Drużyna trafia do Małego Calimshanu, by odzyskać Hollyphant’a Trębaczyka, zwanego też Lulu. Wszystko rozstrzygnie się na trwającym właśnie balu u szacha.
Bohaterowie Graczy
Andrzej – Mavil ‚Tinto’ Nevermore – Human ex-Tiefling / Rogue Swashbuckler 3 / Criminal / Chaotic Neutral
Kadu – Nahir Whitepeak (Blackhammer) – Mountain Dwarf / Oath of Conquest Paladin 3 / Guild Artisan / Neutral Good
Gosia – Erika ‚Tolerancja’ Savikas – Tiefling / School of Divination Wizard 3 / Sage / Chaotic Good
W poprzednich odcinkach
Bohaterowie są świadkami zniknięcia Elturel. Ich samych ratuje niebianin o imieniu Trębaczyk. I sami postanawiają pomóc innym przetrwańcom – pochodzącej z dalekiego Calimshanu rodzinie Bashów.
Docierają do Małego Calimshanu, otoczonej murem kalimszyckiej enklawy na obrzeżach Wrót Baldura. Udają się tu na bal do szacha Imbralyma Skoonda, by odzyskać porwanego Trębaczyka. Jednocześnie pomagają agentce Gildii Rilsie Rael w jej spisku wymierzonym wobec szacha.
Wstęp
Nahir Blackhammer
Dookoła trwa zabawa, tańce, goście raczą się wspaniałymi potrawami, a jednak wszędzie w tym miejscu Nahir za pomocą swego cudownego zmysłu wyczuwa czerń. Gdy zatrzymuje się, by odetchnąć i przemyśleć to, czego się dowiedział, spogląda sobie na ręce. Tak bardzo się odmienił… Kiedyś wierzył, że wrodzone plamy na ciele były darem od krasnoludzkiego bóstwa Gorma Gulthyma. Gdy został paladynem te plamy zniknęły. Czy były one przekleństwem? Czemu nie szło mu, kiedy był członkiem Cechu? Czemu wszystkie jego decyzje obracały się w pył i prowadziły do tarapatów. A teraz, kiedy został paladynem i poczuł, że robi coś właściwego i doniosłego, te plamy zniknęły. Nahir przenosi wzrok na Zorana. I widzi jak ten zakutany jest aż po szyję w wymyślne stroje. I w głowie Nahira pojawia się myśl – co jeżeli ta klątwa krąży w rodzinie i teraz przeszła na mojego brata?
Mavil Oathoon
Mavil siedzi za stołem i oblizuje palce. Tłuszcz skapuje mu po brodzie. Przepyszne potrawy mile łechczą jego podniebienie. Popija pysznym winem, cudowne, lepszego nigdy nie pił. Tancerki uśmiechają się do niego zalotnie. Ich ponętne kształty działają na wyobraźnię. Gra delikatna muzyka, unoszą się wspaniałe aromaty, siedzi na wygodnych poduchach. Czuje się teraz beztrosko. Vendetta jest daleko, daleko stąd. Problemy uchodźców z Elturel przestają się liczyć. I tak już przecież wybrał życie, czemu nie miałby się bawić? Jego czas jest policzony. Może zamiast przejmować się problemami innych, pozostać lojalnym wobec siebie i smakować te wspaniałe mykonidy? Cudowne, rozpływają się w ustach…
I gdy spożywa te potrawy nagle dzieje się coś niesamowitego. Otoczenie wokół niego się zmienia, ale jednocześnie pozostaje takie samo. Wokół dalej trwa zabawa, stół zastawiony jest tymi samymi potrawami. Jednak gospodarz wygląda inaczej, a Mavil wie, że znalazł się w Avernusie!
Po chwili znów wszystko jest takie jak było.
Erika Savikas
Erice swym wieszczeniem udało się wzbudzić niepokój u szacha, stał się podejrzliwy, nerwowy. Ale te same emocje udzieliły się także jej samej. Jakby ta wróżba dotyczyła także jej. Ona również stała się niespokojna i zaczęła się czegoś obawiać. Ciągle ma przed oczami pajęczynę, a w nią wplątane muszki. Szach nie zapytał o nie. Eriki wie kim są. Widziała tam Hamę, ale widziała też siebie i swoją siostrę.
I gdy myśli o swojej siostrze, Erice wydaje się, że ona gdzieś tu jest.
Darlen Darkwalk
Postać w białej szacie z niebieskim turbanie na głowie. Przed nim siedzi przywiązany do krzesła, ciężko pobity mężczyzna. Nieszczęśnik jak przez ścianę słyszy słowa, choć twarz tamtego jest tuż przy jego twarzy. Gdyby miał jeszcze siłę, złapał by go zębami za wargę, przyciągnął do siebie, i uderzył w skroń. Tylko nie wie co zrobiłby z pozostałymi trzema, stojącymi za nim…
– Udało ci się uciec, a jednak wróciłeś. I co ty sobie myślałeś? Że tego samego dnia wrócisz i ukradniesz klejnoty pana Calima? Jesteście jak muchy łapane na lep. Posłuchaj mnie, padalcu. Masz pecha. Dziś straciłem sporo swych ludzi i mam bardzo zły humor. Opowiesz mi teraz o spisku Gildii i zdrajczyni Rael…
Pod ziemią
– Czy ty też to czujesz bracie?
– Tak. Tak, czuje je!
– Jej piękne oczy. Takie, takie, wspaniałe. Gdybyśmy mogle je mieć…
– Ale to niebezpieczne. Zbyt niebezpieczne. W pobliżu czuję coś jeszcze. Czuję tą, która nas zniewalała. Bawiła się nami. Polowała dla sportu. Karmiła, a potem rozrywała brzuszki. To za duże ryzyko. Za duże.
Przygoda
Królowa balu
Erika przygląda się tancerce, która przemówiła głosem jej ciotki. Teraz zachowuje się zupełnie normalnie, jak gdyby nigdy nic. Tancerka była jedynie wehikułem zaklęcia, które od dawna czekało na ten moment wyzwolenia. Eleonora Savikas w ten sposób utrwaliła wiadomość dla Eriki – stwórz chowańca w Avernusie. Musiała to zrobić po swojej śmierci, gdy sama znalazła się tam.
Teraz jej dusza trafiła w ręce Eriki. Wymieniła ją za duszę Selu Hakala, dowódcę gwardii szacha. Jeżeli Selu Hakal mógł otworzyć klatkę z Trębaczykiem to już tego nie zrobi…
Erika bierze do ręki Monetę Duszy i natychmiast zdaje sobie sprawę dlaczego szach tak łatwo zgodził się na tę wymianę [krytyczny sukces – 20]. Planował śledzić i podsłuchiwać Erikę. Moneta objęta jest czarem jasnowidzenia! Erika przełamuje zaklęcie szacha. Odcina go od Monety. Wie, że może mu się narazić. Staje się odwrotnie. Szach gardzi ludźmi, chyba że udowodnią mu swą wartość.
– Jesteś potężną czarodziejką – Erika słyszy w głowie głos Imbralyma. – To w Akademii Verdashir jest twoje miejsce. Już nie w Candlekeep.
Erika zaczyna się niepokoić. Co szach ma na myśli mówiąc o Candlekeep? Czy jej siostrze Sylvirze nie udało się przekonać Rady Lektorów o zdradzie maga Toroda? Czy Torod, syn dawnego Pierwszego Czytacza, wyłgał się jej kosztem? Erika czuje jej obecność, gdzieś tutaj, blisko. Ale jak to możliwe, przecież powinna być w Candlekeep. Czy przepowiednia Eriki właśnie się spełnia – Sylvira jest zagrożona? Ale to była przecież wróżba skierowana do szacha, a nie do niej! Kto mieczem wojuje…
Erika nadstawia ucha do Monety Duszy. Jej ciotka Eleonora Savikas niewiele pamięta. Wody rzeki Styks wypłukują wspomnienia. Eleonora nie pamięta kto ją zamordował. Ale wie jak się tego dowiedzieć. Wystarczy, że odwiedzi miejsce, w którym doszło do zabójstwa. Tylko jak poznać co to za miejsce?
Yignath
Bankier banku Miliona Monet przypomina Nahirowi o ultimatum. Porywacze mają jego ojca i oczekują na zwrot złota ukradzionego przez jego brata.
– Wkrótce zbieramy się w sali konferencyjnej, by dokonać transakcji pomiędzy panem Zoranem Blackhammerem, a panną Rilsą Rael. Czas tyka Nahirze. Co zamierzasz zrobić? Widzę, że czujesz się nie do końca przekonany.
– Tak jest w istocie, bo dotychczas nie pokazałeś mi żadnego dowodu.
– Oto i on. Pierścień waszego ojca.
Dla Yignatha to bezwartościowy kawałek surowego, nieobrobionego żelaza, gdyż tylko krasnolud może poznać co to takiego. Pierścień Moradina, Ojca Krasnoludów, Kowala Dusz! I tylko krasnolud z tym pierścieniem na palcu może wykuć z surowego żelaza wspaniały artefakt, ale tylko raz. Pierścień Ojca Krasnoludów i Pierścień Pana Ojca! A zatem Yignath nie blefuje… Zakładnik jest w rękach kultystów Bhaala.
– Chciałbym być teraz w miejscu, w którym jej mój ojciec i zobaczyć, jak ten pierścień jest zdejmowany – Nahir tajemniczo odpowiada bankierowi. A tak naprawdę robi to po to, by nakierować myśli Yignatha na miejsce ukrycia Pana Blackhammera. Myśli, które Erika będzie mogła odczytać…
„Zachowaj fason. Przez twoje ręce przejdzie skradzione ci złoto, ale nie zapominaj kim jesteś. Jesteś tu, by reprezentować bank, tylko bank”
By go rozproszyć, Mavil tworzy iluzję nawoływania bankiera po imieniu. Ten bierze to za szepty prześladujących go towarzyszy Zorana.
„I jeszcze ci przeklęci kultyści Czarnej Dłoni! Mamy sztamę, a oni nas okradli! Musimy coś z tym zrobić. Zbyt urośli w siłę.”
Erika sonduje głębiej i poznaje historię złota kultystów, której do tej pory pośrednio byli świadkami, a także sami ją po części kształtowali.
Bhaalici ukradli złoto innemu kultowi w Elturel i przewieźli je do Fortu Tamala. Stamtąd podjął je Dagoey i miał je dostarczyć do Doków we Wrotach Baldura. Po drodze został zaatakowany przez duergarów. Niedługo potem taka sama ilość złota została wpłacona przez Zorana Blackhammera na jego osobiste konto w banku Miliona Monet. Przypadek? Yignath nie sądzi.
Yignath za dnia bankierem, nocą składa ofiary z ludzi Panu Mordu („Moja krew… Bankierzy przelewają ją na tajne konta, tajna broń. Moja krew…”). Jako bankier nie może zabrać złota z konta w banku.Jako kultysta nie może bardziej przycisnąć Zorana. Ten bowiem wszedł w konszachty z kultem Czarnej Dłoni, z którym kult Bhaala trzyma sztamę. Yignat zdaje sobie sprawę, że bratobójcza waśń nie służyłaby im, a dodatkowo wzmocniłaby trzecią siłę w ramach porozumienia Mrocznej Trójcy – kult Kościanych Palców.
Zoran świetnie to wszystko zaplanował. Cwany krasnolud! W porę wszedł w konszachty z kultem Bane’a, zapewniając sobie immunitet. Uzyskując szlachectwo zapewni sobie również status nietykalnego we Wrotach. Nie chodzi tu zatem tylko o prestiż, ale i bezkarność. Nie zdaża się, aby patrycjusz stawał przed wymiarem sprawiedliwości.
Yignath nie rozumie, dlaczego Zoranowi nie zależy mu na losie ojca. Spodziewał się, że dla krasnoludów więzy krwi znaczą wiele. Nie wie gdzie jego kamraci przetrzymują Pana Blackhammera. Nie zajmuje się takimi rzeczami… z powodu smrodu. Cokolwiek to znaczy. Sprawą porwanego zajmuje się Flennis.
Haseid
Hama przez cały wieczór wydaje się nieobecna, a jednocześnie skupiona na Rilsie, jakby nic innego ją nie interesowało – muzyka, tancerze, rozmaici goście. Zdaje się ignorować siedzącego obok niej szacha. Bohaterów niepokoi tajemnicze zachowanie Hamy, ale nie znają jego przczyny. Nie wiedzą o jej zaangażowaniu w jakiś spisek Calima.
Siedzący po drugiej stronie szacha Haseid czuje się niekomfortowo odmawiając jego szczodrej propozycji. Haseid miałby pod okiem szacha pobierać nauki kalimszyckiej sztuki fechtunku oraz zostać dowódcą gwardii. Dlatego tym ochoczo wstaje od stolika, przy którym siedzi wraz z szachem, by porozmawiać z Nahirem.
A Nahir wpada na doskonały pomysł, by to Haseid poprosił Imbralyma o Trębaczyka. Prośba od gościa wieczoru to zupełnie inna prośba. Haseid zgadza się pod warunkiem, że będą mu towarzyszyć. Chłopak czuje się speszony w obecności szacha i nie chciałby z nim pozostawać sam na sam.
Szach przyjmuje bohaterów w swoim gabinecie, w którym są już Calim i Jonasz.
– Usiądź Haseidzie – szach wskazuje chłopakowi jedyne wolne krzesło, zmuszając awanturników do stania. – Na każdej uczcie serwuje się owoce słodkie, ale i kwaśne. Ta uczta zostałą wydana na twoją cześć, chłopcze. Tutaj w Małym Calimshanie jesteś naszym bohaterem, który przeżył Elturel. Dotarłeś do nas z niemałą pomocą tych oto awanturników, którzy jak mniemam nigdy nie byli w Calimshanie, nie znają więc tutejszych zwyczajów. Spotkania obcych wymagają wielkiej tolerancji dla odmiennych obyczajów i wychowania. Wykazuje szeroką tolerancję, gdyż trafiają do mnie przybysze z tego i wielu innych światów, często bardzo różnych od naszego. Jednym z takich przybyszy był Giff, którego sprowadziłem dla Teatru Fatamorgana. Nieporozumienia się zdarzają, ale trzeba potem wziąć za nie odpowiedzialność.
– Tak, mówisz o wydarzeniach z dzisiejszego poranka – odpowiada Haseid starając się nie okazać najmniejszej oznaki słabości wobec szacha. – Ja i mój mistrz dołączyliśmy do grupy miejscowych, chcących pochwycić szpiega Gildii, który wdarł się na ten teren. Paszowie, choć są szybcy do działania, nie są szybcy w myśleniu – chłopak zerka na Calima, by sprawdzić jak bardzo mu się naraża. – Dlatego postanowiliśmy ich wykorzystać do tego, po co tu przyszedłem – Trębaczyka. Jak już wiesz wielki szachu nie udało nam się odzyskać stworzenia z cyrku. Co więcej, okazało się, że go tam nie ma. Jak zobaczyliśmy głupią gwałtowność Paszów, którzy nie chcieli odstąpić od ataku, opuściliśmy ich, by nie być odpowiedzialnym za ich czyny.
– Ale czy rzeczywiście? Nie jesteście odpowiedzialni za to co się stało? Czyż nie poszli za wami? Być może odpowiednią nauką dla ciebie oraz rekompensatą dla Jonasza byłoby zastąpienie Giffa tobą, Haseidzie? Mógłbyś odpracować swój czyn jako ochroniarz cyrku. Jeszcze nie jesteś wielkim wojownikiem, ale z pewnością przy moim boku nim się staniszesz. Tutaj, w Małym Calimshanie. Wyczuwam w tobie ogromny potencjał.
– Zostaję z Nahirem – Haseid po raz kolejny odmawia szachowi.
Ogołocenie Nahira
Młody Basha nie zgadza się wstąpić do niego na służbę. Wobec tego szach postanawia, że za sprowadzenie nowego ochroniarza cyrku Jonasza zapłacą po równo Calim, gdyż to jego ludzie go zabili oraz Haseid, gdyż to on ich poprowadził. A jako że Haseid to jeszcze dziecko, obowiązek przechodzi na jego opiekuna – Nahira.
Krasnolud nie zamierza niczego spłacać. Nie chciał śmierci Giffa. To był wypadek, na dodatek sprowokowany przez narwanych Paszów. Erika ripostuje, domagąc się wypuszczenia Trębaczyka. Stworzenie towarzyszyło im, kiedy je porwano. Potem Jonasz w nieprawomocny sposób wszedł w jego posiadanie. Gnom był paserem w handlu istotą, którą nie powinno się handlować.
Dyrektor cyrku gwałtownie protestuje przed nazywaniem go przestępcą. Niczego nie wiedział kupując Lulu od Krumna.
W końcu zirytowany szach godzi kłócących się.
– Lulu to także mój przyjaciel. Teraz jest ze mną. I znam go dłużej niż wy.
Ale czy rzeczywiście? Bohaterowie przypominają sobie ostatnią rozmowę z Trębaczykiem. Nie wydawał się być sobą. Prawdopodobnie znajduje się pod wpływem złego uroku szacha. Intuicja podpowiada bohaterom, że Imbralymowi wcale nie zależy na cyrku Jonasza, ale właśnie na Hollyfancie! Czy uda się go nakłonić do oddania Hollyfanta i za jaką cenę, skoro jest gotów dla jego jedynego kupić cały cyrk!
– To miecz wykuty w ogniu smoka Valrauna – pokazuje swój oręż Nahir. – Rażony nim przeciwnik nie może umknąć zblokowany przez przeciwnika. Nadałby się dla twojego ochroniarza Selu Hakala.
– Miecz oraz zbroja – odpowiada szach. – Te rzeczy są nierozłączne. Są również bezcenne. Przemyśl to, krasnoludzie.
– Nie ma się nad czym zastanawiać – odpowiada Nahir. – Oczywiście, że oddam artefakty Valrauna. Chłopcze, podejdź tutaj i rozepnij moją zbroję. Ty mu ją dasz.
Wszyscy patrzą oniemiali jak paladyn zostaje bez swej zbroi i bez swego miecza. Jeszcze przed chwilą potężnie wyglądający wojownik, teraz wydaje się nagi. I sam tak się czuje. Siada z boku zasępiony. Dociera do niego, że będąc pod wpływem artefaktów złego smoka nie tylko porzucił swój ród, ale wypowiedział mu wojnę!
Powrót Trębaczyka
Imbralym zaprasza wszystkich do głównej sali, by wznieść toast za pierwszą z wielu transakcji tego wieczora. Pstryka palcami i przy jego ręce pojawia się trzepoczący skrzydłami miniaturowy zloty słoń.
– Lulu, przyjacielu – Imbralym zwraca się do niego, ale do wszystkich. – Znów się spotkaliśmy tylko po to, by znów się rozstać. To są ci, którzy mienią się być twymi opiekunami. Proszę, droga wolna.
Trębaczyk podlatuje nieufnie do bohaterów. Patrzy na nich mglistym spojrzeniem. Odzyskali Trębaczyka, jest przy nich, a jednak wydaje się nieobecny, jakby pod wpływem złego uroku.
Jezebel
Ktoś szeptem przywołuje Erikę do ogrodu. To demonek Quasit, chowaniec Sylviry Savikas.
– Mam złą wiadomość – mówi Sylvira poprzez swego magicznego posłańca. – Odeszłam z Candlekeep i już nigdy tam nie wrócę.
Sylvira opowiada co się stało zaraz po tym, jak bohaterowie opuścili Candlekeep.
Oskarżyła przed Radą Lektorów maga Toroda o posiadanie nielegalnych urządzeń – teleportu i zwierciadła jasnowidzenia. Niestety eksplozja wywołana przez Erikę i Tressyma całkowicie zniszczyła urządzenia, a więc i dowody.
Potem to ją oskarżono o użwanie nielegalnego urządzenia! Mowa o machinie dekryptującej, za pomocą której udało się otworzyć Kostkę Arseniusa. Kupiła ją od czarodzieja albinosa z Calimshan, który niedawno zjawił się w Candlekeep. Jak się okazuje tylko po to, by złożyć na nią donos. Wrobił ją, wykorzystując jej słabość badaczki do poznawania tajemnic Avernusa. Ale dlaczego to zrobił i jaki miał w tym interes? Przecież wcześniej nawet jej nie znał… Rada Lektorów musiała zareagować na zgłoszenie, nawet jeżeli to była prowokacja. Sylvira nie zgodziła się na wyrok. Wybrała wygnanie. Zdążyła jeszcze zminiaturyzować i zabrać cały swój dobytek – kilka artefaktów, Kostkę, machinę dekryptującą oraz cenne notatki.
– Farouk jest tutaj – mówi Erika. – Spotkałam go również w Candlekeep i nie było to miłe spotkanie. Może chciał się zemścić na tobie przeze mnie?
– Nie, wy zjawiliście się chwilę później. Powód musi być inny.
– Wiem jak przywrócić twoją pozycję w Candlekeep – Erika wpada na pomysł, by przesłuchać świadka. – Mavil nosi przy sobie duszę Vendetty Kress. Ona zna prawdę o Torodzie i jego nielegalnym teleporcie.
– Zachowam Vendettę przy sobie – Mavil odmawia. Nie ufa mnichom w twierdzy. Mogą ją wrzucić do jednego ze swych schronów, gdzie jak smoczyca Miirym utknie na wieki.
– To oczywiste, nie oddaje się przyjaciół – Sylvira szanuje wybór Mavila.
– A tak mówił, że kocha moją siostrę i wszystko jest gotów dla niej zrobić – myśli sobie Erika.
Sylvira postanawia skorzystać z niedawnej oferty Imbralyma i zakupić od niego posiadłość w południowo-zachodnich Wrotach Baldura. Rezydencję opuścili poprzedni właściciele i Imbralym ją przejął, a teraz chce sprzedać. To miejsce nazywa się SESKERGATES. Imbralyma interesowały głównie notatki Sylviry o czartach i piekle. To dzieło jej życia, Sylvira nie chciała się ich pozbywać, ale mając jedynie dziesięć tysięcy sztuk złota nie zapłaciłaby za posiadłość we Wrotach Baldura wartą pięć razy tyle.
Magorewolwerowiec
Erika chce dowiedzieć się, dlaczego Farouk Hamaad zaszkodził jej siostrze. Znajduje go odurzonego fajką wodną i wywarem Złote Piaski. Czarodziej albinos chwali się swą posadą w Akademii Verdashir. Gdy Erika dopytuje jak ją zdobył, ten odpowiada, że za „drobną przysługę”.
– To nie brzmi dumnie, że zostałeś mistrzem magii w jego szkole nie ze względu na swoje umiejętności – docina mu Erika.
Farouk jakimś cudem domyśla się, że Erika już wie o świństwie jakie wyrządził jej siostrze. Sam postanawia ją obrazić i upokorzyć, tyle że czyni to w prostacki sposób [krytyczny pech – 1]. Erika nie odpowiada na te zniewagi, tylko przypomina mu o przepowiedni, wedle której skończy marnie.
Po wyjściu od Farouka Jezebel dziękuje Erice, że próbowała wstawić się za Sylvirą. Jednocześnie martwi się o nią. Farouk jest zły i podstępny, kto wie do czego jeszcze jest zdolny.
Mavil mógłby stanąć w obronie honoru swej towarzyszki, ale jak na neutralnego chaotycznego, a nie praworządnego dobrego przystało, okrada go z części zwojów – Przeciwzaklęcie, Wybuchająca ziemia i Burza lodu.
Farouk poniewczasie orientuje się, że został okradziony. W celu przeprowadzenia śledztwa rzuca na siebie zaklęcie Pozór Śmierci. Liczy na to, że jako martwy będzie łakomym kąskiem złodzieja zwojów. I rzeczywiście, gdy Erika zauważa zupełnie nieruchome ciało maga, postanawia ściągnąć z niego pas magorewolwerowca. Na szczęście w porę zauważa, że jeden ze zwojów właśnie został użyty i to ten z czarem pozorującym zgon. A czarodziej wcale nie umarł, tylko zastawił pułapkę. Zamiast zabrać pas, dopina go na brzuchu czarodzieja. I nachylajac się, całuje go w usta!
Farouk jest zaskoczony, ale nie na tyle, by nie odwzajemnić pocałunku.
– Nie wiem w co ze mną pogrywasz, ale podoba mi się. Jeżeli odnajdziesz złodzieja, który ukradł mi zaklęcia, pozwolę ci wybrać i zachować jakie chcesz.
Erika pozostaje jednak lojalna wobec Mavila.
Kwitek
Krumn wręcza Nahirowi kwitek, mówiąc że od teraz są kwita. To oderwany z gazety kupon ze zniżką na rum w Pochyłej Latarni. Na odwrocie świstka znajduje się dopiero co wykaligrafowany ręką Krumna napis:
Postaw wszystko na nieparzyste-czarne-wysokie.
Jest jeden tylko Blackhammer szlachcic.
Krumn mówi, że to jest warte dokładnie tyle, ile dostał za Trębaczyka. To miała być jego emerytura, ale wygląda na to, że jeszcze ma coś do zrobienia u boku Nahira. Skoro Nahir odzyskał Trębaczyka, to zgodnie z wolą Vergadaina, Krumn przechodzi na jego stronę.
Nahir poleca Krumnowi dalej trwać w konspiracji u boku Zorana i trzymać rękę na pulsie. Bo Zoran doskonale wie kim są porywacze i gdyby chciał, to by ich dorwał, ale z jakiegoś powodu tego nie robi. Nahir liczy na Krumna, że ten dowie się czegoś. Wówczas będzie mógł pomóc ojcu.
Fhet’Ahla
W sali konferencyjnej gromadzą się zainteresowani, a przede wszystkim Zoran i Rilsa, by dokonać transakcji. Poświadczają ją szach Imbralym Skoond, notariusz Fhet’Ahla oraz bankier Yignath. Notariusz odczytuje treść umowy.
Niech będzie wiadome dla wszystkich, że ja Rilsa Rael, dziedziczka rodu Provoss, zobowiązuję się dotrzymać warunków zawartych w tej umowie.
Nabywca Zoran Blackhammer, dziedzic rodu Blackhammer, za cenę pięćdziesięciu tysięcy sztuk złota kupuje od zbywcy Rilsy Rael, dziedziczki rodu Provoss, tytuł szlachecki Wolnego Miasta Wrót Baldura oraz działkę położoną na Górkach Jastrzębich. Cena została zapłacona przez nabywcę i zabezpieczona przez Bank Miliona Monet w Południowo-Zachodniej Dzielnicy Wrót Baldura.
Oto moja umowa.
Rilsa Rael
Zoran przekazuje weksel Rilsie w zamian za akt własności ziemi na terenie Wzgórza Jastrzębia Płowego oraz rodowód szlachecki.
Zoran mówi po krasnoludzku do swego brata.
– To na zawsze ustabilizuje ród Blackhammerów. Jestem drugimi po Shattershieldach krasnoludem patrycjueszem. Wkrótce na Wzgórzu Jastrzębia stanie moja posiadłość. To wzgórze stanie się drugim Górnym Miastem i panem jego będę ja. I co powiesz? Kto z nas bardziej nadaje się na głowę rodu? Od teraz masz się do mnie zwracać „sir”!
– Żegnaj zatem, sir. Żegna cię prosty sługa Moradina. A co do twej wizji… Tylko Mordinsamman wie jakie są plany wobec Wrót Baldura oraz krwi, jaka płynie w naszych żyłach.
Notariusz zgarnia od obu stron pokaźną prowizję po czym niemal dosłownie znika z balu.
Przyszłość Teatru Fatamorgana
Rilsa Rael przekazuje czek banku Miliona Monet dyrektorowi Teatru Fatamorgana Jonaszowi Dobranocce. W zamian gnom daje jej zwój z jakimś czarem żywiołu ziemi.
Jonasz po otrzymaniu weksla wcale nie wygląda na szczęśliwego. Widać, że coś go trapi.
– Nie sprzedasz swego cyrku? Teraz bez Hollyfanta i tak ma mniejszą wartość. Nie tylko ciebie oszukał Imbralym. Nas również. Jego gierki są trudne do przejrzenia. Hollyfant tak naprawdę wciąż znajduje się w jego posiadaniu. Rzucił na niego czar.
– Rilsa również ostrzega przed Imbralymem. Ale on wiele mi obiecał. Teatr Fatamorgana stanie się międzywymiarowy! Będę dawał przedstawienia nie tylko w Małym Calimshanie. Latający Cyrk Jonasza, tak go teraz nazwę! Taką ofertę trudno przebić. Choć teraz gdy o tym myślę to sam nie wiem… Śnił mi się wielki pająk. Ja byłem jedną z much na jego pajęczynie.
– Jak to widziałeś? – Erika jest wyraźnie zaintrygowana.
– Ej no co ty, to był tylko sen. Ale postanowiłem, że wykorzystam go w jednym z moich przedstawień. Muszę zdobyć pająki fazowe!
– Jonaszu, czy Tutek był w takim stanie gdy był z tobą?
– O nie, ja dbam o moje stworzenia! Z początku rzeczywiście, Lulu znajdował się w kiepskim stanie. Zżerał go smutek po stracie kogoś bliskiego o imieniu Waywocket. Ale Lulu lubi gnomy i zgodził się dla mnie występować. A potem gdy poszedłem z ofertą do szacha ten chciał koniecznie zabrać Lulu do siebie, mówiąc że się znają. I tutaj znów go widzę w kiepskim stanie.
– Zaufaj nam gnomie, że z szachem Imbralymem nigdy na dobre nie wyjdziesz. Nie sprzedawaj cyrku, tyle w niego włożyłeś serca, a jeżeli zostaniesz tylko jego dyrektorem, to szach i jego ludzie będą ci mówili co masz robić, a kto wie do czego Imbralym tak naprawdę chce go użyć. Powiem to jeszcze raz. Przykro mi z powodu tego, co stało się z twoim Giffem. Nie było naszą intencją uśmiercanie go. To głupota i szaleństwo gangu Paszów. Ale widzisz jak szach rozsądza te sprawy.
– Macie rację, włożyłem w to całe moje serce. Nie sprzedam cyrku Imbralymowi. Niech Gildia zachowa ten czek dla siebie. Zrobię to o co proszą w zamian za umorzenie długów. Ale potem nie chce mieć z nimi nic do czynienia! To mój warunek, Rilsa. A do was awanturnicy mam jedną prośbę. Pomogę zdjąć urok z Lulu, jeżeli wy pomożecie mnie. Lulu jest największą gwiazdą. Wystawiam teraz przedstawienie pod tytułem „Upadek Elutel” Bez Lulu spektakl będzie klapą! Nie chciałbym zwracać za bilety, Zoran Blackhammer sporo zapłacił za wynajęcie całej widowni na wyłączność.
Bohaterowie upewniają się, że stworzeniu nie stanie się krzywda. Gnom rzuca rozproszenie magii na niebianina. Trębaczyk jest wolny!
Lulu zgadza na występ, ale pod jednym warunkiem. Tym razem otrzyma pełną gażę. Chce za nią wystawić „pomnik” Waywocket – ufundować w Dolnym Mieście zaprojektowane przez nią filtry.
Jonasz Dobranocka nie powiedział im całej prawdy. Po tym jak w cyrku nie ma już Lulu, szach stracił nim zainteresowanie. Gnom został na lodzie i tak czy siak musiał zgodzić się na przysługę wobec Gildii. Jednak dzięki Nahirowi zrobił to od razu, bez zachęty ze strony rekieterów. Dzięki temu jemu się nic złego nie stało, a Rilsa mogła zrealizować swój plan.
Lulu
Oprzytomniały Hollyfant opowiada swą historię, jak został sprzedany do cyrku przez Krumna, jak wyczuł śmierć swojej przyjaciółki Waywocket, jak zaczął występować w przedstawieniach i jak trafił do niewoli u szacha.
– Imbralym zapewniał, że jest moim przyjacielem i kiedyś mi pomógł. Teraz już wiem jak było naprawdę. Wszystko sobie przypomniałem. Natrafiłem na niego podczas mojej tułaczki po Avernusie. Trafiłem do niego po tym jak porzuciła mnie moja przyjaciółka Zariel. Mahadi, bo tak nazywa się naprawdę, powiedział, że mi pomoże. A potem ochlapał mnie wodą z rzeki Styks i wtedy straciłem swą pamięć. I teraz zrobił to samo.
– Szach nigdy nie był twoim przyjacielem. Mogła być nią twoja pani. Może Zariel wcale cię nie porzuciła?
Zasadzka
– To już czas – ogłasza Rilsa i prowadzi bohaterów na tyły posiadłości.
Tam stoi wypakowany po brzegi wóz z pojedynczym woźnicą, który wydaje się jakby zastygł.
– Co tak siedzisz Narlen? Zeskakuj z wozu i pomóż mi zanieść prezent dla szacha – mówi Rilsa i gdy woźnica nie reaguje, sama ściąga więc plandekę, spod której wyskakuje kilku drabów. Zasadzka Paszów! Martwe ciało Narlena bezwładnie upada na ziemię. Paszowie dopadają do Rilsy i powalają ją [krytyczny sukces – 20].
Paszowie chcą dorwać nie tylko Rilsę, ale i Nahira. Wskazują na Haseida.
– Jesteśmy sługami mahdiego MuadDiba. On pokonał Dao, odebrał mu Czyniącego Podległym. Wyzwolił nas od tego, który zniewalał naszych przodków. A ty, ty zły cieniu podąża wciąż za nim. Szepczesz mu, kusisz, mącisz, zwracasz przeciwko swym braciom. Musimy zabić cię pomiocie Dao. Niech przeklęte będzie imię Nahir. To imię demona. Musimy wyzwolić mahdiego spod twego wpływu, jak on wyzwolił nas i naszych przodków. Oczyszczenie!
– Już po was, szmatogłowi – pojawia się sam głos Mavila, gdyż on sam znika i zadaje ukradkowy cios w plecy jednemu z Paszów. Drugiego dezintegruje Erika.
Nahir jest w nieciekawej sytuacji po tym jak oddał swój pancerz i miecz szachowi. Nie ma czym walczyć ani jak się bronić. Rzuca zaklęcie Rozkaz na zbira, by atakował swoich. Paszowie walczą sami ze sobą, Nahir ma czas i miejsce na przywołanie kolejnej magii.
– Moradin was ukaże – wykrzykuje Nahir i ściąga błyskawicę, która wali w bandziora. Niestety paladyn zapomniał, że ten czar powoduje ogromny hałas. Grom stawia na nogi Amlakkarów, gwardzistów szacha.
Gdy Haseid zamachuje się na kolejnego z nich, piorun Nahira uderza w młot Dao. Iskry przechodzą po trzonku na ramiona Haseida i chłopak wygląda jak nie z tego świata niczym Planetar. Amlakkarowie wpadają w panikę, zmieniają się w małe pająki i umykają strwożone [krytyczny pech – 1]. Haseid nie wiedząc co się dzieje odrzuca Młot [krytyczny pech – 1].
– Nie chcę nim walczyć, nie godzi się by uczeń władał lepszą bronią niż mistrz – deklaruje Haseid.
– Z ręki do ręki przechodzi ten oręż, ale nie ostatni raz, gdyż jest w nim zaklęty dżinn. Zapamiętaj me słowa – odpowiada Nahir i podnosi Młot.
Pozostali przy życiu Paszowie próbują uciekać.
– Uciekacie, choć jesteście świadkami cudu w wykonaniu MuadDiba? – gromi ich Nahir. – Rozpoznaje was. Byliście wśród tych, którzy zaatakowali teatr. Jak się nazywacie?
– Nazywam się Mahjoub, a to mój brat Sujim. Pozwól nam odejść, a rozpowiemy o cudzie MuadDiba!
– Myślicie, że słowem się wykpicie? Będziecie opowiadać o MuadDibie, ale odsłużycie też u Jonasza Dobranocki. Pójdziecie do niego i odpracujecie swój występek!
Przekręt
Narlen okradł jubilera Calima, ale musiał wpaść w łapska Paszów i padł martwy po torturach. Na szczęście Paszowie nie tylko przeszkodzili w realizacji planu, ale go zrealizowali! Tak bardzo chcieli dorwać Rilsę, że zamiast Narlena przyjechali załadowanym wozem do pałacu.
Rilsa dziękuje bohaterom za ratunek. Dzięki nim plan się powiedzie!
– Powiem, że te klejnoty to prezent od Gildii. Calima do tej pory robił wszystko, by Gildia nie miała tu wstępu, a teraz sam za ten wstęp zapłaci. Znam Imbralyma i wiem, że doceni szatańskość tego podarku. Szach Iubi poniżać innych. Zagramy tak jak on, by połechtać jego chciwość i próżność. Wkrótce słono za to zapłaci.
Wielki finał
Calim, widząc swe klejnoty wręczane przez Rilsę Imbralymowi, z trudem powstrzymuje się przed wybuchem. Znalazł się w patowej sytuacji. Nie może powiedzieć, że te prezent dla szacha pochodzi z kradzieży, gdyż postawiłby go w niezręcznej sytuacji.
Bohaterowie nie wiedzą co za chwilę się wydarzy i co ma na myśli Rael mówiąc, że Imbralym zapłaci za swą pychę. Zatem chyba czas się ulatniać? Zoran już opuścił bal. To samo radzi Erice chowaniec jej siostry. Przecież odzyskali Hollyfanta, po co jeszcze tam siedzą? I wtem:
– Nigdzie nie widzę Hamy – mówi Haseid.
– Ona zniknęła już jakiś czas temu – odpowiada Nahir, który długo wcześniej zauważył jej zniknięcie [krytyczny pech – 1]. – Staraliśmy się mieć ją na oku, ale przeważyła zła część natury twojej siostry.
– Muszę ją odnaleźć – upiera się Haseid. – Nie zostawię jej tu samej.
– Przestrzegam cię, byś tego nie robił – mówi Nahir, który od dawna krzywo patrzy na Hamę.
– Nie wiemy jakie zaklęcie chce rzucić Rilsa – przestrzega Erika. – Powinniśmy znaleźć się jak najszybciej poza zasięgiem jego działania.
Nahir i Erika kierują się powoli do wyjścia, po drodze zahaczając o główną salę po przekąski na drogę. Tylko Mavil i Haseid ruszają na poszukiwanie Hamy. I znajdują ją w ogrodzie, jak zakrada się od tyłu do Rilsy Rael ze sztyletem w dłoni. Rilsa Rael nie dostrzega zagrożenia, zaabsorbowana rzucaniem zaklęcia ze zwoju od Jonasza. I gdy Mavil rzuca się pędem powstrzymać Hamę, drogę zastępuje mu łotr Durant Brackenden – Oddawaj mój rapier – wykrzykując. Ale Durant nie spodziewa się ataku Haseida. Mavil korzysta z okazji, wymija ich i dopada do Hamy. Jednym pewnym ciosem pozbawia ją przytomności.
Rilsa właśnie kończy wypowiadać zaklęcie i cała ziemia zaczyna się trząść. Pojawiają się kratery, z których wyskakują przeraźliwie brzydkie istoty – Mamonożercy – każdy z nich to chodzący ‚sarlacc’ na klejnoty. A tak się składa, że najcenniejsze klejnoty tutaj ma Mavil! Co więcej, nie broni ich Młot Dao, którego się boją, gdyż Nahir nie poszedł z nim szukać Hamy i znajduje się w zupełnie innej części posiadłości! Czy Mavil przepłaci życiem za rozdzielenie drużyny?
***
Nahir wraca się po Jonasza Dobranockę. Niestety Jonasz okazuje się być wielkim pechowcem – zaklinowuje się w kopcu ziemi. Z kopca wystaje ogromna paszcza uzębiona w niezliczone kły, która przemawia do gnoma głębokim, zniekształconym głosem.
Jonaszu sprzedałeś nas? Dlaczego? Nazywałeś nas swoim skarbem.
Gdy Nahir staje przed bestią, ta przerażona odsuwa się od niego.
Młot Dao! Skrzywdzisz nas tak jak ona? Dao poluje na nas dla zabawy. Każe nam szukać klejnotów, a potem wyciąga je z nas. Wybebesza żywcem.
Dwa inne Xorny doczłapują do Imbralyma otoczonego klejnotami.
Głodne. Głodne. Daj jeść. Daj jeść.
Imbralym nie jest z tych co lubią się narażać. Wyczarowuje portal i umyka przez niego do Avernusa, zostawiając wszystkie skarby. Kilka Amlakkarów zmienia się w pająki i skacze za nim. Xorny zaczynają ucztę.
Erika posiada zwój Farouka z czarem Wybuchająca ziemia, który rozwaliłby potwory, ale diabolina nie chce ich krzywdy. To nie są istoty z natury złe, podążają za swoimi instynktami. Zostały źle potraktowane przez Jonasza, jak zabawki, którymi się znudził. Najchętniej odesłałaby je tam, skąd przyszły, by nie stała się im tu krzywda. Nawet jeżeli zniweczy to plan Rilsy ukarania szacha. Ale nie udaje się jej przekonać ich do wycofania się. Xorny są zbyt głodne, by porzucić tak cenne kąski. Erika żałuje, że nie rzuciła Przeciwzaklęcia gdy Rilsa odczytywała zwój.
– Uciekaj z Tutkiem – Nahir woła do Eriki.
Diabolina uznaje, że najlepsze co w tej sytuacji może zrobić, to ocalić Tutka. Wydostaje się razem z nim poza teren posiadłości.
***
Mavil, znajdujący się w ogrodzie na tyłach posiadłości, próbuje zrobić to samo co Erika – brać nogi za pas. Ale wpierw pomaga reszcie.
– Uciekajcie! – woła do Haseida i Rilsy. Pomaga im przeskoczyć przez wysoki płot. Haseid bierze na ręce nieprzytomną siostrę.
***
Tymczasem Nahir dalej próbuje wyciągnąć Jonasza z tarapatów. Na szczęście dla nich Xorn interesuje się obwieszonym biżuterią Calimem. Pożera go w całości. Farouk ma więcej szczęścia – umyka bez szwanku.
***
Mavilowi nie udaje się uciec, gdyż napiera na niego Durant. Znajduje się teraz w podwójnych tarapatach, bo Xorny chcą zdobyć jego kryształy, a Durant odzyskać swój rapier. Czy warto było go okradać? Wówczas wydawało się to takie łatwe. Może trzeba było wymienić Tutka za kryształy? Za późno na te dylematy. Mavil pada nieprzytomny! Jeżeli nie dobije go Durant, za chwilę dopadną go Xorny!
Wtedy dusza ciotki Eleonory oddaje mu cząstkę życia, jaka w niej pozostała. Poświęca się dla niego. Musi to przeżyć i dalej pomagać jej siostrzenicy! Mavil rzuca się do ucieczki i próbuje wspiąć się na płot, ale ogrodzenie jest za wysokie. Jeden Xorn dopada do niego, drugi już pełza w jego stronę.
Daj nam oczy dżinna, a zostawimy cię w spokoju.
Mavil staje przed dramatycznym wyborem. Czy zwycięży w nim złodziejska chciwość czy obawa o samego siebie? Postanawia oszukać Xorna. Wyrzuca mu tylko jeden z kryształów, błękitny diament. Xorn pożera go, a Mavil kupuje sobie trochę czasu. Znajduje furtkę w ogrodzeniu i pędzi ku niej. Mocuje się z zamkiem, wytrychy niemal wypadają mu z rąk, kątem oka patrzy na zbliżające się bestie. Są tuż tuż…
Jest! Furtka puszcza, dołącza do Bashów, z jednym tylko okiem ich matki.
***
Nahir w ramach aktu wiary przeraża potwora bardziej niż on przeraża jego. Gdy struchlały Xorn wycofuje się, Nahir ratuje Jonasza i siebie!
epilog
Nieproszeni goście zostają do końca. I ucztują! Pożerają wszystkie skarby Imbralyma, które gromadził w swym pałacu przez lata. A było co gromadzić, bo wielu było takich, którzy płacili nie tylko duszami za „przysługi”.
Xorny to neutralne stwoerzenia, nie są krwiożerczymi bestiami, zależy im tylko na klejnotach. Jedyne ich ofiary to obwieszony nimi Calim oraz ogarnięty amokiem i rzucający się na nie Durant.
Sytaucja w Małym Calimshanie zmienia się. Paszowie zostali rozbici. Gildia robi to za co zapłaciła szachowi (klejnotami Calima) – wchodzi do Małego Calimshanu. Tym samym Gildia umacnia swą pozycję.
spis wydarzeń
1. Rozmowa z duszą ciotki Eleonory
2. Kosztowne odzyskanie Trębaczyka
3. Zakup tytułu szlacheckiego przez Zorana Blackhammera
4. Angaż Lulu w Teatrze Fatamorgana
5. Zasadzka Paszów
6. Poszukiwania Hamy
7. Nieproszeni goście
8. Dramatyczna ucieczka
Komentarz prowadzącego (koso):
Wieszczka
Tę sesję w dużej mierze ustawiło intro Eriki.
Erika zaczęła sesję kontynuując wątek z końcówki poprzedniej, tyle że wywracając go do góry nogami. Wówczas wywróżyła zagrożenie szachowi, ale okazuje się, że wróżyła też sobie! Na dodatek zagrożone są Hama i Sylvira. To zdecydowanie najlepsze intro Gosi w tej kampanii.
Nie zawsze się udaje deklarację gracza z intro przełożyć potem na sesję. Tym razem udało się.
Nie planowałem obecności Sylviry na tej sesji. Co więcej, pomysł na to że Imbralym wrabia ją (poprzez Farouka) by wydębić od niej notatki o czartach których w normalnych okolicznościach nie dałaby mu, powstał też spontanicznie. Zgodnie z wizją Eriki Sylvira jak ta mucha wpadła w pajęczą sieć Imbralyma.
Improwizacja jest fajna, po warunkiem, że ma się zestaw uniwersalnych zagrań. Akurat czytałem niedawno o posiadłości SESKERGATES, która kanonicznie należy do Imbralyma Skoonda. Zamierzałem jej użyć do czegoś innego, ale skoro wiedziałem, że gracze wybrali sojusz z Gildią a nie z szachem i doprowadzą do jego upadku, willa nie spełni tej roli i ją zmieniłem. Przygotowując niwersalne zagrania opłaca się zadbać o ich elastyczność.
Od razu wykorzystałem też intro Mavila, przenosząc go do Avernusa. Żeby nie było, że gramy w Descent into Avernus, mija kilkanaście sesji, a gracze jeszcze nie descent. Kryło się też za tym drugie dno, a raczej druga natura Imbralyma…
Jeżeli już jesteśmy przy drugiej naturze Imbralyma… Oryginalnie to postać z innej kampanii, ale uznałem, że doskonale pasuje do Małego Calimshanu. A żeby pasowała jeszcze lepiej, uczyniłem z niej alter-ego oryginalnej postaci z tej kampani. W efekcie Imbralym Skoond z Murder in Baldur’s Gate to Mahadi z Descent into Avernus. I nie jest to wielka herezja, bo zdolności Mahadiego mu na to pozwalają.
Paladyn
Imbralym to niezły kombinator i nie oddaje rzeczy tak po prostu. Na monetę duszy rzucił zaklęcia szpiegujące. Mógłby cały czas podsłuchiwać BG i podczas ich rozmów dowiedzieć się o spisku Rael! Wówczas postawiłby awanturników przed wyborem – zdradzić Rilsę czy stać się wrogami szacha. W obu przypadkach mogło być o wiele ciężej. Krytyczny sukces Eriki nie tylko zapobiega zapędzenia w kozi róg, ale zyskuje uznanie szacha! Erika dowiadując się o podłuchu szacha staje przed wyborem – złamać zaklęcie o czym szach od razu się dowie czy udawać, że nic nie wie i grać w jego gierkę. Erika postanawia złamać zaklęcie. Jak zareaguje szach? Zdajemy się na los, a konkretnie mechanikę Freeform Universal, gdzie 1 to szach wścieka się i dodaje kolejne pole do zegara zdobycia Trębaczyka, a 6 to zdobycie uznania szacha. Wypada szóstka! Nie mam pytań. Erika zapełnia trzecie z czterech pól!
Czwarte pole zapełnia Nahir pozbywając się swych cennych magicznych przedmiotów. To było też dla mnie wielkie zaskoczenie, nie spodziewałem się, że Nahir będzie do tego zdolny. Zwłaszcza, że Mavil był gotów oddać kryształy Jasmal – Nahir nie musiał tego robić!
To druga sesja z rzędu, w której Nahir niezwykle mi imponuje. Wcześniej też to robił, ale głównie swoimi pomysłami oraz fantastycznymi dialogami. Natomiast w Małym Calimshanie stał się zupełnie kimś innym, stał się paladynem z krwi i kości.
Przygarnia chłopaka, daje mu magiczny młot, gdy chłopak mu go zwraca mówi mu że ten młot i tak będzie kiedyś jego. Choć wcześniej był bezkompromisowy dla swych wrogów, teraz nie zabija wystawionego mu na talerzu Krumna (byłem niemal pewny, że to zrobi!), potem nie rzuca się na Zorana (tu również spodziewałem się przemocy). Bombą było przewartościowanie swych ideałów. Nahir na nowo zdefiniował czym jest dla niego szlachectwo. Ja zaś mogłem na przykładzie jego złego brata pokazać co oznacza poprzednie credo Nahira „zabiję dla szlachectwa” – dla Zorana oznacza to nawet śmierć własnego ojca.
Nahir wspaniale kontynuuje wątek Waywocket – chce dokończyć jej dzieło budowy filtrów. Robi to przy Rilsie Rael. Po tej deklaracji powiedziałem, że nie musi rzucać na przekonywanie jej do wejścia w sojusz. To była petarda!
Potem Nahir może dwukrotnie zdradzić Rilsę, mając ku temu solidne powody. Po pierwsze, zdobywając złoto Zorana mógłby wykupić ojca. Po drugie, ujawniając spisek Rilsy mógłby zdobyć wdzięczność szacha i odzyskać Trębaczyka. Mimo to Nahir konsekwentnie jej pomaga, co więcej, ratuje życie ryzykując własnym, gdy walczy z Paszami nie mając pancerza i broni.
Zaś po walce nie dobija bandytów, ale kieruje ich do ochrony cyrku Jonasza. Ponadto wyznaje przed Jonaszem swą winę oraz namawia go do nie sprzedawania cyrku szachowi! W wielkim finale prawie gnie ratując go. I teraz wyobraźcie sobie widzieć to z perspektywy MG. Bohaterowi Gracza zależy na postaci niezależnej. Czy można chcieć więcej?
Złodziej
Wracając do muszek i pająków… Hama! Temu wątkowi towarzyszy seria niefortunnych zdarzeń. Gracze oblali wszystkie testy z nią związane, w tym jeden krytycznie. Co więcej, nie próbowali przejrzeć spisek Calima dążący do obalenia Gildii (nie tylko Rilsa miała swój plan i nie tylko jej mogli pomóc!). W efekcie nie poznali się na Hamie. Gdyby wpadli na to odpowiednio wcześniej i przeszkodzili jej, nie musieliby zostawać na wielki finał, Mavil nie straciłby klejnotów i generalnie co by było gdyby… Z drugiej strony Nahir nie uratowałby życia Jonaszowi…
Ale od początku.
Drużyna zna Hamę od pierwszej sesji i to Mavil wpierw zainteresował się dziewczyną oraz odkrył jej potencjał na złodzieja. To postać wygenerowana losowo z tabelki (wylosowałem: zwinność, buńczuczność, łysa), której dopiero czyny bohaterów nadały charakter. Łysa głowa – no bo jest półkrwi dżinnką. Musiała sobie radzić na ulicach Elturel, które traktowało ją jak wyrzutka, nie pasowała tam – w efekcie Zwinność oraz Buńczuczność. Hama początkowo chciała dostać się do Wrót Baldura jako miasta perspektyw, ale śmierć Waywocket odebrała szansę na wizytę Komnaty Cudów i wynalezienie dla niej włosów, a obrzydzanie Gildii przez Mavila odebrała jej ochotę na zostawanie tam złodziejką. Była szansa w Candlekeep, by została uczennicą czarodziejki, ale nie wykazała predyspozycji.
Kilka sesji temu Hama próbowała wymóc na matce dżinnce wskrzeszenie Waywocket. Gosia grająca Way odmówiła, gdyż cenę za to zapłaciłaby Hama. Nie chciała żyć jej kosztem. Ale z perspektywy Nahira wyglądało to inaczej. Zobaczył jak Hama próbuje wskrzesić Way i się jej to nie udaje. Jako paladyn uznaje to za jej przekleństwo – w końcu zaszczytu daru wskrzeszania dostępują tylko najwięksi z paladynów. Widocznie Hama była niegodna. Odtąd nazywa ją złą.
Potem wprost pytam graczy czy chcą ją w drużynie. Jeden głos na nie i dwa obojętne. Dla mnie to jasny sygnał, że trzeba się Hamy pozbyć. I już Hama miała zniknąć bez wieści i więcej się w kampanii nie pojawić, gdy Mavil i Erika fundują jej piękną suknię na pożegnaniem, wydając przy tym kupę forsy. No to skoro tak, to pożegnamy Hamę, ale z hukiem!
Potem jakoś wszystko samo się układa. BG kupują suknię dla Hamy, ale przez nieudane testy społeczne ta uznaje, że to prezent od Calima. Hama uznaje, że Calim jest jedyną osobą w Małym Calimshanie, która chce jej pomóc. To błąd, gdyż on chce ją wykorzystać jako narzędzie do zabicia Rilsy i tym samym pozbycia się stąd Gildii. Dziewczyna ma predyspozycje do bycia złodziejką, a do tego jest gościem honorowym na balu, na którym będzie też Rilsa, jest więc idealną kandydatką na asasyna. To dlatego Hama zachowuje się dziwnie przez cały bal. Z jednej strony chce zostać złodziejem i uznaje to za swoisty test, ale z drugiej nie chce nikogo zabijać. Póki jednak zdana jest na Calima, pozwala mu się sobą sterować. Bohaterom przez cały bal nie udaje się zainterweniować. Potem jest już za późno.
I gdy nadchodzi wielki finał, nie o Imbralyma wcale w nim chodzi. Jego los jest już przesądzonyw momencie, w którym bohaterowie nie sabotują transakcji, nie kradną jej czeku, pozwalają przekazać go Jonaszowi, nie wydają Rilsy szachowi, bronią jej przed Paszami, pozwalają jej wręczyć prezent z niespodzianką.
Wielki finał był o tym czy bohaterowie uratują Rilsę Rael i Hamę. A próbując ratować je, czy uratują sami siebie.
W tym miejscu drużyna się rodziela. Nahirowie nie zależy na Hamie, a Erice tylko z początku, potem uznaje to za zbyt ryzykowne. Hamy chce szukać Haseid, bo ciągle zapominam, że to postać kontrolowana przez kadu. Mogłem zapytać go co robi Haseid – zostawia siostrę czy idzie jej szukać. No trudno.
Haseidowi szukać siostry pomaga więc tylko Mavil, choć to on głosował za odłączeniem jej od drużyny. Ta i wcześniejsza deklaracja każą mi przypuszczać, że zrobił to, bo chciał jej dobra. Gdzie jak w Małym Calimshanie będzie jej lepiej? Kupił jej też suknię, by szach zwrócił na nią uwagę i jej pomógł. Bohaterowi Gracza zależy na postaci niezależnej. Czy można chcieć więcej?
Mavil w porę przychodzi z odsieczą Rilsie.Jej smierć miała by katastrofalny skutek dla Małego Calimshanu. To bohaterka ludowa. Obalony szach pozostawiłby po sobie chaos, którego nikt nie garnąłby się posprzątać. Amalakkarów już nie ma, tak jak i szacha. Płomiennej Pięści nie interesują Obrzeża, a Gildia robiłaby swoje interesy bez wrażliwości społecznej. I na koniec dzielnicę zalałaby pewnie fala uchodźców z Elturel.
Bohaterowie osiągnęliby skutek odwrotny od zamierzonego. Z nieba do piekła. To jak na naszej sesji w The One Ring, w której schodzimy pod ziemię z powodzeniem ratować Górskie Saletylko po to, by po wyjściu na powierzchnie ujrzeć je spalonymi. Tym czynem Mavil ocala również duszę Hamy. Dziewczyna popełniłaby zbrodnię, która na zawsze odmieniłaby ją.
Spóźniona reakcja co do Hamy sporo ich kosztuje. Mavil interwenuje w ostatniej chwili, kiedy rzeczy się dzieją, potwory atakują. Na dodatek atakuje też Durant, któremu Mavil ukradł rapier +1. Mavil traci przytomność (0 HP). By uniknąć pożarcia przez Xorny, decyduje się skorzystać z magicznej właściwości Monety Duszy, która pozwala odzyskać k10 punktów życia. Jest to jednak akt zła. Co więcej, Mavil ma dwie monety i może wybrać czyją duszę drenuje. Wybór pada na ciotkę Eleonorę. Każę mu rzucić k6 z pytaniem czy ciotka przeżyje? Rezultat 1 oznacza; nie, dusza Eleonory zostaje unicestwiona, a charakter Mavila zmienia się na zły, natomiast 6 – tak, co więcej, to sama ciotka Eleonora dobrowolnie poświęca się dla niego. Tu doszło do zabawnej sceny, w której Andrzej podaje Gosi kośc, by to ona rzucała, na co ona się wzbrania. Andrzej ma farta nad fartami i wyrzuca 6!
Ale za chwilę znów musi decydować – tym razem kryształy albo śmierć. Wpada na błyskotliwy pomysł, by zmylić Xorna. Rzuca mu na pożarcie tylko jeden kryształ, dając sobie czas na ucieczkę z drugim.
Bohaterowie odzyskują Tutka i awansują na IV poziom. Dostają też maskotkę brzydala.