D&D – Descent into Avernus – Montaron [2.03]

Bohaterowie schodzą do podziemi pod Posiadłością Seskergates w poszukiwaniu zaginionej Arcymagiczki Sylviry Savikas. Czy padła tam ofiarą szalonego czarnoksiężnika Xzara, jak wielu magów przed nią?

Bohaterowie Graczy

Andrzej – Mavil Kress (Oathoon) – Human ex-Tiefling /  Swashbuckler Rogue 5 / Criminal / Chaotic Good

Kadu – Nahir Blackhammer (Whitepeak) – Mountain Dwarf / Oathbreaker Paladin 5 / Guild Artisan / Neutral Evil

Gosia – Erika Hamaad (Savikas) – Tiefling / School of Divination Wizard 5 / Sage / Chaotic Good


W poprzednich odcinkach

W podziemiach Seskergates znikają czarodziejki Sylvira Savikas.

Bohaterowie schodzą pod posiadłość szukać Sylviry. Nie wiedzą, czy Sylvirze zagraża czerwona wiedźma, która podszywała się pod jej przyjaciółkę Jingfei czy nekromanta Xzar, który zabija magów dla spełnienia swego pragnienia zemsty oraz wypełnienia paktu z Mahadim.

Bohaterowie poznali historię Xzara, z której dowiedzieli się, że zginął z rąk zabójczyni pracującej dla Harfiarzy, tajnej organizacji zwalczającej zło i tyranię. Mahadi przywrócił go do świata żywych w zamian za to, że ten będzie mu dostarczał dusze (Mahadi jak każdy czart pragnie zebrać ich jak najwięcej). Ale  każdy pakt zawierany z czartem kryje w sobie haczyk. Owszem, rakszasa przywrócił go do świata żywych, ale jako nieumarłego. Wszyscy całe życie kpili z Xzara. Jego rozgoryczenie i pragnienie zemsty już całkiem nim zawładnęło…

Bohaterowie natrafiają na komnatę rytualną, która jest Studnią Dusz do Avernusa. To tędy dusze zabitych magów trafiały prosto do piekła, do Mahadiego. Mahadi to rakszasa, którego bohaterowie niedawno pokonali. To oznacza, że Sylvira musi jeszcze żyć! Mahadi nie mógł odebrać jej duszy, gdyż po porażce w walce z bohaterami musi czekać na swe odrodzenie. A zatem bohaterowie rzucając się w niemal samobójczym ataku na Mahadiego nie tylko ocalili Rilsę Rael i Farouka, ale i Sylvirę Savikas!!!

Mahadi zdążył jednak zostawić po sobie sporo pułapek. Jedną z nich jest przeklęte lustro, w którym można ujrzeć swoją ciemną stronę. Być może w ten sposób wydobył z Xzara mordercę. Ofiarą Mahadiego staje się również ten, kto go pokonał – Nahir Whitepeak. Nahir daje się uwieść wizji swego rodu Blackhammerów, który nie upadł po tym, jak go opuścił. Ujrzał siebie ze swym ojcem i bratem. Ale to ułuda, kłamstwo Mahadiego. Whitepeak zostaje pochłonięty przez wizję i uwięziony w lustrze. Zaś Blackhammer z lustra staje się teraz „prawdziwą” wersją Nahira. Ten Blackhammer nie wyznaje dobrych bóstew Mordinsammanu, lecz złego boga Duerrę z Podziemi. Dokonuje się przemiana! Nahir staje się wiarołomcą i krzywoprzysiężcą – Upadłym Paladynem.

Oryginalna ilustracja nekromanty Xzara z kampanii Heroes of Baldur’s Gate – dmsguild

 

Wprowadzenie

Nahir słania się na nogach i opiera się o zimną ścianę podziemi, na której jeszcze przed chwilą wisiało tamto przeklęte lustro, zanim je rozbił. Oddycha głęboko. I w jego głowie pojawia się nagle myśl, jeszcze nie wie czy jego własna, czy impostora. „Co ja mam w kieszeni?”. Sięga do kieszonki i wyczuwa monetę. Mógłby przysiąść, że zostawił ją w Seskergates. To prawda. Za sprawą tajemniczej magii rzeczy się odmieniły. Nahir Whitepeak nie miał Monety Duszy Zorana Blackhammera przy sobie. Ale Nahir Blackhammer to co innego. I teraz słyszy wydobywający się z niej głos:

– Bracie, zasiałem ziarno w twojej głowie. Nie zaprzeczaj. Nie wypieraj się tego, tak jak wyparłeś się swych korzeni, swej rodziny. Długo zajęło ci, by to zrozumieć. Ale powróciłeś, bracie. Znów jesteśmy zwróceni ku sobie, nie przeciw sobie.

Dla każdego o dobrej naturze noszenie torturowanej duszy w monecie to ogromne brzemię. A teraz, po raz pierwszy, moneta wydaje się lekka. I Nahir nie wie gdzie zaszła przemiana – w tej monecie, czy w nim samym.

Nahir Whitepeak zapłacił za swą ciekawość. W momencie gdy dotyka lustra nagle rzeczywistość odwraca się na drugą stronę. Obrzydliwe uczucie jakby na krasnoludzkiej huśtawce zrobił pełny obrót i zawróciło mu się w głowie. I przez chwilę próbuje sobie przypomnieć gdzie jest jak po przebudzeniu ze złego snu próbuje się złożyć ze sobą w jedną całość kawałki rzeczywistości. Obok niego jego ojciec klepie go po ramieniu i mówi: „Jesteś godnym synem rodziny Blackhammerów”. A gdzie indziej z tyłu na wielkim postumencie stoi posąg jego brata, Zorana. Przez chwilę Nahir myśli sobie czy to jest prawda? Co jest jawą, a co snem nie wie do końca.Ale po chwili wspomnienia wracają do niego. Odwraca głowę i widzi lustro. Czy to on się w nim odbija czy ktoś inny? Gdy już ma dostrzec Nahira Blackhammera, tego który wydostał się na drugą stronę, lustro nagle pęka! I wtedy Nahira Whitepeaka ogarnia szał. „Nie jesteście prawdziwi! Zostawcie mnie ułudy!”. Chwyta za swój wielki młot i raz za razem zaczyna uderzać wszystkich dookoła niego. Ale z tego koszmaru tak łatwo się nie wydostanie. Pierwsze pionki rozwiały się w czarnym dymie, pozostawiając go w dziwnym labiryncie. Magicznym labiryncie Mahadiego.

Mavil spogląda na rozbite lustro. Może jeszcze gdzieś tu jest? Może zobaczę, jak wyglądała? Na próżno szuka pośród odłamków jej wizerunku. Znów, słyszy tylko jej głos. Tak bardzo chciałby ją znów zobaczyć.

– Bracie, nie znajdziesz dla mnie ciała, bo jesteś za dobry. Będąc przy tobie coś zrozumiałam. Odebranie komuś ciała, by dać go mnie byłoby czymś samolubnym i złym. Taki czyn przywarłby do nas, byłby naszym piętnem, a być może odmieniłby nas nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Czyż nie stało się tak poprzednim razem, gdy ja próbowałam wejść w inne ciało? Mój ojciec chciał dać mi ciało twej… córki. Mój ojciec pokazał, że wcale się nie zmienił. Wciąż jest kimś, kto myśli tylko o sobie. Nie zasłużył na przebaczenie. Ty jesteś inny. Nie jesteś zdolny do takiego czynu. Nie mogę być dłużej zakładniczką twej nadziei, że pewnego dnia mnie uratujesz. To niemożliwe, jeżeli nie chcesz zapłacić ceny. Nasi ojcowie są źli. My nie musimy. Nie rób też niczego głupiego, by mnie ratować. Nasza rodzina wyczerpała limit paktów na najbliższe kilkaset pokoleń. Dlatego  porzućmy ten miraż. Ty nie możesz mi pomóc, ale ja mogę pomóc tobie. Będę przy tobie dopóki mnie potrzebujesz. W tym mieście ze mną się nie zgubisz.

Mavil uśmiecha się pod siebie pod nosem. Na głowę spada mu groźnie wyglądający niziołek, Montaron. Może warto się z nim dogadać, zamiast po raz kolejny pozostawiać po sobie zabitego wroga? Ta myśl znika równie szybko jak się pojawia, gdyż Mavil uświadamia sobie, w jakim miejscu się znalazł. Wyraz twarzy Mavila zmienia się. Przypomina sobie jak Waywocket próbowała tu stworzyć filtry i jak pracownicy nagle bez słowa porzucają narzędzia, kilofy, szpadle i odchodzą bez słowa z pracy. Jak najemnicy wynajęci do ochrony mówią: „nic tu po nas”. Jak w magistracie udają, że nigdy nie było żadnych pieniędzy na jakieś kanały. Jak wreszcie próbuje pytać strażników z Pięści, a oni tylko mówią: „nie wściubiaj nosa w nie swoje sprawy”. I ten jej wyraz bezradności, rozgoryczenia, frustracji, bo nikt jej nie powiedział, bo ona dowiaduje się ostatnia. O tym, że nic z tego nie będzie. Nawet jego Vendetta na długo wcześniej ostrzegała, że jeżeli chce przeżyć, musi się trzymać od kanałów z daleka. „To nie jest miejsce dla nikogo, kto chce żyć.” Mavil uświadamia sobie, że teraz przed nim stoi przyczyna tego wszystkiego. Mógł się z nim dogadać mimo jego nikczemności, handlu niewolnikami, morderstwom, walce z Harfiarzami. Ale nie może się z nim dogadać za odebranie marzeń dobrej bohaterki, Waywocket Smolinosek.

Erika wciąż nie odnalazła i nie uratowała siostry. Jej pytania pozostaną jeszcze jakiś czas bez odpowiedzi:

– Gdzie jesteś siostro? Ciekawe czy spojrzałaś w lustro? Czy oparłaś się pokusie? A jeśli spojrzałaś, co tam zobaczyłaś? I czy Sylvira, która znajduje się w tych podziemiach, to jeszcze moja siostra?

 

Przygoda

Montaron i Xzar

Xzar im umknął, za to pojawia się nikczemny niziołek i złodziej Montaron. Nahir natychmiast wygraża mu swym młotem.

– Koniec tej mety. Teraz to już nie jest twoja kryjówka.

Mavil zaś prowokuje Montarona. Zhentarimowie chcieli go dorwać, zabili mu ojca, ale to on dorwie ich.

– Ja jestem upadłym księciem. Księciem wagabundą. Spadkobiercą królów Tethyru. To mnie szukaliście. Mavil Oathoon to ja.

– Aa, w takim razie robótka sama do mnie przyszła i bardzo dobrze, bo nie lubię ruszać stąd dupy – odburkuje Montaron i wyciąga nóż.

– Podałeś mu się na srebrnej tacy – drwi Erika.

– Albo on nam! – ripostuje Nahir.

Montaron wrzuca coś do paleniska i cały pokój zajmuje się gryzącym dymem. W odpowiedzi Erika wyczarowuje podmuch wiatru, który błyskawicznie przywraca widoczność. Montaronowi nie udaje się ukryć i zaatakować znienacka. Tracąc przewagę postanawia czmychnąć do jaskiń, tam dokąd wcześniej umknął Xzar.

Bohaterowie trafiają za nimi do miejsca, w którym kiedyś powstawały kanały Waywocket. Po pracach budowlanych pozostały tylko ciała robotników, porzucone narzędzia i rozbite wózki górnicze na niedokończonym torowisku. Xzar i Montaron zastawiają tu pułapkę. Nahir i Erika dają się pokonać. Na placu boju zostaje  Mavil. Postanawia udowodnić, że we Wrotach Baldura może być tylko jeden Król Złodziei. Dopada do Montarona, zrywa mu kaptur z głowy, spogląda w oczy i przebija nożem szyję. Xzar może tylko popatrzeć, jak jego druh pada martwy:

– Montaronie, nigdy cię nie kochałem

Mavilowi udaje mu się obronić się przed śmiertelnym czarem nekromanty! Czas na ripostę. Dopada do Xzara nie dając mu żadnych szans [krytyczny sukces – 20].

Mavil zabija go rapierem otrzymanym od Mahadiego. A przecież Xzar też był naznaczony przez Mahadiego! Xzar tak naprawdę już jakiś czas nie żył, zabity w Amn przez Harfiarkę o imieniu Lucetta. Gdy trafił do Avernusa rakszasa Mahadi uczynił z niego swego nieumarłego sługę, podobnie jak Selu Hakala.

Ze skorupy po Xzarze wylatuje nietoperz. To jednak nie żywy nietoperz, a wynaturzony, nieumarły konstrukt, demon powstały z pozostałości skór czarodziejów, poświęconych w rytuale w Studni Dusz. Bestia nie zamierza walczyć otwarcie. Odlatuje w ciemność gotowa uderzyć z zaskoczenia.

O mały włos

– Mogłem poszukać Zorzuli, gdy prawie umarliście – żałuje Mavil. – Kapłanka uleczyłaby was.

– Nie chciałbym pozwolić dotykać się tej starej babie – odpowiada Nahir.

– Nie masz więcej szacunku dla krasnoludzkich matron?

– Stare baby tylko mówią nam co mamy robić. A ty masz dla nich szacunek?

– Nie – odpowiada Mavil. – Ja swojego ojca chcę wrzucić do rynsztoka.

– Hehe, podobasz mi się. Kiedy ja ostatnim razem widziałem się ze swoim ojcem byliśmy na dobrej stopie, ale teraz gdybym go zobaczył to nie wiem.

– A twój ojciec nie został bożym szaleńcem, tak jak ty?

– Bożym szaleńcem mówisz? Chyba tak musiało być. Ale ja nie jestem żadnym bożym szaleńcem. Moja działania są metodyczne i mam swój cel. Zastąpić tych na górze, Patrycjuszy. A ty, jaki masz cel, Mavilu Kressie?

– Być wolnym. To co zawsze chciałem. Naprawdę wolnym.

– Ja wolę być szybkim.

– To ja wolę być wściekła! – dodaje Erika.

Czarna Dłoń i Czarna Sieć

Awanturnicy odnajdują w komnacie Montarona ciekawe zapiski. Między innymi dowód na to, że brat Nahira, Zoran Blackhammer zawarł sojusz z agentem Zhentarimów Montaronem w imieniu kultu Bane’a.

Baneici pozyskiwali niewolników, głównie z Chult, a Montaron więził ich, a następnie sprzedawał Patrycjuszom lub przekazywał Zhentarimom.

To nie pierwszy raz kiedy Czarna Dłoń i Czarna Sieć działają wspólnie. I nie pierwszy raz, gdy kończy się to dla nich fiaskiem.

 

Listy od T.

Podszywająca się pod Jingfei agentka Zhentarimów Czerwona Wiedźma wykradła Tarczę Ukrytego Pana Arseniusowi i zaniosła ją innemu agentowi Zhentarimów – Montaronowi. Jednak pomyliła Tarczę Ukrytego Pana z Tarczą Silvama, której szukają Zhentarimowie, gdyż Tarcza Silvama to królewskie regalia Tehtyru. Insygnia królewskie pozwalałyby im rościć sobie prawa do tronu.  Montaron zorientował się jednak, że to nie o tę tarczę chodzi i zaraz znalazł się chętny, by ją przejąć od niego.

Niejaki Pan T. zamierza też obarczyć winą Liarę Portyr za handel niewolnikami, by kryć prawdziwych winowajców – Montarona i swego brata.


Montaronie,

Zaskoczyłeś mnie wiadomością o Tarczy Ukrytego Pana. Po tym jak przepadła, nie sądziłem, że odnajdzie się u ciebie. Nie doceniałem cię.

Mnie niestety nie udało się znaleźć Tarczy Silvama, której ty szukasz. Mogę ci zaproponować coś innego w zamian. Wiesz, że wkrótce Liara Portyr obejmie dowodzenie nad Pięścią? Ona zna problemy Chult najlepiej. To oznacza, że wypowie wojnę tobie i mojemu bratu i ukróci wasz handel. Mogę rozpuścić plotki i podrzucić fałszywe dowody. W ten sposób przekieruję działa, które zamierzała w was wycelować na nią samą. Jak to mówią: Wrota Baldura, miasto od bohatera to zera.

Możesz oczywiście liczyć na siłę mych braci i pozwolić, by to oni rozprawili się z Portyr swoimi bardziej bezpośrednimi metodami… Ale czy naprawdę uważasz, że otwarta wojna z Pięścią korzystnie wpłynie na twoje interesy?  Po czyjej stronie stanie lud, gdy zobaczy żołnierzy rozprawiających się z kultystami? I czy nie wykrwawicie się w walce z przeciwnikiem, który lepiej sobie radzi na tym polu?

Nie powiem, że nie pragnę dać nauczki mych braciom, którzy sami kiedyś sprowadzą na całą moją rodzinę zgubę. Lekcja wymierzona im przez Pięść byłaby dotkliwa. Obawiam się jednak, że w dłuższej perspektywie szkodliwa. Nie chcę walczyć z Pięścią, ale ją sobie podporządkować. Natrudziłem się, by pozbyć się Ravengarda. Nie marnujmy tego. Pozbądźmy się samej Portyr, nie Pięści.

Dlatego pozwól mnie zająć się Portyr w zamian za Tarczę Ukrytego Pana. Nie dawaj jej moim braciom. Wiem, że to z nimi nie ze mną łączą Cię wspólne interesy z moimi braćmi, ale proszę Cię byś to mnie dał Tarczę.  Ci głupcy poprzednim razem mieli tylko dostarczyć Tarczę z Elturel. Zamiast tego pokłócili się między sobą o jakieś złoto, a potem sojusznik jednego z nich, niejaki Blackhammer, od tak oddał Tarczę Belynne Stelmane! I to w zamian za porośnięty chaszczami pagórek!

Moi bracia zawsze byli silni i straszni. A i tak chcieli być jeszcze silniejsi i straszniejsi. Ja zaś zawsze byłem słaby i budziłem tylko śmiech i żałość. Dlatego nauczyłem się walczyć z wrogami nie siłą i strachem, ale ich własną bronią. A skoro Tarcza jest bronią mych wrogów, to ja muszę ją im odebrać. Dla mnie ta Tarcza nie stanowi żadnej większej wartości. Jednakże jest przedmiotem wielkiej wagi dla moich wrogów. A to czyni ją wartościową dla mnie.

Najchętniej sam złożyłbym ci wizytę, tyle że zważywszy na mój stan byłoby to trudne. Przyślę mego człowieka, agenta Flennisa. Do tego czasu schowaj ją w bezpiecznym miejscu! Nie chcę, by Stelmane bądź Kreeg znów mi ją odebrali!

T.


Zaraz po otrzymaniu listu od T., Montaron stracił Tarczę Ukrytego Pana, nim zdążył mu ją przekazać. T. potem sam odnalazł Tarczę oraz przy okazji złodzieja – i obu Gargautha oraz Kreega uwięził.

Ale czy można uwięzić Gargautha? Arsenius zapłacił za taką próbę straszliwą cenę (jego akademia oraz utopia upadły, uczniowie przemienili się we wzgórzowe trolle i spustoszyli cały region, na zawsze zmieniając go w Trollowe Szpony. Zaś Arsenius stracił swe ciało na rzecz małego chłopca o imieniu Mavil, samemu będąc uwięziony w Monecie Dusz).

T. zleca Montaronowi zabójstwo swych braci. Co ciekawe, Thavius Kreeg był sojusznikiem każdego z nich z osobna. T. wcześniej dogadał się z Kreegiem w sprawie zniknięcia Uldera Ravengarda.

W zamian za pozbycie się jego braci, obiecuje Montaronowi zająć się Portyrami. Liara stała się niewygodna, zagraża procederowi handlu niwolnikami, nigdy nie powinna powracać z Chult.

Jest to spore zaskoczenie dla bohaterów. Do tej pory różne poszlaki obciążały Liarę. Czy to T. celowo siał dezinformację, by ją skompromitować?

 

Tajemniczy Pan T. zleca Montaronowi nie tylko zabójstwo swych braci, ale proponuje również stałą pracę. Ceni Montarona jako doskonałego agenta. Widać Flennis mu nie wystarcza, pan T. ma dalekosiężne plany i potrzebuje najlepszych ludzi…

Pracujący dla T. agent Flennis zostawił na odwrocie listu wskazówki dla Montarona, gdzie znajdzie swe „kontrakty”:

Sprytnej Erice udaje się rozszyfrować, że chodzi o Łaźnię we Wschodniej Dzielnicy oraz „Pochyłą Latarnię”, niesławną knajpę-łajbę w Dokach.

 

Fixerka

Jak napisano w liście, Ven jest jedną z najlepszych agentek i informatorek. Czy wie komu może zależeć na upadku Liary Portyr? Kto jest nadawcą listów?

T., choć wysługuje się złodziejami oraz korzysta z sieci podziemi, sam nie należy do Gildii. Na czele spółdzielni złodziei stoi kobieta kryjąca się za pseudonimem Dziewięć Palców.

Czy może to być ktoś z Wielkich Książąt lub z ich otoczenia? Marszałek Ulder Ravengard zaginął wraz z Elturel, nie mógł napisać takiego listu, zresztą to człowiek wojny, nie intryg i dyplomacji. Bellyne Stelmane jest kultystką Ukrytego Pana, kieruje Lożą Tarczy i pragnie za wszelką cenę ją odzyskać, zaś autor listu nie przyznaje się do żadnego kultu oraz nie poważa tarczy. Dillard Portyr z pewnością nie dąży do pognębienia swej siostrzenicy, wręcz przeciwnie. Zostaje Thalamra Vanthampur. Ale co właściwie o niej wiadomo? Ven słyszała o tym, że ma trójkę synów, każdego z innego małżeństwa.

Prestiż

Bohaterowie wchodzą do pomieszczenia obok, w którym Montaron przez jakis czas trzymał Tarczę Ukrytego Pana.Nie było to długo, dokładnie od momentu przyniesienia jej z góry przez zdradziecką Jingfei do chwili zabrania jej magicznym sposobem przez Kreega.

Następuje chwila konsternacji. To dokładnie takie pomieszczenie ujrzała w Jasnowidzeniu Erika Savikas podczas pobytu w Candlekeep! Wizja ukazała wówczas takie Thaviusa Kreega z Tarczą w środku.

Był tam jeszcze skrzydlaty kot, który dostrzegł podglądającą ich Erikę! Erika wyczuwa magiczne ślady jego łap prowadzące do drzwi, dalej urywają się.

Kreeg i Tarcza zniknęli w tym pokoju i pojawili się w identycznym, ale innym, znajdującym się zupełnie gdzieś indziej.

Niczym w sztuczkach iluzjonistów złożonych z trzech faz: pierwsza z nich to obietnica, podczas której magik prezentuje rekwizyt używany podczas pokazu. Później następuje zwrot, gdy przedmiot znika lub dochodzi do innego zaskakującego wydarzenia. Dopiero po wieńczącej przedstawienie fazie, prestiżu, który decyduje o jego randze, publiczność bije brawo. Wtedy to przedmiot lub osoba pojawia się na nowo.

Erika odkrywa, że to miejsce to Demisfera (Demiplane), efekt jednego z arcyzaklęć, możliwych do rzucenia tylko przez nielicznych. Kreeg, niczym sztukmistrz, wszedł do magicznej skrzyni i wyszedł w innej. W tym miejscu wszedł do innego wymiaru (Demisfery) i wyszedł z niego w innym miejscu, choć tak samo wyglądającym.

Czy bohaterowie mogą iść teraz za nim? Nie, gdyż wchodząc do nieskończonego Demiplanu nie znają wyjścia, z którego skorzystał Kreeg. Zabłądziliby. To jak winda w wieżowcu z nieskończoną ilością pięter. Nie wysiądzieć na właściwym piętrze, jeżeli nie wiesz które to.

Wygnaniec o rogu złamanym

W komnacie Tarcza Ukrytego Pana znajdowała się na tyle długo, by pozostawić po sobie swój charakterystyczny odcisk na ścianie, swój utrwalony cień. Ukryty Pan nie krył się ze swym poczuciem tryumfu. Plan przebiega po jego myśli!

Ale jak to, przecież Wzgórze nie zostało wysłane do piekła!

Otóż pzebiegły czart wcale nie chciał wysyłać Wzgórza Jastrzębia Płowego do Avernusa. To był plan zupełnie kogoś innego, komu zależało na wysłaniu tam wciągniętych w pułapkę Hellriderów. Plan ten nie ziścił dzięki interwencji bohaterów. Natomiast czart chciał tego samego, czego chciała Faldorn, choć z kierując się inną motywacją. Wspólnie chcieli, by Wzgórze stało się częścią innego świata, świata Fey.

Faldorn po to, by oddać je dzikiej, nieokiełznanej naturze, będącej przeciwieństwem cywilizacji. Nie miała również nic przeciwko temu, by w dalszej kolejności zniknęło całe miasto będace u jego stóp – by zniknęła cała pobliska cywilizacja. A zniknięcia Wrót Baldura pragnął właśnie Gargauth.

Elektryczność Gralatha

Dlaczego Gargauthowi zależało na tym, by Wzgórze stało się Feywild? Chodziło mu o uruchomienie reakcji. Wzgórze, stając się częścią innego wymiaru, jednocześnie stało się ciałem obcym w tkance swej macierzystej materii. Jest niczym przeszczep od dawcy, który nie przyjmuje się w ciele biorcy, odrzucany przez jego układ odpornościowy. Wzgórze zaczęło burzyć i zakłócać porządek miejsca, w którym się znajduje.

Wzgórze jest dla Wrót Baldura dokładnie tym samym, czym dla Elturel był Towarzysz. Towarzysz również pochodził z innego planu niż materialny. I również był niezwykle silnym „ładunkiem”, starającym się wypchnąć Elturtel poza plan. Udało się to, gdyż Elturel stało się drugim równie silnym „ładunkiem”. Doszło do zjawiska podobnego do odpychania się identycznie naładowanych magnesów, aż Elturel wyrzuciło poza plan, aż zostało przyciągnięte przez odwrotnie naładowany biegun magnesu – przez Avernus.

Gargauth jest już na ostatniej prostej do osiągnięcia swego ostatecznego celu – wysłania Wrót do Avernusa. To dlatego bez żalu poświęcił swą kopię, swego symulakra i pozwolił go zniszczyć Erice. Jego klon bowiem spełnił już swe zadanie – wysłał Elturel do Avernusa. I może kilka innych miejsc (Fort Gwiazdy Zarannej? Fort Tamali?). A teraz wraz z Faldorn stworzył możliwość do zniknięcia Wrót.

Dokładnie o czymś takim pisała Eleonora w liście do Sylviry, trzynaście lat temu:

Elturel to duszne miejsce. Więcej tu zakazów i restrykcji, niż w naszej Wielkiej Bibliotece. Jeżeli nie jesteś gorliwą wyznawczynią Torma tak jak ja, nie masz tu czego szukać.

Czy to dlatego nikt z urzędników, zwierzchników i hierarchów nie chce ze mną rozmawiać? Nie traktują mnie poważnie? A może to kwestia pytań, które zadaję. Czuje się bezradna, jakbym trafiła na mur. Moje czary w niczym ie pomagają. Próbował zarówno szkoły uroków jaki wieszczenia, ale wszystkich tutaj coś chroni, coś potężnego, coś nieznanego. Nikogo nie udało mi się przekonać, by dopuścił mnie do kuli.

Zbadanie kuli jest konieczne. W przeciwnym razie nigdy nie poznam przyczyny jej wpływu na sferę eteryczną!!!

Czy to wieczne światło, w którym skąpane jest Elturel od dekad, powoli odmieniło nie tylko budowle, ulice, ale nawet ludzi? Kula wytworzyła potężny ładunek ujemny. Jest niczym gargantuiczny magnes zawieszony nad miastem. Sfera eteryczna w tym miejscu jest całkowicie odkształcona.

Co mnie martwi, napięcie stale rośnie. Kiedy osiągnie swój szczyt i co się wówczas wydarzy? Jeśli po osiągnięciu punktu krytycznego doszłoby do odwrócenia polaryzacji, zamiany ładunków, wówczas wpływ sfery eterycznej na sferę materialną mógłby być katastrofalny!

W mieście nie brakuje wykształconych kleryków. Muszą z tego zdawać sobie sprawę! Dlaczego są ślepi na zagrożenie? Czy ich gorliwa wiara całkiem zastąpiła logiczne myślenie?

Do diabła z rewolucją

Jednym ładunkiem jest teraz należące do obecgo wymiaru Wzgórze. Ale żeby Wrota zostały wypchnięte, same muszą zostać „naładowane” równie silnym ‚ładunkiem”. To dlatego Gargauth od lat metodycznie korumpuje to miasto (Erika widziała to w swej wizji w eterze). Sprawia, że gromadzą się tu najgorsze szumowiny, a szlachta zamiast dawać przykład, sama jest najgorszym przykładem zepsucia.

Jesteś we Wrotach Baldura. Widzisz Tarczę, której jest tu lepiej niż gdziekolwiek indziej. To miasto jest zepsute, tak jak jego mieszkańcy. Kupcy hołubią tarczę, sycą się potęgą bogactwem i wpływami jakie ona im daje. Są gotowi oddać jej swe dusze.

A jednak Gargauth nie wykonał jeszcze do końca swej pracy. Dusze Wrotan nie dą dość rozchwiane, dość wytrącone ze stanu równowagi. Jeszcze nie wprowadził ich w stan wzbudzony. Stanie się tak, gdy miastem całkowicie zawładnie chaos lub przeciwnie – uskrajniony porządek. Pandemonium sprowadzone przez kultystów i Gildie albo ucisk i tyrania Płomiennej Pięści. Dokładnie to wydarzyło się z Elturel, gdy stało się „świętym miastem” – zapanowały tam despotyczne rządy i teokracja powołująca się na fałszywego boga – Towarzysza. Gdy ostatni Elturan zapomniał o Tormie, prawdziwym bogu przez wieki tu wyznawanym oraz zadziałał ładunek Towarzysza – piekło pochłonęło Elturel.

Aby tego uniknąć we Wrotach, należy dążyć do utrzymania równowagi. Tylko, że utrzymując status quo nie da przeprowadzić rewolucji. Trzeba wpierw rozkołysać tę łajbę! A bez rewolucji miastem dalej będą władać nieliczący się z nikim i niczym Patrycjusze, kosztem wykorzystywanego ludu. Jeżeli bedzie tak jak do tej pory było to nigdy nie znikną podziały klasowe. A za ich zniesieniem dotychczas opowiadali się bohaterowie. To Nahir przysiągł sobie obalić Patrycjuszy. Co zrobi teraz gdy wie, że grozi to całkowitą zagładą miasta? Czyż włodarze Elturel również nie mieli dobrych intencji, chcąc uczynić to miasto „świętym”. Spodziewali się, że wyślą go do piekła?

Nahir rozumie już, że musi dążyć do przejęcia inicjatywy. To on musi zacząć dyktować warunki.

– Tak bardzo jak chciałbym obalić już teraz Patrycjuszy, ale jeżeli Wrota przeniosą się teraz do Avernusa, to co nam po nich? Przecież nie zdołamy ich powrócić. Jesteśmy częścią gierek potężnych stworzeń. Demonów, diabłów i innych takich. Nie możemy pozwalać im nami pogrywać. My musimy stać się tacy jak oni.

Czerwona Wiedźma

An elder race—much older than the elves, and as old as the dragons, they claim—red hags are the most cunning and longest-lived of the hags, having a lifespan of more than a thousand years.

W łaźni, gdzie przygotowywano niewolników na sprzedaż, ironicznie nazwanej Purgatorium (czyściec), bohaterowie trafiają na Czerwoną Wiedźmę.

Wcześniej, w komnacie rytualnej ze Studnią Dusz widzieli martwe ciało w czerwonej szacie. To było ciało Jinjfei. Jednak w środku od dawna już nie było jej duszy. Tak naprawdę Jingfei zginęła z rąk Czerwonej Wiedźmy w Candlekeep. Czerwona Wiedźma zabrała sobie ciało Jin i podszywała się pod nią.

Po co jej było ciało Jingfei, czarodziejki z Candlekeep? Dzięki temu mogła się dostać do księgozbiorów Świecowej Wieży i odszukać drzewo genologiczne królów Tethryu. W ten sposób Zhentarimowie chcieli odnaleźć potomka królów i obsadzić go na tronie jako swego figuranta, po czym przejąć królestwo. Potomkiem Lucii Thione-Hhune okazał się być Mavil Oathoon. Co więcej, dość przypadkowo wszedł on w posiadanie Tarczy Silvama – insygnium koronacyjnego królów Tethyru. Był więć kandydatem idealnym. Gdyby poszedł na współpracę… Misja Zhentarimów nie powiodła się, Mavil odmówił.

Czerwona wiedźma winnego uznała czarodzieja Farouka, który miał przekonać albo zabić Mavila i zabrać jego ciało, by mogli upuścić i użyć jego królewskiej krwi. Jingfei zaatakowała i zabiłą Farouka, co zobaczyła Sylvira. Czerwona wiedźma umknęła przed Savikas do podziemi Seskergates. Liczyła na to, że jej sojusznik, również agent Zhentarimów, Montaron pomoże jej. Pech chciał, że trafiła wpierw na Xzara, szalonego czarnoksiężnika mszczącego się na innych magach. Pewnie pokonałyby go gdyby nie to, że okazał się sprytniejszy. Korzystając z magii nekromancji wyssał całe życie ze ciała Jingfei, aż stało się bezużyteczną, martwą skorupą. Czerwona Wiedźma została zmuszona do poszukania sobie nowego ciała. Szczęście w nieszczęściu, że do podziemi trafiła Erika…

Wiedźma próbuje nakłonić Erikę do podpisania cyrografu. Zgodzi się w nim na wszystko, byle zarządać w zamian czegoś, co niechybnie doprowadzi do śmierci Eriki. Wówczas weźmie sobie jej ciało.

Na nic dalsze kłamstwa i próby oszustwa wiedźmy. Erika nie zamierza wchodzić z wiedźmą przed którą ostrzegał ją mąż w konszachty. Gdy Erika odmawia złożenia podpisu swą krwią, doprowadzona do szału wiedźma atakuje [krytyczny pech -1]. Jest zdesperowana, taka okazja ma młode piękne ciało może się już nie powtórzyć. Nie zamierza czekać n moment, w którym będzie mogła zdradzić Erikę, tak jak zdradziła Sylvirę i Farouka. Zniecierpliwiona atakuje od razu!

I wiedźma jest zbt cwana, by wdawać się w walkę sama. Animuje zmarłego Zorana Blackhammera z Monety Dusz w kieszeni Nahira. Dwaj bracia znów stają na przeciw siebie!

Zoran dostrzegł już wcześniej przemianę Nahira, dzięki której Whitepeak zniknął i jego prawdziwy brat Blackhammer powrócił. Postanawia to wykorzystać. Porponuje Nahirowi sojusz. Razem obalą Patrycjat. Zaczną jednak od towarzyszy Nahira, którzy są mu kulą u nogi.

Lecz Nahir spogląda z niedowierzaniem na kroczącego w jego stronę brata. – Zostawcie to mi – krzyczy w stronę kompanów, a następnie do swego brata: – właź do Monety!

I wydawałoby się, że tylko czart dysponuje taką mocą. A jednak, gdy Nahira Whitepeaka Paladyna Moradina zastąpił Nahir Blackhammer Upadły Paladyn, zyskał nowy, potężny Akt Wiary, pozwalający mu kontrolować nieumarłego. WNahir odwołuje się do boskiej interwencji, wykrzykuje imiona złych bogów.

– Duerro spod ziemi, widzisz co tu się staje. Brat przeciw bratu. Niech wraca do Monety!

Jednak źli bogowie nie interweniują. Widmo Zorana nie słucha rozkazu wydanego przez Nahira.

– Chcesz mnie uwięzić? A mogliśmy iść razem, bracie. Razem mogliśmy pokonać Patrycjuszy!

Zoran z całej siły uderza Nahira i obala go. Nahir traci przytomność. Ogarnia go ciemność. Nie widzi, jak jego przyjaciel wbija jego bratu sztylet w plecy.

Gdy poprzedni Nahir był blisko swego brata, to oślepiony przez niego też nie widział jak tamten umierał. I teraz też wypowiedział słowa, które musiały zostać wypowiedziane, ale źli bogowie oni nie słuchają próśb marnych robaków. Oni nakazują, a nie wypełniają jakieś polecenia. Nahir Blackhammer jest tak samo ślepy jak Nahir Whitepeak. Obaj nie widzieli jak ich brat poległ z ręki jego towarzysza.

I dokąd uda się tym razem dusza Zorana Blackhammera? Powróci do Mahadiego, który wykupił ją od Abbathora? Do Bane’a, któremu Zorna ślubował? Czy do Abbathora, któremu najsampierw służył?

Jakiś czas później. Stół. Dookoła wielka ciemność. Przy tym stole stoi Abbathor, Bane i Mahadi. Mahadi już wyciąga rękę do tego pionka, a Abbathor go po łapie.

– To mój wyznawca! Mi pierwszemu sprzedał swą duszę! Ja jestem bardziej chciwy niż ty – i zagarnia czarnego pionka dla siebie.

 

Mór Magów

Sylvira Savikas odnajduje się w kolejnym pomieszczeniu Purgatorium, gdzie oczyszczano magów z ich zdolności magicznych za sprawą tajemniczej choroby – Moru Magów (Arcane Wasting), roznoszonej przez Goryla Albinosa.

Ogłupiała  na skutek infekcji Sylvira nie jest sobą, nie poznaje Eriki, spogląda tepym, nieobecnym wzrokiem, wydaje się otumaniona. Bohaterowie znaleźli ją, ale nie uratowali. Co gorsza, Erika wyciągajać stąd swą siostrę sama się zaraża. Za kilka dni lub tygodni ona również znajdzie się w takim stanie. Na szczęście dla Eriki i Sylviry Nahir jest paladynem, który wie jak je uzdrowić (Mniejsze Przywrócenie).

– Ale czy wiesz do jakich bogów będę się modlił, by oddali ci magię? Nie do tych dobrych, lecz do tych silnych.

Arcane Wasting (Disease)

An outbreak of arcane wasting is always met with horror, but that fear is felt tenfold by practitioners of magic both arcane and divine.
When the bodily fluid of an infected creature touches a humanoid or when an infected creature casts a spell (direct or indirect) on a humanoid, that humanoid must succeed on a DC 15 Constitution saving throw or become infected with arcane wasting. Beginning 1d6 days after infection, the infected creature must make a DC 15 Constitution saving throw at the end of each long rest. If the saving throw fails, the victim loses 1d3 Intelligence and 1d3 Wisdom. Lost Intelligence and Wisdom can’t be recovered while the disease persists. If the saving throw succeeds, nothing happens; the disease ends after the second consecutive successful saving throws. Once the disease ends, lost Intelligence and Wisdom can be restored by greater restoration or comparable magic. The disease is also cured by lesser restoration if the caster makes a successful DC 15 spellcasting check.

Niebo

Xzar i Montaron to psychopaci, którzy bawili się swymi ofiarami. Nakazywali im przemierzać symboliczną drogę. Magowie z czyśca, w którym pozbawiano ich magii, trafiali do piekła. Poprzez Studnię Dusz byli sprowadzani do Avernusa.

Natomiast niewolnicy po czyścu, w którym doprowadzano ich do względnie dobrego wyglądu przekładającego się potem na wyższą cenę za nich, szli do „nieba” – do Górnego Miasta jako służba Patrycjuszy. Na tym interesie zarabiał przede wszystkim Montaron. W ostatnim pokoju znajduje się ukryte wyjście z podziemi prowadzące do niepozornego sklepiku w Dokach, w którym potajemnie handlował ludźmi. Znajduje się tu mnóstwo krwawej forsy zarobionej kosztem tych nieszczęśników.

Bohaterowie odnajdują wśród ksiąg obrachunkowych listę Elturan Hellriderów – Wemba Oshrat, Madhuri Akhila i Leiv Diomidis. Rycerze nie zostali sprzedani za ogromną kwotę, a prawdopodobnie zabici. Vaaz to okrutny morderca i kultysta Bhaala, który bardziej niż złoto ceni sobie czerwień…

 

epilog

A repulsive, batlike creature darts from the Stygian darkness. Its body consists entirely of rotting sheets of stolen skin. Though its large eyes are glassy and lifeless, an unmistakably evil intent glimmers within them as a toothless mouth spreads wide in hunger.

Skin bats are undead creatures created from skin flayed from the victims of sacrificial rites. They are given a measure of unlife by a vile ritual involving immersion in Abyssal flesh vats and invocations to Camazotz and similar demon lords. They feed on the skin of living beings to replenish their own constantly rotting skin. Their acidic saliva acts as a paralytic poison and leaves ugly scars on those who survive an attack.

Abominacja żyjąca w ciele nieumarłego Xzara, wytwór skór z ciał poświęcanych magów w imię diabelskiego paktu z Mahadim, udał się do komnaty rytualnej, w której jak zawsze czekał na ofiary. Tym razem nie zjawiają się. Zniechęcony konstrukt nurkuje wgłąb studni, prosto ku piekielnym czeluściom…

Spis wydarzeń

  1. Montaronie, nigdy cię nie kochałem
  2. Szalony czarnoksiężnik pada
  3. Demisfera
  4. Listy od T.
  5. Czerwona Wiedźma
  6. Brat przeciw bratu
  7. Mór magów
  8. Handlarze niewolnikami

Komentarz prowadzącego (koso):

 

Way to Waywocket

Gracze zawsze barwne, działające na wyobraźnie, pokazujące ich perspektywę intra. Mavil wzruszająco przywołuje postać nieżyjącej już Waywocket, w którą wcielała się Gosia. Robi to na przykładzie sceny, która mogła mieć miejsce w przeszłości – widzimy jak wszyscy jej wspólnicy opuszczają ją i jej projekt okazuje się fiaskiem, o czym dowiaduje się jako ostatnia. Andrzej nie mówi co się wydarzyło, ale pokazuje! Kamera przesuwa się i widzimy robotników, którzy rzucają kilofy, urzędników, którzy umywają ręce, strażników, którzy nie kiwną palcem.

Fajnie, że potem na sesji bohaterowie faktycznie trafiają do tego miejsca z intra! I faktycznie widzą porzucone narzędzia, rozwalone wózki i spróchniałe tory, a nawet ciała górników. Akurat to wyszło tak zgrabnie, bo niezależnie od siebie wpadliśmy z Andrzejem na ten sam pomysł! I miałem przygotowaną taką scenę, nawet bawiłem się przed sesją w odpowiednie przygotowanie mapy.

S jak Savikas, S jak Sylvira, S jak Shame

Z kolei z doskonałego intro Gosi kompletnie nic nie wyciagnałem. Nie wykazałem się refleksem. Gosia wpadła na świetny pomysł – siostra Eriki mogła spojrzeć w lustro i odmienić się tak jak Nahir!!! I ciekawe w kogo? Jaka jest „zła” wersja Sylviry? Czy ujrzelibyśmy moją ulubioną scenę z Władcy Pierścieni, w której mroczna Galadriela pokazuje skutki oddania jej Jedynego Pierścienia?

Ach, okropnie żałuję, że nie podchwyciłem tego pomysłu. Jedna z tych rzeczy, której najbardziej żałuję w tej kampanii.

Może jest tak, że czasem jako mistrz gry nie wyłapujemy w porę wszystkich pomysłów graczy? Albo nie potrafimy ich zaadaptować? Czy nie widzimy dla nich miejsca, gdyż jako prowadzący zagraciliśmy przygodę własnymi pomysłami? Ja już miałem przecież przygotowaną scenę – małpa roznosząca chorobę odbierającą czarodziejom ich magię. Wow, znalazłem fajnego potworka, muszę go użyć! Błąd! Trzeba było dać jakiegoś przypadkowego maga tam przy klatce małpy i na jego przykładzie pokazać ten fajny patent z małpą. Zaś Sylvirę ukazać jak w intro Gosi. To by też doskonale połączyło Nahira i Sylvirę – jechaliby na jednym wózku.

Buuuuuuuuuu!

Batman i Joker

A propo fantastycznych zwierząt…

Szukając po bestiariuszach nie tylko znalazłem goryla, ale i ciekawą wersję nietoperza. Idealnie pasowała do przygody ta poczwara zbudowana ze skór ofiar poświęcanych w mrocznym rytuale. Co więcej, skoro Xzar to taki Joker, no to potrzebował swego nietoperza, który na nim żeruje…

„Nie możesz tego zrobić”

Hitem sesji była scena Nahira i Zorana. Wcześniej ostrzegałem graczy, że czarem animacja zmarłego przeciwnik może wyswobodzić duszę z Monety Duszy i użyć jej, by walczyła po jego stronie – przeciw bohaterom graczy. Zagrożeni byli: cioteczka Eriki Eleonora, przyrodnia siostra Mavila Vendetta Kress oraz brat Nahira Zoran. Padło na Zorana.

Nahir nie chciał walczyć z bratem. Dopiero co sam stał się zły, potrzebował takiego sojusznika. Zamiast z nim walczyć, chciał uwięzić go z powrotem w Monecie. Ja na to, że nie może tego zrobić, bo tylko czarty potrafią coś takiego. Kadu odpowiada wyzywającym tonem coś w stylu: ‚tak uważasz?’, ‚jesteś pewien?’. Nooo do tamtego momentu byłem, ale po takiej deklaracji zastanawiałem się jakiego asa ma w rękawie. Musiałem czekać kilka kolejek nim inicjatywa doszła wreszcie do Nahira. Kilka cholernie długich kolejek! I co robi Nahir? Używa nowej zdolności Kontrola Nieumarłych, dopiero co zyskanej po tym, jak na koniec poprzedniej sesji staje się Upadłym Paladynem. Sesję wcześniej nie potrafi łtego robić, ale teraz już tak! I to na skutek przemiany bezpośrednio łączącej się z bratem, gdyż znów jest Blackhammerem, tak jak on. Co za refleks i niebywałe wyczucie momentu! Mistrzowsko ukazał przemianę swego bohatera – fabularną i mechaniczną zarazem. Dla mnie jeden z lepszych momentów tej kampanii.

Jednocześnie Nahir sporo ryzykował od razu nie decydując się na walkę z bratem. Zoran złożył mu propozycję sojuszu. Ale wymagało to od Nahira zabicia dotychczasowych kompanów. Nahir sprzeciwia się, a do tego próbuje uwięzić Zorana w monecie. Zoran postanawia więc przejąć ciało Nahira, uznając po raz kolejny, że będzie lepszym Blackhammerem. I gdyby Zoranowi się to udało, stanęłoby na jego – przejęty przez Zorana Nahir zaatakowałby i pewnie zabił swych kompanów. Zoran szczególnie pragnął śmierci Eriki po tym jak odczytała na głos jego list napisany do Montarona (wypadł wtedy Nahirowi krytyczny pech na test siłowania się kto komu wyrwie list). Drużyna o włos uniknęła pozabijania się nawzajem!

Gralath

Za każdym razem, gdy bywam na kursie z pracy w Gdańsku, w ramach czasu wolnego organizator zapewnia nam wieczorno-nocny spacer po mieście z przewodnikiem. Przewodnik opowiada o gdańszczanach, naukowcach, odkrywcach, badaczach z dawnych czasów. Okazuje się, że Gdańsk miał ich całkiem sporo i to nie byle jakich. Jeden z nich sprawił nawet, że Cesarz Japonii otworzył swój kraj na wpływy zewnętrzne – polecam poczytać, niesamowita historia! I też gotowy scenariusz na przygodę, w której jedna frakcja na dworze cesarza dąży do wpuszczenia przybyszy z zachodów, zaś tradycjonaliści szepczą królowi, by pod żadnym pozorem nie kalał ustanowionych praw i zwyczajów oraz nie obrażał bogów. Po której stronie staną bohaterowie? A może to jednostrzał i bohaterowie graczy należą do przeciwnych frakcji? Ah, odpłynąłem… :) Jak słucham tych opowieści, to wyobrażam sobie też siedemnastowieczne i osiemnastowieczne przygody – Dzikie Pola, ale zupełnie odwrócone – nie z pijącymi na umór i machającymi szablami szlachcicami-warchołami, ale właśnie światłymi obywatelami Wolnego Miasta Gdańsk. Jako że nie zanosi się na razie na to bym w coś takiego zagrał, postanowiłem wcisnąć ten element do naszej kampanii D&D. Zabawny zbieg okoliczności sprawił, że gdański naukowiec Gralath, który jako jeden z pierwszych odkrył elektryczność, nazywa się podobnie do naszego villaina Gargautha.

Oczywiście oryginalna Descent into Avernus kampania nie uznaje za istotne skupianie się na mechanizmach i zasadach, na jakich znikają miasta. A nwet jeżeli o czymś przebakuje, to nie ma to żadnej logiki i spókności. W skrócie: Elturel zniknęło bo Towarzysz, Wrota znikną bo Tarcza.

Z drugiej strony, takie niedopowiedzenia oraz niedorzeczności prowokują do stawiania pytań i szukania odpowiedzi na własną rękę. Dostajemy zahaczki, do których sami dokładamy elementy, które pasują nam, a niekoniecznie pasowały by innym. Nie wiem czy to wynika z elastycznego podejścia autorów kampanii czy ich niedbalstwa, tak czy siak dla mnie to plus. Bo mogę dowolnie kształtować historię bez poczucia, że naruszam oryginalną strukturę, przez co całość się rozleci. Zdecydowanie wolę dobudwywać do gotowego szkieletu, niż burzyć budynek i stawiać go od nowa.

Poczytałem pomysły innych prowadzących Descent, przede wszystkim Alexandra i tak oto wcieliłem w fabułę pomysł z ładunkami. Znikanie miast działa to jak prosta sztuczka z pierwszych pokazów fizyki w podstawówce – z przykładaniem takich samych magnesów do siebie, by się wzajemnie odpychały.

Czym są u nas ładunki? Jeden z nich to Drugie Słonce Elturel, Dar Niebios, Towarzysz. Otóż nasz Towarzysz nie jest li tylko wytworem zabobonów czy religii, „darem wspaniałych bogów – więc o nic nie pytaj”, ale dziełem nauki i magii – co jest znacznie ciekawsze i pasuje bardziej do naszej kampanii, w której mamy badaczki z Candlekeep siostry Savikas. Jednocześnie Towarzysz, choć wytwór nauki, został użyty przez tych, którzy z religią i bogami mają wiele wspólnego – tak jak w oryginalnej kampanii. Nasz Towarzysz stoi zatem na swóch nogach – na naukowej i religijnej. Każdy znajdzie coś dla siebie. Również dzięki temu, że gracze mogą się dowiedzieć czegoś na temat mechanizmu znikania, mogą poszukać różnych dróg jak temu zapobiec. I tak oto bohaterowie graczy mogli powstrzymać Faldorn i nie dopuścić do przemiany Wzgórza w Fey. Zabrakło niewiele! A wówczas Gargauth musiałby szukać znów innego sposobu na zagładę Wrót.

Wstawaj papierowy bohaterze, mamy miasto do spalenia

Co z drugim ładunkiem? Tutaj wprowadziłem tensometr. Zapożyczyłem go z całkiem przydatnego dodatku Baldur’s Gate: City Encounters. Bohaterowie poprzez swoje działania mają wpływ na sytuację w mieście.

Na jednej szali mamy chaos, na drugiej porządek. Rebelia lub Imperium. Anarchia lub dyktatura. Bezprawie lub tyrania. Chaos lub Porządek. Kultyści lub Pięść…

Zagubionymi, rozchwianymi, przypartymi do muru duszami łatwiej manipulować – wie to każdy czart. W Elturel zapanowała teokracja i dyktatura Thaviusa Kreega. Elturanie zapomnieli o prawowitym bogu Torimie, zaczęli wyznawać coś, co bogiem nie jest – Towarzysza. Pstryk! Elturel znalazło się w piekle. We Wrotach odwrotnie, bohaterowie swymi wyborami zdążają ku Pandemonium. Początkowo taki był ich cel – walka klas – dać ludziom przejąć władzę, rozpocząć rewolucję, obalić Patrycjat. Po ostatnich rewelacjach jest to droga ku zatraceniu, gdyż miasto  znalazłoby się w Avernusie. Jak to mówią o piekle i intencjach?

Czy zatem pozwolą Rilsie Rael i Gildii na rewolucję, którą sami przecież zainicjowali , a na pewno dopomogli? Czy może zaczną spoglądać w stronę Liary Portyr i Pięści, czego do tej pory nie chcieli czynić? Jestem bardzo ciekaw, w którą stronę to pójdzie.

Bo trochę jeszcze mamy do ugrania we Wrotach. Tymczasem kolejna sesja to Seskergates, tym razem wnętrze tajemniczej posiadłości!

 

 

 

 

One comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.