Bohaterowie pokonują rakszasę Mahadiego. Gildia przejmuje od Pięści Żmijową Przeprawę. We Wrotach Baldura rozpętał się chaos. Kultyści przejmują miasto. Bohaterowie ukrywają się w Posiadłości Seskergates.
Bohaterowie Graczy
Andrzej – Mavil Kress (Oathoon) – Human ex-Tiefling / Swashbuckler Rogue 5 / Criminal / Chaotic Neutral
Kadu – Nahir Whitepeak (Blackhammer) – Mountain Dwarf / Oath of Conquest Paladin 5 / Guild Artisan / Neutral Good
Gosia – Erika Hamaad (Savikas) – Tiefling / School of Divination Wizard 5 / Sage / Chaotic Good
W poprzednich odcinkach
Bohaterom nie udaje się powstrzymać druidkę cienia Faldorn przed przejęciem Dusthawk Hill i uczynienia ze wzgórza krainy rodem z innego wymiaru – dzikiej krainy Feywild. Udaje im się za to zdobyć tam prawdziwą Tarczę Silvama oraz zniszczyć symulakr Tarczy Ukrytego Pana.
Następnie umożliwiają bojownikom przejście Wyrm’s Crossing. Tym samym wpływy Płomiennej Pięści we Wrotach Baldura słabną,zaś Gildii i kulstystów Trójcy rosną.
Bohaterowie pokonują również rakszasę Mahadiego i wypędzają go z powrotem do Avernusa.
– 3 unstable/pandemonium (-Biała Gwardia przejmuje Żmijową Przeprawę, Mahadi po raz drugi pokonany)
– 2 (-formułuje się Biała Gwardia i powstrzymuje Pięść na Obrzeżach przed brankami)
– 1 (-cyrk dla mas, Jonasz daje przedstawienia uchodźcom z Elturel)
0 (+pokonanie przywódcy kultystów Czarnej Dłoni w Teatrze Fatamorgana)
-1 (-obalenie szacha Imbralyma Skoonda w Małym Calimshanie)
Wstęp
Darromar, stolica Tethyru. Rok temu. Syranna.
Widzimy wnętrze dawnej sali tronowej, obecnie muzeum. Głównego eksponatu jednak brak, poza sferą czysto symboliczną w postaci gigantycznego fresku, gdyż obecnie już nikt nie wierzy w jego istnienie. Tarcza Silvama jest jak Egida – legenda, mit.
Kobietę w czerwieni nie interesuje jednak tarcza. Obojętnie spogląda na ścienne malowidło. Jej odnalezienie Zhentharimowie zlecili czarodziejowi z Calimshanu. Ją wynajęto do wytypowania nowego króla Tethyru. Z uwagą studiuje kamienne tablice pod freskiem zatrzymując się na Lucii Thione.
Ona jest Czerwonym Magiem z Thay, ale w rzeczywistości pracuje dla Zhentharimów. Syndykatem Czarna Sieć rządzą magowie, którzy wynajmują innych magów, by w końcu przejąć władzę nad krainami od Morza Księżycowego po Wybrzeże Mieczy. Pod przykrywką kompanii handlowej napadają na konkurencyjne karawany, przejmują rynki, doprowadzają do kryzysów finansowych. Równolegle przejmują wpływy polityczne. Zhentharimowie działają wedle jednego schematu. Agenci po cichu infiltrują królewskie dwory czy parlamenty, poznają ich sekrety, a następnie wymieniają przywódców. A gdy pojawiają się jakoweś rebelie czy bunty, gotowe armie najemników wyruszają z Twierdzy Zhentil.
Kobieta w czerwieni rozpracowała Tethyr i poznała ich sentymenty historyczne. Lud Tethyru z radością powita prawowitego dziedzica, który po wiekach wygnania powraca na należny mu tron. Wagabunda królem, jakie to romantyczne.
Teraz tylko musi znaleźć potomka Thionów. Wróci do Candlekeep, gdzie zgromadzono wszelkie drzewa genealogiczne. By mieć łatwy dostęp do biblioteki, ale też spełnić swoje nienasycone pragnienia stawania się ciągle kimś nowym, przybierze tożsamość tamtejszej Wielkiej Mistrzyni Nekromancji, Jingfei. Syranna zawsze działa wedle tego schematu.
Jednk czerwona wiedźma jeszcze długo nie będzie zdawać sobie sprawy, że to nie ona odnajdzie dziedzica Thionów, lecz to on odnajdzie ją. Mavil Oathoon nie przystanie na jej plan zostania figurantem Czerwonych Magów, a tak naprawdę stojących za nimi Zhentharimów. A wówczas będzie musiała go zabić, bo tak naprawdę jedyne czego potrzebuje, to jego królewskiej krwi.
Nahir. Rakszasa padł, ale w momencie gdy rozwiewa się w pył, paladyn Moradina jest tak zmęczony, że nie myśli już nawet o tej walce. Pada na kolana, siada i rozgląda się błędnym wzrokiem. Pozwala zmęczonemu ciału odpocząć, a umysłowi odpłynąć gdzie indziej. Ludzie dookoła niego coś tam mówią, słyszy ich głosy, ale on odgania je. Jego umysł skupiony jest na tym co dalej. – No bo mogłeś raz pokonać rakszasę, ale czy mogłeś go naprawdę zniszczyć? Przecież on prędzej czy później wróci, tak samo jak wrócił po ostatnim razie, gdy Rilsa Rael przegnała go precz. Być może myśli krasnoluda są tak ciężkie ze względu na Monetę Duszy, którą trzyma w ręce. I gdy przekład ją pomiędzy palcami czując delikatne drżenie magii to zdaje sobie sprawę z tego, że gdzieś tam na górze Mahadi zostawił pozostałe monety. – Nimi trzeba zagrać, może na któreś z nich szachowi szczególnie zależy? I gdy tak snuje swe rozważania czuje, że nie jest w nich sam. Czuje, że Mordinsamman skierował na niego swój wzrok. Czuje, że znów stał się ważnym pionkiem na planszy. Czuje nowe moce, nowe siły, nowe możliwości, o których istnieniu nie zdawał sobie sprawy. Przy jego głowie pojawia się złoty plus (level up).
Wyrm’s Crossing. Belynne Stelmane. Wielka księżna Wrót Baldura Belynne Stelmane siedzi w ciemnym, obskurnym pomieszczeniu w Żmijowej Przeprawie. Bojownicy przenieśli j tutaj po tym jak zabili jej sługi, ograbili z kosztowności i pogrozili. Duczessa nie rozumie, jak te plugawe pędraki śmieli podnieść na nią rękę. Pozostaje jej czekać, aż te niedogodności się skończą. Przecież nic nie może się jej stać dopóki chroni ją Tarcza, dopóki wyznaje Ukrytego Pana. Czeka zatem spokojnie, aż ktoś po nią przyjdzie. I nagle gdzieś w korytarzy słychać głos porywczej krasnoludzicy dowodzącej bojownikami: „Przyszliście po nią? Zabierzcie to ścierwo!” Stelmane myśli sobie: „No wreszcie. Wystarczająco długo już tu czekałam!” Poprawia swe szaty, stara się wyglądać godnie, gdy przyjdą po nią. Jeden z bojowników stojących przy jej komnacie uchyla drzwi, szyderczo kłania się jej w pas i z ironią w głosie mówi: „Przybyto po Ciebie, Pani”, po czym znika zostawiając drzwi otwarte. Słyszy odgłosy ciężkich kroków zmierzających korytarzem. Unosi tylko lekko brew, przygotowana na wydanie polecenia, by przysłano lektykę. Jeżeli ma wreszcie dotrzeć do Wrót to w godnych warunkach. Nie chce, by po drodze natknąć się na wzrok tych nędznych robaków na Obrzeżach i w Dolnym Mieście. Ale coś się nie zgadza. Oni nie mają służalczego tonu. Nie kłaniają się w pas w progu. To rośli rycerze zakuci w czarną stal, z czarnymi pelerynami, o zakrytych twarzach. Gdy odzywają się w końcu ich głos brzmi jakby dobiegał z daleka. Jest stłumiony i chrapliwy. Od tego głosu włoski na rękach stają dęba. Od tego głosu otoczenie robi się chłodniejsze i ogień jakby lekko przygasał. Ciągnie od nich dziwną wonią, jakby przypalonego mięsa, ale stłumioną kadzidłami, perfumami… Gdy zbliżają się do niej, jej oczy się rozszerzają się, chce krzyczeć, ale znowu czuje się bezwolna, czuje się słaba, jest w stanie wydobyć tylko cichy pisk i spływającą na brodę strużkę śliny. Bo rozpoznaje wisiory, które wiszą na szyjach tych rycerzy.
To Czarna Ręka.
[Belynne Stelmane]
Seskergates. Kilka godzin wcześniej. Sylvira Savikas. Czarodziejka wie, że zmarnowała już zbyt wiele czasu. Dała się zwieść Gargauthowi. Czart chciał, by zaprzątała sobie głowę szukaniem odpowiedzi na pytanie w jaki sposób Tarcza zniknęła z Seskergates. Nie tędy droga. To nie przybliży j do zrozumienia prawdy. Musi jak Erika na Wzgórzu zrozumieć istotę Tarczy. Przypomina sobie przepowiednię, którą Erika przyniosła jej z jednej ze swych wypraw:
Wygnaniec o rogu złamanym
Do swego królestwa powróci
Gdy swą chytrą zdradę odkupi
Trzynastokrotnym darem danym
Wygnaniec rogu złamanym to Gargauth. Wygnany z piekła, a zatem przez Asmodeusza. Musiał jednk dać Gargauthowi szansę na odkupienie. Zrobił to, ale podług swoich reguł. Asmodeusz zawsze musi wygrać. Zdrajca nigdy nie uzyska odkupienia, jeżeli Władca Piekieł mu na to nie zezwoli. A jednak Gagruath okazał się być krnąbrniejszy i sprytniejszy od innych czartów. Podjął wyzwanie Asmodeusza, szukaa sposobu na odkupienie. Ale dlaczego, skoro wiedział, że jest na straconej pozycji… Musiał mieć jakiegoś asa w rękawie. Jakiego? Odpowiedź niewątpliwie musi kryć się w Tarczy. Czy wiemy kto ją tak naprawdę zrobił? Nie, to kolejny ślepy zaułek, wpierw Erika musi ją znaleźć. Ja muszę skupić się na tym, co wiem.
– Trzynastokrotny dar… Dar, z pewnością dla pana piekieł!
Na czym zależy czartom najbardzie…
– Już wiem! Eleonoro, Jezebel, mamy to! Powiemy Erice, na pewno ucieszy się. I musimy rozmówić się z Mavilem!
[Sylvira Savikas z chowańcem Jezebel]
Seskergates. Farouk i Jingfei.
– Jakim prawem wróciłeś do Seskergates bez Mavila? – wykrzykuje Jingfei. – Żywego lub martwego. Tak to się kończy, gdy próbuje wynająć się biednych głupców, by zrobili coś za nas. Tylko spróbuj chować się za wymówkami, a skończymy to raz na zawsze!
– Jin, oni zabili Mahadiego i przeżyli! Myślałem, że mnie niczym nie zaskoczą, ale coś takiego? Rzadki przebłysk inteligencji, niewątpliwie chwilowy.
– Farouk, jesteś imbecylem. To była najlepsza okazja, która więcej się nie powtórzy. Cóż z ciebie za tchórzliwy ścierwojad!
– Farouk to, Farouk tamto. I te twoje intrygi. Ciągle ci się wydaje, że to mnie cokolwiek obchodzi. Nie pojmuję tej „mysiej magii”, która poddaje mnie twej woli! Robię to, co ty. Do czasu.
– Wiesz, Hamaad, mógłbyś mi się nawet spodobać, gdybyś nie był tak irytujący. W dobrym nastroju jestem doskonała, ale w złym jestem jeszcze lepsza. Jeszcze raz mnie wkurzysz, a urwę ci łeb!
– Długo ukrywałaś swą barbarzyńskość i nieokrzesanie. Seskergates będzie się miało znacznie lepiej bez ciebie. Oni wciąż nie wiedzą, kim naprawdę jesteś, prawda? I nawet nie podejrzewają ciebie o zniknięcie tej przeklętej tarczy…
– Gdy mam wybór pomiędzy dwiema podłościami, wybieram tę, której jeszcze nie próbowałam.
– A ja nie. Ja w przeciwieństwie do ciebie Jin nigdy nie wyrządzam zła dla samego zła, jeżeli nie widzę w tym korzyści dla siebie. A w tym momencie nie dostrzegam jej w współpracy z tobą. Przekazałem twoją wiadomość Mavilowi z łzawą historyjką o czerwonych magach szukających nowego domu. Nie kupił tego. To dureń, ale chyba słucha się ich czarodziejki.
– Ich czarodziejki… Czyżby diablica wpadła ci w oko? Żałosne, naprawdę żałosne. Jednak wyżej cię oceniałam.
– Jej towarzystwo sprawia mi przyjemność i to mnie zdumiewa – mówi Farouk po czym grozi palcem Jingfei. – I nawet o tym nie myśl Jingfei. Nikt jej nie skrzywdzi, dopóki ja żyję. A może powinienem cię nazywać prawdziwym imieniem, Syranno? Widzisz, czegoś się o tobie dowiedziałem… Wreszcie dotrze do ciebie jaka jest moja pozycja. Nic cię przede mną nie ochroni, jeżeli będziesz mnie nadal drażniła, wiedźmo!
– Jesteś najgłupszym czarodziejem, jakiego spotkałam… Przynosisz hańbę wszystkim uczonym w magii! Zdradziłeś swą prawdziwą naturę i od tej chwili jesteśmy wrogami. Twój marny żywot dobiega tu kresu!
[Syranna]
Elturel. Trzynaście lat temu. Jest chodny jesienny wieczór 1479, wybrukowanym traktem wolno idzie niewysoki, lekko zgarbiony kulejący mężczyzna, na jego piersi połyskuje słoneczna tarcza. To Edmao Eduard, giermek i goniec Hellriders. Jego niedomogi fizyczne nie pozwoliły mu dzierżyć w dłoniach oręża i dołączyć do idealnych pięknych paladynów Elturel. Związał się jednak inną przysięgą, jako wierny sługa Pogromców piekieł. Teraz wypełnia kolejne zadanie, zlecone przez sama górę.
Puk, Puk… uderza rogatą kołątką w masywne rzeźbione drzwi. Nie musi długo czekać. Na progu staje piękna diabolina, Eleonora Savikas. Edmao wyciąga zniekształconą dłoń i wręcz jej pergamin zabezpieczony złotą pieczęcią w kształcie słońca. Diabolina żegna go lekkim uśmiechem, po czym szybko zamyka drzwi. Odchodząc Edmao spogląda raz jeszcze w tył widzi prze okno jej domostwa jak ta zarzuca w pośpiechu na siebie błyszczącą pelerynę… Edmao to wierny sługa, lata upokorzeń sprawiły, że nauczył się żyć w cieniu, niezauważony, niedostrzeżony. To była jego super moc. Zmysły Edmao w przeciwieństwie do jego ciała pozostawałay niezachwiane, a wręcz wyostrzone. Edmao wiedział, że wręczając jej ten list skazał ją na śmierć. Lecz mimo tego pozostał wierny… Cicho licząc na nagrodę.
[Thavius Kreeg kilkanaście lat temu]
Avernus. Wielka Katedra Elturel. Ulder Ravengard.
– Marszałku, przyprowadziłem nowego rekruta – raportuje żołnierz i wskazuje na przybysza. – Płomień Mukar.
– Spocznij, szeregowcu – mówi Ravengard i spogląda na drowa. – Mukar!
– Lordzie dowódco! – drow kłania się.
– Nie ma czasu na powitania. Poszukaj jakiegoś miecza wśród ciał i ruszaj na lewą flankę. Pokierujesz obroną. Brakuje nam wszystkie, a ludzi najbardziej!
– Tak jest, sir.
– Widzę, że chcesz mi coś powiedzieć. Mów, żołnierzu.
– Jest ktoś, kto cię szuka. Sierżant Nahir. Mamy szansę, sir.
– Rozejrzyj się Mukar. Na prawdę sądzisz, że mamy szansę?
[Wielka Katedra Elturel w Avernusie]
Przygoda
ZMIANY
Gildia i bojownicy zdobywają Żmijową Przeprawę. Po rakszasy został tylko proch oraz jego piękna, droga szata, wyglądająca na szatę kupca, lecz odporna na ogień. W jej kieszeni Nahir znajduje niewielki notes, jakby modlitewnik, ale zamiast modlitw do boga, są tam modły do zemsty, przemożnego uczucia jakie ogarnia rakszasę po każdej porażce gdy się odradza/przechodzi reinkarnacje. Mahadi spisał swój plan i opisał wyrafinowane sposoby na najdotkliwsze ukaranie swego wroga – Zorana Blackhammera. To jego obarczył winą za porażkę w Małym Calimshanie, jeszcze nie wiedząc, że winna jest Rilsa. A ona właśnie pokonało go po raz drugi. Nahir posiada teraz nie tylko duszę swego brata, ale wszelkie informacje o nim. Tyle że zapisane w inferialnym.
Przywódczyni bojowników Dragrona Rockfist melduje, że schwytano już wszystkich najemników Pięści broniących Żmijowej Przeprawy. Dzięki działaniom bohaterów straty w ludziach są niewielkie – Pięść bowiem nie broniła fortu przed Gildią, ale wdała się w walkę z Mahadim. Gildia mogła z łatwością zdobyć twierdzę.
– Ogłoście, że Żmijowa Przeprawa należy do ludu Wrót Baldura! I wytoczcie trochę beczułek wina Oathoonów ze spiżarni…
Nahir wydaje też polecenie zamknięcia duczessy Belynne Stelmane pod kluczem. Wkrótce zabiorą ją stąd nie jej sługi, a kultyści Bane’a.
Wreszcie Nahir może porozmawiać z Rilsą Rael. Razem z nią i Tutkiem pokonali rakszasę. Pytanie co teraz, co dalej, co z ich rewolucją.
– Musimy zapewnić sobie kontrolę nad Żmijową Przeprawą, by nie doszło tu do ponownych walk – twierdzi paladyn. – Wcześniej mówiłaś, że moglibyśmy zawrzeć pewnego rodzaju pakt… – Nahirowi nie chce przejść przez gardło słowo ślub. – I chyba przyszedł na to czas. Mój brat kupił od ciebie szlachectwo, prawda? On nie zdążył z tego skorzystać, jest tutaj – Nahir pokazuje na monetę. – Zasłużył na ten los. Jego myśl była dobra, lecz środki jakimi się posługiwał, były złe. Szlachectwo wyrokiem sądu wróciło do ciebie. Skoro nie możesz mi sprzedać tytułu, zawrzyjmy związek małżeński. Wtedy ja będę mógł ogłosić się Patrycjuszem z domu Rael i jako taki objąć kontrolę nad Przeprawą. Wówczas Patrycjusze ani Pięść nie zaatakują jej bez dobrego uzasadnienia. Ty i ja możemy wiele zdziałać.
– Nim ci odpowiem jest jedna kwestia, która musi zostać wyjaśniona – mówi Rilsa. – Chodzi o twoich przyjaciół, Erikę i Mavila. Jedno z nich to zdrajca. Widziałam jak Mavil zabija Hamę, a Erika atakuje Mavila. Czy Erika broniła Hamę? Wówczas nie powinnam ufać Mavilowi. Czy też Mavil nie był sobą, zaś Erika wykorzystała tę sytuację, by się go pozbyć? To by oznaczało, że nie mogę ufać Erice.
– Ja ufam tylko sobie – odpowiada Nahir. – I radziłbym ci robić to samo, nawet kiedy będziemy związani słowem, które sobie damy. Spotykamy się ciągle z potężną magią. Iluzje, uroki, finty w fintach, klątwy… Trudno zaufać samemu sobie. Nie możesz nawet ufać temu, co widzą twoje oczy. Nie sposób wnosić po jednym czynie kto jest po której stronie. Jeżeli skupisz się na tym czego pragniesz, czasem ci przyjdzie współpracować z wrogami, by to osiągnąć. Ja długo podróżowałem z Eriką i Mavilem. Ty zachowaj swoją decyzję na później. Ale pomyśl, gdyby oni byli w niezgodzie, czemu mieliby się razem teleportować? Moim zdaniem współpracowali. I raczej są po naszej stronie. Trzymaj się tego, no bo jakich masz potężniejszych sojuszników, niż przyszłego Patrycjusza Nahira?
– To czego pragnę to ty Nahirze jako Wielki Książę, zaś Mavil na czele Gildii. Bo teraz Gildii też nie można ufać.
– Ale wiesz jaki jest nasz ostateczny cel? Ani umocnienie Gildii, ani umocnienie Wielkich Książąt. Chcemy zmiany stosunków, by Patrycjusze przestali spoglądać z góry na tych, którzy gnieżdżą się w dole. By bohaterowie ludowi jak Święta Rilsa od Noży albo Waywocket Nicosiotwórczyni byli hołubieni niczym półbogowie. Wam tak naprawdę leży na sercu dobro Wrót Baldura. Na pewno nie są nimi takie kanalie jak szalona Stelmane albo śliski Portyr. W głowach ludzi musi pojawić się myśl, że coś trzeba zmienić. I potrzebujemy do tego wsparcia. Nie tylko naszego, ale także być może jedynego prawego wśród książąt Wrót Baldura – Uldera Ravengarda.
– Wcześniej powiedziałeś, że potrzebne jest poparcie Patrycjatu, by przyklepać zmiany. Dla mnie odnalezienie Ravengarda do mrzonka. Minęło już wiele tygodni, a po nim wciąż ani śladu. Czekanie na niego to strata czasu. Wspomniałeś o konieczności współpracy z wrogami. Portyr to zły człowiek, narcyz, który myśli wyłącznie o sobie i swoich interesach. Ale teraz winny jest mi przysługę. Pozbyliśmy się dowódcy Przeprawy drowa Mukara, a to leżało w interesie Portyra. Wykorzystajmy to. Niech nasz ślub będzie wielki! Niech będzie głośny! Niech mówi o nim całe miasto! Zaprosimy Portyrów, by Liara Portyr zobaczyła w tobie bohatera, który był gotów zabić swego brata, gdy ten zszedł na złą drogę. Bohatera, który ocalił duczessę. Bohatera, który ukarał zdrajcę Pięści. Nie wiem czy ona to doceni, ale doceni to tłum, który zgromadzimy. I ona ten tłum patrzący na ciebie Nahirze musi zobaczyć. Tłum wiwatujący na twą cześć. Wówczas nie będzie mogła być jawnie naszym wrogiem. Nie odważy się wysłać swojego chultańskiego wojska na Żmijową Przeprawę. Portyrowie zostaną przyparci do muru – przez świętość związku małżeńskiego, przez doniosłość tego wydarzenia, przez rozgłos, przez naszą popularność i uwielbienie tłumu. Portyrowie nie będą mogli podważyć twego tytułu szlacheckiego, jak zrobili to z twym bratem Zoranem. A tak się może wydarzyć, jeżeli pobierzemy się tutaj, po cichu, niezauważenie.
– Zróbmy tak, ślub zawrzyjmy tutaj, a wesele wyprawimy we Wrotach. Jest jeden paladyn, który może nam udzielić na miejscu ślubu. W zamian chcę, byś przebaczyła mu, że stał po stronie Płomiennej Pięści. To człowiek imieniem Keldorn znany jako Ważka. Pokażmy wszystkim, że jesteśmy w stanie przebaczyć wrogowi. A pozostałym schwytanym zaoferujmy przejście na naszą stronę, pod sztandar Białej Gwardii Dragrony Rockfist.
Pomiędzy najemników Pięści, stłoczonych w karcerze, stojących ze spuszczonymi głowami, którzy dopiero co rozmawiali o tym, że zaraz każą ich stracić, zrzucą ze skały, potopią ich, wkracza Nahir. Robi się zupełnie cicho, gdy przemawia:
– Żołnierze! Bo tymi jesteście przede wszystkim. Nie najemnikami, nie ludźmi Płomiennej Pięści, lecz żołnierzami. Tymi, którzy potrafią trzymać oręż i stanąć po właściwej stronie, gdy przyjdzie czas. Oferuje wam jedyną w swoim rodzaju szansę. Szansę, której wielu z was może odmówić, ale jeżeli rozważycie ją w swej głowie, poznacie jej wartość. Zastanówcie się, dokąd mogliście dojść służąc w Płomiennej Pięści? Pozostalibyście li tylko marnymi żołdakami, którymi inni się wysługują. Ja uwalniam was wszystkich! Idźcie i patrzcie, w którą stronę wymierzony jest gniew ludu. Usłyszycie o książętach, którzy nie potrafią sobie z niczym poradzić. Czyż to nie oni nie doprowadzili do tego, że uchodźcy głodują na zewnątrz Wrót? Miasto wrze i może spłonąć.
Nahir rozkazuje ich rozkuć.
– Jeżeli odrzucicie Płomienną Pięść, możecie stać się wolnymi ludźmi, częścią Białej Gwardii, częścią zmiany, która odmieni to miasto i sprawi, że popłynie woda wodociągiem Waywocket. Zdajcie sobie sprawę o jaką walczymy tu stawkę i jakie czasy nastały. Nadszedł czas koniunkcji sfer, znikają miasta, a na ich miejsce zjawiają się inne. To są czasy zmian i decyzji! Zdecydujcie czy i wy chcecie płynąć z nurtem zmian czy pozostawać przeciw niemu?
Uwolnieni żołnierze przystają do bojówkarzy Nahira.
Keldorn znany jako Ważka udziela ślubu Rilsie Rael i Nahirowi Whitepeak, dawniej Blackhammer, podług ceremoniału Wielebnej Matki Berronar Czyste Srebro. Narzeczeni wchodzą na najwyższy punkt Żmijowej Przeprawie. Są tylko oni i udzielający ślubu Keldorn. W tle Wzgórze, które się zazieleniło – znak porażki Nahira w starciu z Faldorn. Nahir wzdycha.
– Wiele mamy jeszcze do zrobienia i wielu pojawi się przeciwników, ale teraz zróbmy coś, co pchnie naszą sprawę do przodu. Ważko, rozpoczynaj!
EFEKTY SFERYCZNE
Gdy bohaterowie teleportują się z Wyrm’s Crossing do Seskergates dochodzi do dziwnego zaburzenia. Jak wtedy, gdy Lulu teleportował ich z upadającego Elturel. Pojawili się z powrotem dopiero po 4 dniach. Czy to na skutek odwrócenia ładunków? Magicznego magnetyzowania? Teraz taka reakcja zachodzi wokół Dusthawk Hill. Ono stało się częścią innego wymiaru, niepasującego do Sfery Materialnej, zaburzającego jej równowagę. To dwie sfery wzajemnie się odpychające, gdy znajdują się zbyt blisko siebie, gdy jedna ingeruje w drugą. Dochodzi do zawady sferycznej, zawady przestrzennej. Tak było z Towarzyszem i Elturel. Ładunki przeciwne narastały, aż doszło do przełamania i wypchnięcia Elturel poza tę sferę. Czy tak będzie z Wrotami Baldura? Brakuje jednak jeszcze jednego czynnika, by tak się zdadziało. Jakiego?
SESKERGATES
Awanturnicy teleportują się pod Seskergates. Pukają, ale nikt nie odpowiada. Wchodzą do środka zastnawiając się gdzie też wszyscy się podziali.
Wnętrze posiadłości Sylviry Savikas w Dolnym Mieście wygląda jak po przejściu burzy, tyle że burze nie rozpętują się w środku domu. Chyba że magiczne…
Na podłodze leży martwe ciało Farouka Hamaada, nigdzie nie widać Sylviry ani Jingfei.
Erikę niepokoi nie tylko zaginięcie jej siostry Sylviry. Oddała duszę za Farouka, a ten zginął! Jeżeli nie wyjdzie za niego za mąż, jej dusza będzie stracona. Zawarła pakt z Mahadim, z którego może się wykręcić tylko zmieniając nazwisko.
Legenda mówi, że Seskergates jest przeklęte. Każdy kto tu zamieszka znika bez śladu…
ARSENIUS
Okazuje się, że dom jest niecałkiem pusty. Pojawia się Arsenius i opowiada co też tu się wydarzyło:
– Wszystko zaczęło się od sir Oathoona, który przybył tu na zaproszenie Jingfei, by zobaczyć się ze swoim synem, Mavilem. Sir Moran w ogóle nie był zdziwiony tym, że jego syn żyje! A przecież mocno przeżył jego stratę. Z tego co wiem to z powodu żałoby po Mavilu wycofał się po tym z Loży i ukrył Tarczę pod Candlekeep. Gdy tu przyszedł Jin rozmawiała z nim długo, po czym podłączyła go do rurek i zaczęła wypompowywać z niego krew. Twierdziła, że za jego zgodą. Wypompowała z niego całą krew. Wpierw Sylvira ujrzała martwego człowieka, ofiarę eksperymentów Jingfei, a potem Jingfei atakującą Farouka, więc i ona zaatakowała Jingfei. Farouk umarł, Jingfei uciekła do podziemi, Sylvira pognała za nią. Ja już raz widziałem upadek akademii magii. Mojej akademii. Wtedy z podziemi wylazły trolle. Jestem ciekaw co tym razem tu wylezie. Póki co żadna z nich, więc nie wiadomo która wygrała.
– A ty tylko biernie się temu przyglądałeś?
– Ja tu jestem po to by zniszczyć Tarczę Ukrytego Pana. Nie zamierzam się rozpraszać. A co, jeżeli to Gargauth chce nas poróżnić i osłabić? Już to przerabiałem, wielokrotnie. Skutek zawsze jest ten sam. Dlatego trzeba skupić się wyłącznie na odszukaniu i zniszczeniu Tarczy.
Wywiązuje się pyskówka. Awanturnicy oskarżają Arseniusa o nieupilnowanie powierzonej mu Tarczy. Zarzucają mu, że tylko czeka, aż oni znowu zrobią wszystko za niego.
– Albo zejdziesz z nami do podziemi szukać mojej siostry albo wylatujesz z Seskergates, tu i teraz – Erika stawia mu ultimatum.
Dołącza się Nahir, który wygraża mu.
– Przechwalasz się swoją mocą, ale my dopiero co zabiliśmy Rakszasę. Ty w tym czasie pozwoliłeś Jingfei zabić Farouka, a potem dopuściłeś do tego, by czarodziejki poróżniły się między sobą. Cholerny czarownik! Jesteś zupełnie nieprzydatny. Więcej, jesteś kontrprzydatny. Daliśmy ci tarczę, a teraz sami musimy jej szukać. Won stąd!
Erika i Nahir wyrzucają Mistrza Przemian Arseniusa na zbity pysk. Mavilowi nie podoba się taki obrót sprawy:
– Nahirze, ja wiem, że jesteś porywczy, ale po raz kolejny wchodzisz mi mocno w drogę i działasz na moją niekorzyść. Obróciłeś naszego najpotężniejszego sojusznika przeciwko nam. A stawką jest moja dusza. Nie twoja Nahirze, a moja. Właśnie załatwiłeś mi jedynego sojusznika, jakiego miałem. Jeszcze dzień wcześniej rzuciłem się na pewną śmierć atakując Mahadiego. Nie miałem w tym aż tak wielkiego interesu, ale pomogłem ci. Teraz ty przeszkadzasz mnie.
– Słuchaj Oathoonie, widziałem jak zabiłeś Hamę – odpowiada mu hardo krasnolud. – Jesteś tak samo przydatny jak tamten cholerny czarownik.
– Mahadi przejął mnie i nikt mi nie pomógł, żeby mnie obronić.
– Tak mówisz, ale jaka jest prawda tego nie wiemy…
– Wiemy, wiemy – Erika wtrąca się. – Dwóch na jednego.
– Stajesz po jego stronie? – krasnolud oburza się. – Przed chwilą wsparłem cię, gdy przeganiałaś nieprzydatnego czarownika, a teraz nagle bronisz Mavila? No pięknie. Jak zwykle stajesz tylko po własnej stronie – Nahir rzuca oskarżenie, ale po chwili uznaje, że przecież i on tak robi.
– Każdy dba o siebie… – podsumowuje Erika.
HAMA
Zanim awanturnicy wypędzili Arseniusa z Seskergates, pokazali mu ciało Hamy, pytając go czy może ją wskrzesić. Nie wiedzieli, że tylko kleryk, paladyn i bard mogą to zrobić. Żaden czarodziej nie potrafi wskrzeszać, chyba że ma zwój. Arsenius nie wyprowadza ich z błędu. Przystępuje do czynienia magii. Zachowuje się przy tym bardzo nerwowo, nie używa wymaganego składnika jakim jest drogocenny klejnot oraz spogląda na kieszeń Mavila, w której spoczywa Moneta Duszy z uwięzioną Vendettą Kress, jego córką. Czarodziej coś knuje!
I widzą jak sięga po tajemniczy słój. Pochłania on duszę z ciała Hamy i zastępuje ją duszą z monety! Nagle Hama prostuje się, otwiera oczy, spogląda na Arseniusa i mówi „ojcze!”, spogląda na Mavila i uśmiecha się do niego mówic „ja żyję i jestem człowiekiem!”. To żywa Vendetta! Wreszcie może odetchnąć świeżym powietrzem! Ale Mavil nie chce ratować Ven kosztem Hamy. Odpycha czarodzieja. Przerywa tym samym zaklęcie. Dusza Ven powrca do więzienia w monecie, a dusza Hamy do swego ciała.
– Głupcy, chcę ratować moją córkę!
– Wszyscy chcemy ją ratować, ale nie kosztem Hamy!
– Słuchaj ty zapatrzony w siebie staruchu – Nahir karci Arseniusa. – Jak chcesz zrobić coś ważnego musisz się z nami skonsultować, a nie rzucać czar, którego nie rozumiemy. Dziwisz się, że ci przeszkodzilismy?
CZARA DUSZ
Erika używa naczynia do czego innego – by porozmawiać z Faroukiem o tym co się tu dookładnie wydarzyło. Mavil zgadza się być medium. Udostępni swe ciało Faroukowi. Erika za pomocą Czary DUsz przemieszcza duszę Farouka do ciała Mavila.
Dusza Mavila opuszcza swe ciało. Mavil czuł się podobnie gdy ginął trzykrotnie – w podziemiach pod Mostem Boareskyr, w podziemiach na Trollowych Szponach oraz w podziemiach pod Candlekeep. Jego dusza opuściła ciało również gdy był małym chłopcem i trafiła do ciała Arseniusa, za sprawą intrygi Ukrytego Pana.
Teraz jego dusza wędruje do magicznego słoja. Przez chwilę może poczuć się jak Vendetta Kress, zamknięty, stłamszony, w klaustrofobicznej przestrzeni pozbawionej światła i nadziei. To jest męczarnia duszy. Teraz rozumie jaką Vendetta przeżywa udrękę. Gdyby ją uwolnić, mogłaby odejść do domeny swego boga i byłaby szczęśliwa. Czy ta pogoń za ciałem dla niej nie jest ułudą, przez którą ona tylko cierpi?
Ale Mavil zastanawia się czy Czara Dusz nie jest dla niego samego szansą. Skoro wie już, że bez pomocy Wielkiego Alchemika Arseniusa nie zniszczy Tarczy, a nie spełniać woli Gargauth i zanosić jej do Avernusa, to może ukryje się przed Gargauthem właśnie w jej wnętrzu?
FORTEL ZHENTARIMÓW
Gdy Erika rzuca za pomocą czary zaklęcie Magiczny Słój, Nahir wyczarowuję strefę prawdy. Erika i Farouk w ciele Mavila porozmawiają sobie szczerze.
– Prawda kontra prawda, aż się boję – Erika wzdycha. – Do tej pory to ja jemu grzebałam w głowię.
Mavil jeszcze zanim otworzy oczy wykrzykuje jak przez sen:
– Mahadi? Przyszedłeś po moją duszę? Bierz ją czarcie piekielny i udław się nią.
Erika całuje Mavila.
– Zawsze chciałaś to zrobić, a teraz jest pretekst – natrząsa się krasnolud stojcy z boku.
– Twój pocałunek sprawia mi przyjemność, choć nie znam motywów, jakie się za nim kryją – mówi w półśnie Farouk i odwzajemnia pocałunek.
Oczy Mavila otwierają się. Farouk spogloda na ciało, w którym się znalazł, na wazę i na swoje martwe ciało. Nie został wskrzeszony. Jest jedynie pasażerem. Chwilowym. A do tego musi mówić prawdę. Jego kurtyna pyszałkowatości opada.
– Eriko, to miłe, że potrafisz przebywać z kimś takim jak ja. Twoje słowa sprawiają mi przyjemność.
– Cofnij to Nahir! – mówi strwożona Erika zachowaniem Farouka. Nienawidzi go w tej wersji. – Chyba się odkocham. Mów lepiej co tu się stało?
– Jin nie jest tą, za którą ją uważacie. Nie jest Wielką Mistrzynią Nekromancji z Candlekeep. To czerwona wiedźma na usługach Zhentarymów. Zabiła mnie, gdyż nie przyprowadziłem jej ciała Mavila. Zhentarimowie chcą jego ciała, gdyż potrzebna jest im krew potomka księżnej Tethyru Lucii Thione. To zadanie zlecili Jingfei, a ona mnie.
– To zła organizacja – mówi Nahir. – Równie zła co Żelazny Tron, z którą współpracowała moja rodzina.
W tym momencie Farouk mógłby zbić wazę z duszą Mavila i tym samym wypełnić misję Jingfei dla Zhentarimów. Ale nie zamierza jej pomagać po tym jak go zabiła. Chce, by Zhentarimowie teraz zabili ją za to, że zawiodła.
Czar się kończy. Dusza Farouka wraca do jego martwego ciała. Gdy Mavil odzyskuje ciało mruga do Eriki i dotyka swych ust.
– Nie było tak źle…
LULU I ZARIEL
Hollyfant Tutek znów odzyskuje część swojej pamięci. Tym razem powracają wspomnienia dotyczące spotkania z Mahadim w Avernusie.
– Mahadi udawał mojego przyjaciela, a tak naprawdę ochlapał mnie wodą ze Styksu. Ta woda zabrała mi moje talenty. Miałem być słaby, by móogł mnie łatwo sprzedać. On traktuje żywe istoty ja swoją własność! Kupcy zabrali mnie do Zariel. Spotkanie z nią było takie bolesne! Ona wyglądała zupełnie inaczej. I zachowywała się inaczej. Nie mogła na mnie patrzeć. Była wściekła, chciała mnie zabić, ale w ostatniej chwili coś ją powstrzymało. Powiedziała swym sługom, że nigdy więcej nie chce mnie widzieć. Tamci zabrali mnie od niej. Strasznie kłócili się co ze mną zrobić, jeden twierdził, że trzeba mnie zabić, drugi mówił, że Zariel jak się dowie, że mnie zabił, to zabije jego, bo gdyby chciała, bym nie żył, to sama by to zrobiła i że tylko Zariel może decydować, czy żyję czy nie. A ona tylko nie chciała mnie widzieć, nie mówiła nic o pozbywaniu się. Stwierdzili, że najlepiej będzie wyrzucić mnie z Avernusa. Tak trafiłem do waszego świata.
Hollyfant zyskuje nowy czar – Wypędzenie [IV].
– Dziś się czegoś nauczyłem. Wypędziliście Rakszasę do jego macierzystego planu. Ja też tak potrafię!
Przypomina sobie również moment, gdy po raz pierwszy trafił do Świata Materialnego.
– Czy mogę wam coś opowiedzieć? Pamiętam, jak po raz pierwszy trafiłem do waszego świata. Widziałem wojnę. Zariel mówiła, że ta wojna zmieniła żyzne ziemie doliny Krętej Wody na Pole Umarlaków. Moja pani ścigała Lorda Demonów Yeenoghu. Armia gnolli rozłożyła się u północnego brzegu rzeki Chionthar. Zariel i jej anielski zastęp przybyła, by położyć kres nieprawości Yeenoghu. Biliśmy się z demonami w miasteczku Idyllglen. Ariel swym mieczem ścinała kilku na raz. Ja niosłem ją na swym grzbiecie. A mimo to przegrywaliśmy. Na szczęście zjawiła się nieoczekiwa sojuszniczka, córka samego Asmodeusza. Zariel i Glasya wspólnie pokonały Yeenoghu.
MORAN OATHOON
W jednym ze słojów w pracowni magów znajduje się ludzki mózg. To mózg ojca Mavila, sir Morana Oathoona. Obróbka magiczna spowodowała, że choć nie ma reszty ciała, to wciąż można się z nim porozumieć, za pomocą telepatii.
Moran Oathoon został podłączony do aparatury przez Jingfei. Nekromantka wyssała z niego krew. Z jakiegoś powodu mózg zachowała.
– Synu?
– Nareszcie się spotykamy.
– Długo to trwało, a myślałem, że już nigdy.
– Darujmy sobie czułości. Powiedz ojcze czyj to był pomysł pozbyć się mnie na zawsze? Twój czy matki?
– Oczywiście, że mój. Twoja matka nigdy nie uczyniłaby czegoś tak wspaniałego dla naszego Pana.
– Doskonale – wzdycha Mavil. – Czemu po prostu mnie nie zabiłeś?
– Nic nie rozumiesz. Złożyłem cię w ofierze Ukrytemu Panu. Ukryty Pan mnie wybrał do tego zadania! Mogłem wykazać się, udoowodnić mu swą lojalność, swe bezgraniczne oddanie! Mogłem też ukarać twą matkę za jej niewierność.
– Jesteś żałosnym starcem – Mavil patrzy na słój z mózgiem ojca z obrzydzeniem. – Mogę zanieść cię do twego domu i postawić na kominku, aby twoja rodzina mogła pastwić się nad tobą i śmiać się z ciebie, a ty nie mógłbyś nic zrobić.
– Nie ma już rodziny Oathoonów, od dawna nie ma, odkąd twoja niewierna matka puściła się z Arseniusem i spłodzili bachora. Ale Arsenius nie tylko mnie zalazł za skórę. Ukryty Pan również miał z nim porachunki. Ukryty Pan nigdy nie wybaczył Arseniusowi, że ten go zdemaskował i uwięził. Ja i mój Pan zawarliśmy pakt. Wspolnie ukaraliśmy naszego wroga! I to dzięki tobie, drogi synu. Byłeś tylko małym, głupim dzieciakiem, więc wiadomo było co się stanie, jak dostaniesz w swe małe łapska kawałek papieru. Jak każdy bachor, wsadzi sobie do gęby, poślini, podrze… A w pakcie Arseniusa z Ukrytym Panem stało: „Gdyby w jakikolwiek sposób pakt ten naruszony został, tracę wszelkie prawa do swej duszy i ciała”. Ukryty Pan posłużył się toobą, by otworzyć kostkę i dać ci wyjać jego cyrogrf z Arseniusem. A ty w zabawie rozdarłeś pakt i tym samym pozbawiłeś Arseniusa ciała. Ukryty Pan umieścił twoją duszę w jego ciele, a jego duszę w monecie, po czym ukrył ją w tym samym schronie, w którym Arsenius zamknął kiedyś Jego Tarczę. Tak, tak, Ukryty Pan nie chciał tylko pozbawiać Arseniusa ciała, ale dać je komuś innemu, by tamten je kiedyś ujrzał i się wściekł. Ja zaś mogłem ukarać go za zdradę jaką dopuścił się wobec naszej rodziny. Gdy wcześniej twojej matce urodziła jej córka z rogami na głowie to wyobraź sobie, że zacząłem zadawać pytania. Zdradziecka suka skomlała jak bity pies. Wypłakała wtedy swą rzewną historyjkę o tym jak Arsenius ją uwiódł, że ona nie chciała… Zawarłem z nią pakt. Ja zgodziłem się zatrzymać jej nieprawe, czarcie dziecko. Vendettę… Jej imię nie bez powodu oznacza „zemsta”. Ja ją tak nazwałem! To imię miało przypominać matcę co zrobiła. To moja zemsta na niej. Publicznie ogłosiliśmy, że to przygarnięta sierota. Twoja matka złożyła przysięgę, że jej córka nigdy nie dowie się kto jest jej prawdziwą matką. Ja zaś nie powiedziałem twej matce, że czarcie dziecię jakie pojawiło się w twoje miejsce, to tak naprawdę ty w odmłodzonym ciele Arseniusa.
Zemsta ojca Mavila na jego matce okazała się zbyt sroga…
– Gdy twoja matka zobaczyła małe diabelstwo zamiast naszego syna, zupełnie zwariowała. Już dwójka jej dzieci miała rogi… Zrozumiała, że zemsta Gargautha za jej niewierność. Całkiem postradała zmysły. W tej sytuacji nie mogliśmy kierować Lożą. Ukryłem Tarczę Ukrytego Pana pod Candlekeep, by nikt nie odebrał mi władzy. Liczyłem, że twoja matka z czasem odzyska zmysły. To był błąd. Trzeba było od razu ją przegnać, jak tylko wydaliła ze swego łona przeklętą diablicę. Raz w życiu okazałem litość i tak to się skończyło.
– Papo, posłuchaj – Mavil odpowiada ojcu, gdy ten kończy swą przydługą tyradę. – Nazwiska Oathoon wyrzekłem się i jak się okazuje, bardzo słusznie. Ciebie najchętniej wyrzucę do ścieku. Jeszcze pomyślę co z tobą zrobić.
Wściekły Moran atakuje psionicznie Mavila. Mavil opiera się, co więcej, może sam przejąć nad nim kontrolę [krytyczny sukces – 20]. Jednak Mavil nie chce paradować z mózgiem ojca zamkniętym w słoju pod pachą i używać go jako psionicznej broni.
Z monety odzywa się dusza Vendetty:
– Bracie, muszę ci coś powiedzieć. Teraz już wiem, dlatego tak desperacko zawsze chciałam przestać być diabelstwem i stać się człowiekiem. Szukałam akceptacji. Myślałam, że tjestem odrzucana z powodu mej rasy. Ale to nie była prawda. Nie akceptowali mnie, bo byłam bękartem.
– Po tym co usłyszałem, to najlepszy komplement jaki usłyszałem. Lepiej być jak najmniej spokrewniony z tymi potworami.
Mavil narzuca przykrycie na słój.
ERIKA HAMAAD
Erika w pasie magorewolwerowca na zwoje przy ciele Farouka znajduje zwój z czarem wskrzeszenie. Erika nie słucha Nahira, który namawia ją do wskrzeszenia Hamy. Erika zamierza dotrzymać słowa danego Faroukowi w strefie prawdy.
Do czaru, oprócz zwoju, potrzebny jest jeszcze drogocenny klejnot. Taki znajduje się w magicznym pierścionku, który Farouk próbował wręczyć Erice oświadczając się jej. Wówczas odmówiła. Teraz sama sięga po pierścień i wyciąga z niego klejnot, by wskrzesić ukochanego.
– Aah, nie czuje się najlepiej – mówi Farouk, gdy wstaje.
– Jesteś nam winny dług życia, czarowniku – informuej go Nahir.
– Czyżby? Zarówno zwój z zaklęciem jak i kryształ składnik czaru należały do mnie – odpyskowuje mu Farouk.
Erika wzdycha z ulgą. Wreszcie Farouk zachowuje się normalnie.
– Chcę się dowiedzieć wszystkiego o Jingfei… – mówi Erika. – I co się stało z moją siostrą?
– Poczekaj. Są tu sprawy ważniejsze niż twoja ciekawość. Jak to się stało, że choć zginąłem, moja dusza nie powędrowała do Mahadiego?
– To jest moja słodka tajemnica, a zaklęcie prawdy paladyna już nie działa…
– Głupcze, poświęciła się dla ciebie – Mavil uświadamia go o jej pakcie z Mahadim, w którym oddała swoją duszę za jego.
– I pewnie teraz oczekuje, że przyłącze się do jej drużyny i będę rzucał fajerwerki, by jej wrogowie padali do jej stóp… A więc szach mat. Mahadi wreszcie zdycha.
– Jak to dobrze, że miałeś w tym swój udział… – ironizuje Erika. – Za chwilę zacznę żałować, że użyłam zwoju na tobie.
– Jak na razie to ty potrzebujesz czegoś ode mnie. Informacji. Oto i one. Jingfei od początku was oszukiwała. To żadna nekromantka z Candlekeep. To czerwona wiedźma na usługach Zhentarimów. Nazywa się Syranna. Zaatakowała mnie, gdyż nie przyniosłem jej ciała Mavila. Sylvira stanęła w mojej obronie, ale nie postarała się. Skoro mówicie, że zeszły do podziemii i od tamtej pory nie wróciły, to już więcej ich nie zobaczymy. Z poprzednimi właścicielami Seskergates stało się to samo. I to też byli magowie. Ale teraz to już nieistotne. Wreszcie dotarło do was jaka jest moja pozycja wśród was. Potrzebuję usług waszej grupy. Tak, wy się nadacie.
– Czarowniku, jesteś słaby, widać to po twoich wypowiedziach, odpocznij, wrócimy po ciebie – oświadcza Nahir.
Farouk zdaje sobie sprawę, że Zhentarimowie mu nie odpuszczą, jeżeli nie da im Tarczy Silvama albo ciała Mavila. Skoro nie może jej zabrać Nahirowi, gdyż to przyjaciel jego ukochanej Eriki, to musi się pozbyć Zhentarimów…
– Posłuchajcie, nie wiecie najważniejszego – mówi Farouk. – Ta wasza Tarcza Ukrytego Pana nie zniknęła stąd tak po prostu. Syranna potajemnie wyniosła ją do podziemi. Jeżeli chcecie Tarczę, musicie dorwać tę przeklętą czerwoną wiedźmę.
– A co dostaniemy od ciebie jak ją załatwimy?
– Zgodzę się pożegnać z mym stanem…
– Czym?
– Z mym stanem kawalerskim, aby poślubić tę oto diablicę w potrzebie, by mogła wypowiedzieć Mahadiemu pakt. Czyż to nie uczciwa oferta, wolność dla jej duszy, kosztem mojej wolności?
– No dobrze, zgoda – odpowiada Nahir za Erikę.
– To miejmy to już za sobą – wzdycha Farouk.
Erika kocha go nienawidzić. Nie wie, w której formie nienawidzi go bardziej, ckliwej czy aroganckiej.
Erika potem spróbuje go przekonać, by lepiej traktował jej przyjaciół. On jest gotów poświęcić siebie, by ratować jej życie, jednak w sytuacji zagrożenia życia nie kwinie palcem, by chronić Mavila i Nahira [krytyczny pech -1 ].
Ślub odbywa się bez oprawy i bez wesela. Udziela go paladyn. Pierścionki podaje niebianin Trębaczyk.
Wedding. You touch adult humanoids willing to be bonded together in marriage. Each target gains a +2 bonus to AC while they are within 30 feet of each other. A creature can benefit from this rite again only if widowed.
– Ja Erika, ślubuję tobie Farouku Hamaadzie, ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę nigdy, nawet po śmierci.
– Ja Farouk…
– Jakie nazwisko przyjmujesz Eriko?
– Oczywiście mojego męża.
– Podpisz tutaj…
Erika przyjmuje nazwiko Hamaad. W ten sposób oszukuje czarta i wymiguje się z paktu z nim. Jej dusza znów jest jej.
A półmartwy rakszasa Mahadi, który bardzo, bardzo powoli regeneruje się do swej formy, wykrzykuje imiona zdrajców:
– Nahir, Mavil, Farouk, Erika!
Erika spędza noc z Faroukiem.
Następnego dnia czas zejść do podziemi, by odnaleźć Sylvirę. Farouk po wskrzeszeniu jest jeszcze zbyt słaby, by zejść z nimi, ale daje bohaterom daje Czarę Dusz. Wiedźma chciała uwięzić w niej duszę Mavila, by zdobyć jego ciało.
Spis wydarzeń
- Rewolucja Rilsy Rael
- Białe małżeństwo Nahira Whitepeak’a z Rilsą Rael
- Zniknięcie Sylviry Savikas, śmierć Farouka Hamaada
- Spisek Zhentarimów
- Pamięć Lulu
- Historia rodu Oarthoonów i Ukrytego Pana
- Siostra Mavila odnaleziona
- Erika bierze ślub i oszukuje czarta
Komentarz prowadzącego (koso):
MĘŻOWIE I ŻONY
Rozpoczęliśmy drugi sezon, a to dlatego że bohaterowie zyskali V poziom wskoczyli na Tier 2. Akurat akcja przenosi się na dobre do Wrót Baldura, więc na starcie nie będą już taam nic nie znaczącymi poszukiwaczami przygód, ale ważnymi personami, z którymi inni muszą się liczyć. To otwiera sporo więcej możliwości. Jak chociażby sytuacja na tej sesji – są na tyle ważni, by być celem spisku Zhentarimów (posiadają regalia królewskie oraz krew królów) oraz na tyle mocni, by go samemu udaremnić.
Nie pamiętam czy kiedykolwiek grałem sesję, na której był ślub, a co dopier dwa, a do tego każdy z udziałem bohaterów!
Nahir ożenił się, gdyż to jedyny sposób, by otrzymać tytuł szlachecki w mieście, w którym nie wolno handlować tytułami. Również dlatego, że Nahirowi i Rilsie po drodze jeżeli chodzi o rewolucją społeczną i walkę klas. To małżeństwo kalulacji oraz wspólnej agendy.
Natomiast Erika potrzebowała zmiany nazwiska, by wykręcić się z paktu, jaki podpisała z rakszasą Mahdim. Co ciekawe, w podpisanym pakcie zaoferowała swą duszę po to, by ocalić duszę swego przyszłego męża. To małżeństwo z poświęcenia oraz… miłości! To ciekawe, że Erika wybrała Farouka na męża, bo pamiętamy jak ją do tej pory traktował i jaką wykazywał się paskudną osobowością. Gdy Erika wypowiada się o nim pół-żartem pół-serio, ale jednak czule „mój love” to wspaniale kontrastuje to z nie-czułym chakakterem.
OJCOWIE I OJCZYMOWIE
Kolejny zwrot akcji to spotkanie Mavila ze swym ojcem. Ten okazał się być osobą naprawdę nikczemną. Poświęcił swego własnego syna czartowi Ukrytemu Panu, by spełnić swe chore ambicje oraz ukarać żonę za niewierność. A także ukarać jej kochanka – Arseniusa. A jako że Arseniusa chciał też ukarać czart Ukryty Pan, to ojciec Mavila i czart mieli wspólny cel.
Czart wtłoczył duszę małego Mavila w ciało Arseniusa, uprzednio je wymładzjąc do odpowiedniego wieku – 7-latka. Gargauth uczynił to, gdyż uznał, że ma do tego prawo za rzekome złamanie paktu poprzez naderwanie pergaminu przez bawiące się dziecko – małego Mavila. Wiemy już, że Gargauth lubi oszukiwać.
W ten sposób Ukryty Pan ukarał Arseniusa za to, że ten kiedyś zdemaskował go i uwięził. Zaś ojciec Mavila cieszył się, że mógł pomóc swemu Panu oraz jednocześnie ukarać żonę. Bo gdy ta ujrzała małe diabelstwo zamiast swego ludzkiego synka zupełnie zwariowała. To było o tyle przewrotne, że wcześniej ona sama na podobny widok skazała swego męża – gdy powiła córkę diabelstwo poczętą ze związku ze swym kochankiem, diabelstwem Arseniusem. Ojciec Mavila nigdy nie powiedział jej prawdy, że jej syn nie zginął, nie został porwny do piekła, ale po prostu znajduje się w obcym ciele. Matka do tej pory jest przekonana, że czart ukarał ją za niewierność.
Mavil poznaje swoją historię, a Vendetta swoją. Mav traktował ją jako swoją starszą siostrę, która opiekowała się nim, po tym jak stał się diabelstwem i rodzice przestali się nim zajmować, wyrzekając się go (jak się okazuje ojciec świadomie, matka nieświadomie). Ale traktował ją jak siostrę w przenośni. Okazuje się, że naprawdę jest jego siostrą – przyrodnią. Ona zaś uświadamia sobie dlaczego tak bardzo zawsze pragnęła stać się człowiekiem. Dowiaduje się również dlaczego nazywa się Vendetta – ojciec Mavila kazał ją tak nazwać, by zemścić się na swej żonie, która musiała się wyrzec córki. To imię miało jej, matce Ven i Mav, zawsze o tym przypominać.
Do tej pory Erika drwiła z Mavila, że ogląda się za kobietami i co na to Ven. Ja zaś nigdy nie postrzegałem relacji Mav i Ven jako miłosnej. Pamiętam, że Andrzej już tworząc postać opisywał Ven jako kogoś z kim łączy go przyjaźń od dziecka. Nie pamiętam też, by w trakcie kampanii była miedzy nimi jakaś inna scena, w której wyznawałby jej miłość. To Sylvira była obiektem jego westchnień, a siostry Nuska niezobowiązujących zalotów.
Dlaczego ojciec Mavila pojwia się tak nagle, niespodziewanie, w Seskergates? To dlatego, że Mavil odrzucił wcześniej dwa wątki:
- Patrycjusze, rodzina Oathoonów, Belynne Stelmane, Loża Tarczy, Mavil (marionetkowym) Wielkim Księciem Wrót
- Jingfei, Czerwoni Magowie z Thay, Zhentarimowie, Mavil (marionetkowym) królem Tethyru
Nie potrzebiowałem więc już ojca Mavila oraz mogłem na jego przykładzie pokazać skutki odrzucenia przez Mavila propoozycji nie do odrzucenia złożonej przez Zhentarimów. Zabili mu ojca i jasne jest, że to samo zrobią z nim samym.
Planowałem konfrontację Mavila z ojcem w jego rodzinnej posiadłości. Ale na to potrzebowalibyśmy jednej czy dwóch sesji. Skoro odpada nam wątek Lozy Tarczy, szkoda na to czasu. Wystarczy scena, może potem jeszcze jakaś jedna.
Natomiast Arsenius, ojciec Ven, okazał się być postacią, która drażniła Erikę i Nahira. Erikę, bo nie chciał zejść z nimi do podziemi ratować Sylvirę, zaś Nahira, bo stracił tarczę, a potem bezczynnie patrzył na zmagania Sylviry. Wspólnie przegnali z Seskergates. Brak Arseniusa usuwa z kampanii opcję zniszczenia Tarczy Ukrytego Pana bez potrzeby schodzenia do Avernusa. Z jednej strony to dobrze, bo zawsze to jakaś dodatkowa motywacja dla Mavila, by tam schodził. Z drugiej niedobrze, bo jeżeli Mavil jdnak tego nie uczyni, nie zabeirze tarczy do Avernusa, to straci swą duszę za złamanie danego słowa czartowi.
Przykład Arseniusa pokazuje problem jaki mam z D&D. Otóż Arsenius jako arcymag 18 poziomu nie mógł być sojusznikiem bohaterów graczy podczas ich misji w podziemiach, nie burząc balansu gry. Mogłem oczywiście coś wymyślać na szybko, np. związuje się tam w pojedynku z innym wysokolevelowym NPC, niczym Gandalf z Balrogiem. Zrezygnowałem, gdyż zmierziła mnie sztuczność takiego rozwiązania. Dlatego, gdy gracze egzekwują większe zaangażowanie od swych sojusznikow, mnie nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć – sory, nie możecie tego zrobić. Czy może być coś gorszego w ustach MG?
Tym chętniej usunąłem go z kampanii, że po raz kolejny gracze nazywali go lamusem i jawnie lekceważyli, a Nahir rzucal mu w twarz obelgami. Aż przykro patrzeć jak poniewierają maga, który ma więcej leveli niż oni razem wzięci. Tyle że bohaterowie mieli do tego pełne prawo, bo Arsenius, któremu zaufali, nie upilnował tarczy, a oni z tak wielkim poświęcenim ją zdobyli. Zniknięcie tej tarczy to był mój wielki, wielki błąd, gdyż zadziało się za plecami graczy, bez ich udziału, a przede wszystkim nie było konsekwencją ich decyzji. Gdyby na przykład wypaplali o niej komuś, to już byłaby jakaś podstawa, że ten ktoś im ją ukradł. A tak, nie zrobili nic, by ją stracić, aa stracili. Bo MG tak powiedział.
Niestety, takie reflekcje przychodzą zawsze za późno…
Niczym premiera cyberpunka.