Niebieski smok Valraun pokonuje awanturników i porywa męża jednej z nich. Ważniejsza jest misja i własne życie czy ratowanie sojusznika, który ich zdradzał, działał za plecami i nie mówił prawdy o sobie, nawet swojej żonie?
Bohaterowie Graczy
Andrzej – Alef Senurset Serafin – Protector Aasimar / Light Domain Cleric 5 / Hermit / Lawful Good
Kadu – Nahir Whitepeak-Rael – Mountain Dwarf / Oath of Conquest Paladin 5 / Guild Artisan / Neutral Good
Gosia – Erika ‚Tolerancja’ Savikas-Hamaad – Tiefling / School of Divination Wizard 5 / Sage / Chaotic Good
W poprzednich odcinkach
Bohaterowie wyruszyli na północ, by odczynić klątwę półboga Thryma w Svardborg, dowiedzieć się od elfki dlaczego zaśpiewała „Pieśń o Elturel”, znaleźć klucz do Solara dawnego generała Zariel oraz ujarzmić smoka, by zyskać broń przeciw arcywrogowi Mahadiemu.
Wpływają na terytoria białych smoków. Jeden z przedstawicieli tego drapieżnego gatunku, biały smok Glazhael zabija Nahira. Paladyna wskrzesza nekromancja demona Kostchtchie oraz czyni nieśmiertelnym.
Na północ wyprawiła się również konkurencyjna wyprawa, która chce uwolnić Tiamat z Avernusa. Potrzebują do tego Korony Zimy znajdującej się w Świątyni Thryma w Svardborg. Przewodzi im Dragica, siostra Nahira. Boahetrowie odbierają jej dar porozumiewania się z Tiamat. Ta, myśląc że popadła w niełaskę smoczej królowej, przechodzi na ich stronę.
Dowódcą tamtej wyprawy ogłasza się smokowiec Vi. Okazuje się być doppelgangerem. Zmiennokształtny jest naczyniem, w które smok Valraun w czasie wielkiego sztormu przelewa swą esencję. Umarły w bitwie pod Candlekeep, powraca dziesięć lat później. Wówczas zawiódł Tiamat i nie zdobył dla niej zwoju magii Asmodeusza, ukrytego pod Candlekeep, dzięki któremu smoczyca zyskałaby moc uwolnienia się oraz odzyskania władzy nad Avernusem. Teraz dostał drugą szansę.
Statek Dragicy tonie po burzy zesłanej przez Sekolaha. Bóg sahuaginów rządzi krainą umarłych na piątym poziomie piekła, Stygii. Sekolah pośredniczy między demonem Kostchtchie, a czartem Gargauthem i smoczycą Tiamat. Cała trójka została uwięziona przez Zariel i muszą współpracować, jeżeli chcą się jej postawić. A jednak czartom nie wolno dogadywać się z odwiecznymi wrogami – demonami. Dlatego potrzebują pośrednika, Sekolaha, by wspólnie zdobyć Koronę Zimy i w ten sposób połączyć piekło z Wrotami Baldura.
Gdy Dragica staje po stronie bohaterów, smok Valraun chce ją przykładnie ukarać. Bohaterowie nie porzucają Dragicy na pastwę smoka. Udaje im się jej obronić, a nawet niemal zabić smoka, ale trafieni jednym zionięciem sami padają, wszyscy na raz. Wtedy smok porywa Farouka Hamaada. Sługa Tiamat zamierza w ten sposób dręczyć jego żonę i odzyskać od niej dar pozwalający rozmawiać z Tiamat.
– Mój Pan miał umowę z Twoim Panem – przypomina sahuagińska kapłanka. – Ten, Który Woła z Otchłani wypełnił swoją cześć umowy. Zawarł sojusz z czartem i smoczycą z Avernusa w imieniu demona. Zesłał sztorm na Nieśmiertelnego. Towarzysze Nieśmiertelnego nie żyją.
– Sojusz tak, ale śmierć nie, śmierć nie – odpowiada lodowy olbrzym. – Jeden tylko padł, reszta wstała. Oni wszyscy muszą zginąć. Wszyscy poza Nieśmiertelnym. Nieśmiertelny ma być sam. To mój smok zdobył Trójząb. Nie oddam darmo. Nie darmo.
– Ten, Który Woła z Otchłani jest niecierpliwy! Sheyruushk zbyt długo musiało ukrywać się w Stygii. Nasi przodkowie znaleźli ochronę przed smokami i gigantami, zawierając pakt z Asmodeuszem. Pan Piekieł użyczył nam swe ziemie. Ale czas naszych wrogów właśnie przemija. Nastał czas powrotu Króla! Przejdzie w zwycięskim orszaku przez Oko Diabła dzierżąc Królewski Trójząb!
– Musi czekać. Mój pan też czekał. Czekał na śmierć Thryma i się doczekał. Kto czeka ten doczeka.
– O nie, pomiocie Kostchietchiego. Łowczyni Laaqueela nie będzie dłużej stać tutaj z założonymi rękami. Łowczyni Laaqueela wyrusza na polowanie. Dopadnę ich na górze. Wyrżnę jeden po drugim. I przyprowadzę ci Nieśmiertelnego!
– Miałaś czekać. Masz przynętę. Przyjdą ratować. Nie potrzebna? Zabić?
– Nie, ona należy do mnie. Ja zadecyduję o jej losie.
Laaqueela ocenia Oshallę jako naiwną, ale wciąż groźna. Nie, nie zachowa ją przy życiu tylko dlatego, że służy temu samemu Panu. Oshalla wykonała już swe zadania, przypłynęła tu z Trójzębem. Ale może jeszcze okazać się użyteczna. Sztorm-Baba potrafi kontrolować sztorm. Mogłaby zniszczyć te budowę jednym czarem. Nie, ona musi żyć. Na wypadek, gdyby olbrzym dalej nie chciał oddać Trójzębu.
Nahir Whitepeak jest siny z zimna. Z pokładu sterowca spogląda na to miejsce znikające w oddali, w którym toczyła się potyczka ze smokiem. Wspomina moment, w którym padł rażony zionięciem smoka. Wspomina głos, który usłyszał gdy umarł poprzednim razem i teraz usłyszał go znów.
– Ach, wracasz do mnie. Myślałeś, że wskrzeszenia będą za darmo, przyjacielu?
Czego to demonisko chce od krasnoluda? – myśli sobie Nahir. Tego jeszcze nie wie, ale dar nieśmiertelności, który otrzymał od demona ma swoją cenę. I jeszcze tylko kilka razy umrze, a będzie musiał ją zapłacić co do grosza.
Wrakowisko. Władca Wraków i Glazhael. Gargantuiczne białe smoczysko siada obok wielkiej budowli złożonej z wraków statku. Gdy ta kreatura i ten twór stoją obok siebie to wyglądają podobnie.
-Niewolniku, obiecałeś mi zemstę na Thrymie – mówi smok. – Poczułem właśnie jego smród. Nadciąga ze wschodu.
– Czekałeś, długo czekałeś na swą dintojrę – odpowiada gigant. – To poczekasz jeszcze trochę.
– Jak śmiesz mówić mi co mam robić!
– O nie nie, ja nie Miirym. Ona cię zdradziła. Ja przyjaciel. Ja chcę byś ty latał. Ty jesteś król.
– Więc masz słuchać mych rozkazów! Mów gdzie Thrym.
– Zjawi się na Bluźnierczej Górze, królu. Ale poczekaj królu, poczekaj. Nie leć tam już. Już teraz. Poczekaj na błękitnego kolegę. On nie poczekał na ciebie w bibliotece. Ty mądrzejszy. Ty poczekaj. Obaj zaatakujcie. Zabijesz Thryma i dasz mi jego truchło. Dziedzicu Cryovaina.
Glazhael uderza skrzydłami kilkukrotnie i wznosi się ponad wieżę z wraków. Mknie w stronę Svardborg wciąż wierząc, że to Thrym zabił jego ojca.
Wrota Baldura. Kilka tygodni wcześniej. Farouk Hamaad oraz Thavius Kreeg.
– Kim ty jesteś? – wykrzykuje zaskoczony, niemłody, niemal łysy i otyły mężczyzna. – Jak się tu dostałeś? Straż! Straż!
– Och, uspokój się Kreeg, kultyści cię nie usłyszą – odpowiada białowłosy czarodziej. – To kiedyś był mój dom. Jesteśmy tylko ty i ja. I czart.
– Ale jak… jak mnie znalazłeś? I kimże u diabła jesteś?
– Do dzisiaj nazywano mnie Pająk. Teraz poznajesz? To ja użyłem cię, by pozbyć się Ravengarda. Choć jakie ma to znaczenie teraz, gdy przestałem już wykonywać polecenia mojej matki…
– Ach tak, zdrada! Twoja matka wie o tym?
– Nie i ona wkrótce podzieli twój los.
– Zrobiłem co chcieliście, łajdaki! Nigdy nie powinienem wam zaufać. Zrobiłem to tylko po to, by ratować Elturel! Słyszysz! Zło zawsze zostanie ukarane! Przeklinam cię nikczemna kreaturo!
– Ratować Elturel? Ciekawie rozumiesz pojęcie ‚ratować’. Ale mnie też ostatnio ktoś uratował. I tak jak ty była gotowa bratać się z czartem, by to zrobić. Ale jest bardziej prze-widząca niż ty. Zamierzam jej podziękować za uratowanie mnie. Wskakuj do swojego pokoiku Kreeg. Od teraz jesteś moim więźniem. Ty i ta tarcza.
– Doskonale Eriko. Nie chowaj broni.
Przygoda
Co dalej?
Smok zmierza, gdyż musi zmierzać, bardziej na północ, okrężną drogą do Svardborg, gdzie jest twardsza pokrywa śnieżna, grubsza kra. Prowadzi oddział niedobitków, maruderów spod przegranej przez siebie bitwy pod Candlekeep. Wśród tych koboldów i hobgolbinów jest ciężka machina wojenna. Przykroby było dla nich, gdyby miała zatonąć. Oni więc muszą wyprawić się okrężną drogą, co daje bohaterom przewagę.
Awanturnicy mogą lecieć do Svardborg w prostej linii, bez nadkładania drogi, do tego bez konieczności zmagania się z trudami podróży lądowej przez śniegi i lody. Mogą zatem ubiec Valrauna. Jeżeli chcą to zdążą ostrzec gigantów lodowych przed atakiem smoka.
Tylko czy chcą lecieć do Svardborg? Czy wiedzą co ich tam czeka? Jak zareagują jego mieszkańcy na wieść o tym, że ich bóg został zabity i to przez ich gości. Są też inne miejsca, do których można się udać – Knieja Ludzi Lody, Wrakowisko czy Leże Smoka Cryovaina. Jest też Farouk, którego ciało porwał smok Valraun i taszczy je przez Polanę Córy Lodowego Olbrzyma. Wiele dróg, trzeba podjąć decyzję.
Bohaterowie przelatują sterowcem przez Przesmyk Lodowego Diabła / Oko Diabła, okryte lodem skalne gardło. Wygląda jak gigantyczna brama do magicznej krainy. Po drugiej stronie znajduje się inny świat.
Serafin wychyla się za burtę steorowca i przygląda się wiatrom, które w tym miejscu w pobliżu Oka Diabła tak dziwnie się układają. Czy tu zmierzają dusze martwych sahuaginów? Diabłem może być Sekolah, ich krwiożerczy bóg mieszkający w piekle, w zamarzniętej Stygii. Jeżeli tak, to Oko jest portalem, przejściem z krainy żywych do królestwa zmarłych – Sheyruushk.
Obawy Serafina potwierdzają się. Ten diabelski przesmyk w istocie jest studnią dusz sahuaginów. Tędy też Sekolah zesłał na nich sztorm, który zamknął krę lodową wokół statku Dragicy, przełamał go i zatopił.
Dziwna, obca myśl nawiedza Aasimara [krytyczny pech – 1]. Gdyby tylko była z nimi Oshalla, sahuagińska kapłanka, mogliby ją tu zabić, poświęcić i przyglądać się dokąd będzie zmierzała jej dusza, aby mieć pewność, że to tam. Kiedy spoglądasz w studnię dusz, studnia spogląda też w ciebie…
Nagle skrzydła Serafina stają się czarne, oczy krwistoczerwone, ręce zamieniają się w szpony i dzierży w nich królewski trójząb sahuaginów. Nadziewa na niego Oshallę. Wtedy oko rozwiera się, ukazując ogień palący lodową krainę. Ogień spopiela giganty i smoki. Zapada cisza, pustka. I te ziemie nie wyglądają już tak samo. Pełno na niej sahuaginów.
Alef otrząsa się. Uświadama sobie ponurą myśl.
– Jeżeli mamy trafić do piekieł, to nie obędzie się bez nikczemnych czynów. Nie obędzie się bez zabijania.
Na razie musi zostawić to miejsce. By dostać się stąd do Sheyruushk w Stygii potrzeba duszy sahuagina.
Desolation of Dragica
Nahir wyciąga Dragicę z ciepłego zakątka sterowca, w pobliżu pieca z uwięzionym żywiołakiem ognia. Musi przesłuchać siostrę, któea do tej pory stała po drugiej stronie barykady.
– Dosyć krycia się. Potrzebujemy od ciebie wyjaśnień, jeżeli masz być prawdziwą częścią tej drużyny. Siostro, przybyłaś tutaj z jakąś misją. Ukrywałaś to przed nami. Jaka była to misja? Mów teraz. Im więcej będziemy wiedzieć, tym łatwiej będzie nam podjąć deczyję jak działać.
– Bracie, jeżeli powiem ci prawdę własnoręcznie zrzucisz mnie z pokładu i skończę jako krwawa miazga. Zaprosiłeś mnie na swoje wesele, a ja za twymi plecami zdradziłam cię i niemal doprowadziłam do twojej śmierci. I to na twym własnym weselu! Ściągnęłam na siebie hańbę, gdyż to ja kazałam zabić Liarę Portyr, kiedy będzie bez straży, bezbronna, jako twój gość.
– Co takiego? Na moim weselu?
– To była okazja. Wtedy liczyła się tylko zemsta na Dillardzie Portyrze za niesprawiedliwy wyrok, który odebrał mi tytuł szlachecki i włościa na Wzgórzu. Zabrał mi godność. Ja chciałam odebrać mu jego ukochaną siostrzenicę.
– Ty wynajęłaś Flennis, plugawą morderczynię?
– Nie, ona działała z polecenia Farouka. Kazałam mu to zrobić. Nie miał wyboru, jeżeli chciał mieć sojusz ze mną. Był na mnie skazany, bo tylko ja mogłam rozmawiać z Tiamat. Obydwoje mieliśmy wpólny cel – uwolnić Tiamat. Ale musiał się wkupić. Zgodził się więc zaaranżować spisek wymierzony w Portyr. Ja miałam odciągnać Nahira, a Farouk Erikę. W tym czasie Flennis zamordowałaby Portyr. Ale musieliście się wmieszać. I nic z tego nie wyszło. Dlatego przybyłam tutaj. By dokonać zemsty innym sposobem.
– Przybyłaś tu ze smoczyskiem, które nas wszystkich złożyło. Czy to było częścią twojego planu, że on miał się przemienić?
– Nic o tym nie wiedziałam. Tiamat była skąpa w informowaniu mnie. Nie dzieliła się ze mną wszystkimi sekretami i szczególami swego planu. Mnie smoczyca kazała podbić Svardborg i zdobyć Koronę Zimy. W nagrodę miałam otrzymać Wzgórzę pod Wrotami Baldura.
– A Glazhael? Jaki był jego udział w tym planie?
– Nie wiem co on tu robi. Miał zająć Wzgórze dla mnie i Tiamat. Smoczyca chciała otworzyć tam portal, przez który mogłaby się wydostać z Avernusa do tego świata.
– Gdyby dwa odmienne bieguny spotkały się, połączą się światy i z Wrót Baldura zostałaby miazga.
– O tym Tiamat nie wspominała. Oszukała mnie. Obiecała, że Wzgórze będzie moje.
– Może po tym wszystkim byłoby twoje. Puste, wypalone i pozbawione życia. Pustkowie Dragicy… A ona śmiałaby się z ciebie.
– To wszystko przeszłość. Ja tak jak ty muszę ją odrzucić. Zrzuciłeś kupiecką sukmanę, pozbyłeś się wszystkich godności, zrezygnowałeś z kupieckich przywilejów najstarszego syna starego krasnoludzkiego rodu, zszedłeś z przygotowanej dla ciebie, wyścielonej przez ojca ścieżki. Wybrałeś własną. Tak też czynię i ja. Plwam na smoczą boginię. Plwam na smoki. Tym oto toporem odetnę biały łeb smoka.
– To ty przebudziłaś tego smoka.
– Chyba nie do końca się obudził. Jeszcze nim w pełni otworzył oczy, a już dopadł do lodowej ściany i coś na niej zaczął pisać. Jak w transie. To był nic nie znaczące bazgroły, żadne smocze runy. Kazałam mu oczyścić Wzgórze, ale jak widać nie posłuchał.
– To gigancie runy. A elfka? Widziałaś elfkę?
– Nie widziałam jej. Zwaliste cielsko smoka wszystko przesłaniało. On wypatrzył coś i zionął w tamtą stronę lodem. Może to była ona?
– W takim razie jest już pewnie martwa i smok wziął ją jako trofeum. To byłaby ironia losu.
– Nic tu po nas. Nie uratujemy jej.
– Nam wystarczą informację. Martwa też może przemówić.
– Nic tu po nas? O nie. Nahir powiedział mi, że jeżeli nie chcę skończyć jak Blackhammerowie, to muszę się przemienić. A nie ma lepszego sposobu przemiany w Whitepeaka niż pokonując białego smoka. I ja przemyślałam twoje słowa, bracie. Ja nie odejdę stąd póki nie dorwę tej bestii. Zemszczę się na Tiamat za jej oszustwa! Pomszczę śmierć Farouka! Przysięgam ja, na swoje życie, Dragica Blackhammer, która stanie się Whitepeakiem, gdy przejdzie tę drogę!
Nahir na zewnątrz kiwa głową w uznaniu, ale w środku przeklina siebie za to co jej powiedział i ją za to że posłuchała. Teraz obydwoje przez to zginą.
– Jeżeli to się musi wydarzyć byś się przemieniła, to masz moje wsparcie. Ale nie jedyna ty chcesz pomścić śmierć Farouka. Jest tu ktoś kto darzył go o wiele większym uczuciem.
– Oh, gdyby jakiś mężczyzna kochał mnie tak jak Farouk ją… Ale chociaż mam teraz brata, chodź tu bracie, daj pyska!
– Uważaj, on jest zimny!
– Rzeczywiście! Co ci się stało, bracie?
– Kiedy wpłynęliśmy do tej krainy, statek Liary Portyr z nami na pokładzie został zaatakowany przez tego sukinsyna, którego ty teraz zamierzasz zamordować. Biały smok zionął i uśmiercił mnie wewnątrz brył lodu. To właśnie wstawiennictwo potężnej istoty wskrzesiło mnie. Tym, który mnie wskrzesił jest nikt inny jak półbóg Kostchtchie. To demon z Otchłani. Gdy byłem martwy widziałem jego czarny cień w świątyni Thryma. To jego wyznają teraz giganty. Nie powtarzaj tego innym krasnoludom.
– Często wywodzimy się ze zła, ale to nie znaczy że jesteśmy jego niewolnikami, jak nasi zniewoleni przez zło bracia w Podmroku, duergarowie. Oni są zniewoleni po wsze czasy, ale my nie, my możemy być wolni.
– Rozgrzewasz serce tymi słowy niczym grog rozgrzewa skostniałe ciało – rozczula się Nahir.
Serafin jest dobrym aniołem tej drużyny. Zagaduje Dragicę, gdy nie ma przy niej brata.
– Dragico, to bardzo ważne co ci powiem. Cieszę się, że jesteś z nami w drużynie. Twoja rola nie ogranicza się do machania toporem i zabijania naszych wrogów. Jest znacznie większa. To ty będziesz naszym ratunkiem. Erika słyszy głos złej smoczycy, Nahira wskrzesił demon, a ja szukam zbuntowanego anioła. Ty jako jedyna jesteś wolna. Naprawdę wolna od demonów. Nie słuchasz już ich podszeptów. To ty się wyrwałaś.
– Tak jestem wolna… – Dragica przysiada się bliżej Serafina…
Pająk
– Farouk też wywodzi się ze złej rodziny, bardzo złej, ale pod wpływem tej tutaj diablicy zmiękł – mówi Dragica.
– Opowiedz coś więcej o rodzinie mojego męża – pyta Erika.
– Hahaha, czyli ja wiem więcej niż ty, jego żona? – śmieje się krasnoludzica.
– Radzę ci ważyć słowa – przestrzega ją diabolina.
– Dam ci dobrą radę – mówi Nahir. – Nigdy nie podkurwiaj Tolerancji.
– O tak, jest naprawdę groźna – dodaje Serafin. – Potrafi wzniecać iskry z byle czego, zionąć ogniem, a po jej śladach zostają tylko siarczane
wyziewy.
– A najgorsze są czary, którymi odbiera ci wolę i każe robić okropne rzeczy – kontynuuje szeptem Nahir.
– Aaaa powiem wszystko sama, żadnych więcej obcych głosów w głowie – wykrzykuje Dragica. – To długa historia.
Farouk nie urodził się w Kalimszanie, lecz w rodzinie uchodźców stamtąd, pod Wrotami Baldura, w kalimszyckiej enklawie zwanej Małym Calimshanem. Jego rodzice byli robotnikami pracującymi pod ziemią. Kopali tunele pod Dolnym Miastem pod system wodociągów i kanalizacji Waywocket. Kopanie tam to jak proszenie się o śmierć. Wrota Baldura leżą na bagnach. Metan i inne gazy co chwile wybuchały. W jednym z takich wypadków zginął ojciec Farouka. Po tej tragedii matka została sama z dzieckiem, bez środków do życia, na skraju desperacji. Mogła wtedy zdechnąć z nędzy lub zacząć żyć zupełnie inaczej, podług własnych reguł, sama dyktując warunki życiu.Drogą do usamodzielnienia się, a potem zyskania niemal nieograniczonej władzy i bogactwa było małżeństwo z Patrycjuszem, sir Vanthampurem. Wraz z synem zamieszkała w bogatej rezydencji w Górnym Mieście. Ale dla młodego Farouka to nie było życie jak z bajki, ale uwięzienie w złotej klatce. Ojczym kazał mu zmienić imię i nazwisko na Thurstwell Vanthampur oraz wyrzec się kalimszyckich korzeni. Traktował go jak odmieńca, podle, a nawet brutalnie, gdy ten nie chciał się podporządkować. Vanthampur kochał bardziej swoje pawie niż pasierba. Thalamra Hamaad, a teraz Lady Vanthampur urodziła Vanthampurowi dwójkę synów. Jeden z nich urodził się zdeformowany. Farouk od początku nienawidził obydwu.Thalamra nie do końca zapomniała o swoim poprzednim życiu. Naciskała na Vanthampura, by wstrzymał dalsze prace pod ziemią. Nie chciała, by ginęli kolejni pracownicy. Ale dopiero po śmierci Vanthampura zdobyła dość politycznej siły, by przeforsować zakaz robót i skasować projekt Waywocket. Tą decyzją zjednała sobie lud. Ludzie przestali ginąć w wypadkach. Szybko rozeszło się, że ona wywodzi się spośród nich, utrudziła swoje ręce tak jak oni oraz tak jak oni straciła kogoś najbliższego pod ziemią. Thalamra została Wielką Księżną.Również Thurstwell skorzystał na śmierci Vanthampura. Mógł opuścić pałac i udać się do Calimshanu. Już nie musiał wyrzekać się swych korzeni i zaczął to manifestować z całą mocą. Wrócił do swego imienia Farouk i nazwiska Hamaad. Zaczął obnosić się swym pochodzeniem, wkładać orientalne stroje. W Calimshanie nauczył się magii oraz nawiązał kontakty z wpływową organizacją Zhentarimów. Do Wrót Baldura wrócił odmieniony, mocny, pewny siebie. Przybrał imię Pająk i dzięki funkcjonowaniu na skraju świata realnego eterycznego, niczym pająk fazowy, mógł przenikać wszędzie. Roztoczył pajęczynę na całe Wrota, z której korzystała jego matka. To on doprowadził do spisku, w wyniku którego Ulder Ravengard udał się do Elturel w dniu zagłady. Wtedy Pająk jeszcze nie przejrzałprawdziwych zamiarów swej matki komu ona służy. Władza i bogactwo odebrały jej duszę. Dopiero gdy zaczęła otwarcie zadawać się z kultystami, przejrzał na oczy.Zmienił się za sprawą Eriki. Wystąpił przeciw rodzinie. Odebrał matce coś, co było kluczowe dla jej planów. Ale nowe życie rozpocznie dopiero, gdy całkiem pozbędzie się starego. Wie, że jego rodzina mu na to nie pozwoli. Dlatego chce zabić swych braci, a na końcu matkę. Jeden z nich, ten zdeformowany, ukrywa się w kanałach pod Łaźnią. Drugi to szubrawca, przemyca elturan do miasta, należy do niego kasyno w Pochyłej Latarni.
– Przemiana zaszła w nim pod Żmijową Przeprawą. Wykonywał misję dla Zhentarimów. Zhentarimowie chcieli królewskiej krwi Mavila oraz królewskich regalii z Tethyru – Tarczy Silvama. Wówczas Erika oddała swą duszę Mahadiemu w zamian za duszę Farouka. Dlatego on nie zaatakował was. Nie wydał was Zhentarimom. Nie dał im tarczy i nie dostarczył ciała Mavila. Zapłacił za to własnym życiem. Agentka Zhentarimów zamordowała go w Seskergates.
Ale to wszystko już bez znaczenia, bo Farouk nie żyje.
– Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny – podsumowuje Serafin.
Jasnowidzenie
Ale czy na pewno Farouk nie żyje? Wieszczka korzysta ze swych mocy, by podejrzeć Valrauna i jego wojenny orszak na Svardborg. Podlatuje wiwerną, by być w zasięgu czaru Jasnowidzenie i dokonuje magicznego zwiadu [krytyczny sukces – 20]. Jest zbyt daleko, by wróg ją dostrzegł.
Valraun jest też wściekły z powodu Dragicy. Dotychczasowa sojuszniczka ośmieliła się zbuntować, a przede wszystkim odwrócić się od Tiamat. Powinna zostać przykładnie ukarana śmiercią. Tymczasem umknęła mu. I jego oddział to widział. Widział drugi raz porażkę swego dowódcy.
Ale radość Eriki z fatalnej sytuacji smoka nie trwa długo. Dostrzega związane ciało swego męża. Wisi rozpięte na wozie bojowym niczym ofiara pająka w pajęczynie lin. Nie żyje.
Ale śmierć Farouka to za mało. Valraun musi teraz coś udowodnić. Ogłasza swoim żołnierzom, że poleci teraz i zaatakuje sterowiec Dragicy. A potem znów i znów. Nim dotrze do Svardborg, zdobędzie Dar Isendrauga. I choć Valraun nie jest prorokiem, ta ‚przepowiednia’ ziści się.
Tymczasem na pokładzie sterowca załoganci zastanawiaj się gdzie ich towarzyszka. Erika nie powiedziała nikomu, że leci wiwerną na zwiad. Nahir i Serafin opierają się oburtę sterowca, wpatrują się w horyzont i zastanawiają się czy kiedykolwiek jeszcze ją zobaczą.
– Obawiam się, że poleciała na darmo – obstawia krasnolud. – Farouk nie żyje, a jego dusza koniec końców i tak trafi do Mahadiego. Słyszałeś o nim? Imię to wymiawiam w trwogą. Zesłaliśmy go do piekła. Siedzi tam i przygotowuje się na powitanie nas.
Nahir opowiada Serafinowi o tym co się stało we Żmijowej Przeprawie. Wówczas Erika zawarła pakt z rakszasą Mahadim. Oddała mu swoją duszę w zamian za duszę Farouka. Jak widać, na darmo. Teraz Mahadi posiądzie dusze obu kochanków.
– Najgorsze nie są demony z którymi walczymy, ale te z którymi się układamy – podsumowuje Serafin.
Tymczasem Erika powraca i ostrzega przed atakiem smoka. W ostaniej chwili ukrywają się za jedną zaspą na lodowych pustkowiach. Smok odlatuje z niczym.
Polana Córy Lodowego Olbrzyma
Smok atakuje także kolejnej nocy. To niebieski smok, w jego naturze leży powolne wykańczanie wroga, nasycanie się jego agonią. Zaatakuje więc nie raz, całą swoją mocą. Będzie atakował po trochu, kąsał, aż wróg powoli wykrwawi się.
Lecz awanturnicy są przygotowani na taką taktykę wroga. Nie będą co noc patrzec jak on powoli niszczy ich statek. Wykończą go tu i teraz. Chcą zaskoczyć smoka i nie pozwolić mu uciec, po tym gdy ten zionie i zeche odlecieć. Nakładają truciznę paraliżującą na ostrze wielkiego harpuna.
Niestety. Smok unika strzału. Sam wystrzeliwuje piorun w stronę sterowca, po czym zamierza odlecieć. Erika wskakuje na wiwernę i goni go! Wygląda to na samobójstwo, ale ma dwa asy w rękawie.
Pierwszy jej atut to magia światłości. Erika przypomniała sobie kroniki Candlekeep. Opisano tam porażkę Valrauna. Pokonano go magią radiacji. I teraz smok mocno obrywa, jest ciężko ranny!
Drugi jej atut to Dar Isendrauga, który posiada. Smok nie może jej zabić, gdyż dar rozmowy z Tiamat na zawsze przepadnie. Erika lecąc prosto na smoka wie, że nie może zginąć.
Tyle że smok nie zamierza ją zabijać. Obala ją i porywa. Następnie nakłada na nią maskę, która zdejmuje z niej dar. Potem sam ją wkłada. Tym sposobem Valraun wreszcie może usłyszeć głos swej Pani. Zaś nieprzytomną Eriką każe przywiązać obok ciała jej męża. O tak, zamierza jeszcze sobie popatrzeć na jej katorgę.
Bohaterowie gonią smoka. Dostrzegają go na Polanie Córy Lodowego Olbrzyma. Z daleka widzą też jak na drugim końcu lodowca w stronę Svardborg wędruje olbrzymka prowadząca na łańcuchach tuzin niewolników. Wielkoludka dostrzega smoka i sterowiec, ale również ignoruje ich.
Valraun jest zaskoczony akcją ratowniczą Nahira i Serafina. Nie spodziewał się, że są na tyle śmiali, by zaatakować go, gdy jest wraz z całym swym oddziałem. To będzie wielki dzień jego zwycięstwa!
Tyle że nie. Bohaterowie spuszczają mu łomot. Co więcej, zmuszczają jego żołdaków do poddania się. Ledwo żywy smok umyka. Udaje się odbić Farouka.
Nahir kładzie rękę na ramieniu Eriki.
– To czego dokonałaś to było dlatego, że wierzysz w możliwość przeciągnięcia Farouka na stronę dobra.
Bohaterowie stają przed wyborem czy gonić smoka czy zostać i przejąć jego oddział. Czwórka hobgoblinów i trójka koboldów jest gotowa wrócić pod dowództwo Dragicy, ale nie zostawią swej machiny bojowej. A ta jest za duża i za cieżka, by dało się ją zabrać sterowcem. Erika wpada na pomysł, by wymontować z niej miotacz ognia. Tyle że to potrwa. W tym czasie smok zregeneruje zdrowie. Wówczas na nic cały ich dotychczasowy wysiłek, by go ciężko zranić. Dlatego decydują się zostawić na razie tą hołotę i ich machinę z zamiarem wrócenia po nich. Sami lecą tropem smoczyska.
Dopadają go w ruinach dawnej strażnicy gigantów lodowych. Przyparty do muru próbuje negocjować swą wolność.
– Po co tu przyszłaś, Gaulir? – V. nazywa Erikę po imieniu w smoczym.
– Przybyłam po to, co mi odebrałeś.
– By to działało ja muszę cierpieć – odpowiada smok. – I cierpię upokorzenie.
– Ja też cierpię. Zabiłeś mi męża.
– Oddam ci ten dar. Będzie na ciebie czekał w Svardborg zaklęty w skorupie jaja Isendrauga. A teraz pozwolisz mi odlecieć. Jeżeli zginę, dar
Tiamat zginie wraz ze mną. Nigdy nie odzyskasz mocy.
– Może mamy wspólny cel? Po co idziesz do Svardborg?
– Po to czego chce ode mnie Tiamat – odpowiada bestia. – Po koronę. Jaka decyzja? To trwa zbyt długo! Co ty knujesz?
Młot Nahira pozbawia go złudzeń. Krasnolud zachodzi go z drugiej strony. Smoczysko pada martwe. Dar Isendrauga przepada na zawsze. Zaś bohaterowie mają już dwóch śmiertelnych wrogów w Avernusie – rakszasę Mahadiego i smoczycę Tiamat.
– No bracie, jeden zero dla ciebie, ale biały będzie mój – mówi Dragica. – A on liczy się podwójnie.
Dragica wyrywa smocze serce i chowa do skrzyni. Nahir zabiera łuskę. Erika róg. Wracają po hobgobliny i koboldy. Przemontowują miotacz ognia z machiny na sterowiec. Odlatują w stronę Svardborg.
Trubadur
Bohaterowie wcześniej w Undercity przehandlowali boski młot Matalotok za możliwość przywołania wsparcia z piekła. Zawarali kontrakt z Princepsem Kovikiem iż on weźmiee młot, ale przyzwany zjawi się i wspomoże ich w walce ze smokiem.
Erika postanawia wykorzystać zwój przywołania z Avernusa do czego innego. Przyzywa szurniętego elfa Wielkiego Szura (Smiler the Defiler), dawnego harfiarza i barda, który tuła się po Avernusie. To on wcześniej wyposażył Erikę w świetlistą oręż, dzięki któemu pokonała Valrauna. Prosi go o wskrzeszenie męża. W zamian podarowuje mu smoczy róg.
– O, martwy smok? Widzę, że moje kulki promykówki przydały się. Ale pamiętajcie, by nie zużywać wszystkich. W Avernusie światło ratuje życie. Bez nich możecie się na zawsze zgubić. A ja was nie odnajdę. Ja straciłem stulecia, gdy raz zabłądziłem.
Bard zgadza sięe ocalić Farouka. Potem Nahir opowiada mu o młocie, który Szur przyniósł z Avernusa Thrymowi.
– Matalotok znów wpadł w niepowołane ręce – oznajmia mu Nahir. – Starałeś się przynieść go we właściwe miejsce, ale niestety teraz mają go diabły.
– A co z jego prawowitym właścicielem, tym gigantem?
– Zgładziliśmy go. Jam to nie chwaląc się uczynił – odpowiada Serafin.
– Lodowe giganty to złe istoty. Słusznie postąpiliście. Ale wtedy pomyślałem, że lepiej by młot trafił znów do ich rąk, niż dzierżył go lord demonów. W takim razie gdzie jest teraz ten młot?
– Wiesz jakie figle potrafi płatać los. Oddaliśmy go Princepsowi Kovikowi.
– To będzie w piekle bardzo cenna informacja. Czy mogę jej użyć? Poinformuje o tym Zariel. Przekażę jej, że wiem to od was. Już raz jej o was zaśpiewałem. Ale widzę, że zmieniliście kompana. Co robi z wami pół-niebianin? Czego tutaj szukasz Aasimarze?
– Moja droga także prowadzi do piekieł, tam skąd przybywasz istoto. Muszę odnaleźć Nasciusa, ostatniego z celestiańskich generałów wiernych Zariel.
– Słyszałem opowieść, że przy dawnej Zariel byli sami generałowie wywodzący się z rasy ludzkej, ale był jeden jedyny niebianin. Ponoć pojmano go. Jest więziony, a klucze do jego celi porozrzucano w różnych miejscach piekła. Dowiem się dla was gdzie.
– Przekaż Zariel, że Valraun już nie służy Tiamat – mówi Erika. – A razem z nim przepadł Dar Isendrauga. Tiamat chciała utworzyć wrota do Avernusa na Wzgórzu obok Wrót Baldura.
– W takim razie ktoś jeszcze we Wrotach Baldura musiał pomagać Tiamat. Spróbujcie się dowiedzieć kto. Zariel wynagrodzi was za każdy dowód przeciw Tiamat, który jej dostarczycie.
– Czy powinniśmy być wynagradzani przez Zariel? – Serafin zawiesza pytanie w próźni.
Farouk
Farouk otwiera oczy i widzi Erikę.
– Zawsze to samo. Umieram, a ty mnie ożywiasz.
– Ja go trzymam czy ty? – Serafin podwija rękawy. We dwójkę z Nahirem obijają mu pysk. Gdy mdleje, paladyn nakłada na niego ręce i powtarzają to. Przez niego prawie zginęła Liara. Przez niego prawie zginęło miasto.
– Możecie mnie zabijać ile wam się podoba, Erika i tak mnie wskrzesi – wykrzykuje nim znów zemdleje.
Gdy w końcu zostawiają go w spokoju, staje przed nim Erika.
– Złego glinę mamy za sobą – mówi posiniaczony Farouk. – Czas na dobrego?
– Po co ci ta korona? – pierwsze o co pyta Erika.
– Korona była mi potrzebna dopóki mogliśmy zawrzeć sojusz z Tiamat. Teraz to już bez znaczenia. Nie tylko mnie uratowaliście życie. Prawda jest taka, że również Dragica zawdzięcza wam ratunek. Bo Valraun odebrałby jej dar Tiamat i zabił.
– Valraun jest juz tylko kupą rozkładającego się mięsa.
– Skoro nie możemy już wytresować smoka, możemy zrobić użytek z jego serca. To potężny artefakt.
– Chyba musisz mi powiedzieć więcej o swojej przeszłości i tożsamości.
– Robię wszystko, by do niej nie wracać.
– Wiesz jak to jest z rodziną – mówi Nahir. – Albo musisz ich zabić albo przekabacić na swoją stronę.
– Wybieram opcję numer jeden. Chcę ich zabić.
– Pomożemy ci w pozbyciu się twojej mrocznej przeszłości. Jak wrócimy z tych mroźnych pustkowii.
– Jak to? Chyba nie zamierzacie zostawać tu dłużej? Na co jeszcze czekamy?
– Po pierwsze, zostaliśmy przeklęci przez Thryma i musimy tę klątwę zdjąć. Po drugie, nie wiemy gdzie jest Thavius Kreeg. To wie elfka porwana przez Glazhaela. Po trzecie, szukamy klucza do celi Solara. Po czwarte, Dragica przysięgła zabić smoka.
– Wiem gdzie jest Kreeg. Przecież to ja go uwięziłem. Powiem wam pod warunkiem, że pomożecie mi zabić moich braci kultystów.
– A dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić? Za ich sprawą miasto pogrążyło się w chaosie. Gdzie tkwi haczyk?
– Nigdzie. Po prostu wiem jak będzie. Ja wam teraz pomogę, a wy wypniecie się na mnie. Thavius Kreeg i te wasze sprawy okażą się jak zwykle najważniejsze. A ja zostanę sam, skazany na dalsze życie ze świadomością, że oni żyją.
– Chcesz znowu oberwać?
– Dobrze, już dobrze. Uwięziłem Kreega i tarczęę w demisferze w podziemiach Willi Vanthampur. Po tym jak Jingfei ukradła tarczę i zaniosła Montaronowi, byłem z nim dogadany. Miał mi ją przekazać. Ale Jingfei mnie załatwiła. A potem zjawiliście się wy. Uznałem, że sami ją odzyskacie. Nie chciałem być nic dłużny Zhentarimczykowi. Wtedy Kreeg nie ubiegł i zabrał Montaronowi tarczę. Dopadłem go w domu mojej matki. Niestety matka nie wpuści mnie tam.
– A co z koroną? Co jeżeli trafi w szpony smoka?
– Ach, korona ze Svardborg. Naprawdę nazywa się Iskrą Strażnika Kuźni (Forgekeeper’s Spark), gdyż korona w rzeczywistości jest smoczym ogniem. Tysiące lat temu giganty wykradły Praiskrę smokom. Przywódca gigantów, który zdobył ogień, wykuł w nim swój młot, Matalotok. Nazywał się Thrym i tak został półbogiem gigantów. Iskra jest niezwykle silną esencją żywiołu. Tak potężny element w zetknięciu żywiołem Fey mógłby uczynić wyrwę w naszej przestrzeni. Powstałyby wrota do Avernusa. Tiamat uwolniłaby się. A Wrota podzieliłyby los Elturel.
– A mając koronę można całkiem odwrócić reakcję? Zneutralizować bieguny i zamknąć przejścia do innych światów? Przywrócić Wzgórze Wrotom?
– Tak, ale czy musimy zbawiać cały świat?
– Chyba musicie go znowu obić – wskazuje na męża Erika.
Bohaterowie docierają do Svardborg. Ale nie tylko oni. Nad górą krąży już biały smok. Jednak z jakiegoś powodu jeszcze nie zaatakował. Wyraźnie na coś lub na kogoś czeka.
Spis wydarzeń
- Serafin poznaje sposób dostania się do piekła
- Erika szpieguje smoka
- Smok atakuje sterowiec bohaterow i próbuje odlecieć
- Erika dogania smoka, ale ten ją powala i porywa
- Smok pozbawia Eriki jej daru rozmowy ze smoczą królową / boginią
- Misja ratunkowa
- Śmierć Valrauna
- Wskrzeszenie Farouka
- Dotarce do Svardborg.
Komentarz prowadzącego (koso):
To była sesja walentynkowa, rozegrana 14 lutego. I Erika zrobiła wszystko, by taka w istocie była. Postawiła na szali swoje życie, ale dopieła swego i ocaliła męża. „To czego dokonałaś to było dlatego, że wierzysz w możliwość przeciągnięcia Farouka na stronę dobra.” powie potem Nahir.
Gosia często ma jakiegoś asa w rękawie. Na tej sesji miała pokera.
- wyczytała z historii Valrauna informację między wierszami, że smok jest wrażliwy na pewien rodzaj obrażeń
- sprowokowała smoka mówiąc mu, że to ona posiada upragniony przez niego dar rozmowy ze smoczą boginią
- dała się porwać smokowi, przez co jej towarzysze nie mieli za bardzo wyboru – ruszyli jej na ratunek, tym samym ratując Farouka
- no dobrze, uratowała Frouka, ale jak go ożywić? kojarzy, że jej sojusznik z Avernusa jest wysokopoziomowym bardem, a bardowie potrafią wskrzeszać; sięga po zwój przyzwania istot z Avernusa i zamiast poczekać na walkę z białym smokiem i wezwać piekielnych najemników, wzywa teraz kogoś kto ożywi jej męża! A potem jeszcze sprytnie zawiera sojusz z Zariel korzystając z tego, że właśnie zerwała z Tiamat. Wróg mojego wroga…
Oto odnaleziony przez Gosię zapis sprzed kilkunstu (!) sesji:
„W 1484 roku Asmodeusza wysłał armie na Candlekeep, by odzyskać spisany przez siebie manuskrypt. Skrypt ten ukradła mu Mystra Matka Magii i ukryła w Wielkiej Bibliotece. Mystra uznała, że Asmodeusz nie powinien dysponować tak potężnym źródłem czarów. Armię Amodeusza poprowadził jego Czempion – niebieski smok Valraun. Udało się nam pokonać najeźdźców dzięki świetlistym pociskom wystrzeliwanym z tarczy na wierzchołku Iglicy!”
Ja przygotowując się do sesji nie miałem ciężki orzech do zgryzienia. Czy dojdzie do rozłamu w drużynie? Dokąd chcą polecieć bohaterowie? Jak zapobiec rozdzielaniu? No bo pierwotnie tylko Erika chciała ratować Farouka. A nawet jeżeli reszta byłaby skłonna jej pomóc wiedząc jak ważne to dla niej, no to mogli mieć inny pomysł jak się do tego zabrać (np. zamiast atakować frontalnie smoka, poszukać sojszuników w Svardborg).
Kluczowe okazało się ponowne przeczytanie bestiariusza, czyli mojego podstawowego i ulubionego źródła pomysłów. Otóż stoi tam, że niebieski smok to
„Próżna i śmiertelnie niebezpieczna bestyja. Nie zniesie żadnych uwag czy insynuacji, że jest od kogoś słabszy lub gorszy. Czerpie rozkosz z władzy i przewagi nad humanoidami i innymi pomniejszymi istotami. Niebieski smok to CIERPLIWY i METODYCZNY przeciwnik. Jeśli to on dyktuje warunki starcia, walka ciągnie się całymi godzinami, a nwet dniami. Smok atakuje z dystansu salwą błyskawic, po czym oddala się na bezpieczną odległość i czeka na kolejną okazję do ataku”.
Miałem więc gotowy pomysł na sesję! Smok będzie podltywał, raził, uciekał. Teoretycznie gracze nie mieli szans. Nie dolecieliby do Svardborg. Prędzej czy później ich sterowiec miał się rozlecieć, a oni stanęli by na środku lodowej pustyni jak te…
Tyle że nie. Erika wyrzuca krytyka i dowiaduje się zawczasu o planach smoka. Bohaterowie się przygotowują. Wiedzą jak pokonać smoka. Erika w solo akcji nie boi się na niego szarżować, bo wie, że ten nie zabije jej, a przynajmniej nie od razu – bo straciłby na zawsze możliwość kontaktu ze swą boginią. Erika zagrała o najwyższą stawkę, postawiła życie swoje i swoich towrzyszy, ale ostatecznie udało się jej, udało się im!
Lecz czy mogłem przewidzieć, że tak właśnie będzie? Równie dobrze Erika mogła zrobić to co również planowała – przełknąć śmierć Farouka i stać się z charakteru zła. Albo ratunek mógł się nie powieść, a co dopiero wskrzeszenie. No bo niby jak, na środku lodowej pustyni? Zaś pokonanie smoka bez pomocy ze strony jakiś sojuszników wydawało się zupełnie nierealne.
Farouk nie żył, nie miałem pojęcia czy ożyje, dlatego postanowiłem przyspieszyć faroukowy „reveal” – ujawnić jego prawdziwą tożsamość, nieznaną nawet jego żonie – bohaterce gracza.
Otóż dobrych kilka sesji temu, gdy okazało się, że postać Gosi gra na tę postać i to nie w kij dmuchał – gotowa poświęcić własną postać, pomyślałem jak umiejscowić w kampanii Faoruka, aby z punktu widzenia całości kampanii nie był tylko zbędnym dodatkiem do Eriki. No bo reszta drużyny też musi z tego coś mieć. Postanowiłem go scalić z oryginalnym bohaterem niezależnym Descent into Avernus. I tak oto Thurstwell Vanthampur i Farouk Hamaad stali się jednym, pod wspólnym pseudonimem Pająk. Pseudonim ten wybrałem bo pasował do archetypu wpływowego spiskowca, który jak pająk fazowy dociera tam, gdzie inni nie mogą, stąd tak dużo wie. Było to jednak ryzykowne. Gracze mogli od razu skojarzyć „Pająka” z Faroukiem, bo przecież jego differentia specifica to pająki. Raz nawet przyzwał pająki fazowe i zaatakował nimi ich. Ale najciemniej pod latarnią. Nie skojarzyli :)
Wracając do Avernusa, niestety pierwotny Thurstwell został potraktowany przez twórców po macoszemu. To czego się o nim dowiadujemy to:
- Pierworodny syn Księżnej Thalamra Vanthampur
- nie opuszcza domu matki, za pomocą impów szpieguje braci oraz bohaterów graczy
- spiskuje przeciw braciom, nienawidzi ich, nasyła na jednego z nich płatnego mordercę
- zżera go zawiść i zazdrość; ma pretensje do matki, że nie uczyniła go swym sukcesorem, zamiast tego faworyzuje młodszego syna, który jest jej ulubieńcem; nie działa jednak przeciw niemu, gdyż obawia się gniewu matki
- jego rola ogranicza się do JEDNEJ KRÓTKIEJ SCENY, w której przekazuje bohaterom graczy czym jest tarcza ukrytego pana oraz gdzie ukrywa się Thavius Kreeg
Co za zmarnowany potencjał! Ależ mnie to zirytowało. Przecież ktoś taki doskonale się nadaje na archetyp nie wychodzącego z domu kaleki, który działa za pomocą siatki swych agentów, jest geniuszem zbrodni, szarą eminencją, netrunnerem. Pociąga za sznurki w całym mieście, nieuchwytny, tajemniczy. Śledzi bohaterów graczy, zawsze jest o krok przed nimi, składa im rozmaite propozycje, wykorzystuje ich do własnych celów nie pozostawiając wyboru, ma informacje, których oni potrzebują, jednocześnie współpracuje z nimi i działa przeciw nim…
Dzięki Gosi/Erice udało się coś więcej. Farouk jest nie tylko szarą eminencją. Jest kimś, dla kogo oddała duszę i gotowa umrzeć. Mimo że ją zdradza, oszukuje, okłamuje, działa za plecami, napuszcza, podpuszcza, wykorzystuje, drwi… A na końcu on sam się zmienia, pod jej wpływem! Z arcywroga staje się sojusznikiem.
Wielokrotnie w tej kampanii gracze z potencjalnych sojuszników czynili sobie wrogów. Z drugiej strony z wrogów potrafili uczynić sojuszników. Dragicę i Farouka, dzięki temu jak grali na nich gracze, zaliczam do jednych z sukcesów tej kampanii.