antykwariusz zapytuje bohaterów skąd pochodzą – z Górnego czy Dolnego Miasta.
Mavil urodził się w Górnym Mieście w rodzinie Patriarchów, ale pozbyto się go, gdy przekleństwo przemieniło go w diabelstwo. Od tamtej pory nigdy nie przekroczył Bramy Czarnego Smoka ani Bramy Gonda.
Wewnątrz Bramy Czarnego Smoka znajduje się dzielnica Bliźniacza Pieśń, gdzie ulokowano większość świątyń. Bliźniacza Pieśń łączy cały boski panteon. A to oznacza, że tylko Patriarchowie mają dostęp do świątyń. Tylko bogaci mogą praktykować wiarę. Biedni mieszkańcy Dolnego Miasta za dnia pracują, starają się związać koniec z końcem. Chwilę na odpoczynek czy modlitwę mają dopiero po zmroku, ale wówczas nie zostają wpuszczeni do Górnego Miasta. Nocą mogą przebywać tam tylko mieszkańcy i zaproszeni goście.
– I tak być musi – mówi krasnolud zapatrzony w szlachtę. Sam chciałby być szlachcicem. Nahirowi zapalają się oczy. – Na dole biedota żyje wśród karaluchów. Im wyżej, tym bliżej boskości. Szlachta żyje tuż przy bogach. Sami są półbogami!
Nahir bywał w Górnym Mieście. Widział się z księciem, gdy budował dla niego Wieżę Baldurana. A teraz zrobi wszystko, by go odnaleźć i uratować. Dla krasnoluda Ulder Ravengard jest półbogiem.
Kochanką dżinn, kochankiem bies.
Gnom antykwariusz Victo wzrusza ramionami.
– Nic tu po nas – podsumowuje. – Mamy sporo do zrobienia we Wrotach Baldura albo Świecowej Wieży.
– Racja – przyznaje krasnolud. – Jednakże jesteśmy w miejscu, które podejrzewamy o współpracowanie z kultystami Bhaala. A ten cały Khemen niczego mi tu nie rozjaśnił. Wcale nie chciał z nami gadać.
– Khemen wspomniał o skazańcach, którzy są tutaj – zauważa gnomka.
– Tak, może tylko on jest tu prawym paladynem – ciągnie krasnolud. – I on się tu najwyraźniej marnuje. Ci ludzie to wyrzutkowie, prości żołdacy. Straszne rzeczy słyszeliśmy o nich w pobliskiej wsi. To nie jest żadna świątynia Torma. To rubieże Elturel, nie mieli nad tym żadnej kontroli. To miejsce jest przegrane. To upadły fort. Ja na miejscu Khemena ruszyłbym do Wrót Baldura na poszukiwanie ich przywódcy, Thaviusa Kreega.
– I mnie nie podoba się Khemen – wyznaje Waywocket. – Nie mam do niego zaufania.
– To wredny typ – potwierdza Nahir. – Zaczynam rozumieć, dlaczego Jasmal odtrąca męża i tak łatwo dała się uwieść Mavilowi.
– Było dokładnie odwrotnie – Mavil stanowczo zaprzecza.
– Jak to odwrotnie? – wzburza się krasnolud. – Co ukrywasz, diable?
– Niczego nie ukrywam. Wszystko mam na wierzchu.
Nahir oskarżycielsko wycelowuje palec w Mavila.
– Nie? Nie ukrywasz? A powiedziałeś nam wszystkim jaka jest twoja prawdziwa natura? Myślisz, że to przed nami ukryjesz?
– O czym ty mówisz?
– Dobrze już wiesz! Twoja natura aż śmierdzi od ciebie. Ja jako paladyn jestem w stanie to zauważyć. Nie jesteś li tylko diablęciem. Jesteś czarcim pomiotem! I uwiodłeś tutaj Jasmal Bashę, czyż nie prawda? [krytyczny pech]
Jasmal jest blada niczym trup, trzęsie się. Wygląda, jakby za chwilę miała stracić przytomność. Teraz i ona wyciąga drżący, wymierzony w Mavila palec wskazujący.
– Zdradziłeś mnie! Upokorzyłeś! Ściągnąłeś na mnie nieszczęście! Pragniesz mojej zguby! Pragniesz mojej hańby! O ja nieszczęsna. Dlaczego powierzyłam ci mój sekret? Dlaczego zaufałam? Teraz wszyscy już wiedzą. Nie ma dla mnie ratunku.
– Bujdy! – Mavil broni się. – Niczego nie powiedziałem Nahirowi. Za to przyzwyczaiłem się do tego, że to diablęcie wszystkiemu zawsze jest winne. Wiecie czym się różni pakt z diabłem od paktu z demonem? W obydwu przypadkach dostaje się przyprawione rogi!
Mavil korzysta ze swej diabelskiej sztuczki i wyczarowuje iluzję bajkowej, legendarnej lampy, w której zazwyczaj więzi się demony pustyni. Nie czyni tego, by nastraszyć Jasmal, ale by speszyć Khemena, który niechybnie zjawi się tu. Jasmal bierze to jednak do siebie. Uznaje, że i Mavil nie jest po jej stronie i zechce ją uwięzić.
– To tylko iluzja – Mavil uspokaja ją.
Wziąć się za rogi
Khemen wbiega do izby. Trzęsie się ze złości. Haseid zdążył przekazać mu wieść o zdradzie matki.
– Diable! – Khemen wykrzykuje do Mavila. – Nie wiesz co to honor. Rzucam ci wyzwanie.
Mavil wcale nie ma ochoty pojedynkować się. Został we wszystko wmanewrowany przez Jasmal, a potem Nahira
– Jest takie powiedzenie. Gdzie diabeł nie może tam babę pośle. Tu jest odwrotnie.
– Spiskujecie razem, wiem o wszystkim.
– Nevermore. To moja dewiza. Nigdy więcej paktów z diabłami. Nigdy więcej paktów z demonami. A czy twoim zawołaniem nie powinna być obrona Elturel? Siedzisz tu jak mysz pod miotłą.
– Przez całe życie znoszę obelgi i twoje słowa nie zranią mnie. Sam wiem najlepiej, ile jestem wart. Zamierzam to udowodnić.
– Podurniałeś – puentuje Waywocket. – Przybyliśmy tu z twoją rodziną, a nie po to, by rozlewać krew.
Khemen nie słucha głosu rozsądku. Chce stanąć na ubitej ziemi z samego rana. Nocą nie chce zabijać w pobliżu Mostu Boareskyr.
Za drzwiami podsłuchuje zgraja tutejszych strażników. Zaczynają obstawiać kto wygra. Nahir wychodzi do nich. Zwyczajem swego chciwego brata nagryza monetę i okazuje się być miękka, czyli złocista.
– Vergadain jest dziś po mojej stronie. Stawiam złotą monetę na diabła!
Nie jestem człowiekiem
Gdy Khemen wychodzi, Jasmal zwraca się do Mavila.
– Co teraz? Co zamierzasz zrobić?
– Jasmal, myślałaś że jestem rycerzem w złotej zbroi na białym rumaku?
– Dość mam rycerzy. Jeden z nich mnie uwięził. Nazwałeś mnie demonem, ale ja jestem dobrą istotą. Zawsze czynie dobro, ale na jedną rzecz nigdy się nie zgodzę. Na niewolę.
– Jasmal, nie powinnaś się tak martwić. Być może twoje życzenie się spełni.
– Khemen to wojownik. Niczego tak nie pragnę jak wolności, ale nie za cenę twojej śmierci.
Będę mu klaskał
Mavil z Waywocket udają się na przeszpiegi. Jasmal zostaje z Nahirem. Próbuje mu się wytłumaczyć.
– Doszło do nieporozumienia. Po tym wszystkim co dla mnie uczyniliście, nie chcę sprowadzać na was kłopotów. Nie pragnę niesłusznej śmierci mego dobroczyńcy.
– Przecież to jest bies. Nie ufaj mu. Nie myśl o nim jak o zbawcy.
– To nie jest prawda. Jego zaklęto z człowieka w diabła, mnie z dżinna w człowieka. Obydwoje zostaliśmy uwięzieni w cudzych ciałach.
– Mnie nie oszukasz. Jesteś zwykłą kobietą uwikłaną w małżeństwo.
– Kiedy mówisz, powtarzasz jedynie to co już wiesz. Gdy zaś słuchasz, masz szansę dowiedzieć się czegoś nowego.
Nahir aż siadł z wrażenia. Wzięła go z zaskoczenia. Aforyzmy to jego słabość.
– Khemen spotkał dżinnkę i uwięził ją nie w lampie, ale w ludzkiej skórze. Zażyczył sobie, bym została jego żoną. To przemieniło mnie w człowieka.
Nahir nie daje się przekonać. Ale na swój sposób okazuje jej współczucie.
– Bycie człowiekiem musi być ciężkie. Jestem krasnoludem i gardzę ludźmi. Nie mają szacunku dla swych dzieci. Mam prawo tak twierdzić, gdyż zostałem naznaczony przez Gorma Gulthyna. Wyszedłem z łona matki ledwo żywy i dychający. Ludzie nie potrafią tego zrozumieć i docenić. Plenią się jak króliki.
– Ja gardzę ludźmi wtedy, gdy zniewalają innych. Dlatego poprosiłam Mavila, by zabił mego męża.
– Tak właśnie podejrzewałem. To do niczego dobrego nie prowadzi, moja droga. Na twoje szczęście twój mąż wyzwał twego kochanka na pojedynek. Przy moim skromnym udziale. To nie będzie mord, tylko samoobrona!
– Lękam się o niego. Jeżeli stanie do walki, zginie. I to z mojej winy! „Uważaj, czego sobie życzysz, gdyż może się spełnić”. Kto jak kto, ale dżinn powinien to wiedzieć. Za długo byłam w ludzkiej skórze i zaczęłam myśleć jak ludzie – życzeniowo. Niczym Khemen otrzymam coś zupełnie innego niż sobie życzyłam. Zabierz Mavila z tego przeklętego miejsca, proszę.
– Zostaliśmy wplątani w boskie sprawki – Nahir zaczyna swą alokucję. – Mordinsamman ma dla nas plan, a jeżeli nie, to chociaż Torm, bóg rękawicy, który zginął i został wskrzeszony. Torm kroczył kiedyś pomiędzy ludźmi, rozumie nas. To co się teraz dzieje to jest próba jaką na Mavila zesłali bogowie. Jeżeli przeżyje, jakże on zyska w naszych oczach. Oznaczać to będzie nie mniej ni więcej, że jest wybrańcem bogów. A to nie mała rzecz. Z wybrańcem bogów można się udać do innego planu, by odnaleźć Wielkiego Księcia. A nawet jeżeli to nie sprawka bogów, to Mavil ma pewnego asa w rękawie. Jestem przekonany, że może nawet zwyciężyć. A jak to zrobi, to już jego rzecz. Ja będę mu klaskał.
Wkrótce Way i Mav powracają. Odkryli, że studnia zaopatrywana jest wodą z rzeki, w której utopiona jest esencja martwego Bhaala, a gwardziści ściągają od wieśniaków haracz.
A co jeśli cię uwolnię?
Mavil powraca do rozmowy z Jasmal.
– A co jeśli cię uwolnię? Czy ktoś inny wówczas cię nie uwięzi? Czego wtedy zażąda? Żyjesz dłużej niż my wszyscy. Znasz opowieści piasków pustyni. Znasz naturę ludzką. Od tysięcy lat ty i twoi pobratymcy słuchacie skrytych, desperackich pragnień małych, słabych ludzików. Jak wiele razy musiałaś spełniać życzenia dobre, a jak wiele razy złe?
– Złe życzenia są złe, ale spełnia się ze świadomością, że zło zostanie pomszczone. Pustynny wiatr potrafi zmieniać kierunek. Ten kto życzy innym źle na końcu zostaje sam w ciemności. Są wśród nas nikczemne dżinny zwane ifrytami. One chętnie spełniają złe życzenia, zawsze przekręcając je na swoją korzyść, ostatecznie sami wychodząc zwycięsko z tego układu.
– Ja też nie jestem paskudną istotą, nie jestem zabójcą. Jestem co najwyżej łotrem. Może powinienem pójść do Khemena i przemówić mu do rozsądku? Może zrobi choć jeden dobry uczynek w swoim życiu i weźmie odpowiedzialność za swoją rodzinę? Niech zatroszczy się o was. Tkwi w tym leżu bandytów i jakie dobro tu czyni? Aby być paladynem, nie musi być Pogromcą Piekieł.
– Jasmal nie do końca chce tego samego – przypomina Waywocket.
– Cóż, kobiety często są nieszczęśliwe i rzadko wiedzą czego chcą. Khemen może zatroszczyć się o nią i dać jej szczęście. Gdyby dała mu się znowu uwieść…
– Uwieść? Chyba chciałeś powiedzieć uwięzić. On wypowiedział życzenie, a nie oświadczyny. Dżinny niczego tak nienawidzą jak niewoli. Nie potrafię być w niej szczęśliwa.
– Wiele kobiet znosi podobny los. Gdyby wszystkie nieszczęśliwe kobiety chciały śmierci swoich mężów nasz świat stanąłby na głowie.
– Ja nie jestem człowiekiem.
– A jednak przebyłaś kawał drogi do swego męża – zauważa Way. – Narażałaś życie. Chciałaś spotkać Khemena. A teraz nie możesz na niego patrzeć?
– Spójrz Waywocket, Khemen porzucił ją w Elturel i uciekł do Fortu Tamali, by stać się paladynem – przekonuje Nahir. – Nie obchodzi go rodzina.
– Wpierw nie wiedziałam co robić – tłumaczy się Jasmal. – Nasz dom zniknął. Dzieci mają ojca tutaj. Po drodze okazało się, że wszyscy paladyni z Elturel zniknęli. Coś im zagraża. Uświadomiłam sobie, że jeżeli Khemen również zniknie, ja pozostanę zniewolona bez żadnej nadziei na wolność. Zaś jeżeli zabije go ktoś zły, morderca może zażyczyć sobie czegoś okropnego. Być może nawet nieświadomy mocy słów, które wypowiada. Uwierzyłam, że los zesłał mi Mavila. On cierpi tak samo jak ja. Potrafi postawić się w mojej sytuacji.
– Jeśli będę mógł cię ocalić, zrobię to.
– Mavil, skończ z tym nonsensem – karci go pragmatyczny krasnolud. – Jeżeli będziesz mógł wypowiedzieć życzenie, to pożyteczne: wskaż mi drogę do odnalezienia Uldera Ravengarda… A nie jakieś diabelskie sprawki, przemiany z jednego ciała w inne.
– A gdyby naszym życzeniem byłoby wskrzeszenie Khemena? – zastanawia się Way. – Byłabyś wtedy wolna?
-Zabijając właściciela lampy stajesz się jego nowym właścicielem. Masz prawo do życzenia. Lecz dżinn pozostaje w swej lampie.
– Co zrobisz jak odzyskasz swą dżinnowską postać?
– Wrócę do domu.
– Przecież tu może być z ciebie dużo pożytku – rozochoca się Nahir. – Możesz spełniać życzenie za życzeniem…
– Chcesz mnie zniewolić? – Jasmal wzdryga się. – Czy uwięzilibyście człowieka? Uczynili z niego niewolnika? Nie dostrzegam w was tylu zła.
– Nie jesteś człowiekiem, sama tak twierdzisz – punktuje krasnolud. – Czyż nie taka jest twoja natura? Chcesz, aby twój talent się marnował?
– Myślałam, że jesteś paladynem – ripostuje dżinnka
– Użyję cię do dobrych celów – zapewnia krasnolud. – Tak jak użyję Trębaczyka.
Waywocket zżyma się na słowa towarzysza. Jasmal porównuje go do swego męża, również paladyna o dobrych intencjach.
– Khemen chciał zrobić to samo. Chciał uwięzić dżinna, by użyć go jako narzędzie do czynienia dobra. Lecz dobro czynimy własnymi czynami. Nie można czynić dobra kosztem innych.
– Wojownik z Chult mówił o złych paladynach – przypomina Mavil. – Nie wszyscy z nich są dobrzy.
– Jesteśmy awanturnikami, nie zapominaj o tym – cedzi Nahir – Taka jest dola awanturnika. Musisz podejmować trudne wybory.
– Źle się stało, że wypowiedziałam swe życzenie. Nic dobrego z tego nie wyniknie – zwiastuje Jasmal.
Jesteś biesem
– Więcej przynieśliśmy tu szkody, niż pomocy – kwituje strapiony Trębaczyk.
– Chyba tak – potwierdza krasnolud. – Nie jesteśmy tu czynnikiem stabilizującym.
– Wiecie co jest najgorsze – zapytuje Mavil. – Zostałem zwyzywany od diabłów. I to przez przyjaciół.
– Spójrz prawdzie w oczy – proponuje Nahir. – Jesteś biesem.
– Jestem człowiekiem w skórze biesa – przekonuje Mav. – Nie urodziłem się z rogami i czerwoną skórą.
– Mam cudowny zmysł – oświadcza Nahir. – Gdybyś był człowiekiem, wyczuwałbym cię tak jak ją. Ona jest człowiekiem. Ty nie. Zaufaj błogosławieństwu, którym obdarzył mnie Gorm Gulthyn z łaski Moradina. Już ja dobrze potrafię wyczuć kto dobry kto zły. I wiecie co? Wyczuwam tutaj kogoś jeszcze. Gdzieś w okolicy jest ktoś o nieziemskiej proweniencji.
Najemnik
Bohaterowie prowadzeni intuicją czy magią paladyna zakradają się pod komnatę przeora Ichora. Zamierzają go pojmać póki śpi.
Wtem z murów zauważają dziwną scenę pod fortecą. Pod furtę podchodzi kilka zakapturzonych postaci. Wyrzucają związane ciało i odchodzą w mrok.
Capnąć przeora czy sprawdzić podrzutka? Wybierają to drugie.
Spętany nazywa się Shetsk. Od lat przewodził miejscowej szajce bandytów.
Nie był zwyczajnym rabusiem, ale najemnikiem. Krasnolud, z którym widywał się w gospodzie Ostatni Widok, opłacał go za napadanie karawan należących do kupców z Elturel. Nie wie jak się nazywa ten krasnolud, płacił złotą monetą.
Jego banda miała za zadanie uprzykrzać życie karawanom. Na początku było to nietrudne. Strażnicy z Fortu Tamali nie stawiali solidnego oporu. Jakby im nie zależało. Ale potem się to zmieniło. Pojawiła się jakaś inna siła. Bandyci znikali jeden za drugim w tajemniczych okolicznościach.
W końcu został sam Shetsk. Został by sprawdzić co się stało z jego ludźmi. Tropy doprowadziły go tu, pod Most Boareskyr. Odnalazł ciała swych ludzi z dziwnymi rytualnymi znakami. Niestety kultyści pojmali go i podrzucili pod furtę zamku. Jego, w przeciwieństwie do pozostałych bandytów, oszczędzili.
Pergaminy
Drużyna zostawia rannego Shetska i raz jeszcze rusza w kierunku komnat przeora Ichora. Postanawiają przeszukać jego siedzibę.
Odnajdują ukrytą, prywatną kaplicę Torma (K21), a w niej starannie ukryty stary, liczący sobie kilkadziesiąt lat list, odłożony na bok nie tak stary pergamin oraz zupełnie na wierzchu zupełnie nowe, świeżo napisane kazanie.
Ichorze
Nie bez powodu to ciebie wskazałem na dowódcę naszej północnej placówki. Do tego zadania potrzebuje kogoś młodego i ambitnego, a jednocześnie lojalnego. Gdy wyciągnąłem cię z twej trudnej sytuacji, wiedziałem, że przy moim boku kimś takim staniesz się w przyszłości. Jesteś na to gotowy.
To miejsce nie cieszy się dobrą sławą. Zaginięcie całego oddziału z bohaterem na czele wywołało niepokój w Elturel. Zasiało lęk i wątpliwości. Właśnie teraz, kiedy objawił się Towarzysz i po wiekach mroku i wojen ze sługami ciemności nastał wreszcie pokój. Dzięki Towarzyszowi Elturelanie poczuli się bezpieczni. Nie chcę, by jakiś fort na peryferiach, o którym do tej pory nie słyszeli, burzył ich spokój.
Ogłosiłem odbudowę tego miejsca i uczczenie pamięci zaginionego bohatera, by dać Elturelanom spokój, którego pragną. Gdy przekonają się, że sprawa została załatwiona, będą mogli o niej zapomnieć i nie mówić o niej wcale.
Dzielę się z tobą swym sekretem, gdyż tylko znając pełną prawdę, będziesz mógł właściwie spełniać swój obowiązek. Objęcie dowództwa nad Fortem Tamali teraz wydaje się zaszczytem, ale z czasem może stać się obowiązkiem, nawet przykrym. Lecz my jesteśmy tylko sługami Torma. Jego domeną jest obowiązkowość. Niech daje ci siłę.
Byłem tu tylko raz. To ponure miejsce. Przypomina mi czasy przed objawieniem się Towarzysza. Zastanawiałem się dlaczego jego światło tu nie sięga. Być może Towarzysz chciał, aby tak było. Pozwolił nam tutaj działać skrycie, pozostawiając skrawek cienia na działania wymagające dyskrecji. Bez ciemności nie istnieje światłość. Twój rolą, jest pilnowanie tej ciemności.
Pomimo daru jaki spłynął na Elturel, nie wszyscy okazują wdzięczność. Zdarzają się wichrzyciele, spiskowcy, zbrodniarze. Skoro nie są godni lub nie chcą oglądać blasku Towarzysza, niech tutaj w mroku zrozumieją czego się wyrzekli.
Nie jest ważne, czy wyszkolisz ich na paladynów. Elturel ma aż nadto rycerzy obrońców. Jedyne, czego oczekuję to lojalność, dyskrecja i brak niespodzianek. Jesteś na to gotowy.
T
Niech będzie wiadome dla wszystkich, ze ja, Ichor Herafer, przeor Fortu Tamali, przyrzekam dotrzymać warunków zawartych w tej przysiędze.
Elturel o nas nie pamięta. Światło Towarzysza tu nie dociera. Obrońcy Fortu Tamali nie są godni służyć Tormowi. Warci są tyle samo, co bandyci, którzy nękają to miejsce. Zwracam się zatem do sił, które pozwolą mi raz na zawsze pokonać bandytów. Uznaję potęgę Pana, który Patrzy.
Zgodnie z jego wolą zobowiązuje się oddać katakumby pod świątynią Torma we władanie Pana Mordu Bhaala.
Oto moja przysięga.
Nie jestem dumny z tego, co zamierzam dzisiaj uczynić, lecz jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, ta ziemia raz na zawsze uwolni się od bandytów. Żałuję tylko, że po śmierci nie spojrzę na czystą pustkę w tym miejscu.
Elturel nigdy was nie chciało. Pełne więzienia burzą wizerunek świętego miasta praworządnych obywateli. Przysłano was tutaj. Dano wam złudne poczucie wolności i służby. Wyciągnięci z tamtego więzienia zostaliście wrzuceni do kolejnego – jeszcze gorszego, gdzie nie ma świętych, gdzie światło nie odwala za ciebie roboty, gdzie łaski nie spływają z góry, jednak wasza ignorancja nie pozwoliła wam tego zrozumieć.
Przez te wszystkie lata starałem się zebrać was, zadbać o nasze przetrwanie, byśmy mogli razem pokonać warunki panujące tutaj. Lecz wy zamiast podjąć z nimi walkę, zaadaptowaliście je. Jesteście jak ci, którzy nas nękają, przez co patrzę na was z jeszcze większym obrzydzeniem niż na nich.
To ja zawiodłem was jako wasz dowódca. Z ulgą rezygnuję z niechcianego stanowiska. Nie mogłem wymóc na was dyscypliny inaczej niż zatruwając wodę, którą pijecie. Wasze morale nie istniały, dlatego pozwoliłem wam kraść, pobierać myto i haracz. Jesteście beznadziejnym przypadkiem. Jedyną rzeczą jaką dbacie, jest napełnianie kiesy. Sprawiliście, że was znienawidziłem. A to nie udało się nawet bandytom z Pól Umarłych, moim najgorszym wrogom.
Teraz to już nie ma znaczenia. Nie zależy mi na żadnym z was. Jest mi z tym niezmiernie dobrze. Podjąłem decyzję, która odmieni los tego miejsca. Dzisiaj niestety wybieram drogę, która przywróci moją wolność. Waszą też.
Stary pergamin sporządzony ręką i podpisany przez Ichora znajdował się pod kamienną płytą z tajemniczym symbolem na odwrocie. Płyta również jest stara, to część zabudowy poprzedniego fortu, na którego miejsce wzniesiono obecny po tym jak paladynka Tamala zaginęła.
Do katakumb
Tropy prowadzą do katakumb. Bohaterowie nie wiedzą jak się do nich dostać. Jedynym godnym zaufania tutaj wydaje się być Khemen. Wtajemniczają go w rewelacje na temat Ichora, by się dowiedzieć jak trafić na dół.
– Musimy znaleźć te cholerne katakumby. Niech młot Moradina wywali przejście do tego miejsca! Tam przecież dokonuje się to o czym pisał przeor. Trzeba to powstrzymać. Bandyci, szubrawcy i ścierwa czy nie, nie zasłużyli na to by zginąć.
Khemen jest wstrząśnięty tym wszystkim, nie rusza jednak z nimi. Chce zostać ze swoją rodziną w dormitorium i bronić ich przed spodziewanym złem. W krytycznych chwilach życiu mówi sprawdzam. Mavil zastanawia się, czy na ich oczach dokonała się przemiana w Khemenie. Przypomniał sobie o rodzinie? Czy to prawdziwe i trwałe? Jeżeli tak, to nie należy go zabijać!
Zejście do katakumb znajduje się w głównym budynku. Żołnierze śpią po spędzeniu wieczoru i połowy nowy na hulankach. Bohaterowie mijają ich, odnajdują sekretne przejście i odkrywają podziemną przystań dla łódek. A z nich wysiada właśnie szóstka kultystów!
Walka w ukrytej przystani
Bohaterowie nie dają szans szóstce kultystów Bhaala (Night Blade). Następnie odkrywają, że w podziemiach zastosowano system wodociągów wynaleziony przez Waywocket we Wrotach Baldura. Podejrzewają o plagiat Dagoeya, autora jednego z wcześniej znalezionych listów.
spis wydarzeń
1. Nahir sugeruje, że Jasmal i Mavil łączy coś więcej, zdradzony mąż wyzywa Mavila na pojedynek
2. Drużyna odkrywa mroczny sekret przeora Ichora
3. Walka z kultystami Bhaala w podziemnej przystani
Komentarz prowadzącego (koso):
Rodżinka
Intryga z dżinnką rozkręca się. Atmosfera zostaje podkręcona przez Nahira. „Sprzedał” Mavila ujawniając jego rzekomy romans z Jasmal. Khemen wyzywa Mavila, domniemanego kochanka swej żony na pojedynek.
Wpierw zadeklarowałem, że Khemen chce walczyć tu i teraz, ale po chwili uznałem, że ciekawiej będzie dać graczom możliwość działania zanim dojdzie do walki. Może Mavil skorzysta ze swej trucizny i nocą otruje konkurenta? A może zechce uciec?
I dobrze, bo potem gracze odkryli spisek przeora i zaobserwowali zmianę zachowania Khemena – chce bronić rodziny. Mavil ma coraz większe wątpliwości czy go zabijać. Do tej pory Khemen myślał tylko o swoim powołaniu na rycerza, wreszcie przypomniał sobie o rodzinie.
Mogłem również pokazać dynamikę postaci Jasmal. Dżinnka osobiście przekonała się o czymś, przed czym przestrzegała innych – uważaj czego sobie życzysz, gdyż może się spełnić. Co więcej, dochodzi do odwrócenia ról – tym razem to dżinn ma życzenie. Do tej pory spełniała życzenia innych, po raz pierwszy w życiu sama wypowiedziała życzenie – uwolnij mnie z więzienia jakim jest ludzkie ciało, pozwól mi powrócić do mojej prawdziwej formy dżinna. Ale potem zrozumiała, że tym samym naraża Mavila. A nie chce ryzykować jego śmierci, nawet jeżeli oznacza to jej dalszą niewolę.
Pojawienie się w przygodzie Jasmal świetnie zagrało z dewizą Mavila – Nevermore. Pozwoliło Andrzejowi wyjaśnić jego genezę – żadnych paktów z diabłami, żadnych paktów z demonami. Wystarczy, że stał się ofiarą jednego (stracił ludzkie ciało, stał się Diabelstwem). A dogadywanie się z dżinnem byłoby kolejnym paktem. Dla Mavila dżinn to demon pustyni. Andrzej zatem nie tylko opowiedział co znaczy jego pseudonim Nevermore, ale pokazał to swymi wyborami i dylematami na sesji!
Podobało mi się również, jak gracze kombinowali co zrobią jak będą mogli sobie coś życzyć. Way wpadła na pomysł wskrzeszenia. Pomysł fajny, ale już na poprzedniej sesji przedstawiłem warunek. Jasmal będzie wolna tylko jeśli wypowiedzą takie życzenie. Jeżeli życzeniem wskrzeszą Khemena, to właściwie nic się nie zmieni dla samej Jasmal, poza tym, że przestanie być uwięziona przez Khemena, a Khemen będzie żył. Dalej jednak będzie w skórze człowieka.
Nahir wpadł na pomysł, by wykorzystać dżinna w szlachetnym celu. Znakomicie, że to powiedział. To dokładna kalka tego co przed laty uczynił inny paladyn – Khemen. Uwięził dżinna małżeństwem, by milionami życzeń sprowadzić milion dobra na świat. Mamy zatem już dwie bliźniaczo podobne sytuacje – uwięzienie w obcym ciele (Mavil i Jasmal) oraz czynienie dobra bez względu na koszt (dwaj paladyni, Nahir i Khemen).
Nahir pokazał też na czym mu zależy – gdyby mógł wypowiedzieć życzenie to nie po to, aby spełnić swe najskrytsze pragnienie i otrzymać szlachecki tytuł (choć wspomina, że mógłby to zrobić…), ale by odnaleźć Wielkiego Księcia Uldera Ravengarda. Bohatersko porzuca swój wątek osobisty, by zrealizować wątek główny…
Mavil chciałby przemiany Khemena. Sprawić, by stał się dobrym człowiekiem. Naprawdę dobrym, czyli takim, który nie dba o swoje ambicje, ale o swoją rodzinę. Doskonale punktuje Khemena, że on w tym forcie na rubieżach żadnego dobra nie czyni. Nie każdy bohater nosi zbroję paladyna. Mavil zaimponował mi, to rozwiązanie wydaje się być dobre. Tylko czy Jasmal zaakceptuje tą klatkę, nawet jeżeli będzie pozłacana?
Nie mam pojęcia co zadecyduje Mavil. Czy podda próbie swe życiowe credo – nigdy więcej paktowania? Czy stanie do walki ze znacznie silniejszym przeciwnikiem? Czy jest gotów swe oddać życzenie demonowi pustyni? Dla takich wyborów gramy w erpegi.
Naturalne emocje
Był taki moment, w którym Nahir ogłasza, że zamierza wykorzystać Trębaczyka. Na to Waywocket się oburza. Ostatecznie nic z tego nie wniknęło, ale sama ta scena wyszła naturalnie i pokazała, że postaciom na czymś zależy. Nahirowi na odnalezieniu księcia Ravengarda, Waywocket na przyjaźni z Trębaczykiem.
Śledztwo
Z założenia to była przygoda-śledztwo. Gracze trafiają do miejsca, w którym pod spodem kryje się zło i oni muszą to zło wpierw odkryć, a potem ewentualnie powstrzymać. W naszej ekipie nie praktykujemy zazwyczaj takiego grania, nie gramy w Zew Cthulhu, takie granie okazuje się zazwyczaj mało satysfakcjonujące, bo:
Fabuła nie jest skupiona na postaciach, tylko na problemie.
Nie podejmujesz żadnych decyzji, tylko szukasz rozwiązań.
A nam chodzi właśnie o postaci i podejmowane przez nie decyzje, a nie o problemy i ich rozwiązywanie.
Uchodźcy i Trębaczyk oraz zahaczki Bohaterów Graczy (uwięzienie w obcym ciele, brat szubrawca, skradziony patent na wodociągi) pozwoliły mi ze śledztwa uczynić jedynie tło dla decyzji graczy: co dalej z Jasmal, Khemenem, przeorem, strażnikami, fortem…
To dalej nie jest sytuacja idealna, bo dramatis personæ powinni być Nahir, Mavil i Waywocket, ale w tej poniekąd „kupnej” kampanii bardzo trudno będzie to uzyskać.
Co zaś do śledztwa to w pewnym momencie po prostu wrzuciłem wszystkie wskazówki do jednego wiaderka i wysypałem przed nimi. Żadnego szukania po bibliotekach, grzebania w ciałach, etc. Gracze szybko rozeznali się w sytuacji, uznałem że potrzebują jedynie potwierdzeń swych przypuszczeń, a nie żmudnego ich poszukiwania.
Ludzie listy piszą
W dalszym ciągu ekspozycja odbywa się za pomocą listów pisanych do siebie przez bohaterów niezależnych. Kanonicznie, jak w cRPG Baldur’s Gate, co dodatkowo pozwala mi to na wprowadzanie chronologii (to ważne, gdyż kampania zahacza o wydarzenia na przestrzeni 150 lat), prezentacji nie tylko faktów, ale i emocji bohaterów niezależnych, a także ich wzajemnych relacji. Inna zaleta to zaangażowanie graczy – gdy odnajdują list to ochotnik lub ochotniczka odczytuje list zamiast mnie. Wiem, klasyka. Ale działa.
Inspiracje
Pomysł na zniewolenie dżinna wziął się z przeczytania Monster Manual (bestiariusze to kopalnia pomysłów!). Jest tam fragment o tym, że dżinny są dobre i pomocne, ale nienawidzą zniewolenia.
W przygotowaniu sesji (intro na łodzi oraz kazanie przeora) pomógł mi rewelacyjny komiks Brygada. Polecam!