kaduceusz
Granie jest częścią życia każdego z nas. Na tym blogu piszę o dwóch typach gier, w które gram najwięcej i najchętniej – o grach fabularnych oraz o grach wideo.
Bio:
Tomasz Pudło
ksywa: kaduceusz
Rocznik: 1983
Mieszkam i gram w Lublinie.
Obecnie polecam:
God of War
Obecnie sporo grywam w (CVG):
Nie grywam.
Ostatnio splatynowałem (CVG):
Life is Strange: Before the Storm.
Ostatnio prowadziłem (RPG):
The One Ring
Star Wars Age of Rebellion
Ostatnio grałem w (RPG):
EarthDawna u Oela.
Kontakt ze mną:
– tomaszpudlo[małpa]gmail.com
– facebook.com/tpudlo
Ja i gry wideo
Zaczynałem grać w ’93 na laptopie przyniesionym przez ojca z pracy. Moje pierwsze tytuły to Prince of Persia, Prehistorik i Symulator Helikoptera od Sierry (był okropny!). Pierwszą samodzielnie zakupioną przeze mnie grą był Chuck Yeager’s Air Combat. W pierwszym okresie grania jak to dzieciak grałem we wszystko, ale najmilej wspominam erpegi – przełomowe Baldur’s Gate albo klasyczne Betrayal at Krondor (nigdy nie przeszedłem, bo dziecięciem będąc nie znałem na tyle angielskiego).
Na studiach nie grałem, bo nie miałem na czym. No, dopiero na piątym roku przeszedłem sobie Shogun: Total War i Herosów piątkę. Potem kupiłem kompa do grania, dwa lata później PS3, a potem jeszcze X360. Grywam dużo i w wiele różnych gatunków. W co, obczaić można sobie np. tutaj.
Z gier, którym ostatnimi laty poświęciłem naprawdę dużo czasu, wymienię tylko Modern Warfare 2 na piecu, Battlefielda 3 na PS3 (mój profil na battlelogu) i serię Mass Effect (BTW maksymalnie hejtuję zakończenie trójki). Lubię też grywać w co-opie, więc dodajmy do tego Borderlands 2.
Obecnie grywam na PS4.
Ja i RPG
W gry fabularne gram od roku 1996, kiedy to zachęcony artykułami o RPG w Top Secret sięgnąłem po Magię i Miecz. Zaczynałem w czasach, gdy ukazywało się wiele systemów (od Maga, ISY, Portalu), dwa magazyny (MiM i Portal), gdy grało się w karcianego Doomtroopera i nie wybuchł jeszcze boom na planszówki. Przez te dwadzieścia lat zetknąłem się z wieloma systemami, ale nie każdy pozostał w mojej pamięci.
Zasadniczo częściej prowadziłem, niż grałem jako gracz. Ważne dla mnie systemy (czyli takie, w których rozegrałem przynajmniej kampanię/cykl przygód):
- Cyberpunk 2020 (MG)
To był pierwszy system, jaki kupiłem, ale nie do końca podpasowały mi klimaty sci-fi. Po kilku sesjach uśmierciłem postacie graczy i zacząłem prowadzić: - Warhammer Fantasy Role Play – pierwsza edycja (MG)
W pierwszą edycję grało się naprawdę dużo – w scenosy z MiMa, Wewnętrznego Wroga (zwyczajowo – do Śmierci na Rzece Reik) i własne przygody. Mieliśmy stałą, czteroosobową ekipę – ja, mój brat Paweł, Tomasz Sokoluk oraz Kuba Wiśniewski. - FUDGE (MG)
To system, który pokazał mi, że mechaniką można się bawić. Prowadziłem na nim W Poszukiwaniu Palantira do MERPa. Nigdy nie dokończyliśmy tej kampanii po tym jak przekokszony przeze mnie smok zgładził 2/3 drużyny. - EarthDawn (gracz/MG)
Zachwycił mnie szczegółowym opisem świata i powiązaną z nim mechaniką. Grałem jako gracz w Mgły zdrady a później poprowadziłem złożoną z różnych scenariuszy z sieci oraz moich własnych materiałów kampanię o tytule Iglica Hoega. Bardzo ciepło wspominam ten system, ale dziś, ze względu na ilość zasad, zapewne nie zdobyłbym się na poprowadzenie go. - Deadlands (gracz/MG)
W Martwe Ziemie graliśmy z ekipą z mojego liceum jeszcze zanim ukazały się po polsku, na podstawkach przywiezionych z dalekiego (wtedy) Londynu. Później, już po tym, kiedy gra ukazała się po polsku (w zawrotnej jak na tamte czasy cenie dwóch stów za podstawki), prowadziłem kilkanaście scenariuszy wziętych z anglojęzycznej sieci. Deadlandy mają świetny klimat, nie sposób ich nie lubić. To do nich napisałem również swój pierwszy ważny scenariusz – Shane on you, brothers! - Dzikie Pola (gracz)
W kampanię do Dzikich Pól (prowadzona przez Kamila Czopa) grałem bez mała przez całe liceum. Mojego lipka wykoksiłem tak, że był diablo czujny i diablo zwinny. Miło to wspominam i kiedyś mam zamiar poprowadzić Dzikie Pola samemu. Pewnie na świętego Nigdy, jak nam życie. - Star Wars d20 (gracz)
Z Gwiezdnymi Wojnami mam podobnie jak z Dzikimi Polami – grywałem w nie jako gracz i chętnie bym je kiedyś poprowadził. Może przy okazji premiery siódmego epizodu? Tak czy owak miałem przyjemność grać u prawdziwego fana SW – Deckarda (Łukasz Lenard). - Eberron/kaduFATE (MG)
Ten bogaty w motywy setting do DnD jest do dziś moim ulubionym. Prowadziłem na nim szeroko (oczywiście – zbyt szeroko) zakrojoną kampanię, która miała zabrać postacie od pierwszego do dwudziestego levelu dedeków. Wyszło z tego tyle, że po kilku levelach mechanikę zmieniliśmy na kaduFATE (wersję bardziej rozbudowaną względem konwentowej), a kampania dotarła do Droaam, które miało być tylko jednym z wielu odwiedzonych punktów na mapie świata. Bardzo dobra była też ekipa graczy, która była szkieletem kampanii – ponownie mój brat Paweł, Enc (Andrzej Stój), Pseudo (Andrzej Oryński) oraz Przemek Opyrchał. Prócz nich przez ekipę przewinęło się drugie tyle osób. - Burning Empires (gracz)
Dwie niedokończone kampanie rozegrane u Deckarda były ważnym punktem mojego rozwoju jako erpegowca. Pierwsza gra, która niosła się sama w wyniku improwizacji wszystkich grających, bez żadnego prepu przed sesjami. Tutaj również graliśmy w fajnych składach – Deckard, Enc, ja, Seji (Marcin Segit), Cactusse (Marcin Kaganek), Mateusz Roczon, Paweł Pudło. - indie (różnie)
Podczas studiów w Krakowie miałem w swoim RPG okres, w którym głównie grałem w rozmaite indiasy. Największe wrażenie zrobiły na mnie wtedy In a Wicked Age oraz Dirty Secrets. Udało mi się też rozkręcić hulającą do dziś (w innym składzie) konwentową inicjatywę promującą mniej znane gry RPG – Orient Express. Dziś w indiasy grywam od wielkiego święta; bardziej interesuje mnie grzebanie we własnej mechanice (Wstęga, czy choćby Trikus, na którym graliśmy minikampanię w Star Wars u Tomka Sokoluka). - WFRP 2ed, Eclipse Phase, Savage Worlds of Solomon Kane (gracz)
Po powrocie do Lublina okazało się, że w zasadzie więcej grywam, niż prowadzę. Rozegrałem (u Tomka Sokoluka) Popioły Middenheim – była to moja pierwsza kampania do WFRP w roli gracza i wspaniały powrót do początków wspólnego grania. W pewnym sensie podobnie było z Eclipse Phase – prawdziwym następcą CP2020. Przy okazji Fedor (Łukasz Fedorowicz) pokazał mi jaki power daje sesji muzyka. Wreszcie ogromna kampania w Savage Worlds of Solomon Kane u Goratha (Wojtka Doraczyńskiego) – po Dzikich Polach najdłuższa rzecz, w jaką grałem jako gracz. Grywałem też u Stinga (Tomasz Chmielik) – najlepiej wypadła nam niedokończona kampania w Unhallowed Metropolis. - Palantiry/Wstęga1, Sundered Skies/Wstęga2, Wyprawa – WFRP 2ed (MG)
To, że sporo grywałem nie oznacza, że nie prowadziłem. Na pierwszej wersji mojej autorskiej mechaniki, którą nazwałem Wstęga, (wersja z atrybutami i forsowaniem testów, bez kart) próbowaliśmy rozegrać W Poszukiwaniu Palantira, ale wyszła nam z tego zupełnie inna kampania, też udana :-) Na Wstędze (drugiej wersji, bez atrybutów, z kartami) prowadziłem jeszcze potem savageworldsowe Sundered Skies (tak jak się odgrażałem w recenzji dla Rebel Timesa) – również własną, improwizowaną kampanię. Wreszcie ostatnią dużą poprowadzoną przeze mnie kampanią była Wyprawa w WFRP2. Zrodziła się jako pomysł na jednostrzał na polterowy konkurs, a skończyło się na liczącej kilkanaście sesji improwizowanej kampanii. - Odludzie – Wstęga 4 (MG)
To moje magnum opus, olbrzymia kampania rozgrywająca się przez kilka sezonów i powoli odkrywająca swoje sekrety. Raporty z sesji można poczytać tutaj.
Na marginesie mogę wspomnieć o tym, że zdobyłem dwie z trzech najważniejszych polskich nagród erpegowych
– Quentina (w 2007mym, wspominki o zwycięskim scenariuszu – tutaj) oraz
– Puchar Mistrza Mistrzów (w 2006stym, relacja tutaj).